Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nigella_82

czy warto? czy to bedzie ponizenie?

Polecane posty

Gość slonce i deszcz.
łoj dana, a odpowiadasz mu czy go ignorujesz? wiem dziewczyny, poslucham sie rozumu i bede olewala go w 100%. dosyc lez przez niego wylalam i nie zamierzam juz wiecej plakac z jego powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonce i deszcz.
Jem kał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słońce, początkowo odpisywałam za każdym razem, było to dla mnie dziwne i bez sensu, bo przecież każda taka wymiana zdań do niczego nie prowadziła, nic nie wnosiła, a zdarzyło się, że dziwnie się zachował bo napisał do mnie jak zawsze "co słychać" ja mu odpisałam, czasem nawet zapytałam co u niego a on już nie odpisał. dlatego już mu nie odpisuję. to bez sensu, jakieś fikcyjne podtrzymywanie znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Moj tez mial takie dziwne jazdy, jeszcze w polowie lipca dostalam pozna pora smsa "spisz?", po czym kiedy odpisywalam, ze nie to juz wiecej sie nie odzywal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonce i deszcz.
dziewczyny, ja nie zamierzam odpisywac. w ciagu 2 tyg odezwal sie 2 razy. raz zapytal sie co slychac, a raz wyslal usmiech. gdyby mu zalezalo to zrobilby cokolwiek, zeby nawiazac ze mna kontakt, a tak mam wrazenie, ze tylko bada grunt. jest ciekawy, czy juz o nim zapomnialam, czy nadal o nim mysle. i pokazalam mu, ze mam go gdzies, bo na to zasluguje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
I bardzo dobrze zrobilas. Moj wiedzial, ze ma mnie na skinienie, i tez pewnie tym tylko sie upewnial i utwierdzal. Ot tak dla lepszego samopoczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonce i deszcz.
czasami zastanawiam sie, czy historia skonczylaby sie happy endem gdybym sie odezwala. mysle sobie, moze my bylibysmy wyjatkiem? on usiwadomil sobie, ze mnie kocha i chce ze mna byc. ale po chwili wracam po rozum do glowy i mysle sobie, ze czemu moja historia mialaby byc tym wyjatkiem? poza tym nic na to nie wskazuje, ze moglaby byc. gdyby mu zalezalo to by sie jakos postaral o kontakt ze mna prawda? i nie zrazilby sie moja obojetnoscia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Ja nie wiem, czy wierzę w wyjątki ( w koncu los jest pokretny i przewrotny), ale wierzę w przebaczenie. Nie, zeby rzucac sie na szyje po czyms takim, ale po prostu-przebaczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny... slonce i deszcz- daj sobie spokoj! juz samym takim mysleniem sie ranisz!..moim zdaniem on cie sprawdza..czy zareagujesz jakos na to ze sie wielce Pan raczyl odezwac;);). Olej to. Chociaz wiem ze to nie jest proste. Schoolin girl- "(..) wynika to przede wszystkim z roznicy charakterow..." naprawde trafilas w sedno...masz zupelna racje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Supersuper, wybaczanie wbrew pozorom nie jest takie proste, bo to cały złożony proces składający się z kilku etapów. żeby wybaczyć drugiej osobie, trzeba najpierw dojść do ładu sama ze sobą. wybaczenie to nie tylko słowa, ale to umiejętność oddzielenia tego co było od teraźniejszości, schowanie urazy, po prostu żyć tak, jakby danej krzywdy nie było. a to nie takie proste. łatwo powiedzieć wybaczam, ale bardzo trudno zapomnieć i zaufać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Miałam na mysli przebaczenie, ktorego konsekwencja sa normalne relacje miedzyludzkie, bez "usmiechu na gumce", czy robienia dobrej miny do złej gry. Nie powrót do związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
jem kał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Widac, ze sytuacja sie poprawila bo coraz mniej tutaj postów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonce i deszcz.
