Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobita której już zabrakło sił

Potrzebuję opinii silnych Kobiet

Polecane posty

Gość Kobita której już zabrakło sił

Nie wiem jak zacząć. Temat stary jak świat. Związek, koniec związku, porzucona ona. Ta ona to ja. Porzucona z dnia na dzień. Facet z planami na najbliższe 30 przyszłych lat wybrał się do kolegi i tam poznał "nowszy model". Sytuacja świeża bo zaledwie tygodniowa. Natłok myśli w głowie, życie wywrócone do góry nogami, smutek NIE DO OPISANIA(!), człowiek czuje że wyrwano mu serce obcęgami... co będę mówić - wiadomo jak sie człowiek czuje po takim czymś. :( Wiem że niektórzy tu pewnie mnie oplują i wyśmieją albo sama nie wiem. Ale mam pytanie do mądrych kobiet (albo i mężczyzn o ile w ogóle tu czytają te nasze babskie rozważania). Pytanie brzmi: Jak zacząć normalnie funkcjonować? Dlaczego nie mamy w mózgu czegoś takiego jak "delete" wspomnień które należy bezwzględnie wymazać dla naszego dobra! :( Na samą myśl że mam teraz myśleć i ma mi być smutno przez wiele następnych lat - ogarnia mnie przerażenie. Co zrobić by już nigdy nie dać sie nabrać. Czy w ogóle człowieka jeszcze kiedykolwiek coś spotka? A może moja droga to droga samotnego człowieka. Jeżeli tak - to jak sie nauczyć być bezgranicznie szczęśliwą samą? Widze że pytań zadałam więcej. Wybaczcie dziewczyny ale bardzo potrzebne mi wsparcie od innych ludzi. Dziękuję za odpowiedzi z góry. Postaram się przemyśleć wszystkie wypowiedzi i odpisać. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CatchMeIfYouCan
Nie wiem co gorsze... być porzuconą, czy byc nigdy niczyją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zegarek bez wskazówek
co zrobić by zacząć normalnie funkcjonować? Czas..upływ czasu, pomaga, wierz albo nie, ale pomaga. Do tego pomóc mogą okoliczności po drodze - spotkane osoby, wydarzenia które zmienią Twoje życie. Co do zaufania..Ufaj, nie bój się ufać, z otwartymi oczami, ale ufaj, w przeciwnym razie możesz stracić na serio coś wartościowego. trzymaj się i bądź dzielna..za kilka miesięcy będzie znacznie znacznie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Wiesz - i to nie jest dobre i to. I tak jestem "niczyja" teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zero zero light
Ech ten ból. Z tym delete to by się rzeczywiście przydało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Do "zegarka bez wskazówek". Z tym zaufaniem to będzie kłopot (zawsze był). A w końcu po latach jak w coś uwierzyłam to taki strzał prosto w człowieka. Okropne uczucia. Ech. Nie mam już nastu lat. Nie jestem tak otwarta na nowości. Takie porzucenie to chyba prócz śmierci innych osób - jedno z najgorszych odczuć. Chciałabym ręcznie poprzesuwać zegary by już minął ten najgorszy czas. A teraz to dopiero przyjdzie mi sie męczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj. Teraz będzie Ci trudno-wiadomo,że strata kogoś bliskiego boli.Czujesz się samotna i zawiedziona.Potrzebujesz czasu ale czas minie i będzie tylko lepiej. Co masz zrobić?Napewno się nie zamartwiać,zająć się czymś,wyjśc do ludzi,zrobić coć co sprawi Ci przyjemnośc a wieczorami nawet popłakać w poduszkę jeśli trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Czas, czas, czas, pogodzenie z sytuacją...Nie obwinianie siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Do "zero zero light". To byłoby wspaniałe. Kolejnego dnia zacząć życie na nowo z czystą kartą i bez uprzedzeń i do tego z wiarą w kolorową przyszłość.... :) A tu nawet nie ma zwykłej gumki-myszki która wytarłaby co potrzebne w mózgu i w serduchu. