Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Zawszenowy - specjalnie się obudziłam, aby odpowiedzieć na Twoje pytanie ;) No więc tym razem nie śni mi się nic. A tak serio, to położyłam się spać w okolicach 20:00 i zasnęłam błyskawicznie, co jest w moim przypadku nie lada wyczynem. No ale o 3:00 budzik powiadomił, że pora wstawać. Muszę zabrać się za kończenie pracy i przed 10:00 dostarczyć ją na uczelnię. 33 na karku - Twoje przeczucie jest pocieszające. Mam nadzieję, że posiadasz dobrą intuicję ;) Mała Suu - jestem jak najbardziej za rozpiską takiego harmonogramu, a przynajmniej jego wstępnego zarysu. Sukcesywnie będzie można go ukonkretniać. Widzę, że już pojawiło się kilka ciekawych pomysłów, co mnie niezmiernie cieszy :) Niech tylko uporam się z tą sesją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mogę sporo powiedzieć o dzisiejszych snach, bo nawet zapamiętałam. I to były nawet sny związane z forum :) Najpierw śniła mi się CallMe, byłam z nią w szkole (to już chyba jakaś obsesja zaczyna się rodzić ze szkołą CallMe). Siedziałyśmy w pierwszej ławce. Uczniowie po kolei rysowali na tablicy warzywa na podstawie podawanych przez panią wzorów chemicznych ! nie wiedziałam o co chodzi... W drugim śnie tej nocy oprócz CallMe wystąpili jeszcze Ugaa i 33 na karku... CallMe z Ugąą przyszły z plecakami mówiąc, że w ten weekend mamy jechać do Zakopanego. Ja się upierałam, żebyśmy poczekali aż będzie cieplej, a one swoje! 33 stwierdził, że jemu to obojętnie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ambitne plany co do przyszłych spotkań, coraz więcej propozycji :) Zakopane, Tatry, Kraków, widzę że niebezpiecznie zaczynacie wchodzić na mój teren ;) Gdzie ja się wtedy ukryję? W Smoczej Jamie? ;) Wstyd się przyznać ale w Tatrach byłem chyba tylko ze dwa razy... Bardziej obchodzony (o ile tak można powiedzieć, bo w porównaniu do prawdziwych miłośników gór jestem dopiero raczkującym niemowlakiem :) ) mam Beskid Wyspowy. Beskid Wyspowy też ma jakiś swój klimat, szczególnie ze szlaki często są słabo oznakowane :) (albo ja jestem tak świetnym wędrowcem ;) ) W poprzednie wakacje dwa razy atakowałem Szczebel, z dwóch różnych stron i za każdym razem w pewnym momencie gubiłem szlak :) Najważniejsze jednak że za każdym razem na szczyt dotarłem :) Schodząc też ani razu nie wyszedłem tam gdzie chciałem, bo też gubiłem szlak :) Żeby nie było że zawsze gubię szlak to na Luboń Wielki dotarłem i zszedłem jak po sznurku :) Na wiosnę mam ambitne górskie plany, mam nadzieję że uda się je zrealizować. Zostało kilka szczytów w Beskidzie Wyspowym których jeszcze nie zdobyłem w tym ten najważniejszy Mogielica :) i pora też ruszyć w jakiś inne górki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Mala, to naprawdę musiałem być ja!:D Wyjątkowo i ja zapamiętałem swój sen. Wygrałem mnóstwo pieniędzy! Niech tylko się spełni... i oblewamy!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Cisza, jak makiem zasiał, więc trochę ją zakłócę :) Może polecę od końca: 33 - Trzymam mocno kciuki, za spełnienie tego snu. Wygraj ten szmalc i postaw mi Pinacoladę ;) Matias - Beskidy bardzo dobrze mi się kojarzą, w jednym nawet mieszkałam przez rok, choć Wyspowego akurat nie znam. Kto wie, może kiedyś zostaniesz naszym przewodnikiem :classic_cool: Spokojnie, to że zahaczymy o Twój teren do niczego Cię nie zobowiązuje, choć byłoby bardzo fajnie gdybyś do nas dołączył :) Mała Suu - Jak tam Twoje wypieki? Domyślam się że były pyszne. Zwłaszcza torty uwielbiam :) Faktycznie ta moja szkoła śniła Ci się już po raz kolejny ;) Może za dużo o niej wspominam. W każdym razie fajnie by było mieć taką koleżankę z ławki. Warzywa na podstawie wzorów chemicznych? Nieźle :) Takie czasy - wszędzie ta chemia ;) Weekend mam jakby wycięty z życiorysu. Niewyspanie