Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tomala76

Małżeństwo mi się sypie - czemu..?

Polecane posty

noooniewiem - właśnie o to też chodzi, dziękuję, ujęte to zostało bezbłędnie. A to co piszesz o mojej żonie - niestety chyba tak jest. Cholernie ciężko patrzeć na to co się dzieje... Właśnie przed godziną się dowiedziałem że mój synek miał występ w przedszkolu z okazji dnia babci i dziadka. Nikt nam nie powiedział... Była tylko teściowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
Jesli chce mi sie jeść, robie sobie kanapkę. jesli chce mi się spać, muszę iść do łózka. Jeśli mam ochote się przytulić albo mam ochotę na seks, a facet jest oschły i mnie odtraca, przestaje go kochać. Jeśli mam potrzebę bezpieczeństwa, a facet facet bije, pije itp., przestaję go kochać. Jeśli mam potrzebę porozmawiać czy się posmiać, a facet naklada słuchawki na uszy albo siada przed TV, przestaję go kochac. Itd. To się nie dzieje w jeden dzień, oczywiscie, ale może byc rozłożone w czasie. Jeśli przestajecie kogoś kochac, a musicie byc w związku z tym czlowiekiem, stajecie sie nieszczęśliwi. Wtedy kielkuje w was myśl o odejsciu, albo o samobójstwie, bo tak macie dosć upadlajacego zycia u boku sakramentalnego współmałżonka. No, chyba ze jesteście jak Matka Teresa, ale ona była jedyna wswoim rodzaju. Tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha i achhhh - jak chce Ci się jeść to robisz sobie kanapkę, a jak nie dostajesz czegoś od partnera w związku to idziesz tam gdzie dostajesz...? A ja myślałem że się pierw nim potrząsa żeby to dostać od niego a nie od kogoś innego... Prościutki przykład choć może nieco mało adekwatny - wrzucasz 5zł do automatu z napojami, naciskasz przycisk - NIC. Teraz wybór - idziesz do innego automatu i tam tracisz następny kapitał nadal nie wiedząc czy nie będzie tak samo czy próbujesz skopać ten w który zainwestowało się żeby dał to czego potrzebujesz...? Automat to akurat rzecz bez uczuć, partner który w związku nie daje tego co powinien zrozumie że musi się poprawić jeśli mu się powie o tym co się dzieje... Chyba że to matoł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomala76 masz szansę na dzieck
nie mam czasu Ci odpisać, bo tak poruszyła mnie Twoja historia, że zaczęłam najpierw po łebkach, aż wróciłam do pierwszego wątku. Czytałam z zaciekawieniem od 1 do ostatniego postu, jutro nadrobię zaległości i wgłębię się w tego linka, dzisiaj nie dam niestety rady. I do wszystkich najeżdżających na Ciebie odpowiem krótko - jeżeli jego żonie było źle!! miała prawo odejść!! ale nie no k...a ja Was proszę nie zdradzać!! To taka małpa co nie puści gałęzi dopóki nie znajdzie następnej!! Egoistka do bólu, pewnie gdyby nie ten sąsiad żyłaby z Tobą jeszcze z 10 lub więcej lat. Bojąca się samotności hipokrytka i do Wszystkich żon, jak Wam źle to wypierdalać z małżeństwa, a nie fochy i achy, i zrozumienia szukacie!! Bo kwiatka Wam nie kupił, to wypierdalać i w samotności czekać na takiego co kupi, a nie rogi dostawiać mężom. Bo mam co mam, a jak znajdzie się inny to dopiero zostawię, baby są żenujące naprawdę, chociaż to mój gatunek, to za takie pustaki mi wstyd!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
