Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Gość cooooler
piszecie,ze moze jeszcze wroci z podkulonym ogonem...ale nawet gdyby tak kiedys bylo,to ja juz nie potrafilbym jej zaufac,a co za tym idzie,nie bedziemy juz nigdy razem...jeszcze 3 dni temu mialem nadzieje,nikla ale mialem....a teraz rozsypalo sie juz wszystko,a ja musze sie ogarnac jakos :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Czasami taki cios miedzy oczy jest lepszy niz ludzenie sie miesiacami, ze cos sie zmieni. Przynajmniej masz swiadomosc, ze Cie oklamywala juz wczesniej i o ile nie dasz sercu i falszywym uczuciom wygrac jak bedzie chciala wrocic to wiesz, ze musisz dac sobie z nia spokoj, bo bez zaufania zwiazek nie ma sensu - meczylbys sie tylko i tyle. Wbrew pozorom latwiej (i szybciej) bedzie Ci przejsc na tym wszystkim do porzadku dziennego. Pomeczysz sie miesiac, gora dwa i negatywne uczucia w stosunku do niej znikna. Widzisz, u mnie juz leci 4ty miesiac i nawet gdybym chcial sie poddac i odpuscic ja sobie raz na zawsze to nie moge tego zrobic, bo ciagle sie w jakims tam stopniu ludze, ze jej sie cos odmieni i zasteskni za mna. I tak naprawde to chyba gorsze jest, bo mijaja kolejne tygodnie, oddalalmy sie od siebie, nie rozmawiamy ze soba, a ja dalej sie mecze i ludze bo ja kocham i mam resztki tej nadziei, z tym ze zupelnie irracjonalnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Cooooler, strasznie mi przykro :-( Jakbym o sobie czytała. Kilka lat temu miałam pecha być "klinem" na pocieszenie po utraconej "wielkiej miłości" (takiej z gatunku ciągłych kłótni, rozstawania się i godzenia). W międzyczasie "wielka miłość" wróciła do faceta, a on kombinował dalej na dwa fronty, tak na wszelki wypadek, żeby mieć kogoś w zapasie - ale się przeliczył. Miałam tę wątpliwą przyjemność, by przyłapac ich na goracym uczynku. Oczywiście zerwałam, byłam tak zmrożona, że na zimno, jak robot pozamykałam wszystkie sprawy. Wszystkie dobre uczucia wyparowały w jednej chwili, ból był tak straszny... Krótko potem ona rzuciła go po raz kolejny i na dobre, od tamtej pory jest sam i skamle do swoich przyjaciół, że przegrał życie i że to kara za bycie egoistycznym, wyrachowanym skurwysynem... Mark, trzymaj się, bez sensu byłoby nagle zepsuć to, co udało Ci się przez ten długi czas osiągnąć... U mnie dalej cisza, choć pewien wspólny znajomy (nie wiedzący, że się rozstaliśmy) pytał się mnie, co się stało mojemu byłemu - ponoć ucieka przed ludźmi, odmawia jakichkolwiek kontaktów twierdząc, że źle się czuje i chce byc sam... Strasznie to wszystko smutne :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
No byloby troche bez sensu, to prawda. Dlatego jakos wytrzymam. U Ciebie widze jakeis szanse, bo przynajmniej Twoj ex nie podchodzi do zycia na luzie i widocznie cierpi an swoj sposob z powodu Waszego rozstania. Moja zupelnie odwrotnie, nawet nie chce sie ludzic, ze w glebi duszy jest inaczej, minelo juz tyle czasu,z e na pewno sie ogarnela. Ona jest bardzo twarda i nastawiona na siebie, wiec nie dziwi mnie to, ze idzie dalej i miala "jaja" zeby to skonczyc skoro jej to nie satysfakcjonowalo. Moze za jakis czas cos sie zmieni, to jedyna szansa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam !!! Przeczytałem wątek prawie cały bo w sumie piszecie cały czas o tym samym i w sumie jestem w stanie zrozumieć co się dzieje i jakie emocje temu towarzyszą. Przerabiałem taki temat rok temu