i nerwy. Tak go mogę podsumować. Dobrze, że już minął. Miłego dnia Wszystkim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias to grzeszysz tak lekceważąc Tatry ;) a ja Beskidów kompletnie nie znam - a fascynuje mnie ta ich dzikość - ciekawe muszą być góry, w których można zgubić szlak - w Karkonoszach to niemożliwe chyba... ale raz zapodział mi się szlak w Tatrach -a to dlatego, że 1) była zima, 2) był zakaz wchodzenia na te tereny, więc zero ludzi (tylko ja i jakiś 1 zbłąkany wędrowiec)... Myślę, że Kraków może być dobrą alternatywą na spotkanie z osobami z centralnej i wschodniej Polski. Pomyślmy o tym :) CallMe oj, szkoda, że się nie wybrałyśmy razem na studia ;) byłoby raźniej... tort wyszedł fajnie - goście się zachwycali :) ciasta jeszcze coś tam zostało - przyjeżdżaj ;) Ugaa where are you? Miałam pracowity poniedziałek, a jutro dzień lenia mnie czeka... Wczoraj obejrzałam Briana, ale mnie nie zachwycił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mala Suu - Oj grzeszę, grzeszę :) Tatry są piękne, liczę że w tym roku nadrobię stracony czas i parę razy tam zawitam :) A Beskidy coś w sobie mają :) Może nie ma tak wielu wspaniałych widoków jak np. w Tatrach, bo jednak większość czasu idzie się po prostu wśród drzew, choć czasem jakiś super widok też się trafi :) Gdzieniegdzie szlak jest łatwo zgubić, ale jest sporo różnych ścieżek, dróżek nieoznaczonych i gdzieś się zawsze dojdzie :) Ostatnio w lecie szedłem jakąś nieoznaczoną ścieżką, która nagle się skończyła, co lepsze widziałem przed sobą szczyt, ale ścieżki już nie było :) Biorę kompas, patrzę na mapę i według tego tuż obok powinien być szlak, ale nic nie widać. Jak się pózniej okazało szlak rzeczywiście był kilkanaście metrów obok :) Szkoda że Brian nie zachwycił :) Może ja mam dziwne poczucie humoru ;), ale dla mnie po prostu świetny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Naprawdę cicho. Pewnie przez ciśnienie.;) CallMe, załatwione!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 cicho jest - bo śnieg pada ;) jeśli zbierasz zamówienia na ewentualność (nie chciałabym przegapić...) spełnienia się Twojego snu, to dla mnie może być blue lagoon ;) Matias ja nigdy nie przepadałam za żartem made by Monty Python... za to przy Woody Allenie rozpływam się w podziwie dla jego charakterystycznego poczucia humoru... co wymyśliłeś dalej w związku z terapią? będziesz chodził? bierzesz leki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
A wiesz, że ja też nie chciałbym przegapić?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzeczywiście weekend się skończył a tu nadal cicho :) Mala Suu - Na razie nic nie wymyśliłem... To znaczy zastanawiam się, próbuję rozważyć wszystkie za i przeciw, ale na razie nie doszedłem do konkretów a recepta na lek cały czas sobie leży. Trochę się tego obawiam, najpierw pewne parę miesięcy na leku a do tego psychoterapia... Z drugiej strony nie mam już sił. Mam wrażenie że coraz bardziej po prostu wegetuję. Wtedy w piątek do psychiatry zaprowadziła mnie moja mama (rozmyśliłem się w ostatniej chwili i długo trwało zanim się zebrałem, w sumie to zostałem trochę zmuszony), po mojej rozmowie z psychiatrą, zgodziłem się by powiedział co mi jest mojej mamie, przynajmniej sam nie musiałem tego mówić. Tak więc powiedział że fobia, pasowałoby leki, psychoterapię, żeby na mnie nie naciskać, że to musi być tylko moja decyzja. Na pytanie mojej mamy o pracę powiedział że też nie można naciskać bo tu jest kontakt z ludzmi itp. Więc od tamtego piątku jeszcze bardziej wegetuję, nikt nie naciska, nikt nie ma pretensji (zmiana sytuacji o 180stopni) mam wrażenie że wszyscy obchodzą się ze mną jak z jajkiem... Tylko że teraz według mnie dla osoby z fobią to po prostu... wymarzona sytuacja, lepiej być nie