Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Gość 33 na karku
Myślę, że "zmierzać" czy "dążyć" brzmi lepiej.;) Od siebie dodałbym "poszukiwać", a w bojowym nastroju "zdobywać"!:classic_cool: Tylko jak ten bojowy nastrój z siebie wykrzesać?;) Czasami myślę (a może to tylko nadzieja), że coś tam we mnie drzemie - jakaś energia, ale nie wiem jak to obudzić.:) Teraz jednak nie będę próbować. Nieodpowiednia pora na budzenie. Dobranoc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mala suu -- dobre podsumowanie, choć bycie matka tez jest pewnego rodzaju wyzwaniem, nieprawdaż? Jednak wyzbywamy się czegoś pośrednio aby moc poświecić się dzieciom. Jest to konieczność wyższego celu, tak bym to ujęła. :) Nuda tworzy się z codziennej rutyny, to fakt. Właśnie a jak dzieci wyfruną z gniazda to co potem? Tez musimy się przecież jakoś realizować. Niektórzy cale życie gonią króliczka i pomimo tego są szczęśliwi. :) 33 -- po uprzednim dobraniu odpowiednich slow zastepczych poszedł w spokoju spać. Może jutro powróci z jakimś wyśnionym sposobem na obudzenie w sobie energii i chęci do działania. ;) Ja tez mowie Wam już dobranoc. :) Kolorowych snów! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przebuszowałam trochę neta i pora zakończyć paroma słowami na tymże forum :) Ugaa Ty ciągle to robisz! piszesz w pełnych minutach! :D :D a więc odnośnie Twojego snu o liczbach opisanego o 19:35 - to niezły! też leciałabym skreślić :) ...może i padła ta szóstka, ale nie w tym losowaniu :P 33 miał więcej szczęścia :) a propos to mi się żart przypomniał: Mąż pyta żonę: - Kochanie co byś zrobiła gdybym wygrał w totka? - Wzięłabym połowę wygranej i odeszła od ciebie - oświadcza żona. - Trafiłem trójkę, masz osiem złotych i won! - odpowiada mąż. ;) 33 'zmierzać' brzmi zbyt enigmatycznie... lepiej spróbuj obudzić ten bojowy nastrój :P dobrze gadałeś w tym poście z 18:38... strach się budzić i poświęcać energię, gdy z góry roztrząsamy jak się poczujemy przy ewentualnej porażce... i to nam odbiera siły... ale to właśnie z takim myśleniem mamy na tym forum walczyć - więc: do dzieła ! ;) (wiem...łatwo się pisze.......) Dobrej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Powróciłem, ale wciąż bez pomysłu. Jednak dzień jeszcze się nie skończył.:) Brak tego pomysłu, planu, wizji to problem. Jak zdobywać, skoro nie widzi się celu? Pozostają poszukiwania.:) Dziwne, bo zdarza się, że wiemy, co dla nas dobre, czego powinniśmy unikać, a jednak trwamy przy złych nawykach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyżby ktoś tu znowu zasiał makiem? ;) 33 -- jak tam poszukiwania? :) Ludzie mam nadzieje, ze zaglądacie tu jeszcze czasami. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Okazuje się, że do poszukiwań też potrzebny jest bojowy nastrój, jakiś zasób energii.;) Niełatwo wyrwać się z marazmu, skoro ma się go we krwi. Nie wiem, może jakaś transfuzja?;) W tym miejscu było trochę marudzenia o pogodzie; o tym, że może powinienem zmienić miejsce zamieszkania. Jednak postanowiłem Wam tego oszczędzić.;) Fajnie powiedzieć czasem coś mądrego, rozsądnego, ale jeśli nie korzystasz z tych mądrości, to można wpaść we frustrację.:) Myślę, że metoda małych kroczków w poszukiwaniach mogłaby się sprawdzić. Brzmi rozsądnie?:D A co do ludzi, to mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem. Szczególnie mam tu na myśli Anke. Już taki jestem, że lubię się pospierać.;) W rzeczywistości jestem bardzo spokojny i grzeczny. Dziewczyny (chyba) potwierdzą.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33-- zatem nie próżnujesz i jakieś wnioski wyciągasz. Transfuzja powiadasz? Oby tylko nie doszło do nadmiernego rozlewu krwi. ;) Metoda małych kroczków tez dobra przynajmniej nie będziesz się szybko męczył. ;) Niedługo wiosna to i może samo coś przyjdzie. :P Potwierdzam, 33 to uosobienie spokoju i grzeczności. :) Dobrej nocki. [czesc ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Dobrze wyciągać wnioski, gorzej jeśli nauka pójdzie w las.;) Warto jednak być dobrej myśli. Bez optymizmu już dawno bym się posypał.;) Ugaaa, kiedy się rozkręcę to potrafię być nieco mniej spokojny i grzeczny.:P 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ miałam energiczny dzień ! :) Wzięło mnie dzisiaj na wielkie porządki i gotowanie wymyślnych potraw inspirowanych internetem ;) 33 widzę, że ostro cenzurujesz swoje wypowiedzi ;) chętnie bym poczytała i o pogodzie -tym bardziej, że tu taka cisza... ;) CallMe skrobnij coś czasem... 