Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość migotka889977

dwie rozne rodziny a nasz slub :/

Polecane posty

Gość aha i achhhh
nie straszę cię, tylko doswiadczyłam tego na własnej skórze. Życzę, zeby u was tak nie było, ale powinnaś byc wewnętrznie przygotowana i na taki scenariusz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
jak on obrazi moja mame choc troche to moj ojciec wkroczy... nie zaglebiam sie juz, bo na prawde padne na pikawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
aha i achhh ile mialas lat jak wychodzilas za maz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
22

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
ah ja mam znacznie wiecej 27

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytałam całości
ale....u mnie było podobnie...tzn, moja rodzina była ta "gorsza" do dziś mam z tym problmem częściowo rozwiązałam to tak że maksymalnie ograniczyłam kontakty między swoją rodziną i rodziną męża, spotykamy się razem dwa razy do roku, na święta i tylko w naszym mieszkaniu teściowie nigdy nie byli u moich rodziców z perspektywy czasu widzę że podjełam dobrą decyzję bo okazało się że teściowa jest snobką która dzieli ludzi na swoją rodzinę, bogatch i resztę czyli pospólstwo różni nas wiele: rodzina męża była bardzo towarzyska i kontaktowa, liczna, utrzymująca te wszelkie kontakty typu huczne imieniny, urodziny, święta u nas zupełne przeciwieństwo czyli zero znajomych, święta tylko w swoim gronie a nie jak u teściów na 20 osób..... trudno coś takiego pogodzić i po 30stu latach przyzwyczajenia do spokoju i samotności, kameralnej atmosfery przeistoczyć się w lwa salonowego który uwielbia mieć dom otwarty i imprezy dla całej rodzinki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
tyle dobrze, nie polecam wychodzenia za mąż w tak wczesnym wieku. Jeszcze z ciekawosci zapytam, a nie mają też tesciowie przyszli tak, ze narzekają na wszystko i wszyscy są źli a oni tylko dobrzy i pokrzywdzeni zawsze? i jak kto ma pieniądze, to na pewno ukradł albo coś w tym stylu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coz mysle ze Powinnas uprzedzic rodzine. Skoro sa tacy ok to uszanują twoj wybór a przeciez pozniej nie musicie az takiego wielkiego kontaktu z tamtą trzymać skoro rodzina jest taka toksyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
nie czytalam calosci.... ale czy jestes szczesliwa z mezem ?... czy w zyciu ne brakuje pozniej "tego elementu" - zwiazania rodziny z rodzina... ? .... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
majsterklepka latwo powiedziec... jak mam to zrobic? "wiesz mamo (imie) lubisz ale jego rodzina sie zawiedziesz? nie bedzie wspolnych urodzin, nie wiem nawet czy poznasz te pania na ul bo spotkacie sie kilka razy. nigdy ich nie odwiedzisz i w ogole bedzie inaczej niz zawsze (majac na mysli wszystkie wesela i nowo powstajace rodziny "w naszej rodzinie") " ??? :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytałam całości
moje doświadczenie jest takie że im większe różnice finansowe i w kwestii zwyczajów miedzy dwoma rodzinami tym większy dysonans i niesnaski po ślubie trudno to ogarnąć bo często teściowstwo uważa że wszystko powinno być tak jak oni to widzą, bo każda inna opcja jest "złaaaaa" u nas zgrzyty się zaczeły od organizacji ślubu....teściowa miała zdanie o wszystkim nawet o tym jaką sukienkę mam mieć.... kwestia perspektywy, ludzie jej pokroju nie rozumieją że ślub był mój a nie jej okazją do tego by popisać się przed koleżankami teściowa widziała to na swój sposób: to jej syn, jej ślub i jej wielki dzień by zabłysnąć przed znajomymi...ja byłam tam jak kwiatek w butonierce jej syna, miałam być i nie przeszkadzać niestety to jak postrzega nasze małżeństwo i moją w nim rolę nie uległo zmianie...ot mentalność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szcześliwa żanka...