może. Całymi dniami praktycznie nic nie robię i zamykam się chyba jeszcze bardziej o ile to w ogóle możliwe. Nie wiem... Jak tak sobie wczoraj myślałem to mam już 21lat, nie mam ochoty by kolejne dni, tygodnie, miesiące czy lata uciekały mi między palcami tak jak dotychczas. A tak właśnie jest teraz... Dzień za dniem taki sam, kolejny dzień ucieka. Zastanawiałem się czy poradzę sobie sam, myślę że może tak ale czy to nie jest kolejna sztuczka umysłu. Tak myślę od ponad roku... Próbuję sobie poradzić sam już od sporego czasu z miernymi rezultatami. Wpadłem w totalny brak ochoty na cokolwiek, w bierność, marazm, monotonię o czym już pisałem. Skoro mogę sobie sam poradzić z fobią to dlaczego nic nie robię? Wczoraj, dzisiaj, teraz. Cały czas jest to samo... Nie zniósłbym gdyby na początku stycznia 2012 roku spojrzałbym wstecz i zobaczyłbym kolejny stracony, przegrany rok... Znowu się rozpisałem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteście tak zajęci ? Czy po prostu nie macie o czym pisać? Ja niestety to drugie .:( Ostatnio zrobiłem sobie test na syndrom aspergera. Wynik był ujemny , nie będę noblistą .:) Nie mam też wybitnego słuchu choć kiedyś myślałem że mam.Od wczesnego dzieciństwa szukałem w swojej odmienności jakichś pozytywów , czegoś w czym jestem lepszy od innych .Przecież nie mogę być we wszystkim tylko gorszy.Może kiedyś naprawdę miałem jakiś "dar",ale teraz już żadnego nie zauważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias przerażają mnie jakiekolwiek leki, a już tym bardziej psychotropy, ale myślę, że Ty jesteś w takiej sytuacji, że nie ruszysz ani kroka do przodu, jeśli nie spróbujesz wziąć się za swoją fobię medycznie i psychologicznie... uważam, że powinieneś brać te leki - w końcu przecież są zrobione dla ludzi i mają wyeliminować napady paniki - nawet jeśli będzie się to działo przez sztucznie oszukiwanie Twojego organizmu, to niewątpliwie ułatwi Ci to życie, nauczy normalniej funkcjonować, a być może przy wspomaganiu terapeuty pomoże Ci pokonać fobię; sam piszesz, że sytuacja stagnacji w jakiej teraz jesteś wprawdzie zapewnia Ci święty spokój, ale nie ukazuje dobrych perspektyw na przyszłość; mam nadzieję, że pozwolisz sobie pomóc... Zawszenowy ja odkryłam u siebie wybitne zdolności matematyczne, w szkole zawsze wysyłano mnie na wszelakie konkursy, cały internat przychodził do mnie z trudniejszymi zadaniami do wytłumaczenia i dotąd udzielam korków, przygotowuję ludziska do matury itp ...ale szczerze to wolałabym być we wszystkich dziedzinach (nie wyłączając obcowania z ludźmi) przeciętna niż płacić za matematyczny geniusz - niedorobieniem w kontaktach społecznych... (no chyba, że bym chociaż Nobla dostała, ale raczej się nie zanosi :P ) aspergena raczej nie mam, ale podrzuć ten test to sprawdzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tu jestem dość często, ale ostatnio nic nie piszę, bo musiałabym się powtarzać, a to sensu nie ma. Stoję w miejscu. zawszenowy - no właśnie, podrzuć ten test.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę się połapać z tymi linkami na kafe. Wpiszcie w google " test na aspergera " Ja zrobiłem ten na wykop pl. Jest po polsku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) http://www.centrum-terapii.pl/strona-glowna/autyzm-terapia/Test_czynnika_AQ_Autyzm_zespol_Aspergera.html Ale ta interpretacja wyników to trochę marna. Mogliby coś więcej napisać. Widzę tylko, że mój wynik jest sporo wyższy od przeciętnego, ale 32 nie osiągam. Póki co nie mam czasu szukać w necie czegoś więcej na ten temat. Tak w ogóle to witam Was. Nie ma mnie przez brak czasu, ale jak tylko będę go mieć, znowu zacznę się udzielać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja raczej na pewno nie mam aspergera ponieważ w szkole zawsze miałem