Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malina299

Inseminacja

Polecane posty

Gość gość Inka
Czuje się rewelacyjnie gdyby ktoś miał wątpliwości. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agmas
Viki cieszę się, że u was się ruszyło. Powodzenia! Mam nadzieję, że ze zdrowiem się wyjaśni. Gościu pierwsze in vitro zrobiono w 1977 roku. W Pl pierwsze dziecko urodziło się w 1987r. Myślę, że jakby się pojawiły długoterminowe skutki, to już byśmy o tym wiedziały. Metoda wymaga dużej ilości hormonów, ale to tylko dlatego, aby zwiększyć szanse na dziecko. Gospodarka hormonalna po takiej dawce na szczęście się reguluje. Organizm jest mądry. Uważam, że osoby, które nie mogą naturalnie, bądź za pomocą iui zajść w ciążę powinny sobie odpowiedzieć na pytanie. Czy chcą szukać przyczyny niepłodności i się leczyć czy zajść w ciążę i mieć dziecko? My sobie właśnie odpowiedzieliśmy i zdecydowaliśmy się na In vitro a nie na naprotechnologię. Nadzieja, jeśli chodzi o psychikę, dużo bardziej przeżywałam porażki po IUI niż procedurę IVF. To mnie napędzało. Ja się cieszyłam, że dalej działamy. że wkrótce mogę zobaczyć II kreski i swoję dzieciątko na USG. I teraz jestem jedną z najszczęśliwszych kobiet na ziemi. Czuję swojego synka jak mnie kopie i już nie mogę się doczekać ąż go przytulę. I szczerze w ogóle nie rozmyślam o tym co przeszliśmy, tylko się cieszę, że w końcu się udało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha i nie namawiam nikogo na siłę na IVF, ale wiem, że dzięki niej noszę synka pod sercem i mam w nosie co inni o tej metodzie sądzą. Najłatwiej się wypowiadać osobom, które do niej nie podeszły. Albo jeszcze lepiej, których niepłodność nie dotyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale są też pewne wspomnienia np jak się zajdzie w ciąże na wakacjach to para wspomina że to pamiątka z Majorki albo z sylwestra a jaką pamiątkę i wspomnienia będą mieć kobiety po inseminacji czy in vitro... To że brały tony hormonów i biły zastrzyki i podpisywały umowę przed zajściem w ciąże a na koniec poszły do kliniki na sztuczne zapłodnienie.Romantyzm to to raczej nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gościu, mówiąc o bezpiecznej metodzie to znaczy, że jest to prosty zabieg a nie skomplikowana operacja. IN vitro jest stosowane od lat 80 XX wieku, w Polsce od 25 lat. Jak do tej pory nie ma choroby, która by dotyczyła tylko kobiet poddających się in vitro, której by nie miały osoby nie podchodzące do tej metody. Mówiąc o romantyźmie jesteś trochę śmieszna, bo to normalne, że każda z nas chciałaby zajść naturalnie i in vitro nie ma nic wspólnego z romantyzmem. Podchodzimy do in vitro po długich latach starań i wypróbowaniu innych metod, więc to jest dla nas jedne wyjście jeżeli chcemy mieć własne dziecko. Zastanów się więc, czy in vitro to nasz wybór w zapłodnieniu czy jedyne wyjście, bo wtedy nie podejmowa byś kwestii, które są oczywiste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenuśśś
Gościu czy ty myślisz, że my nie chciałybyśmy zajść w ciąże naturalnie, w noc poślubną na przypieczętowanie miłości, w podróży poślubnej na Teneryfie czy w zimowy wieczór w górach przy rozpalonym kominku? Myślę, że większość z nas o tym marzy, ale sex to nie wszystko, myślę że ważniejsze jest pragnienie dziecka, dojrzałość do bycia rodzicem, wzajemne zaufanie, instynkt macierzyński i wielka miłość, którą mogłybyśmy obdarować co najmniej połowę dzieci na świecie. Robimy wszystko bo bardzo pragniemy aby z naszej miłości powstało małe serduszko... Owszem