Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość annaklaudia

jak to jest po przyjsciu ze szpitala z noworodkiem>

Polecane posty

Gość annaklaudia

ja wyglądał Wasz dzien po powrocie do domu. co robilsycie jak się czulyscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fifiałło
ogólnie masakra, jeden z najgorszych dni.Nie wiedziałam, jak się ogarnąć i co z sobą zrobić, nie miałam czasu nawet bułki sobie posmarować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salome zaradna
ciężko było, bo wszystko było dla mnie nowe, a ja czułam się nieswojo. Ale ty szybko mija :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annaklaudia
napewno zmęczoną się jest atu pewnie telefony dzownią z gratulacjami... oj ciezko bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pierwsze co to
prysznic prysznic i jeszcze raz prysznic :) póżniej obiad :D no i karmienie maluszka i przewijanie spał co 3 godzinki go karmiłam i przewijałam i to tyle na pierwszy dzień no i oczywiscie masaaa zdjęć :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczerze, jeśli
no fakt -telefony to z pewnością najgorsze. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wys alimentow ma znaczenie
ogromny syf w domu zastalam wiec wzielam sie za sprzatanie :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciezko, ale o tym sie nie mysli. wszystko bylo nowe i przerazajace dla mnie. gdy przyjechalismy do domu to byla moja mama, ktora przygotowala nam obiad. wazne to wziac prysznic, to odpreza. pozniej rozpakowalam torby ze szpitala i zajmowalam sie maluszkiem-karmienie, przewijanie. maz bal sie opiekowac malym. powoli sie oswajal. generalnie to byl stresujacy czas. ale jak teraz o tym mysle to cudowny i chcialabym miec jeszcze jedno dziecko za jakis czas. powodzenia autorko! staraj sie nie stresowac. nie musisz miec posprzatane, zawsze ugotowane itp. mysl o sobie i dziecku. spij, kiedy bedziesz miala na to czas i ochote. z czasem sie ogarniesz i swoje obowiazki rowniez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytroneta
a ja byłam bardzo zadowolona, że w końcu moje rozmiary się zmniejszyły. W końcu mogłam zasiąść w moim ulubionym fotelu(bo w ciąży się już w nim nie mieściłam) i obejrzeć Dedektywów i W-11 bez tej wstrętnej zgagi, co mnie przez cały okres ciąży męczyła. A noworodek nie zając nie ucieknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masssssssssssakra
Okropny dzień. Cay dzień nic nie jadłam, bo musiałam się zając dzieckiem. Ogólnie byłam w jakimś szoku i nie wiedziałam, czy sprzatać, czy przewinąc czy nakarmić. Później przyszła moja mama, męża wysłałyśmy na zakupy dla dziecka i razem zajęłyśmy się moim synkiem. Dobrze, że była pod ręką. Teraz minął już rok a mama czasami nadal mi pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałam poród
u mnie podobnie jak u fifiałło przyjechałam, włożyłam małego do łózeczka (spał) i ... ogarnęła mnie taka niemoc, takie przerażenie, jak nigdy w zyciu, nie wiedziam co mam zrobić - czy czekac az się obudzi, czy wziać prysznic, czy mam zjeść, nie było pielęgniarek, położnych do pomocy, byłam sama bo M nas przywiózł ze szpitala i musiał wracac do pracy. Siadłam na kanapie i siedziałam dobre 40 minut płacząc. Mały zaryczał po godzinie po cyca i wtedy się ocknełam. Z kazdym dniem będzie coraz lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie wkurzala obecnosc tesciow. pierwsza kapiel malucha w domu odbywala sie w ich obecnosci. stali za plecami a maly wydzieral sie w nieboglosy. ja cala w nerwach . nigdy wiecej! zaznacz glosno, kto ma Cie i kiedy odwiedzac. ale u mnie juz w szpitalu byla masakra. na raz przyszla cala rodzina. moi rodzice, tesciowie, moja siostra, meza siostra, ktora przywlokla ze soba kolezanke, czaicie? kolezanke! a ja po cesarce ledwo sie ruszalam i siedzialam. modlilam sie, zeby juz poszli.nigdy wiecej nie dopuszcze do talkiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika-do
A ja mój pierwszy dzień po powrocie z córką do domu wspominam dziś ze wzruszeniem. Mieszkanko wysprzątane (po imprezie pępkowej), na stole bukiet czerwonych róż od męża. Tatuś "oprowadził" nową lokatorkę po mieszkaniu, a ja nagrywałam - teraz mamy fajną pamiątkę. Położyliśmy ją do jej łóżeczka, które tak dlugo stało puste i nie mogliśmy się napatrzyć. Później upragniony prysznic we wlaśnej łazience (bezcenne po tygodniowym pobycie w szpitalu :) ). A później jedna babcia, druga babcia i już przestało być tak sielsko :) Ale ogólnie miło. Także dzień sympatyczny, za to pierwsza noc... Ale to już inna historia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez ryczalam w domu. maz do pracy a ja prasowalam rzeczy malego i ryczalam. sama nie wiem dlaczego. czulam sie bezradna i taka sama z tym wszystkim. pomogly mi pogaduchy z siostra, ktora pozwolila mi sie wyryczec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masssssssssssakra
Moja mama bardzo dużo mi pomogła i pomaga. Szkoda, że mój mąż tego nie rozumie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