o tym, że nalezy najpierw partnerowi powiedzieć, co nie pasuje nie napisalam, bo to dla mnie jest oczywiste :o Nie przyjmujesz do wiadomości, że są sytuacje, gdy mówisz, mówisz, mówisz a ktos słucha lecz nie słyszy, bo nie chce słyszeć? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spalona żywcem
Toż kurwa nie musi zdradzać. Jak mówisz i nie słucha to go pakujesz, lub siebie pakujesz i mówisz uczciwie jak jest. Co to za wytłumaczenie dla zdrady i świństw? Bo ktoś nie czuje się rozumiany. O jejku... :o To niech skorzysta z psychologa. Jak dorośli ludzie nie umieją się dogadać to albo idą na terapię, albo się rozstają. Matka nie utrudnia kontaktów z dzieckiem i przede wszystkim myśli o nim. Aby mu kontaktów z ojcem nie utrudniać, szczególnie gdy i dziecko i ojciec tego chcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie... Jeśli mojej żonie było tak źle, to czemu nie odeszła w normalny cywilizowany sposób...? Dlaczego do ostatniej chwili karmiła mnie fałszywym uczuciem...? Ostatni sms z "kocham Cię" mam z 4 listopada, a 6go przytulała się do sąsiada... Jeśli tylko chciała się wyrwać z "nieszczęśliwego małżeństwa" to czemu teraz robi wszystko żeby utrudnić mi kontakty z synem...? Dziś się dowiedziałem właśnie że 3 dni temu synek występował w przedszkolnym przedstawieniu. Nikomu, ani mnie ani moim rodzicom żona nie dała znać. Pojechała tam ze swoją matką. I co - zemsta? Za co? Co jej to da? Brakowało jej uczucia i musiała odejść tak...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O żesz... Zdobyłem archiwum GG mojej żony... Przejrzałem... Nie, już nie będę czekał... Nie ma na co... To co tam wyczytałem, jak oni między sobą.. Jak oni razem o mnie... Tego umysł nie przyjmie a oczy nie zaakceptują, nigdy... Tego się nie da opisać po prostu. Nie da... Ale to nie zwykłe najeżdżanie na mnie że jestem taki czy owaki... Piszą że się kochają codziennie, żeby upragniona ciąża się pojawiła... Namawiają się co zrobić, albo co mi napisać smsem albo jakoś inaczej żeby mnie bardziej strzeliło, ubodło, bolało... Zastanawiają się co zrobić żeby synek zaczął go lubić bardziej niż mnie... Wszystko to tam jest....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęsnykloleś
Facet ty jesteś psychiczny, i nie mam ani odrobiny współczucia dla ciebie, jedyne co mogę zrobić to pogratulować twojej żonie że odeszła od takiego dupka jak ty. Jedynie żal mi w tym wszystkim dziecka. Nie pisze się o tak osobistych sprawach na forum publicznym, bo czego ty oczekujesz od nas : współczucia?,Przeżycia życia z ciebie?Gotowych rozwiązań na życie? W ogóle ma wrażenie że to temat zmyślony(musi ci się cholernie nudzić w pracy za biurkiem) bo gdy dyskusja zamiera na tym temacie to ty skutecznie ją podsycasz jakimiś pikantnym szczegółami z wspólnego życia z żoną bądź z jej życia z kochankiem. Jeżeli jednak ta sytuacja dzieje dzieje naprawdę w twoim życiu to jesteś totalną ciotą nie facetem (jak w ogóle jesteś facetem a nie kobietą). To tyle i bez odbioru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapach pomarańczy...