🌻 zapracowana? Zawszenowy ruszyłeś z miejsca? ;) dowiedziałeś się w końcu, czy jesteś jeszcze zatrudniony?? bo to chyba w sumie warto wiedzieć... :P Ugaa ano czasem wymiata stąd wszystkich :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno powiedzieć czy ruszyłem z miejsca .W każdym razie zacząłem załatwiać bieżące sprawy .A z pracą nie wiem . Dostałem 3 miesiąc urlopu. Jeśli za miesiąc nic się nie zmieni to jestem zwolniony . Jakoś mnie to nie przeraża . I tak miałem dość tej roboty .Zacząłem szukać sobie nowego zajęcia.Przydała by mi się jakaś większa rewolucja.Metoda małych kroczków to nie dla mnie . Ja potrafię się przełamać tylko raz na jakiś czas .Więc jak coś zmieniam to na całego .Nie wiem czy tym razem się uda bo przez depresję nie mam w ogóle motywacji .Ciężko coś robić jeśli wiesz że to ci i tak nie da satysfakcji .Przez pewien okres udawało mi się jechać na takim " zdroworozsądkowym automacie" . Ale ta metoda przestała już działać .Muszę wymyślić coś nowego .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej 🌼 Zaglądam tu kilka razy dziennie, ale jestem ostatnio tak przymulona, jakby mi ktoś dorzucał prozac do herbatki :) Ma to odbicie w moim pisaniu, a raczej jego braku. Najwyraźniej się chwilowo wypaliłam, po wcześniejszych intensywnych emocjach. Pisałam o rodzinie i pięknych planach, a tu zonk - zostałam porzucona . Ale w tym miesiącu mnie to jakoś nie rusza (tak, jestem porzucana średnio raz na miesiąc, a właściwie raz na dwa, bo co drugi to ja porzucam ;), nie ważne zresztą). Mój związek nie jest normalny, ale ja widocznie potrzebuję nienormalności. Inaczej mi się nudzi. Tak sobie tłumaczę ;) Chyba jestem z tych, którzy muszą od czasu do czasu wypuścić króliczka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry! Na świeżo - mój dzisiejszy mix senny: -próbowałam znaleźć nauczycielkę mojego dziecka i straciłam na to pół dnia, żeby zadać tylko jedno pytanie (dorwałam ją na popołudniowym kursie niemieckiego) :P -miałam międzylądowanie w podróży samolotem i szukałam na lotnisku znajomych z samolotu - w końcu znalazłam :) -wątek z wanną pominę milczeniem... :P -miałam nauczyć się dowolnego wiersza na pamięć z jednej książki - nie potrafiłam wybrać odpowiedniego, były albo za krótkie, albo za ciężkie... :P Możliwe, że snów było więcej (coś tak czuję w kościach), ale tylko te 4 udało mi się sensownie wyodrębnić. A Wam co się śniło tej nocy? ;) Zawszenowy a więc Ty potrzebujesz porządnego kopa, żeby ruszyć... niepokoi mnie to, że piszesz iż masz depresję - moim zdaniem nie powinno się tego zostawiać, tylko jak najbardziej leczyć; wydaje mi się, że leki przeciwdepresyjne są dość skuteczne, gdyż są stosowane i ulepszane od bardzo dawna na świecie; o ile fobia (także moja) wydaje mi się pewnego rodzaju tchórzostwem i lenistwem (oczywiście o głębszym podłożu lękowym), to depresja (której często towarzyszy niechęć do życia) brzmi dla mnie dość poważnie i wydaje się być większym problemem :( CallMe ależ urozmaicenia serwujecie sobie w tym związku... takie urlopiki od siebie czasem są potrzebne; "Miłość jest jak masło, odrobina chłodu nadaje mu świeżości" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała Suu - fajny cytat ;) A mój sen tej nocy był swojego rodzaju wyrzutem sumienia, bo dostałam wczoraj od babci czekoladę, którą od razu pożarłam, został tylko kawałek. No i przyśniło mi się, że odwiedzili mnie znajomi i jak na złość chcieli żeby poczęstować ich właśnie czekoladą, a ja miałam tylko te nieszczęsne dwie kostki. Ale co dziwne, wszyscy się tym najedli i byli zadowoleni. Sen zaliczam do głupich :) Zawszenowy - Mała Suu ma rację, depresja