Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tomala76

Małżeństwo mi się sypie - czemu..?

Polecane posty

Coż jak sie trzymam... Gdyby nie antydepresanty codziennie to pewie bym juz szalika użył w lesie niezgodnie z przeznaczeniem... Od wczoraj znów mam synka. Na cały długi weekend... Pewnie wspaniałomyślność żony podyktowana jest tym że gdzieś z kochankiem chce pojechać, innego powodu znaleźć nie mogę. Ale cieszę się.. znów mogę mieć go przy sobie. Czytałem mu bajkę na dobranoc i nagle mi przerwał pytając: - Tatooo, a ty nie kochasz mamusi....? - Nie synku, ja kocham mamusię... - A to nie lubisz jej...? - Lubię Aleksio, i kocham i lubię, a czemu pytasz? - Bo mama mówi że Cię nie kocha.... - No widzisz... Tak to czasem jest... Pewnie dlatego nie mieszkam już z wami... - I cie nie lubi... - Nie no Słonko... Może coś nie tak... - Mama powiedziała że cie nie kocha i cie nie lubi. - ... Wiesz... ja kocham i ciebie i mamusię... i lubię was i chciałbym żebyś o tym pamiętał... Dobrze? - Dobrze... Czytasz bajkę dalej? - Tak już... Nie wiem czy sobie wyobrażacie jak drżącym głosem dokończyłem mu bajkę... Nie wiem co sobie moja żona wyobraża mówiąc mu takie rzeczy... że co będąc do bólu szczera zyska sobie jego sympatię...? To jest chore... Wcześniej opowiedział mi że mama czasem kładzie go spać i zostawia samego "bo idzie do wujka na noc"... Nie mam pytań... A jeszcze niedawno na sama myśl o tym żeby zostawić synka samego śpiącego i wyjść z domu na 5 minut pukała się w czoło mówiąc - jak ja mogę swoje śpiące dziecko bez opieki zostawić...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhhhh
Twoja zona to głupia krowa :o Nawet jak nie chce z tobą byc, to nie powinna malemu takich rzeczy mówic. :o Odkręcaj to, tak jak umiesz, bo widzę, ze umiesz. :) trzymaj się, powodzenia, szczęścia w znalezieniu prawdziwej połówki życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gaasiinkka
u nas jest kryzys po 10 latach, mąż ciągle chce rozmawiać ze mną o naszym związku, wywleka co zrobiłam lub nie, trwa to pół roku, mam tego dosyć, zawsze kończy się to kłótnią :( oszaleć mozna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sytuacja skopana...przede wszystkim dlatego, że żona tak zle podchodzi do dziecka...zero wyczucia tego co mówić, jak mówić...przerzuca swoją niechęć do Ciebie na maluszka a nie powinna...ale niestety, wygląda na to że zachłysnęła się wizją nowego życia, nowego partnera, miłości...i nawet nie patrzy na to że idąc do niego na noc, zostawia swoje małe dziecko.... ogólnie z mojego punktu widzenia nie zawiniłeś niczym...nie raz zastanawiałeś sie i załowałeś ze nie zareagowałeś wczesniej, że nie zapobiegłeś temu wszystkiemu...otóz nie mogłeś...jeśli nie było w domu patologi, nie biłeś żony, dziecka, nie piłeś co dzień, nie zaniedbywałeś rodziny a zdarzały sie zwykłe kłotnie i jakies niezgodności jak to wszedzie....to widać po prostu żonie to nie odpowiadało, Ty jej przestałeś odpowiadać...zaczeła szukać czegoś nowego naportalach itp...aż trafił się ktoś ...sąsiad, majętny sąsiad ktory może zapewnic spokój...kto otóz pomaga jej bratu- ofermie i oferuje wieczną pomoc...kto moze zagwarantować jej kupno domu i inne zycie...nagle przestała być w konflikcie z mamą...i brak pracy nie jest juz tak ogromnym problemem...tak to widze.....nie wiem i nie widze jak to jest na