ryzykujemy, narażamy się na problemy ze zdrowiem, rozregulowujemy swoją czasami sprawną gospodarkę hormonalną, jesteśmy w grupie ryzyka zachorowań na raka jajnika, endometrium, piersi, ale też nikt nie powiedział, że nie zachorujemy za 10, 15 lat. W dzisiejszych czasach nowotwory to plaga i uwierz mi nie dotykają tylko lub przede wszystkim kobiet starających się o dziecko metodą ivf. Jedno jest pewne, wszystkie umrzemy, a to ze starości, a to z choroby, a to w niewyjaśnionych, przypadkowych okolicznościach. A wspominanie gdzie spłodziło się dziecko jest sprawą prywatną wręcz intymną, chwalenie się tym u cioci na imieninach, pachnie po prostu prostactwem... Pozdrawiam Staraczka z nutą romantyzmu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agmas
Każda z nas próbowała zajść podczas kochania się ze swoim mężem. Także specjalnie po to się wyjeżdżało, żeby się "odblokować". Niestety nie udało się. I trzeba było w inny sposób próbować: setki wizyt u lekarzy, mnóstwo badań. i tak dupa...nie wychodziło. In vitro nie jest naszą fanaberią. Nie jest także metodą, która wyleczy naszą chorobę. Ale daje możliwość posiadania dziecka. I to jest najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lenusss dobre :) Gosciu kazdy ma swoje zdanie, jezeli nie potrafisz zrozumiec osob ktore decyduja sie na invitro to daj sobie spokuj. Zajmij sie przyjemnymi rzeczami dla siebie a nie problemem i metodami posiadania dziecka przez te osoby, ktore sa po wielu probach i szansach i np invitro jest ich ostatnia szansa dlatego chca ja wykorzystac i dac szczescie sobie, dziecku, bliskim Viki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu Tobie to się naprawdę nudzi powinieneś zając się własnym życiem a nie "nawracać" nas na "dobrą drogę" bo my właśnie jesteśmy na najlepszej drodze do szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu, nie tylko Ci się nudzi, ale nie masz pojęcia o rodzicielstwie. Musisz być bardzo nieszczęśliwa i mieć beznadziejną rodzinę, skoro nie zaznałaś w niej ciepła, które wybiłoby Ci z głowy takie myśli. To dziecinne co piszesz – dziecko jako „pamiątka z Majorki”, myślisz, że to jakiekolwiek znaczenie, jak weźmie się swoje (zwłaszcza wyczekane) dziecko w ramiona? Myślisz, że doznając największego szczęścia jakie miało się okazję przeżyć pamięta się o takich sprawach jak poczęcie? No wiesz ciąża to oprócz cudu także zwykła fizjologia: rozkładanie nóg podczas badań i porodu (przed kilkoma osobami), wymioty, zaparcia, wzdęcia, ciecie krocza, oddawanie moczu/kału podczas porodu, krew, pot i łzy…itp./itd. Życie po prostu. I myślisz, że to ma jakieś znaczenie dla nas, kiedy codziennie cieszymy się z naszego cudu, który daje bezmiar radości nie tylko nam, ale także naszym rodzicom, dziadkom, ciociom… Poczęcie (w sensie stosunku, iui, IVF) to tylko kilka minut a dziecko to całe życie, dzień za dniem. Zresztą to był nasz brakujący element. Dla mnie iui nie była żadnym problemem od początku, a od momentu jak zobaczyłam bijące we mnie nowe życie, nie miało dla mnie żadnego znaczenia jak ONO się tam znalazło. Mam dziecko z ukochanym mężem i nic innego nie ma dla mnie znaczenia. Zresztą zawsze „poprawiamy” i „dorabiamy uszy” i to jest nasz naturalny akcent. Ponadto naprawdę Twoje stosunki seksualne są takie wzniosłe? Myślisz, że ludzie naturalnie zachodzą w ciążę tylko w blasku świec? To dziecinada. Co któraś naturalna ciąża to wpadka, a jak nie wpadka, to np. efekt szybkiego numerku albo seksu bez fajerwerków. Kochając się kilka razy w tygodniu nie celebruje się każdego