dziewczyny, jak u was? supersuper, widujesz na uczelni bylego? Nigella, ex oddal Ci kase? do mnie byly znowu sie odezwal, tylko w tym odzewie nie bylo praktycznie zadnej tresci (znowu). wyslal mi to ":)". oczywiscie znowu olalam sprawe, bo co to ma w ogole znaczyc? jakby chcial nawiazac ze mna kontakt, to by sie bardziej postaral, a nie wysylal jakies buzki, kwiatki i bog wie co jeszcze :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Jeszcze nie mialam tej przyjemnosci. Ale podejrzewam, ze po takim czasie sprawa dawno juz jest przedawniona i ten pan nawet na mnie nie spojrzy juz. Moze mysli, ze zapomnialas odpisac/nie dotarly wczesniejsze smsy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co u was dziewczyny??ja nie jestem z nim..i juz nigdy nie bede..mysle o nim ciagle, ale jakos sie trzymam.. loj dana- co u ciebie?? Poczytalam wasze starsze wpisy i zrobilo mi sie troche lepiej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adrienne - opowiadaj co i jak... Pamiętaj, będzie dobrze cokolwiek miałoby to znaczyć bo nie ma tego złego co na dobre by nie wyszlo - kieruj się tą myślą w życiu. A u mnie... cóż. wysłał mi smsa, na którego nie odpisałam. więc przed chwilą odezwał się na gg. Pisaliśmy przed chwilą. Odezwał się, żeby mi jakiś film polecić - wtf ??? i wiecie co... po raz pierwszy w życiu nie śmieszyły mnie już jego żarty jak kiedyś, po raz pierwszy pomyślałam, że jest tak beznadziejny, głupi i mało zabawny. aż mi serce przez to zadrżało bo był dla mnie wszystkim, a teraz... teraz mi tak jakoś wstyd za samą siebie, że kochałam go za ten głupi sposób bycia, za to cwaniactwo... chyba zaczynam wychodzić na prostą. nie wiem czy potrzebuję faceta, bardzo brakuje mi teraz bliskości i staram się tego nie pomylić z poczuciem samotności albo tęsknotą za byłym. tak, brakuje mi spacerów z kimś bliskim, przytulenia, poczucia, że jest dla kogo żyć, że ktoś żyje dla mnie. świadomości, że pomimo codziennych utrapień tak naprawdę nie jestem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
ja wciaż nie widzialam bylego na uczelni. wszyscy pytaja czy on bedzie, ja ciagle odpowiadam ze nie wiem. to ze nie pojawil sie jeszcze ani razu w jego przypadku nie oznacza ze nie studiuje juz. to jest jedna z jego wad-ogromna nieodpowiedzialnosc (pozostajac na przykladzie uzelni-czesto zdarzalo sie ze przychodzil na drugi np wyklad, palil z nami szluga i sobie szedl). Wiiem, ze to wszystko (i jeszcze pare innych rzeczy) przekresla go gruba krecha jako potencjalnego partnera, ojca, opiekuna ewentualnej rodziny. A jednak JA ZA NIM TESKNIE. Przeraza mnie to. Czekam czy pojawi sie w koncu czy nie, kiedy jeden z kolegow opowiadal mi ze widzial sie z nim kilka razy podczas lata (raz kompletnie pijanego, tak ze nie mogl do samochodu wejsc, i to tez jego ogromna wada, alkoholizm - bo to juz nie jest w jego przypadku zwykle popijanie), to ja tesknilam jeszcze bardziej. Zakochalam sie w nim choc od poczatku widzialam jego te ogromne wady,pomagalam mu, ciagnelam za uszy w wielu dziedzinach zycia, wspieralam w niepowodzeniach wyniklych z tych wad. Zwiazalam sie z nim emocjonalnie bardzo mocno, i nie umiem sie rozstac. Ty loj dana teraz dostrzegasz jego beznadziejnosc, ja ja widzialam od poczatku i paradoksalnie nie przeszkadzalo mi to. O kiedy mysle o tym wszystkim, to boje sie ze moze byc tak jak w jego przypadku. Dziewczyna ktora kochal nad zycia zostawila go z dnia na dzien, dla innego, i jeszcze dostal wpierdol od tego nowego i jej brata. A jednak az do zerwania ze mna nosil jej zdjecie w portfelu (wtedy je spalil). I byc moze z jej powodu nie umielielismy sie dogadac, tak do konca, w porzadku . I moze ja teraz nie bede