prawde ale takie odniosze wrażenie po czytaniu tego wszystkiego...historia mną uderzyła bo to straszne że człowiek człowiekowi może być takim wrogiem...ktoś z kim przeżyło sie tyle lat i kogo kochało...pozostaje mi życzyc wszystkiego dobrego, byś przebrnął przez to wszystko....bo jesli mam byc szczera cieżko by cos sie w tym temacie zmieniło czy cofneło...kobieta obrała sobie cel(cele) zyciowe i nie mieścisz sie w nich już....mam tylko nadzieje ze nie skrzywdzi synka i bedziesz go miał jak najwiecej! masz cudowne podejście do niego i może sie cieszyć że ma takiego ojca......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomala ale to
żona Cię zdradza,odeszła,dziecko samo zostawia.. co za kobieta :/ Co Ci powiedział adwokat ? Czy to,że Ona odeszła i ma kochanka nic nie znaczy ? Orzeka się rozwód z winy któregoś z małżonków (choć nie zawsze) i w tej syt. wina jest po stronie Twojej żony. Przed sądem nic Ci to nie da ? Wiesz co ja uważam,że Twoja żona nie będzie szczęśliwa ( może teraz jej się tak wydaje,bo jest z kochankiem i jest fajnie).Coś mi mówi,że kochanek kopnie ją w końcu w du.... Nie da się zbudować szczęścia na nieszczęściu innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flowerka86 - wiesz... zreasumowałaś cała tą sytuację dokładnie tak jak ja to widzę tylko ciężko mi to tak sprowadzić do kilku słów... Dokładnie tak, dokładnie... Widzę że mnie rozumiesz daleko poza to co piszę.. i dziękuje Ci za tą empatię... Czy to coś mi da w sądzie...? Adwokatka mi powiedziała że mamy czym walczyć o wyłączną winę żony. Da mi to tyle że będę miał satysfakcję, ona będzie musiała opłacić wszystkie koszta sądowe i nie będzie mogła pociągnąć mnie o alimenty na siebie, tylko na dziecko, co jest zrozumiałe... Nic to się nie odnosi do opieki nad dzieckiem niestety. Jest jeszcze jeden plus... Ktoś inny oprócz mnie jej powie że źle robi i powie to w majestacie prawa... Nieoceniony kubeł zimnej wody dla jej egoizmu... I będę mógł kiedyś synkowi pokazać dowód że to nie ja go opuściłem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tomala 3maj się i walcz o swoje! A w Nowym Roku wiary w siebie i ludzi i pomyślnego obrotu spraw!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fERFJKL,;L
Jeżeli ta dziwka( sory,ale taki właśnie rysuje mi się obraz Twojej żony zostawia 5-letnie dziecko samo na noc to nie pozostaje Ci nic innego, jak poprosić synka, aby w takiej sytuacji zadzwonił do Ciebie, a Ty wówczas przyjedż i zawiadom policję. Będziesz wtedy miał poważny argument, żeby walczyc o opiekę nad dzieckiem. Potrafię zrozumieć różne sytuacje, jeżeliby go zostawiła, żeby np wyjść do apteki po lekarstwa, albo nawet odwiedzić na chwilę tego kochasia, bo jest dajmy na to bardzo chory, to jeszcze jak cie mogę, ale ona chodzi do niego na roochaństwo i w tyn momencie to już dla mnie zwykła szmata. Moim zdaniem kochaś,a dokładnie kasa kochasia jest dla niej ważniejsza od syna. I zauważ, gdyby ten koleś był przyzwoitym facetem nie pozwoliłby na to, aby dla niego zostawiała dziecko samo na noc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że przeklinanie i wyzywanie żony przez was nic a nic Tomali nie pomoże i jest niepotrzebne...to że zachowała się i zachowuje co najmniej nieodpowiedzialnie i podle to jasne...jednak uczucia które są i które były w sercu przez tyle lat nie odejdą momentalnie, niestety to nie przychodzi tak łatwo:(... jednak odejdą, to myślę, że jest pewne...teraz jest ból, niezrozumienie i złość na to co się dzieje ...i przeogromne pragnienie powrotu tego co było, posiadania żony i dziecka przy sobie...ale jeśli to wszystko się utrzyma...i miłość i bunt miną.....nawet nie będziesz wiedział kiedy....gwarantuje......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kariolka13
