Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość basia32

mój mąż chce rozwodu... błagam was o pomoc

Polecane posty

Gość yolka....
Trudno coś doradzić, ale na pewno brakuje jakiejś konkretnej dojrzałej rozmowy :-( Czyli twój m. nie wie czy chce być jeszcze twoim mężem, czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
aha przez 2 tygodnie jak bylismy pogodzeni codziennie mówil, ze teskni , kocha ... codziennie!!! ze musimy przetrwać to co się miedzy nami wydarzyło, ze musimy byc silni, musimy zapomnieć o przeszłości co sobie zrobiliśmy (?) , ze musimy nad wszystkim zrobić krechę i zacząć od początku... A CO ON TERAZ WYPRAWIA?? TERAZ SAM SOBIE PRZECZY WE WSZYSTKIM CZEGO CHCIAŁ!!! zaczynając od tego , ze chce awansu a nie robi nic w tym kierunku, ze nie wie co z naszym związkiem i tez nie robi nic zeby było lepiej... ze chciał być sterem w zwiazku i go uzyskał ,ale nie wie co dalej!!!! kompletna PARANOJA!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Basieńko :-) Durne te chlopy , kompletnie !! U mnie bez zmian tzn , maz codziennie przyjeżdża , godziny rozmów za nami , niby normalnie a nie normalnie. Zaczyna mnie ta sytuacja męczyc i chyba podejmę najwiekszy krok w swoim zyciu i podziekuje mu za te 15 lat wspólnego zycia. oCZYWIŚCIE WINA LEZY TYLKO PO MOJEJ STRONIE BO TO JA BYŁAM TA ZŁA A ON NAJCUDOWNIEJSZY CZŁOWIEK NAŚWIECIE.Moze i tak bylo , cały czas myślę gdzie popełniłam błedy a on skutecznie mi to wszystko przypomina. Pierwszy raz w zyciu sie pomyliłam ,bo myślałam ze rozmowa, bycie miłym i dobrym to skuteczne rozwiązanie. Ale w naszym przypadku się to nie sprawdzilo !!!! Juz mam dośc gadania o tym co żle zrobiłam , bo doskonale wiem gdzie popełniłam błedy. Juz Basieńko w nic nie wierzę , nie wierzę ze wróci , ze bedzie dobrze i znowu mnie pokocha. Bo moj m tak jak i Twój się wypalił , nie kocha mnie i nie chce być ze mna . To droga wolna kochany męzu i abyś kiedys tego nie żałowal. Pozdrawiam Cie Basienko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yolka....
A ja Was obie pozdrawiam dziewczyny :-) 👄 🌻 Zgadzam się: jak nie chcą żyć w małżeństwie to niech spadają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basiu droga
jak nic - masz w domu faceta z syndromem Piotrusia pana.On sie bawi waszym zyciem, mało tego najbardziej bawi go własne zycie. Poczuł powiew wolności, tylko jak on to czuje to ja sama nie wiem. Ogarnij się i bierz sprawy w swoje ręce. albo go otrzeźwi, albo nie. On nie weźmie rozwodu, to jest próg zbyt wysoki dla niego, tak jak z tym awansem.Juz wiadome, ze kazda decyzje musisz ty podjać.Będzie stekał, utyskiwał, nawet bedzie złosliwy do bólu ,ale nie zrobi nic bo to dziecko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
dzis mój mąż raczył do mnie przemówić... opowiedział co u niego w pracy... wczoraj zadzwonił po mojej pracy i podjechał po mnie ,ale nic sie nie odzywał... potem usiadł koło mnie na kanapie jak uczyłam syna angielskiego i się przysłuchiwał,ale udawał ,że go to nie interesuje... a potem oglądaliśmy wspólnie discovery... Kaelanka- co nam pozostało? tylko czekać... nie wiem która z nas jest w gorszej sytuacji? bo ja z moim m mieszkam a twój się wyprowadził... czasami chcialabym żeby się też wyprowadził no ale on nie chce!!! zobaczymy co bedzie dalej... ja zaczęłam odbierać mężowi jego broń czyli nieodzywanie się do mnie. na początku mnie to bolało, a teraz stwierdziłam jak nie chce rozmawiac to nie... też siedzę cicho, zajmuję sie swoją robotą,sobą, synem i koniec. macie rację, ze mój mąż zachowuje się teraz jak piotruś pan!!! mozna by powiedzieć , ze odzyskał długo wyczekiwaną władzę, ale w zasadzie to nie wie co ma teraz z nią zrobić!!! pozostaje mi tylko być cierpliwą. chciałabym