i powiem ci jedno Marek. Jeżeli odeszła od Ciebie to znaczy, że ona poprostu zrozumiała, że do siebie nie psujecie, że macie inne wyobrażenie o przyszłości, że ona chce od życia czegoś innego niż Ty. Ty byłeś ze swoją ja byłem z moja esk 6 lat. Wydawało mi się, że ja znam. MOŻE ją znałem ale tylko powierzchownie tj. jej zachowanie, gust, takie coś co można ocenić powierzchownie. Wiem, że nigdy nie poznałem jej sposobu myślenia na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że dziwny, ale cóż to jej wybór. Będąc z nią zawsze chciałem dla mniej jak najlepiej, często ją wyręczałem i co najgorsze cisnąłem, żeby nie marnowala czasu przed kompem tylko rozwijała się w taki sposób, z którego będzie mogła w przyszłości czerpać profity (za darmo nikt ci nie da :-) ... Bez skutku, ba odbierała to jako atak na nią, atak nie szczere intencje przekazane nieraz w dosyć dosadny sposób. Tak więc jeżeli odeszła od Ciebie to dlatego, że nie kochała Ciebie, inaczej może kochała platonicznie, krótko poźniej jej się znudziło, ale nie wiedziała jak Ci to powiedzieć, wkońcu (według mnie) poznała kogoś, kto ją kręci i ją zainteresował i odeszła od Ciebie. Nie łudź się nie wróci, nawet jak by to odpraw ją nie warto, odpraw ją mimo sympatii, uczucia jakim ją darzysz, gdyż ona nie kocha !!! Zapomnij teraz !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Nie sadze zeby miala kogos innego, ale zgadzam sie z tym, ze przestala mnie kochac (wlasciwie to sama mi to powiedziala miedzy slowami w ostatniej rozmowie) i teraz obracajac sie w kregu ludzi, ktorzy do czegos doszli byc moze ja przestalem jej wystarczac, a zaczelo jej imponowac cos innego, np jej tata, szef notariusz itp - ludzie z ktorymi ja nie moge sie rownac pod wzgledem osiagniec zawodowych. A moze po prostu uczucia wypalily z innego pwoodu, braku dopasowania, innego spojrzenia na zwiazek i zycie. Faktem jest to, ze ona zachowuje sie tak, jakbym ja umarl i nie byloby juz mnie. Zupelnie nie interesuje sie moim zyciem (podobno nawet nie pyta sie znajomych o mnie, tak jakbym nie istnial). Pokazuje az nazbyt dosadnie, ze ten etap swojego zycia uwaza za zamkniety. To boli, a mi i tak jej brakuje i chcialbym zebysmy dali sobie druga szanse, ale o ile w to wierzylem wczesniej o tyle teraz musialby sie wydarzyc jakis cud, zeby ona zapragnela tego samego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooooler
U mnie szykuje sie kolejna ciezka noc,pewnie zasne szybko,bo jestem tak zmeczony mysleniem i niewyspaniem,ze oczy mi sie same zamykaja,ale znajac zycie rownie szybko sie obudze,z bolem w sercu i sciskiem w zoladku...jutro cos skrobne wiecej,moze chociaz o gram bede mial lepszy humor. dzieki wszystkim za wsparcie.Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Dokladnie - teraz przezywasz najgorsze chwile w swoim zyciu, ale nie daj sie zlamac, przezyjesz to jakos, bo to Cie nie zabije. Czas sprawi, ze wszystko stanie sie bardziej wyblakle, bedziesz troche otepialy, ale potem cos sie zmieni w Twoim zyciu (nowa praca, nowe towarzystwo - cos w tym rodzaju) i poczujesz, ze jestes wyleczony z tego. Sam przez to kiedys przechodzilem - bylem zakochany w jednej dziewczynie, pare lat temu i kiedy mnie zostawila to prawie sie zalamalem. Nie mialem wtedy zadnych znajomych, bo odcialem sie od nich, nie mialem pracy, siedzialem calymi dniamiw domu i myslalem ze zwariuje. Tak bylo przez ponad roku. Dopiero gdy znalazlem jedna