trudności z matematyką . Może było by łatwiej gdybym chodził do klasy z Mala Suu . :) Co dziwne czułem że mam zdolności we wszystkich innych przedmiotach ścisłych ,typu biologia lub fizyka.Nigdy nie musiałem się uczyć do klasówek z tych przedmiotów , wystarczało mi to co pamiętałem z lekcji i zwykle kończyło się na "4 " . Niestety od najmłodszych lat miałem problemy jeśli chodzi o nauczycieli . Często trafiałem na psychopatów którzy nigdy nie powinni pracować w tyn zawodzie.Oni zaszczepili we mnie strach przed szkołą jeszcze zanim odkryłem że mam lęki społeczne .Wstyd się przyznać w jak młodym wieku zakończyłem swoją edukację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fobia to ja CallMe mi wyszło podobnie w teście Zawszenowy pocieszę Cię, że Edison (ten wynalazca) chodził do szkoły tylko rok lub dwa, nie odpowiadał mu model nauki, zadawał za dużo pytań, które przeszkadzały pedagogom i jego wykształceniem zajęła się jego mama -w domu, dużo czytał i coś z niego wyrosło ;) zresztą Einstein tez był problematycznym uczniem i stwierdzono u niego objawy autyzmu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mala Suu - Aż tak źle wyglądam? ;) Mnie może nie przerażają leki jako leki, choć nigdy nie byłem zwolennikiem faszerowania się tabletkami... Z drugiej strony ostatnio czytałem książkę Armstronga o jego walce z rakiem. Faszerowali go truciznami, które totalnie wyniszczały organizm, ale dzięki temu nadal żyje. Bardziej nie podoba mi się to że to wszystko będzie sztuczne, i moje funkcjonowanie polepszy się tylko dzięki temu że biorę leki. Sam lek ponoć ani nie uzależnia, ani nie wyrządza jakiś szkód. Ma skutki uboczne z tego co psychiatra wymienił to nieszkodliwe. Właściwie to już podjąłem decyzję... Od kilku dni szala przechylała się w stronę tego że w to wchodzę, a wczoraj po stronie leczenia przybył kilkukilogramowy ciężar i decyzja właściwie została podjęta. Miałem wczoraj wizytę u lekarza rodzinnego, kompletnie mnie to rozbiło... Najpierw wyszedłem z domu to zrobiło mi się zimno i zacząłem mieć dreszcze, nie sądzę by było to spowodowane temperaturą lub zbyt lekkim ubraniem bo wcześniej tego dnia też wychodziłem i wcale zimno mi nie było. Gdy siedziałem w poczekalni nogi zaczęły mi drzeć. A w samym środku standardowo zaczął mi drzeć głos, lekko się zaczerwieniłem, i miałem problemy z normalną rozmową... Po prostu nad tym kompletnie nie panuję, to się dzieje w podświadomości, to jest jakiś mechanizm, automatyzm, ja nawet nie potrafię wyłapać kiedy to się zaczyna dziać. To nie jest tak że sobie myślę: o zaraz będzie trzeba gadać z lekarzem, i pojawia się to co się pojawia, nawet nie zdążę nic pomyśleć i kompletnie mnie rozkłada... Co z tego że wiem, że nie powinienem się przejmować, że innych ludzi nie obchodzę, że powinienem do wszystkiego podchodzić na luzie, co z tego że wiem jak z tym nic nie potrafię zrobić? Co z tego że mogę powtarzać sobie w myślach że trzeba się przełamać, że trzeba nad tym zapanować, jak to nic nie daje. Nie potrafię zahamować tego automatyzmu który wytworzył się w mojej głowie. Wróciłem do domu totalnie załamany, tym że sobie nie potrafię poradzić nawet w takiej prostej sytuacji. Co lepsze u lekarza praktycznie nie załatwiłem nic... On traktuje mnie jak hipochondryka więc ciężko się dogadać tym bardziej że w ogóle mam problem by rozmawiać. Następnie praktycznie całe popołudnie przeleżałem nic nie robiąc... Chyba sam z tego nie wyjdę... To już sięgnęło kompletnego dna, chyba niżej spaść się nie da, ale też nie jestem w stanie się sam podnieść. Może psycholog, leki jakoś postawią mnie na nogi doprowadzą do takiego stanu że będę w stanie sobie sam zacząć pomagać, bo dziś sam nie jestem w stanie zrobić nic, ogarnęła mnie totalna bierność. Zresztą dalej uważam że tylko ja sam mogę się