Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Curry

Montignac - przyjemne odchudzanie

Polecane posty

Jak tam Curry dzień minął? Ja wróciłam z siłowni i czuję (dopiero) zakwasy w bicepsach :). Menu dzisiaj miałam jakieś nędzne, dziecko mi marudziło i jadłam co mi tam w ręce wpadło (na śniadanie np kostkę twarogu z dżemem, obiad zupa jarzynowa, zupa z dyni - miałam wielką ochotę ;), na kolację sałatkę grecką ) . Czytałam trochę jakieś forum MM i tam np piszą, że serek wiejski można z posiłkiem tłuszczowym. Frytki z selera w II fazie. Prawdę mówiąc pogubić się można w tej diecie... ;). A jak czytam książkę napisaną przez M. M. to też co innego zaś :). Ja tam po swojemu będę jadła jak najmniej węgli ile dam radę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mrooweczko, trzymam się diety spokojnie i grzecznie ;). Na śniadanie jadłam twarożek z rzodkiewkami i placki kakaowe z płatków owsianych z dżemem. Na obiad pieczonego indyka, brukselkę z sosem serowym i kapustę kiszoną. A na kolację rybę z warzywami na parze polane oliwą. O serku wiejskim pierwsze słyszę, może to było jakieś zagraniczne forum? W Wielkiej Brytanii na przykład mają serki wiejskie 1,5% i one faktycznie by się nadawały. Zgodnie z zasadami, których ja się trzymam, nabiał do węgli może mieć max. 1,5% tłuszczu. Nie zaglądałam specjalnie na fora o MM poza forum Diety Zuzla i wiadomości z tego forum się trzymam. Przekonuje mnie to, że tam są praktycznie same baby (a wiadomo, że babom trudno jest zwykle schudnąć), efekty ich odchudzania są powalające (jest nawet specjalna galeria) i co najważniejsze chyba - wiele z dziewczyn, które aktywnie się tam udziela, utrzymało wagę przez lata. Ale faktycznie najlepiej jest stosować się do tych zaleceń, które nam samym służą. Tylko nie wycinaj z diety zbyt wielu węgli, bo gdy skończysz dietę będzie Ci ciężko ją utrzymać. Tak jak po każdej diecie low carb. Ćwiczenia....hmmm.... Powiedzmy, że spacer z psem był moimi dzisiejszymi ćwiczeniami ;) poprawię się jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazdroszczę Ci tego zorganizowania w sprawie posiłków. Mi malucha potrafi cały dzień na głowie postawić i wtedy to już ani godzin, ani jakości potraw nie kontroluję. Trochę mnie martwi moje chudnięcie, a w zasadzie jego zastój i tak analizując sobie pokrótce doszłam do wniosków, że wcześniej ładnie chudłam nie przejmując się łączeniem produktów itp, jedynie pilnując się samego IG. Po prostu nie jadłam węgli pow. 50 IG. A teraz a to chlebek, a to naleśniczki, makaronik - co z tego, że z pełnego przemiału... Nie wiem czy dobrze myślę, ale jakieś rozpasanie na tej mojej diecie :P. Być może za mało warzyw do tych węgli i takie skutki. Ech... Chyba muszę się bardziej postarać, bo jak nie widać efektów to i motywacja gorsza ;) Wracając do serka wiejskiego - do węgli i owszem, się nie nadaje, ale można z tłuszczami łączyć ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie się wydaje, że jestem dość średnio zorganizowana ;) Chociaż faktycznie, jak teraz przeglądam to, co jadłam, wygląda to nieźle. Myślę, że najbardziej pomagają mi tu dobrze przemyślane zakupy. Większe robię raz na tydzień i teraz, gdy nie ma świeżych owoców, najczęściej to wystarcza. Gdybym nie miała w domu łatwych do przygotowania MMowych produktów, to pewnie często bym jadła tak, jak Ty teraz. Lubię mieć w lodowce kawał upieczonego czy ugotowanego mięsa, mogę wtedy szybko przygotować obiad czy kolację, kiedy nie mam na to czasu. W zamrażalniku zawsze mam rybę w kawałkach. Wrzucenie jej na parę z warzywami albo zawinięcie w folię i włożenie do piekarnika zajmuje tylko chwilę. Gar z fasolką