Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pogubiona zagubiona

WAŻNE PYTANIE, ZWŁASZCZA DO WOLNYCH, PANÓW PO 50-TCE

Polecane posty

pogubiona, zagubiona żarty sobie stroisz ze mnie ? Już sama za swatkę się zrobiłaś. Nie dla mnie takie układy ze stręczeniem kobitki, sam sobie wybieram to na co ja mam ochotę. Ale dobre to jest , nie powiem córka dba o wolny czas mamusi. W mojej sprawie, pozwól, że zachowam swoje zdanie. Ja wybieram opcję i nie sugeruję się zdaniem innych. Być może z boku wygląda to inaczej niż ja widzę.Może to wszystko i jest bez sensu, ale mnie jest dobrze tak jak jest.Mam złudzenie domu, rodziny. Ona może też to wszystko inaczej widzi. Na ten temat nie rozmawiamy ze sobą, tak jakby niepisaną umową zawarliśmy jakiś pakt o nieagresji. Podejżewam, że sam temat nie byłby miły dla niej. Pozdrawiam. P.s. Jak twoje problemy / Rozwiązałaś do końca i masz już jasny obraz sytuacji ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Kafe, passe, kafe - z tym ogłoszeniem to był żart, bo pojawił się akurat po napisaniu do Ciebie e-maila. :-D Nie gniewaj się za to. Co do tego, co pisałam w ostatnim poście, to podtrzymuję to, że jeśli ktoś raz zdroadził, to nie będzie miał oporów, by zrobić to ponownie. Nawet jeśli stara się odzyskać miłosc osoby zdradzonej. Zbyt wiele znam takich przypadków w swoim otoczeniu by wiedzieć, że w takiej sytuacji nie ma co liczyć na cuda. A odbudowanie zaufania jest niemożliwe - jeśli ludzie twierdzą, że jest inaczej, że im się udało, to po prostu chcą okłamywać samych siebie. A Ty, z tego, co dotąd pisałeś, bardzo przecieeż boisz się tego, by nie zostać porzuconym i masz w tym temacie wyjątkowo duże obawy, bo i jesteś wrażliwym mężczyzną. Dlatego uważam, że w tym przypadku stąpasz po wyjątkowo niepewnym gruncie i wiele ryzykujesz, a już wiesz, jak smakuje gorycz porażki. Nie życzę jej Tobie, ale Twój wybór nie jest najlepszy. Nie wolałbyś trafić na kobietę, której uczucia i wierności będziesz pewien? (Wiele kobiet marzy o tak ciepłym mężczyźnie, jak Ty). Niezależnie od tego, kogo wybierzesz, życzę Ci powodzenia i szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Poza tym czy nie wołałbyś mieć prawdziwego domu i prawdziwej rodziny zamiast tylko jej złudzenia, oraz obustronnej miłości zamiast paktu o nieagresji? Naprawdę jesteś w stanie zadowolić się jedynie namiastką? Wiem, o czym mówię, bo ja swojego eks nadal kocham, ale on mnie najwyraźniej nie, choć był chętny nawet na wspólne zamieszkanie, czyli mogłabym z nim egzystować podobnie, jak Wy teraz. Tylko że dla mnie, jako osoby kochającej, byłaby to męczarnia widzieć na codzień osobę, która ze mną jest tylko dlatego, że mu tak wygodnie czy po to, by nie być samemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pogubiona.... Z tym moim tematem to nie do końca masz rację. Ja wbrew pozorom wierzę jej i wiem, że nie będzie następnego razu.Po części wszystko stało się i z mojej przyczyny. Więc nie widzę tego w czarnych barwach. A ten obraz tego "domowego zacisza" istnieje wbrew pozorom stabilnie. To nie jest żadna namiastka tylko bardzo stabilna sytuacja. Co prawda tamto zdarzenie było jakieś 2,5 roku temu, zdążyłem się uodpornić. Nie boję się porzucenia, bo to jest sprawa dla mnie do ogarnięcia. Raczej mam mieszane uczucia w kwestii odrzucenia.To jest chyba większy ból niż zostawić i odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Sam przecież napisałeś, że masz ZŁUDZENIE domu, rodziny, czyż nie? Złudzenie to nie pewność, to