potrafila stworzyc nowego zwiazku z kims innym, bo on mi sie tak bardzo wrzepil w serce jak wtedy ona jemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Supersuper a może nie brakuje Ci personalnie Twojego byłego, tylko (tak jak napisałam wyżej) bliskości, poczucia, że nie jesteś sama, że masz się kim opiekować? Czasami można to bardzo pomylić. Nie możesz sobie wmówić, że brakuje Ci jego, że czujesz się z nim ciągle związana - nawet jeżeli tak jest. Może uznasz, że to głupie, ale spróbuj sobie wmówić, że nic się nie stało, że masz go gdzieś... człowiek jest w gruncie rzeczy w stanie uwierzyć w takie coś. Sama sobie coś podobnego wmawiam i jest mi trochę lżej. Chyba już pisałam, że po którymś kryzysie z moim byłym mój znajomy ksiądz powiedział: "jeżeli teraz się do Ciebie nie odzywa wyobraź sobie, że on nie istnieje. A jeśli Cię zostawi to wmów sobie, że umarł". Wydawało mi się to zbyt brutalnie i nieludzkie jak na księdza, ale cóz..w jakims stopniu pomaga. Ja też miałam po części świadomość tego, jaki był mój eks. Znałam jego upór, pogardę i wredny charakter. Znajomi mnie ostrzegali, wiedziałam co o nim myślą inni. Ale sądziłam, że jak jest miłość, to będzie inaczej. Pewne cechy w nim pokochałam, a dziś widzę, że to było takie minimum od niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny! długo mnie tu nie bylo, ale jakos dzisiaj tak mi sie nostalgicznie zrobilo, wiec wracam do tematu. u mnie lepiej. zyje sobie z dnia na dzien, staram sie nie rozpamietywac, nie myslec... ostatnio jednak spotkalam kogos, kto mi otworzyl oczy na mojego eks. poniewaz byli w bliskich kontaktach z moim eks, on wiedzial co sie dzieje. i poniewaz od kilku tygodni nie maja ze soba kontaktu i ten jego kolega skreslil mojego eks zupelnie, mogl ze mna szczerze porozmawiac. nie wiem czy pamietacie, ale powodem rozstania mojego i X. bylo wedlug niego to, ze go ograniczam, po prostu sie znudzil. ale dowiedzialam sie nowych faktow o nim i to sprawilo, ze czuje do niego jeszcze wieksze obrzydzenie niz czulam. otoz, historia z ta laska ciagnela sie juz od jakiegos czasu przed naszym zerwaniem. podobno moj eks latal za nia z jezorem jak pies. za jakas beznadziejna gowniara... podobno robil dla niej rzeczy, ktorych nigdy nie robil dla mnie. wiecie, jak mi sie przykro zrobilo, jak mi tamten kolega o tym opowiedzial? a moj eks na sam koniec naszego zwiazku klamal mi patrzac w oczy. ze to nie przez nia, ze ona byla tylko jednorazowym wyskokiem, ze w naszym zwiazku juz od dawna zle sie dzialo... a tak naprawde pomiedzy spotkaniami ze mna, on pieprzyl sie z inna. ten kolega mu wielokrotnie mowil, zeby sie zastanowil co robi, ze ma fajna dziewczyne juz dwa lata... a ten nic, nic do niego nie docieralo. najwazniejsza byla nowa dupa do pieprzenia :( wiecie co, ja wybaczylam mu wtedy ta zdrade, bo mu uwierzylam, ze to byl tylko jeden raz. i ze temat tej dziewczyny jest juz zamkniety. gdybym wiedziala, ze maja "romans", skreslilabym go od razu. a ja dalam mu szanse, po czym on po kilku dniach kopnal mnie w dupe... ehh... smutne to wszystko. a najsmutniejsze, ze bylam tyle czasu z czlowiekiem, ktorego nie znalam tak naprawde. nie wiedzialam, ze jest tak obrzydliwym seksoholikiem. naprawde zygac mi sie chce, jak o tym wszystkim mysle :( ostatnio poznalam kogos ... nawet calowalismy sie. ale wiecie co? ja nie czulam NIC. zupelnie nic. tak jakbym stala obok siebie i obserwowala sytuacje. boje sie, ze moj eks wykorzystal mnie juz do cna. wszystko co bylo we mnie dobre, taka dziecinna ufnosc... ze tego juz nie ma i to nigdy nie wroci... :( ehh... chcialabym wierzyc, ze bedzie dobrze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonce i deszcz.