to niebezpieczna choroba, której nie powinno się lekceważyć i zostawać z nią samemu. Mała Suu - Co do fobii się nie zgodzę. W moim przypadku nie jest to absolutnie lenistwo, ale bardzo poważny problem, przez który też miałam swojego czasu zdiagnozowaną depresję, na szczęście stosunkowo łagodną, choć chwilami kryzysy sięgały poważnych myśli samobójczych. Zresztą do tej pory miewam momenty poczucia totalnej beznadziei, trwające po kilka dni. Sama nie potrafię dokładnie określić, co jest dla mnie bardziej destrukcyjne - depresja czy fobia. Ale chyba jednak to drugie, bo stany depresyjne co jakiś czas mnie opuszczają, zaś przejawy fobii towarzyszą mi praktycznie permanentnie. Bywa, że nawet kiedy jestem postawiona pod ścianą i zmuszana do pokonania lęku, nie potrafię tego zrobić. Przykład: przed samymi świętami miałam do zrobienia jedną z kilku prezentacji, próbowałam tego uniknąć, ale pani doktor nalegała abym zaprezentowała, bo inaczej postawi mi ocenę niedostateczną. I wiecie co zrobiłam? Rozpłakałam się przy całej grupie i nie wyszłam na środek. Było mi tak potwornie wstyd przez ten płacz, no upokorzenie na całej linii... No ale nie byłam w stanie tym razem pokonać lęku, mimo że bardzo chciałam. Babka się zlitowała nade mną i pozwoliła mi powiedzieć kilka zdań z ławki. Później zaprosiła mnie do siebie na rozmowę i wypytywała co się ze mną dzieje, jaki mam problem itd. Nie powiedziałam jej, bo było mi wstyd. Inny przykład: prawo jazdy. Wydałam na kurs spore dla mnie pieniądze. Każda jazda z instruktorem była dla mnie traumą. Ale ok, jakoś go ukończyłam. Zdałam od razu pisemne testy, ale do egzaminu praktycznego podeszłam tylko 2 razy i zrezygnowałam. Nie byłam w stanie wykonywać manewrów na placu, ze świadomością, że obserwuje mnie zgromadzona tam "widownia". Uciekłam, pomimo że zainwestowałam w to dużo czasu, pieniędzy i wyrzeczeń. Nie mówiąc już o rzuceniu studiów z podobnych powodów. Normalni ludzie nie robią chyba takich rzeczy, nie robi się tego z lenistwa czy nawet jakiegoś tam zwykłego lęku i tchórzostwa. Ludzie pokonują strach. Ja nie potrafię. Mój problem jest dużo większy i głębszy. Wiem, że to choroba i nie wygram z nią sama, choć na co dzień jestem optymistką i nie rozmyślam o tym notorycznie. Jeśli zaś chodzi o realizowanie się poza życiem rodzinnym, to jasne - zdaję sobie sprawę, że warto, że dzieci kiedyś dorosną itd. Ale jak ja mogę się realizować, pracować, skoro każda próba kończy się prędzej czy później poczuciem upokorzenia i ośmieszenia w oczach innych ludzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMe nie chcę umniejszać problemu fobii, ale raczej nie zamieniłabym tej mojej na depresję... uważam, że z fobią są sposoby by funkcjonować (szczególnie gdy jest się kobietą i nie ma parcia, by utrzymać rodzinę i robić zawrotną karierę), są pewne zawody, zajęcia, gdzie nie trzeba stykać się bezpośrednio z ludźmi, którzy Cię oceniają, są chwile, gdy można zapomnieć, że się ma fobie; poza tym odbieram wrażenie, że z wiekiem jakoś kurczy się ta fobia, bo doświadczenie jednak czegoś uczy... natomiast gdyby codziennie pogrążały mnie jakieś depresyjne myśli nt bezsensu wszystkiego byłoby dużo gorzej... tato mojej koleżanki ma depresję od lat i życie w jego otoczeniu to prawdziwa gehenna, już od patrzenia na jego minę i zachowanie odechciewa się wszystkiego; a ja czasem zapominam o moim problemie, cieszę się drobiazgami, uwielbiam planować, podczas 2 tygodniowego urlopu jestem w stanie całkiem dobrze udawać wśród współwczasowiczów, że nie trapią mnie problemy z kontaktami; być może mam to szczęście, że mam mniejszą fobię i aż tak mi nie doskwiera i przyciśnięta do muru - jak już pisałam - nie uciekam tylko idę na żywioł...i z bólem ale się udaje! Oczywiście - fobia jest uciążliwa i dobijająca - też miałam problem z prawkiem. W technikum mieliśmy darmowy kurs finansowany przez szkołę. Zrobiłam go, ale też nie wytrzymałam presji egzaminu praktycznego. Po drugim dałam sobie spokój. Dopiero po kilku latach dojrzałam do tego i zrobiłam jeszcze raz kurs (tamten już