prace, po pol roku druga, poznalem mnostwo fajnych ludzi, zaczalem z nimi wychodzic na imprezy, spotkania, zaczalem sie interesowac kilkoma rzeczami i poczulem, ze juz mi ona nie jest do niczego potrzebna. Wypracowalismy sobie normalne kolezenskie relacje, a gdy w koncu poznalem moja obecna ex (heh,jak to brzmi :)) to okazalo sie, ze moja ex ex wpadla w histerie i panike, ze juz nie jestem jej i nigdy nie bede. I wtedy sobie pomyslalem, ze cierpienie jest po to, zeby docenic pewne rzeczy, ktore dzieja sie w Twoim zyciu i uczyc sie na bledach. Po cierpieniu zawsze przychodzi cos pozytywnego - dla mnie to byla wielka milosc ze wspaniala osoba, ktora niestety sie skonczyla, ale nikt mi nie odbierze tych chwil, ktore z nia spedzilem i wspomnien. Ludzie nie sa szczesliwi cale zycie, szczescie jest okresem przejsciowym, dlatego trzeba je bardzo doceniac, ale pamietaj, ze nie bedziesz cierpial cale zycie, nikt tak nie ma. Mnie teraz tez boli ta cala sytuacja, ale wierze, ze to sie odmieni, mam nadzieje, ze z nia, ale patrzac wstecz, gdy przypominam sobie to jak sie czulem wtedy, to wiem, ze wszystko da sie przetrwac i jesli jestes dobrym czlowiekiem to w koncu to dobro w jakis sposob wroci do Ciebie. Jedyne czego zaluje to to, ze nie do konca wyciagnalem wnioski ze swoich bledow w tym poprzednim zwiazku i ze zamiast sie zdystansowac sie w ostatniej fazie przed rozstaniem z moja obecna ex cisnalem ja i zachowywalem sie jak czlowiek bez dumy i honoru. No ale jesli ktos kocha w ten sposob co ja to mysli innymi kategoriami, taki juz ejstem i nie moge miec zalu do siebie o to. Moze nauczony juz doswiadczeniem, w terazniejszej sytuacji ebdzie podobnie, za jakis czas gdy ja zluzuje ona sie obudzi i zacznie za mna biegac. Trzymaj sie - zobaczysz ze wytrwasz i bedziesz jeszcze bardziej szczesliwy niz z nia. Czas pokaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorze a pomyslałeś ,że możesz spotkać lepszą osobę? wiesz ,że odgrzewane kotlety nie są takie dobre jak świeżo zrobione? nic na siłę bo może ktoś być nie zczęśliwy bardzo a takim związku(nie ma czegoś takiego jak ta jedyna, druga połowka ) jest pełno wspaniałych osób....zacznij więc szukać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Oczywiscie, ze myslalem i po prostu zobacze co zycie przyniesie. Jesli by sie udalo zejsc z moja ex, nawet zeby zobaczyc czy to mialoby jakikolwiek sens to chcialbym zeby tak sie stalo, ale jesli poznam kogos w kim sie zakocham, to wtedy kwestia ex przestanie juz byc wazna :) Wiadomo, ze dalej ja kocham, ale zobaczymy - moze to minie, a moze bede z nia jeszcze kiedys szczesliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"(nie ma czegoś takiego jak ta jedyna, druga połowka)" - a to ciekawa teoria. ja się z tym nie zgadzam. Człowiek czuje, że to jest to, że to ta druga połówka, że bez niej nie jest się taką samą osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Ja wierze, ze ona jest wlasnie ta jedyna, dlatego tak walcze o nia, pomimo uplywu czasu, ale moge sie mylic. Kocham ja bardzo mocno caly czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mark09- Ty pewnie teraz kochasz ją jeszcze bardziej,bo wiesz,co straciłeś..być może bezpowrotnie. Ale już widać po Twoich postach, że jest lepiej, że panujesz nad swoimi emocjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
