Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość a ja ide wlasnie

jak byscie sie czuly gdyby wasza przyszla tesciowa rzucila taki tekst...

Polecane posty

Gość asiaxxxxxxxxxxxxxxx
Nie rozumiem matki Twojego faceta, ja z moim mężem, jeszcze w okresie narzeczeństwa, czy wcześniej, tzw. "chodzenia" zawsze wigilię spędzaliśmy osobno, każdy u swojej rodziny, ale już w pierwszy dzień świąt on przyjeżdżał do mnie na obiad, a wieczorem szliśmy gdzieś potańczyć ze znajomymi, drugiego dnia świąt ja jechałam do niego na obiad, bądź jakoś wieczorem. Nigdy nie było żadnych problemów, zresztą u moich znajomych też jest podobnie, rodzice nie mają pretensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja juz sie wkurzylam na początku :o Na wielkiej rodzinnej wigili to dziewczyny nie bardzo, ale narzeczone uwazam że mogą być.. Co z tego ze ich nie znasz? Jak wezmą slub za 2 miesiace i za rok beda z Tobą na wigili to tez ich nie będziesz znała..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ide wlasnie
guma orbit...chyba tyle co nic...i jestem w szoku...niby podjeliamy wazna decyzje o przyszlosci wspolnej ale ja nadal niczym nie jestem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie za duza roznica
Ja tam Wigilię spędzam zawsze z moimi rodzicami, rodzeństwem i babcią i mi to odpowiada. Narzeczony spędza u swoich rodziców. Nie wymagałabym nigdy od niego, żeby w Wigilię zostawił rodziców i przyjechał do nas. Jak będziemy małżeństwem to będzie w Wigilię troche tu i troche tu, ale teraz nie widze potrzeby, a zreszta mi odpowiada tak jak jest :) Zazwyczaj widujemy sie w 2 święto, lub dopiero po świętach i nikt z tego tragedii nie robi. Już za rok będziemy małżeństwem i bedziemy całe swieta razem spedzac, teraz nie widzę powodu zeby wymyslac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak, jasne,
Kurczę, ja z moim już teraz mężem przed ślubem byliśmy razem 6 lat, łatwo policzyć ile świat było no i plus Wielkanoc. Tylko pierwszych nie spędziliśmy razem bo znaliśmy się miesiąc a on wyjechał z rodzicami 600km do rodziny. I jak możecie mówić, że narzeczona to nie rodzina? Nie rozumiem tego. My Wigilię zawsze dzieliliśmy, podobnie jak mój brat ze swoją już teraz żoną, pierwszy i drugi dzień Świąt podobnie, plus śniadanie Wielkanocne. Wszystko dało sie ułożyć wspólnie, wystarczy chcieć. Nikt nie miał pretensji, byliśmy u jednych i drugich rodziców a czasem nawet u rodziców mojej bratowej! Kurczę, Świeta przecież spędza się w gronie rodzinnym i osób najbliższych, a dla Was druga połówka nie jest najbliższa?? A już jak założy obrączkę to dopiero będzie?? Chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie za duza roznica
Jak się mieszka razem, to rozumiem, że nie ma sensu się rozdzielać na Święta. My nie mieszkamy i nie widzę powodu jeżdżenia we Wigilię w te i we w te. Każde z nas spędza Wigilię u swoich rodziców i jest dobrze . Nie chodzi o to, że nie traktuję Narzeczonego jak rodzinę. Jeszcze niejedną Wigilię razem spędzimy. A poza tym dla mnie nie jest to aż takie ważne. Święta są co roku. Martwiłabym się bardziej, gdyby po zmroku wsiadł w auto w śnieżycę i jechał prawie 40 km żeby być u mnie na Wigilię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ide wlasnie
boze dziewczyno czemu yy ciagle o wigilii piszesz jak nie o ten dzien chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co się kłócić, widocznie każdy ma inne priorytety. Ktoś sobie nie wyobraża świąt bez ukochanej osoby a dla drugiego święta bez partnera to nic takiego. Najważniejsze, żeby oboje partnerzy mieli takie same poglądy a nie jak biedna autorka, która chciałaby spędzić święta z facetem a on niekoniecznie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z wiekszoscia osob sie zgadzam
a najbardziej z Rację ma jego matka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie za duza roznica
ojejku, ze Świętami jest tak samo, po co mamy jeździć w te i spowrotem 40 km w niesprzyjających warunkach ... U nas jak juz to narzeczony przyjeżdża do mnie w 2 święto, lub ja do Niego. Jak narzeczony autorki nie chce do niej przyjechać, to ma z nim problem, a nie z teściową. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ide wlasnie
on chce ale mama ma inne plany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka skakanka 00000
U mnie w okresie narzeczeństwa,kiedy jeszcze mieszkaliśmy osobno było tak: ja zaczynałam wigilię u siebie a mój u siebie.Potem on przychodził do mnie do domu,posiedział z nami godzinkę i szliśmy oboje do niego.I dla nas to było normalne,że się odwiedzamy w wigilię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jego matka ma trochę racji, moja pewnie zareagowałaby podobnie. nie wyobrażam sobie siedzieć przez godzinę z moją rodziną, po czym po prostu pojechać gdzieś indziej i zostać tam na noc. Wigilię mogą zorganizować razem, kiedy będą już mieszkać ze sobą i wtedy zaprosić obie rodziny. w innym wypadku to nienaturalne i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ide wlasnie
ale wy lubicie sobie dopowiadac...mowilam ze nie chodzi o wigilie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo brzydkie ale
jak nie o wigilie to masz faceta dupe wolowa i pogodz sie z tym ze woli byc u mamusi cycusia na swieta niz z toba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ide wlasnie
no coz...zycze wszystkim wesolych swiat,bez problemow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wybiórczo kilka odpowiedzi. Najlepsze jest to, że moi teściowie (a właściwie to tylko teść, bo to on ma jakieś fazy księżyca) na początku miał wielkie pretensje o to, że chcemy spędzać święta razem, o to że będziemy mieszkać razem bez ślubu. I też takie teksty typu "takie ceregiele bez ślubu to tylko robienie problemów". Szybko uświadamiam myślących tym tokiem ludzi: w związku jestem z najbliższym mi mężczyzną, osobą, która staje się dla mnie kimś "nadrzędnym" - rodzina schodzi na dalszy plan. Jeżeli chodzi o ślub - to jest nasz związek i nikt nam nie będzie mówił, co nam wolno robić bo mamy ślub, czy go nie mamy. My decydujemy o tym, jaka forma związku nas satysfakcjonuje i jeżeli interesuje nas związek nieformalny to nikt nie ma prawa umniejszać jego znaczenia ani narzucać nam jego sformalizowania. Nie jesteśmy zwolennikami ślubu i nikt nie ma prawa nam mówić że przez to nasza miłość jest mniej ważna ani mówić nam, że mamy się pobrać, bo komuś innemu tak pasuje. Mój związek, moje poglądy, moja sprawa, ma satysfakcjonować mnie i mojego partnera - nikogo innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fjfgrhsfx
ile macie lat? bo to wazna informacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ide wlasnie
no tez tak mysle... ja 22 on 25