jeśli ktoś by potrzebował pomocy w zakresie uwodzenia, związków itp. to polecam świetną szkołę: Wyższa Szkoła Uwodzenia, Wywierania Wpływu i Rozwoju Wewnętrznego . Mają bardzo szeroki wybór szkoleń i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Ja akurat skorzystałam ze szkoleń z uwodzenia i jestem bardzo zadowolona z efektów, mam teraz zupełnie inne podejście do mężczyzn, polecam www,wyzszaszkolauwodzenia,pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonka30
Witam Zajrzałam na Twój temat i czytalam w skupieniu.Bardzo Ci wspólczuje ,ponieważ wiem doskonale co czujesz.Dlaczego pisze ,ze wiem bp sama przeszlam piekło walki o ukochaną osobę ,ktory w trakcie fascynacji tą drugą zdeptał mnie jak robala.Mielismy wtedy jedną córkę ,która nie umiala zrozumieć dlaczego tatuś nie kocha mamy.Mąż poznał ją w pracy kilka razy u nas była a mimo wszystko ...... to nie chodzi o zdrade ja nie wybaczyła mimo że mineło już 5 lat ale nauczyłam się z tym żyć .Każdy popełnia błedy rozumiem bynajmniej sie staram.Zdeptał mnie twierdząc ,ze nie kocha już, że kiedy bral ślub a to nie byla wpadka zostal sprowokowany przez ojca(nasłuchałam się bzdur) były łzy nienawiść żal i sama jeszcze nie wiem co.bardzo chciałam walczyć on nie chcial.Widzialam się z nią rozmawialyśmy powiedzialam jej weź go sobie ale nigdy nie waż się kłaść lapy na moim dziecku powiedzialam że wykorzystam każa sytuacje ,żeby zciągać go do naszego dziecka i zeby ona musiala sie zastanawiać co on robi tak jak ja .......... mineło kilka tygodni okazało sie ,że jestem w ciąży nie chciałam mu nic mówić ale dlugo ukrywać się nie dalo zaczeło być widać. Podjoł walkę o mnie o rodzine postawiłam warunki i konsekwentnie egzekfowalam..Zerwał kontakt.Zaufania znowu się ucze . Mamy dwie wspaniałe córeczki.Kocham go bardzo .On zmienił się uważa ,że to był błąd jego życia .czy zrozumial? czas pokaże. Trzymam kciuki z Ciebie i Twoją rodzine

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żonka30 - widzisz... masz ten komfort mimo wszystko że on się opamiętał i wrócił... Ja na to liczyć nie mogę chyba... Dziecko ma ona, kochanka ma ona, a ja jestem sam i nie mam żadnego atutu żeby zwróciła na mnie uwagę póki jest zakochana w tym swoim idiocie... Jestem po 4 wizycie u mojej adwokat, dziś napisaliśmy odpowiedź na pozew, pójdzie jutro do sądu... Za każdym razem kiedy dzieje się coś właśnie takiego, kiedy następuje kolejny etap prowadzący do rozprawy rozwodowej coś mnie w środku rozrywa. Coś krzyczy że to nie miało tak być, że to nie może się zakończyć rozwodem, że to jakiś film który oglądam, że to nie rzeczywistość... Nic już chyba nie powstrzyma tego choć ja nadal próbuję przeciwdziałać bo uważam to za jedyny słuszny manewr, nie potrafię inaczej. Adwokat mnie rozumie na szczęście, chyba współczuje też, podpowiada jak to przeciągnąć, jak zagrać psychologicznie... No i jak w ostateczności uratować jak najwięcej... Nie wiem co zrobię bez mojej rodzinki... Nie wiem jak sobie na dłuższą metę poradzę z myślą że mój własny synek jest częściowo wychowywany przez mojego śmiertelnego wroga... Jeśli on w ogóle potrafi wychowywać, matoł... Miało być piękne życie... jest katastrofa... i nic nie mogę poradzić tylko ratować co się da jak z płonącego domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość clebo