stosunku…. P.S. Gościu masz poglądy zaskakująco podobne do Pani, która kiedyś siała tu ferment. Mogłabyś sobie podać rękę z ową "Klaudią", jeśli ją nie jesteś :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A pamiątką z Majorki może być opalenizna, a z sylwestra kac, dziecko to już dużo poooooważniejsza kwestia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny a nie wydaje się wam że w moim przypadku jest coś nie tak?? z pierwszego HSG wyszło co innego a z drugiego HSG co innego czy jest to możliwe iż moje Jajowody sobie same wybierają który przy którym badaniu ma być zablokowany?? zapomniałam napisać że ja mam córeczkę już dużą bo ma 12 lat co prawda z poprzedniego małżeństwa więc mam dla kogo żyć.. ale chęć ponownego zajścia w ciąże jest tak silny że ja już nie wiem co mam robić:( chwilami to po prostu nie mam ochoty na nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadzieja, wiesz, z badaniami jest różnie, to wcale nie musi być "wina" Twoich jajników, a może lepsza byłaby laparoskopia diagnostyczna (nie jestem lekarzem - tylko gdybam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laparoskopia hmm od pielegniarki usłyszałam żeby nie wierzyć w żadne inne metody niż HSG podobno Laparoskopia nie udrażnia nie wiem już mam pustkę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nadzieja z tymi jajowodami jest różnie, mnie wyszło, że mam drożne, a zaszłam w ciążę jeden jedyny raz naturalnie po tym badaniu. Nawet leakrz mi powiedział, że to musiało być po badaniu. Naturalnie nie zaszłam już nigdy a in vitro udało się za pierwszym razem, więc nie wiem czy to nie wina jajowodów. Moja koleżanka miała badanie i podczas badania kontrast lekko się przyblokował, ale zaraz poszedł, diagnoza - jajowody drożne, ale ona też ten jeden raz zaszła po tym badaniu. Próbuj może Ci się uda. Wybacz nie rozumiem Twojego wielkiego pragnienia dziecka, że jesteś tak bardzo załamana a nie chcesz dać sobie większej szansy w przyszłości. Co Cię blokuje przed in vitro, nie mówię, że teraz, ale wtedy kiedy inne metody zawiodą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nadzieja, a lekarze wykryli Ci zrosty? zrosty pojawiają się np w yniku stanu zapalnego, podobno podanie kontrastu niekiedy powoduje rozklejenie niewielkiego zrostu, więc może przepchali Ci ten jeden jajowód podczas ostatniego badania, a drugi się zablokował po badaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W badaniu z 06.10.2014 miałam niby prawy drożny lewy za kontrastował sie po drugim podaniu środka no cóż od tamtej pory nic.teraz z 8.10.2015 mam prawy niedrożny lewy całkowicie drożny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Allisa, kochana nie mnie pytałaś, ale powiem, że rozumiem Nadzieję. My w walce o pierwsze dziecko myśleliśmy o in vitro, jestem pewna, że gdyby się nie udało z iui, spróbowalibyśmy i z tą metodą, ale w przypadku drugiego dziecka nie dopuszczamy pozaustrojowego zapłodnienia....Oczywiście na te chwilę, bo nigdy nie mówię nigdy, ale to raczej w sytuacji (tfu,tfu) starania z innym partnerem, dla zdrowia Olka , generalnie w przypadku "wyższej konieczności". A tak jak nadzieja - bardzo chciałabym mieć drugie dziecko, nawet zaskakująco bardzo, z siłą jakiej się nie spodziewałam mając już jedno dziecko...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agmas
