Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Matkaniemobilna

Być matką kwoką, uziemioną z dzieckiem i niechęć do dalszych podróży

Polecane posty

Gość Matkaniemobilna
Kiciorek, no cała moja podróż też nie była koszmarem, ogólnie cieszę się, że mały gdzieś się wyrwał i że własnie udało nam się z nim w ogóle być nad tym morzem, tyle że było wiele niedogodności moim zdaniem w trakcie:-) A ile miało Twoje dziecko kicorek, jak się wybraliście w tę podróż 800 km ? Mój miał rok.Jechaliśmy jakieś 270 km.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zadniem głupie jesteście
ja tam mam co roku potrzebę wyjechać na wakacje, czy co tydzień wyjść do knajpki...to że bardzie imprezowałam na studiach, czy więcej podróżowałam nie ma znaczenia... ...po za tym w zyciu sa różne sytuacje - niezależnie od tego czy jesteś matka czy nie, czasem jest korek, czasem pilnie trzeba do banku wyskoczyć - poco do tego dokładać stres o dziecko? ...ja biore "pod pachę" i idę - bez stresu o porę drzemki, czy opiekunkę ... ...nie wyzywam ciebie personalnie, po prostu uważam, że takie postępowanie jak opisujesz, że wszystko jest pod dziecko ustawione, to głupota i działanie na własną szkodę i szkodę dziecka- przecież ono podrośnie, ty np, będziesz chciała mieć 2 czy wrócić do pracy i ono będzie sie czuło odrzucone.... bo miało wszystko a tu nagle nie ma, do tego może być rozpuszczone i wkurzające.... po co tak wychowywać? ps moje dzieci nigdzie lepiej nie spały niz na plaży! w zeszłym roku w Chorwacji mały miał rok - potrafił bite 4h spać pod parasolem na karimacie ...a w domu max

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxyyy
Jak dla mnie warto podrozowac z dzieckiem od malego i nie dokonca jest to prawda, ze jak dziecko podrosnie to bedzie latwiej. Jesli czlowiek jest osiadly w jednym miejscu nieskory do podrozy to i dzieci to po nim przejmuja i nawet majac 4 , 5 lat nie bedzie latwo z nimi gdzies sie ruszyc, bo one beda przyzwyczajone do swoich lozek, obadkow domowych podawanych na godzine itp. Ja z dziecmi jezdzilam od malego jak nie nad morze to do znajomych na wies, do lasu, na jakies festyny, teatrzyki, do muzeow i wcale nie jest to takie trudne. Najmlodsza urodzial sie w Anglii od 3 miesiaca regularnie lata na trasie Anglia-Polska, jak miala rok i 3 miesiace bylismy na wakacjach w Portugalii, czesto jezdzimy do mojej siostry (pociagiem ok 5 godzin) , zabieralam ja na calodniowe wycieczki do Londynu i malej nic sie nie dzieje, ze czasem musi sie przespac w drodze, ze obiad zje albo gotowy albo cos w restauracji. Bardzo latwo sie adaptuje i podroz z nia to przyjemnosc. Teraz czasy sie zmienyly, praktycznie w kazdej knajpce sa przwijaki dla dzieci, wysokie krzeselka, nikt nie robi problemu jak sie poprosi o podgrzanie jedzenia dla dziecka - a jedzenie to jedzenie czy zje w domu czy np. na plazy to bedzie to ten sam obiad. Ja zabieram dla malej albo jedzenie w termosie, albo wlasnie jakies gotowe dania, owoce, jakies przekaski by sie nie nudzila w drodze - rodzynki, inne suszone owoce, chrupki ryzowe itp. , duzo wilgotnych chusteczek, pieluchy, ubranka na zmiane i w droge:). Jak teraz sie nie przelamiesz, bo to wszytsko siedzi w twojej glowie, to pozniej skonczysz jak moja ciocia, ktora gdy pierwszy raz pojechala ze swoimi dziecmi na wczasy - jak mialy tak ok 6-7 lat, to zamiasta na plazy to siedziala w domku nadal gotowala im te trzydaniowe obiady, bo oni po pierwsze nic innego jesc nie chcieli (nieprzyzwyczjeni) , a po drugie jej sie w glowie nie miescilo, ze np. dziecko moze caly dzien tylko jesc kanapki i np. owoce - a moje czasem tak maja i zyja , sa zdrowe i maja sie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkaniemobilna
