Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość straciłam_nadzieje_na_lepsze_j

Toksyczny związek!bardzo proszę o rady...

Polecane posty

Gość smieszkaaa
no i wkoncu napisalas cos sensownego BRAWO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestes mloda i masz prawo bladzic.Dobrze,ze masz tego swiadomosc,wiem ,ze Ci ciezko.Niestety nie da sie tego ot tak przeskoczyc,ale poradzisz sobie.Troche wiary w siebie,pomysl w koncu o sobie,z czasem bedzie lepiej,czas leczy rany dokladnie tak.On jest zbyt pewnien Ciebie,nie szanuje Cie,nie kocha.Przykro mi to pisac,ale musisz sobie to uswiadomic,bo jestes mlodziutka,tyle przed Toba,jest tylu fajnych facetow na swiecie,napewno znajdziesz kogos z kim warto byc:) Mniejszym zlem jest pomeczenie sie troche i odkochanie w takim typie,niz meczenie sie z nim i znoszenie przykrosci;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straciłam_nadzieje_na_lepsze_j
Kobietka z temperamentem--- jesteś bardzo mądra kobietką :* Dziekuję za te słowa , wiele dla mnie znaczą ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straciłam_nadzieje_na_lepsze_j
w chwilach słabości albo checi napisania do niego badz zadzwonienia , bede czytała ten topik :)ale czy znajde jeszcze kogoś , kto mnie prawdziwie pokocha , kto bez przymusu będzie do mnie dzwonił , kto po prostu mnie przytuli i powie jak bardzo kocha?! znowu się rozkleiłam , znowu płacze...tak mi strasznie przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sinistra8989
Hmmm...to może teraz ja się udzielę. Od jakiegoś czasu tez tkwię w takim związku, nie wiem nawet czy to jest związek...chyba bardziej romans. Podejrzewam, ze "jest ze mną" dla seksu, jestem nawet tego pewna, ale niestety mam do niego słabość. Czasami nie odzywa się przez tydzień, a kiedy się już odezwie to oczywiście trafiamy do łózka a po wspólnej nocy znowu cisza. z drugiej strony wiem, ze mam trudny charakter i nie potrafię mu zaufać...kiedy pyta co u mnie i czy wszystko w porządku to jestem opryskliwa i niemiła bo wydaje mi się ze robi to tylko z grzeczności. wcześniej mówił, ze mu zależy itd., ale kiedy nie odwzajemniałam tych slow przestał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straciłam_nadzieje_na_lepsze_j
Sinistra---> bardzo Ci wspołczuje naprawde,ja dzieki pomocy tutejszym dziewczyną postanowiłam , ze to juz koniec z mojej strony , ze czas cos zmienic w moim zyciu...boli jak cholera ale nie mam innego wyjscia , bo skoro juz teraz tak sie zachowuje to co bedzie potem?1 jeszcze gorzej , a i pewnie jak sie zakocha w innej to i tak mnie zostawi...wiec lepiej wczesniej niz pozniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam tak samo zero zainteresowania moja osoba. i na dodatek partner jest dosc narwany i wszystko musi byc po jego mysli. podam przykład wczoraj wieczorem wracalismy z zakupow samochodem (jego bo moj stał w garazu po małej usterce ktora naprawil maz) i juz przy samym domu gdy wysiadalismy z samochodu mowi do mnie tak: w piatek wezmiesz swój samochód(czyli moj) i pojedziesz do mechanika zeby wymienil czesc. na to ja odpowiadam niech stoi do poniedzialku bo w piatek nie bede jeszcze miala pieniedzy na naprawe. a on strasznie sie wsciekl ze on naprawil usterke a ja nie chce jechac do mechanika aby wymienic czesc ale podalam mu wyrazny powod. wtedy on strasznie zaczal na mnie wykrzykiwac na tyhm parkingu koło samochodu ze on mnie nie bedzie prosił wiec ja odparłAM ze wcale nie musi mnie prosic ale w piatek nie pojade bo nie mam z czym. wiec wsciekl