Tomala76 Małżeństwo się rozpada, jak wkrada się zdrada. Stało się, nie zauważyłeś sygnałów zdrady, a żona zamiast z tobą porozmawiać, co jej w tobie przeszkadza, okazała się tchórzem i znalazła sobie innego pocieszyciela. Nic na to nie poradzisz, jedyne co możesz zrobić, to dać jej upragnioną wolność i z podniesioną głową odejść. 'Jak kogoś kochasz, puść go wolno, jak powróci będzie twój, jak nie wróci nigdy twoim nie był'. Przeżyjesz, czas otworzy ci oczy na całokształt waszego zwiazku, ból z czasem minie, będziesz później mądrzejszy i doskonalszy w realizowaniu dalszego swojego życia. Z tego kiedyś udanego zwiazku jest wasze dziecko i kochacie je oboje,ale... "Właśnie przed godziną się dowiedziałem że mój synek miał występ w przedszkolu z okazji dnia babci i dziadka. Nikt nam nie powiedział... Była tylko teściowa." Gdybyś się postarał, wiedziałbyś, wystarczyłby kontakt telefoniczny z placówką przedszkola i wychowawczynią twojego dziecka. Czy twoje dziecko chodzi do przedszkola pierwszy rok? Z tego co wiem, każdy rodzic może umówić się na rozmowę z wychowawcą, porozmawiać o swoim dziecku i jego małych sukcesach czy problemach w jego grupie przedszkolnej. Chcesz zawalczyć o swoje dziecko, to interesuj się nim na codzień, a dziecko samo będzie chciało kontaktu z tatą i żaden obcy 'wujek' nie kupi uczuć twojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapach pomarańczy... - tak chodzi do tego przedszkola pierwszy rok. I tak - już miesiąc temu dawałem znać że może się tak zdarzyć że żona nie przekaże mi wszystkich informacji i chciałbym być w kontakcie - zapisali sobie mój numer. Byłem tam i teraz i były zdziwione że takich informacji żona też tez nie przekazuje... A wydaje mi się że jakieś lenistwo swoiste tu zadziałało. W każdym bądź razie zażyczyłem sobie tym razem kategorycznie być informowany o wszystkim osobno. szczęsnykloleś - żal mi cię... nic więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapach pomarańczy... - tak chodzi do tego przedszkola pierwszy rok. I tak - już miesiąc temu dawałem znać że może się tak zdarzyć że żona nie przekaże mi wszystkich informacji i chciałbym być w kontakcie - zapisali sobie mój numer. Byłem tam i teraz i były zdziwione że takich informacji żona też tez nie przekazuje... A wydaje mi się że jakieś lenistwo swoiste tu zadziałało. W każdym bądź razie zażyczyłem sobie tym razem kategorycznie być informowany o wszystkim osobno. szczęsnykloleś - żal mi cię... nic więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Załamuje mnie co piszesz...zalamuje mnie to, że ludzie potrafią tacy być, skąd ta nienawiść? bo to już chyba tak należy nazwać...nie tylko brak miłości a nienawiść ze strony żony...żebyś jeszcze coś jej zrobił...a z całej historii jedyne czego możesz być winny to tego, że się oddaliła i potem wszystko już poleciało...ale nawet tu wina nie tylko Twoja a wasza wspólna...i już niech będzie że poszla do innego, że chce odejść, że chce ułożyć sobie życie z tamtym...ale w TAKI sposób?nie pojmuje takich ludzi...można się rozejść w cywilizowany sposób...pogodzić opiekę nad dzieckiem, bo ono nic nie winne i potrzebuje mamy i taty tak samo...a tu widzę bawią się- Twoja jeszcze żona i jej nowy- bawią się na całego sytuacją...i Twoim cierpieniem...... w tym momencie jeszcze mocniej szlag mnie trafia że mężczyzna nie ma prawie żadnych szans na opieke nad dzieckiem...a matka ma ją z góry, bez wnikania w cokolwiek, w to gdzie i z kim dziecku byłoby naprawde lepiej.... tu już jedyne o co możesz i powinieneś sie starać to mały ...podłość jaka w nią wstapiła przekreśla moim zdaniem wszystko między wami ...zastanawia mnie na ile te dowody ktore masz...jej zdrada, olewanie Ciebie i Twojego prawa do dziecka i wiadomości o nim...te słowa z gadu gadu ...mogłby by wpłynąc na opiekę....moim zdaniem to wystarczające powody by Tobie przyznać