Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobita której już zabrakło sił

Potrzebuję opinii silnych Kobiet

Polecane posty

Gość Bonawentura1111
Przeczytalam Wasze wypowiedzi i musze powiedziec, ze zazdroszcze Wam, bo ja jestem dopiero na poczatku tej ciezkiej drogi. Zostalam sama :( i jest mi po prostu źle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bonawentura1111
Przepraszam, ze tak sie do Was wcielam, ale moze podzielicie sie tym lekarstwem "delete" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobitko, jak ktos jest taka siermiega jak ja, to juz tak ma :D Niestandardowa pod kazdym wzgledem. Kupilam sobie kurtke na zime ale jak zwykle musialam cos wybrac, tym razem wybralam za krotkie rekawy i wlasnie je w sposob artystyczny przedluzalam :D Doszylam getry, zeby nadgarstki mi nie marzly.;) Kurtka puchowa, wiec padlo na rekawy. Gdybym wubrala 2 rozmiary wieksza (zeby rekawy pasowaly) to bym wygladala jak Pi i Sigma w bajce :D Witaj Bonawentura :) Po czy nie, ech to jest pytanie. Na pewno dalej od tych przykrych przezyc. Przezylysmy, pozbieralysmy sie, zyjemy. Poczytaj co sie tutaj wypisywalo, mnie pomoglo bardzo, wiec mam nadzieje, ze Tobie rowniez pomoze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam szanowne towarzystwo Własnie wróciłam do domu po krótkiej kilkudniowej niebytności...ale mrrrrroozzziii....dobrze że dzisiaj nie muszę wychodzić z domu> no chyba że skuszę się na szybki wypad na narty na 2,3 godziny, ale przy takim mrozie to chyba nie, bo mi twarz zamarznie (tak tak, jeżdżę jak alberto tomba w swoich najlepszych czasach hehehe żartuję...) "To ja jeszcze od siebie" - witaj w domu, jak dobrze że ten koszmar masz już za sobą. Ja też nie rozumiem tego traktowania pacjentów jak kawałków mięsa. Gdy 2 lata temu miałam zabieg i przebywałam w prywatnej klinice (rozliczającej się z funduszem więc nie musisałam za to cudo płacić z własnej kieszeni), to był najpiękniejszy pobyt w szpitalu jaki mogłam sobie wyobrazić - jak w serialu telewizyjnym, serio. Tam na każdym kroku czułam zrozumienie że jestem pacjentem z chorobą, że cierpię, że należy mi się opieka i "poklepanie po plecach". Czyli sie da..zarządzać dobrze kasą, pomagać dobrze ludziom, szanować to że cierpią..... Dobrze że masz to za sobą, miałaś rację w tej histerii wracania do domu - tylko tam możesz dojść do siebie najszybciej jak się da! Tego Ci życzę z całego serca i trzymam kciuki za dobre wyniki!!!!! Potem przyjdzie wiosna, a córka będzie już duża i niedługo zacznie z Tobą rozmawiać hehe :) oby do przodu....praca, pieniądze, miłość - to wszystko na kolejnym planie daleeeeeeeeeeko po zdrowiu :) no to zdrowia dziewczyny w depresji i bez depresji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobitko ja a propos moich zmian pracy i budowanej do tego lata rezerwy finansowej - wiesz, tak sobie mówię że i tak nigdy nie będę miała gwarancji ciągłości finansowej. Wazne że nie mam kredytów na głowie, tak jak większośc moich znajomych ma, bo dom, bo samochód, bo...... więc muszę mieć tylko na to "dożycie, przeżycie"..... jestem gotowa podjąć kazdą pracę, na okres przejściowy. Dlatego jakoś nie boję się zmian które mnie czekają, po prostu będę wydawać mniej i mieć mniejsze potrzeby niż teraz :) a do garnka zawsze będzie co włożyć i tak wazne jest zdrowie..