No nie wiem, wczoraj wieczorem bylem bliski napisania do niej, chyba bardziej niz kiedykolwiek przez te 1,5 tygodnia, na szczescie udalo mi sie zwalczyc te pokuse, ale czulem sie zle i jeszcze bardziej tesknilem za nia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Heh, no nie napisze, spokojnie, za duzo bym zepsul, cale 1,5 tygodnia albo jeszcze wiecej poszloby na marne. Za bardzo mi na tym zalezy zebym to spieprzyl w taki glupi sposob, tak jakbym sie niczego nie nauczyl przez ten caly okres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To niech Cię ręce nie świerzbią :P I mi tutaj nie pisz, że już PRAWIE napisałeś do niej,bo wtedy automatycznie włącza mi się- "nie piiiiiiszzzzzzzz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!" :P :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Swierzbia wieczorami przede wszystkim, ale trzeba miec swoja dume i nie pisac, chocby nie wiem jak bolalo. Nie moge napisac, za duzo mnie to kosztowalo zeby to teraz tak zepsuc jednym glupim smsem. Pomysli sobie, "znowu sie odzywa i meczy, a juz byl spokoj". Nie o to chodzi, to ona musi sie odezwac pierwsza jesli cos jeszcze z tego ma byc kiedys. A to, ze sie nie odzywa to juz inna sprawa...pewnie na chwile obecna nie mysli o mni i o nas i byc moze juz nigdy nie pomysli, ale zobaczymy jak to sie potoczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację. Poza tym chyba nie byłbyś szczęśliwy, gdyby wróciła do Ciebie po tym,jak Ty do niej pisałeś, prosiłeś o spotkanie. Jeśli w ogóle macie być jeszcze razem, jeśli los tak chce, to musi to być jej decyzja. Inaczej Ty nie będziesz pewny co ona do Ciebie czuje i czy przypadkiem któregoś pięknego ranka nie zniknie ot tak.. Więc dobrze robisz nie pisząc do niej- niezależnie ,czy wróci, czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Mark09 - trzymaj się dzielnie, jestem na tym samym etapie odwyku co Ty więc rozumiem sytuację... Wczoraj miałam taki moment załamania - znowu strasznie duzo płakałam, przychodziły mi do głowy pomysły, jaki by tu znaleźć pretekst (głupoty typu niby pomyłkowo wysłany SMS), żeby mu o sobie przypomnieć, żeby coś zrobić z tym czekaniem... Sama już nie wiem, czy chce, żeby on mi napisał tego obiecanego długiego SMS-a o naszej uczuciowej sprawie, czy żeby napisał coś neutralnego, jak za dawnych koleżeńskich czasów. Myślę, że jak napisze (a kiedyś napisze, wiem - obiecał, i to kilka razy to nie w jego stylu, żeby nie dotrzymał tej obietnicy), to przede mną kolejne trudne zadanie: nie wylewać znowu żali, jak mi strasznie źle, jaki mi ból sprawił (tego było pod dostatkiem w naszej rozmowie i tych wszystkich mailach zaraz po niej pisanych), tylko spróbować spokojnie, neutralnie, nawiązując do tego, co nas obydwoje interesuje (i co nas do siebie zbliżyło) - tak, żeby korespondencja i kontakt ze mną zaczęły mu się znowu kojarzyc z czyms innym, niż wyrzuty i emocjonalny nacisk. Więc w sumie lepiej, żebysmy oboje ochłonęli, może to odsuwanie w czasie maila do momentu, gdy opadną emocje, nie jest najgorszym rozwiązaniem... Bo to jedna droga. Wątpię, czy uda nam się być razem (może gdyby zdarzył się cud :-( ), ale chciałabym przynajmniej doprowadzić do tego, żeby móc z nim spokojnie rozmawiac, gdy go spotkam (a będę spotkać w przyszłości jeszcze często, nie uniknę tego). Wiem, że ostre cięcie mniej boli - ale tu się nie da przeprowadzić. Więc nieodzywanie się przede wszystkim. Trzymam kciuki za Ciebie, Mark09, trzymam kciuki za biednego Cooolera, i dziekuję Klementynce za cenne nie tylko dla autora topiku posty :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
