Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

desperatkabecia

Życie z chorym na nerwice...

Polecane posty

Nie dam rady ani chwili dłużej...myslałam że chce rozmawiać i szukać pomocy ale on uważa się za alfe i omege, przysłałam mu kilka artykułów i zrobił mi awanture... cytuje: chuj mnie to interesuje ze ktos ma problem i sobie nie umie z nim poradzic to niech sie powiesi i koniec tematu ja sobie radze ze swoimi problemami i nikt inny mnie nie interesuje i koniec tematu zajmij sie sprzataniem i gotowaniem obiadu a nie czytaniem pierdol bo odlacze internet Boże pomóż bo nie dam rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość INKA 46546
To jest przerazajace. Wy nie pasujecie do siebie. Nigdy nie bedziez mogla funkcjonawac jako normalny, spokojny, szczesliwy czlowiek bedac znim. Nie stworzycie dobrej, spokojnej rodziny,nie bedziesz mogla czuc prawdziwej bliskosci i bezpieczenstwa przy nim. To jest droga donikad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz jest tak, że jak jest spokojny to jest cudowny i rozumiemy się bez słów, ale jak ma napad to uciekajcie...ostatnio już coś we mnie pękło i powiedziałm o wszystkim jego mamie, bo mam z nia bardzo dobry kontakt, co usłyszałam? ze łzami w oczach powiedziała że ojciec jest taki sam i że mnie rozumie, długo z nią rozmawiałam a on o niczym nie wiedział. Nastepnego dnia zaprosiła nas na kawe i wszystko mu wygarnęła. Rozmawiała z nim takbym ja jej nic nie powiedziała. Bolało ją to wszystko bo wobec mamy tez taki był. Dosłownie zrobiła mu awanturę a ja w nerwach tylko czekałam na wybuch agresji...wysłuchał wszystkiego i nic nie powiedział. Daj Boże żeby zrozumiał o co nam chodzi. Ja go kocham i wiem że jeśli poradzi sobie z nerwami bedziemy najszczęśliwsi na świecie. Wierze w to i poświęce wszystko żeby tak było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie po 3 dniach od awantury dostałam opierdol za to że śniadanie było nie takie jak chciał...Boże gdzie mój ukochany dla którego straciłam głowe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Napisz na gadu
Nie nie nie, nic nie umarło. Desperatko napisz na gg. 20720473. albo rozmawiajmy na forum jak wolisz. Napisz co tam u Ciebie bo to mnie bardzo zainteresowało, może mógłbym coś doradzić bo sporadycznie tez miewam takie ataki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prawdaż
Zaciekawiła mnie Twoja historia Desperatkabecia. Jak sytuacja wygląda teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyglada dobrze:) a nawet lepiej niż się tego nie spodziewałam. On sam sobie z tym radzi bo tak jak pisałam wcześniej postawiłam do pod murem że albo się opanuje albo z nami koniec, nasze plany pójdą w odstawkę i ma się wyprowadzić. Chyba za bardzo mnie kocha, nie wiem w każdym razie stara się nie denerwuje się z byle powodu, można powiedzieć że wcale się nie denerwuje. W każdym razie wczoraj mnie zaskoczył- koleś wjechał nam w auto i nawet ja chciałam mu wypłacić bombkę a on był spokojny, wszystko pozałatwiał, i z uśmiechem na ustach wrócilismy do domu. Jeszcze mnie uspokajał żebym baranowi nie wygarnęła:) jestem gotowa na jeszcze nie jeden atak ale im mniej o tym myśle, tym rzadziej one się zdarzają, można powiedzieć że jest u nas spokój. Widze teraz że chcieć znaczy móc- chciał się dla mnie zmienić wiec to zrobił i mam nadzieje że to się już nie zmieni;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza i głupsza
Jestes naiwna. to nie zmieni sie nigdy a pozniej bedzie jeszcze gorzej. Pojawią się dzieci... U nas przez pierwsze 2 lata byla sielanka! pozniej pokazał na co go stac! w przeciagu kolejnych 3lat rozstawalismy sie z 4 razy. Poziej wrocilismy do siebie a klotnie byly jak zwykle na pozadku dziennym. jednak wydawalo nam sie ze jestesmy dla siebie stworzeni. Po slubie cywilnym (chyba tylko dla rodziny zeby im udowodnic ze ta milosc przetrwa wszystko) pojawilo sie dziecko. Okres ciazy byl błogi, z reszta nie ma sie co dziwic skoro siedzialam cale dnie w domu i gotowalam obiadki dla swoejgo meza. Oczywiście jakies pol roku po porodzie wszystko wrocilo do normy, czyli kłotnie, udawadnianie kto tu rzadzi. Mimo ze ja jestem naprawde silna kobieta nie potrafie juz od niego odejsc. Przed dzieckiem bylo to takie proste. Teraz jestesmy razem 9 lat. Agresja przejawia sie w formie słownej, tak jak u Ciebie, tyle tylko ze teraz ja mam 30 lat on 34 i mamy 4 letniego synka. Nie zmienilo sie nic ani po slubie ani po dziecku, ani po kupnie nowego mieszkania i jego uradzeniu. Z zewnątrz wyglądamy na cudowne małżęństwo, mamy zdrowego, slicznego synka, dobrze płatne prace, własne mieszkanie... a czasem mam ochote zrzucic go z balkonu, wbić nóż w plecy, uciec z synem na wieś i