w pomidorach czy jakąś zupą na strączkach też może być bardzo pomocny - roboty z tym wcale nie jest dużo, a jedzenia jest na kilka dni. Wracając do biednego serka wiejskiego ;) zasady mojej "religii" mówią, że biały ser/serki jemy tylko do węgli i mogą mieć max. 1,5% tłuszczu. Dzisiaj rano zaliczyłam godzinkę TBC, jestem z siebie dumna. Na śniadanie miałam makaron z warzywami smażonymi bez tłuszczu, białym serem i sosem sojowym - pycha, zwłaszcza na chłodne poranki. Na obiad zjem rybę z surówką w chińskiej knajpce. Uwielbiam tą dietę ;) Do boju, Mrooweczko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj było grzecznie, rano jabłko i gruszka, na śniadanko jajka sadzone na salami, sałatka grecka, kawa z samym mlekiem, obiad zupa kapuściana, wędzona pierś z kurczaka, kolacja gotowane mięsko i ogórki kiszone. Siłownia zaliczona, jest ok. Curry jak Ty robisz fasolę w pomidorach, podobnie jak po bretońsku tylko bez mięsa? Ogólnie to faktycznie, dietka jest smaczna przynajmniej i nie trzeba jeść samych jajek na twardo i grejpfrutów :P. Czasem tęsknię za czymś "niedobrym", dzisiaj chodził mi kebab po głowie, ale to chwilowe. Najlepsze jest właśnie to, że człowiek nie jest głodny jak wilk. Zrobiłam dzisiaj galaretkę, a na jutro moczę fasolę. Uzbrajam się :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mrooweczko, a gdzie zginął Ci posiłek węglowodanowy? Serio chcesz tak drastycznie wyciąć węgle z diety? To już nie będzie MM. Do posiłków tłuszczowych pijemy kawę ze śmietanką, z mlekiem do węglowodanowych. Można ją posłodzić, całkiem bezkarnie ;), ksylitolem. Fasolę robię podobnie jak tę po bretońsku. Moczę przez noc, gotuję z zielem i listkiem, pod koniec gotowania solę, dodaję koncentrat i cebulę usmażoną na patelni beztłuszczowej (wystarczy ją posolić, żeby puściła sok i potem ewentualnie dolewać niewielkie ilości wody, jeżeli za bardzo przywiera, można dodać odrobinę oliwy), pieprz, trochę ksylitolu albo fruktozy (niekoniecznie). I tyle. Trzeba tylko uważać, żeby nie rozgotować fasoli, bo wtedy jej IG skacze. Po ugotowaniu samej fasoli odkładam parę łyżek do osobnej miseczki i robię sobie z tego szybką pastę do kanapek na śniadanie. Fasolę rozgniatam widelcem, dodaję czosnek (jeżeli nie muszę na nikogo chuchać w ciągu najbliższych godzin hehe), ulubione świeże zioła, pieprz i ewentualnie sól. Jeżeli jest za gęsta - trochę jogurtu. I to nakładam na grzanki z razowca. Do tego świeży pomidor. Uwielbiam takie śniadania ;) Walcz z pokusą kebabową ;) proponuję domowe zastępstwo. Mięso (może pierś kurczaka pokrojona w paski?) przyprawiasz mieszanką przypraw do kebaba (trzeba uważać na skład, żeby nie było tam cukru i innych świństw, a najlepiej zrobić własną mieszankę). Smażysz normalnie na patelni na tłuszczu. Robisz sos czosnkowy na bazie śmietany. Kroisz warzywa - kapustę pekińską, paprykę, cebulę itp. I polewasz na talerzu mięso i warzywa sosem. W smaku jest pycha. A miastowego kebaba też możesz od biedy co jakiś czas dziabnąć. Wystarczy wyjeść środek widelcem i wywalić bułkę. Można też zrobić coś w stylu kebaba w wersji węglowodanowej. Tak jak tu choćby: http://forum.montignac.com.pl/pita-mm-if-w-vt3454.htm Do tego można dodać smażoną albo pieczoną pierś kurczaka (bez tłuszczu, w przyprawach). Jak galaretkę zrobiłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytałam u Ciebie o galaretce z nóżek no i dzisiaj przeglądając zamrażarkę znalazłam nóżkę, do tego jeszcze jakieś kości z mięskiem, warzywka, jajka i jest galaretka ;) A co do węgli - całkiem pewnie nie uda mi się ich wyeliminować, ale będę się starać ;) Muszę zacząć chudnąć w końcu ;). Łatwiej mi utrzymać