Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobita której już zabrakło sił

Potrzebuję opinii silnych Kobiet

Polecane posty

Gość porzucona nr29865..
Ja pare lat temu zostalam porzucona z dnia na dzien powodu nie znam uslyszalam odchodze i tyle minelo pare dobrych lat jestem zakochana w szczesliwym zwiazku od 4.5 roku czyli wydawaloby sie ze bucik jest czysty ale cos tam pod spodem zostalo i ''śmierdzi'' bo czasami pytanie czemu mnie tamten zostawil wraca najgorsze jest to ze nie znam powodu . Czasami sobie mysle co byb bylo gdybym go spotkala , pod wpływem % pewnie bym sie zapytala co sie z nami stalo przeciez bylismy szczesliwi(przynajmniej ja do czasu) ..ale z drugiej strony to by bylo takie upokarzajace wiem o tym ale cos tam w srodku chce znac odpowiedz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Do Zegarek bez wskazówek - nie ma większego ale coś co łączy jest lepsze niż coś co dzieli. Ale zabłysnęłam inteligencją :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Dziękuje dziewczyny. Czytam wszystkie wypowiedzi. Bardzo mi to pomaga i skłania do przemyśleń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolało i teraz mniej boli
U mnie też było mnóstwo myśli. Różnica pomiędzy Twoją sytuacją, a moją jest sporo. Moja nie odeszła do innego. Po prostu stwierdziła, że nie kocha i się męczy w tym związku. Dodała, że będzie chciała wrócić, ale ja już pewnie będę z kimś innym. Dodała, że nie ma zamiaru się nikim spotykać. Przez ten cały czas jesteśmy sami. Przynajmniej z tego co raz na jakiś czas mi powiedzą przez przypadek wspólni znajomi. Co jest jeszcze ważne. Unikaj miejsc które Ci się z nim kojarzą no i obowiązkowo miejsc w których możesz go przez przypadek spotkać. Każde przypadkowe spotkanie na początku rozstraja na kilka kolejnych dni :/ Zacznij od jutra uprawiać jakiś sport. Od razu poczujesz się lepiej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Do porzucona nr29865.. Najgorsze jest to że strasznie sie bałam wejść w ogóle w związek. I on naprawde sie namęczył zanim sie przekonałam i mu zaufałam. I teraz mam za swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no powiedzcie mi prosze
jakiej rady udzielicie osobie która jest w sytuacji podobnej do autorki ale widuje swojego ex codziennie w pracy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam jedna dziewczyna
żeby dbała o siebie ładnie się ubierała nie okazywała że jest jej smutno była uśmiechnięta rozmawiając z koleżankami i nie zwracała na niego uwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słabo-silna
Trzeba zachować swoja godność :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Do bolało i teraz mniej boli. Tak sytuacja inna. Ale podobna w tym sensie że ta druga osoba "nie kocha... nie chce kochać" Oczywiście nikogo nie zmusimy do miłości. Nic na siłe. Też Ci współczuje tego przez co musiałeś przejść. Nie jest łatwo. A nie da sie niczego naprawić... przywrócić? Może ona to przemyślala jakoś? Zmieniła sie? Od jutra sport? A może być bieg do pracy? Do no powiedzcie mi prosze Nie wiem. :( Udawać obojętność? Jestem w troche innej sytuacji (on mieszka w innym mieście)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Aha! Jeszcze chciałam powiedzieć że stoczyłam walkę z tym by nie zadzwonić. Nie zadzwoniłam bo to byłaby głupota. Co niby chciałam usłyszeć? Ale naprawde to taka silna chęć dzwonienia że aż mnie to zaskoczyło. Wyrzuce komórke chyba albo wsadze pod wanne albo w jakieś inne trudno dostępne miejsce. Też tak miałyście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ryzykujesz że zadzwonisz albo wyślesz smsy w najmniej spodziewanym momencie...a to i tak nic nie zmienia, na serio to dramat :) ja miałam podobnie, że tak na serio nawet nie znałam powodu dlaczego się skończyło, dlatego gdy zadzwoniłam usłyszałam tylko że ja robię problemy i przecież nasz związek nadal istnieje. to była totalna paranoja :) dzisiaj tylko z tego mogę się śmiać, choć powiem że wtedy też nawet zaczęłam się śmiać, bo było to takie absurdalne. Potem gdy usłyszałam przez telefon że wszystko OK (choć nie było..miałam odczucie że rozmawiam z kimś innym, albo człowiekiem chorym psychicznie), po czym gdy nie zainteresował się moim pobytem w szpitalu (miałam planowany zabieg gdy akurat kończyliśmy naszą relację), dałam sobie spokój i wyleczenie nastąpiło błyskawicznie....nie trwało nawet miesiąc, serio :) dlatego wykasuj numer :) od razu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzucona nr29865..