I tak to dla mnie był wyczyn, bo jak mały miał 3 miesiące i było lato, nie odważyłam się nigdzie wyjechać. I uważam,że im dziecko starsze, tym łatwiej się już zorganizowac. Roczniaka jednak zabrałam, a z małym niemowlakiem czułam się tak uziemiona, że nigdzie bym nie wyjechała. A co do wypoczynku, to takiego układu nie mieliśmy z mężem, że 1 dzień on się zajmuje , jeden ja, U nas praktycznie większośc co dzień robię ja, tak że wszystko co dzień spadało na mnie. Mój mąż nie jest taki, że umie się dobrze zająć cały dzień od A do Z. Owszem, przypilnuje dziecka jak trzeba , coś tam drobnego zrobi, ale większość jednak spada na mnie, stąd też może moje nastawienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wode na mleko bierzesz
wiesz, jesli dziecko faktycznie az tak strasznie przezywa wyjazdy to istotnie nie ma sensu jezdzic. ale to tez kwestia wlasnie tego jak jest do tej pory przyzwyczajone. ja sie tam z moim przesadnie nie piesciłam i teraz mam dziecko "polowe" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sgsgsgsgsgsgsg
Chyba bym umarla gdybym nigdzie nie mogla sie wybrac, bo dziecko. Po pierwsze, w dzien dziecko nie powinno spac w ciszy. Wtedy macie gwarancje ze nic mu nie przeszkadza. Po drugie nie mieszkamy na pustyni i obojetnie czy to w Polsce czy zagranica, wystarczy poprosic o ciepla wode do butelki dla dziecka i jeszcze nikt mi nigdy nie odmowil . Wydaje mi sie ze Wam sie zwyczajnie nie chce sie podrozowac i wymyslacie. Zawsze jezdzialam i nie bylo problemow, tylko trzeba to robic z glowa. Daleka podroz to w nocy , kiedy dziecko spi. I wiem co mowie w zeszlym roku przejchalismy 5 tys. km przez Europe z 1,5 roczniakiem. I nie bylo zadnego problemu. Zeby nie bylo przejechalismy 1600 km bez noclegu. Ze straszym wyjechalam na jezioro pierwszy raz jak mial 2 miesiace. I bylo super, dziecko caly dzien na zewnatrz. Normalnie super. Warunek zawsze i wszedzie biore wozek i nie ma ze sie nie wyspi. Wrecze przeciwnie , super sie zwiedza kiedy taki maly sobie chrapie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
A ja uważam, ze jak dziecko jest większe jest łatwiej. Mogę mu teraz dużo więcej wytłumaczyć- jak się upiera, żeby wyjść z fotelika zrozumie, jak mu tłumaczę, że jedziemy, np. do babci i musimy dojechać bo na nóżkach za daleko:) I nie chodzi o to, że prowadzimy "osiadły" tryb życia- po prostu nasze podróże ograniczyły się do miejsc w odległości dwóch godzin jazdy :):) matkaniemobilna- moje dzieko miało ponad rok. Niestety jeszcze nie chodził- i to był duży minus. Nie rozumiem dlaczego wszystko przy dziecku robisz Ty?? Przecież tata powinien również dzieckiem się zająć!! Podstawowy bład. Ja mogę zostawić dziecko mężowi na cały dzień- i poza tym, że przeważnie spodenki są tył na przód i buzi zapomni umyć po porannym śniadaniu dziecko jest naprawdę szczęśliwe. No i wieź z tatą- też tzreba o to dbać. Zmień to bo się wykończysz. A pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkaniemobilna
xxxx i moim zdaniem - na pewno macie rację z tym, co mówicie, na pewno jest w tym, co robię przesada i że to siedzi w mojej głowie. No ale takich skrajności to ja nie mam, że ja szaleję, jak dziecko nie dostanie obiadu 3-daniowego sporządzonego własnoręcznie. W podrózy jechaliśmy całe dnie na słoikach i się tym nie przejmowałam, zresztą mały lubi słoiki:-).Ja nie mam oporu, by dziecku dać kanapkę zamiast obiadu. Tyle że z niemowlakiem są takie utrudnienia jak np. ,że Ci się nagle rozpłacze jak siedzisz na tej rybie w knajpie i nie masz czasu spokojnie zjeść, że Ci marudzi, jak nie dośpi, że nie wytrzyma całodniowej wędrówki gdzieś tam, że nie zje tego samego, co my, bo musi jeść inaczej, a to jakieś papki, a to kaszki itp., że potrzebuje tego przewijania, że nie mówi i nie powie