wagę niż schudnąć. Co do kawy - nie wypiję ze śmietanką, fuj :/ Lecę już do łóżka, bo malucha pewno długo nie pośpi i nocka będzie zarwana. Kolorowych snów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Środek nocy, a ja nadal pracuję (grrr...) Mrooweczko, mam nadzieję, że się trzymasz. Moje menu dzisiaj było wzorowe. Na jutro planuję placki z jabłkami na śniadanie. Rybę w dużych ilościach na sałacie i być może jakieś duszone warzywa na obiad. Zupę z soczewicy i krewetki w jakimś węglowym dipie na kolację. Mam nadzieję, że uda mi się też jutro poćwiczyć. Czy to normalne, że w wieku powiedzmy 30 lat człowiek marzy o emeryturze? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Curry, emerytura - masz marzenia ;) Prawdę mówiąc wcale Ci się nie dziwię ;) Trzymam się dzielnie, wczoraj jadłam twarożek z rzodkiewkami i cebulką, na obiad fasola w pomidorach, na kolację galaretka. Gdzieś tam jakiś pomidor jeszcze był. Dzisiaj na śniadanko też galaretka (smakuje mi), może serek wiejski jak jeszcze będzie gdzie wcisnąć, na obiad pewno rybka w papryce i cebuli z kalafiorkiem, a na kolację mam makrelę. Muszę któregoś dnia Twojego kebaba wypróbować ;) No i noszę się od jakiegoś czasu z zamiarem zrobienia majonezu MM, kwestia wyciągnięcia blendera ;). Do jajek jak znalazł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ho :) Stworzyłam wielkiego posta o robieniu majonezu - zwykłego i mojego ulubionego - czosnkowego, ale niechcący nacisnęłam opcję tłumaczenia strony i zjadło mi bezczelnie to, co napisałam :( Jeżeli przypadkiem ktoś chciałby wiedzieć, jak w łatwy sposób zrobić domowy, MMowy majonez, to niech da znać - chwilowo straciłam humor do pisania tego jeszcze raz ;) Mrooweczko, jak Ci idzie? Ostatnie menu miałaś bardzo eleganckie, coraz lepiej to wygląda :). Weekend mija bez grzechów dietowych? U mnie OK. Napichciłam się trochę dla rodziny, zrobiłam ciasta i różne smakowite rzeczy, ale sama nie tknęłam nawet okruszka. Za to wczoraj wieczorem wypiłam po kolacji dwa duże kieliszki wina - za dużo jak na MMowe wymogi :(. Dzisiaj zrobiłam sobie owsiankę z dżemem żurawinowym słodzonym ksylitolem i cynamonem - pycha. W ciągu tygodnia postaram się przetestować przepis na MMowe pierniczki, żebym mogła zaplanować sobie coś smacznego na święta. Na obiad upiekłam udźce z indyka przyprawiane dużą ilością świeżego tymianku, skórką startą z cytryny i płatkami chili. Bardzo dobre połączenie smaków, polecam. Już 3 miesiące jestem na MM i nadal wcale nie czuję się jak na diecie. Nie jestem głodna, mogę jeść przepyszne dania i chudnę. Polecam niezdecydowanym ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasicaa126
Curry- a ile schudłąś na MM przez te 3 miesiące??? zastanawiam się nad dietą MM a dietą rozdzielczą??? z góry dzięki za odpowiedz:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasicaa, przez 3 miesiące schudłam ponad 9 kilo. Dla niektórych to mało, dla niektórych dużo. Dla mnie bardzo dużo i nie sądziłam, że tak łatwo to pójdzie. Dieta rozdzielna - nie stosowałam, ale słyszałam o niej wiele dobrego. Obie diety skupiają się na pewnym ograniczeniu w jedzeniu węglowodanów i jak się okazuje, czy oddzielimy je od białek, czy od tłuszczów, jest to skuteczne w odchudzaniu. Obie diety sugerują jedzenie dużej ilości warzyw, wywaleniu z diety żywności przetworzonej, zbędnej chemii, którą faszerują jedzenie itp., wiec teoretycznie obie te diety, właściwie stosowane, powinny być bardzo zdrowe. Montignac jest chyba trochę bardziej skomplikowany niż rozdzielna, a już na pewno na początku stosowania. Zasady są bardziej rygorystyczne, ilość dozwolonych na diecie produktów jest