łoj dana, mam nadzieje, pozostalas niewzruszona! Nigella, a co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
loj dana - po czesci jest tak, ze potrzebuję bliskosci i tego poczucia ktore mialam wtedy - obecnosci (chocby psychicznej) drugiego człowieka. My bylismy bardzo blisko, bardzo, emocjonalnie, wiez byla bardzo bliska i bardzo intensywna, podobnie czuliśmy, wiele rzeczy razem przeżywaliśmy. Kiedy on nagle zniknal z dnia na dzien to ja sie zupelnie rozsypalam, nagle okazalo sie, ze jestem SAMA. I przerazilo mnie to, nie umialam sie odnalezc, doslownie, okazalo sie ze nie umiem juz funkcjonowac jako samodzielna jednostka (chodzi o sfere psychiki). A kiedy on zaczal sie zachowywac jak potwor wobec mnie, kopał leżącego z radoscia, to ja wciaz za nim tesknilam. Mialam podwojnie trudno - on zawsze byl przy mnie w sytuacjach kryzysowych, wspieral mnie, pocieszal, dodawal sił, bardzo pomagał. I kiedy nastała megakryzysowa sytuacja, wręcz dno,nie dość że mojej podpory na którą zawsze mogłam liczyć nagle zabrakło, to dodatkowo musiałam jemu samemu stawic czoła- nagle nie miałam skąd brać siły, a musiałam ją wziąć do starcia z nim, Z NIM. I zwyczajnie - nie stanęłam na wysokości zadania, rozdarło mnie to, czułam się nagle bardzo bezbronna, bezsilna, stąd to wszystko. Cała ta sytuacja, ten okropny incydent, kiedy nagle wszystko ze mnie "wyskoczyło" i straciłam całkowicie kontrolę nad sobą (sprowokowany w duzej czesci jego gglupimi smsami) On uznał mnie za Jebn***tą, (co mnie wcale nie dziwi, rozmawialam z kolega, i uznał ze gdyby tak sie dziewczyna zachowala to za taka by ja wzial). A świadomosc tego, ze on zaluje calej znajomosci, brzydzi sie mna, i chcialby wykreslic znajomosc z kims takim z pamieci i zyciorysu dobila mnie calkowicie. Najpierw samo odrzucenie ze strony bardzo bliskiej i waznej osoby,które mnie przejechało psychicznie, a potem wiadomosc, ze on zaluje ze sie zadał w ogole ze mna. Mam gdzies wewnatrz siebie ogromna potrzebe naprawienia tego, jakby udowodnienia, ze to nie tak jak on mysli. Ze bylam warta poswieconego mi czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokado0303
piszę w innym topiku o rozstaniu ale supersuper Ty nie musisz jemu niczego udowadniac. Jesli juz to tylko i wylacznie sobie, ze jestes silna i wartosciowa kobieta ktora zasługuje na to by uslyszec wiecej niz tylko to ze jest czy była jeb...cos tam. Ja tez po rozstaniu chcialam udowadniac bylemu jaka to ja jestem sper i jak wiele stracił, ale po co?? To mialo by doprowadzic do tego ze ma do mnie wrocic? W nas po rozstaniu najgorsze jest to jakbardzo tego kogos idealizujemy, a nawet jesli dostrzegamy jego wady, to co bylo nie tak, to i tak bedziemy ryczec do ksiezyca ze jaki to on wspaniały i niech wraca do nas. Jasne, czasem rozstanie jest nie wiadomo skad, facet sobie zamani ze nie wie co czuje ze cos tam, ze jakies powody o ktorych bysmy nawet nie pomyslalay. Ale