stracił ważność) i jakoś weszłam w posiadanie prawa jazdy. Ale chyba nie ma co nawet hierarchizować powagi problemu fobii czy depresji. Wszystko zależy od danego człowieka i natężenia objawów. Ja depresji nie miałam, więc obiektywnie nie porównam... Tak czy siak - za wesoło nie jest ani z jednym, ani z drugim problemem... :P Co do użytych przeze mnie słów o tchórzostwie i lenistwie - to zdaję sobie sprawę z głębszej genezy takich zachowań u nas, ale jednak... Chodzę na wywiadówki do szkoły Młodego. Często chcę coś powiedzieć, zaproponować, czy np zrobić paczki na Mikołaja chciałam... ale zabrakło mi odwagi, żeby się odezwać - to moim zdaniem trochę tchórzostwo - przecież umiem mówić, nikt mi nie przyduszał krtani, więc byłam zdolna powiedzieć pare słów, zgłosić się...ale nie! stchórzyłam, wybrałam cichutkie, nijakie przesiedzenie wywiadówki i słuchanie propozycji innych... bo tak było ŁATWIEJ - lenistwo? wygoda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała Suu - to prawda, są różne natężenia fobii. W moim przypadku już nie jest tak łatwo. Dobrze, że chociaż Ty dajesz radę. Ja generalnie też potrafię cieszyć się z życia, ale wciąż napotykam na bariery nie do przebicia i nie do przeskoczenia. Nawet na wakacjach, kiedy należy się wyluzować i mieć wszystko w d****, nie zagram w siatkę na plaży, nie zagram w bilarda w barze itd. Ciągle boję się kompromitacji. Czy można się tego pozbyć z wiekiem? Hmm... też w pewnym sensie dojrzewam, spoglądam na świat rozsądniej, wiele rzeczy zaczynam mieć gdzieś, nie przejmuję się opinią niektórych osób i ich płytkimi docinkami. Nawet potrafię walczyć o swoje i kiedy trzeba "odpyskować". Ale są lęki które jakoś nie maleją, a wręcz przeciwnie. Najgorzej, gdy mimo wszystko, z wielkim trudem odważam się na coś (np. pójść na imprezę i gadać z ludźmi) wmawiając sobie, że będzie dobrze, a w efekcie i tak ponoszę towarzyską klęskę. To mnie strasznie demotywuje. Podobnie z pracą, parę razy odważyłam się, poszłam, ale nie zostałam zaakceptowana przez resztę towarzystwa, nie przyjęłam się na tym gruncie. Nie działa to ani budująco, ani tym bardziej terapeutycznie. Czuję, że jestem coraz bardziej skuloną przed światem istotą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
Chyba prozac przestał działać.;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś w nocy śniło mi się że walczę z plagą lwów i niedźwiedzi które właziły do mojego domu przez niedomknięte okna . Brzmi ciekawie ale dla mnie to było przygnębiające że zamiast robić jakieś normalne rzeczy muszę wyrzucać zapchlone futrzaki przez okno . Bardzo często śnią mi się też tornada. Od dziecka fascynuje mnie to zjawisko .Za to prawie nigdy nie śnią mi się ludzie .Jeśli już ,to jest to jakaś dziewczyna do której aktualnie coś czuję , która przechodzi koło mnie obojętnie albo jakieś żenujące wydarzenia w szkole .( Nie lubię snów z ludźmi ). A jeśli chodzi o depresje to zgadzam się że jest to niebezpieczna choroba .Ale najniebezpieczniejsza jest dla ludzi którzy wcześniej wiedli normalne, szczęśliwe życie bez zaburzeń psychicznych i nagle niespodziewanie trafili do "naszego świata".Dla nich to jest zabójcze .Z fobikami jest trochę inaczej . Nie wiem jak jest w waszym przypadku, ale ja żeby w miarę normalnie funkcjonować od zawsze musiałem ignorować jakieś 60% tego co czuję. Nauczyłem się oddzielać to co jest prawdą od reszty bełkotu w mojej głowie .Depresja to tylko kolejny zestaw objawów do zignorowania ,nic nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 - za dużo piszę? :) Zawszenowy - wydaje mi się, że ciężko wyleczyć depresję u fobika. Bo chyba najpierw należałoby zlikwidować jej przyczynę, czyli fobię. A Ty nie chcesz za przykładem Matiasa poddać się jakiejś terapii? Też fascynują mnie tornada i bardzo często mi się śnią. Najczęściej patrzę w takim śnie przez okno i widzę czarną trąbę zmierzająca w kierunku mojego domu. Ale zawsze w ostatniej chwili go omija, a ja oddycham z ulgą, albo budzę się zanim dojdzie do katastrofy. W rzeczywistości też byłam kiedyś naocznym świadkiem tego