Ci, czy głodny czy niewyspany. A np, kilkulatek to już Ci wszystko powie, załatwi się do kibla na stacji, zje obiad w knajpie razem z rodzicami, nie potrzebuje już wózka, sam na nogach przejdzie dłuższe trasy i to już jest pikuś z takim jechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny odwagi to naprawde nie jest takie straszne:-) akurat dziecko lepiej znosi tego rodzaju wypady niz wy.Moze od czasu do czasu przespac sie w wozku na powietrzu ba tak jest nawet zdrowiej!Im mlodz=sze dziecko to nawet latwiej bo wtedy tylko butelki, woda i proszek. Nie musicie brac calego pudla z mlekiem, kupic male pudeleczko plastikowe, wsypac troche i zabrac miarke. Woda w butelce ze sklepu zrodlana (ja tak robilam , nigdy nie bawilam sie w akcje typu termos z ciepla i zimna woda; dziecko pilo mleko w temp pokojowej). Jak karmicie piersia to juz wogole zaden problem zawsze jakies ustronne miejsce sie znajdzie. Dzieci powyzej 6 miesiaca ktore jedza juz stale pokarmy; wezcie np banana, albo biszkopty, czy nawet nieszczesny sloiczek z deserkiem czy owocem; przeciez to nie musi byc super cieple tylko znowu temp pokojowa. Kaszka? znowu odmierzyc do pudeleczka troche, zabrac talerzyk i lyzeczke. Starsze dzieci ok roku i starsze juz powinny jesc to co wy wiec to juz wogole banal. chusteczki mokre, pieluszki i ubranko na przebranie, ze 2 zabawki i ksiezeczka. Wszystko to nie zajmie wiecej miejsca niz miejsce w malym plecaku.Polecam tez nosidlo mozna nosic w nim dzieci w roznych pozycjach i jest je latwo schowac np pod wozek. A= wtedy dziecko nie siedzi caly czas w wozku. To co pisze to nie sa zadne rewelacje dziewczyny! musicie sprobowac, tyle rzeczy was i dziecko ominie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkaniemobilna
No kiciorek zgodzę się co do tego,że ze starszym łatwiej, bo już wytłumaczysz, bo już rozumie, już mówi.I to jest duże ułatwienie. Mój też nie chodził jeszcze sam jak byliśmy nad tym morzem:-) A co do taty, to on jest takim typem, że nie umie się zabrać za robotę w domu czy przy dziecku.Tzn. nie żebym miała jakiegoś złego męża nieroba itp, nie, on nas kocha, interesuje się nami, jest dla nas dobry, kocha małego, ja kocham męża i jest mi dobrze , ale po prostu mąż ma dwie lewe do prowadzenia domu,czy robienia wszystkiego przy dziecku.Jeszcze nigdy nie zostawiałam mu go na cały dzień, jedynie ot, czasem go usypia, popilnuje, przewinie, ale i tak nad wszystkim mam ja główną pieczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sgsgsgsgsgsgsg
Szczerze mowiac , te co pisza ze ze starszym dzieckiem latwiej to chyba nie wiedza o czym pisza. Taki dwulatek zazwyczaj nie moze usiedziec na miejscu i wtedy dopiero trzeba sie nagimnastykowac, ale wszystko da sie zrobic, tylko trzeba chciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż nie jest taki, że umie się dobrze zająć cały zień od A do Z. - Sory ale rozwaliło mnie to :D po prostu się tego nie nauczył i nikt od niego nie wymagał, a nie że nie umie. Czytając pierwszego posta od razu zastanawiałam się że przecie jest jeszcze chłop do opieki, ale jak nauczyłaś tak masz. Rzeczywiście jakbym miała sama wszystko przy dziecku robić a tatuś podziwiał by widoki to też bym wolała się nigdzie nie ruszać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