:-) :-* Dzięki za ciepło, rozsądek i zrozumienie, które wnosisz w ten wątek grupy wsparcia nieszczęsnych Anonimowych Porzuconych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mocno czuje ze wychodze
Mam za soba wielomiesieczne gnebienie sie po rozstaniu z moim bylym. chcialabym wam tylko opisac, co sie stalo, ze zaczynam wreszcie wracac do zywych. W skrocie, to rozstawalismy sie juz wczesniej, ale nigdy nie trwalo to zbyt dlugo. Ja za kazdym razem myslam, ze jestesmy sobie tak bliscy, mamy tyle ze soba wspolnego, tyle wspomnien, tyle razem przezylismy, ze to nie mozliwe zeby tak sie skonczylo. I za kazdym razem udawalo sie nam nawiazac jakies porozumienie i znow bylismy razem. ale po ostatnim rozstaniu, bardzo sie od siebie oddalilismy. Praktycznie zero kontaktu. Ja dlugo to przezywalam, bo ciagle traktowalam go jako czesc mojego zycia i nie potrafilam sie pogodzic z tym, ze go nie ma. ale mialam ciagle nadzieje, ze tak jak to bywalo w przeszlosci, wrocimy do siebie. Utonelam w oceanie mysli o nas, o tym co bylo, co mozna bylo inaczej. wiecie jak to jest. pojawia sie masa pytan, analizowanie po 100 razy swoich i jego zachowan i wypowiedzi. Poczucie winy, zlosc. Raz na niego, raz na siebie. A to dlatego, ze ciagle wydawalo mi sie, ze tak naprawde jestesmy ciagle sobie bliscy, chociaz juz (na razie) nie razem. ale w koncu minelo tyle czasu, nic sie nie dzialo, ze zaczelam patrzec na niego jak na obca mi osobe. Zaczelam dopuszczac mysl, ze naszego zycia juz nie ma. Nawet nie wiem co sie z nim dzialo przez te wszystkie miesiace. On juz nie jest moj, a sam tez nie czuje potrzeby interesowania sie moim zyciem. Nie interesuje go czy mam sie dobrze, czy daje sobie rade. Dotarlo do mnie, ze to koniec i ze on jest mi juz zupelnie obcy. W tej chwili, raz na kilka dni, mam jeszcze takie chwile slabosci, wracaja te mysli, ze przeciez moze jeszcze nie wszystko stracone. Ale wiem ze tak wlasnie jest. Znam go na tyle, zeby wiedziec, ze skoro nie zatesknil przez ten caly czas, to znaczy ze wjego glowie a moze nawet i w jego zyciu cos sie zmienilo. Moze np. doszedl do wniosku ze nigdy mnie nie kochal naprawde i ze nie ma o co walczyc.A moze juz sie w kims innym zakochal. W kazdym razie, dotarlo do mnie, ze jestem znow singielka, a tamto to przeszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cooooler
Ponownie dziekuje wam za wsparcie,szkoda,ze nie mzoemy spotkac sie w realu na jakims piwku ;) W ogole chcialem przeprosic,ze pprzedstawiam swoja historie w temacie,ktory zalozyl Mark,ale nasz historie byly,bardzo podobne...niestety moja juz sie zakonczyla definitywnie i to w najgorszy mozliwy sposob... Mark,stary jeseli wytrzymales juz tyle czasu,to spokojenie dasz rade dalej sie nieodzywac,mysle,ze z kazdym dzniej bedzie ci ciut latwiej i moze,jezeli rzeczywiscie nie napiszesz,nie zadzwonisz do niej do konca pazdziernika,to ona sama sie odezwie,wcale nie jest to wykluczone...a jeseli bedzie inaczej,czego ci oczywiscie nie zycze,to mysle,ze za te 3 tygodnie bedziesz juz patrzyl na ta sytuacje z mniejszymi emocjami....Rzeczywiscie po twoim postach widac,ze twoj stan jest coraz lepszy i tak trzmaj! :) U mnie sie dzialo od wczoraj...ona zadzwonila,prosila,zebym sie z nia spotkal,wrecz mnie blagala...zlamalem sie,nie wiem dlaczego,wiem,ze nie powinienem,ale chyba chcialem uslyszec