z fobią rozprawić, ale aktualnie jestem w takim stanie w jakim jestem, czyli kompletnej bezsilności i bezradności. Mam już tego wszystkiego dość, i dlatego zdecydowałem się że spróbuję. Mogę stracić praktycznie tylko kasę jeśli zdecyduję się chodzić prywatnie, zresztą i tak póki co to nie ja bym tracił kasę. Wczoraj przypomniał mi się cytat z pewnego filmu nie pamiętam już tytułu, a było to mniej więcej tak że: "Możesz stracić wszystkie pieniądze, ale następnie ciężką pracą je odzyskać. Straconego czasu nigdy nie odzyskasz." Mam dość tracenia czasu. Dość stania w miejscu. Nigdy nie będę drugi raz młody, kiedy życie stanie się zabawą jeśli nie teraz? Jak będę miał 60-70lat i zdam sobie wreszcie sprawę jakim głupcem byłem przez te wszystkie lata? Mam dość kolejnych dni uciekających przez palce, mam dość kolejnych straconych lat. Chcę zacząć normalnie żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobra to teraz napiszę coś pozytywnego, żeby nie było że się tylko użalam:) Parę dni temu udało mi się nawiązać kontakt e-mailowy z dwiema osobami chętnymi na Camino:) Trochę mi to polepszyło humor, bo wiem że raczej z samotnej wyprawy wyszłyby nici a tak to może coś ruszy:) Jednak cały czas są obawy że fobia dołoży swoje trzy grosze... Gdyby ta wyprawa miała być za miesiąc to pewnie z powodu fobii bym się nie zdecydował, ale jest jeszcze 5 miesięcy więc może coś się zmieni. To też mnie skłoniło by zdecydować się na leczenie. Pomyślałem że jeśli nic się nie zmieni to będę sobie tak wegetował i ucieknie mi kolejna szansa sprzed nosa, a tak może istnieje jakiś promyk nadziei że z moją głową będzie choć trochę lepiej. Do tego wziąłem się za... notowanie wszystkiego co jem:) Spisuję godziny kiedy jadłem, co jadłem, odczucia po jedzeniu, kiedy poczułem się głodny itp. Nie wiem co mi z tego wyjdzie ale założenie jest dość ambitne, ponotować przez jakiś czas, poczytać o odżywianiu, a następnie wywrócenie totalnie do góry nogami swojego sposobu żywienia:) Jak znam siebie to pewnie nic z tego nie wyjdzie, ale i tak postanowiłem spróbować. Jak patrzę na swoje notatki to dopiero teraz sobie uświadamiam jak jem mało, ale z drugiej strony tym jedzeniem się zapycham bo nie czuję głodu. Jednak na pewno zdrowo się nie odżywiam, choć chipsy, napoje typu fanta, cola, odstawiłem już dawno, dawno temu. Jednak fajnie by było przejść na jakieś zdrowe odżywianie, bo po prostu czuję że to co jem teraz to po prostu puste jedzenie. zawszenowy - Jak widać ja mogę pisać i pisać:) Tylko nie chcę prowadzić tu na forum monologów i nie chcę zanudzać;) W moim przypadku w szkole nigdy nie czułem że mam jakieś specjalne zdolności do jakiegoś przedmiotu, mimo że dobrze się uczyłem. Jednak ja to zawsze "zwalałem" na moją pamięć, to znaczy wydawało mi się że mam pamięć fotograficzną, jak pisałem kartkówki to po prostu przed oczami miałem tak jakbym otwierał sobie zeszyt czy książkę i przepisywałem:) Bezpieczna forma ściągawki;) Natomiast co ciekawe zawsze miałem problem z zapamiętaniem twarzy... Jeśli kogoś widziałem tylko chwilę, nawet mogłem z nim chwilę rozmawiać to następnie nie mogłem sobie przypomnieć twarzy, w sumie mam to do dziś. Jedynie gdzie czułem że mam jakieś zdolności to był wf:) O nauczycielach w sumie złego słowa powiedzieć nie mogę, wiadomo że różni się trafiali, ale nie było nikogo kto by mnie prześladował czy by się na mnie uwziął :) Dobra kończę, bo już chyba dawno przekroczyłem limit słów;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias jesteś wg mnie o tyle 'beznadziejnym przypadkiem' ( ;) ), że od dawna nie możesz podjąć zdecydowanych kroków w walce z fobią ... siedzisz, nic nie robisz i tylko kontemplujesz beznadzieję swojej sytuacji... dlatego sądzę, że jeśli nic do tej pory nie poderwało Cię do walki z marazmem, to mogą to być ostatecznie medykamenty- myślę, że jeśli tylko zobaczysz szansę na zmiany w swoim życiu - to będzie łatwiej o dalsze postępy świetnie, że dążysz do realizacji wyprawy do Camino - niezły doping Ci to da !