Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość integra1975

Ja, a dziecko partnera

Polecane posty

Gość pinkyy
to tez nie jest latwe jak sie wydaje, ja tez na poczatku zabijalam sie myslami jak to bedzie. najwazniejsze ze masz dobry kontakt z dzieckiem, a to bardzo duzo zmienia.coreczka mojego partnera od poczatku okazywala mi zainteresowanie i sympatie, i to bardzo pomoglo, bo jakby byla trudnym dziekiem to tez mi byloby trudniej. moj partner bardzo dorosle podszedl do naszego zwiazku, na poczatku mielismy rozmowe jak mi wyznal ze ma dziecko ale niechce zebym sie tym przestraszyla, ale on chcialby zeby wszystko miedzy nami bylo dobrze. ja mu powiedzialam ze ja akceptuje ten fakt, ale on musi popracowac nad tym zeby bylo miedzy nami dobrze. powiedzialam mu ze nigdy nie chce poczuc roznicy, ani ze ja jestem wazniejsza ani ze dziecko. musi byc rownowaga, balans uczuc, balans milosci do mnie i do dziecka. wtedy nikt nie bedzie sie czul pokrzywdzony i bedzie sie nam ukladac wszystko dobrze, na lini partner-partnerka, ojciec-dziecko i bardzo wazne dla reszty macocha-pasierbica. do tej pory moj chlopak mnie nie zawiodl, nieznam uczuc typu zazdrosc o jego dziecko. tak jest zazdrosc o jego przeszlosc, czasami mysle czemu to nie ja jestem ta pierwsza, jest to zazdrosc ze przyzekal przed oltarzem milosc innej kobiecie a nie mi.. ale to sa pierdoly ktore musze poprostu wyrzucic z mojej glowy, zreszta do wszystkiego trzeba czasu. nic na sile. proboj myslec spokojnie na ten temat, a jak dziecko jest z wami to zbliz sie do nich, przytul malego, zobaczysz jak ci sie milo zrobi jak on to odwzajemni. i zobaczysz w oczach twojego partnera jaki jest szczesliwy jak was widzi razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pinkyy od dawna jesteś z tym facetem? Jak sobie radzisz z tymi uczuciami o których pisałaś? Jesteście małżeństwem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka Kazdepki
Od 6 lat jestem w związku z panem, ojcem 12 letniego syna. Ja również rozwódka, szczęśliwa matka 18 letniego syna. Dwoje wolnych ludzi [po rozwodach], którym ktoś wyznaczył ścieżki, aby się spotkali. Łatwo nie było, ale zawsze wspieraliśmy się wzajemnie. Pamiętam doskonale początki naszej znajomości i kontakt syna z nowo poznanym panem. O żadnych całusach, przytulaniach się przy dziecku nie było mowy. Podobnie reagował jego syn na moją obecność. Wszelkie formy okazywania swoich uczuć musieliśmy odłożyć na późny wieczór, kiedy chłopcy już spali. Przez cały dzień nasza uwaga skupiona była na dzieciach, ale nigdy nie odczuwałam dyskomfortu z tej sytuacji. Ja byłam dla niego najważniejszą partnerką, a jego syn był dla niego najważniejszym dzieckiem. Dziecku poświęcał każdą wolną chwilę jak u nas bywało, a zdarzało się to często. Dzieci podrosły, dzisiaj śmiejemy się z tego, a dzieci? One śmieją się z nas, ale zgodnie przyznają, byli zazdrośni o nowego wybranka swojego rodziciela. Oboje mieliśmy to szczęście, że poznaliśmy się już po naszych rozwodach, a nasi byli współmałżonkowie nie mieli podstaw do obwiniania nas zaistniałą sytuacją. Miało to i inne pozytywne relacje, starali się dzieciom wytłumaczyć, że nawet mieszkając nic się nie zmienia w relacji rodzic - dziecko. Przypadkiem :D udało nam się spłodzić dwojaczki - dwie cudowne dziewuchy, niestety te pannice[2 lata] jakoś nie są miłością nr 1 wśród całej trójki panów. Nos, owszem podetrą, ale z obrzydzeniem. Dodam jeszcze, że zarówno mój były mąż jak i jego była żona nigdy nam niczego nie utrudniali. Stosunki miedzy nami zawsze były poprawne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka Kazdepki
Do swojej wypowiedzi chciałabym tylko dodać kilka uwag. Przez pierwsze dwa lata [z nielicznymi wyjątkami] mój ukochany podczas odwiedzin chłopca sypiał razem z nim w pokoju, ja w sypialni sama. Jego syn czuł się u nas obco, dodatkowo zazdrosny był o mojego syna, który z jego tatą na co dzień mieszkał. Czasami bywało gorzko, ileż łez wylał ten malec, a my nie wiedzieliśmy dlaczego płacze. Pomógł starszy "przyszywany brat", on pierwszy to zauważył. Babcię też zmobilizował, z dobrym skutkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santander
fanko kazdepki- mądra wypowiedz mądrej kobiety, która ma serce i nie jest egoistką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślę że....
