Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość impega26

Moja 12-letnia kotka dzisiaj zdechła :(

Polecane posty

Gość kjuiooi
sram mordą i jestem analfabetą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość impega26
Szopenowa - to gratuluje tak pięknego wieku kota :) Niestety nikt nie żyje wiecznie, każda istota odejdzie z tego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja psinka odeszła prawie rok
temu... niestety do tej pory w domu jest żałoba, nawet zdjęć nie możemy oglądać:( mamy jeszcze 6 letnią kicię, ale ona nie należy do pieszczochów:( brakuje takiej słodkiej mordki, która zawsze się cieszy na Twój widok:) coraz częściej myślimy o nowej psince, od kilku dni przeglądam ogłoszenia, ale sama nie jestem pewna czy będę w stanie pokochać nowego pupila tak jak mojego Niunia.. boję się wyrzutów sumienia, chyba mnie zjedzą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość impega26
Ja jeszcze nie sprzątnęłam misek i kuwety po mojej kici, nie pochowałam jej ulubionych zabawek. Jest mi tak strasznie ciężko się za to zabrać, ale w końcu będę musiała się przełamać i posprzątać to wszystko :( Ja jestem świeżo po stracie pupila, ale już dzisiaj wiem, że drugiego kotka będę miała. Nikt nie zastąpi mi mojej kici, żaden nowy zwierz nie zabierze mojej miłości do mojej kici, tak samo będzie u Ciebie z nowym psiakiem :) Pokochasz go zupełnie nową miłością, zobaczysz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko przykro mi trzymaj sie :* ja cie w pelni rozumiem bo bardzo kocham zwierzeta i dla mnie sa one blizsze niz ludzie mam nadzieje ze w przyszlosci pokochasz innego kotka lub pieska bo warto kochac zwierzeta i im pomagac np przygarniac z ulicy lub schroniska pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość impega26
Stworzę dom kolejnemu - tym razem niechcianemu zwierzakowi - to jest pewne, ale tak jak piszecie, musi minąć trochę czasu. Muszę oswoić się z myślą, że mój ukochany pupil odszedł. Muszę ochłonąć i dopiero wtedy zacząć rozglądać się za nowym zwierzakiem, a może to będzie tak, że nowy zwierzak znajdzie mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość impega26
teraz muszę iść na cmentarz załątwiać formalności pogrzebowe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja psinka odeszła prawie rok
ja sprzątnęłam wszystko w podskokach, na nic nie mogłam patrzeć! jak poszłam uśpić mojego ciapka to w gabinecie krzyczałam, że to mój pierwszy i ostatni pies... myślałam, że tak będzie, ale teraz to już sama nie wiem:( najgorsza jest ta bezsilnośc, człowiek tak bardzo chce pomóc a nie potrafi! mój psiak miał raka prostaty, nie mógł chodzić a, że mieszkam na 4 piętrze to każdy spacer był drogą przez mękę:( psinka była strasznie cięzka-owczarek niemiecki więc o znoszeniu nie było mowy... nie mogłam patrzec jak cierpi, musiałam go uśpić:( do dziś wyrzuty sumienia mnie zabijają, jak mogłam zabic mojego najukochańszego psa patrząc mu prosto w oczy... nawet teraz wyję jak to piszę a 13 września minie rok:( życzę Ci wytrwałości i ukojenia...dla siebie też... pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menszczyznaa
weź jakiegoś kotka ze schronika one są tam takie biedne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja rok temu przygarnęłam zmar
-zniętego kociego przybłędę i tak z nami już około roku mieszka ...Mamy duży dom -nie zdecydowaliśmy sie świadomie na "kupienie" zwierzęcie wiedząc ze i tak sie jakiś przyplącze no i tak sie stało ...nasz kocur jest śliczny ,niezależny ,samodzielny i robi co mu sie podoba ...w domu nie śpi tylko mąż zrobił mu taki domek na drzewie -cudacznie to wygląda ale on tam śpi ...Cóż był tak zdziczały i przestraszony ze chcieliśmy mu dać jakiś dach nad głową ...teraz myślę,że tej zimy już zamieszka w domu ... Nie myśle co będzie po latach jak sie zestarzeje ..nieee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, bardzo Ci wspolczuje :( Ja tez 'od zawsze' mam kotki.. gdy moja kruszyne przejechalo auto, po prostu przeryczalam nad jej zdjeciem caly dzien, jakos nie moglam sie pozbierac :( :( Jedyne, co moge Ci doradzic, a co pomoglo mi- przygarnij, i to JAK NAJSZYBCIEJ malego kociaka :) Ja wlasnie tak zrobilam. Mialam juz nawet zamowionego pieknego, dumnego persa, ale w ostatniej chwili zmienilam zdanie, pojechalam na wies i od kolezanki zabralam takie male biedactwo, ktoremu bylo widac sciegna, o kosciach juz nie wspominajac :O Taki biedny kotek zwykle wymaga wiele wiecej uwagi i poswiecenia (oswojenia, dokarmiania, nauki korzystania z kuwaty, wykonania szczepien i badan)- a zajmowanie sie nim pozwoli na oderwanie mysli od pupila, ktorego zabraklo.. Moja kicia jest juz ze mna 5 lat, i z tego niesmialego, wylenialego, wyglodzonego i dzikiego stworzenia- stala sie nadworna dama ze spora nadwaga :O :D i strasznie ksiezniczkuje !!!! 