matkaniemobilna- popilnuje?? Kochana, wiesz ile takiemu małemu może dać tata??? Kurcze, te moje chłopaki to kumple są :) Nie pisz, że ma dwie lewe ręce bo go krzywdzisz- serio Ci mówię. Moja teściowa też zawsze powtarzała, że ojciec nie umie, że od dziecka jest matka. I bałam się, że mąż właśnie tak będzie się zachowywał. Ale powiem Ci, że miło mnie zaskoczył. Potrafią z synkiem na pół dnia pojechać nad jezioro- tylko muszę mu zapisac kiedy jogurt, kiedy jabłko i synek wraca zmęczony, szczęśliwy i pięknie śpi w nocy. Spróbuj kiedyś swoich wysłac na taką "wycieczkę"- ja sobie wtedy zawsze posprzątam na spokojnie szafki, oglądnę "Dzień Dobry TVN" :):) Polecam. Nie wiem czy pracujesz, ja tak i może z tego wynika to, że w weekendy się dzielimy tym odpoczynkiem- tak, żeby każdo mogło się " zregenerowac" po całym tygodniu:) A gdzie planujecie wakacje w tym roku? Ja chciałabym Tunezji, ale trochę się boję- inny klimat, brud no i niedawne przewroty... Przed dzieckiem jeździlismy dwa razy do roku- Egipt, Tunezja, Maroko. I sama nie wiem co robić. Podróż nad polskie morze nie bardzo mi się uśmiecha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkaniemobilna
No może i sama jestem sobie winna i przyzwyczaiłam tak tatę. No ale teraz nie wyobrażam sobie,żeby on nakarmił małego jak nalezy np. Ja go karmię na co dzień, wiem, co trzeba zrobić, żeby jadł, jak grymasi, a tata nie wie i zwyczajnie, jak mały by grymasił, nie dałby mu jeść i tyle, tak że nie miałabym spokoju, że się dobrze synem zajmie.Owszem, zostawić mu na 3 godziny, żeby pilnował, przewinął, jak trzeba,tak, ale nie na cały dzień. No wiem, tak wychowałam sobie męża. Acha, pracuję, jak mnie nie ma, dzieckiem zajmuje się babcia.No i jej akurat ufam, że wszystko zrobi jak trzeba. Mąż niby powtarza zawsze, że on sobie świetnie z dzieckiem poradzi, że mogę mu go zostawić, no a ja jakoś tego sobie nie wyobrażam. Chyba jestem z tych, co uważają, że same się dzieckiem najlepiej zajmą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
żartujesz? To babci ufasz bardziej niż tacie? Oj dziewczyno, jeśli jeszcze mąż jest chętny to nie rób problemu i pozwól mu się zrealizować jako ojcu. Widze, że nasze dzieci są w podobnym wieku- to już naprawdę duże dzieci. Jak będzie głodny to sam mu zasygnalizuje, czym Ty się martwisz?? Myślę, że większy problem masz z faktem, że tylko Ty umiesz się zajmować WASZYM dzieckiem niż z podróżowaniem :) Nie mówię tego absolutnie złośliwie. Po prostu robisz krzywdę i sobie i mężowi, a przede wszystkim Waszemu dziecku! Zmień to póki jeszcze mąż chce uczestniczyć aktywnie w wychowaniu maluszka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli moge to wtrace slowke. to kwestia organizacji. my czesto wyjezdzamy i na prawde wszystko trzeba sobie zaplanowac,a potem poleci jak z gorki. fakt,ze mamy tylko jednego brzdaca-ma 14 miesiecy,nie wiem jak to by z dwojka wygladalo. troche wiecej odwagi zycze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie i chyba tu problem, bo czasem samemu trudno wszysko ogarnąć, zwłaszcza na wyjeździe. Nie wie? to się dowie, ale jak ma się dowiedzieć jak nie będzie tego robił ? Ty też na początku pewnie nie robiłaś wszystkiego idealnie, ale się nauczyłaś. Tak samo jest z Tatą tylko Ty mu nie dajesz szansy...Po za tym znowu mnie rozwaliłaś z tą babcią... Ja mam pewność że ojciec mojego dziecka zajmie się nim lepiej niż babcia bo zna go najlepiej - jest w końcu jego rodzicem. Tak to wygląda z mojego punktu widzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znudzona w domu
hej ja mam właśnie takie pytanko, ja czekam na poród dopiero (za 3 tyg) i właśnie tak już słysze podejście męża że "on będzie musiał się wysypiać bo on przecież pracuje"- na temat wstawana w nocy, "Ty jesteś kobietą to wiesz jak się zająć dzieckiem", "Twoja mama będzie to co ja będę pomagał przy kąpaniu", "ja się będę bał je wziąć na ręce" czyli widzę że on już kombinuje żeby wszystko co najgorsze spadło na mnie, a on będzie sobie sie nim zajmował jak będzie czyste i grzeczne dajcie jakieś rady jak tego uninkąć no bo z jednej strony to rzeczywiście jest tak na początku że raczej dzieckiem zajmuje się ktoś doświadczony (moja mama np) a karmić cyckiem też mąż nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkaniemobilna
Nie tragizujcie, różni są mężowie i jeden umsam z siebie zajmie się takim malcem od A do Z, inny znów nie będzie się do tego tak brał i trzeba takiemu wszystko tłumaczyć jak Abel Krowie. Jedni przewijają swoje dzieci bez problemu, inni nie przewijają wcale w ogóle.Różni są ojcowie, nie kazdy zajmie się tak skrupulatnie karmieniem czy kąpaniem czy praniem itp.Moja kumpela ma faceta, który nie może się przełamać, żeby przewinąć dziecko, które zrobiło kupę, a mój mąż nie ma z tym problemu, jak np. ja wyjdę i mały nagle mu zrobi niespodziankę w pieluchę. A to, że go nie karmi na co dzień , nie daje mu butli przed snem czy nie gotuje mu obiadków, nie znaczy, że nie spędza z nim czasu. Na pewno nie jest typem weekendowego tatusia, co przychodzi do domu dać jedynie dziecku buzi na dobranoc, mały spędza z nim co dzień sporo czasu.Co dzień ma ojca, który z nim przebywa.Tyle że jak jest cnp.czas nakarmić, karmię ja.Tak że nie róbcie z tego tragedii, że mąż nie uczestniczy wogóle w wychowaniu syna i że dziecko ma krzywdę,że nie zna ojca itp, bo to bzdura, a poza tym tu założyłam inny temat - dotyczący podróży i rozmowa o ojcu jest nie na temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
znudzona- a dlaczego ma się dzieckiem zajmować Twoja mama??? Dajże spokój, jak wpuścisz mamę do domu to mąż na pewno się nie zabierze "do roboty"> My zrobiliśmy tak: Babcie przez pierwszy tydzień do nas nie przychodziły. Były w szpitalu, ale w domu chcieliśmy- chociaż na początku- sami. I było ZAJEBIŚCIE. Tylko ja, mąż i maleństwo. Naprawdę polecam:) Powiedz mężowi, że nie chcesz pomocy Twojej mamy tylko jego! Mój mąż bardzo to docenił i stanął na wysokości zadania. Kurcze, na początku właściwie sam synka kąpał, bał się ale dawał radę. "Obsługa" noworodka naprawde nie jest trudna. A dziecko jest Wasze wspólne więc naprawdę hasełka w stylu, że Ty będiesz robić przy dziecku od razu ucinaj. I powiedz mu, że chcesz jego pomocy a nie babci- u nas zadziałało. A jeśli facet od małego nie będzie robił wszystkiego przy dziecku, już się potem za to nie weźmie. Tyle ode mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkaniemobilna
No i dodam, że są różne rodziny i różne matki, jedna matka nie wyobraża sobie wychowywać dziecka bez kompletnej pomocy ojca, a inna świetnie sobie poradzi ze wszystkim mając większość na swojej głowie i wcale nie wymaga od taty, żeby we wszystkim jej pomagał. A zresztą nawet z ojcem super karmiącym i robiącym wszystko od A do Z wyjazd to nie sielanka,, bo i tak trzeba się dopasować do trybu dnia dziecka, nieważne, kto przy tym dziecku robi, no a odpoczynek w pojedynkę, kiedy to mąż np.,by się dzieckiem w dany dzień całkowicie zajął to dla mnie akurat niezbyt rozwiązanie, bo co mi po jedzeniu ryby czy plażowaniu czy odpoczynku samemu, nie mam w tym przyjemności, przyjemnie jest, jak można razem spać, plażować, iść do knajpy. Samej to by mi się nigdzie nie chciało latać w takiej wczasowej miejscowości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkaniemobilna
Zgodzę się, że jak się wpuści mamę do akcji i mąż to wyczuje, to po prostu ma tę świadomość, że jest ktoś, kto to za niego zrobi i wtedy nie ma poczucia obowiązku, że musi, zgodzę się.l

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkaniemobilna
Ale różnie się ludziom życie układa i każdy musi sobie radzić z tym, co ma.Np. mieszkając z babcią, trudno uniknąć pomocy od niej przy dziecku, jak to jest właśnie w moim przypadku.Co nie oznacza, że ma się schrzanione życie, ja tam jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znudzona w domu