Wszystkiego nie czytałam ale z tego co zdołałam przeczytać wnioskuję, że Ty coś zbyt kryształowy jesteś. Zanim ktoś zacznie opluwać Twoją żonę musiałby poznać jej wersję. Nie chce mi się wierzyć, że kobieta która nigdy nie zostawiała dziecka samego na pięć minut nagle zostawia go samego na całą noc. Jakoś mi się to wszystko nie trzyma kupy. Jeżeli się mylę, to przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klameczkakhggs
To jest facet, który kocha za bardzo, tworzy złotą klatkę dla swojej żony, każdy po pewnym czasie miałby dość i opluwam całkowicie jego żony choć muszę przyznać że wredna z niej matka ale z drugiej strony nie znamy jej wersji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klameczkakhggs
miałam zamiar napisać nie opluwam jego żony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rudy777777 - chętnie, a potem mam się bujać ze sprawą karna o pobicie która może wpłynąć na moje prawa rodzicielskie? Dziękuję... clebo - pisze co usłyszałem od synka - że mama go kładzie i wychodzi do wujka. Kryształowy nie jestem nie staram się nawet być, za to żona zapomniała że kryształowa nie jest najwyraźniej. Małżeństwo jak małżeństwo było - kłótnie zdarzają się wszędzie, a my najpoważniejsze mieliśmy wtedy jak godziliśmy się na drugi dzień. A szukanie sobie odskoczni w innym partnerze mając rodzinę i dziecko jest chyba łatwe do ocenienia... Nie chcę żeby ktoś opluwał moją żonę czytając to co tutaj piszę, ja szukam remedium na to co się dzieje, może pomocy dla siebie samego. Nie chce Ci się wierzyć w to że moja żona nagle robi rzeczy których wcześniej bym się po niej nie spodziewał? Wierz mi, cała masa takich rzeczy teraz wychodzi. Łącznie z oznajmieniem mi przez telefon że te całe 7 lat które razem przeżyliśmy g... dla niej znaczy. Tylko po to żeby mnie bardziej bolało. A jeszcze 2 miesiące temu wierzyłem i ufałem jej bardziej niż swojej matce. Proszę przeczytaj wszystko co chcesz w tym temacie i oceń jeszcze raz. Ja nie migam się od odpowiedzialności za to że uczucie w moim małżeństwie ostatnio przygasło i całość wpadła w rutynę. Ale to chyba nie powód żeby zrobić z partnera szmatę i pójść sobie gdzie indziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klameczkakhggs - co to znaczy kochać za bardzo...? Albo się tworzy rodzinę całym sobą... Albo nie i w razie kłopotów ucieka się do kogoś kto nagle zaczął mówić więcej czułych słówek? Chyba dlatego właśnie jestem tak rozbity - bo straciłem całe swoje oparcie. Jej wersja? Proszę bardzo - jest w pozwie rozwodowym - że eskalacja konfliktów które zaczęły się tuż po ślubie spowodowała odsunięcie się partnerów od siebie i podejmowane próby naprawy związku nie odniosły zamierzonych efektów... Standardowa formułka pozwu kobiety która do końca nie wie co napisać. Bzdura jak cholera... jak już pisałem nie ma małżeństwa bez konfliktów, ale znam małżeństwa które drą koty 10x mocniej niż u nas to było i są razem. Jej wersja...? Na pytanie