Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

taka jedna osoba

Nie mogę zdecydować się na dziecko...

Polecane posty

Ogólnie jestem przekonana , że jak dziecko się pocznie a potem pojawi to ludziom zmieniają się priorytety i jeśli są szczęśliwi mając uwieszone dzieci na ramieniu to SUPER :) Znam też ludzi, którym rodzice pomagają w wychowaniu dzieci i oni jeżdżą nadal ze znajomymi na wycieczki i to nie oznacza że nie kochają swoich pociech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam to samo tyle że
Wiem, wiem, że po urodzeniu dziecka wszystko się zmienia, przecież większość tych moich znajomych nie planowała dziecka akurat w tym momencie życia, ale tak się potoczyło i widać, że dla nich te dzieci to największa radość i skarb, ale są takie momenty, że mówią, że nam zazdroszczą takiej wolności, więc sama nie wiem co myśleć :) Oni sami mówią, że nawet się nie spodziewali jak "nieplanowane" dziecko może zmienić życie na plus, ale mają też trochę poczucia jakiejś straty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja już kilka razy w życiu miałam poczucie straty, jak kończyłam szkołę średnią (ryczałyśmy z kumpelami jak bobry) jak wyprowadzałam się z domu jak kończyłam studia jak przeprowadzałam się do innego miasta, jak wracałam do rodzinnego miasta itd :) Coś się kończy by mogło się zacząć coś innego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najbardziej mnie "rozwala" widok męża bawiącego się z 3letnią chrześnicą :) Ma chłopak podejście do dzieci, aż się ciepło na serduchu robi :) widać że ma już instynkt ojcowski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mam 32 lata i tez nie moge sie zdecydowac ale nie na to kiedy miec dziecko tylko czy wogole mam fajna prace i fajnego faceta od 6 lat, mamy mase zajec poza praca po prostu ciekawie spedzamy czas i wlasciwie nie czuje ze chce byc mama. nurtuje mnie tylko jedno, czy nie bede zalowac ze sie nie zdecydowalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze jedna niezdecydowana
Mam ten sam problem jak w temacie, chociaż okoliczności trochę inne. Niedługo kończę 32 lata, mąż wspaniały i z dobrą pracą, od niedawna w końcu własne mieszkanie. Tyle czynników sprzyjających. Czynników zniechęcających jest więcej. Po pierwsze, mam przed sobą jeszcze 2 lata studiów. Te studia to było moje wielkie marzenie, długo musiałam o nie walczyć. Poza tym mąż zapracowany, rodzina bardzo daleko. A do tego, co może najważniejsze, w ogóle nie "ciągnie mnie" do dzieci. Długo by się można rozwodzić nad przyczynami, ale jest jak jest. No i przyszedł taki moment, że nie wiem co robić. Zdecydować się (zmusić!) na dziecko, porzucić marzenia o wymarzonej pracy i pogodzić się z tym, że przez kilka lat będę siedzieć z maluchem sama jak palec od rana do wieczora. Czy może odłożyć (i o kiedy?) decyzję o dziecku ryzykując, że się nie uda i za -naście lat obudzi się z opóźnieniem instynkt macierzyński. Bardzo mi z tym trudno. Tutaj przynajmniej zobaczyłam, że nie jestem jedyna, no i się wygadałam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 25 lat i nie wyobrazam sobie zebym miala miec teraz dziecko teraz ani w najblizszych 5 latach....nawet jakbym byla po slubie to jeszcze teraz bym sie nie zdecydowalal moze po 30 moze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze jedna niezdecydowana
A ja, o ironio, kiedyś dawno, dawno temu myślałam, że tak około 25 lat każda kobieta jest już ustabilizowana i myśli głównie o dzieciach. To było wtedy, jak nie znałam żadnej 25-latki ;) Oczywiście później się okazało, że życie nie jest takie proste, a tym bardziej ta nieszczęsna "stabilizacja".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 27 lat, z mężem jesteśmy 4 lata po ślubie, mamy mieszkanie, które spłacamy w ratach, pracę, oboje po studiach. Teoretycznie można by było się już brać za starania. Oboje marzymy od dziecku już od początku związku. We mnie obudził się silny instynkt macierzyński kiedy miałam 18 lat, ale wiedziałam że muszę na nie zapracować, zapewnić mu stabilizację i bezpieczeństwo finansowe. Płakałam czasem oglądając jakiś program dokumentalny o macierzyństwie, zazdrościłam koleżankom które, planowo lub nie, zachodziły w ciążę. Budowałam sobie staranie te fundamenty do założenia rodziny, i kiedy wydawałoby się że mam już zielone światło, boje się że to wszystko stracę, sytuacja na rynku pracy jest niepewna, zawsze wszystko może się zmienić, są różne zdazenia losowe, i dobry czas na dziecko może się zmienić w stan kryzysowy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze jedna niezdecydowana
Gość, ja na Twoim miejscu (może za łatwo to powiedzieć) bym się odważyła. Nigdy nie wiesz, co będzie dalej, a z tego co piszesz TERAZ macie sprzyjające okoliczności. No i 27 lat to chyba dobry moment, chociaż nie masz jeszcze noża na gardle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale wiecie ze na te skarby trzeba 20 lat lozyc???/ wiecie?? i to koszt do 20 ok 200tys a jak na studnia pojdzie wiecej nie lepiej polozyc to na konto???i miec procent i spokojna glowe?/a jak na dzieci sie zdecudujecie to tlko chore nerwy i stracone zdrowie taki bonus

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a te malolaty bez kasy i pracy ione o dzieciach mysla plis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie masz rację, ale z tego ogromnego pragnienia wynikła troska o warunki dla dziecka, która teraz chyba jest dla mnie barierą. Mama mi tłumaczyła kilka lat temu, że jeśli naprawdę chcę dziecka, to zaczekam, na odpowiedni moment,żeby niczego mu później nie brakło. No i wzięłam to sobie do serca, aż sa bardzo. Czasy są niepewne..czuje że będe musiała o tym porozmawiać z psychologiem, nie mogę wiecej bać się jutra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze jedna niezdecydowana
Wiesz, to "żeby mu niczego nie brakowało" jest względne. Posłużę się tu własnym przykładem: mi materialnie niczego nie brakowało w dzieciństwie, a jednak moi rodzice (po studiach, z "dobrych" domów) zupełnie nie podołali zadaniu. U mojego męża, na odwrót, zdecydowanie się nie przelewało, ale rodzice (po podstawówce, z małego miasteczka) potrafili wychować dzieci w sposób bliski ideałowi i są najlepszą,najbardziej kochającą się rodziną, jaką znam. Nie chcę Cię namawiać, bo nawet się nie znamy. Co najwyżej ostrzegam, żebyś nie "przenosiła" instynktów macierzyńskich, bo mogą minąć. Albo sytuacja się pogorszy. Jak wiadomo, nigdy nie ma pewności na rynku pracy, co by nie było to się narzeka (mówię z perspektywy kraju z bezrobociem dobijającym do 30%).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×