że powtórzę znowu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. :) Cześć Bonawentura1111 Mówisz że jesteś na początku drogi. Przyznam że ta droga nie jest łatwa i ogólnie jest dziwna. Ale skoro tyle osób ją przeszło i żyje to i Ty przeżyjesz. Nie wiem co Ci tak na szybko powiedzieć. W grupie raźniej. Ja tutaj mam swój gabinet psychologiczny do którego chadzam wirtualnie. ;) Wylałam z siebie wszystko co mi przychodziło do głowy, na język i co mi w duszy grało. A grało (i gra) niezbyt wesoło. Ale pomaga mi to jak do moich wypowiedzi ustosunkowują się inni, jak widzą daną sprawę.. Opisują jak wygląda sprawa z ich punktu widzenia. Jeszcze nigdy nigdzie nikomu nie opowiadałam tyle o tych swoich żalach co tutaj. Zawsze trzymałam swoje troski i lęki "na wodzy" i w ukryciu. Dużo mi pomaga więc spojrzenie ludzi jakże często odmienne od mojego. Moje jest już zakorzenione i nawet jeżeli wiem że złe to nie potrafię tego złego spojrzenia wyrwać z siebie. Mam nadzieje że to co tu przeczytasz chociaż w małym procencie pomoże i Tobie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Alberto Tomba. Znaczy Zegarku!!!!!! :) Ojej wiem że musisz mieć blisko siebie góry. Już mówiłam że zazdroszczę. Ale co tam. ZAZDROSZCZĘ! :D To prawda z tymi finansami. Najlepiej nie mieć nic na głowie, żadnych kredytów itd. Mówisz nie boisz się zmian? A ja tak się boję. :( Czasem na zasadzie takiej że mam może niewiele albo dotknęła mnie okruszyna szczęścia i ja tak sie z tego cieszę że już nie chcę niczego więcej i boję się by tego nie stracić i już nawet nie myślę by mieć cokolwiek więcej. I nie chodzi tu tylko o kwestie finansowe. Można to rozciągnąć na wiele płaszczyzn. Podsumowując: boję się stracić tego co mam i zabijam w sobie chęć "chcenia" czegokolwiek więcej od życia. Wiem że zdrowie najważniejsze. No to: na zdrowie! (żeby nie było.... popijam zieloną herbatą!) :D Ale co do tego "chcenia" czegoś od życia więcej to.... naprawdę jest to u mnie duży problem. Zabiłam w sobie chcenie bo pewnie kiedyś tam stwierdziłam i co z tego że czegoś chcę. I tak tego nie będzie więc mogę się wypchać! Chcieć to sobie mogę. Coś na tej zasadzie........ :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Oj dzisiaj tak sie nakrecilam, ze dopiero teraz skonczylam :D Praca, zakupy prezentu, czegos do jedzenia - bo w lodowce swiatlo :D, rachunki. Potem do domku, gotowanie i szykowanie jedzonka na zas lacznie z deserem. Zafundowalam sobie blok czekoladowy z lat dziecinstwa :D a co tam, jutro na silownie wiec bede miala co zrzucac :D Kobitko a i zlosliwie smiac tez mozesz :D Juz sie przyzwyczailam, ze czesto musze wybierac - za krotkie nogawki i rekawy lub za luzne rzeczy :D Czasami musze kombinowac :D Tomba Zegarku, jak ja bym miala gory za pasem i umiala jezdzic na nartach to bym smigala - czyli szlifowala stoki 4 literami :D znajac moje zdolnosci ale bym jezdzila i mroz nie bylby mi straszny. Oj teskno mi za takimi rozrywkami. U mnie to i porzadnego pagorka nie ma zeby na sankach pozjezdzac o sniegu nie wspomne :D Mroz i owszem ale sniegu nic a nic. Kobitko co ja tu slysze? Zero checi? EEE... nie wierze, jakies chyba sa. Ja sie juz jakos przyzwyczailam, ze facet dla mnie to moze istnieje ale na drugim biegunie a reszta to tylko moze byc lepiej. Juz obmyslam coby tu nowego zaczac robic. Na razie slomiany zapal i mysli :D Ale juz sa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