tylko iluzja. I zaniepokoiło mnie też to, że Waszą relację określiłeś jako pakt o nieagresji, a nie oparty na uczuciach związek. Ja sobie nie wyobrażam takiej bliżej nieokreslonej relacji, gdzie żyłabym z kimś, co do kogo nie wiem, czego mogę się po nim spodziewać. W każdym razie chciałam Ci zwrócić uwagę na to, czego być może nie dostrzegasz, ponieważ kierujesz się emocjami (znam to uczucie, bo na początku też nie zauważałam pewnych rzeczy u swojego byłego, które wtedy powinny dać mi do myślenia), abyś mógł uniknąć cierpienia po raz kolejny. Skoro jednak chcesz podjąć to ryzyko, to Twoja sprawa. Tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
I dodam jeszcze tylko to, że często nam się tylko wydaje, że się uodporniliśmy na takie ciosy. Mi też się tak wydawało, zanim nie spotkałam mojego eks. I okazalo się, że boli tak samo, jeśli nie bardziej niż poprzednie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pogubiona Miło się z tobą gawędzi. Być może ty dostrzegasz w moim układzie coś czego ja nie widzę. Ale przez te 2,5 roku od jej "wpadki" nie dała mi powodu do jakiejkolwiek wątpliwości. To że napisałem "złudzenie" to nie znaczy że to jest ułuda. Wy kobiety zawsze szukacie jakiegoś drugiego dna, czytacie z sygnałów. Ja odbieram wszystko w realnym układzie, bez podtekstów. Teraz patrzę na nią jak śpi jeszcze smacznie. Widzę jej uśmiech, To ona ma poczucie spokoju i stabilizacji. Jakoś nie widzę jej jako tej fałszywej i zakłamanej w stosunku do mnie. Zawsze uznawaliśmy szczerość. Dlatego wtedy mi się przyznała. Wiedziała że mogła odejść i nie powrócić.Wiedziała że mogę postawić jej szlaban na powrót. A może ja chcę włąśnie ją taką jaka jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Dzięki Kafe, passe, kafe. Z Tobą też mi się bardzo miło rozmawia. Wiesz, my kobiety nie tyle szukamy drugiego dna, co mamy po prostu intuicję, która zwykle się nie myli. I więcej rozmawiamy, niż Wy, o uczuciach i relacjach międzyludzkich ze znajomymi i cześciej zwracamy na nie uwagę, więc i więcej zauważamy pewnych prawidłowości w zachowaniu ludzi. I wśród moich znajomych żadne małżeństwo nie wytrzymalo zdrady (a było niemało takich małżeństw), teraz większość z tych ludzi jest już po rozwodach. Chciałabym Ci powiedzieć, że nie musisz się niczego obawiać, ale to, co już widziałam, nie pozwala mi niestety na to. I nie ma to nic wspólnego z tym, w jakim wieku jest partner - czy jest rówieśnikiem, czy młodszy, czy dużo starszy (przeceż decydując się na związek z daną osobą czlowiek wie, z czym musi się liczyć). To jest albo taki typ ludzi, który po prostu nie ma hamulców i jest uzależniony od ciągłego przeżywania zauroczenia i adrenaliny, albo typ ludzi, którzy co prawda mają emocje i wyrzuty sumienia wobec partnera, ale każdy kolejny raz powoduje, że te wyrzuty stają się coraz mniejsze, aż w końcu po pewnym czasie znikają (w czym bardzo pomaga racjonalizacja i wymyślanie "winy" partnera - a bo on/-a zbyt rzadko się ze mną kocha, a bo mnie już tak nie pociąga, a bo się zaniedbał/-a, itd.). A prawda jest taka, że jak ktoś jest osobą wierną i kocha, to choćby nie wiem, jak mu doskwierał brak czułości ze strony partnera, to na boki nie pójdzie, bo dla niego/niej ta osoba jest całym światem i ani jej/jemu się śni zrobić jej/jemu takie świństwo. Bo związek to znacznie więcej niż seks, a seks jest tylko uroczym dodatkiem, nie fundamentem, i od jego braku jeszcze nikt nie umarł. Co zaś do tej szczerości, to nie zawsze jest ona gwarancją tego, że