zjawiska. Na szczęście skala zniszczeń była niewielka. Matias - co u Ciebie? Wiecie co? Skusiłam się na tarota za złotówkę. Wróżba mnie nie pocieszyła, ale jestem zaskoczona jej trafnością. (To nie jest reklama!). W każdym razie do wróżki lub tarocistki bym chyba nie poszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! :) CallMe -- kopę lat! Jesteś wreszcie. ;) Ja przez swoje zahamowania i osobowość unikającą dla niektórych a może i nawet wszystkich jestem: leniem, nierobem, nieudacznikiem, nic nie wartym człowiekiem , epitetów przytaczać nie będę. ;) Ogólnie doskonale Cie rozumiem CallMe bo tak samo jak Ty tez nie potrafię walczyć z fobia i tym jak mnie ona ogranicza. Tym całym wstydem i nieporadnością w momencie przyparcia do ściany. Już nie chodzi tak o sferę towarzyska jak właśnie o prace z innymi ludźmi, strach przez byciem nieakceptowanym, o studiach nawet już nie wspominając. Miałam taki okres w życiu, ze z biegiem czasu analizując moje zachowania wtedy, doszłam do wniosku, ze był to pewnego rodzaju przedsmak depresji. Kompletna niemożność wykonywania codziennych czynności, brak chęci do życia, obojętność i totalna stagnacja. Zmagam się tez z problemem, ze cokolwiek zacznę to nie skończę. Prawko to samo, zaczęłam a nie dokończyłam a czas leci. Stres, stres,stres a zamiast skupienia myślę, ze przecież na placyku manewrowym co nie zrobię to i tak osmiesze się przed innymi. Czasami człowiek nawet nie ma siły aby się postarać. Ciężko żyć z takimi zadręczającymi myślami. Mala suu -- ja dalej w kiepskiej formie, śni mi się bardzo dużo i bardzo różnorodnie. Problem w tym, ze nie pamiętam prawie nic, no może poza paroma pojedynczymi szczegółami. Ty to jesteś taka cicha woda. :) Imponujesz mi swoja odwaga i tym, ze pomimo trudności stawiasz czoła kolejnym wyzwaniom. Nawet jak sama mówiłaś, organizujesz sobie to tez miedzy innymi po to, aby walczyć ze swoimi lekami. :) Mnie czekają w tym miesiącu dwie poważne wizyty w urzędach. Musze pozałatwiać papierkowo - biurowe sprawy. Raczej nikt za mnie nie może tego zrobić wiec na sama myśl, ze czeka nie taka przeprawa robi mi się słabo. Nie wiem czy dam rade. Szykuje się kolejna wielka kompromitacja. A to dopiero wierzchołek góry lodowej. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm od czego by tu zacząć :) Zacznę od spraw związanych z fobią i depresją o których tu ostatnio piszecie. Mi się wydaje że miałem dość mocną depresję, gdzieś w okolicach październik/listopad. Dziś chyba nie mam depresji, raczej tak bym tego nie nazwał bo to są po prostu doły, gorsze samopoczucie pod wpływem jakiś wydarzeń, ale to nie jest długie. Zresztą sami dobrze możecie to zaobserwować na forum, czasem wpadam w euforię by następnie wpaść w dołek. Nie wiem czy te doły można nazwać depresją, bo depresja powinna być chyba długotrwała, u mnie to przeważnie trwa kilka dni. Choć może i jest to depresja tylko że ja do tego już tak przywykłem że po prostu jej nie widzę? A czy gorsza fobia czy depresja, to nie wiem, ale depresja w połączeniu z fobią to jest masakra. Nie ma co ściemniać że te kilka miesięcy temu naprawdę poważnie myślałem by z tym wszystkim raz na zawsze skończyć, nawet zastanawiałem się jak to zrobić by było skutecznie. Ale brakowało odwagi i zdolności do podjęcia decyzji, więc na rozmyślaniu się skończyło, no i jest jeszcze jedna rzecz która trzyma mnie przy życiu, to są moje marzenia i wiara w to że może jeszcze karta w tym życiu się odwróci. Co do fobii to faktycznie można z nią normalnie funkcjonować, ale tak jak piszecie wszystko zależy od stopnia fobii. U mnie przybrała takie rozmiary że normalnie funkcjonować na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie. Natomiast w moim przypadku na pewno fobia z wiekiem nie maleje, wręcz przeciwnie dopiero teraz urosła do kolosalnych rozmiarów. Nie nazwałbym fobii lenistwem, tchórzostwo w jakimś sensie chyba tak, choć dla mnie to jest po prostu jakaś cholerna blokada której nie potrafię pokonać. CallMeBlondiee - Też nie udało mi się zdać prawka... Podchodziłem 3 razy i 3 razy oblałem