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieta...posłuchaj... wiele osób było starganych przez życie, ja tez nie miałam zawsze z górki, ale nie traciłam optymizmu życiowego. Zaczęłam od siebie, zadbałam o siebie, by wyjść na prostą, sama z sobą, by potem móc normalnie funkcjonować z kimś innym, w pełnej szacunku i spokoju relacji dwójki dorosłych i uczciwych ludzi. Ale to nie było celem samym w sobie i jedynym - mieć kogoś, być w związku. To się stało, bo doprowadziłam do porządku siebie.... tez nie mam nastu lat ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Do "Ayamei" Dziękuję. Tylko te ciągłe wspomnienia w tej mojej głowie. Boże to okropne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potrzeba czasu:)bedzie dobrze:)kiedys wspomnisz z usmiechem teraz lek przed nieznanym,innym jutrem zabija moja rada-planuj sobie co bedziesz robila staraj sie czyms zajac-jakies kolko,fitnes itd by nie myslec przytulam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie piszesz jak dlugo czasu uplynelo od tamtych wydarzen. Moge powiedziec tylko tyle, ze na sile nic sie nie da zrobic. To ze sobie postanowisz jak od teraz bedziesz zyc, nie zmieni automatycznie od razu tego jak sie czujesz. Najpierw musi uplynac troche czasu, a ile, to juz kwestia indywidualna. Pomimo tego ze wymazac sie pewmych spraw z pamieci nie da, to jednak, chociaz czasem ciezko nam w to uwierzyc, z czasem nasza pamiec sie przytepia, zle doswiadczenia budza coraz mniej emocji i choc niesmak i tak pozostanie, to dopiero jak juz rana przyschnie, praca nad soba moze dac jakiekolwiek efekty. Jak juz uda ci sie w miare zdystansowac od przeszlosci, wtedy mozesz zabierac sie za siebie. Kazdy ma inaczej, ale jest wiele osob, ktore po prostu nie potrafia byc szczesliwe nie bedac w zwiazku. Wszystko zalezy od tego, jaka ty jestes osoba. Poza tym, zycie pisze czasem niewarygodne scenariusze, i moze sie nawet zdarzyc, ze ni z tad ni z owad, pojawi sie nagle ktos, kto pozwoli ci byc znowu szczesliwa, zanim przejdziesz przez wszystkie te etapy po rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zero zero light
potrzeba 10 lat nam. ał JAK TO BOLI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem Autorka powinna znaleźć szczęście i spokój po ostatnich złych wydarzeniach - ale to ogrom pracy na sobie sameje....jeśli inny związek ma być lekarstwem, to co jeśli i to się nie uda???? Znalezienie kolejnego faceta który ma wyleczyć rany, to bardzo zły pomysł....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Asak - dzięki. Chłonę te Wasze rady i czytam. Boje sie zostać ze swoimi myślami sam na sam. "plote 5/10" cześć :) Minęło zaledwie pare dni. Nawet nie tydzień. Staram sie zająć czymś ale tylko kiedy już śpie i to naprawde mocno - wtedy nie myśle o tym. Otwieram oczy i po sekundzie znów na nowo ten sam film mi przebiega przez mózg. Masz racje - jedni potrafią żyć samotnie, inni nie. Przez wiele lat byłam sama i dawałam sobie rady. Potem pojawił sie on i zdołałam sie otworzyć i zaufać. Teraz znów wracam do "pierwotnego" stanu. Oj nawet nie wiesz jak chciałabym się zdystansować i to już, natychmiast! Te nasze babskie serce takie pamiętliwe i miękkie. Denerwuje mnie to. Wolałabym być zimnym męskim draniem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
psycholog mowil,ze potrzeba od roku do 2lat zeby ktos odszedl z naszego serca,umarl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Do "Zegarek bez wskazówek" Ale ja już nie mam siły na nowo "pracować" nad samą sobą.... Myślałam że już jestem "zbudowana" i jestem silną osobą. A jednak nie jestem. Odchodzi ktoś, wymazuje ze swojego życia i nie wiesz co masz dalej zrobić. Jakby ktoś zostawił cie w ogromnym lesie podczas bardzo gęstej mgly i powiedział: no to cześć, radź sobie, pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
asak - no to ja jestem bardzo trudnym przypadkiem. Kiedyś daaaaaaaaawno temu miałam podobną sytuacją (tylko rozstanie było za obustronnym porozumieniem) i odkochanie sie i zapomnienie zajęło mi 6 lat. Jak mam znowu sie tak męczyć to wolę kulkę w łeb. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieta = Ty jesteś silna i jesteś zbudowana..musisz tylko dojśc do siebie po szoku. To że jesteś silna nie oznacza że jesteś wyzuta z uczuć i że nie mozna Cię zranić...Ty na serio dasz sobie radę...ja to widzę po tym co mówisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Asak, Zegarek bez wskazówek - popłakałam sie po tych słowach... Dziękuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Jeszcze tylko chciałam powiedzieć że to takie teraz smutne... wszystko sama.... kolacje jem i patrze na TVN w twarz dziennikarza, nie za bardzo mam komu opowiedzieć jak minął dzień.... :( Gdy parzę herbatę to tylko w jednym kubku. Czuje sie jakby mi ktoś umarł. Przepraszam za narzekanie ale to silniejsze ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bylam kiedys w podobnej sytuacji. A wygladalo to tak, ze przez pierwsze 2 tygodnie bez przerwy plakalam. I to naprawde bez przerwy. doszlo do tego, ze musialam wziasc wolne w pracy, bo nie bylam w stanie pracowac.....Przestalam jesc i zaczelam strasznie duzo pic. To trwalo jakies 3,4 miesiace. Jak juz wrocilam do pracy, to moje dni wygladaly tak: praca, dom, od razu picie na umor, spac, w miedzyczasie niekonczace sie telefony do przyjaciolek, wyplakiwanie sie itd. Pozniej zorientowalam sie, ze wszyscy wkolo maja juz dosc moich lamentow i zdalam sobie sprawe ze zostalam z tym calkiem sama. Zaczelam wiecej wychodzic. nie mam na mysli wychodzenia na imprezy, ale wychodzenie do galerii handlowych i wiekszych marketow na zakupy, zamiast tylko do spozywczaka kolo bloku. kiedys pomyslalam sobie, ze skoro juz "bywam na miescie" to co bedzie jesli Go spotkam przypadkiem albo ktoregos z jego znajomych. Zapadne sie chyba pod ziemie jesli ktokolwiek z nich zobaczy mnie w takim stanie. Za nic w swiecie nie chcialam zeby ktos sie dowiedzial, ze to z powodu rozstania sie tak upodlilam. Zaczelam znowu dbac o siebie. Paradoksalnie, najwiekszych skrzydel dostalam, kiedy przypadkiem dotarla do mnie informacja, ze on bardzo cierpi, zaluje rozstania i kombinuje jak odkrecic ta cala sytuacje. I choc juz w tamtym czasie nie mialam najmniejszej ochoty do niego wracac, po tym kiedy zdalam sobie sprawde z tego, do jakiego stanu sie doprowadzilam z jego powodu, to w jakis dziwny sposob dodalo mi to sil. Dzis jestem juz calkiem wyleczona. wiadomo, zle wspomnienia czasem wracaja, ale moge smialo powiedziec ze nie tylko sie odbilam, to jestem juz takze duzo wyzej niz bylam przed ta cala akcja. I tobie takze tego zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pisz ile chcesz,potrzebuje sie teraz wygadac,wyrzalic,ponarzekac nie dus w sobie fajnie sie Ciebie czyta chociaz smutne to:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A TERAZ POSŁUCHAJ....
Dopóki nie zrozumiesz, że człowiek musi być szczęśliwy sam ze sobą, dopóty będziesz się męczyć. Co to ma znaczyć, że do szczęścia potrzeba ci faceta? A bez niego nie żyjesz? Bez męskich portek twoje życie jest puste? Nie masz żadnych pasji, zainteresowań? Miłość jest ważna, ale to tylko DODATEK do wszystkiego innego, a nie podstawa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Do "A teraz posluchaj" Tak tak masz rację. Oczywiście że jest życie bez męskich spodni (żyłam samotnie naprawde wiele lat) Mam swoje pasje (które nigdy nie zostały zaniedbane), mam zainteresowania, pracę itd. Tylko to jest poprostu gwałtowna zmiana dotyczasowego życia. Człowiek jakoś zapomina że był sam i żyje i cieszy sie kimś i z kimś. A teraz znowu trzeba "zapomnieć" życia we dwójkę i sobie przypomnieć jak to było kiedyś. Jest to o wiele trudniejsze. Czasem zapominam że go już nie ma i o mało co nie zawołam na głos jego imienia. Najgorsze jak myśle co teraz robi. Nie chce myśleć. Nie chce! A to wraca. "plote 5/10" Dzięki za życzenia. Też chciałabym być wyleczona ale chyba na to za wcześnie. Rozumiem Twoje postępowanie. Poprostu robiłaś wszystko by umniejszyć swój ból. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Jeszcze powiem Wam coś tragikomicznego. Jakiś miesiąc temu byliśmy na kilkudniowej wycieczce i on mnie spytał czy za rok o tej porze będę już jego żoną. Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać czy zacząć książke pisać. :D Nie minęło wiele czasu a zostałam.... sama nie wiem jak to nazwać... niedoszłą wdową? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×