faktycznie w domu najlepiej! nie mogę jeszcze dzwigać więc tulę moją niunie na dywanie i chyba szczerze ma mnie i moich pieszczot dość -przeszkadzam jej w zabawie:) szczerze-nie mogę myśleć o niczym innym niż o wyniku,nakręcam się i czytam w necie wszystko o usunięcu macicy i życiu po takiej operacji,zatanawiam się czemu mój gin zaraz po operacji mi powiedział że jeśli wynik bedzie zły to czeka mnie taka operacja-nie straszył mnie by chyba na darmo?może coś widział i nie chce powiedzieć?!boże 2 tyg to baaaaardzo długo ale pozwolili mi dopytywać się wcześniej. jak teraz sobie przypomnę moją histerię to śmiać mi się chce z samej siebie.miła pani pięlegniarka namawiała mnie żebym została -mówię jej że nie śpie już 30 godzin jestem zmeczona a obie sąsiadki chrapią gorzej niż mój mąż,obiecała mi tabletkę na spanie wieczorem.po obchodzie zagląda do naszej sali- a ja do niej-NO I GDZIE MOJA TABLETKA???przyniosła mi a ja po pół godzinie-NIE DZIAŁA MOGĘ JAKĄŚ INNA DOSTAĆ?!!i zaraz zasnęłam.Rano kiedy pakowałam się do domu podziękowałam jej i powiedziałam ALE I TAK DO WAS WIECEJ NIE PRZYJDĘ!Boże-jakbym miała 5 lat.Ale tak naprawde zastanawiałam się czemu opieka nad pacjentem ogranicza się do samego zabiegu i dochodzeniu do siebie tuż po nim.Czemu tak trudno poszanować godność i intymnośc,przeciez tych trudnych sytuacji idzie uniknąć-przebrać mogłam się w łazience,wyjecie opatrunku mogłam sobie sama zrobić,lub w zabiegowym a nie przy takiej publiczności,tak samo z lewatywą-gdybym wiedziała że mnie to czeka to bym wzięła coś przeciwbólowego z domu myślałam ze flaki zwymiotuję tak mnie bolał brzuch i potem 2 dni głowa.ale gdyby mi przyszło tam wrócić to już będę przygotowana,i będę pyskowac i wykłócać sie o swoje.nie dam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj "to ja jeszcze od siebie" Oj tam zaraz ma dosyc :) zabawa tez wazna dla niej i ot cala filozofia :) Co do obaw, bedzie dobrze. Po pierwsze, jesli wycieli wszystko to wycieli wszystko i co maja wracac? Do czego? Jak juz nie ma po co. Teraz tylko wynik. Nie czytaj w internecie za duzo, bo zwariujesz. Zdaj sie na los i tylko pozostaje czekac. Wiem, nie jest to latwe ale nakrecac sie tez nie. Postaraj sie myslec o innych rzeczach. Jestes w domu, masz bliskich kolo siebie. Ciesz sie corcia, narzekaj, ze boli ile wlezie, masz prawo ;) A co do histerii tym tez sie nie przejmuj. Lekarze i pielegniarki niejedno widzieli i wiedza, ze tak tez bywa. Kazdy ma inna psychike i roznie reaguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam cieplutko-wbrew temu co za oknem-takie piekne słońce a mróz że strach wyjść. wiec siedzimy sobie w cieplutkim domku i już pomysły na zabawy mi sie kończą:)nie było mnie kilka dni a młoda już tyle nowych rzeczy się nauczyła!sama bez podpórki stoi i pewnie już niedługo postawi swój pierwszy kroczek!wrzuca klocki do pudełka i robi dyniu-dyniu jak tylko usłyszy muzyczkę:) a wy jakie sposoby macie na ten mróz?mi to się marzyła biała zima i saneczki ale chyba w tym roku nic z tego. taska-nic się nie stało że tych tytułów nie podałaś i tak nie mogłam się skupić nawet nad kolorowym czasopismem. wiecie jak tak sobie myślę to właściwie miałam szczęście-leżałam z młodziutką dziewczyną tak na oko 22-25 lat wygladała jak dziecko była po operacji wyłuszczenia mięśniaka,stara sie o dziecko i żeby uniknąć radykalnej operacji przyjechała 160 km od domu,nikt jej nie odwiedzał bo daleko,mój był 2 razy dziennie a ona taka sama przez 2 tygodnie.i tak cierpliwie zniosła ten pobyt nie skarżyła się po operacji która trwała 4,5 godziny szkoda mi jej było bardzo i mam nadzieję ze uda się jej zostać mamą-moje szczęście polega na tym że zdązyłam urodzić dziecko i że nie ma komórek nowotworowych. staram się nawet w najgorszej sytuacji dostrzec coś pozytywnego:)pozdrawiam was wszystkie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ))))))))