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała Suu 🌼 Matias - a kto powiedział, że tu jest jakiś ograniczony limit słów do użycia? ;) Jeśli mam być szczera to... jestem z Ciebie dumna. Naprawdę. W końcu podjąłeś konkretne kroki. Dobry przykład dla tych, którzy tylko siedzą i narzekają, nie robiąc przy tym NIC, aby coś zmienić. Mam tylko nadzieję, że się nie poddasz i nie zrezygnujesz, ani nie przerwiesz terapii. Mimo, że na początku może się wydawać beznadziejna. Trzymam za Ciebie mocno kciuki. Świetny cytat przytoczyłeś o tych pieniądzach i czasie. Też niedawno zdałam sobie sprawę, że czas to jedyne czego tak naprawdę nam brakuje, aby spełnić marzenia. Nie można więc go marnować. Nie można marnować daru życia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Moi Drodzy! :) Troche wypadlam z torow i ciezko mi na nie wrocic, ot tak bez konsekwencji. Problemy natury techniczno-osobistej, ze sie tak wyraze, nie daja mi ostatnio zyc w spokoju. Co nie znaczy, ze mnie tu nie ma. Podczytywalam Was dosyc regularnie jednak nie moglam z siebie nic "wypisac". Nadrobie zapewne na spotkaniu, swoim gadulstwem. ;) Mala suu -- pomysl z harmonogramem spokan swietny, mi wystarczy dac znac na kilka dni przed spotkaniem co bym tylko zdazyla dojechac. Wpadlam na genialny pomysl dotyczycy kwietniowego weekendu 16/17. Moze jakis wypadzik w plener? Powtorka z rozrywki, coz za bieg oklicznosci ze styczniowa data. :) 33-- wygrales juz? Jezeli Twoj wysniony kapital operacyjny zmaterializuje sie u Ciebie to ja poprosze szklanke wody mineralnej, niegazowanej. :) To tak w nawiazaniu do zachcianek Suu i CallMe. ;) Matias -- podobaja mi sie Twoje dwa ostatnie posty i zdecydownie jakie przez Ciebie przemawia. Zycze Ci owocnej walki, masz racje zycie, ktore ucieka przez palce to bardzo nieciekawa perspektywa. Moze we wrzesniu bedziesz juz gotowy na spotkanie z nami w Zlotoryji? :) CallMe -- swiete slowa! Nam go marnuje fobia i nasze wewnetrzne blokady. Jak Ci poszlo w szkole? Nastroj juz sie poprawil? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałam jeszcze się odnieść do leków. Pomimo kontrowersji i stereotypów, mających związek z farmakologią psychotropową uważam, że w dobie tak postępującej nauki mamy dostęp do naprawdę dobrych i nowoczesnych środków, gdzie prawdopodobieństwo uzależnienia lub skutków ubocznych jest zredukowane do minimum. Jeżeli są stosowane racjonalnie, zgodnie z zaleceniem lekarza, naprawdę mogą bardzo pomóc. Nie chodzi o to, żeby się faszerować prochami, w dodatku kilkoma rodzajami, bo wiadomo, że to może przynieść więcej szkody niż pożytku. Te, które lekarze przepisują obecnie mają za zadanie "naprawić" to co jest nie tak, aby człowiek zaczął postrzegać świat w sposób normalny, nie zniekształcony! Więc to chyba nie jest tak, że one oszukują organizm i powodują sztuczną iluzję (choć owszem, są i takie środki, tzw. starej daty). Mamy w układzie nerwowym różnego rodzaju "zwarcia", należy więc najpierw jakoś odpowiednio połączyć kabelki (za pomocą tychże właśnie lekarstw), to jest tzw. leczenie przyczynowe, doraźne, aby łatwiej można było zacząć wychodzić na prostą przy pomocy jedynie własnej psychiki. I jeszcze coś - aby taki lek zaczął działać, trzeba go przyjmować przez długi okres czasu, chyba min. pół roku. Sama brałam kiedyś bioxetin, tyle że chyba zbyt krótko i jedyny efekt jaki zaobserwowałam, to lekkie zobojętnienie (ale możliwe że tylko mi się wydawało). W zasadzie ciągle żałuję, że przerwałam terapię psychologiczną, zanim tak naprawdę ją zaczęłam. Być może teraz byłabym w innym, lepszym