wszystko jest i będzie w porządku. Mój eks mówił mi na codzień prawdę, był ze mną bardzo szczery, co się wielokrotnie potwierdziło z innych źródeł czy różnych dokumentów, ale co z tego, skoro i tak się mną zamierzał tylko pobawić, a prawdę mówił mi po to, że bez niej nie mógłby uzyskać ode mnie pomocy w swoich kłopotach, na co liczył. I nawet, jak wszystko wskazuje, nie okazał mi szacunku ani niczego nie docenił. I nie zdiwiłoby mnie, gdyby okazało się, że równocześnie ze mną spotykał się z innymi kobietami. Natomiast najbardziej wytrawni i przebiegli kłamcy, np. oszuści matrymonialni, stosują taką zasadę, że swoje misternie tkane kłamstwa przeplatają szczerymi wynurzeniami, co ma przekonać ofiarę o ich uczciwych zamiarach. Jak więc widzisz, szczerośc to niewystarczajaca rzecz, którą trzeba oceniać, decydując się na związek z daną osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Mówisz, że wiedziała, ze możesz Jej postawić szlaban na powrót. A czy skoro go Jej nie postawiłeś, jesteś pewny, że teraz nie jest przekonana, że co by nie zrobiła, to i tak zawsze może do Ciebie wrócić (w końcu nie łączą Was dzieci, które jeszcze mogłyby uzasadniać pewną rozwagę w tym, kiedy pozwolić Jej odejść po zdradzie), bo Ty Ją zawsze przyjmiesz z otwartymi ramionami? Czy będąc z Nią, osobą, która już raz Cię mocno zawiodła, sam siebie z góry nie pozbawiasz szansy na spotkanie kobiety, dla której będziesz wszystkim, która będzie kochała Cię takiego, jaki jesteś i w pełni akceptowała? Wbrew pozorom, nie jest to niemożliwe. Znam pięć przypadków osób, które znalazły tę właściwą osobę w wieku 48-61 lat. Przemyśl sobie to wszystko na spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A.....r
Pogubiona witaj nie słuchaj tutaj tych kobiet, one celowo Tobie tak jadą , bo same są kobietami i są zazdrosne o swoich mężów, rozumiesz? co do wieku to nie ma znaczenia, czy ma 20 czy 50 miłość tak samo się przeżywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
A.......r, dziękuję za odpowiedź. Czyli po raz kolejny potwierdziłeś to, co przypuszczałam na samym wstępie tego wątku: że skoro nie zachowywał się jak typowy zakochany mężczyzna, to znaczy, że wcale nie był we mnie zakochany ani tym bardziej mnie nie kochał. :-( Smutne, ale to znacznie lepsze niż oszukiwanie się i życie złudną nadzieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Kafe, passe, kafe - jak tak myślę o tej całej Twojej historii to też wydaje mi się, że sam nieco się oszukujesz, co innego mówiąc, a co innego robiąc. Bo z jednej strony mówisz tej swojej Kobiecie, że nie jesteście razem, że nie tworzycie związku, a z drugiej Ona u Ciebie mieszka, sprząta i nocuje, czyli zachowujecie się jak typowe stare, dobre małżeństwo. :-D Tak więc nieuczciwe jest z Twojej strony mówienie Jej, że nie jesteście razem. Mówisz tak, jak szukający przygód mężczyźni, którzy pocałują kobietę, wezmą ją za rękę, zaczną z nią sypiać (nie oszukujmy się, że to Was obecnie nie dotyczy, skoro nawet Ona u Ciebie nocuje i mieszka), przedstawią rodzinie, itd., a potem zdziwionej powiedzą, że przecież nie łączył ich żaden związek, że przecież tego nie powiedzieli. Nie jesteście już dziećmi czy nastolatkami, które sie muszą pytać: "Czy chcesz ze mną chodzić"? :-D :-) Dla dorosłej osoby oczywiste jest, że tak, jak Wy, zachowują się ludzie, którzy są w związku, to się ocenia po zachowaniu, a nie po słowach. Przyjaciele pewnych granic nie przekraczają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pogubiona. Ona