czemu nie podjęła prób ratowania tego kiedy czuła że coś zaczyna być nie tak - odpowiedziała "bo mi się nie chciało". Na pytanie co z przysięgą "na dobre i na złe, do śmierci, wierność i uczciwość" - to tylko formułka, nic nie znaczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno - przykład który podałem że zostawia synka na noc nie miał być przykładem że "wredna z niej matka" bo technicznie matką jest dobrą, ale emocjonalnie teraz... jest kompletną idiotka jak zakochana nastolatka. To miał być przykład tego jak potrafiły zmienić się jej priorytety... najważniejszy teraz kochanek i spędzenie z nim kilku godzin więcej niż to co zawsze było dla niej nr1 w życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klameczkakhggs
Autorze ja cię nie chcę atakować, ani usprawiedliwiać twojej żony.Jej wersja w pozwie to jest oficjalna wersja dla sądu, ale czy to oznacza że jeżeli mąż nie pije, nie bije, przynosi pieniądze do domu to małżeństwo jest idealne ? Nie jestem specjalistką od psychologii ale dla mnie w pewnym momencie w waszym związku pewnie coś nie zadziałało i ,nie pojmuję, nie wyobrażam nawet sobie tego że ktoś niszczy swoje małżeństwo tylko dlatego by usłyszeć więcej miłych słów niż prawi nam stały partner. Po przeczytaniu całego wątku mam pewność, że kochasz swoją żonę za bardzo, jednoczenie jesteś człowiekiem cholernie zaborczym i chyba zdajesz sobie sprawę, że nie zmusisz jej do miłości. Twoja żona odpowiada ci na pytania "bo mi się nie chciało, bo przysięga dla mnie nic nie znaczy" myślę dla tego, że nie che wchodzić więcej z tobą w tego typu dyskusje. Ona pojęła decyzje być może nie właściwą ale chce się tego trzymać a ty głową muru nie przebijesz. Zdrada to coś okropnego co w życiu może nam się przydarzyć, dlatego trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadal nie mogę zrozumieć jak można kochać kogoś "za bardzo"... Za mało można ale za bardzo...? Jeśli się tworzy z nim związek...? I nagle masz pewność że jestem "cholernie zaborczy" - czy to oznacza że jak moja partnerka postanowiła poszukać sobie innego to powinienem starać się to zrozumieć...? A gdzie troska o dziecko...? Przez całe małżeństwo byłem o żonę cholernie zazdrosny 2 razy - i w każdym przypadku okazywało się że nie bezpodstawnie, więc gdzie tu zaborczość...? Sam ją wypychałem żeby znalazła sobie znajomych, pracę, zajęła się jakimś hobby, cokolwiek byle by nie siedzieć w domu i zatruwać się myślami "ale mam beznadziejnie". Chyba że jesteś z tych które uważają że byle powód jest dobry żeby niszczyć małżeństwo i rodzinę dla 5latka. Że fajniej i łatwiej jest zacząć od początku zostawiając za sobą zgliszcza niż przyłożyć się i naprawić to co dotychczas się budowało. Bo czemu nie? Trendy takie są - małżeństwo to tylko droga do samorealizacji, jak nie wychodzi to zmień małżeństwo. Gdzie się podziały wartości rodzinne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawaaaa
Współczuje Ci co musisz przechodzić ,ale tak czasem bywa kiedy myślimy ze jak już jesteśmy związani z partnerem ślubem ,,na dobre i złe '' to myślimy ze już tak będzie do śmierci ,ale nie zawsze tak jest jak widać .Każdy ma inny charakter niektórzy będą kochać całe życie pomimo wszystko a niektórzy gdy im się znudzi bajka i staje się rutyną szukają nowych wyzwań . Myślę ze twoja zona zakochała się(zauroczyła)Jeśli on da plamę ona jeszcze może do Ciebie wrócić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wiem jak ona może go brać na poważnie, facet 32 lata współwłaściciel firmy ojca, mieszka z rodzicami "bo tak wygodniej", 10 lat temu rozwiedziony, ma dziecko z poprzedniego małżeństwa którym się najwyraźniej nie interesuje bo nikt nigdy go z nim nie widział nawet jego rodzice a mentalnie i sposobem bycia jak nastolatek. Ale ma gadane najwyraźniej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj. Napisałeś: '' Ale ma gadane najwyraźniej....'' i to jest właśnie to, ten głód pochwał który dostała od niego. Twój pierwszy post i powód jej zachowania był dla mnie oczywisty. czekałam tylko kiedy sam się o tym dowiesz. Może nie potrafie postawić się do końca w Twojej sytuacji- jestem kobietą- ale 3 i pół roku temu przeszłam to samo. Syn wtedy 4 lata, 5 rocznica ślubu, 8 lat znajomości. Dowiedziałam się że już od dawna nie kocha, ślub to właściwie pomyłka- nie wierz w to. To ich mech. obronny, wszyscy/wszystkie tak mówią. po pół roku nodeszłam z synem. teraz spotyka się już z kolejną. nie było i nie jest łatwo, jest zj trudno. 1- możesz wystąpić do sądu o separację a nie rozwód, 2- postaraj się o dowody zdrady, 3- co oznacza kochać za bardzo? myśleć ze partner znieni się dzięki tobie na lepsze- nierealne -okazało się że ja również uważałam swoiego za dobrego i byłam ślepa, dopiero potem wszyscy w koło otworzyli się i powiedzieli co myśleli o moim ex. Biorąc pod uwagę, że obecnie jest już w kolejnym związku potwierdza to jego niedojrzałość emocjonalną. Acha ,tez powtarzał dziecku że już nie kocha mamusi. Nie proś , nie błagaj, to nic nie zmieni dopuki ona sama tego nie zrozumie, tylko się w jej oczach ośmieszysz. ona już myśli inaczej, jest w nowym związku pewnie szczęśliwa- przynajmniej narazie- i ma cie teraz gdzieś. wiem ,ze to przykre ale sama to przerabiałam i wiem co pisze. pozdrawiam. trzym sie ciepło. PS co do winy drugiej połowy- w tym przypadku nie ma to znaczenia. nawet jakbyś stanął na uszach to nic by to nie zmieniło. ''Trawa u sąsiada zawsze bardziej zielona.''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z punktu widzenia kobiety...
Po pierwsze bardzo Ci wspolczuje calej tej sytuacji, a szczegolnie zal mi tego mlodego chlopaczka, ktory jest miedzy wami. Po drugie, uwazam, ze kobieta-mezatka majaca dziecko nie odejdzie z malzenstwa bez powodu. Powod musial byc. Ty moze nie chciales tego widziec, bo dla Ciebie to bylo ''nic'', zignorowales sygnaly od zony, tym samym dales jej do zrozumienia, ze to co ona czuje i mysli jest niewazne...Jezeli byla niezaspokojona emocjonalnie lub fizycznie, czula sie niezrozumiana a jej potrzeby bagatelizowane to w momencie gdy na horyzoncie pojawila sie osoba, ktora jej to wszystko zapewnila, stalo sie to co bylo do przewidzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z punktu widzenia kobiety - oczywiście że powód musiał być. Ale jeśli jak piszesz czuła sie niezaspokojona w jakimś zakresie, czegoś jej brakowało i wiedziała że to prowadzi do końca to czemu nie ratowała związku choćby poprzez poważna rozmowę o tym co się dzieje? Ratowanie związku jest naszym obowiązkiem a nie szukanie remedium na nasze problemy poprzez szukanie innego partnera. Nie rozumiem jak można usprawiedliwiać to że jak "w momencie gdy na horyzoncie pojawila