Czytając Twoją historią, miałam wrażenie że opisujesz moją sytuację ;) Ja mam tak samo, moja rodzina jest ,,poukładana" a męża ma całkiem inny styl życia. Ale nie martw się, jeśli będzie sie dogadywać z mężem to będzie wszystko dobrze. Ja przed pierwszym spotkaniem naszych rodziców, poinformowałam moich rodziców jaka panuje u nich atmosfera i uprzedziłam ich że pojawią się rożne zdania na pewne tematy, mój mąż również przeprowadził taka sama rozmowę ze swoją mamą i poprosił ją aby podczas spotkania trzymała język za zębami. Pierwsze ich spotkanie uważam za jak najbardziej udane. W tą sobotę właśnie mimie nasza pierwsza rocznica ślubu, między nami jest bardzo dobrze, miedzy moimi rodzicami a teściową tak sobie, a najlepsze jest to że mąż woli jeździć do moich rodziców niż do swojej mamy. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
moje małzenstwo nie istnieje juz, tylko na papierku, za duzo różnic wyszlo jednak, w podejsciu do zycia, wypoczynku itp. do roli w małzenstwie także.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
majsterklepka a jestes szczesliwa mimo to z mezem... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sukienka w krateczkę
"zdebnieja" - po jakiemu to, panno z dobrego domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
szczesliwa zonka widze ze moj narzeczony rowniez lubi pedzac czas u mnie w domu "tam jest normalniej"... mysle ze w przyszlosci moze bys tak jak u Cb... milo ze swietnie uklada Wam sie w zwiazku, powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
aha i achhh przykro mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytałam całości
To nie jest łatwe. Cały czas mam pod górkę i od czasu do czasu wysłuchuję pretnesji teściowej i porównań do innych małżeństw z rodziny, które wspólnie uczestniczą w urroczystościach, zapraszają się wzajemnie itp.... Problem w tym że moi rodzice nie są zbyt majętni. Mieszkają w zrujnowanym domu który wymaga gruntownego remontu. Teoretycznie stać by nas było na odmalowanie i odnowienie, ale problemem jest ojciec który jest despotą, uważa że jego do to jego twierdza i nie widzi powodu by coś tam zmieniać. Woli przeznaczać kasę na gadżety niż na to by dom wyglądał schludnie. Ma też problem ze zbieraniem różnych niepotrzebnych gratów. To niestety przypadłość jego wieku....Przykre ale prawda jest taka że nie mam wpływu na to jacy są i byli moi rodzice. Zawsze byli odludkami, w takim domu się wychowałam i uznawałam to za normę Dopiero teraz gdy poznałam rodzinę męża widzę jakie relacje panują w innych rodzinach. Nasza była skromna i zamknięta. Gdy rodzice przeszli na emeryturę stopniowo ograniczyły się też ich już skromne kontakty towarzyskie. Sprzedali działkę, więc było coraz mneijh znajomych. Im byłam starsza tym bardziej dom stawał się "zamkniety" dla obcych. Jednocześnie coraz mniej wkładali wysiłku ku temu by wyglądał przyzwoicie. Wpadliśmy w błędne koło: skoro i tak nikt nas nie odwiedza to nikt nie dbał o to jak wygląda w domu. Zdawałam sobie z tego sprawę ale niby co miałam zrobić ? Gdy poznałam faceta to już wtedy wstydziłam się tam kogokolwiek przyprowadzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
nie czytalam calosci ... jeeej ! on tez sie wstydzil zabrac mnie do zrujnowanego domu... jego ojciec - syt identyczna - zbiera niepotrzebe gadzety, kasa to nie wiem na co idzie... robi smietnik z obejscia, wszystko tam mozna znalesc, niczego nie uklada, trawe ciezko mu skosic. moj narzeczon wielokrotnie zwracal mu uwage i zachecal do posprzatania, otynkowania dom, wstawienie okna kupna kawalka deski, naprawy mebli itd, ale przeciez "on nie ma takiego prawa"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wcale nie latwo powiedziec. Moze mialem inna sytuację ale tez musialem swoim wytlumaczyc wiele dziwnych histori rodziny mojej Pani. Jednak mysle ze lepiej ze sa przygotowani niz mieli by przezyc "szok" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