sie jeszcze bardziej zaczol przdeklinac dodam za to wszystko działo sie przy 5 letnim dziecku. probowałam go uspokoic i mowilam ze dziecko słucha tego co on mowi a on na to odparł cytuje to zamknij juz dupe i sie nie odzywaj. a jakby tego bylo mało to swiatkiem tej idiotycznej sytuacji byl jakis przypadkowy przechodzien tez zwracalam na to uwage mezowi ze moze ciszej by sie zachowywal bo ludzie patrza a on na to cytuje: guwno mnie to odchodzi. to jest dopiero chore i ja zdaje sobie z tego sprawe i nie jestem w stanie nic z tym zrobic a nie chce dawac tak soba pomiatac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straciłam_nadzieje_na_lepsze_j
nektar---> kochana , Twój związek to jest dopiero toksyczny , z tego co wyczytałam jesteście juz małzenstwem i macie dziecko ...kurcze ale on od dawna tak się zachowuję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sinistra8989
straciłam_nadzieje_na_lepsze_j ----->moja sytuacja jest o tyle skomplikowana, ze poznaliśmy się, kiedy moje małżeństwo się rozpadało, kiedy odeszłam od męża mam w ogóle problem z facetami. nie potrafię pokazać, ze mi zależy,odwrotnie do Ciebie, ponieważ boje się, ze to będzie tak, jakbym się poniżała...jesteśmy umówieni na piątek...wiem, ze kiedy rano wyjdę od niego będę czuła się jak szmata, ludzie...to okropne, ale za każdym razem coś co miało dać mi spełnienie, zostawia we mnie okropna pustkę...mam ochotę powiedzieć mu co czuje ale po prostu nie potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
małzenstwem jestesmy od 6 lat a ta chora sytuacja trwa juz jakies 2 moze 3. odejsc od niego czy dalej w tym trwac i narazac sie na takie beznadziejne sytuacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straciłam_nadzieje_na_lepsze_j
Sinistra---> może zbierz się na odwagę i po prostu jednym tchem powiedz mu co czujesz , co myslisz , czym są spowodowane Twe obawy , jeśli naprawde mu na Tobie zalezy , jesli coś do Ciebie czuje to zrozumie ...ja bym wiele oddała za faceta , któremu by szczerze na mnie zależało...musisz przełamać swój lęk , spróbować ...abys potem nie załowała swej decyzji , a raczej jej braku..jesteś silna kobietka , więc zbierzesz w sobie na tyle odwagi aby otwarcie porozmawiac ze swoim obecnym partnerem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sinistra8989
nektar ----> jeśli macie dziecko to musisz to naprawdę przemyśleć. moje małżeństwo trwało prawie 3 lata, nie mieliśmy dzieci ani praktycznie nic wspólnego, wiec decyzja o zostawieniu męża była dla mnie o wiele prostsza...był ode mnie o 10 lat starszy i chorobliwe zazdrosny, traktował mnie bardziej jak soja córeczkę a nie jak żonę i w końcu nie wytrzymałam i się spakowałam...rozwód jeszcze przede mną, ale wierze ze wszystko mi się uda. musicie wierzyć w siebie dziewczyny!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie tym bardziej ze syn jest bardzo za tata i moz za synem wiec nie chce robic krzywdy dziecku poza tym boje sie samotnosci a z drugiej strony mecze sie psychicznie w tym zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straciłam_nadzieje_na_lepsze_j