😠 Ale rozpieszczam ja, bo uwazam, ze zasluzyla na nagrode od losu za swoje "trudne dziecinstwo" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zabiłaś swojego psa tylko uśmierzyłaś jego ból. Lepiej byś się czuła patrząc, jak cierpi i zwija się z bólu? Chyba niekoniecznie. Podejmujemy decyzje, które nie zawsze są dla nas zrozumiałe. Ale nie powinnaś się obwiniać. Ja jak znalazłam swojego kota nieprzytomnego, to wiedziałam, że już nie da się jej odratować. Pojechałam do weta z myślą o jej uśpieniu. Zostawiłam ją jednak na noc w szpitalu, chociaż wiedziałam, że nie przeżyje do rana. Obwiniam się, że nie znalazłam jej wcześniej, że nie zareagowałam wcześniej... może gdyby nie była nieprzytomna tyle czasu, to by dzisiaj żyła. Ale to takie głupie myślenie. Tak miało być i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drzewo wtrawie
wiecie co, siedze drugi dzien i nie moge zrozumiec dlaczego tak sie dzieje. no kurwa mac! nie moge wysiedziec w domu , gdzie nie spojrze to ciagle mi sie wydaje ze on wyskoczy zza rogu, widze go spiacego na parapecie, na moim lozku.. i za kazdym razem leca mi lzy. nie moge sie pogodzic ze smiercia mojego kota. i to taka smiercia... zycie jest okropne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Początkująca modelka
Zaopiekuj się gołębiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Małe kociaki są słodkie i urocze, ale nie miałabym sumienia brać do domu takiego brzdąca wiedząc, że nie ma mnie pół dnia w domu, bo przecież pracuję. A w schroniskach do adopcji jest tyle trochę starszych kotów, które szukają domu. Zobaczymy jak to będzie. Na nic się nie nastawiam. Chciałabym, żeby sytuacja rozwiązała się tak jak u "ja rok temu przygarnęłam zmar" że to wybraniec znajdzie mnie, a mnie ominie nieprzyjemne wybieranie tego jedynego spośród tysiąca znajd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andreo
A moja 36 letnia kotka nie chce zdechnąć.Ale to nie moja żona-żeby nie było! Zrobiła tyle świństwa w mojej rodzinie.Tłumaczę, nic nie pomaga,rozkłada się i chce żebym ją głaskał nawet pod włos. Szkoda Twojej kotki bo była jeszcze młoda. Ja moją oddam komuś innemu.Nie myślałem,że tak się paskudnie zestarzeje.Brrrrrrrr!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś mi się dzieje
słodziak :)❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbbbbbbbbbbbbbbb
a moja kicia wczoraj wykręciła mi niezły numer.Mam ją od prawie roku, przygarnęłam z ogrodów działkowych, gdzie sobie mieszkała w szklarni.Właściciele działki niby ją dokarmiali ale domu nie miała.Na jesień zamieszkała u nas i udomowiła się, przynajmniej tak sądziłam.Wiosna zaczęłiśmy ją wozic na weekendy do naszego domku na dziełce.Tam cały czas trzymała sie działki i pilnowała nas.Do wczoraj, jak zobaczyła właścicieli szklarni coś się jej w główce poprzestawiało i poleciała za nimi na stare śmieci.Im nie dała się dotknąć ale i nie chciała opuśćić działki.Wreszcie właściciel przyszedł,żebyśmy zabrali kotka, bo oni idą do domu.Kicia na nasz widok zaczęła syczeć, warczeć i pokazywać pazury, zupełnie jak dziki kot.Nie dała się zabrać, uciekała od nas i w końcu została tam.Czekałiśmy na nią ze 2 godziny, wołałam , prosiłam i nic.Nie rozumiem tego zachowania, była do nas przywiązana, traktowaliśmy ja jak członka rodziny, miała ciep ły dom, pełną miske i naszą miłość i odwzajemniała nasze uczucia a tu nagle takie zachowanie.Dzis jade tak, może wróci ale nie mam pewności.Martwię się jak przeżyła noc i czy jej nic złego się nie stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byczunnia
Jak masz jeszcze zwłoki gdzieś pod ręką to zrób fotke cipci to se zwale:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×