Serdecznie zapraszam Na zakręcie - zamknięta grupa terapeutyczno-rozwojowa dla osób w trakcie rozstania / rozwodu Rozwód to jedno z najtrudniejszych i najbardziej stresujących doświadczeń w życiu. Cały dotychczasowy świat się rozpada. Tracimy grunt pod nogami i często nie widzimy przed sobą przyszłości. Przygniata nas rozpacz i ból. Albo wręcz przeciwnie chcemy wziąć odwet za wszystkie krzywdy... Ale rozwód to nie koniec świata i nie jesteś w tym sama/sam. Przejdźmy przez to razem. Warszawa, Ośrodek Rozwoju i Psychoterapii "Przemiany"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) Tak sobie dumam nad tym naszym ciałem, które nawala od czasu do czasu raz mocniej raz słabiej. Denerwuje mnie że właściwie gdy przychodzi jakaś choroba to jesteśmy bezradni. Oczywiście nie całkowicie bo można sie leczyć, przyjmować lekarstwa a czasem nawet trzeba iść pod nóż. Ale chodzi mi o to że tak właściwie możemy tylko trzymać kciuki za samych siebie by nasz organizm się nie poddał i zwyciężył. Choroba to niepewność. Nie panujemy nad tym co sie dzieje w środku. Nie możemy nakazać by coś się zakończyło dziać albo coś zaczęło. Chorowanie jest chyba taką brutalną szkołą życia. Uczy co najważniejsze jest w życiu a jak nie jest to powinno się tym stać. Doceniamy troskę ludzi obok. Nie chcemy w tych chwilach być sami. Kurczowo trzymamy się nadziei jak nigdy wcześniej. Jakoś ogólnie: przeobrażamy się. "to ja jeszcze od siebie" powiem krótko: cieszę się że nie masz żadnych głupich komórek nowotworowych. Fajnie Taska powiedziala o tym że masz myśleć o innych rzeczach, o tym że masz się cieszyć a jak chcesz to i narzekać. Przeszłaś burzę ze swoim ciałem a teraz ze swoim duchem. Wszystko wróci do normy mam nadzieję i będzie zwyczajnie dobrze. Zegarku czapka dziś była? Napisz coś fajnego. Do ")))))))))" Może ktoś tam skorzysta z tych terapii grupowych czy nie grupowych. Mnie już chyba niepotrzebna. Tak jak się spodziewałam przestało mi się chcieć jakichkolwiek związków itd. Powróciłam do dawnej siebie. Do świata w którym radzę sobie sama i nawet nie myślę o zmianach. Podsumowując: jest dobrze jak jest. Świat mężczyzn jest już dla mnie zamknięty na zawsze. I co dziwne. O wiele bezpieczniej się z tym czuję! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam "To ja jeszcze od siebie" i tak trzymac :) Widziec pozytywy w kazdej sytuacji bezcenne. Ja w mroz siedze w domku, objadam sie a potem bede stekac, ze oponka rosnie :D Ale to potem, najpierw sie objem ;) Teraz sie piore. W piatek znow mnie czeka wyjazd i na sama mysl o mrozie az mi ciarki przechodza ;) Kobitko, zadam Ci zadanie domowe. Pomysl i zastanow sie gleboko nad tym. Spotykasz fajnego faceta, ktory chce byc z Toba. Nie wiesz jak bedzie w przyszlosci - bo tego nikt nie wie. Masz swoj bagaz i teraz masz 2 drogi. Odrzucasz go ( mimo, ze jestes nim zainteresowana ), bo jak napisalas temat facetow zamkniety na zawsze. Druga to wchodzisz w to, majac przed soba przyszlosc we dwoje lub krotka przyszlosc we dwoje, bo los pokieruje tak, ze sie rozstaniecie. Wiesz czym to grozi ale juz to przerabialas a przez jakis czas lub na zawsze znow moglabys sie czuc w pelni spelniona. Kobitko czy nie warto byloby znow zaryzykowac? Pisze specjalnie zaryzykowac, bo znajac Ciebie bedzie to ryzyko a nie dana szansa ;) Jak sie myle to w leb mnie :D "To ja jeszcze od siebie" zabawy z mala: te sie skoncza a zaczna inne. Wpusc