mama przyleci tak czy siak, to już zaplanowane, na miesiąc. to mamy pomysł, chciała mi pomóc. poza tym tak dawno nie miałam styczności z małym dzieckiem zę aż się boję. będę się pewniej czuła mając mamę pod ręką. poza tym będę pewnie zmęczona po porodzie, a mama ugotuje i posprząta. mąż też ale trzeba by mu było powiedzieć co ugotować, z czego, jak wykonać, gdzie jest mop a gdzie płyn (wiecie jak to jest) ale myślę że np przy kąpaniu to mama może stać i patrzeć czy wszystko ok a mąż niech kąpie (ja będę leżeć i odpoczywać, taki jest plan mój ;) albo przy przebieraniu, mąż będzie działał a mama nadzorowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znudzona w domu
co sądzicie? nie chcę sobie potworka wychować (mam na myśli męża)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
matkaniemobilna- ja nie tragizuję, przecież to Twoja decyzja, Twoje życie :) Tylko, że Ty napisałas, że wszystko robisz przy dziecku, więc na wakacjach nie wypoczywasz. A ja nie pisałam o samotnym jedzeniu ryby:P:P:P Pisałam o tym, że w wakacje też człowiek chciałby się wyspać. A skoro to Ty codziennie wstawałas do małego to jak miałas się wyspac?? Na plązy też chyba fajnie się zdrzemnąć na słoneczku, wiedząc, że tata pobawi się z małym, nie? A jak mu nie ufasz bo sama zrobisz najlepiej to po prostu nie wypoczywasz. A kończąć temat Twojego stosunku do roli ojca w życiu dziecka- babcia jest ważną osobą w życiu dziecka. Ale ojciec powinien być ważniejszy :):) I jeszcze jedno- Ja znam nawet babki, które radzą sobie z wychowaniem dziecka, gotują, piorą, prasują i jeszcze do roboty chodzą:):) Tylko po co, skoro mąż chetny do pomocy????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
znudzona w domu- ja Ci nie pomogę, bo jak czytam, że Twojemu mężowi trzeba pokazać, gdzie jest mop a Twoja mama będzie Wam pomagać miesiąc to po prostu nie jest mój świat. Ja już Ci napisałam co powinnaś zrobić, zeby wciągnąć męża w opiekę nad dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matkaniemobilna
Kiciorek, masz racje, ja będąc pod ciągłąpresją tego,że muszę być cały czas w gotowości i nie mam czasu na drzemkę na plazy itp, nie wypoczywam.Ale ta presja nie wynika z olewactwa i nieróbstwa męża, tylko bardziej z mojego nastawienia, z psychiki, że ja jako matka muszę być cały czas w gotowości, jak mam dziecko przy sobie i np. nie umiem pozwolić sobie na coś takiego, jak drzemka w ciągu dnia, nawet mimo to, że tata jest w pobliżu.Po prostu mam poczucie, że ja muszę nad wszystkim panowaćl. Babcia to co innego, bo po prostu opiekuje się dzieckiem,jak my jesteśmy w pracy, pracuję i ja i mąż, więc trudno,żeby mąż zajął się dzieckiem, jak ja jestem w pracy. No a jak pracę kończę, chcę poświęcić 100% swej uwagi dziecku, łącznie z karmieniem czy kąpaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
serdecznie zapraszam na mój blog pozioma1990.blogspot.com proszę o komentarze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znudzona w domu
kupiliśmy dom, wszystko jest w innym miejscu, ja cały czas w domu na zwolnieniu, mąż pracuje całymi dniami więc sprzątanie jest moje (normalnie, jak pracuję, dzielimy się na pół ale siedząc całymi dniami w domu nie mogę od niego wymagać żeby po 12h mył podłogę) więc on nie ma ostatnio zielonego pojęcia co gdzie leży. bo odkąd mieszkamy w nowym domu to on tu prawie nie przebywa. więc wiem jakby to było jakby nagle miał coś zrobić. a tak będę miała mamę i spokój cudowny. mama zadba o wszystko, potem jakoś się podzielimy obowiązkami. ja nie z tych co wszystko w domu same robią, nie nie. wszystko ładnie na pół podzielone. oboje pracujemy więc nie da rady inaczej. z tym że teraz siedzię na macierzyńskim to mu odpuściłam sprzątanie i gotowanie, sama sobie powoli wszystko robię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×