zeby było jak dawniej,ale to nie zależy ode mnie. nasze życie wyglada jak awans mojego męża - bardzo by chciał awansować ale nie robi nic żeby to zmienić. wydaje mu się ze jak go ktoś zaprosi już na rozmowę to zostanie już wybrany bez względu na wszystko... a tutaj niestety,ale brak języka zaważył ... i co teraz robi mój mąż zamiast się sprężyc i wziąść do roboty? nic...!!! i tak jest z naszym życiem... narzeka jak mu żle, obwinił za wszystko wszystkich dokoła i co dalej? NIC!!! nie wiem jak na niego reagować... na jego podchody... jak się zachowywać... moze macie jakieś rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość państwo i jego
instytucje zabrały kobiecie z sąsiedniego bloku dzieci a przecież aż wyje za nimi i tak bardzo kochała i tak bardzo chciała wychowywać co prawda popija, nie pracuje, ale stara się być najlepszą matką, nie ciąga też po sądach swoich 2 byłych, są po twojej stronie znienawidzony, nie muszą nic płacić, ona przejęła na siebie utrzymanie dzieci, twierdzi, że to jej dzieci i od facetów nic nie chce :D znienawidzony - jak jej pomóc walczyć z państwem i jego instytucjami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Basienko --- tylko na co czekać ??? Aż łaskawie Twój się odezwie a mój wróci ?? Ale ja już nie jestem pewna czy ja go chcę , oddalamy się od siebie coraz bardziej , rozmawiamy ze sobą normalnie , omawiamy bierzące sprawy ale nie ma już tej iskry. Najlepsze ze w maju nasza córka idzie do komunii , wiec się go spytałam jak on to sobie wyobraża , przyjedzie z siostrunią do kościoła ??? Paranoja !!! I jak w tej sytuacji mam traktowac jego siostrę , która nawet mu nie wspomniała zeby wrócił do domu , do rodziny 9 tak mi mąz powiedzxiał jak zapytałam czy ona chociaz raz powiedziała zeby wrócił )) Trzyma go tam takiego biednego , bo k.... wa taka krzywda mu sie w domu działa !!! Bsienko ja mam dość , ja się poddaje , dziewczyny wcześniej miały rację . To jest walka z wiatrakami . Zycie jest za krótkie. Szkoda mi tych lat bo wczesniej było super, to ostatnie dwa lata jak twierdzi mój mąż zadecydowały o jego wyborze. Tyle mieliśmy planów, marzeń i nie zostało z nich nic . Cały czas myślałam ze bedzie dobrze, może jeszcze bedzie , nie wiem , ale czy to ma sens?? Basieńko oby Ci nasi męzowie nie obudzili się z " ręką w nocniku"" I stwierdzili ze jednak nie byłysmy takie złe. Tylko zeby nie było za póżno !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie nigdy super nie było
w pierwszym małżeństwie tzn. do ślubu było, a po nim to już stracił zainteresowanie sprawami domu, początkowo kochałam za nas dwoje, byłam taką wspaniałą żonką, nic nie musiał, ja robiłam za siebie i za niego pracowaliśmy, ale to właściwie z mojej pensji utrzymywany był syn, dom, nawet za swoje regulowałam sprawy za samochód, sama dbałam o zmianę kół itp. pensja męża szła na jego hobby, czasami coś tam kapnął do lodówki lub przez przypadek opłacił jakiś rachunek, ale ja wtedy tego nie dostrzegałam gdy chciał mnie ukarać :D za moje lub swoje błędy obrażał się i nie odzywał, najdłużej milczał 2 miesiące obiady, kanapki jadł, pił podstawione pod nos kako lub soczek, rzeczy podrzucał do prania, nie odzywał się dbałam o chorą teściową, jeszcze go tłumaczyłam przed nią dlaczego nie przyjechał, oczywiście nie mówiłam, że mu się nie chce, jeździłam do niej co 2 dni, pomagałam szwagierce przy dzieciach w nocy odwracał się tyłkiem, czasami płakałam w poduszkę, udawał, że nie słyszy pozwalał się kochać, czasami był miły, miał takie dni dobroci dla woła roboczego, którym byłam z czasem uczucie z mojej strony bez karmienia zaczęło umierać, dobiło je zainteresowanie męża koleżanką z pracy, wspominałam o terapii, ale twierdził, że z nim jest ok, a ja mogę iść na