Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mieszkanka samotna

nie umiem być w związku,męczę się

Polecane posty

Gość 24234234
Nie wiem w czym problem. Ja od kilku lat mieszkam z facetem, to naprawdę wyjątkowo udany związek, ale mamy osobne pokoje. Osobno gramy na komputerach, osobno śpimy. On ma tam swoje sprawy, a ja tu swoje. Spędzamy ze sobą tylko ok. 3 godziny dziennie, wieczorem, przytulając się, rozmawiając, kochając, albo oglądając filmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ilggid
ja po 15 latach małżeństwa i życia "na kupie" w małym mieszkanku dojrzewam do decyzji o wyprowadzce. Kochamy się bardzo, nie ma mowy o żadnym kryzysie między nami, nie chcemy się zdradzać, ale po prostu z wiekiem pojawiła mi się potrzeba powiększenia własnej przestrzeni. Chcę mieć spokój, ciszę, przestrzeń dla własnych przemyśleń, własnych upodobań, własnego świata. Nie chcę być 24/7 żoną, chcę mieć też czas na bycie po prostu sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość setunia, Ty
rzeczywiscie nie jestes byt kumata:O zarzucasz im lek przed zwiakami,jakby w tych wiakach ni byli, a przeciez sa! ja rozumiem dziewczyny tu wypowiadajace sie, bo mam podobnie, tylko, ze nie z facetami, bo nie bylam w zwiazku, a z n goscmi, gdy przyjada, siostra itp. na poczatku wizyty jestem podekscytowana, chce mi sie z rozmawiac, pozniej flaczeje i najchetniej zamknelabym sie na chwile choc w pokoju, poleala, czy usiadla na kompa. nie jestem specjalnie goscinna chyba, chociaz bardzo lubie ludzi itp, ale mecza mnie, gdy wiem, ze musze zabawiac rozmowa czy swoja osoba itp. zwykle skladalam to na karb tego, ze ta siostra niezbyt mi odpowiada charakterem-glosno gada, nie slucha, ale chetnie bylaby wysluchiwana itp,a takze na karb tego, ze moze jestem uzalezniona od kompa, bo na kompie najlepiej wypoczywam. gdy jestem zmeczona mam ochote zaszyc sie na kafe np i poczytac cos. nie ogladam prawie tv, filmow tez jakos nie. ale teraz tak pomyslalam, ze moze ma podobnie do Was. i moze wszystko ze na ok jednak, tylko taka jestem;) z druiej tez strony zauwazam, ze wiekszosc ludzi sie meczy, no ale wiadomo, niewypada sie legnac przy gosciach, gdy ci nie odczuwaja takiej potrzebym ie wypada sie zamknac wpokoju, gdy jest sie gospodarzem, i moja mama po takim weekendzie tez jest umordowana i ma dosc, ile mona gadac? podziwiam Was za odwage, z ejestescie w stanie bronic swojej prywatnosci, siebie i nie wchdzicie w utarte schematy, bo tak trzeba i nie zmuszacie sie do czegos, bo tak to juz wiocznie musi byc. BRAWO za otwarty umysl. nie wiem tylko co dalej, bo skoro twierdzicie, ze faceci s aodpowiedni, tylko nie potrzebujecie ich miec przy sobie 24hna dobre, to nie wiem, planujecie dzieci? czy nie?bo jelsi nie, to wszystko pasuje, ale jesli tak, to jak wtedy wygladalaby kwetsia wspolnego mieszkania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_prawda
Ja również preferuje swoją przestrzeń i zostawiam ją dla partnera. Dzięki temu mamy udany związek, bo każdy w nim oddycha. Mamy czas dla siebie jest nam wtedy cudownie i staramy się go ciekawie wykorzystać. Kiedy się nie widzimy każdy ma czas na swoje sprawy i czas by potęsknić. Bardzo cenię swoją przestrzeń, spędzanie czasu w swoim towarzystwie i w ciszy, kiedy mogę wszystko robić jak tylko chce i nikt mi nic nie mówi. To jest moment kiedy mogę się zregenerować. Nigdy z tego nie zrezygnuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawkamałą
no właśnie, a ja myślałam że tylko ja tak mam, nie mam pojęcia skąd to się bierze, teraz zaczyna się coś nowego dziać w moim życiu, prawdopodobne zaczątki związku, a ja już się martwię jak jemu to wszystko wytłumaczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety was rozumiem
w gore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuliluli
to choroba dzisiejszych czasów ludzie wola być sami a związek ich przytłacza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roz zum jemy
każdy się kurdelebele męczy a to dla dobra przyszłych pokoleń 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem tak bywa
po prostu niektórzy partnerzy potrafią być męczący i tego nie rozumieją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alejajestemdziwna
to jest mój 1 facet i mimo ze jestesmy pol roku nadal sie czasami krepuje bedac z kilkanascie godzin przy nim, czuje sie obserwowana (jestem niesmiala)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość singielka;)
ja mam tak samo.Mieszkam sama od hmm odkad wyprowadziłam sie z domu po studiach.Dzis mam 31 lat i dalej mysle,że nie zmienie swojego stanu.jest mi dobrze a facet który u mnie siedzi dłuzej niz 3 godz poprostu mnie wkurza bezranicznie!!!!nawet jezeli jest ta,,miłosc"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki temu tematowi zrozumiałam dlaczego wszystkie moje związki kończą się prędzej niż później, aż dziw mnie bierze, że w ostatnim wytrzymałam aż 8 miesięcy...bo faktycznie w każdym "męczyłam się" - byc moze zaden z tych chłopaków nie był "tym właściwym", co nie zmienia faktu, że po prostu czasami miałam ich dosc...nudziłam się, brakowało tematów do rozmów...z jednej strony chciałabym mieć kogoś do przytulania, całowanie itp rzeczy, ale z drugiej być z kimś potem 24h na dobę to chyba nie dla mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham byc samz
Ja mam to samo..a myslalam ze zemna tylko cos nie tak..ja to sie dusze normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dopiero po przeczytaniu tego topiku zdałam sobie sprawę, że najlepiej czuje się sama...owszem lubię czasem spędzić z kimś czas, ale co za dużo to niezdrowo i teraz gdybym miała się spotykac z facetem to tylko w celach czysto fizycznych od czasu do czasu:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedołęga27
O rany, autorko wątku- jestem taka jak Ty! Jak czytam niektóre wasze wypowiedzi, to aż się za głowę łapię- więc istnieją ludzie, który tez tak czuja jak ja! Myslałam, że jestem jedyna, przeciez każdy chwali miłość, dąży do związku z kimś, gloryfikuje bycie z kimś na rzecz samotności. Zawsze słyszałam opinie, że samotność jest wstrętna, ciężka, gorzka, każdy ucieka od samotności jak od jakiejś złej postaci, a ja... Uwielbiam samotność, najlepiej się czuję sama, przebywanie z jakąs osobą dłuższy czas mnie wyczerpuje, jak ktoś tu napisał robię się "sflaczała", czuje na sobie ciężki obowiązek zagadywania, interakcji z dana osobą. A jak potem ta osoba odchodzi, to tak jakby siły mi wracały, juz nie jestem przymulona, śpiąca, tylko normalnie sobie funkcjonuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipokrytka206
