gdy coś mnie boli od razu mysle, że czyha na mnie smierć...

Otóż od jakiegoś czasu mam pewne zaburzenie (nie iwem czy tak to nazwać), ale mniejsza z tym. opowiem Wam na przykładach co jest ze mną nie tak: pare dni temu bolała mnie głowa, tak strasznie, ze wzięłam od razu 2. Następnego dnia bolała mnie znów (w tym samym miejscu, taki sam specyficzny ból) i od razu w mojej głowie zaczęłam snuć, że co jeśli mam krwiaka, jeśli mam guza mózgu. Skojarzyłam to od razu z tym, że ostatnio często oczy mnie bolały (naszę okulary), wiec od razu do komputera i godzinne studiowanie chorób na tym podłożu. Albo boli mnie zołądek to od razu przed oczami mam wizję, że mam raka żołądka, przełyku czegokolwiek i mam przed oczami widok samej siebie w łózku, z kroplówką, jak jestem łysa itd. Inna sytuacja: bolało mnie coś w klatce piersiowej i byłam pewna ze to serca( zresztą ból w tej częsci był zlokalizowany) po wizycie u lekrza diagnoza: nerwobóle. Oczywiście nie wierzyłam lekarzowi, kazałam zrobic EKG (jednak nic nie wykazało). Ciągle gdy mnie coś boli od razu myślę, że wkrótce umrę albo jakaś cięzka choroba mnie spotka. Kiedy dostaję bólu gardła (przy przeziębieniu) jestem pewna, że mam raka przełyku (bo paliłam papierosy, ale z tego całego strachu rzuciłam je niedawno). boli mnie kolano to od razu przypomina mi się film o pewnej dziewczynie co też ją kiedyś zabolało a w rezultacjie amputowano jej nogę. Nie wiem co się dzieje ze mną, kiedyś tak nie było, był zwyczajny strach i jeśli bolało mnie gardło to pszłam do lekarza z nastawieniem ze mi powie ze mam angine czy zapalenie gardła. Hipochondrykiem raczej nie jestem. O swoim bólu nikomu nie opowiadam, nie rozczulam się, tylko wewnątrz siebie mam jakieś "wizje".