Nadzieja, jeśli chodzi o laparo, to ja miałam odrazu z chromatubacją. Czyli sprawdzenie co tam się dzieje i jednocześnie przepchnięcie kontrastu. Miałam malutki zrost, usunęli mi go od razu. Ponoć nie miał wpływu na zajście w ciąże. Obejrzeli mnie dokładnie i stwierdzili, że jest ok. Ja rozumiem Twoje obawy co do IVF, zwłaszcza jak jest taka nagonka. A nowy partner/mąż wyniki ma ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadzieja, ja nie jestem lekarzem, ale ten tekst o laparoskopii wydaje mi się niedorzeczny... Hsg to tylko badanie (ewentualnie może niby przepchać mikrozrosty), a przy laparo można działać. Lepiej skonsultuj to z dobrym lekarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, ok, podkreślam, że każdy ma prawo do swoich decyzji i ma prawo nie akceptować innych metod. Ja mam do wykorzystania jeszcze jedną szansę, a potem jeżeli się nie uda raczej już też nie podejdę do in vitro, tylko będę starała się naturalnie. Mnie chodzi jednak o to, że to będzie moja decyzja i będę świadoma, że nie mam drugiego dziecka na własne życzenie. Jeżeli miałabym być z tego powodu strasznie załamana to jednak spróbowałabym innej metody. To tak jakby ktoś chory chciał żyć a nie chciał się leczyć. Jest tu jakiś rozdźwięk, bo albo nie chce się tak do końca dziecka, żeby zrobić wszystko, albo chce się i robi się wszystko co możliwe. A być może czegoś nie rozumiem, dlatego pytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nadzieje ja po HSG miałam jeden jajowód drożny jeden nie a po laparoskopii oba drożne tzn udrożnili ten drugi ale i tak IUI nic nie dała dopiero IVF i nawet tez cię rozumiem bo tez bym na chwilę obecna nie podeszła drugi raz do IVF ale to każdy musi zdecydować sam jeżeli i ty i maż/partner chcecie mieć dziecko to myślę że przyjdzie taki czas że pomyślicie o innych metodach jeżeli obecne zawiodą ja trzymam kciuki żeby się udało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Allisa, ja Was wszystkie bardzo lubię i nie chcę wywoływać żadnej burzy, podkreślam, że gdyby nie udana iui korzystałabym z in vitro, ale piszesz, o zrobieniu „wszystkiego” dla posiadania dziecka. Tylko, że dla każdego to „wszystko” oznacza co innego. W naszym pragnieniu drugiego dziecka nie ma żadnego rozdźwięku: bardzo chcemy, ale życie nie jest czarno białe. Wciąż podkreślam, że jest kolosalna różnica między staraniem o pierwsze dziecko, a o drugie. Syn otworzył nam drzwi do drugiego świata, świata rodziców, ze wszystkimi tego przywilejami. Drugie dziecko byłoby „tylko” uzupełnieniem, ale nie dokonałoby rewolucji. Jestem wierząca i w tym, że jestem mamą dopatruję się swojego własnego „cudu”, wierzę, że synek jest wymodlony nie tylko przez nas, ale także przez moją Babcię, która potem (nie rozmawialiśmy nigdy o naszym problemie), wyznała że prosiła o dziecko dla nas. O ile sama procedura nie budzi moich zastrzeżeń, to już „nadprogramowe” zarodki i ich niszczenie tak. Kiedy patrzę na syna, nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieć w zamrażarce zarodki, z których może urodziłyby się dzieci kropla w kroplę podobne do mojego Olka…. Mogłabym podejść do in vitro na zasadzie zapłodnienia np. tylko 2 komórek, ale same wiecie, jak przy tym byłoby ze skutecznością, byłoby to trudne organizacyjnie, zdrowotnie, emocjonalnie i finansowo… Może za 7-8 lat zmienię zdanie czując „nóż na gardle” w postaci wieku (teraz mam 29 lat), ale na tę chwilę to wykluczam. Kiedy zostałam mamą wszystko mi się przewartościowało, staram się być ponad "chcę i koniec". Dla spłodzenia dziecka mogę robić „wszystko’ w sensie poświęcania samej siebie, ale nie za wszelką cenę (zarodki). Może jest w tym jakiś cel, że teraz się nam nie udaje? Jeżeli chodzi o pierwsze dziecko, to dostrzegam życiowe plusy, tego, że nie udało