autorka ma prawo do wątpliwości. to jej życie i nie musi się na siłę dostosowywać, bo tak wypada. autorko Ty jesteś ważna i Twoje uczucia, dobrze, że pytasz jak rozwiązać problem, bo udawanie nic nie da. Moja rada: porozmawiaj o swoich uczuciach z partnerem, nie naginaj się na siłę, bo będziesz nieszczęśliwa, przemyśl na ile jesteś w stanie zaakceptować sytuację, jeśli jest to dla Ciebie nie do przyjęcia po prostu odejdź, Jesteś jeszcze młoda, ułożysz sobie jeszcze życie. Nie patrz na polskie schematy, w Europie kobiety dopiero po 35 decyduja się na dzieci. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość integra1975
Chciałabym bardzo podziękować za wypowiedzi kobiet, które znalazły się w podobnej do mojej sytuacji. Budujące jest to, że można pewne sprawy poukładać i pewne uczucia w sobie przewalczyć. Chciałam to przeczytać, chciałam przekonać się, że jest możliwe. Gdybym była głupią egoistką, durną babą wyzutą z uczuć, jak to mnie określała Santander i jej podobne osoby, ziejące nienawiścią i osądzające bez zastanowienia, każdego, kto ma inne, niż one same poglądy, to nie byłoby mnie tutaj. Miałabym daleko w poważaniu to, co się dzieje z czyimś dzieckiem, to, czy cierpi jego ojciec - liczyłabym się tylko ja, ja i jeszcze raz ja. Tak nie jest. Potrafię wczuć się w czyjąś sytuację, potrafię zrozumieć, a jeśli mam z tym trudności, to przynajmniej próbuję, ale nie jestem altruistką, nie jestem typem rezygnującym dla kogoś z własnego szczęścia. Mam w sobie jakieś tam pokłady tzw. "zdrowego egoizmu" i dlatego nie chcę rezygnować z należnego mi w związku miejsca. Santander to pewnie typ matki-Polki, dla której dobro jej własnych dzieci powinno być naczelnym celem całego świata. Kobiety jej pokroju nie dają prawa innym kobietom zaistnieć u boku facetów po rozwodzie, którzy są ojcami, a jeśli już zaistnieją, to ich rola wg Santander powinna być podrzędna i zmarginalizowana, sprowadzona w zasadzie do dogadzania facetowi i jego potomkom z pierwszego małżeństwa. Ja się z tym nie godzę! Nikomu nie rozbiłam rodziny, by dobrowolnie stawać na końcu szeregu. Chciałabym pokochać synka mojego partnera, bo dzięki temu mi samej byłoby łatwiej, a nie dlatego, że to dziecko na to zasługuje. Chciałabym nie czuć emocji, gdy przez cały dzień, w którym poświęcam czas nie mojemu dziecku, jego ojciec widzi tylko swojego syna, a w stosunku do mnie nie stać go na odrobinę ciepła. Przepraszam Santander, ale nie potrafię tłumaczyć sobie tego miłością ojca do dziecka! Bo pytam się, jeśli to męskie serce jest po brzegi wypełnione miłością do dziecka, to czy w ogóle znajdzie się w nim jeszcze choć skrawek na miłość do kobiety? Możesz wylewać na mnie swoje wiadra pomyj, ale tak naprawdę z nas obu to Ty jesteś złym człowiekiem, bo nawet nie próbujesz zrozumieć drugiej strony, jesteś ślepa na czyjeś argumenty, widzisz tylko to, co chcesz zobaczyć. Życie nie jest czarno-białe i wiele spraw nie da się rozsądzić tak, jak Ty to robisz. Przeczytałam na tym forum wiele przykrych słów na swój temat. Anonimowość u prymitywnych jednostek wyzwala agresję i pozbawia resztek kultury. Łatwo rzucić kamieniem zza winkla, gdy jest pewność, że się pozostanie bezkarnym, prawda Santander? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Integro, zaimponowałaś mi dojrzałością i samoświadomością. Wiesz, czego chcesz i masz zdrowe podejście zarówno do ludzi, jak i do życia. Mam nadzieję, że Twoje życie poukłada się tak, by było dobrze Tobie i Twoim bliskim. Z mężczyzną porozmawiaj - spokojnie i rzeczowo. W taki sposób, w jaki to opisałaś tutaj. Jeśli jest osobą myślącą, z pewnością się zastanowi. Jeśli nie, zdążysz się pozbierać i na nowo odbudować swój świat i swoje życie. Powodzenia, Kochana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santander
autorko- nie było z mojej strony wiadra pomyj, nie przesadzaj- to że inne osoby bardzo drastycznie zareagowały to inna kwestia. Za " głupie krówsko przeprosiłam" - fakt - wkurzyłaś mnie swoją niby dużą wrażliwością- ja taką wrażliwość nazywam jednostronną. Nie jest łatwo mnie omamić elokwentnymi i kwiecistymi wypowiedziami, staram się nawet z najbardziej poetyckiej wypowiedzi wyłuskać suche fakty. A fakty są takie , że chcesz odejść od faceta tylko dlatego, że poświęca 100% czasu dziecku w czasie jego pobytu. Dziecku nie mieszkającemu z nim dodajmy.Nikt Ci nie każe kochac tego chłopczyka- choć o dziwo mężczyźni są w stanie pokochac przysposobione dzieci, adoptowane dzieci też roszice są w stanie pokochać no ale dobra- nie każdy ma ten dar , zachowujesz się wobec niego poprawnie. Ale wiesz , co się stanie , gdy odejdziesz? Pomyślałaś, że nie tylko Twojemu facetowi będzie przykro ale i małemu któremu książeczki czytasz? Pomyślałaś o tym że jesteśmy odpowiedzialni za to , co oswoiliśmy? Zadaj sobie pytanie, czy Ty kochasz tego faceta( on jest w pakiecie) czy może tylko swoje wyobrażenie o nim i związku z nim. Być może ten facet rzeczywiście pogubił się, bardzo tęskni za synkiem, chce być jak najlepszym tatą dlatego nie dopuszcza Cię do ich wspólnego czasu. Pomóż mu jeśli go kochasz a nie naburmuszasz się jak prawdziwa niunia. Piszesz, że jesteś wykształcona- więc zasięgnij pomocy w literaturze psychologicznej, być może kilka wizyt u psychologa pomoże CI odpowiedzieć sobie na pytanie jak masz pracować nad emocjami i jak ma pracować nad nimi Twój partner. Atakujesz tu mnie tylko dlatego, że dostałaś pigułkę prawdy, i znów wkurzyłaś się, że pochwaliłam wypowiedz fanki -ktoś już tu kiedyś napisał, że wszystkie osoby które mają inny niż jedynie słuszny poglad niż Twój są złymi ludźmi. Co do bycia złym człowiekiem- dlatego, że Twoja wrażliwość mnie nie ruszyła tak twierdzisz. To nie jest wyznacznik bycia dobrym czy złym moim zdaniem. Co do bezkarności- tu wszyscy jesteśmy bezkarni - mimo to nie uważam, bym za to , co napisałam miała zostać ukarana w realnym świecie zaś Ty raczej nie odważyłabyś się głośno powiedzieć partnerowi o uczuciach, jakie w tej chwili naprawdę żywisz do małego. Poczytaj autorko fankę bo ona mądrze napisała. Ja myśle, że ten facet CIę kocha więc jeśli i Ty go kochasz to pracuj nad sobą , rozmawiaj z nim , może niech ktoś z zewnątrz wam pomoże ale na litość boską, nie kreuj się tutaj na zagubioną nastolatkę którą chłopak się nie dośc zajmuje bo to po trzydziestce jakoś dziwnie brzmi. Sorki za szczerość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santander