punkcie życiowym. Wmawianie sobie rzeczy typu "może dam sobie radę sama" najczęściej kończy się marnowaniem kolejnych lat. Choć nie chciałabym tu generalizować, bo to chyba zależy też od stopnia nasilenia fobii, oraz indywidualnych predyspozycji psychicznych, charakteru itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ugaa! Nareszcie 🌼 Mam nadzieję, że wszelkiego rodzaju problemy o których wspominasz, dadzą Ci w końcu święty spokój. U mnie ciągle napięcie. Sesja w toku. Raz na wozie, raz pod wozem - co najgorsze z przyczyn ode mnie niezależnych, typu złośliwość rzeczy martwych. No ale mniejsza z tym :) Dziś humorek trochę lepszy, więc i na pisanie mnie wzięło ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMe 🌻 🖐️ Powodzenia i wytrwalosci w ten ciezki czas. Tylko tyle moge Ci napisac. Wierze w Ciebie i wiem, ze dasz rade, chociaz okupiona wielkim stresem ale dasz. :) O niczym innym tak nie marze jak o swietym spokoju wlasnie. Czesc z nich zaserwowalam sobie sama czesc z nich dopadla mnie z zaskoczenia. O wlasnie i mnie tez ta zlosliwosc przedmiotow martwych nie ominela. Masz racje z tymi lekami i choc probowalam przeroznych mieszanek wedle wlasnych upodoban to wiem jedno, ze najpewniej bym sie od nich po prostu uzaleznila. Moj organizm jest bardzo podatny na wszelkiego rodzaju uzywki. Wypad w plener w koncowce kwietnia brzmi obiecujaco tym bardziej, ze bede tez na te okolicznosc szykowac mala niespodzianke dla uczestnikow. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Ugaa ! wreszcie się wynurzyłaś :) fajnie, że jesteś pełna planów i ochoty do działania, ale żeby nie było dla mnie za kolorowo to ja mam zjazd w szkole 15,16 i 17 kwietnia :( a jakiś konkretnie umiejscowiony plener masz na myśli? ;) ...tylko wodę mineralną zamawiasz?? heh idź na całość ! ;) CallMe a kiedy kończysz sesję i będziesz już na luzie? :) wiesz, z tymi lekami to miałam na myśli to, że w przypadku fobii lek ma zrobić w naszej głowie taki myk, który normalnie powinien robić nasz mózg, ale on nie daje rady... w tym znaczeniu 'oszukuje organizm'... pewnie, że leki są dla ludzi i zachęcam Matiasa do spróbowania, jednak w przypadku mojej osoby uważam, że leki są zbędne, ale to może przez mój życiowy optymizm - sądzę, że mój mózg potrafiłby zdziałać wiele, tylko niestety bywa często, że nie chce mi się wysilać :P jednak przyciśnięta do muru - daję sobie radę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ugaa - dzięki za wiarę we mnie, to miłe. Ta mała niespodzianka brzmi ciekawie i już nie mogę się doczekać ;) Mała Suu - że też akurat wtedy ustalili Wam zjazd :/ Mam nadzieję, że do tego czasu wszystko się jakoś wyklaruje i może nie będzie to tak źle wyglądać. Ale absolutnie nie namawiam Cię na opuszczanie zajęć. Zresztą możliwe że ja sama też będę mieć wtedy zajęcia. Harmonogramu jeszcze nie mam. Mam za to nadzieję, że coś wymyślimy. Moja sesja potrwa gdzieś do połowy lutego. Mamy strasznie przeładowany program i multum przedmiotów. Ale jestem pełna nadziei, że uda mi się wszystko zaliczyć przed moimi urodzinami, byłby to swoisty i piękny prezent ;) Jeśli chodzi o leki, to też uważam, że Tobie nie są one potrzebne. Z tego co zauważyłam, to jesteś nader rozgarniętą osóbką i potrafisz sobie mądrze wszystko poukładać i korzystać z niektórych aspektów życia, pomimo fobii. Moja psychika nie jest niestety aż tak stabilna i często po prostu wysiadam robiąc przy tym absurdalne uniki i zagrywki. Po prostu daje mi się we znaki zaburzenie nerwicowe (FS jest właśnie takim) i myślę, że w tym przypadku dobrze dobrany i zażywany w stosownych ilościach lek by coś zdziałał. Choć musi być to okupione również samodzielną i/lub terapeutyczną pracą nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) Widzę że trochę znowu coś się ruszyło