na łuku, nie wytrzymałem ciśnienia. Po trzecim razie postanowiłem sobie z tym dać spokój mimo że lubiłem jazdę samochodem. I tak od 2 lat już nie siedziałem za kółkiem. A u mnie jakoś idzie. Kolejne dni zażywania leku i jest lepiej niż na początku tygodnia. Mam wrażenie że zaczynam osiągać taki stan w jakim znajdowałem się gdzieś tak rok temu. To znaczy negatywne myśli pojawiały się rzadko, ale nie było też jakoś super. Po prostu taki stan zawieszenia, bez zadręczania się rozpatrywaniem różnych wydarzeń, bez zadręczania się negatywnymi myślami, bez myśli samobójczych, bez myśli że to wszystko bezsensu i nic się nie zmieni. Pojawiają się plany, nadzieja że może kiedyś wszystko się zmieni, ale... przy tym wszystkim jest okropna bierność i niezdolność do podjęcia jakiegokolwiek działania by ruszyć się z miejsca. Tak mi się wydaje że właśnie zmierzam do takiego stanu, może do tego ma doprowadzić lek? Psychiatra mówił że będzie po lekach poprawa, na razie czuję że wkraczam właśnie w zawieszenie między dwoma światami jednak jestem niezdolny by zrobić krok naprzód. Odkąd to zauważyłem zawsze mnie ta moja bierność strasznie irytuje. Nie wiem czy to się bierze z fobii, po prostu nie potrafię podejmować działań, planuję, planuję ale nie potrafię zrobić tego kroku naprzód. Zobaczymy jak dalej będzie działał na mnie ten lek, jakiś postęp chyba mimo wszystko jest. Ps. Kojarzę fragment swojego dzisiejszego snu!!!:) Pamiętam że drukarka wydrukowała mi tekst na kolorowo, i powiedziałem:"o drukuje" czy coś w tym stylu, co lepsze powiedziałem to na głos, bo akurat wtedy się przebudziłem i zdałem sobie z tego sprawę:) Jak widać życie przenosi się do snów bo aktualnie mam problem z drukarką i nie mogę drukować na kolorowo. Ech... a ten sen był tak realny że myślałem że problem jest już rozwiązany:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zarzucić temat i wpisów przybywa - hehe :D Tak, fobia fobii nierówna, dobrze to widać wśród nas. Nawet bym nie pomyślała, że mogą być takie rozbieżności w zachowaniach... CallMe bardzo smutne to musiało być dla Ciebie na prezentacji w szkole :( fajnie jak dużo piszesz - lepiej sama sobie przyrządzaj herbatki - żebyś nam stąd nie znikała ;) jesli Twój kurs na prawko jest jeszcze ważny, to może jednak spróbujesz znowu? (ja się strasznie czułam jak zawaliłam ten pierwszy kurs :( ), mogę nawet pojechać z Tobą do ośrodka egzaminacyjnego jakbyś chciała, a wcześniej przypomnieć Ci gdzie są te wszystkie światła i wkaźniki :) Ugaa dla mnie sprawy urzędowe to akurat lajcik ;) nawet czasem za kogoś załatwiam na ochotnika... gdy jestem klientem/interesantem to nie mam stresa, gadam formułkę i cześć, gorzej gdy trzeba być miłym, zabawnym, wygadanym itp dziś na przykład miałam niełatwą przeprawę, miałam jechać na korepetycje do tej rozrabiającej dziewczynki (korepetycje są ok, bo mogę -i powinnam -gadać tylko na temat matmy), a zamiast tego jej mama dzwoni czy przyjadę po nie do szpitala, bo mała włożyła sobie coś do ucha, wyjeli jej i nie mają jak się dostać do swojej wioski, ani kogo prosić o pomoc... ja ich ledwo znam... w styczniu ich poznałam... i było mi bardzo trudno spędzić z nimi pół godziny za wszelką cenę starając się zatrzeć wrażenie, że jestem jakaś niedorobiona i nie umiem gadać o pierdołach... (a one obie jeszcze takie rozkrzyczane... ) Zawszenowy ale Tarzan z Ciebie ;) mnie senne tornada nie nękają, za to prześladują mnie sny o katastrofach lotniczych :( nawet miałam w pewnym sensie sny prorocze przed zburzeniem wież Word Trade Centre i rozbiciem w Smoleńsku :( Ugaa ostatnio tez koleżanki ze studiów powiedziały mi, że jestem cicha woda :classic_cool: ale...33 też ostatnio napisał, że potrafi być 'mniej spokojny i grzeczny', więc może w każdym z nas drzemie szaleniec ;) CallMe ja wolę unikać wróżb, boję się, że wróżka może widzieć za dużo, a ja niekoniecznie bym chciała takiej lustracji (tu mi brzmią w uszach słowa piosenki: 'nawet jeśli życie dawno zna odpowiedź - może lepiej gdy nam teraz nie odpowie' ;) ), wolę nie martwić się na zapas lub nie liczyć, że