wie jaki jest mój stosunek do niej, wcale tego nie ukrywałem i nie ukrywam. Wie doskonale co sama zrobiła, jak to we mnie walnęło, jak się poczułem. Jesteśmy naprawdę "zaprzyjaźnieni". Czasem zdarza się że ona potrzebuje wsparcia, czasem ja czyjejś obecności. To wszystko co się stało nie przekreśla układu znajomości i przyjaźni. Tamto wszystko było niejako poprzez "stan zawieszenia". To ja nie dawałem wyraźnej odpowiedzi. Ja miałem opory, jeżeli chodzi o cały "układ". Być może okoliczności sprawiły na zasadzie "baba pijana, duupa sprzedana" i w tym tkwi szkopuł. Po 2,5 roku jest wszystko na zasadzie jakiegoś cichego porozumienia o pozostawieniu tematu, aż ja "dojrzeję". Nie wiem jak ci to mam wytłumaczyć. Wolałbym, żeby ona odeszła i znalazła sobie kogoś innego. Ona natomiast tłumaczy mi że inni już jej nie interesują. Chce być razem obojętnie na jakichkolwiek warunkach, na moich zasadach. Nie jest głupia, to inteligentna, wykształcona kobieta. Zarządza sporą grupą ludzi, ma sporo kontaktów, dużo pracy, czas wypełniony sporą ilością spotkań służbowych. Więc obraca się pomiędzy ludźmi. A wybrała właśnie taką opcję. Samotnica i dużo starszy facet. Twierdzi, że po powrocie do domu dla niej najmilsze jest to że dostanie gorącą herbatę, może usiąść koło mnie na kanapie i posłuchać muzyki, obejrzeć film, pogadać o czymkolwiek, nawet o sukience jaką chce sobie sprawić. Może i źle się wyraziłem pisząc "złudzenie" a w rzeczywistości jest to jak najbardziej naturalna forma związku. Sprawa seksu jest tylko tym co w tym wszystkim jest trochę przykre dla mnie. Nie mogę przełamać w sobie pewnej blokady myśli o tym co kiedyś się stało. Dopóki ja nie złamię tej bariery pozostanie jak teraz. Razem ale nie do końca. Nie wiem jak ty zachowywałaś się w stosunku do faceta, kiedy ty zawiniłaś a on niby przebaczył ale nie mógł zapomnieć. Miałaś łzy w oczach i błagałaś go o szansę ? Nie prosiłaś tylko błagałaś. Dobrze mi z nią , dobrze gdy jest i krząta się po domu. Gdy myje włosy i suszy suszarką, gdy patrzy na mnie i się uśmiecha. Kiedy przyrządza potrawy i daje mi do spróbowania. No i ten jej uśmiech gdy widzi że coś sprawiło mi przyjemność. Niedługo święta, wspólne szykowanie do wigilii, wpadną znajomi, parę osób z zagranicy jej i moich znajomych. Taka "rodzinna impreza". Jeżeli jest wola z obu stron, chęć stworzenia czegoś stabilnego, dlaczego nie dać sobie nawzajem szansy.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Kafe, passe, kafe - znów niestety wygląda na to, że sam się gubisz w tym, czego chcesz i sam sobie przeczysz. Z jednej strony piszesz, że "Jeżeli jest wola z obu stron, chęć stworzenia czegoś stabilnego, dlaczego nie dać sobie nawzajem szansy.?", a na wstępie: "Wolałbym, żeby ona odeszła i znalazła sobie kogoś innego" i "Po 2,5 roku jest wszystko na zasadzie jakiegoś cichego porozumienia o pozostawieniu tematu, aż ja "dojrzeję". Najpierw, że "To wszystko co się stało nie przekreśla układu znajomości i przyjaźni", a zaraz potem "w rzeczywistości jest to jak najbardziej naturalna forma związku. Sprawa seksu jest tylko tym co w tym wszystkim jest trochę przykre dla mnie." Już Ci odpowiadam: "Jeżeli jest wola z obu stron, chęć stworzenia czegoś stabilnego, dlaczego nie dać sobie nawzajem szansy.?" Dlatego, że są ludzie, którzy na drugą szansę nie zasługują. Wracają na pewien czas, bo tak jest w pewnym momencie z jakichś względów dla nich najlepiej, a potem znów ranią (znam z autopsji). "Nie jest głupia, to inteligentna, wykształcona