zostawić te wszystkie materialne rzeczy na które pracowałam całe życie.. Nie kocham go już. ta miłość wygasła wraz z tymi jego wszystkimi napadami zlości. Dla syna jest cudownym ojcem. Nie zgadzamy sie w kwestii wychowania dziecka w wielu sytuacjach. Szczerze powiem nawet ze gdzies mam taka sielanke rodzinna na pokaz. W domu kłócimy się przy dziecku bo ja nie dam sobie w kaszę dmuchać i nie zamiatam kłopotów pod dywan. Dziecko na kazde podniesienie głosu którego kolwiek z nas reaguje płaczem ktorego nie da sie uspokoic a my nad jego głowa obwiniamy sie nawzajem. Cierpi na tym synek. Udaję, że wszystko jest pięknie i tylko czekam aż znowu mąż zacznie drzec ryja o byle co nie zważając na to gdzie i z kim jestesmy. Jest wyzbyty jakiegokolwiek współczucia dla innych, jest z natury bardzo wrednym, zawistnym człowiekiem, zgorzkniałym. Juz nawet jego wyraz twarzy zmienil sie po latach w zwyklego gruboskórnego ch*ja, czyli nie podchodz bo pożałujesz. Zero w nim wrażliwości. Mamy zupełnie inne zdania na wiele, jak nie na wszystkie, tematy. Wiem że zmarnowałam z nim swoje najlepsze lata życia. A pomyśleć że rzuciłam dla niego życie w wielkim miescie, przenioslam sie do mniejszeg. przeprowadzka z zachodu polski na wschod to dla mnie porażka! Nie pisze dlatego ze nie wiem co robic bo ja doskonale wiem ze odejście od tego mężczyzny to złoty środek na moje wszystkie problemy. Pozostaję dla dziecka nie mając nadziei i że ten człowiek się zmieni, mam tylko nadzieję że robie dobrze dla syna i nie narazam go na tułanie sie po domach raz mamy raz taty. Napisanie tego to rodzaj oczyszczenia... bo chyba nie muszę udawać że o moich problemach nie wie nikt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten temat jest z 2011 roku droga Starsza i głupsza, więc nie wiem, czy autorka jeszcze tu jest i to przeczyta. Ale ja Tobie odpowiem cos na Twoja sytuację. Miałam podobnie, darcie ryja przy dziecku zrobi z niego takiego samego nerwusa. Czym skorupka za młodu nasiąknie... Ja miałam już ochotę powiesić się na najbliższym drzewie, byłam nerwowa, wszystko mnie drażniło, nie chciało mi się wracac do domu i oglądac tej wiecznie naburmuszonej mordy, która potrafiła się usmiechac tylko wtedy, jak chciała kasy albo seksu. Już dawno przestałam go kochać a seksu unikałam jak się dało, bo mnie zwyczajnie obrzydzał. Myślałam, że stałam się oziębła... później okazało się, że jednak lubię to bardzo i czerpię przyjemność i z tego, że dostaję i z tego, że daje to komuś. Podjęłam heroiczny wysiłek i rozwiodłam się. Lekko nie było, nawet nie będę opisywać, przez co przeszłam. Ale skończyło się dobrze, nasze dziecko przywykło do tych wędrówek, a nawet nauczyło się wykorzystywać sytuację i dębi albo ode mnie, albo od eksa co się da :) Żle skończysz, jeśli będziesz w tym tkwić. Dla dziecka trzeba się czasem poświęcić... ale nie w ten sposób. Gdy będzie dorosłe i będzie miało zamiast matki cień człowieka, zapewne schorowany, nerwowy, złośliwy i zgorzkniały, nie doceni tego "poświęcenia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bycie nerwowym a nerwica TO ZUPELNIE INNE RZECZY. ludzie chorzy na nerwice maja ataki paniki a nie agresji. co za p********a bzdura...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmanussia23
Męczy nerwica? - lekarstwa nie pomogą - jedynie wyciszają fizyczne objawy . Podejmij terapię www.psychologonline.tv/terapia/18643957/i-ty-mozesz-pokonac-nerwice-lekowa-8-spotkan/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to co opisujesz to nie jest nerwica, bo chorzy na nerwice czuja lęk i maja napady paniki, a nie k****a awanturaja sie, dra mordy o byle co i wyzywaja najblizszych :O juz predzej ma borderline albo po prostu nic nie ma tylko jest agresywnym gnojkiem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
desperatkabecia ja tez mam zaburzenie psychiczne ale przynajmniej sie lecze. ostatnio awanture zrobilem 5 miesiecy temu. jestem potulny jak baranek. niestety bywa ze czasem siegnac po psychotropy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
desperatkabecia Napisz proszę na gg jak odczytasz tą wiadomość. Mój nr 28113452. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On nie jest chory na nerwice ja mam zdiagnozowaną nerwice natręctw.jestem nerwowy ale tylko w sytuacjach stresujących które przyczyniają się do zaburzeń lekowych i myśli natrętnych oraz innych objawów których nie będę tu opisywał. Twój chłopak moze ma jakieś zaburzenia psychiczne ale napewno to nie jest nerwica.a większość zaburzeń poza depresją i nerwica nie da się wyleczyć tylko niwelować objawy można czyli warto pomyśleć czy warto z nim być nawet jak pójdzie się leczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×