każdą terapię którą sobie wymarzę doczekałam do 18 syna i złożyłam pozew on był w szoku, nie spodziewał się tego, rozpowiadał po znajomych, rodzinie jaka to ja jestem, jak to go porzuciłam nie orzekaliśmy winy, ja tylko przedstawiłam w sądzie, że związek się wypalił, że czułam się emocjonalnie, uczuciowo i seksualnie opuszczona od wielu lat, ostatecznie zgodził się na rozwód, śmiech na sali! on się zgodził :D zostawiłam mu mieszkanie, nic nie chciałam co wiązało mi się z moim straconym życiem, na szczęście mogłam zamieszkać w mieszkanku po babci awansowałam w pracy, rozwijałam się zawodowo, zwiedziłam kawał świata i po 3 latach - nawet nie spodziewając się tego poznałam kogoś, mam drugiego męża, razem się starzejemy i kochamy i wspieramy każdy się stara, nie dopuściłam już do tego, by być jego wyrobnicą, dzielimy się wszystkimi obowiązkami, po czterdziestce dowiedziałam się co to znaczy mieć męża co do tematu "mój mąż chce rozwodu" - daj mu go, zacznij żyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
no tak ..... siłą go nie przytrzymam... ale jak teraz mam się zachowywać w stosunku do niego...? jak go pokonać jego własną bronią, byciem raz miłym a raz nie w zalezności od nastroju, nieodzywaniem się do mnie... jesteście doświadczone więc poradzcie...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yolka....
Basiu ja nie wiem co możesz zrobić? Może jednak rozwód rozwiązałby sprawę? Macie skomplikowaną sytuację..... Ale długo nie można żyć w takim zawieszeniu.... Porozmawiaj z nim i spytaj czego ON WŁAŚCIWIE CHCE? Do - u mnie nigdy.... - U mnie w małżeństwie też nie jest super, ale staram się aby obowiązki były dzielone po połowie, mąż pomaga i w domu i przy dzieciach.Nie ma nic przeciwko moim wyjazdom, np. na wycieczki z pracy. Co prawda jest maminsyniiem, ale lepiej jeśli chodzi do Mamy niż do kochanki :-) Nie wyobrażam sobie, żebym w małżeństwie robiła wszystko sama. Trzeba pamiętać o sobie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yolka....
Do Kaleanka - Czy Twój m. nic nie wspomina o powrocie do domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
rozmawiałam z moim mężem i spytałam go czy mnie kocha to odpowiedział mi na poniedziałek , ze mnie nie kocha ,ale sam nie wie czy to prawda i ze on jest pogubiony i ze nic nie wie, apotem powiedział, ze gdzieś głęboko w sercu mnie kocha!!!!!!!!!!!! i bądzcie tu madre dziewczyny!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie nigdy super nie było
Basiu!!! obudź się! nie zadawaj pytań jak masz teraz z nim postępować, jak się przymilać i taktować jak jajeczko! to jest w tej chwili śmierdzący zbuk! czy on martwi się Twoimi uczuciami? czy traktuje Cię jak osobę, która ma uczucia, serce, czy widzi jak cierpisz? nic nie rób pod niego! jeżeli nie potrafisz powiedzieć rozwód, to ok! Twój wybór! TWÓJ! ale w tej chwili rób wszystko "pod" siebie, by Tobie było lżej, spokojniej, milej nie musisz udawać, zmuszać się, chodzić na paluszkach, by księciunia nie urazić! nie wojuj z nim, ale też i nie schylaj tak przed nim karku, to wzbudza litość i agresję, a chyba nie takich uczuć pragniesz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yolka....
Zgadzam się w 100% :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Yolka -- narazie nie mówi nic o powrocie , powiedział mi ze zobaczymy co z tego wyjdzie . Wiecie u siostruni dobrze - za nic nie musi płacić , nikt sie go nie pyta jak w pracy , co załatwił. Sielanka , a pomyślec ze kiedys jej nie trawil. Jak to człowiek sie potrafi zmienic !!!! Dodam ze jest starsza od niego o 9 lat i sama ma problemy w małżeństwie. Basieńko a jak synek ??? A o rozwodzie cos szanowny małzonek mówi ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yolka....