jesli ma czelnosc nas poniżac, czy okazywac brak szacunku to sorry, ja zeby sie wyleczyc z takiego faceta przypominalabym sobie za kazdym razem ta sytuacje jesli naszla by nie tesknota za nim. Sporo przeszlam, sporo wypalakalam łez, bo wydawalo mi sie a moze nawet dalej wydaje ze facet ktory mnie zostawil ze słowami " nie wiem co czuje", był miloscia mojego zycia... Ale nawet jesli tak mysle i nawet jesli tak naprawde bylo ze nie spotkam nikogo komu tak samo zaufama albo kogo pokocham tak jak jego to nie zamierzam dalej cierpiec i rozpaczac. Jestem 9 miesiecy po rozstaniu. Tez za nim tesknie, tez o nim mysle kiedy ide spac, kiedys wstaje, w ciagu dnia przez glowe przewijaja mi sie tysiace mysli z nim zwiazanych, ale staram sie najmocnie3j jak umiem wypierac je, bo wiem ze nie on jedyny jest na swiecie, a jesli nie potrafil docenic teo co ma to trudno, mysle ze zasluguje na kogos z kim uda mi sie stworzyc prawdziwy zwiazek w ktorym nie bedzie watpliwosci co do uczuc. A z drugiej strony niektore zwiazki po prostu sie rozpadaja.. Ludzie cierpia, dłuzej lub krocej ale z czasem znajduja swoja bratnia dusze kogos bliskiego choc na poczatku wydawalo im sie ze to nie mozliwe. I w przypadku akzdej z nas tak bedzie, prezdzej czy pozniej. A im szybciej porzucimy myslenie, ale dlaczego tak sie stalo, ale dlaczego on mi to zrobil, ja tak bardzo kocham i tesknie, tym lepiej bedzie dla nas. Bo chodzi o to ze mimo wszytko zycie sie na tym nie konczy, czy chcemy czy nie ono trwa dalej i dobrze,bo daje nam szanse na cos nowego innego a moze i lepszego. I ja mimo ze czasem zatesknie, wspomne jak fajnie bylo to wiem, ze tamten rozdail czas zamknąć i po prostu czekac na to co przezde mna. Dodam tylko ze z bylym rozstanie przebieglo bardzo pokojowo. Mimo roznych perturbacji pozostalismy w relacjach kolezenskich tyle ze ja dla wlasnego zdrowia psychicznego zrezygnowalam z jakiegokolwiek kontaktu z nim. To bardz ulatiwa, w koncu co z oczu to z serca. Trzymajcie sie dziewczyny, na szczescie na prawde warto czekac. A za kilka tygodni, miesiecy a chocby i nawet za rok wszytkie te zale, pretensje itd, beda tylko wspomnieniami. Tylko i wylacznie. I tego wam zycze. Pozdrawiam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zgodziłam sie. nie po tym przez co przeszłam. zaczęłam normalnie funkcjonować, nie mogę dać sobą znowu manipulować. I wiecie, to niesamowita satysfakcja słyszeć "błagam cię, wiem co zrobiłem ale błagam wybacz mi bo nie mogę bez ciebie żyć" podczas gdy ja mu wszystko wygarnęłam. niesamowicie później płakałam w domu. powiedział, że sie wystraszył bo wyczuł, że ja zaczynam potrzebować stabilizacji, że boi się poważnego związku i sam nie wie dlaczego. nie mam ochoty się nim opiekować, pomagać mu w przekonaniu się do stworzenia związku bo szkoda mi swojej młodości na takie terapie wstrząsowe. przyznał się, że spotykał się z kilkoma dziewczynami, ale nic z tego nie wychodziło bo wszystkie porównywał do mnie. a ja powoli zaczynam mieć problem z przypomnieniem sobie jego twarzy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Wiele bym dała, żeby usłyszeć takie słowa jak Ty po tym wszystkim. Niestety sama sobie na to przekreśliłam szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny:)...