opiekę...nie wyłaczając jej oczywiście...ale to pewnie nie możlwe...takie sądy i takie porypane prawo...powodzenia jednak............i może to dobrze, że przynajniej wiesz, że na nią nie ma co czekać...nie warto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flowerka86 - Niestety żadne dowody nie wpłyną na opiekę. Musiałbym mieć dowody dyskredytujące ja jako odpowiedzialną matkę i to mocne. To co mam może jedynie wpłynąć na poszerzenie moich kontaktów z dzieckiem. I tylko na to mogę liczyć, że sąd będzie na tyle uprzejmy że zauważy że zależy mi na dziecku. Ale to faktycznie cholernie niesprawiedliwe, bo co to za sprawiedliwość że ojczymem mojego synka będzie facet który zabrał mi żonę i rozbił moją rodzinę, traktuje mnie jak wroga i ja też go tak traktuję. Jak dla mnie synek już ma zaklepane skrzywienie psychiczne relacji rodzinnych. Poza tym nie wierzę żeby on tak nagle pokochał i moja żonę i synka... Moje dziecko pójdzie w odstawkę wcześniej czy później. Szczególnie jeśli dorobią się swojego dziecka. A ja pozbierać się nie potrafię, niektórzy mi już zarzucają masochizm psychiczny, ale być może ie stracili rodziny w tak brutalny sposób. Zawsze byłem tym elementem rodziny który był ostoja podczas burzy, żona bardziej pesymistka, ja optymista. Sytuacja jednak mnie przerosła i nie ukrywam tego. Straciłem też siłę napędową w postaci swojej małej rodziny. A nie potrafię jeszcze uruchomić się w trybie "egoizm". Może to śmieszne ale nawet teraz zauważam ze każde moje działanie jest w jakimś stopniu podyktowane parciem w stronę syna i żony. Odzyskania ich lub pokazania że się poddam i nie dam zdeptać bo na to nie zasłużyłem. Każde fizyczne spotkanie z żoną jest grane przeze mnie na opanowanie, które potem okupuje bólem brzucha w domu. W każdy poranek na dzień dobry umysł mi funduje jakiś sen z moją żoną w roli głównej i oczywiście, jak na złość muszę go pamiętać po przebudzeniu. I gdzie jestem ja sprzed 2 miesięcy...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka 34
ja też mam ten problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka 34
ja też już prawie jestem w trakcie rozwodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zapomnij w tym wyżalaniu
się, by skopiować to archiwum gg, bo musisz walczyć o rozwód z orzeczeniem o winie. chyba nie chcesz, żeby ta sucz podała Cię o alimenty, jak jej z fagasem nie wyjdzie? przestań skamleć (na lizanie ran przyjdzie czas potem) i zacznij walczyć, żeby rozwód kosztował wiele suczę, a Cienie jak najmniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To swoja drogą... Otrząsnąłem się na tyle żeby nie dać z siebie zrobić kompletnej ofiary. Jednak i tak uratowanie rodziny było by dla mnie najbardziej oczekiwanym rezultatem tej całej wojny. Może żona się gdzieś wreszcie obudzi z tego amoku. Jeśli nie, nie zasługuje na moja miłość... I z tym będę musiał iść dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i po pierwszej rozprawie... Cóż, żona najwyraźniej nie miała wyjścia. Zgadza się na rozwód z orzeczeniem jej wyłącznej winy, zgadza się na wszystkie moje warunki, przyznaje się do związku z innym partnerem i oświadcza że jest już z nim w ciąży i z nim zamieszkuje. Sędzina i ławniczki wyglądały jakby ufo zobaczyły, chyba nieczęsto się takie coś zdarza... Zrobiła to bo myślała że mimo wszystko dostanie już zaraz papierek. Nie dostała. Dobrze że się przyznaje, mnie to cieszy, ale ja chce planu rodzicielskiego żeby utrzymać pełnię władz rodzicielskich, zażądałem kuratora który ma sprawdzić jak dziecko się czuje w nowych warunkach i przez to następna rozprawa 15 marca... Ale była wkurzona. Wypadła z sali sądowej jak pocisk. Zwycięstwo na całej linii. Jeśli można rozwód i rozpad rodziny nazwać w jakikolwiek sposób zwycięstwem... Chyba teraz już dokładnie wiem co oznacza zwrot "gorzki smak zwycięstwa"... Z drugiej strony na sali sądowej się dowiedziałem dopiero że mój synek mieszka od kilku dni kompletnie gdzie indziej. Z tego co wnioskuję to wynajęte mieszkanie w bloku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drogi autorze, kibicuje Ci od