Kalenka - Nie myślałaś żeby dać mężowi jakieś ultimatum? Przecież nie może w nieskończoność mieszkać u siostry, a u Ciebie i dzieci być gościem :-( Co to za układ? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jakie mam mu dac ultimatum ?? On mi powiedział ze mnie nie kocha , ze nie chce byc ze mną , ze przjeżdzą tylko do dzieci. To ja jestem tak głupia i prosiłam , błagałam , mówiłam zebysmy dali sobie czas, ze czas włałsnie może działa na naszakorzyść . Ale juz jestem tym zmęczona. Z drugiej strony to on mnie do tego przyzwyczaił ,poniewaz prowadzi firme budowlana , to go nie było cały czas , wracal pózno do domu , wiecznie zajety firmą a ja sama z dziećmi. I tu się nic nie zmieniło , dalej wraca pózno , ma masę roboty, tylko ze nie śpi w domu. Poczekam do lipca , wtedy jest nasza rocznica śłubu , i podejme ostateczna decyzje . Albo odchodzi całkowicie i przyjeżża do dzieci w określonych dniach albo wraca ! Ale nie moge tez mu zabronić kontaktu z dziecmi , bo on je uwielbia a one jego. Mówię wam dziewczyny , wszystko było dobrze , ostatnie dwa lata tak się popiepszyło i rozsypało wszystko. Ja się ciesze jak jest w domu a jak juz jest to mnie drazni. Chyba powinnam sie zacząć leczyc , bo sama nie wiem czego chcę !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
i znowu zostałam wyrolowana przez m. wczoraj mój m wrócił z pracy po nocce i z racji tego , ze postanowiłam wrócić do sypialni on położył się koło mnie i zaczął niewinnie się dobierać. nie unikałam tego udawałam, ze śpię, a jak już sprawy zaczęły przybierać inny obrót to udałam ze się obudziłam i wyszłam z sypialni! wieczorem mąż zrobił sałatkę, ja włączyłam fajny film, kupil piwko i winko i myślałam, ze to jest jakiś krok w dobrym kierunku. i znowu dostałam łopatą w łeb. na początku było fajnie, siedzieliśmy, gadaliśmy , piwko się lało... potem mój mąż zaczął się do mnie dobierać i nagle poptarzył na mnie i mówi: nie chcę zebyś była na mnie za to zła'' ja pytam ale o co ci chodzi a on powiedział coś w stylu , ze on potrezbuje seksu i ze potrafi rozgraniczyc miłość od typowego rżnięcia. jak to powiedział rozpłakałam się, bo zrobiło mi się przykro jak mógł wogóle coś takiego powiedzieć, a potem dodał , ze w łóżku zawsze nam było zajebiście więc dlaczego mielibyśmy z tego rezygnować i potem on się rozpłakał. spytał jak mogło dojść do takiej sytuacji miedzy nami jaka jest teraz , kogo o jest wina czy moja , czy jego, czy moze moich rodziców którzy nie potrafili nauczyć mnie kochać? ze on w sercu broni się przede mną, ze zjednej strony chce ,ale z drugiej strony nie chce i się boi. po tym o 24 w nocy wyszłam z domu , bo już nie mogłam tego słuchać. zadzwoniłam do przyjaciólki . po godzinie wróciłam i on mi powiedział, ze on nie weżmie rozwodu bo jemu takie życie jak teraz odpowiada, nie chce mu się jeżdzić po sądach i adwokatach i wogóle to szkoda mu pieniedzy na rozwód, ze musimy razem jakoś żyć i ze on się nie wyprowadzi a jesli mi to nie pasuje to mam wziąść rozwód i koniec. spytałam go czy nie zależy mu na tym żeby sobie jeszcze z kimś innym poukładać życie odpowiedział, ze narazie nie i ze jemu taka sytuacja jak jest teraz bardzo odpowiada. potem mi jeszcze dowalal, ze to wszystko przeze mnie , ze tak się stało. dzis rano wstałam o 8 ej i musiałam wyjść z domu , bo już nie dawałam rady z nim, wróciłam przed 12.00. siedziałam za blokami na polu na trawie i beczałam jak bóbr!!!! wróciłam i poszłam do niego i spytałam jak mógł wogóle zaproponować mi seks bez uczuć , dosłownie jak roboty, czyste rżnięcie - odpowiedział, ze jakby