str 1 "Jest mi z nim cudownie pod każdym względem, z przekonaniem mogę napisać, że jestem z nim szczęśliwa do czasu, gdy nie ma wizyty jego synka." str 5 "Bo pytam się, jeśli to męskie serce jest po brzegi wypełnione miłością do dziecka, to czy w ogóle znajdzie się w nim jeszcze choć skrawek na miłość do kobiety?" Te dwie Twoje autorko wypowiedzi absolutnie się wykluczają, to mo wszystko się kupy nie trzyma. Bo albo jest Ci z nim cudownie pod KAŻDYM albo jego serce jest po brzegi wypełnione miłością do dziecka. przemyśl to sobie , odkryj siebie i rozwiąz problem. Jest to możliwe ale tylko w wypadku, gdy się jest szczerym samemu ze sobą. Wiem ,że to trudne ale spróbuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santander
Damascenko,za to Ty rozumiesz wszystko tak więc tak hołubiona tu równowaga pozostaje zachowana;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Santander, przecież to ty wykreowałaś się tu na nieomylną i wszystkowiedzącą :) Mogę jedynie pokornie pozostać w twym cieniu i chłonąć twoje mądrości całą sobą licząc, że w przyszłości stanę się choć w jednej czwartej podobna do ciebie :) Zachowaj obie szale dla siebie - nie zmieszczę na żadnej się przy twoim ego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santander
ojtam ojtam- skupiam się po prostu na udostępnianych przez autorkę faktach co i Tobie radzę jeśli tak bardzo chcesz podążac droga Prawdy:-) Słynna postać Sprawiedliwości trzymającej szalę w dłoni ma własnie dlatego zasłonięte oczy by mieć do dyspozycji tylko fakty:-) Mimo wszystko miłej dalszej części niedzieli życzę:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santander
w takim razie smacznego:-) dla rozładowania atmosfery wiersz o ciasteczkach ( niestety nie śmietankowych;) ) Pewna pani czekała na start samolotu. Mając zaś w perspektywie siedem godzin lotu, Wyszukała lekturę w pobliskim sklepiku, Dokupując doń pysznych ciasteczek bez liku. Lektura ją wciągnęła, lecz nie uszedł jej wzroku Pewien łysy dżentelmen, co siadł u jej boku I z otwartej torebki ciastkami się raczył. Nie krzyknęła na niego, choć się nie tłumaczył. Czytała, chrupiąc ciastka, lecz zauważyła, Że ich liczba w szybkim tempie się zmniejszała. Myślała: „Gdyby nie moje dobre wychowanie, Podbiłabym ci oko, mój szanowny panie! Na jedno ciastko damy, pan brał jedno swoje. Gdy zostało ostatnie, zmartwieli oboje. „Cóż więc teraz uczyni ten bezczelny gbur? On z uśmiechem nerwowym złamał je na pół - I podał jej połowę, drugą sam zjadając. Kobieta nadal o nic nie pytając, myślała: „To już niesłychany wprost szczyt bezczelności, By okazać komuś taki brak wdzięczności! Myśl o tym strasznym zajściu tak ją rozzłościła, Że kiedy godzina odprawy wybiła, Z ulgą zabrawszy bagaż, ku wyjściu zmierzała, Na „złodziejskiego chłystka nawet nie spojrzała. Usiadła w samolocie, ciągle rozżalona. Wiedząc, że jej lektura nadal nie skończona, Szukała w torbie książki usta otworzyła, Bo w niej nietknięta paczka ciastek tkwiła! „Jeśli moje są tutaj westchnęła w rozpaczy - „To tamte były jego i dzielić się raczył! Za późno na przepraszam tak z żalem stwierdziła Ta co sama złodziejem ciasteczkowym była. Załączony przykład pokazuje, jak często mylimy się w osądach:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz fanko, tak chwalisz