ograniczona i być może niektórym trudniej jest się do nich dostosować, niż do zasad diety rozdzielnej. Wydaje mi się też, że MM może być trudniejszą dietą, niż dieta rozdzielna, dla łasuchów ;) bo zakłada dość drastyczne, zwłaszcza na początku, wycięcie słodyczy. Ja nigdy nie objadałam się słodyczami i jadłam je sporadycznie, wiec dla mnie nie był to problem. Ale jeżeli uwielbiasz słodkości, to czuj się ostrzeżona ;) Dieta rozdzielna, o ile wiem, sugeruje jedzenie sporych ilości węglowodanów, a relatywnie mniejszych ilości białka. Nie każdemu takie rozwiązanie służy - mi zdecydowanie nie, ja najlepiej chudnę gdy jem duże ilości białka, a węglowodany ograniczam do minimum. Sama musisz zdecydować, która dieta będzie dla Ciebie lepsza. Przemyśl, w jaki sposób najskuteczniej schudniesz i na której diecie będzie ci najprzyjemniej wytrwać, bo to też jest ważne. Jeżeli masz takie potrawy, bez których absolutnie nie przeżyjesz ;), to wybierz dietę, na której będziesz mogła je jeść. To właściwie nie są diety, to raczej inne sposoby odżywiania. Wybierz sobie ten, który będzie lepszy i przyjemniejszy dla Ciebie i do dzieła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasicaaa12
Curry- bardzo Ci dziękuję za wyjaśnienie:D i dodam ze bardzo imponujący wynik...BRAWO!!! w tej chwili jestem na diecie oczyszczającej jeszcze z 1,5 tyg. ale swoją drogą masz silną wolę, że tak skutecznie brniesz do przodu:)) potrzebuję zgubić 7 kg. do pełni szcęścia to max 10 kg. i rozważam....wszytskie za i przeciw...i muszę wybrać coś na czym nie polegnę, coś przyjaznego dla siebie...dokładnie tak jak mówisz :)) najchętniej cooś co mogłam wprowadzić dla całej rodziny (mąż dzieci- zmiana nawyków żywieniowych) co do diety rozdzielczej to są tam super przepisy ale martwi mnie jedno...tam są takie rarytasy że nie dowierzam że schudnę np. w menu jest mkaron+ ser + etc...kurcze mam wrażenie, że po takim żarciu to będzie cud jak nie przytyję a co dopiero schudnąć:))) jeżeli nie masz nic przeciwko, to pozwolę sobie od czasu do czasu zagadać w temacie Mm:D Moja koleżnaka też jest na Mm i zaczęła mi tłumaczyć o tych indeksach ale nie za bardzo skumałam bazy :))) a Ona to jest szkieletor i ma ładną skórą .... wszytskiego dobrego Tobie życzę, dalszej wytrwałości :)) pozdrawiam:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasicaaa, dzięki ;) ale to chyba zasługa tej diety, a nie mojej silnej woli. Ja po prostu czuję się na niej świetnie, a nawet lekko rozpieszczona. Jem różne potrawy, które uwielbiam i nigdy nie jestem głodna. Dieta MM faktycznie na początku wydaje się trochę zakręcona. Ale wystarczy o niej poczytać i pobyć na niej parę tygodni, a wszystko się rozjaśnia i układa w logiczną całość. Indeks glikemiczny to jedna z podstaw tej diety. Najogólniej mówiąc określa on, jak bardzo po jedzeniu konkretnych produktów podnosi się we krwi poziom cukru. Produkty, które podnoszą cukier we krwi to właściwie tylko węglowodany, więc trzeba zwracać uwagę na indeks glikemiczny wszelkich węglowodanów - owoców, chleba, ryżu, mąki, makaronu, kasz itp. Jak zajrzysz do tabelek z indeksem glikemicznym, to zobaczysz tam wartości od 0 do 110. Te z 0 nie podnoszą wcale cukru we krwi. Im wyższy numerek, tym bardziej cukier skacze po jedzeniu. Dozwolone produkty muszą mieć indeks glikemiczny poniżej 50. Całą reszta jest na MM zabroniona (przynajmniej w fazie odchudzającej). Potem wszystkie te produkty, które na MM są dozwolone dzielisz na dwie grupy: węglowodany i tłuszcze. WĘGLOWODANY to na przykład: maka pp (pełny przemiał - typ 1850 i 2000), chleb pp, makarony razowe i z pszenicy durum, ryż dziki i brązowy, płatki owsiane