nektar----> u Ciebie jest nieco inaczej niż u mnie , ja ze swoim byłam zaledwie kilka miesiecy , poza tym nie mamy dzieci , slubu ...jednak zadaj sobie takie pytanie kochana , czy warto spedzic z takim czlowiekiem całe zycie , byc ponizana , niekochana , niedowartściowaną na kazdym kroku..?! im dłuzej to bedzie trwało tym gorzej , 2-3 lata to rzeczywiscie dużo...pamietaj , że Twoje dziecko jest swiadkiem waszych kłotni , jego awantur ...ma 5 lat i z dnia na dzien rozumie coraz wiecej , chcesz aby wychowywało sie w takich warunkach?! przebywało z ojcem , ktory nie ma szacunku do matki?! najwazniejsze to nie podejmowac decyzji pochopnie i pod wpływem emocji ...jesli mogłabym Ci cokolwiek doradzic to uciekaj od niego czym predzej , nie musisz od razy składac pozwu w sadzie , odizoluj sie od niego na poczatku..mi tutaj dziewczyny madrze pisały , ze lepiej pocierpiec po rozstaniu , niz cierpiec w zwiazku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kardashia
Spróbuj przez jakiś czas(kilka dni) nie dawać mu znaku życia. Sam zacznie się interesować dlaczego się nie odzywasz...i w końcu może sam napisze. Jeśli tego nie zrobi przez dłuższy okres czasu to daj sobie z nim spokój. Chyba nie masz nic do stracenia bo jak będziesz sie ciągle odzywała zabiegała o kontakt którego on unika to i tak dobrze nie będzie... Więc może spróbuj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sinistra8989
straciłam_nadzieje_na_lepsze_j -----> żeby to było takie łatwe jak piszesz...kiedy się widzimy, to on jest dla mnie bardzo czuły i bardzo dobrze mi z nim, kiedy mnie przytula to nie potrzeba mi nic więcej do szczęścia, ale potem...nienawidzę siebie, ze znowu uległam, ze pewnie jestem dla niego tylko zabawka, ale równocześnie bardzo tęsknie. do tego w tle mam dodatkowe atrakcje w formie mojego męża, który cały czas ma nadzieje ze do niego wrócę i jakąś laskę, która cały czas wypisuje do obecnego "partnera"...można zwariować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boje sie byc sama a czasami oszukuje sama siebie ze nie jest jeszcze tak zle i mysle a jak odejde od niego i trafie na jogos gorszego. o ile to mizliwe. a jakwytłumacze to dziecku czemu tata z pracy nie wraca do domu itd. zaraz jest 1000 pytan a na koniec pojawia sie pytanie co dalej po co ja nan sie tak meczyc i cierpiec codziennie. i tym sposobem kolo sie zamyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sinistra8989
nektar ----> tkwienie w związku dla dobra dziecka to już przeżytek. po co dziecku nieszczęśliwi rodzice, którzy żyją w kłamstwie? Dzieci wszystko widza i czuja. z drugiej strony zastanów się po prostu czy kochasz męża i czy warto o to wszystko walczyć czy to nie jest jakiś chwilowy kryzys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo potrzebowałabym po roztaniu osoby ktora by mnie wspierala a niestety rodzicow nie ma ze nma a rodzenstwa nie mam zostane wtedy sama jak poluszek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kardashia----> tak własnie zrobie , a i tak jestem pewna , ze on sie nie odezwie ;) Sinistra---no to wesoło przynajmniej masz;) a tak poważnie kochana...ja wiem , ze szczera rozmowa z Twoim obecnym partnerem nie bedzie łatwa , wcale tak nie twierdze , ale tak jak juz napisałam wczesniej , musisz zaryzykowac...abys potem nie załowała...skoro jest Ci z nim dobrze , to dlaczego nie miałabys powiedziec mu o swoich uczuciach?! z tego co piszesz wnioskuje , iz jemu na Tobie zalezy...i nie traktuje Cie jako obiekt seksualny , tylko pewnie sam sie pogubił i nie wie co ma myslec , bo nie zdobyłas sie na odwage i nie powiedziałas mu o tym co czujesz... nektar---wiekszosc z nas sie tego boi, ja tez , mimo tego , iz mam zaledwie 21 lat...poza tym odchodzac od obecnego partnera nie musisz od razu wiazac sie z innym , odseparuj sie od niego na poczatek , zadbaj o siebie , o maluszka...a czas pokaze co bedzie dalej , moze to mu da do myslenia , jestem pewna , iz on mysli , ze nie zdobedziesz sie na taki krok , ze nie odejdziesz i dlatego tak Cię traktuję ...pomyśl co bedzie pozniej?! skoro teraz nie jest lepiej , nie licz na to , ze bedzie za miesiac czy dwa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sinistra8989