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fjfgrhsfx
a ile lat jestescie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ide wlasnie
czwarty rok leci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to parą nastolatków nie jesteście, żeby ktoś miał Wam narzucać swoje zdanie. Dla mnie to nie jest normalne :o ja odkąd pamiętam, zawsze spędzaliśmy święta razem (Wigilię też!!), czy mieszkaliśmy razem, czy nie. Jak to powiedział mój facet do tych zwolenników ślubów "teraz składam się z dwóch nierozłącznych części, przyjeżdżają obie, albo żadna".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ide wlasnie
trzy lata spedzalismy swieta tak ze w wigilie i w pierwszy dzien swiat sie nie widzielismy...dopiero w drugi dzien swiat to zawsze ja do niego przychodzilam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamaanticzka
To i ja się wypowiem...Jestes jeszcze młodziutka, więc rozumiem, ze do pewnych spraw podchodzisz trochę beztrosko. Prawda ejst jednak taka, ze postawiliście jego matkę w niekomfortowej sytuacji, wigilia i święta to bardzo rodzinne uroczystości i mi osobiście byłoby wstyd wychodzic z inicjatywą. Również byłam narzeczoną, Wigilię spędzaliśmy z rodzicami, a w święta mój przyszły mąż przychodził do mnie wieczorem na dwie, trzy godzinki, ale siedzieliśmy u mnie w pokoju, a nie przy stole gdzie była rodzina, ja natomiast do niego nie chodziłam, bo i po co. Sama źle postrzegałabym taką dziewczynę jako matka syna. Nie uważam, zeby był to jakiś straszny występek, ale było to lekkomyślne zagranie, bo przeciez każde z was moze spędzić te święta trochę z rodziną, troche ze soba, choćby wychodząc na spacer. Druga sprawa to taka, ze nie zgadzam sie jak ktoś tu napisał, ze narzeczona to już rodzina, nie wiem ile jesteście ze soba, ale dziś jesteś narzeczoną, jutro możesz nie byc, zauważylam zreszta straszną tendencję do tego by się "unarzeczaniać" w dość szybkim tempie, dlatego w tych czasach narzeczona/narzeczony tracą trochę na wartości. autorku spróbuj zrozumiec matkę, to jej dom i obrócę trochę Twoje pytanie i takie stwarzanie problemów na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamaanticzka
H2SO4 o czym ty piszesz kobieto! Oczywiście,ze nikt im nie moze zabronic się spotkac, ale moze wyrazić swoją dezaprobatę odnośnie siedzenia wspólnie przy świątecznym, rodzinnym stole. No jeszcze tego brakowało, zeby we własnym domu nie mieć nic do powiedzenia. Autorko nie rozumiem też czemu to ty przychodzisz do swojego faceta, a nie on do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×