górskie (nie błyskawiczne), dżemy owocowe na fruktozie, nabiały do 1,5 % zawartości tłuszczu (oczywiście bez cukru: kefiry, maślanki, mleko, jogurty, chude twarogi), nasiona strączkowe (groch, fasola, soczewice, soja - gotowane jak najkrócej, nie z puszki), ewentualnie też kostka i granulat sojowy. Do węglowodanów można też zaliczyć bardzo chude ryby (np. dorsza, tuńczyka w sosie własnym w puszcze), białko jajka, pierś kurczaka bez skóry - wszystkie są bardzo chude, zawierają praktycznie samo białko i można je dodawać zarówno do tłuszczów, jak i do węglowodanów. TŁUSZCZE to: ryby, mięsa, wędliny (mało przerobione - jak najmniej chemii, np. pierś wędzona, a najlepiej zrobić coś w domu), sery żółte, pleśniowe, sery feta, jajka, oliwy i oleje. Produkty węglowodanowe mogą zawierać maksymalnie 1,5% tłuszczu. Produkty tłuszczowe natomiast mogą zawierać maksymalnie 4 g węglowodanów na 100 g. Czyli wybierając np. jogurt do śniadania patrzymy, ile ma tłuszczu. A wybierając ser do posiłku tłuszczowego sprawdzamy na opakowaniu, ile ma węglowodanów. Oczywiście nie musimy tego robić za każdym razem, wystarczy raz i już pamiętamy, co wolno jeść, a czego nie. Komponując posiłki trzeba pamiętać o kolejnej głównej zasadzie: nie łączymy węglowodanów z tłuszczami. Czyli można zjeść chleb z chudym twarogiem, ale nie z tłustym, żółtym serem. Jeden posiłek dziennie robimy węglowodanowy, jeden tłuszczowy, a pozostałe dowolne (można jeść 3-4 posiłki dziennie, pełnowartościowe, nie jemy przekąsek). Po posiłku węglowodanowym robimy minimum 3 godziny przerwy przed kolejnym posiłkiem, a po tłuszczowym minimum 4 godziny. Śniadania najlepiej jeść węglowodanowe, tłuszczowe jemy w drodze wyjątku. Warzywa dodajemy do każdego posiłku, warzywa surowe w dużych ilościach koniecznie do posiłków węglowodanowych - obniżają indeks glikemiczny całego posiłku. Owoce jemy wyłącznie na czczo, a jeżeli są niefermentujące (np. maliny, truskawki, dżemy) to możemy je dodać do śniadania węglowodanowego. No i to są główne zasady. Do tego dochodzi oczywiście sporo szczegółów, ale gdy ułożysz sobie w głowie główne zasady, to potem sama już będziesz wiedziała co i jak jeść. Gdy będziesz się zastanawiała, czy coś można zjeść, czy nie, to zawsze odpowiedź znajdziesz w tych podstawowych zasadach. Na przykład: piwo (nie: bo ma IG=110, a na diecie dopuszczamy max. 50), schab ze śliwkami (nie, bo owoce jemy wyłącznie na czczo, a niektóre ewentualnie łączymy z węglowodanami, a schab należy do grupy tłuszczowej), spaghetti z sosem pomidorowym (tak, tylko sos robimy bez oliwy i nie posypujemy serem, bo makaron spaghetti należy do grupy węglowodanowej, czyli nie łączymy z tłuszczem), orzechy (nie, bo mają 60 g tłuszczu i 11 g węglowodanów na 100 g, czyli są za tłuste, żeby je zaliczyć do węglowodanów i mają za dużo węgli, żeby je zaliczyć do tłuszczów). W sklepach trzeba się trochę nagimnastykować, bo dopiero gdy bardzo uważnie zaczniesz czytać etykiety, to zobaczysz ile się teraz dodaje do jedzenia cukru, skrobi, syropu kukurydzianego, konserwantów itp. A tego wszystkiego na tej diecie nie jemy. Uff ;) to chyba cała podstawa tej diety. A jeżeli chodzi o makaron z serem ;) to na MM też można go jeść, tylko makaron musi być odpowiedni (razowy albo z pszenicy durum, nierozgotowany), a ser nie może mieć więcej niż 1,5% tłuszczu. Spokojnie można zjeśc np. makaron z chudym twarogiem i do tego np. dżem słodzony fruktozą. Zaglądaj w każdej chwili :) jeżeli zdecydujesz się na MM to bardzo chętnie Ci tu pomogę. No i masz motywację i być może pomoc w postaci chudej koleżanki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasicaaa112