nektar ----> jeśli nie masz rodziny to faktycznie maskara, mnie wszyscy cały czas wspierają. rodzice, brat, babcia...po prostu cala rodzina. bez nich nie dałabym sobie rady, ale pamiętaj, ze masz dziecko, masz dla kogo żyć i do kogo się uśmiechać. nie wiem jak wygląda Twoja sytuacja materialna, ale zanim odejdziesz to musisz być pewna, ze dasz sobie rade przede wszystkim finansowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nektar---> nigdy nie zostaniesz sama , masz małe dziecko dla którego warto walczyc o lepsze "jutro" , dla niego własnie musisz byc silna , dla niego a przede wszystkim dla samej siebie , ten czlowiek Cie niszczy ...Ty cierpisz.. gdyby to był chwilowy kryzys to ok , ale napisałas ze to trwa 2-3 lata , jak by nie patrzec kupa czasu , ja sie wykonczyłam po kilku miesiacach , psychika zaczeła odmawiac mi posluszenstwa , a co dopiero po kilku latach...poza tym jestem pewna , ze masz jakis przyjaciol , kazdy z nas ma kogos na kim moze liczyc , zawsze tez mozesz wpasc na ten topic i napisac co Ci lezy na serduszku , nikt Cie nie bedzie oceniał , kazdy w zyciu popełnia błedy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocham go ale chwilowy kryzys który trwa 3 lata to troszke długo. pisałam ze boje sie samotnosci ale ja juz jestem sama. co z tego ze jest ktos w domu jak nie czuje jego odecnosci, czulosci itd. tyle tylko ze jest cialem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, piszesz że tęsknisz i go kochasz - za czym tęsknisz, za co go kochasz? przecież on cały czas Cię zbywa, kiedy mieliście czas na poznanie się? :P zaciśnij zęby i zostaw go !!! chociaż właściwie, tu chyba nie ma co zostawiać, bo związkiem tego nazwać nie można.. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, piszesz że tęsknisz i go kochasz - za czym tęsknisz, za co go kochasz? przecież on cały czas Cię zbywa, kiedy mieliście czas na poznanie się? :P zaciśnij zęby i zostaw go !!! chociaż właściwie, tu chyba nie ma co zostawiać, bo związkiem tego nazwać nie można.. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nektar---i własnie o to chodzi , Twój maz jest przy Tobie tylko fizycznie , ciałem...a w małzenstwie , udanym malzenstwie potrzeba takze wsparcia duchowego , milosci , wzajemnej akcpetacji i szacunku ...a u was tego nie ma , przynajmniej ze strony twojego meza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znowu rycze zawsze jak o tym mysle to taksie konczy. finansowo bez niego jakos by było skromnie ale by było. mieszkac tez mam gdzie( mam mieszkanie). to nie jest kwestia materialna raczej uczuciowa. ale racja zaczynam sie martwic sama o siewie bo jeszcze troche i jakas depresja mnie czeka albo załamanie nerwowe bo ile mozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sinistra8989
nektar, znam to uczucie doskonale, życie z obcym człowiekiem pod jednym dachem...ja już na samym końcu nie wytrzymywałam psychicznie, ale do samego końca musiałam udawać, ze jest fantastycznie i wszystko w porządku. zmuszanie się do seksu było najgorsze, to tak jakby ktoś Cie gwalcil, a ty musiała udawać, ze jest przyjemnie. koszmar...ale dla mnie decyzja była o tyle łatwa, ze ja swojego męża po prostu już nie kochałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×