chciał to by mnie wykorzystał !!! hahaha przecież to ja się rozpłakałam i wyszłam a nie on!!! potem powiedział, ze on nie potrafi zapomnieć krzywdy jaką mu wyrządziłam już nie przez 2 ale przez wszystkie 9 lat naszego małżeństwa i on nie potrafi żyć inaczej , bo ciągle o tym mysli. a jesli chodzi o seks to zawsze go pociągałam i to się nie zmieniło!!!! Boże my mamy dziecko , mieszkamy wszyscy w jednym domu jak tutaj żyć w takiej chorej sytuacji!!!???? nie wiem co robić... nie mam pomysłu na życie... powiedział mi jeszce , ze podziwia mnie za to , ze tak walczę o to , ze on by tak nie potrafił jak ja... ze dawno by sobie dał spokój... ja nie chce tak żyć NIE CHCE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Basiu, Basiu , Basiu ;-((( Ciężka sytuacja. U mnie to przynajmniej go nie ma, raczej juz nie bedzie. Dotarło do mnie w końcu ze juz razem nie bedziemy . Mamy dzieci i musimy przynajmniej dla nich ze soba normalnie rozmawić . Ale z tego mojego małżeństwa to już nic nie bedzie. Basiu i wiesz co , jak to sobie uswiadomiłam to zupełnie na to wszystko inaczej popatrzyłam. Nie chce byc ze mną , nie musi !!! Basieńko Ty chyba tez to sobie uświadom. Bo po co byc z człowiekiem , który nas nie chce i nie kocha , ??? Może tak mialo byc ??? Ja mu życze szczęścia i czuje cos ze prędzej czy pózniej on wróci . Tylko nie bedzie już miał do czego !! A z tym sexem to Twój przesadzil. Jako kogo Cie traktuje ??? Jak za przeproszeniem prostytutke , ktora bedzie gotowa rozłożyc przed nim nogi bo szanowny małżonek ma ochotę na sex ??? Paranoja Całuję Cie mocno i przemyśl sobie raz jeszcze te małżeństwo , czy napewno jest sens być z kims takim ???. Jemu jest dobrze .... a Ty ?? a dziecko ?? Gdzie Wy jesteście w tym wszystkim ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ty chyba za siebie nie możesz!
wiesz Basiu-WY MACIE COŚ Z GŁOWĄ!!! jak można sobą tak pomiatać?!! Ty masz swój honor i ambicje?!! wywlekasz tu na forum czysto osobiste sprawy-każda mówi tobie jak powinnaś postąpić ,jak się zachować a ty nadal wpierdzielasz się w głębsze bagno!! jak on ten twój mąż ma ciebie traktować z szacunkiem i poważnie skoro ty siebie tak nie traktujesz!! najpierw mu pozwalasz na jakieś dotykanie a następnie płaczesz że on ciebie traktuje jak pogotowie sexualne!! poza tym wydaje mi się że on ma problem z piciem-po piwkach z tego co piszesz jest zupełnie inny zwróć na to uwagę zacznij żyć swoim życiem-ty też jesteś współuzależniona dzięki temu że wychowałaś się w rodzinie niepełnej,dysfunkcyjnej zacznij od siebie-idź sie lecz w poradni AA na terapii DDA-to tobie pomoże i sprawi że przestaniesz byc marionetką swojego męża czas jaki tu spędziłaś niczego nie wniósł w wasze życie-żrecie się ze sobą,szarpiecie,dowalacie jak długo jeszcze? a co z twoim dzieckiem którego niby kochasz? czy n musi być świadkiem dwóch głupich rodziców?!! myślisz że jak on jest za ściana to nie słyszy tego? nie czuje że "starzy" walczą ze sobą jak dwa wściekłe psy?! masz cholernie dużo siły skoro tkwisz w destruktywnym związku aż tak długo!! co ty chcesz ratować? przeszłość? zrób z tym coś i juz nie truj tu na forum b do ciebie to jak grochem o ścianę!! stale tylko "on zrobił","on powiedział","on to" "on tamto" kobieto zacznij myśleć i się leczyć!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre rady w cenie sa