sie osoba, ktora jej to wszystko zapewnila, stalo sie to co bylo do przewidzenia" - przecież to zaprzeczenie wszystkich wartości jakie ma nieść partnerstwo czy małżeństwo w szczególności! Jeśli w ten sposób kobiety usprawiedliwiają się z rozbijania rodziny dzieciom, to ja dziękuję, postoję, po co mam się pchać w następny związek który może sie skończyć tak samo bo któraś "się poczuje"... I proszę nie pisać że trzeba się starać żeby się "nie poczuła" bo starać to się muszą obydwie strony i "wysyłanie sygnałów" to często za mało, kobiety naprawdę myślą że cały świat to takie romantyczne miejsce że jak westchną odpowiednio to partner się zorientuje że im brak tego i tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytalam na twoim
blogu wszystkie twoje posty i moglabym tu duzo o tobie napisac np to ze nie moge sie nadziwic ze tacy faceci jak ty chodza po tym swiecie.Nie mam pojecia co ci doradzic bo chyba jedynie modlitwa ci moze pomoc,nic innego.Pomodl sie do sw Rity od spraw beznadziejnych o rozwiazanie tego,o otwarcie twojej zonie oczu.Tzn jesli jestes wierzacy,bo nawet nie wiem.Ja tez mialam problemy w zwiazku.Mielismy mega kryzys,taki ze oboje nie moglismy juz na siebie patrzec po 7latach bycia razem.Jednak plakalam i modlilam sie i wszystko sie ulozylo,oprzytomnielismy i jest jak na poczatku. http://rita.blox.pl/2006/01/BARDZO-SKUTECZNA-MODLITWA-W-SPRAWACH-TRUDNYCH-I.html powodzenia :) zobaczysz ze za jakis czas napiszesz ze jestescie razem :) mysl pozytywnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noooniewiem
Jakoś znowu niektórzy uzasadniają zdradę tym że jakieś! potrzeby musiały być nie zaspokojone i stąd zdrada...............heh..............czyli znowu sugerujecie że osoba ma być ZASPOKAJACZEM POTRZEB swego partnera A to nie tak ..........nikt nie jest i nie powinien być czyimś ZASPOKAJACZEM POTRZEB............dodam że potrzeby każdego człowieka są jak studnia bez dna...nieograniczone i ciągle się zmieniające i niemożliwe do zaspokojenia. Nie powinniśmy zaspokajać potrzeb partnera ale możemy go obdarowywać tym co mamy i chcemy, a zdefiniowane i znane nam potrzeby partnera możemy brać pod uwagę ale to nie znaczy że mamy je bezwzględnie spełniać....tylko to co realne i dobre dla obojga. Tak że argument niezaspokojonych potrzeb i że czegoś brakowało w małżeństwie więc usprawiedliwiona konieczność zdrady.....taki argument świadczy tylko o debilizmie argumentującego w ten sposób.......myślcie trochę , choć TROCHĘ logicznie i odpowiedzialnie...a wy chlapiecie nieodpowiedzialnie i bezmyślnie słowami bez zastanawiania się nad ich rzeczywistą treścią...powtarzacie stereotypy gdzieś wyczytane a nie widzicie głupoty w nich zawartej. A swoją drogą, Tomalku......twoja żona wpadła w AMOK, a to zawsze jest destrukcyjne i nielogiczne....teraz NIC jej nie przemówi do rozumu...ona bezwzględnie rozszarpie wszystkie wartości i nic jej nie zatrzyma w tej chwili bo jest w stanie bezrozumnego amoku, a dopiero potem się przebudzi, czeka ją bolesne przebudzenie bo wyraźnie trafiła na używającego życia dupka który dalej się będzie umiejętnie zabawiać z kolejnymi panienkami. Pewnie po jakimś czasie zostanie wykopana i wtedy zostanie sama , i pewnie będzie chciała wrócić do ciebie, i być może już jej nie będziesz chciał, tak to bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×