ja do kuchni a zobaczysz do czego moga sluzyc lyzki, wazowki, garnki czy pokrywki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam:) jeśli chodzi o zabawy to nie myślałam że pranie to taka fajna przygoda!można poskakać po kupie rzeczy do prania podczas segregowania,godzinę patrzeć w bęben na kolorowe wirujące ubranka,pobawić się kolorowymi klamerkami i stać po suszarką mokrych ubrań,nadstawiać buzię żeby połaskotały ewentualnie ciągnąć aż klamerka puści i spadnie:):):) Droga kobitko!Myślę że każda przechodz etap pt.koniec z factami,jak pisałam i ja taki przeszłam az trafiłam na taką męczydupę która chodziła za mną miesiacam,aż czy chciałam tego czy nie zakochałam się i już nic do powiedzenia nie miałam:)zobaczysz ze trafi cie ani nie będziesz wiedziała kiedy. To tak jak z chorobą,nie mamy wpływu na zmiany jakie zachodza w naszym ciele,tak na motyle w brzuchu też nie poradzisz.Weronika chce koniecznie coś napisaćl] lnb99dgkjZO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Pogromczynie Chorób i Baranów, Mistrzynie Życia :) Ja zapracowana, podobnie jak Taska przeżywam okres zaangażowania w pracy, ale jak czasami mi się nie chceeeeeeeeeeeeee...pół dnia pracuję jak chomik w kołowrotku, a za chwilę godzinę bezmyślnie przeglądam pliki albo łazę po necie :) Ale mam do tego stosunek spokojno-stonowany, więc jest ok i nie narzekam wiecie, po 30stce to praca i jej wartość w życiu spada daleko daleko daleko....jak sobie pomyślę że jako 22 latka potrafiłam przez tydzień z pracy nie wychodzić i to byłam jak na amfetaminie hehehe..nigdy więcej :) Pewnie każdy ma taki okres w życiu, albo i nie..ja miałam, całe szczęście bardzo krótko! Z moim obecnym "kompletnie innym od barana" planujemy moją przeprowadzkę i urządzamy mój kącik w Jego domu. Fajnie mieć faceta który rozumie moją naturę i mi zrobi mój własny kącik w Jego domu. Bo co innego wspólnie kupować dom, a co innego sprowadzać się do kogoś i tam poczuć się w pełni jak u siebie..trudno mi to będzie sobie wyobrazić :) Dlatego cieszę się na mój kącik, gdzie będe pracować, pisać do Was i czytać książki :) i go sobie urządzę w pełni po mojemu....a potem krok po kroku urządzimy sobie resztę, już po naszemu wspólnemu :) a co do okresu "dla mężczyzn zamykam drzwi" miałam podobnie w sensie - a mam to gdzieś, będę sama i tyle..a jak ktoś się pojawi to spoko, spróbujemy, ale nie zamierzam już więcej się przejmować. Takie było moje podejście do spraw życiowo-uczuciowych. Samej mi dobrze, jeśli ktoś się pojawi może być dobrze też> Ale jeśli nei będzie to trudno.....to nie jest sens życia :) Bycie z kims

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zegareczku!cieszę się ze się doczekałaś-wicie gniazdka to super sprawa,już niedługo i mnie o czeka-remont parteru naszego domku i urządzanie dzecinnego pokoju-na razie mloda okupuje naszą sypialnię i potykamy się o jej zabawki,ewentualnie wygrywa melodyjki ok 5 rano tudzież ciągnie mnie za włosy żebym juz wstała kiedy księżyc jeszcze jasno świeci.z tym że u mnie to grubsza sprawa-wyburzanie scian-wydzielenie osobnej łazienki i zaczynamy od kładzenia gładzi i podłóg.więc zanim pobawie się kolorami ścian,wyborem mebelków czeka nas pył brud i kurz:) bardzo ładnie napisałaś o tym byciu z drugim człowiekiem,myślę że człowiek jest zwierzęciem stadnym i choćby nie wiem jak się zarzekał gdzieś w głębi duszy pragnie odnaleźć tę swoją drugą połówke żeby dzieliś radości i smutki.