się od razu. Jako 23letnia mama pewnie poszłabym zupełnie inną drogą niż teraz tą z której jestem zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny ok odpuszczam temat, bo ja nikgo nie krytykuję, tylko chciałam zrozumieć. Jeżeli pragnie się dziecka, a z powodu jego braku można być strasznie załamanym to wydawało mi się, że próbuje się do końca, w tym najskuteczniejszą metodą. Ale być może są granice, których się nie przekracza z powodu własnych przekonań. Więc jeżeli ktoś jest bardzo załamany, to trzeba przyznać, że również z powodu własnych decyzji, a nie tylko z powodu braku dziecka, bo tu jest jeszcze wyjście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bahati, z tego co wiem w Polsce nie niszczy się zarodków. W rządowym programie i w państwowych klinikach są przechowywane za darmo, w prywatnych klinikach płaci się. Wg nowej ustawy po jakimś czasie zarodki mogą zostać przekazane do adpocji jeżeli ktoś nie płaci. Niszczy się "nadprogramowe" komórki, ale nie zarodki. Na pewno masz rację, że staranie się o drugie dziecko to kolosalna róznica przy perspektywie braku dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenuśś
Z tymi nadprogramowymi zarodkami to jest taka możliwość, ale nie jest też powiedziane, że wszystkie będą zdrowe, klasy A, B, inne będą C lub D, a reszta może nie dotrwać do 5 doby, przestanie się rozwijać lub się nie zapłodni. Część się nie zagnieździ, część będzie miała wady genetyczne. Sledząć historię innych staraczek widzę, że raczej tych zarodków brakuje, aniżeli jest nadprogram. Podczas stymulacji nasze komórki są gorszej jakości aniżeli te, które są z nami w każdym cyklu, do tego dochodzi ich przechowywanie w szkle, podglądanie, zmienianie podłoża, odżywki, zmiany temperatury i ph..tak to normalne w laboratoriach, dlatego tak mało jest prawidłowo wyglądających zarodków nadających się do dalszych działań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bahati masz rację ze jest duża różnica w staraniach pomiędzy pierwszą ciążą a kolejną ja gdyby nam się nie udało z tym drugim dzieckiem to na chwile obecna też bym drugi raz do IVF nie podeszła tylko byśmy próbowali naturalnie przynajmniej przez jakiś czas a potem to nie wiem co bym zrobiła .... teraz miałam ogromna potrzebę zabrania stamtąd moich dzieci i w sumie po przemyśleniach stwierdziliśmy z "m" że dobrze się stało że ten jeden zarodek nie przetrwał teraz i musieli rozmrozić drugi niż gdyby musiał czekać jeszcze 2 lub 3 lata i żeby dopiero wtedy się okazało że nic z tego a właśnie Bahati kiedy testujesz ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Inka
Kochane, czekam teraz na @ i od 2 dc wchodzę na leki aby przygotować się do transferu :) transfer więc w kolejnym cyklu. gdzieś za 3-4 tyg ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Allisa, długo myślałam nad odpowiedzią dla Ciebie. Skasowałam kilka testów. Bardzo Was szanuję, wiec napiszę tylko, że każdej starającej życzę powodzenia, nieważne jaką metodę obrała. Tylko szanujmy inność innych, i nie umniejszamy niczyich pragnień. Nikt z nas nie jest punktem odniesienia, dla każdego „do końca” to co innego (iui, in vitro, zastępcza matka, legalna adopcja, a dla kogoś nawet kupno dziecka…itd). Inne podejście można mieć na poszczególnych etapach życia. W sensie życiowym słowo „granica” to nie Schengen tylko kres, koniec, coś nieprzekraczalnego, coś za czym nieosiągalność czegoś nie jest tylko naszym wyborem.. P.S. Nitka, nie wiem. Miałam w sobotę. Jestem 8 dni po iui.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×