Carry- ślicznie dziękuje 🌼 dla Ciebie:)) faktycznie sprawa jest z lekka pogmatwana , po prostu trzeba w to wejść i się zagłebic w temacie:)) a tak z ciekawości powiedz ile ważysz i jaki masz wzrost?? ja mam 165 cm i ważę 65 kg. Mam jeszce 1,5 tyg.żeby ostatecznie podjąć decyzję którą dietę wybrać :)) a moim marzeniem jest być szczupłą :)) mam świra na tym punkcie....schudłam juz na Dukanie ważyłam 62 kg i tak się szarpię ale już wiem, ze to nie mże byc zryw...tylko poważnie podejśc do tematu i np. jak na Dukanie nie można owoców to dla mnie męka nie przeciętna więc teraz obiecłam sobie że tym razem musi się udać:))) musze wybrać diete przyjazną i zdrową :)) Miłego dnia życzę:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny! Ale się bujam z tą "dietą", raz lepiej, raz gorzej mi to wychodzi, wkurza mnie to powoli i mam lekkiego dołka. Założyłam sobie jeszcze kilka miesięcy walki, a tu zwątpienie mnie ogarnia... Curry, kopnij mnie w zadek ;) hehehehe... ech..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mroweczka- poczekaj Laska:)) w tym sensie, opowidaj co idzie nie tak.... zastanawiamy się z Laskami czy nie zaatakować tej diety czy rozdzielczą....z nieba nam sapdłaś... mów, od kiedy ja stosujesz??? jakie masz wątpliwości?? jakie są efekty?? jakie ma minusy?? z góry dziękuje za odpowiedz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehehehe... Plusy są takie, że jesz dużo i masz spory wybór, jedzenie się nie nudzi. Minusy jak dla mnie to na przygotowanie każdego posiłku trzeba trochę czasu no i zorganizowania. Ja po jakimś miesiącu straciłam zapał do wymyślania menu na cały tydzień, a tu na szybko nie bardzo się coś da przygotować (szczególnie jak rodzinka je co innego i w lodówce same niedozwolone rzeczy). Trochę zasad jest, które trzeba stosować, do tego jak czytasz nawet książki M.M. to sam sobie przeczy czasami, więc każdy musi sam dojść co może, czego nie może. Generalnie to bardzo smaczna dieta, trzeba uważać na węglowodany - jednemu nie szkodzą, a inny musi te same wykluczyć. Ja przez pierwszy miesiąc schudłam jakieś 3-4kg, a teraz się bujam, bardziej z racji tego, że coś tam mi się niedozwolonego przypałęta. Silnej woli coraz mniej ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Curry, a gdzie ty kupujesz te dzemiki z fruktozą? Ja przebiegłam kilka sklepow i nigdzie ich nie ma. Od kilku dni eksperymentuję z MM, jeszcze sie gubie, ale powoli mi się rozjasnia co nieco. W razie czego mozna cie podpytać, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inkuska dżemy słodzone fruktozą są w Lidlu, takie dietetyczne, w Carrefourze są francuskie dżemy słodzone sokiem winogronowym. Zawsze można zrobić też samemu. Ja zrobiłam np. nutellę ze śliwek słodzoną fruktozą, pycha :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mróweczka, dzieki. Mam tylko pytanie. Winogrona nie są dozwolone na MM. Czy zatem dżem z sokiem winogronowym mozna jeść??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Można się spierać, niby dżem słodzony sokiem owocowym to IG=30, sam sok winogronowy IG=55. Może Curry się wypowie, moim zdaniem to kwestia ile tam tego soku jest. Osobiście wcześniej jadłam właśnie ten francuski i chudłam, teraz mam ten z Lidla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mrooweczko, niniejszym kopię Cię w zadek ;) przestań kombinować, zepnij sie i odwal to jak najszybciej. Takie bujanie się jest frustrujące - dołuje, że nie daje się rady trzymać diety, nie chudnie się itp. i cały wysiłek idzie na marne. Na wiosnę masz być szczupłą kobietą, koniec i kropka ;) Inkuska, cześć :) dżemów z fruktozą mam całą półkę z spiżarce, bo w lecie