życie w parze choć niełatwe ma jednak głęboki sens,przekonuje się o tym codziennie i nic by nie zastąpiło dotyku ciepłych rąk mojego kiedy wybudziłam się po operacji i byłam tak słaba że nie mogłam unieść powiek.nie gadaliśmy bo nie mogłam mówić ale czułam jego ciepło,słyszałm jego kojący głos,zwilżał mi spękane usta wodą,głaskał po włosach.na co dzień jest hm takim twardym facetem co to go nic nie złamie ale w takich sytuacjach wychodzi z niego wrażliwiec.dobrze mieć kogoś. słyszysz kobitko?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"to ja jeszcze od siebie" - 'doczekałam się' to złe określenie, bo szczerze powiedziawszy nie czekałam na to specjalnie :) Miałam uwite już swoje gniazdko i jakoś nie chodziło mi kolejne wicie po głowie hehe.... ale cieszę się tak samo, że będzie to wicie z bratnią duszą, a nie z baranem. A było ryzyko, oj było spore..... dzisiaj torturowana psychicznie i moralnie, może o tej porze biegłabym na 20 stopniowym mrozie po świeże bułeczki. Wcześniej musiałabym umyć dłonie by nie skalać pieczywa przypadkiem przed wyjęciem z papierowej troby - serio serio, tak by było :) taki to był pokrój człowieka. Dobrze że zegarek choć bez wskazówek ma otwarte zawsze oczy ;) Widze że też masz póki co zdrowe podejście do spraw lokalowych, choć pewnei jak wpadneisz w wir remontów to stracisz zdrowy rozsądek hehe mnie zupełnie nie kręci budowanie się, wielkie mieszkania, nowe kanapy, nowoczesne aranżacje wnętrz.. :) ma być po mojemu, nie mam potrzeby wewnętrznej planowania przeprowadzki póki co.... ważne z kim, nie ważne jakie mieszkanie czy dom, wszak to rzecz nabyta. Bardziej sobie marzę w ten sposób - a może kiedyś przeniesiemy się nad morze, albo gdzieś do lasu..ale nie ważne w czym będziemy mieszkac, bo mogę nawet w przyczepie byleby było ciepło, sucho i bezpiecznie :) dobra Kobitki, zabieram się do pracy! miłego weekendu kocham zimę :) Kobitko jak poszukiwania pracy? Ja od kilku dni zaczęłam nowy projekt, to znaczy wchodzę dopiero w kontakty z kobietą która może mi pomóc w moich zmianach terytoriolno-zawodowych, trzymaj kciuki! oczywiście wszystko przypadkiem, ale podobno przypadek nie istnieje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja jeszcze od siebie - masz rację z tą pomocą w chwili gdy zdrowie opuściło, to bardzo wazne. Moze i banalne mówienie o osobie która kubek poda w chorobie i do tego na pewno nie można sprowadzać szczęśliwego związku - ale fakt faktem. Gdy prawie 2 lata temu byłam na operacji i baran nawet nie zadzwonił z pytaniem jak i co, wiedziałam że tego człowieka już nei chcę widzieć więcej, to był gwóźdź do trumny, po tym wydarzeniu wszystkie rozterki sercowe znikły, po prostu ten człowiek stał mi się mega-obojętny. Potem wstałam z łóża, otrzepałam pierza by wpaść po miesiącu na bratnią duszę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zegareczku:) z tym budowaniem to nie tak do końca,fakt mieliśmy postawić mały domek na obrzeżch miasta ale plany uległy zmianie.tzn,moi rodzice mieli dom,w fajnej cichej dzielnicy,stary z lat 80-tych,moja siostra ze szwagrem zamieszkali z moimi rodzicami po ślubie i zaczęli się budować,potem zmarła mama a młodzi wyprowadzili sie do nowego domu i tata został sam.dom jest duży i trudno byłoby mu go utrzymać,był wystawiony na sprzedaż ale chętnych nie było a jak już byli to dawali jakieś śmieszne pięniądze.więc zamiast budować coś nwego postanowiliśmy zamieszkać wraz z tatą i wyremontować mój rodzinny dom.na jesieni wymieniliśmy całe ogrzewanie a na wiosnę zaczynamy remontować sobie parter-tylko nie ma tam łazienki i