ja po tamtym porzuceniu bylam 4 lata sama potem przyjaciolka powiedziala ze ma dla mnie faceta co mnie bedzie na rekach nosil ja sie pół roku bronilam, widzialam go pare razy i tyle, potem wpadlam w pułapkę swatek no i jestem szczesliwa na rekach noszona:)ale zawszejest jakies ale... powiem szczerze ze zaufania do mojego mezczyzny w 100% nie mam ciagle sie boje ze zostane zostawiona z dnia na dzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no powiedzcie mi prosze
Macie rację, to działa na niego, kiedy ja jestem roześmiana jemu mina rządnie... Autorko dużo siły Ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja kobiety się już nie boję. Jeśli tak się stanie, że mój obecny zwiazek się skończy - na pewno będę wyła jak wariatka przez noc albo dziesięć i znowu stracę wiarę w sens związków - ale wiem że przetrwam i będę żyła.... gdybym mojego obecnego faceta obarczała winami poprzedniego, to ten już dawno by uciekał gdzie pieprz rośnie....cieszymy się sobą, bo nie ma żadnych uprzedzeń, lęków, gierek, skrywania słów i myśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Dziękuję "no powiedzcie mi prosze" Co do dzwonienia. Nie zadzwonię - obiecuję. Tylko jestem zaskoczona jak mnie ciągnie do telefonu. Idiotyczne to jest. W południe chyba 300 razy sprawdzałam czy czasem nie napisał. Oczywiście nie napisał bo co niby miał pisać. Dziwne to troche co sie dzieje z człowiekiem odtrąconym. Coś sie wydarzyło, jakiś fakt a nie przyjmujemy tego do świadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słabo-silna
Kobietki, na mnie czas. Życzę Wam siły i wiary w siebie a na tę noc spokojnego snu:-) Zajrzę tu jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Zegarku - też chciałabym sie nie bać. Na nowo wejść z czystą kartą w życie nowego człowieka to duże osiągnięcie. Ale zanim uwierze że coś kiedykolwiek może mi sie jeszcze przytrafić to minie dekada. Znowu na nowo zaczynać. Chyba mi sie już zwyczajnie nie chce. Czuje w środku, w sercu, że powinnam być sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Ja też zajrze tu jutro. Ale zanim pójde spać przeczytam jeszcze te wszystkie Wasze wypowiedzi. To najgorszy czas teraz. Bede leżeć i myśleć. :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobita, życie pokaże czy bedziesz z kimś czy nie...to nie jest celem samym w sobie, bycie z kimś, bo życie i tak mamy jedno, wazne by było piękne i nikogo nie krzywdzić..... wszystko zło wraca do Ciebie, o tym przekonałam się na własnej skórze. Wykasuj ten numer tego człowieka nie ma już w Twoim życiu. "Nie żyje". Co zrobisz gdy zadzwoni za 3 miesiące? Musisz być na to gotowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Tak. Nie ma go już. Szkoda że nie moge sobie odciąć głowy na noc a rano ją założyć z powrotem. Dziękuję wszystkim dziś. Jutro przyjdę bo dalszy ciąg terapii. Zegarku bądź jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
* po dalszy ciąg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieta - współczuję Ci ogromnie... jestem w podobnym wieku i powiedzmy ze współodczuwam taki ból, wolę sobie nie wyobrażać co by było gdybym ja się znalazła w takiej sytuacji, ale po prostu mnie boli to, co Ci facet zrobił.. Jedyne pocieszenie w tym, że zrobił to teraz - a nie tuż przed ślubem, albo nawet już po, gdyby dzieci były.. A tak masz szansę sobie ułożyć normalnie życie 👄 No i jak to się mówi - skoro nie może być gorzej, będzie tylko lepiej ;) Jesteś silną i równą babeczką, to bije z Twoich postów na odległość - i sobie z tym poradzisz. Pogryziesz sobie przez chwilę, poprzeżywasz - i przejdzie :) A gdzieś tam czeka Twój idealny mężczyzna :) Trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