łoj dana- w sumie nie ma zbyt wiele do opowiadania.. Najlepsze jest to ze uswiadomilam sobie ze naprawde mialam jedna wielka obsesje na jego punkcie..i teraz bez tej obsesji jest mi naprawde lepiej..Jestem duzo duzo spokojniejsza.. nie denerwuje sie co chwile: zadzwoni..nie zadzwoni..odpisze..nie odpisze.. Nie zerkam co chwile na tel. Nawet powiedzialabym ze w pewnym sensie to ulga.. Rozstalismy sie krotko po tym jak pisalam ze niewiem czy chce zyc w takim zwiazku..jakos pod koniec wrzesnia.. Wlasciwie przez caly ten miesiac nie bylo za dobrze..ale jeszcze mialam nadzieje..jeszcze myslalam ze moze sie cos zmieni..Na poczatku jeszcze wjakis sposob sie staral, pisal, dzwonil itp..nie tak jak kiedys, no ale jeszcze widzialam w tym nadzieje jakas..no ale dlugo to nie trwalo, pozniej mial jakis taki olew..pisal, dzwonil ale tak jakby go to przestawalo interesowac..oddalal sie ode mnie jak niewiem.. Jeszcze bylo tak ze ten ostatni week. spedzilismy caly razem, bylismy u jego rodzinki.. Jeszcze on gadal jaką to ma fajna, poukładaną dziewczyne;) Zreszta nieraz tak gadal.. ze ja wiem czego chce, ze mAm w glowie poukladane, ze nie jestem pusta dziewczyna ktorych tak wiele w jego otoczeniu.. Wiecie co w gruncie rzeczy wiem..ze woli te puste dziewczyny..zeby sie z nimi zabawic..a nie te zwykle normalne dziewczyny z ktorymi mozna stworzyc staly zwiazek. Bo on nie jest na taki zwiazek gotowy i jeszcze dlugo nie bedzie. I zeby nie bylo ma 22lata.. A zachowuje sie jak dziecko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potym weekendzie juz sie nie zobaczylismy.. Jestem pewna ze dostal opieprz od rodzinki za to co zrobil;p no i to bylo tak ze pare dni po tym weekendzie on stwierdzil ze : "przykro mi ale tego zwiazku jednak nie da sie juz uratowac" ..no i sie skonczylo...przestalam sie odzywac...zupelnie przez pare dni.. a potem cos we mnie peklo i wyslalam mu kilka niezbyt milych sms..i trafilam w jego czuly punkt.. naprawde wiem ze poczul sie zle.. powiedzial ze nie chce juz ze mna rozmawiac, nie chce miec ze mna zadnego kontaktu.. zrobilo mi sie glupio, powiedzialam ze troche przesadzilam, ze mam zal do niego i wszystko przez to..powiedzial ze ok, ze nie chce sie klocic, ze od czasu do czasu mozna pogadac przeciez.. ale teraz nie odzywam sie do niego wogole.. bo tak mi lepiej..nie mamy zadnego kontaktu od ponad tyg..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość supersupersuper
Dziewczyno, Ty mówisz, że on ma 22 lata a tak się zachowuje. To co powiesz o zachowaniu mojego? Też ma 22.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×