swojego partnera. A dla mnie facet który zostawia własne dziecko i wychowuje cudze to zwykły bydlak. Sama piszesz że jego syn jak przyjeżdżał to płakał. I ten "kochany" tatuś woli mieszkać z cudzymi dziećmi niż z własnym. Tobie to nie przeszkadza. Cóż, świadczy o tobie. Hmmm. Można i tak, ja bym takiego kopnęła w d... Ale widać niektóre baby za wszelką ceną trzymają się męskich spodni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex żona i aktualna mama
wiesz fanko, tak chwalisz Przeczytaj raz jeszcze co tak kobieta napisała. Zachowała się w tej sytuacji wzorowo. Inne kobiety powinny brać z niej przykład.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam???
A ja rozumiem rozterki autorki. Mało tego, podzielam je. Moja sytuacja jest bardzo podobna do tej, w której znajduje się autorka. Sama mam wątpliwości i nie wiem, czy podołam mimo, że kocham mojego mężczyznę. Z perspektywy czasu uważam, że ludzie bezdzietni powinni wiązać się z bezdzietnymi. Tutaj nie chodzi o egoizm, ale, jak w moim przypadku, o taką jakby formę złości o to, że się coś w życiu po drodze poknociło i nie ma się swojej "normalnej" rodziny, wspólnych ze swoim wybrankiem dzieci, tylko staje się twarzą w twarz przed takim małym człowieczkiem - podobnym do jego mamusi, któremu ten nasz ukochany facet, gdyby mógł to gwiazdkę z nieba by dał. Staje się więc przed takim człowieczkiem i walczy się z targającymi emocjami, bo wcale nie podziela się miłości faceta do tegoż dziecka, nie ma sie anielskiej cierpliwości do jego humorów i nie zawsze samej sobie można przetłumaczyć, że trzeba faceta zrozumieć, jego pragnienie spędzenia z tym dzieckiem każdej wolnej chwili, nawet kosztem rezygnacji ze wspólnych planów. Inaczej poświęca się czas NASZEMU dziecku, a inaczej obcemu, mimo, ze to tez dziecko, ze ma pragnienia, potrzeby i że nie jest niczemu winne. Wszystkie dzieci sa nasze, taaaa, ale jestem ciekawa, ile zapiekłych mamuś miałoby równie wiele serca do dzieciaków swojego Misia ze związku z inną kobietą. Jeśli mężczyzna sprawi, że jego kobieta poczuje się najważniejszą osobą w jego życiu, to tylko babeczka będąca potworem nie otworzy serca na tego małego człowieczka, będącego z jej Misiem w pakiecie. Niestety niektórzy panowie zaślepieni w swej rywalizacji z drugimi tatusiami, z którymi ich dzieci są na co dzień, chcąc tym dzieciom w ciągu weekendów czy wspólnych wakacji zrekompensować rozłąkę, zapominają o uczuciach kobiet, które pojawiły się w ich zyciu. Mówię tu o kobietach, które zaistniały już po rozpadzie małżeństwa, o kobietach nie będących przyczyną zniszczenia rodziny. Ktoś tu napisał, że ci panowie, którzy są opętani miłością do dziecka nie powinni się wiązać. Zgadzam się, a już na pewno nie powinni mamić bezdzietnych kobiet. Mój facet wie, że jest dla mnie najważniejszy, na pewno to czuje. Dobrze, ze chociaż on. I jeszcze jedno, dzieci pójdą swoją drogą i co wtedy, pytam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka Franka