czikiczikitkat DZIĘKI DZIĘKI DZIĘKI Boje sie iść spać czytam tu wszystko na nowo. Też już właśnie o tym myślałam. Dobrze że teraz, tydzień temu a nie za rok, za dwa czy po tym ślubie który miał być niby za rok we wrześniu. Mam nadzieje że sobie poradze. Tylko wiesz czikiczikitkat sęk w tym że chce sie jak najkrócej z tym pogryźć a coś sie nie zanosi, oj nie zanosi. Idealny mężczyzna to już chyba w innym życiu będzie. Chyba bede tyrać w tym życiu w wersji "solo". No ale cóż. Ach jak fajnie posłuchać, poczytać normalne słowa od fajnych ludzi. Dzięki czikiczikitkat. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, przy każdym rozstaniu, zwłaszcza nagłym i niespodziewanym, człowiekowi wydaje się, że wali się jego świat, że to koniec, że nic dobrego już go nie spotka, że nie ma o co walczyć i o co się starać... A za jakiś czas przychodzi otrzeźwienie, zaczynamy dostrzegać inne uroki życia - i wtedy kiedy nie szukamy tej drugiej połówki, ona znienacka się zjawia :) Potem znowu patrzymy w przeszłość i chce się nam śmiać nad myśleniem o końcu świata - bo tak naprawdę to początek reszty naszego życia :) Każdy koniec jest początkiem - czegoś dobrego :) Wiem że brzmię jak jakiś domorosły filozof, ale tak jest - przeżyłam takie 'końce świata' (nawet kilka, szczerze mówiąc ;)), jeden tak niespodziewany, że 3 dni wyłam, po prostu wyłam - odpalałam jednego papierosa od drugiego, piłam jedno wino za drugim, krztusiłam się łzami... To było straszne, ale minęło :) Z perspektywy widzę że nie miałam za kim tak rozpaczać - bo przecież ktoś wartościowy nie postępuje w taki sposób (pewna osoba, po pół roku starania się o mnie, przekonywania mnie do związku, i po roku tego związku, zapewnień o uczuciach - w środku nocy wyskoczyła z mojego łóżka z tekstem że wraca do eks, bo ją dalej kocha' - mnie wcięło, a potem - to co opisałam). Po 3 dniach takiego hardkoru pozbierałam się do kupy, poszłam do pracy, funkcjonowałam (bo to taki stan był - funkcjonowanie)... I po 6 miesiącach, pewnego pięknego poranka się obudziłam i doszło do mnie, że mnie to już nie obchodzi, nie boli, że jest mi to obojętne po prostu... Że mamy piękny sierpniowy dzień, kolejny, który ja zamierzałam po prostu przetrwać, a nie przeżyć. I od tego dnia zaczęłam znowu żyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
czikiczikitkat widze że naprawde przeszłaś przez podobną drogę. No właśnie. Może kiedyś nadejdzie taki dzień i powiem: ale ze mnie oślica... martwiłam się niepotrzebnie. Ale najgorsze jest to że tak naprawde tego nie wiemy. Nie mam pewności że będzie lepiej ale nie mam też że będzie gorzej. Przede mną jest jakaś nicość. Tak to dotychczas miałam powiedzmy pewność i wsparcie, troske itd. Teraz tego zabrakło. Nie mam tego i nie mam tego komu też dać. Przestało to być potrzebne z dnia na dzień. Fajnie że już możesz na to wszystko spojrzeć z perspektywy czasu. Chciałabym przyspieszyć czas. :D No i widzisz pół roku facet starał sie o Ciebie a potem nagły zwrot akcji. I być tu człowieku mądrym i kumaj o co chodzi w tym wszystkim. Ech. Tak to w pewnym sensie koniec świata, koniec epoki. Nic przyjemnego. Czy ktoś ma jakiś młotek za którego pomocą możnaby wybić sobie faceta z głowy? Najgorzej jak ide spać. W głowie słysze jego głos. Okropne to jest. No nic. Ide cierpieć dalej skoro trzeba. Dobranoc i dzięki za wszystko. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jak się dziś czujesz? Ja będę po południu, bo teraz muszę na mieście kilka spraw załatwić - trzeba wykorzystać wolny dzień od pracy :) Pozdrawiam 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Witam ponownie. Kolejny dzień odzwyczajania się za mną. Przetrwałam go. czikiczikitkat czuje sie jakby mi ktoś zmarł i czekam teraz na ceremonię pogrzebu. Nie potrafie inaczej. Pojechałam dziś na zakupy i w samochodzie ciągle spoglądałam na siedzenie obok które było puste. Nikt nie śpiewał obok piosenek i się nie wygłupiał a ja nie miałam się z czego śmiać na głos aż do bólu mięśni twarzy. Potem poszłam kupić pieczywo. Mniej pieczywa. Wszystkiego mniej. Już nie dla dwojga. Znowu zabolało. Jak już wyszłam na zewnątrz to zobaczyłam że świat już wygląda inaczej. Ulice, domy, ludzie, drzewa. Zmieniło się. Wczoraj "bolało i teraz mniej boli" poradzil by zacząć uprawiać jakiś sport. Może to nic takiego ale przeszłam szybkim marszem jakieś 3 km. Nie wiem czy mi lepiej. Ciągle myśle. Ale najbardziej NAJBARDZIEJ denerwuje mnie fakt że NIE POTRAFIE usunąć jego numeru telefonu i spoglądam na telefon co jakieś 15 minut!!!!! Zaczyna mnie to męczyć i czuje że to zawładnęło mną. Wiem że nie zadzwoni. Na co głupia czekam! Gdy tak szłam żwawo to myślałam "co mnie jeszcze w życiu czeka... a może już nic nie czeka tylko mam teraz spokojnie dotrwać do końca swoich dni.... taka silna, zadowolona ale sama". Może ma być właśnie tak. Nie jestem typem imprezowicza, duszy towarzystwa itd. ale lubie sie śmiać i mam poczucie humoru. Jestem spokojna, nie szukająca nigdy niczego na siłe. Więc tak sobie pomyślałam... przecież z nieba mi nikt nie spadnie nigdy więc nie ma co już więcej myśleć o byciu w związku. Trzeba tak sobie poustawiać w tym mózgu by nauczyć sie czerpać radość z bycia tu i teraz. To będzie trudne. Żyłam wiele lat sama. Przyzwyczaiłam sie do tego stanu. Znów na nowo musze odkryć ten poprzedni świat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam sie czasem, co jest gorsze - swiadomosc ze on odszedl do innej czy zupelna niewiedza co do powodow rozstania. Mnie sie przydarzylo to drugie, i po 3 latach, miewam powroty do tych mysli i nie sa to najprzyjemniejsze przemyslenia. Wiadomo, ze czesto mozna poskladac w calosc pewne fakty. Jezeli byly czeste klotnie to partner na pewno nie byl z nami najszczesliwszy, ale z drugiej strony, klotnie w zwiazkach sie zdarzaja wiec najgorsze jest to domyslanie sie, co sie tego konkretnego dnia zrodzilo na nasz temat w jego glowie, co spowodowalo ze postanowil odejsc akurat wtedy. My, hoc nie mamy ze soba kontaktu, to jest bardzo duze prawdopodobienstwo ze sie kiedys spotkamy jednak. Zastanwaiam sie jakby to bylo. Wypadaloby zachowac sie kulturalnie i po tylu latach w zasadzie mozna tak, jakby sie nigdy nic nie stalo, ale z drugiej strony, jak normalnie i na luzie rozmawiac z osoba, z ktora dzielilo sie przez kilka lat zycie, mieszkanie, plany na przyszlosc i najskrytsze sekrety, a ktora odeszla z dnia na dzien bez slowa wyjasnienia???........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×