Mam tak samo jak Wy, drogie kobietki. Myślałam, ze coś ze mną nie tak, a najwyraźniej wlaśnie to my jesteśmy silne, bo nie potrzebujemy faceta do oddychania. Poza tym ja nie mówię, że gardzę mężczyznami, bo bardzo kochałam mojego byłego, ale ja np jestem osobą, która ma dużo różnych irytujących nawyków i nei rozumiem, dlaczego miałabym to zmieniać dla kogoś, skoro to nei jest złe, a że irytuje, to już nie mój problem. Nie mogę mieć np wspólnej kołdry, bo lubię się owijać w kokon, nie zasnę jak jest za gorąco albo za zimno, nigdy w życiu nie wezmę psa do łóżka, w ogóle nie chcę mieć psa przede wszystkim, bo wolę koty, śpię w skarpetach, bo mam słabe krążenie i nikt mi nie będzie gderał, że to nie jest seksowne, bo jak śpię to nie mam być seksowna, tylko ma mi być wygodnie. Zawsze po nocy z facetem byłam niewyspana. Seks, okej, nie jestem jakąś bryłą lodu, lubię, nawet bardzo, ale zazwyczaj nie można się opamietać, a potem jest się na siebie złym, że rano piasek w oczach. Nienawidzę zasypiania przy muzyce i tv, eks musiał mieć zawsze muzyczkę... no i dzień wolny...wiadomo, że z czasem opada ta euforia spędzania ze sobą każdej wolnej chwili. Siedzimy razem na kanapie, oglądamy film i co dalej? W moim przypadku taka codzienność zaczyna być męczącym balastem, bo skoro nie ma juzeuforii, to człowiek chce pobyć sam i wtedy ta obecnosć mnie przyprawia o mdłości. Ja w ogóle lubię wychodzić sama ze znajomymi, jakby mi facet marudził, ze bez neigo mam się nigdzie nie ruszać, to bym go pożegnała z miejsca. A jeśli mam ochotę obsmarować go z przyjaciółkami? Co, nei mam prawa już porozmawiać z ludźmi tak, żeby on nei słyszał? Albo wspólne hasła to portali... no jak słyszę od niektórych ludzi takie historie, to nie wiem czy oni żartują, czy serio coś takiego praktykują. I serio potrafię kochać, bo kochałam bardzo. Może po prostru nie nadaję się do wspólnego mieszkania, tacy ludzie też są. Tylko jak to wytlumaczyć facetowi? Że przecież wszystko jest okej, że nic nie jest z nim nie tak, że po prostu chcę być na co dzień sama ze sobą, a z nim się po prostu spotykać lub nocować w weekendy? Macie jakiś sposób na taką rozmowę? A może Wasi partnerzy to rozumieją? Ja aktualnei nikogo nie mam, ale mam właśnie tkaą blokadę, boję się tych zobowiązań, klatki... nie chcę zatracić siebie. Nie jestem egoistką, mam po prostu świadomość bycia odrębną, wartościową jednostką i lubię spędzać czas sama ze sobą, na hobby, ale bez osoby towarzyszącej prowadzącej mnie za rączkę. I nie jestem odludkiem, bo towarzystwo znajomych jest dla mnei bardzo ważne. Ale kiedy po jakiejś imprezie, spotkaniu, wchodzę do pustego domu i biorę głeboki oddech, jestem szczęśliwa, że wreszcie zostałam sama, znacie to uczucie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam wszystkie powyższe posty i stwierdzam, ze jesteście wszyscy normalnymi ludźmi (ja też tak mam !). Bo chodzi o to, że miłość to nie tylko miłość do partnera, ale także bardzo ważna jest miłość do rodziców, dziec***przyjaciół, kolegów i koleżanek, do Boga, do społeczeństwa, do siebie samych !!!. Musimy po trochę każdej tej miłości doświadczać, napełniać po trosze "zbiorniki" miłości różnych, a jak są już napełnione, to wracać do tych do których się tęskni (np. po ciągłych wizytach u mamy mam jej dość po pewnym czasie ... muszę spotkać się z przyjaciółmi, ale potem już mi się nie chce przebywać ciągle z nimi ... idę do kościoła, ale tam też po jakimś czasie już dość, wracam do rodziców, albo doceniam kolegów i koleżanki w pracy ...albo uwielbiam mieć czas tylko dla siebie) To wszystko jest normalne !!! To są różne "zbiorniki" miłości które są nam potrzebne do życia. Miłość do partnera jest ważna, ale nie najważniejsza - jeżeli zatracimy się tylko dla tej jednej jedynej osoby - męczymy się, usychamy, zatracamy siebie - bo nie mamy czasu na inne "rodzaje" miłości które są nam też bardzo potrzebne. Musimy nauczyć się wszystkiego po trochę - mieć czas dla siebie, dla partnera, dla rodziny, dla przyjaciół, dla Boga (lub dla ateistów - wiary w przyszłość) dla dalszych