co ma mi do powiedzenia,jakiekolwiek racjonalne wytlumaczenie,zebym nie bil sie tak z myslami... Przyjechala,poszlismy sie przejsc,plakala,przepraszal,przysiegala ,ze to byl jeden raz,ze brakowalo jej czulosci,bo u nas od dawna sie nie ukladalo,ze nie myslala wtedy,ze popelnila blad,ze gdyby cofnela czas to by tego nie zrobila,ze wie ,ze mnie zranila,ze zaluje,ze sie dowiedzialem o tym,bo tak bym nie cierpial,ze nie bedzie sie z nim widywac,ze musi przemyslec wszystko...ale dla mnie,to juz bylo takie tlumaczenie sie na sile...ale pytalem sie dlaczego,jak mogla tak postapic po 4 latach,jak mogla tak szybko oddac sieinnemu...przepraszala,przepraszala,prezepraszala...tak moge strescic jej cala wypowiedz...na koniec powiedziala,ze chcialaby utrzymac ze mna dobry kontakt,ale jak jej nie chce widziec,to zrozumie....powiedzialem tylko,ze czas pokaze jak bedzie i pojechala. Niby miala prawo sie przespac z kims,bo nie bylismy juz razem...ale nie potrafie sie pogodzic z tym,ze zrobila to tak szybko,po 4 latach starczyly jej 2 weekendy...nie jest to zdrada,ale tak sie czuje....Wiem,ze nie moge z nia gadac i juz nie bede,chcoiaz kurwa mac jestem takim debilem,ze dalej mam do niej sentyment,ale nie bede sie na pewno do niej odzywal...musze tylko poukladac to sobie w glowie wszystko,dalem sobie na to czas do konca weekendu,a pozniej mam zamiar wziac sie za siebie....bo nie moge caly czas zadreczac sie myslami...a poki co caly czas w glowie mam te smsy,ktore pisala jemu....tak kuresko to boli,ze ja cierpialem,myslalem o niej,a ona w tym czasie spala z innym... Zeby bylo smieszniej,dzisiaj zadzwonil do mnie jej ojciec!!!poprosil o spotkanie ze mna,ze bardzo mu zalezy....jak sie spytalem o co chodzi,to powiedzial,ze chce porozmawiac o tej calej stuacji,ze chce zeby sie jakos unormowala,bo zadreczamy siebie oboje....to jest chore!!!jezeli ona wmieszala w to rodzicow,to to jest naprawde nienormalne,a wyglada na to,ze chyba pwoeidziala im o wszystkim,naprawde nie wiem co o tym myslec... Chcialem wam tez napisac,ze zabralem jej naszego psiaka,ktorego wspolnie kupilismy 3 lata temu,wiem,ze ona byla do niej bardziej,przwiazana niz ja,wiec pozwolilem zeby zostal u niej i czasem bralem ja do siebie...i teraz blagala mnie,zebym nie zabieral jej na zawsze,zebym moglla ja czasem wziac,powiedzialem,ze na razie bedzie u mnie i ze sie zastanowie...teraz jak zostala sam a w mieszkanku,to niech pocierpi troche w samotnosci,moze zrozumie jak sie zachowala..a mi teraz z nasza pisnka jest razniej i sie ciesze ,ze ja zabralem :) wiem,ze potrzebuje czasu,zeby dojsc do siebie...na pewno minie go sporo...ale musze sie zajac juz tylko soba i patrzyc w przyszlosc,jaks silownia,basen ,musze jakos zajac sobie czas,nie mam wyjscia...chcoiaz jak zaraz odejde od kompa to pewnie powroca te smsy w glowie i te wszystkie nieprzyjemne mysli... nigdy bym sie po niej nie spodziewal,ze moize tak postapic,byla zawsze taka dobra i mila dziewczyna...a tu na koniec pokazala prawdziwe oblicze.. Boje sie tylko,ze tak sie zahartuje ta sytuacja,bo po poprzedniej dziewczynie nabralem juz sporo grube skory,ze stane sie calkowicie zimny i zobojetnialy i nie bede potrafil juz zaufac jakiejs kobiecie....chociaz mam nadzieje,ze bede jeszcze kiedys szczesliwy... Na koniec napisze,ze to takie dziwne ,ze znamy tylko swoje nicki,zyjemy w roznych miastach,wchodzimy tu,zwierzamy sie sobie,chyba nawet bardziej niz przyjaciolom,ktorzy