początku, naprawdę trzymam kciuki... Ale to co teraz przeczytałam. Miałam twoją żonę za kretynkę bez serca, ale teraz widzę, że jest po prostu (wybacz mi te słowa) pospolitą dziwką. Jeszcze będzie żałować tego jak się puszczała i co zgotowała już wkrótce dwójce swoich dzieci. Żeby się nie okazało za jakiś czas iż owy pan ma jakiś poważny feler (bo niby skąd tak szybkie deklaracje, ciąża itp.) i okaże się ją bić, albo coś w ten deseń. Bo jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy. Żaden rozsądny facet nie wdałby się w romans z dziecinną, bezrobotną mężatką, by po kilku miesiąc zrobić jej dziecko i wziąć ją sobie na utrzymanie od tak... To nie jest normalne. Szczególnie iż nie wierzę, że Twoja żona była tak nieoparcie piękna i idealna, że każdy facet oddałaby jej wszystko, bo jest chodzącą boginią. Ten fagas to jakiś niedojrzały kretyn, który jak się pobawi, to zrzuci maskę i skończy się ten infantylny romans dla ubogich. Współczuję, jednak jedynie czas ci pomoże. Trzymaj się dla syna, a potem będzie tylko lepiej. Będzie cię jeszcze błagać to pewne, ale to jej życie i jej sprawa. Ty na pewno znajdziesz wspaniałą kobietę, ale wszystko w swoim czasie. Pozdrawiam, anonimowa czytelniczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehhh chyba nas nie interesuje intencja pana który sobie bezrobotną zonke przygruchał... wariat na pewno - chyba że liczyli na alimenty dla niej i dziecka, a z tego co wiem to można dużo dostać jeśli malzonek duzo zarabia. Dla mnie to chore, ale jestem pewna Tomala76, ze wszystko się dobrze ułoży i moze ten rozwód na dobre wyjdzie choć wiem, dziś nie czujesz tego... Ale pomyśl o ile byłoby gorzej gdybyś miał więcej dzieci???!!! Więc uszy do góry, nie martw się bo masz syna, który cie kocha bezwarunkowo czystą miłością i dla niego masz żyć i o niego walczyć! Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
Jesteś tzw. ciepłe kluchy, nidgy więcej nimi (temi kluchami) nie bądź!!!!!!!!!!! to dobra rada od nieszczęsliwej dojrzałej męzatki. al oczywiscie zrobisz jak chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuję, szkoda, że
nie jesteś młodszy i na siebie nie trafiliśmy :) Chciałabym mieć takiego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha i achhhh - ciepłe kluchy znaczy że co, mogłabyś precyzyjniej? Wg mnie ciepłe kluchy to np mój kolega który 4 lata temu w podobnej sytuacji jak moja pierw oddał cały rozwód walkowerem bo wydawało mu się że żona się nad nim zlituje jak będzie ugodowy a potem jak okazało się że się pomylił wyjechał do miasta odległego o 300km żeby się odciąć i zapomnieć tym samym odcinając się od swojego dziecka i po 3 latach nie wie jak się z nim spotkać bo nie wie co mu powiedzieć... Ja wywalczyłem dużo i jeszcze utarłem nosa żonie na rozprawie, ale mimo wszystko czuje się przegrany bo rozpad rodziny i świadomość że inny facet zajął moje miejsce nie jest powodem do radości a wręcz przeciwnie. Co do następnego postu "współczuję, szkoda, że" to wierz mi, ja mam wady jak każdy... Musiałabyś mnie poznać i wtedy może mogłabyś naprawdę powiedzieć czy chciałabyś... To że tak reaguje i w taki sposób walczę to tylko wynik tego że rodzina znaczy dla mnie bardzo dużo i że jestem uczuciowy (a to w życiu nie pomaga)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I do Anonimowej Czytelniczki - widzę że odbierasz tą sytuację bardzo podobnie do mnie i wysnuwasz te same wnioski. Z tym że ja boję się wierzyć że los im da nauczkę bo coś tam nie wyjdzie żeby się nie rozczarować jeśli akurat im jakimś cudem wyjdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przerobiłem to samo !