majsterklepka ale jak uprzedziles rodzicow? jakimi slowami ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
nieczytalamcalosci ten facet wiecznie wymysla, zeby odwlec robote, ze "to trezba zrobic dobrze a nie byle jak" (bzdura!), w zasadzie zeby w ogole nie robic, nie pozwala nikomu zajac sie chocby zagraconym ogrodem, po porstu koszmar ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytałam całości
No właśnie....i dlatego czuję wstyd....bo teoretycznie jest kasa i możliwości by coś tam zrobić a mimo to całe dorosłe życie żyłam w "wyuczonej bezradności"....nic mi nei wolno było zmienić w tym domu.... przed ślubem był moment że ojciec wyjechał na kilka tygodni i zostałam w domu sama z mamą, miałam jakieś oszczędności i nawet zastanawiałam sie by wynając malarza i pomalować stare tapety by chociaż było czysto....no ale z drugiej strony mama bała się reakcji ojca gdy wróci, awantury... ja z kolei bałam się że gdy zaczniemy malować te tapety to zaczną odłazić i będą jeszcze większe koszty i nie wiem czy kasy wystarczy.... trudno coś zrobić jeśli ostatni remont w domu był przed moją komunią czyli jakieś 27 lat temu.... najgorsze jest to że człowiek czuje się bezradny, wstydzi się.... przecież ta bogata teściowa z wychuchanego domku nie zrozumiałaby dlaczego mój dom tak wygląda, dlaczego rodzice nie dbają o niego i dlaczego ja nic z tym nie zrobię....ona nie zrozumie że nie mam wpływu na własnego ojca i jego charakter, kto nie miał do czynienia z rodziną podporządkowaną tyranowi ten nie zrozumie takiej bezradności, frustracji i strachu gdybym wywodziła się z innego domu byłabym towarzyska i nie czułabym się przytłoczona za każdym razem gdy ktoś oczekuje ode mnie bycia gospodynią wielkiej imprezy na kilkanaście osób u mnie w domu tego nie było, więc skąd miałam nauczyć się czuć się swobodnie w takich sytuacjach ? czuję niechęć i strach za każdym razem jak mamy mieć gości...dokładnie tak jak moi rodzice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytałam całości
jedyny sposób jaki znalazłam na uporanie się z tym problemem było odizolowanie tych dwóch rodzin... spotykamy się w święta w naszym mieszkaniu, mężowi to nie przeszkadza, bywa czasem u moich rodziców ale raczej niezbyt chętnie, wie że oni się krępują i on chyba trochę też tego nie lubi, nie lubi tego nieładu u nich panującego co do teściowej, ma do mnei żal, ale z drugiej strony widząc z jaką wyższością mnie traktuję, cieszę się że przynajmniej nie dałam jej okazji by moich rodziców traktowała z góry lub obgadywała przed rodziną, im mniej wie tym lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widze, ze nie jestem sama
ja tez mam podobny klopot Z tym, ze my juz rok po slubie Roznice sa spore, moze nie w finansach czy wygladzie mieszkan Bo w obu domach schludnie, o gustach nie bede pisac ;)Ale zachowanie, poziom kultury osobistej i oglada to w rodzinie mojego meza jest porazka Maz wyprowadzil sie bardzo wczesnie z domu, mial szczescie, bo kontakty nawiazal z kulturalnymi ludzmi (jako ze byl mlody 18l) to duzo od nich przejal, potem ksztaltowal sie jeszcze troche przy mnie Sam powiedzial,ze widzi jak jego rodzina jest niewychowana i patologiczna A rodzinka ta na pozor niby wszystko ok Ale w srodku .............. matka z ojcem zyja jak pies z kotem, nie przeklinaja, ale potrafia nie odzywac sie do siebie przez kilka mcy, tesciowa warczy na wszystkich jak sie zdenerwuje na meza, siostry ..... obie puszczalskie za prezenty, prostytuki I najsmiejszniejsze, ze wszystkich w okol uwazaja za gorszych od siebie, wielkie damy, bo maja markowe ubrania, a poziom wyslawiania sie i oglady zalosny ... Poznalam ich z moja rodzina dopiero na slubie, nie bylo za milo, moi rodzice starali sie jak mogli, ale tesciowa i szwagierki to masakra, kilka niemilych sutuacji bylo (tesc spisal sie na medal o dziwo ;)) np tesciowa i szwagierki spoznily sie na slub 15 min (majac 1 km do Kosciola) i nie przeprosily, jakies uwagi glupie co do wygladu innych gosci (po prostu prostactwo i tyle) Wszyscy z mojej rodziny byli zazenowani zachowaniem tesciowej i szwagierek Z ulga odetchnelam jak sie ta katorga skonczyla Zadnych relacji innych nie bedzie, ja sama z rodzina meza utrzymuje znikomy kontakt. Roznice czasem wychodza w naszym malzenstwie, zoabczymy jak bedzie Ale narazie sie nie dedcyduje na dziecko Musi jeszxze trocxhe czasu uplynac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
on tez sie wstydzi i boi tego momentu... wiem to.... ja boje sie ze moi rodzice beda bardzo zakonczeni bo jego widza "W kolorowych barwach" choc juz im zdazylam napomknac ze pochodzi z biednego domu... ale... biedny nie oznacza zasmiecony, a ten wlasnie taki jest... trudno to opisac... mozna nie miec zbyt wiele funduszy a utrzymywac wzgledny porzadek. Nasz dom "swieci", ten straszy tak jak napisalam nie brakiem kapitalu, ale lenistwem, niechlujstem, jakims despotyzmem ojca brakiem kultury (te kurwy kluja mnie w uszy:/ a nie daj Bog dotknie tym moja mame) Ci ludzie mieli w zyciu bardzo ciezko, teraz bieda wtedy ubustwo...na skraju. Obecnie zarabiaja, ale niewiadomo gdzie upychaja wiekszosc zarobkow... trudno doroslym dzieciom wydobyc od nich prawde i troche szczerosci... nie jest tak ze tam nie ma co jesc... po prostu "gdyby chcieli" moglby ten dom wygladac inaczej... moi rodzice nie zrozumieja takiej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytałam całości
nie od parady wzieło się przysłowie że "z rodziną to najlepiej tylko na zdjęciu" moja rodzina była mała: czyli rodzice i ja plus babcia i ciocia które mieszkały w naszym domu....z drugimi dziadkami kontakty były rzadsze, to samo z ciciami, wujkami, chrzestnymi.....od wielkiego dzwonu czyli raz w roku, kuzynostwa nie miałam najgorsze jest to że obrywa się za to jakich się ma rodziców, za to jaki stworzyli dom a przecież nie dzieci o tym decydują jakie panują relacje i zwyczaje.... a teraz po ślubie mam się tłumaczyć teściowej z tego jakimi ludźmi są moi rodzice ? mam ich tresować jak małpki w cyrku bo są inni niż ona by chciała ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu szczerze ale stopniowo po kolei nie jedną rozmowa by nie bylo za wielkiego zaskoczenia ;) z tego co piszesz to masz ok rodziców wiec wojny nie bedziesz miec. Delikatnie tłumacz ze oni sa inni inaczej żyją itd. Nie ryzykuj by dowiedzieli sie wszystkiego na własnej skórze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytałam całości
no i oto cały ambaras z rodziną.... w założeniu ślub jest po to żeby połączyć ze sobą młodą parę....a nie ich rodziny a teściowe by chciały by nie dość dopasować do siebie tych młodych to jeszcze by przyszła panna młoda zachowywała się jak doczepiona do jej rodziny, przejeła wszelkie zwyczaje, przyzwyczajenia itd dla mnie ślub to przłomowy moment gdy kończy się z tym co było a zaczyna cos nowego, nie jest już tak jak było w rodzinnym domu jednym czy drugim ale jest coś co małżonkowie razem wypracowują moja teściowa od początku walczyła o to by było nadal tak jak przed ślubem...a ja miałam się przystosowywać do ich nawyków i przyzwyczajeń, jeśli chciałam czegoś innego to zawsze kończyło się awanturą i koniec końców musiałam ustępować, ustępować...ustępować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka889977
dltego wlasnie dzieciom trzeba starac sie stwarzac tak dom j jakiego w zyciu doroslym sie nie powstydza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×