tutaj:) Mala Suu - Czyli jednak jestem beznadziejnym przypadkiem;) W sumie to się zgadzam z tym co napisałaś. Liczę że leki, psychoterapia sprawią że podniosę się z kolan i będę w stanie zacząć sobie sam pomagać, liczę ze jak zobaczę że jednak może być inaczej to właśnie mnie poderwie do lotu. Dziś nie mam żadnego bodźca który by mnie poderwał z tego marazmu, a w takim przypadku moja wegetacja będzie się po prostu przedłużać a ja będę się okłamywał że wreszcie uda się z tego wyrwać. Może jestem jak ten facet z pewnej historyjki. Miał sen że przyjdzie powódź i w tym śnie anioł powiedział mu że Bóg go uratuje. Przyszła powódź, zalało całą wioskę, woda sięgała bardzo wysoko, tak że facet musiał siedzieć na dachu swojego domu. Najpierw przypłynęła łódź i chcieli go uratować, jednak on odmówił, powiedział że uratuje go Bóg. Potem przypłynęła motorówka, sytuacja się powtórzyła. Poziom wody ciągle się podnosił. Następnie przyleciał helikopter z ratownikami, rzucili mu linę, ale ponownie odmówił, czekał aż wydarzy się cud. W końcu woda się podniosła a facet utonął. Poszedł do nieba. Gdy stanął przed aniołem który ukazał mu się we śnie spytał dlaczego Bóg go nie uratował. Anioł odpowiedział że przecież Bóg przysłał łódź, motorówkę i helikopter z ratownikami, a on odrzucił jego pomoc. Nie wiem czy czegoś nie przekręciłem, ale jakoś tak to szło:) Może w jakimś sensie też jestem takim facetem który liczy że wydarzy się cud. Właściwie to liczyłem cały czas na cud, liczyłem że spotkam jakąś osobę która wyrwie mnie z tego marazmu, która mnie poderwie, da pozytywnego kopa do działania, ale takiej osoby nie było i nie ma, a nawet jeśli będzie to nie mogę być przecież od niej uzależniony. Liczyłem że w moim nędznym życiu nagle coś się wydarzy, coś co zmieni o 180stopni moje życie, ale nic się nie dzieje. Zresztą do mnie też przypływała łódź i motorówka czy przylatywał helikopter w takiej czy innej postaci a ja tą pomoc cały czas odrzucałem bo czekałem właśnie na cud. Przecież sam się zamknąłem, zerwałem praktycznie wszystkie kontakty, nawet jak ktoś chciał się zbliżyć to nie pozwalałem, odrzucałem wszystkich, szukałem w tym sztuczności, fałszu. Sam stworzyłem w okół siebie mur odgradzając się od wszystkiego i licząc że osoba która mi pomoże się podnieść z kolan spadnie po prostu z nieba. Czasem na horyzoncie pojawiały się ciekawe możliwości, ale też zawsze pod jakimś pretekstem je odrzucałem. Albo że nie jestem jeszcze gotowy, że jest za wcześnie, albo że się do czegoś nie nadaję, albo że nie dam rady, że sobie nie poradzę. Motorówka i helikopter cały czas się pojawiały w moim życiu a ja jak głupek stałem na tym dachu i czekałem na cud. Dziś pierwszy dzień zażywania leku, na razie tylko pół tabletki. Wiem że muszę być twardy, wszedłem w to i teraz nie mogę się wycofać bo to musi trwać, dopiero wtedy będzie widać jakieś efekty. Próbowałem poczytać na forach o tym leku, ale... po kilku opiniach nie mam ochoty. Ile osób tyle opinii, zaufałem temu psychiatrze i tego się będę trzymał, nie będę zaśmiecał sobie głowy opiniami innych. Jestem ciekaw jak to będzie w moim przypadku, psychiatra mówił że jednym ze skutków ubocznych jest... pogłębienie się lęku na początku zażywania leku. Ale jeśli to się wydarzy to będzie trzeba po prostu to przetrzymać. Efekty ponoć daje dopiero po 2-3tyg. w przypadku depresji, a w przypadku fobii widoczne efekty mają być po ok.6tyg. z tego co zapamiętałem. Za miesiąc kontrola u psychiatry, a za ok.2 początek psychoterapii. Szczerze mówiąc jestem tak zdeterminowany że chciałbym wszystko już i teraz, ale skoro trzeba czekać to poczekam. Czuję że fobia sięgnęła już takiego punktu że muszę coś z tym zrobić, jestem pod ścianą i pora ją przebić by ruszyć dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×