narobiłam tego masę. Teraz je je rodzina, ja prawie wcale haha. Jeżeli masz wenę twórczą, to są jeszcze owoce, możesz sama robić. Można też z mrożonych owoców. Ja wolę domowe, bo kupne są dla mnie za słodkie, nigdy ich nie lubiłam. A jeżeli nie chce Ci się robić, to w sklepach też są, tylko trzeba dokładniej poszukać. W supermarketach w działach ze zdrową żywnością, w sklepach ze zdrową żywnością, w Lidlu też regularnie są. No i w Internecie jest sporo sklepów, w których można je zamówić. Ale szczerze mówiąc prawie wcale ich nie jem. Mam wrażenie, że przestaję chudnąć, gdy zaczynam jeść słodkie. Niezależnie od tego, czy to tylko moja schiza ;) czy faktycznie tak jest - dżemy i inne słodkości lepiej zostawić na koniec I fazy albo nawet na II fazę, a na początku jeść tylko, gdy naprawdę potrzebujemy czegoś słodkiego. Na forum tej diety widziałam nawet zasadę, że zanim zaczniemy jeść cokolwiek z fruktozą powinniśmy zrobić 100 dni czystej I fazy bez słodkości (w celu uregulowania pracy trzustki). Jasne, że możesz pytać o wszystko, mam nadzieję, że będę znałą dpowiedzi ;) Moim zdaniem dżem słodzony sokiem z winogron odpada. Wszystko co ma zbyt wysoki IG odpada - jako dodatek albo główny składnik. I w ogóle uważaj z wszystkim co słodkie. Wolniej się po tym chudnie, trzustka gwałtownie wydziela insulinę, czyli mija się to z głównym celem diety (i może później powodować, że po zakończeniu I fazy znowu przytyjemy, bo trzustka, której praca miała zostać uregulowana na I fazie nadal wariuje). No i największy minus jedzenia słodkich rzeczy - w krótkim czasie po zjedzeniu czegoś słodkiego znowu mamy ochotę na słodycze. I wtedy łatwiej złamać dietę i zgrzeszyć. Ja nie jem prawie wcale słodkich rzeczy i wydaje mi się, że to pomaga - nie mam ochoty na podjadanie, nie ślinię się na widok ciast i ciastek, które piekę dla rodziny, nie skradam się w nocy do puszki z pierniczkami stojącej w kuchni itp itd. I zachęcam do poczytania o ksylitolu jako lepszym zamienniku cukru niż fruktoza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Curry, dzięki, czuję się kopnięta ;) Ostatnio weekendy wybijają mnie z rytmu i tak to się kończy. Trochę już trwa to moje "bujanie" i zaczynam się frustrować. Do tego ta siłownia, a brzuszek jak był tak jest. Jedynie co to mi ładnie piersi chudną :P (jakieś 4-5cm mniej), ale to może po prostu wracają do siebie po ciąży i karmieniu ;). Dzisiaj zrobiłam większe zakupy, to przynajmniej mam zapas. Coraz bardziej mi się ta dieta gmatwa, skoro sok winogronowy, który ma IG=55 nie można, to dlaczego można seler korzeniowy gotowany o IG=85? Im bardziej się zagłębiam tym mniej to rozumiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie Curry idąc tym tropem, jak dla mnie sok winogronowy zamiast fruktozy w dżemie jest jak najbardziej ok, w końcu to cukier owocowy i to, tym bardziej, że nie jesz tego szklankami ;). No ale fakt faktem, jednemu to nie przeszkadza, a inny musi na tą samą rzecz uważać. Ja z racji kopnięcia poszłam sama na siłownię (moje współtowarzyszki się poleniły) i jestem z siebie dumna. Wczoraj zleniłam się i ja, niby trochę w domu poćwiczyłam, ale to nie to samo. Mąż mi dzisiaj tłumaczył, że ładnie mi bicepsy wychodzą, a poza tym dla samego zdrowia warto iść- mniej mnie bolą plecy. Dzisiaj przeglądałam dietę Dukana zachęcona obietnicami szybkiej utraty kilku kg. Nie wiem czy to dobry pomysł, kiedyś czytałam o ludziach, którzy na początku stosowali Dukana, albo Atkinsa, a potem dla utrwalenia dalej ciągnęli MM. Że też przy chudnięciu tyle trzeba się nakombinować, nie to co przy tyciu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mrooweczko, a