nie jestem zwolennikiem rozwodów i uważam że jak najbardziej małżeństw należy ratować ale ratować z głową a nie z dupą!!! ta kobieta żyje jego życiem!! ona sie prosi o takie traktowanie!! ktos jej tu sugerował terapie-jak najbardziej!! co ona wyniosła z domu rodzinnego? tez afery bo matka z ojcem wojowali na musi nauczyć się żyć jak normalny cywilizowany człowiek a nie stale kontrolować,organizować spotkania w których znajomi maja wydawać opinię jaki to on nie jest szurnięty!! on jest szurnięty i co z tego? ona nadal chce być przy jego boku-chce być poniżana traktowana jak nałożnica!! stale bierze go na litość,na łzy,na dupę,na przeszłość,na obietnice które żadnego pokrycia nie mają!! który to miesiąc duka te swoje żale?!! każda jej daje rady-z żadnej nie skorzystała!!! non stop to samo mnie takich pustaków nie żal-skoro sama sobie nie potrafię poradzić idę do psychologa-mówię o wszystkim-dobry psycholog od razu wyłapie że ma do czynienie ze współuzależniona osobą-pokierował by ja na terapię dla DOROSŁYCH DZIECI ALKOHOLIKÓW LUB DOROSŁYCH DZIECI DYSFUNKCYJNYCH-tam by się od razu odnalazła i zaczęła przede wszystkim szanować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dobre rady
masz rację, ona znalazła durne forum, które ją pogłaszcze po pustym łbie, wypłacze się tutaj, wybzdurzy, ponarzeka na gnojkowatego męża niedorostka i pocieszona dalej żyje z durniem i liczy na cud ona niczego nie chce zmienić, tylko potrzebuje wygadania się, nie ma przyjaciół, nikt jej nie szanuje, a tu raptem inne babki w toksycznych i chorych związkach otuliły ją jak kurki i sobie turkoczą głupotki A PRAWDA JEST TAKA: NADSTAWIASZ DUPĘ DO KOPANIA- TO I FACET KOPIE! nadstawiaj dalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
czytam, czytam co piszecie o mnie i macie racje... tylko łatwo pisać , a trudniej zrobić... niestety,ale... dziś miałam wizytę u psychologa z terapii małżeńskiej ale ... przyszłam tylko ja:( mój mąż zadzwonił do mnie krótko przed wizytą i spytał gdzie jestem i czy zdaję sobie sprawę, że on nie przyjdzie? powiedziałam, ze skoro on nie przyjdzie to trudno i w takim razie to bedzie spotkanie poświęcone tylko i wyłącznie mojej osobie!!! psycholog w zasadzie nie zdziwiła się , ze nie ma męża ,ale powiedziała, ze jeszcze przyjdzie moze nie dziś ale przyjdzie. pytała co u nas więc ja jej po krótce zdałam relacje z tego co się u nas dzieje, powiedziałam, ze moj maż juz nie chce rozwodu, bo jemu tak wygodnie, dalej mnie nie kocha,ale twierdzi ze jestem i byłam jedyną miłością jego życia i to się nigdy nie zmieni,ale już nie pozwoli siebie skrzywdzić przeze mnie!!! bedzie mogła go skrzywdzić inna kobieta ale już nie JA!! psycholog powiedziała, ze mój mąż ma syndrom niezapomnianej krzywdy , ze coś sobie wbił tak do głowy, ze nie chce o tym zapomnieć i wszystkie swoje żale , niepowodzenia przelewa na mnie, a ja je przyjmuje jakbym była workiem treningowym!!! i przerzuca tak codziennie tą swoją kupkę z żalami a jak sam stwierdził nazbierało się tego aż 9 lat!! więc cóż mi pozostaje? jeśli moj mąż bedzie rozmawiał ze mną bądż probował rozmawiać o tym co było , co ja mu zrobiłam mam ucinać rozmowę mówiąc o przeszłości już nie rozmawiam i koniec!!! on bedzie ze wszystkich sił próbował dalej mnie oskarżać,ale jak bedzie widział moją ignorancję to wkońcu przestanie. jak to powiedziała ta Pani niech mówi o tym wkółko do momentu aż się tym nie udławi tym swoim żalem i bedzie koniec i wtedy bedziemy mogli normalnie zacząć rozmawiać. i to co mój mąż teraz do mnie mówi o rozwodzie , o tym , ze to przeze mnie, ze jest nieszczęsliwy mam puścić mimo uszu, bo przechodzą przez niego emocje i kiedy ja przejawiam zainteresowanie i zaczynam z nim o tym rozmawiać cały czas tłumacząc się on znajduje ujście dla swoich zali czyli mnie!!! mam z tym skończyć!!! mam