znajomych, dla społeczeństwa - to jest normalne życie i jeśli partner tego nie szanuje to nie jest osobą dla nas odpowiednią. Ludzie którzy są w związkach udanych - tak właśnie postępują - partner to nie "Bożyszcze" i nie tylko wokół niego kręci się świat. Niektórzy zatracają siebie ... tylko w imię czego ? I też niestety smutna prawda - żeby związek był udany - trzeba trafić na bratnią duszę, nie każdy to "właśnie ten/ta". Ale ponoć to nie jedna jedyna osoba na świecie, ponoć bratnich dusz jest pełno wokół nas, ale nie potrafimy ich dostrzec (albo nie chcemy). Powodzenia życzę wszystkim i sobie samej też, bo wciąż czekam na tą mą bratnią duszę :))) ale też wiem, ze nie zatracę siebie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipokrytka206
Gościu, bardzo fajnie to wszystko opisałaś :) Sama wewnętrznie czułam, że właśnie o coś takiego chodzi, ale nie potrafiłam odpowiednio dobrać słów. Najpierw trzeba pokochać siebie przede wszystkim, dać sobie prawo do odczuwania emocji, osiągnąć szczęście niezależne od czynników zewnętrznych. A dopiero potem można stworzyć satysfakcjonujący związek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana ana
też tak mam ;) jak ktoś za dlugo plącze mi sie po domu to mnie wnerwia..a jak -nie daj boże- (mimo że sama zachęcam by czuł się każdy gość swobodnie o.O ) ktoś się rozpanoszy i włazi do pokoju do którego nie zapraszałam, ale np sama tam poszłam po coś, to nóż się w kieszeni otwiera... xD albo że łązienka zajęta a JA chcę tam iść, albo że nie mogę ubrań rzucić luzem na fotel..bo nie wypada o.O a z facetem... no cóż... on coraz bardziej naciska, chce mieszkać razem, już ponad 2 lata się spotykamy... ale ja mam poczucie że z nim byłabym sprzątaczką-kucharką-panią do towarzystwa.. a ja chcę sobie poleżeć i nie gadać, mogę zjeść kanapkę, a obiadu nie potrzebuję gotować, nie musze się czesać jak mi się nie chce i moge łązić cały dzień w dresie... a przy nim nie ...muszę WYGLĄDAĆ :O jestem towarzyska, nie mam problemów z ludźmi, lubię imprezy i poznawanie nowych osób...ale to jest kilka godzin, na neutralnym terenie -nie chce z kimś gadać to ide do łazienki/na parkiet/ do baru, albo do domu, jak mam już dość... a na MOIM terytorium jakoś mnie wkurza jak ktoś się szwenda :O najchętniej spotykałabym sie z facetem na kilka godzin, np u niego po czym srrrruuuu do domu -wole spać u siebie, ale on chce żebym zostawała.... wiec musze wymyślać powody. nie wysypiam sie w 'towarzystwie' , wnerwia mnie brak miejsca... ehhhh mam tak samo jak wy :) i cóż zrobić? 26 lat minęło. większość znajomych pohajtana i dzieciata... a ja jak ten piotruś pan nieeeeeeeeee chce dorosnąć, nie chce tracić wolności, nie chce sie godzić na kompromisy, mecze sie ja jest coś nie po mojemu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na bycie p*****ną nie ma lekarstwa innego niż ciąża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ana ana -> ja sobie nie wyobrazam mieszkac z facetem, czulabym sie jak jak pani do seksu, bo juz wtedy nie wypada odmawiac ;/ a tak kazdy mieszka osobno i mam spokoj, co prawda krotko sie spotykamy, ale wlasnie, nie musze wygladac 24 na dobe. Ale pewnie ze mna zerwie niedlugo przez takie zachowanie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania12213443