kobieta". Można być wybitnie inteligentną świnią bez żadnej moralności. Jedno drugiego nie wyklucza. "Być może okoliczności sprawiły na zasadzie "baba pijana, duupa sprzedana" i w tym tkwi szkopuł". Widzę, że jednak bardzo chcesz Ją usprawiedliwiać. A prawda jest taka, że nic nie tłumaczy zdrady, nawet alkohol. Jeśli ktoś wie, że po alkoholu może zrobić coś głupiego, coś, czego może żałować, to niech go nie pije. Proste. "Twierdzi, że po powrocie do domu dla niej najmilsze jest to że dostanie gorącą herbatę, może usiąść koło mnie na kanapie i posłuchać muzyki, obejrzeć film, pogadać o czymkolwiek, nawet o sukience jaką chce sobie sprawić". To niech znajdzie sobie przyjaciółkę, z nią też można robić te same rzeczy, a nie przychodzi do Ciebie, mimo iż tak bardzo Cię zraniła i gra na Twoich uczuciach. "Wolałbym, żeby ona odeszła i znalazła sobie kogoś innego". To dlaczego tego po prostu nie zrobisz? Chyba jesteś już dużym chłopcem i potrafisz wyartykułować swoje myśli? "Wolałbym, żeby ona odeszła i znalazła sobie kogoś innego". "Nie mogę przełamać w sobie pewnej blokady myśli o tym co kiedyś się stało. Dopóki ja nie złamię tej bariery pozostanie jak teraz. Razem ale nie do końca". To wszystko jest właśnie ten brak zaufania, o którym pisałam, że zawsze pozostaje i że nie da się już go odbudować. Ty jednak cały czas chcesz żyć złudzeniem, że niczego nie było, usprawiedliwiasz Ją, ale Twoja podświadomość wie swoje. Nie pozbędziesz się tej podejrzliwości. Daj sobie szansę na prawdziwą miłość, a nie na tkwienie w nie-wiadomo-czym. "Nie wiem jak ty zachowywałaś się w stosunku do faceta, kiedy ty zawiniłaś a on niby przebaczył ale nie mógł zapomnieć. Miałaś łzy w oczach i błagałaś go o szansę ? Nie prosiłaś tylko błagałaś". Nigdy nie musiałam o nic błagać, bo nigdy nie zrobiłam wobec żadnego mężczyzny niczego, za co musiałabym tak przepraszać. Jestem uczciwa i nie zdradzam ani nie wywijam żadnych numerów. Są takie kobiety, i takiej właśnie powinieneś szukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Mx Zander vel Klaun - On też nie jest kurduplem i też est kuszący, nie tylko dlatego, że wygląda młodziej, ale też, i przede wszystkim, przez pewne cechy charakteru. :-P Szkoda tylko, że jedną z nich nie jest uczciwość. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Oj, coś mi się zjadły literki w ostatnim poście. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Oj, coś mi się zjadły literki w ostatnim poście. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Podnoszę dla Kafe, passe, kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Na to pytanie Max Zander vel Klaun nie potrafię Ci odpowiedzieć, bo któż to wie, dlaczego trafiamy na takie, a nie inne osoby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Ach, fakt, pisałam z perspektywy kobiety - my za mężczyznami nie chodzimy. :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pogubiona... Nie potrafię zrozumieć pewnych zachowań kobiety. Gdy facet ma wątpliwości odczytujesz to jako zmienności nastrojów i coś tam jeszcze. Ja jako facet jeżeli mam wątpliwości to chcę je wyjaśnić. Nie wrzucam tego do szuflady z napisem "dziwne". Jak już będę miał jasny obraz sytuacji podejmę swoje kroki. Dziwnie tylko odbieram twoje przemyślenia, żebym zobaczył ją jako przewrotną, złą i kłamliwą. Dlaczego ona ma ponownie "zdradzić" Bo raz to zrobiła ? To tak jakbym powiedział po spotkaniu jakiegoś paszteta, że wszystkie kobiety są brzydkie. :) Wybacz ale ja nie widzę tego w ten