fajnie było:P Byliśmy sami z mężem, córeczka była przekochana, głównie jadła, ja szczęśliwa bo w końcu własne stopy zobaczyłam :) Gdyby mnie rana tak cholernie nie bolała i gdyby tak się ze mnie nie lało to byłoby idealnie:) Generalnie polecam zostać z mężem- bez rodziców, teściów, rodzeństwa, znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzewinka
oj ja tez masakrycznie sie czulam.mialam cesarke robioną. Tak mnie glowa bolala cale trzy tygodnie.nawet z lozka nie moglam sie podniesc a trzeba bylo malym sie jakos zajmowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja z tej strony
A ja bardzo sie cieszyłam ze wrocilam do domu... byli moi rodzice, mama zrobiła obiad, mąż pomagał ze wszystkim, skupiałam sie tylko na synku i sobie. Tak jak w szpitalu, tylko ze nie skrepowana obcymi ludzmi i bezpieczna. Najwazniejsze zeby dziecko bylo zdrowe, połóg jest ciężkim czasem dlatego warto zaangazowac do pomocy męża, mamę... Ale to wspaniale chwile... bo stajesz sie mamą, inną kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oo, kolejne noce to temat morze.... niejednego guza no glowie sobie nabilam, zasypiajac pod prysznicem lub jedzac kolacje. tracilam swiadomosc zasypiajac na stojaco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika-do
Ja82 - to niezły miałaś hardcore z tymi gośćmi. Niektórzy to w ogóle wyczucia nie mają. Ja od razu zapowiedziłam, że nie chcę żadnych wizyt w szpitalu. Wiadomo, mąż, mama, tata, teściowa to tak, ale reszta musiała cierpliwie czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masssssssssssakra
A dlaczego zostać tylko z mężem? Nie rozumiem? Przecież mama więcej ci pomoże, niż mąż który nie ma zielonego pojęcia co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyszna kawusieńka
Ja niezbyt wspominam. Czułam się tak, jak by się moje życie skończyło.Miałam wrażenie, że nic już nie zrobię tak jak kiedyś, bo zwykłe codzienne czynności jak mycie , zrobienie śniadania czy choćby ubranie się musiały być robione w biegu, bo dziecko co rusz płakało.I non stop musiałam być gotowa na cyca, na bujanie czy na przewijanie. Może to dlatego, że synek nie należał za czasów noworodkowych do aniołów, co tylko jedzą i śpią, a zamiast spania był co chwila płacz i co chwila jedzenie. Na nic nie miałam czasu i czułam się okropnie. Jedyne co dobrze wspominam, to miłe uczucie, że wreszcie jestem w domu i nie muszę siedzieć w szpitalu,bo szpital też nam się przedłużył o tydzień z powodu leczenia synka zaraz po urodzeniu antybiotykiem, co też przysporzyło mi stresu, tak że ogólnie nieciekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przez pierwsze 2 tygodnie byłam tak słaba (masakrycznei niska hemoglobina), że ledwo się doczołgiwałam do toalety. O noszeniu, ubieraniu, przewijaniu małego nei było mowy. IO jeszcze ten okropny ból krocza po nacięciu ..... Gdyby nie moja mama, która prawie wszystko robiła, to nie dałabym rady. Mój maż jej pomagał trochę, ale sam był zdenerwowany i nie oswojony z nową sytuacją. Dopiero po 2 tygodniach doszłam do siebie i mogłasm juz samodzielnie funkcjonowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika-do
Ja też pamiętam jakieś takie przerażenie. Czułam, że zaczyna się jakiś nowy etap w naszym życiu. Nawet mieszkanie wydawało mi się jakieś takie inne. Niby jest te 9 m-cy na przygotowanie się do nowej sytaucji, ale tak naprawdę nie da się przygotwać na tę rewolucję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałam poród
teraz z perspektywy czasu uważam że źle jest wracać do pustego domu, że męża nie ma czy mamy, choćby na kilka pierwszych godzin, nawet dni. czy to pierwsze czy kolejne dziecko, a zwłaszcza pierwsze lepiej jest nie być samą tego dnia . widac po wpisach ze te które miały obok kogoś lub chociaz mogły z kims pogadac przez telefon, lepiej wspominają tamten dzień ja wspominam go jako wielkie wzruszenie ale i jednocześnie OGROMNE PRZERAŻENIE, CO DALEJ, CO TERAZ, takiego przeżycia nie doświadczyłam nigdy wczesniej ani nigdy później

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
no co ty?? Mój mąż stanął na wysokości zadania i córką zajmował się najlepiej jak umiał. Chodziliśmy do Szkoły Rodzenia- może stąd wiedział co i jak? Mama nie była mi potrzebna, po co? Sami kąpalismy, przewijalismy- było naprawdę super!! Rodzice wpadli do nas jakoś na piąty dzień, po nich teściowie. Potem rodzeństwo. Najfajniej było jak już wszyscy sobie poszli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pyszna kawusieńka
Ja od pierwszych chwil z synem nie znam czegoś takiego, żeby odłożyć najedzone dziecko do spania i mieć relaks i radość, to była na początku harówka średnio około 20 godzin z 24 godzin na dobę - dosłownie,i przez te 20 godzin non stop z dzieckiem na ręku lub przy cycku.Wyjście przed dom na 5 minutowy spacer to był wyczyn rodem wejścia na szczyt Mont Eeverest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Totalny brak czasu na cokolwiek, mała cały czas chciała jeść i nawet czasu na dłuższy prysznic nie było i poczucie że odtąd wszystko będzie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj maly tez byl placzliwy. rowniez wszystko robilam w biegu. czesto glodna chodzilam, przez co bardzo schudlam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×