po co Ci dukan czy atkins, skoro i tak potem planujesz MMować? Oczywiście kusi perspektywa szybkiego chudnięcia, ale czy warto? W każdym razie, jeżeli się zdecydujesz, rób to ostrożnie i pij dużo wody. No i powodzenia :) Ja zostaję na MM, nie mam zamiaru kombinować. Nie spieszy mi się z chudnięciem, wolę wolniej ale bezpieczniej. Już się nakombinowałam w życiu z dietami i marnie to wyszło. Moje dzisiejsze menu: 8:30 pół gruszki, pół jabłka 9:00 2 grzanki z chleba pp, jedna z pastą z ciecierzycy (ciecierzyca, czosnek, cytryna, pieprz, natka pietruszki) i pomidorem, druga z twarogiem 0% i pomidorem, kawa zbożowa z chudym mlekiem 12:00 cały długi ogórek maczany w chudym jogurcie przyprawionym ziołami i solą, pół torebki ryżu basmati z kiełkami na patelnię i kilkoma krewetkami, przyprawione sosem sojowym i imbirem 15:30 kilka plastrów pieczonego indyka, brokuły na parze, kiszona kapusta polana oliwą z oliwek i posypana natką pietruszki 20:00 kubek zupy pomidorowej (gotowana na kurczaku, ze śmietaną ale bez ryżu czy makaronu), wędzony łosoś, 2 ogórki kiszone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Curry mam pytanie::) Ugotowałam zupke z soczewicy zielonej, ale do podduszenia cebuli i czosnku oraz selera naciowego dodałam łyzkę oliwy z oliwek. Mam taka zupe traktować jako posiłek weglowodanowy, czy tłuszczowy, czy moze to nie da sie podciagnąć pod zaden z nich? Jesli chodzi o dżemik, to ja właściwie tez nie potrzebuję słodkiego. Ale czasem dla odmiany moze bede miała zachciankę na odrobine słodkości, wiec kapnęłabym go sobie na chlebek z białym serkiem do śniadania. Ale dzieki za radę, by nie nadużywać. Jak szybko po rozpoczeciu diety wga zaczęła ci lecieć w dół? Rozumiem, ze na poczatku organizm musi sie przyzwyczaic, no i na poczatku tez mozna popełniać jakies pomyłki w stosowaniu. Ja na razie dopiero zaczynam i mam mnóstwo watpliwosci, jednak dużo czytam i fajnie, ze Ciebie tez mozna od czasu do czasu podpytać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inkuska, zależy, czy chcesz stosować oryginalną wersję diety (bardziej liberalną, ale mniej skuteczną), czy wolisz, tak jak ja, stosować dietę MM przystosowaną dla kobiet. Jeżeli to drugie, to oliwy do smażenia cebuli do zupy węglowodanowej dawaj jak najmniej się da - najlepiej wysmarować dno patelni skropionej oliwą pędzelkiem. Cebulę do dań węglowodanowych da się też smażyć bez tłuszczu - trzeba ją posolić i jeżeli za bardzo przywiera podlać niewielką ilością wody. oliwa - tłuszcz soczewica - węglowodany więc nie łączymy w jednym posiłku w posiłku węglowodanowym może być max. 1,5% tłuszczu, czyli troszkę oliwy można do zupy dodać, ale im mniej tym lepiej oczywiście tę zrobioną już zupę zjedz spokojnie jako węglowodanową, a następnym razem uważaj na oliwę waga zacznie Ci spadać bardzo szybko, zobaczysz mi po pierwszym tygodniu zleciało 1,5 kg, a po kolejnym następne 2 kg, mimo że robiłam błędy potem już tak szybko nie chudłam i właściwie dopiero po tych pierwszych tygodniach będziesz miała prawdziwy test silnej woli - waga już nie spada tak szybko i zaczynasz mieć wątpliwości, czy to faktycznie jest skuteczne jeżeli uda Ci się to przejść, to oczywiście znowu widzisz efekty, ale te momenty, gdy nie chudniesz są trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Curry czym sie rózni wersja dla kobiet od tradycyjnego MM? Mozesz mi tez napisać jakie ryby najlepiej jeść. Wiem, ze chude, ale jakie to są chude? I czy ostatni posiłek według tej twojej metody lepiej jeść tłuszczowy czy węglowodanowy? Ile dziennie wody pić? Z góry dzieki za odpowiedź:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×