nie moga juz w kolko sluchac o tym samym....a pozniej kazde z nas odchodzi od kompa i cierpi przez inna osobe,ale z tego samego powodu... Prepraszm za esej,mam nadzieje,ze udalo wam sie doczytac do konca :) dobranoc,moze dzisiaj zasne jak czlowiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Witaj Cooooler, No tak, chyba tu łatwiej się zwierzyć, można zyskac jakąś w miarę obiektywną odpowiedź - ktoś nam przyłoży, ktoś nas pocieszy, ktoś ostudzi nadzieje, ktoś doda nadziei... Z drugiej strony oczywiście trudniej jest cos powiedziec, gdy nie zna się ani osoby, o której piszemy, ani syuacji. Np. mój były ma to do siebie, że w sytuacjach problemowych milczy jak grób. Podczas całej naszej znajomości bywały takie okresy, gdy z powodu poważnych problemów w pracy (jest bardzo ambitny i dumny) całkowicie zamykał się w sobie, odcinał od świata i nie odzywał się np. przez tydzień, a zanim jeszcze bylismy ze sobą - raz nawet przez trzy tygodnie (a ja albo on byliśmy wtedy zagranicą, więc nie można było się spotkać). Gdy jeszcze nie bylismy razem, nie naciskałam (choc swieżbiły mnie ręce), potem po prostu wysyłałam SMS-y lub dzwoniłam - on przepraszał i obiecywał, że odezwie się, gdy znajdzie rozwiązanie sytuacji. I faktycznie po dłuższym czasie, gdy ja już zaczynałam podejrzewac, że może ma mnie dość (ale wspólni znajomi tez mówili, że on się w sobie "zaciął"), odzywał się, wyczerpująco i wylewnie, i starał mi się wynagrodzić czas milczenia. Przykro mi było, że nie cche ode mnie pomocy w trudnych momentach, ale ten typ tak ma :-( To moja ostatnia nadzieja (zwłaszcza że, jak pisałam, znajomy doniósł, że on jest teraz w jakimś wyjatkowo głebokim dole). Może to idiotyczne, ale chyba wolałabym, żeby dał mi nawet słabiutką nadzieję, niz ogłosił całkowity koniec wszystkiego... Wtedy mogłabym wrócić do normalnego zycia, pracowałabym, ćwiczyła i dbała o siebie za dwóch z nadzieją, że może w przyszłości to zaprocentuje. A tak nie mam motywacji, gdybym mogła, to w ogóle nie wstawałabym z łóżka, zawalam wszystko, co mam do zrobienia, czekając na sygnał od niego :-( Tak bardzo tęsknie juz nawet nie tylko do jego widoku czy głosu, ale do tego, jak pisze, do jego poczucia humoru i oryginalnych pomysłów... Cooooler, strasznie Ci współczuje tej rozmowy, to sa te potworne momenty, które chciałoby się na zawsze wymazać z pamięci :-( Trzymajcie się wszyscy (weekendy sa najgorze :-( )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
To juz około dwa tygodnie od mojego ostatniego maila... Nieco mniej od naszej ostatniej wymiany SMS-ów, z powodu zresztą organizacyjnego (choć jego wiadomość zakończona była zaskakująco czułymi pozdowieniami i zapowiedzia maila). Dziwne: większośc dni jest straszna, ciagle wypatruję wiadomości od niego, płaczę, że nie pójdziemy na kawę ani nie poprzytulamy się wspólnie oglądając jakis film, mam wrażenie, jakby szczęśliwe życie się dla mnie nieodwołalnie skończyło :-( Ale sa takie dni, kiedy cała ta historia wydaje mi się czyms absolutnie nierealanym, jak sen albo film - jakby tego wspólnego czasu w ogóle nie było ; mam wrażenie, jakbym cofnęła się w czasie do momentu, zanim się poznaliśmy... I czuję się wtedy względnie spokojnie. Ale za moment coś mi go przypomina: wiadomości od niego zachowane w komórce, prezenty, które od niego dostałam, zdjęcia w komputerze, pytania nieostrożnych znajomych :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×