sposób. Zbyt wiele zdarzyło się pomiędzy nami. Zbyt wiele nas łączy, żeby przejść nad tym obojętnie. Może w tym wszystkim to ja jestem winien całej sytuacji. Możliwe, że to ona chodzi w portkach a nie ja. A w całej tej korespondencji nie napisałem wszystkiego. To tylko jedna chwila, mały fragmencik, taki niewielki okruszek. Ja oceniam po całości, nigdy nie mam zdania po pierwszym kęsie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Wrr, czy on nigdy już nie da mi spokoju i nie przestanie się odzywać? Kafe, passe, kafe - to nie moje słowa, tylko pewnego faceta, który zdradzał swoją żonę. Ponieważ był moim kolegą, a sprawa się wydała, bo już dawno są po rozwodzie, kiedyś udało mi się go naciągnąć na zwierzenia, bo chciałam się dowiedzieć, czy to tym zdradzaczom tak łatwo przychodzi i dlaczego. Ale jak chcesz sobie usmażyć tyłek, to go smaż. Twoje życie, ale przypomnij sobie, jak bardzo Cię to dotknęło (ja też mocno odczułam Twoje ataki i zajadłość, nawet via internet. Masz pretensje i łatwo rzucasz oksarżenia pod adresem innych, nieznanych kobiet, tylko tą prawdziwą winowajczynię bronisz i wybielasz).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Max Zander - a świstak siedzi i zawija w sreberka.... :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Jest sporo dziewczyn - najpewniej trafiłeś z tą piosenką. Wszystko wygląda na to, że ten tekst pasuje do mojego eks. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie napadałem na ciebie, wcale Cię nie atakowałem, a już na pewno nie z zajadłością. Co do bata na własny tyłek to akurat w święta rozwiązałem swój ból zęba. I muszę przyznać że po tej długiej rozmowie i po wyjaśnieniach z obu stron doszło do zneutralizowania atmosfery, a właściwie do jej oczyszczenia. Tylko ciągle sobie zadaję pytanie kto pierwszy pęknie ja czy ona. Nie złożyłem Ci życzeń świątecznych. Przepraszam. Przyjmij zawczasu życzenia pomyślnego Nowego roku. Oby wszystko co złe już nie powróciło. Dosłownie i w przenośni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Jeżeli piszesz, że mnie nie atakowałeś, że na mnie nie naskakiwałeś, to przeczytaj zwłaszcza pierwsze 2-3 strony, w których poza innymi rzeczami, próbowałeś mi udowodnić, o zgrozo, że sama nie potrafię określić, czy moje uczucia to miłość (wybacz, ale z takie teksty to możesz kierowac pod adresem nastolatki, a nie 30-paroletniej kobiety, która dobrze wie, co to miłość, i potrafi rozpoznać swoje uczucia). Chyba mimo wieku wciąż nie wiesz, że miłośc miłością, ale nie może niszczyć człowieka i zadawać mu bólu, więc to, że odeszłam od człowieka, któremu na mnie nie zależało i który najwyraźniej mnie nie darzył szacunkiem, to nie oznacza, że go nie kochałam, a jedynie tyle, że mam szacunek do siebie i nie chciałam pełnić w jego życiu roli zabawki. Ale nie rozumiałeś tego najwyraźniej dlatego, że, jak widać z Twoich ostatnich wypowiedzi, należysz do osób, które skaczą w przepaść z zamkniętymi oczami, choć wcześniej już do niej spadły i mocno się połamały. Ot, tacy ryzykanci, potrzebujący wciąż adrenaliny. To Twoje życie i może po prostu musisz poczuć gorąco nie do zniesienia na własnej skórze, by się przekonać o tym, że lepiej było nie zbliżać się zbytnio do ognia. Mogę życzyć Ci tylko tego, oby Ona okazała się tym niespotykanym w przyrodzie cudem natury, który okaże się być godny zaufania. Za życzenia dziękuję i nawzajem życzę wszelkiej pomyślności w Nowym Roku i żadnych więcej rozczarowań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×