przestać tłumaczyć się z tego gdzie chodzę i o której bedę - po prostu wychodzę i już !!! że już a przynajmniej narazie nie ma MY ale jesteśmy Ja i Ty!!! zresztą cały czas do tego dążył więc o co mu chodzi właściwie? ! mam się zająć swoim życiem i kompletnie nie patrzeć na niego i nie rozmyślać co on zrobi, co pomyśli - koniec!!! jesli bedzie chciał rozmawiać to ok,ale tylko terażniejszość i przyszłość nie przeszłość!!!! powiedziałam jej ze teraz mój mąż opiera się na argumentach , które właśnie ona mu podsunęła a mianowicie , ze ja w tym związku tylko brałam a on dawał!!! ona stwierdziła ze zauważyła, ze mój mąż przychodząc za pierwszym razem na tą terapię już od progu szukał sprzymierzeńca a jak powiedziała to o tym braniu i dawaniu to już mu nic nie było potrzebne!!! powiedziała , ze nawet jakby ta terapia trwała 3 godziny to mój małżonek nie wyłapał by z niej nic innego jak właśnie to i ze zachowuje się jak mały chłopiec i niz z tym nie robi!!! następną wizytę mam 22 .04 i mam do zrobienia zadanko co chciałabym zmienić w swoim życiu i w sobie??? czego ja chcę od siebie i od życia? mam napisać szczegółowo od myślników co chcę!!! zobaczymy co dalej bedzie... byłam narazie na 2 terapii bez męża więc bede musiała dać sobie z tym radę sama skoro on nie chce!!! muszę się wziąść w garść od dzisiaj od teraz i wnieść w życie te wszystkie rady Pani psycholog , bo skoro nie pomaga moja uległość to może rady fachowca pomogą - no co mam do stracenia w zasadzie?? aha spytałam ją jeszce o seks , czy mam go uprawiać w takiej sytuacji czy nie? odpowiedz mnie zaskoczyła i trochę się z nią nie zgadzam ,ale w zasadzie to chyba jest w tym trochę racji - jeśli mam ochotę uprawiać seks to mam to robić, wyłaczyć emocje - po prostu traktować to jak zaspokojenie własnych pragnień - bo jak powiedziała psycholog dlaczego mam siebie karać za to ze jest tak i tak i nie uprawiać seksu z własnym mężem skoro on chce i ja chce? powiedziała, ze kobiety mają zdolność do karania mężów tym , ze nie bedzie seksu a tak na prawdę to komu robią największą krzywdę? sobie!!! ja jej powiedziałam, ze niby miałam ochotę na to ,ale po takim traktowaniu przez niego czułabym się pozbawiona resztek godności idąc z nim do łózka - dlatego powiedziała musimy wyznaczyć jasno granicę - mam nie dawać sobie wchodzić na głowę - nie przyjmować jego ciosów na siebie - a potem jesli chodzi o seks to bedę z tego czerpała przyjemność , bo mój mąż nie bedzie mnie o nic oskarżał ja nie bede się czuła winna i seks bedzie ok. zobaczymy co z tego wyniknie.... grunt to zastosować to wszystko w życiu... trzymajcie kciuki....!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry, to ona tobie powiedziala, ze spokojnie mozesz isc z nim do lozka i kochac sie sie , oj, sorry, uprawiac seks???? Ty wez zmien psychologa. Jesli ty sama jestes na tyle glupia, ze bys to zrobila, to tobie juz nic nie pomoze, a on bedzie toba pomiatal. Z trakim kolesiem w zayciu bym nie chciala mieszkac, nie mowic juz o dzieleniu lozko. Kobieto, gdzie twoja godnosc i honor....on ma cie za szmate i teraz bedzie juz coraz gorzej. Szok, ze takie kobiety chodza po ziemi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
uważacie ,że seks w obecnej sytuacji jest czymś złym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytasz się na kafe? To Twoja bardzo prywatna rzecz. Kobieta o ile wiem nie umie się wyłączyć tak jak meżczyzna. Całkowicie oddzielić uczuć od czystego zaspokajanie potrzeb. To sobie zadaj pytanie czym ten seks będzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×