dobry los sprawdzi się bez moich starań Matias ostatnio był tu obok temat o paraliżu sennym, zajrzałam, bo nigdy nie słyszałam o czymś takim - a okazało się, że owszem - doświadczałam tego, jest to taki stan, gdy ockniemy się ze snu, a nasze ciało jeszcze jest we śnie pogrążone i nie mamy nad nimi władzy (nie możemy się poruszyć, odezwać), straszne zjawisko (miałam kilka razy), ale można to fajnie wykorzystać -wracając do przerwanego snu, w którym już kontrolujemy wydarzenia ze snu :) pare razy mi się udało :) (tak mi się przypomniało, bo Twój wpis zakończyłeś tematem sennym ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tymi tornadami to ciekawy motyw . Być może istnieje jakaś frojdowska teoria na temat znaczenia tych snów .Ale chyba nie chcę jej znać :) Na YT śledzę teraz vlog dziewczyny która leczy się jednocześnie na depresję i SF , więc chyba da się to załatwić w czasie jednej terapii. Ale kosztuje ją to wiele nerwów i poświęceń .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O snach proroczych z WTC w tle też mógłbym trochę napisać ale to może nie na publicznym forum . Jeszcze mnie ktoś weźmie za wariata :) W sumie chciałbym usłyszeć twoją wersję tego snu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ugaaa - trzymam kciuki, aby mimo wszystko bez problemu udało Ci się pozałatwiać te urzędowe sprawy i obyś była z siebie dumna :) Ja podobnie jak Mała Suu ze sprawami urzędowymi nie mam aż takich kłopotów, chyba że jest to Urząd Pracy i rozmowa z doradcą lub pośrednikiem :o Miałam też stresy będąc za granicą, kiedy musiałam załatwiać tzw. Insurance Number. Wypytywali mnie o wszystko, po co przyjechałam, na jak długo, gdzie będę pracować itd., musiałam przy tym pokonywać barierę językową, a wcześniej jeszcze umawiać się na to spotkanie telefonicznie, brrr. Mała Suu - dziękuję za propozycję, to miło z Twojej strony i fajnie wiedzieć, że można na Ciebie liczyć. Niestety ważność mojego kursu już chyba minęła, bo robiłam go jakieś 8 lat temu. Cóż, pozostaje mi tylko zacząć drugi kurs, ale to po pierwsze wiąże z wydatkami, na które chwilowo mnie nie stać, a po drugie boję się powtórki z rozrywki, że znowu nie dam rady :( Jednak zdaję sobie sprawę, że bez prawka w tych czasach ciężko... Ja też doświadczyłam już kilkakrotnie paraliżu sennego, ale nie wiedziałam, że tak się to nazywa :) Uczucie w każdym razie przerażające, na samą myśl czuję strach. Dobrze, że to przechodzi. Matias - również zdarza mi się budzić w momencie, gdy gadam przez sen :) Dobrze, jak nikt akurat tego nie słyszy tych niekontrolowanych głupot :) Raz miałam taką historię, że przyłapałam się nie tylko na gadaniu, ale też na czymś w rodzaju lunatykowania. Pewnej nocy, gdy spałam u mojego ówczesnego mena, śniło mi się że jestem w jakimś nieznanym miejscu z nieznanymi ludźmi, otworzyłam oczy i zobaczyłam obok siebie w łóżku... obcego Murzyna. Zerwałam się na równe nogi i na boso pobiegłam do drzwi wyjściowych żeby stamtąd uciec. Były zamknięte więc w nerwach szukałam po całym domu kluczy. Znalazłam je i wybiegłam na klatkę, gdzie uderzyła mnie fala mrozu i zaczęło do mnie docierać, że to chyba nie możliwe, żeby tam leżał Murzyn. I że to przecież nie jest obce miejsce. Wróciłam na palcach do pokoju, podeszłam na palcach do łóżka, uważając aby nie obudzić "bestii", przyświeciłam telefonem i zobaczyłam że to mój chłopak :D Z ulgą zrozumiałam, że uległam jakiemuś złudzeniu pod wpływem snu. Dobrze, że opamiętałam się w porę i nie wybiegłam w piżamie na osiedle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CallMe Murzyn w łóżku?? :D mmm... no ja nie wiem czy bym uciekała... ;) ;) hehe żartuję... przyznałaś się chłopakowi, że miałaś takie wizje?? :P nieźle sobie radzisz w porozumiewaniu się po angielsku - mi w tej kwestii bije fobia :( teoretycznie język znam nieźle, z pisaniem i czytaniem radzę sobie wyśmienicie - natomiast wstydzę się mówić - :( zakładam, że nie zostanę zrozumiana albo zabraknie mi słówka, a jeszcze bardziej się stresuję, gdy mam coś zrozumieć z mowy i skutkiem tego średnio łapię o co