Droga Integro.Juz nic nowego sie tu nie dowiesz.Uslyszalas wszelkie mozliwe opinie.Mysle ze czas na zastawnowienie sie co i jak dalej..... Pamietaj tylko o jednym.Cokoliwek zrobisz,zrob tak zebys byla szczesliwa i nie zalowala.Krzycz glosno gdy cos ci sie nie podoba.Nie tylko uczucia inych sa wazne.Twoje dla ciebie sa NAJWAZNIEJSZE i nie bedziesz szczesliwa jesli wszystko bedziesz robic pod innych.To ze kogos nie kochasz lub nie akceptujesz,nie czyni z ciebie egositka.To czyni cie kobieta swiadoma tego czego chcesz.A ze innym sie to nie podoba to juz ich problem ;) Spij dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochanka Franka
Damo,jakie mamy plany zywieniowe?? Golonka i piwko w weekend??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex żono, owa fanka kochanka
wzorowo to by się zachowała, gdyby odeszła gdy zauważyła pierwszy raz jak dziecko przez nią płacze. Ale nie, ona pchała się do łóżka owego pana, nie odpuszczała, tworząc otoczkę niby troskliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olenka1234
Witam, Od jakiegoś czasu spotykam się z facetem, który ma dziecko, ale moja sytuacja jest nieco inna niż autorki. Otóż ja jestem bezdzietną panną, a on kawalerem z dzieckiem, które było, krótko mówiąc, wynikiem wpadki z kobietą, której nie traktował poważnie. Jego synek ma teraz 3 lata i jest łudzaco podobny do ojca. Mieszka z matką. W tym przypadku nie ma alimentów, widzeń itp, ponieważ nie było żadnej sprawy sądowej. Mój M. bierze czasem dziecko do siebie, by spędzić z nim trochę czasu oraz łoży na jego utrzymanie w takim stopniu, w jakim sam uzna to za wystarczające. Powiem szczerze, że gdyby powiedział mi o dziecku na pierwszej randce to zapewne ucięłabym tę znajomość. On jednak najpierw mnie zdobył, rozkochał, a potem jakby nigdy nic mimochodem poinformował, że ma synka. Byłam wtedy wściekła i rozważałam zakończenie relacji, ale postanowiłam go nie skreślać, ponieważ dziecko się samo na świat nie prosiło, a dobrze o nim świadczy, że mimo braku gotowości do bycia ojcem stara się stanąć na wysokości zadania. Niestety, tak jak już wielokrotnie pisaliście, dziecko zawsze będzie najważniejsze. Znamy się jeszcze dość krótko, ale już kilka razy zdarzyło mu się odwołać nasze spotkanie z powodu dziecka. Uważam, że to niesprawiedliwe, że to ja mam się dostosować i podporządkować. Rozumiem, że dziecko potrzebuje ojca, ale nie oszukujmy się- to dziecko i tak nie ma normalnej rodziny i nigdy jej nie będzie miało, bo jego tatuś i mamusia nigdy nie będą razem! Nie mogę i nie chcę kazac mu wybierać- ja albo dziecko, ale widzę, że będę musiała zadać mu podstawowe pytanie: czy czuje się na siłach dogodzić w takim samym stopniu mnie i dziecku? Bo jeśli nie, to po co mi w ogóle zawracał głowę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×