Stary- wyluzuj miałem to samo zacząłem pić i nic mi to nie dało . Nie mogłem znaleźć miejsca - kochankiem okazał się mój kumpel z pracy. Poszedłem do jego żony - pokazałem jej biling telefoniczny - baba osłupiała. Potem z tym bilingiem do teściów - moja żona była jeszcze w szoku - nie wiedziała co robić !!!! Potem powiedziałem basta - wziołem 200zł i pojechałem do dziwki- robiła mi loda przez 2 h - ekstra sprawa . po roku (żona tyle czasu potrzebowała ) - wróciła na łono rodziny. Niestety wiem co to sex z ukochaną osoba i wspólne dziecko - ale z baba nic nie wskurasz - musisz zrabić rozgłos w rodzinie trak jak co goście radzą - ja mam teraz 42 lata - i juz wiem jak trzeba robić . Baby muszą czuć nad sobą pana . One to po prostu lubią . Nie tyrana -tylko szefa. Jak żona mi mówi 3 dni z rzędu , że jągłowa boli to jadęna dziwki . Ostatnio chciała kupić sobie buty (22- gą parę ) - ale powiedziałem , ze wydałem pieniądzei nie mam . Chyba coś zaczyna kumać , bo ją głowa przestaje boleć . Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzikki kocyr
Parys większego idioty od ciebie nie czytałam, w sumie ty z żoną jesteście siebie warci. Nawet mi chyba żal bardziej twojej żony bo ona przy tobie życia pewnie nie miała i nie będzie już miała. Dla mnie jest pewne że jak nie chce z tobą seksu to znaczy że cie tak czy owak nie kocha bo seks z osobą nie kochaną jest obrzydliwy a ty ruchaj sobie dalej te dziwki aż w końcu jakiegoś syfa złapiesz i jeszcze do domu przyniesiesz. I jeszcze jedno do miłości do siebie nikogo nie zmusisz choćbyś nie wiadomo jak rozgłaszał jaki jesteś biedny po rodzinie, może taki tomala to zrozumie ale taki pustak jak ty na pewno nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Tomala ale ziółko z Twojej zony :o współczuje zdrady, rozwodu, bólu po rozpadzie związku i zycze Ci spotkania fajnej wiernej kobietki i tak trzymaj w sprawie o synka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Parys - ok, zrobiłeś co uważałeś za słuszne u siebie. Ja tak nie potrafię i nawet nie chcę. Czułbym do siebie obrzydzenie, sorki. dzikki kocyr - masz racje że do miłości nikogo się nie zmusi, nawet rozgłaszając to po rodzinie. Ja rozgłosiłem jednakże, nie po to żeby coś uzyskać ale po to żeby uprzedzić jej oczywisty manewr oczernienia mnie że tak naprawdę "piłem i biłem" i ona wyjścia nie miała. Moniaaa - dzięki. Z tym poznaniem fajnej kobitki to niestety jakaś masakra teraz będzie... Moja żona tez była "fajną kobitką". Ja już chyba nie chce drugi raz się pchać w niewiadomą, każda następna kobieta dla mnie będzie chcąc nie chcąc nosić piętno ewentualnej zdradzaczki. I już nie przypuszczam żebym zdołał oddać się komuś w 100%...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×