chodzi w gadki, bo się blokuję na słuchanie... prawie nie rozumiem słowa mówionego - śmiesznie ten fakt wyszedł jak jeździłam z kumpelą stopem po Szwecji - ja zagadywałam do ludzi (znałam więcej słów, umiałam gramatykę itp) a ona mi tłumaczyła co ludzie do mnie mówią :P (ja byłam językiem, a ona uszami :) ) Zawszenowy dokładnie już nie pamiętam tego snu przed WTC, ale zrobił na mnie wrażenie - samolot spadał mi na głowę, byłam w tłumie ludzi w obcym, wielkim mieście- takim wielkim, że jeszcze nigdy nie widziałam takiego ogromnego miasta, samolot jeszcze chyba strzelał (to przemawiało, że nie był to zwykły wypadek, tylko coś zamierzonego).... i to mi się śniło tuż przed katastrofą... włączyłam rano TV i patrzyłam oniemiała w wiadomości... ... jak chcesz się podzielić swoimi wizjami przed-katastroficznymi to dawaj maila - chętnie się dowiem co w Twoich snach zaszczepili talibowie :P Wczoraj obejrzałam film "Podziemny krąg". Może oglądaliście, bo nie jest za nowy. Całkiem fajny... tylko przydługi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała Suu - tak, opowiedziałam chłopakowi o zajściu z "domniemanym" Murzynem, i tylko popukał się w czoło :) Co do angielskiego, mam to samo co Ty - w piśmie i czytaniu radzę sobie świetnie, ale jak już trzeba rozmawiać to kompletna blokada i pustka. I też ciężko mi zrozumieć, gdy ktoś coś do mnie mówi. Co dziwne, inni rozumieją, mimo że teoretycznie znają język gorzej niż ja. Nie mam natomiast takiego problemu z rozumieniem tekstów w anglojęzycznych filmach i piosenkach. Po prostu nie czuję presji i łatwiej wtedy wszystko do mnie dociera. Nie dziwię się, że oniemiałaś na wieść o zamachu po takim śnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobra . Co się będę wstydził ?. Moja wersja była nieco inna . Nie widziałem samej katastrofy.Pierwsze co pamiętam to gruzy domku jednorodzinnego ze szczątkami rozbitego helikoptera w środku. Zdawało mi się że to ruski MI 9. Było też pełno szczątków ludzkich . Teoretycznie nic wspólnego z WTC . To słuchajcie teraz . Z tych gruzów wyszła moja matka .Wyglądała na jakieś 20 lat .Była ubrana w mundur jak mi się zdawało policjantki z NY .Miała na sobie granatową czapkę rogatywkę ,jasno niebieską koszulę z odznaką i granatowe spodnie.Lewe ramie miała umazane krwią i czyimiś flakami . Stanęła na przeciwko mnie i w tedy prawą ręką zgarnęła z siebie te flaki i wytarła się o mnie .To było tak przerażające że natychmiast się obudziłem .Cały zlany potem . Był 11 września 2001. Godzina 8 rano . (naszego czasu )Nie pamiętam kiedy uderzył pierwszy samolot ale ja dowiedziałem się o tym dopiero o godzinie 13 z radia RMF FM. A co do filmu "Podziemny krąg" Nie wiem czy chodzi ci o ten z Edwardem Nortonem i Bredem Pitem . Jeśli tak to ten film należy do jednego moich ulubionych .Oni tam wszyscy mają odchyły i dobrze się z tym bawią :) Szczególnie lubię ostatnią scenę kiedy oboje stoją trzymając się za ręce a za oknem świat się wali .:) Uwielbiam też saundtrack z tego filmu Pixies - Where Is My Mind? Ciekawe że chłopaki nagrali ten utwór w 89 roku . Wyprzedzili swoją epokę o jakieś 20 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawszenowy taaak! to ten film! niezłe miał dialogi :D ostatnie słowa gdy tam stali: "poznalas mnie w bardzo dziwnym momencie mego zycia' :) podobało mi się na początku jak chodził na terapie 'Kiedy nic nie mówiłem, ludzie podejrzewali najgorsze' ;) i ich dialog o podział terapii na dwoje, albo: 'Nie próbujmy się spełniać.Przestańmy być doskonałymi. Ewoluujmy. To wszystko nie musi się układać w jedną całość.Ale to tylko moje zdanie, mogę się mylić.'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podobno książka jest jeszcze lepsza .W sumie fajnie było by poznać takie swoje alter-ego jak główny bohater.Wysadzić swoje stare życie w powietrze i zacząć żyć na nowo bez tych wszystkich ograniczeń kulturowych . Chyba o to chodziło w tym filmie, przynajmniej ja to tak zrozumiałem . Zresztą złamałem pierwsza zasadę NIE ROZMAWIAĆ O KLUBIE !!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×