mam to samo...niby kocham mężczyzn he he, ale jak jakiś mi sie chce wepchnąć w moją przestrzeń, zagarnąć mój czas to się wściekam. Z facetem to można się spotkać 2 razy w tyg na 2-3 godzinki. Oprócz tego mam znajomych z którymi też się spotykam, ludzi z pracy, jak na wszystkich znaleźć czas... a ja kocham spać, leżeć w łożku, sama oglądać filmy, gotować tylko dla siebie, surfować po niecie, jeździć na rowerze sama, mieć czas cały tylko dla siebie ;-) Więc zwykle faceci sa z tego niezadowoleni co im proponuję, bo przecież NIE CHCĘ z nimi mieszkać, wyjechać na wakacje owszem, ale tak to nie, cały dzień razem? o nie! Nie chcę być bezdzietna, ale ja sobie nie wyobrażam opieki nad dzieckiem 24 h na dobę! Najlepiej żeby mój facet był marynarzem i zabierał w rejsy nasze dziecko! ha ha ha ;-0 nie dorosłam do zakładania rodziny i tego wszystkiego, czas upływa... znajomi się krzywo na mnie patrzą, a ja nie jestem gotowa na zmiany, to by był koszmar jakiś !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thygh
Mam tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
świetnie Was rozumiem, ja będę się jedynie spotykać raz-dwa razy na tydzień na przytulanko. to też jest miłość. nie rozumiem gadania, że miłość to gapienie się w oczka siedzenie non stop w jednym mieszkaniu, wąchanie swoich pierdów i ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czuję się na tym temacie jak w domu to gadanie suczek, płakanie, że facet się nie chce z nimi spotykać 20 razy na dobę, kobiety bez życie i przestrzeni, komuna, Jezu:( ja tam jestem liberalna, ale obrzydza mnie fakt, że ktoś myśli, że też nie mam niczego własnego, bo jestem kobietą:O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i też nie potrafię sobie wyobrazić tych reguł w związku że ktoś mi coś narzuca - nie do pomyślenia w moim życiu, i nazywa to miłości - patologia a jak ja bym narzuciła, to bym już potem nie miała szacunku do takiego faceta, którym można rządzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak już się tak rozgadałam to dodam, że strasznie się boję, ż ejak się zakocham to ten facet też będzie chciał związku, a nie luźnych spotykanek:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania12213443
no niestety faceci własnie chca związku, chcą mieszkac razem, ja tak zawsze mam, a ja nie chcę...więc moje i ich oczekiwania sa przeciwstawne i wszystko się zawsze sypie przez to. Ja daję facetowi wolną ręke, niech robi co chce, nie kontroluję go nic a nic, ale oni chcą związku, rodziny...eh...przynajmniej ja na takich trafiam. Ja nie dorosłam do tego, chce WOLNOŚCI, kocham robić co chce, kiedy chce, z kim chcę w wolnym czasie, lubię sobie poflirtować z kolegami, bo z nikim nie jestem na poważnie więc mi wolno ;-) takie drobne przyjemności...eh...mam tylko problem ze znajomymi, bo oni krzywo patrzą na to, że nie chce się ustatkować. Dla nich to powinnam mieć męża byc po ślubie i mieć 3 dzieci i tylko siedziec w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może nie spotkałyście tej bratniej duszy odpowiedniego partnera. Strasznie wypaczone postrzeganie związku widzę w tych opisach. My jesteśmy naście lat po ślubie. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Chcemy spać oddzielnie to śpimy, chcemy mieć czas dla siebie to mamy. Napewno nikt nie zmusza do seksu, tylko w tedy kiedy oboje mamy ochotę.Pełna wolność. Nie musimy siedzieć w domu. Mamy super dzieci, obydwoje się nimi zajmujemy. No, ale może u nas inaczej bo my po prostu bardzo lubimy ze sobą przebywać. To trochę inaczej. Każde mogło by pójść gdzie chce i tak robimy czasem. Ale jednak ciągnie nas do siebie, jesteśmy ciekawi naszego zdania na różne tematy. W sumie to wszędzie razem, bardzo to lubimy. Ale my się dobraliśmy i dotarliśmy, więc to inna bajka. Każdy ma inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×