musimu pokombinwać z przestawianiem ścian.i mnie jakoś nie kręcą najnowsze aranżacje i techniki-ma być ciepło przytulnie i domowo.ale nie ukrywam że nie mogę się już doczekac urządzania pojoku dla Weroniki-teraz sa takie śliczne rzeczy dla dzieciaków!zaszaleję na pewno. w piątek dzwoniłam do szpitala wyników jeszcze nie było.czekanie doprowadza mnie do szału i mimo najszczerszych chęci nie potrafię o tym przestać myśleć.poczytałam co się dało na temat usunięcia macicy-bo taki byłby kolejny etap leczenia-i coraz bardziej utwierdzam się w decyzji że nie pójde.nie myślce że z tchórzostwa,tylko skutki takiej operacji są okropne i nie wiem czy życie z takimi niedogodnościami jest warte by tak o nie walczyć?!od nietrzymania moczu począwszy,poprzez zanik doznań seksualnych a na wypadaniu pęcherza,odbytnicy skończywszy.ja wiem że niekoniecznie mnie to spotka ale jest to wielce prawdopodobne.z drugiej strony mam 60%szansy że za kilka lat zmiany przejda w stan nowotworowy i pójde do piaseckiego.mam 35 lat i po operacji jeszcze wiele lat życia w takim stanie nie bardzo mi odpowiada.z drugiej strony niunia jest taka mała i bardzo ją kocham,mojego też,chciałabym jeszcze trochę pożyć bo od kilku lat tak naprawdę jestem szczęśliwa.ot i dylemat odwieczny-być albo nie być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja koleżanka również miała taki zabieg, ale skończyło się na usunięciu macicy jeśli zrozumiałam dobrze....nie czytała o zagrożeniach, nie czytała o komplikacjach - po prostu poszła do szpitala bez zbędnego myślenia, by zabić raka i tyle..tez ma dziecko i dla niej nie do pomyślenia było by mogła ryzykować na własne życzenie. Tak to mi przekazała. I bardzo ją podziwiam za jej hart ducha w tak ciężkich chwilach....jest pratykcznie z tym wszystkim sama i to najdzielniejsza osoba jaką znam chyba na świecie. to o czym czytasz ..te możliwe niedogodności i powikłania - ja Cię proszę, rzuć tę lekturę :) wiem wiem, trudno gdy chodzi o własne zdrowie..ale postaraj się :) i ja tez czekam na wyniki razem z Tobą :) i mocno trzymam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczęta zajrzę tu głębiej i szerzej w weekend. Ledwo żywam. Niedźwiadki to mają fajnie. Wypinają się na zimę swoim futerkowym tyłkiem i sobie idą spać. :D Mogłabym być taką niedźwiedzicą.... Hasać sobie po górach i w ogóle.... Dużo zdrówka wszystkim i dużo ciepła! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałam zameldować że wynik jest.jest dobry tzn linia cięcia jest czysta,spory ponad centymetrowy zapas,okazało się jednak ze był nowotwór złośliwy,musze jeszcze isc na konsultacje do radiologa no ale jestem zdrowa,operacji nie bedzie jestem szczesliwa.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hip hip hurraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa bardzo dobra wiadomość, najlepsza od wielu dni jaka sprawiła mi radość :) Nawet jeśli Cię nie znam osobiście droga współczytaczko :) ale super! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hura hura huuurrraaa za Zegarkiem Ciesze sie razem z Toba :) Och jak milo slyszec dobre wiesci :) Widze, ze nie jestem jedyna, ktora rzadko zaglada ale mam tyle spraw do zalatwienia ostatnio, ze wracam i padam nieprzytomna i spie. A rano znow w kierat ;) Nie zapominam o Was Dziewczyny :) Pozdrawiam serdecznie i do poczytania na dluzej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć w ten zasypany dzień :) "to ja jeszcze od siebie" gratuluję! Szczęśliwa wiadomość. Jak dobrze że jest dobrze! :) Urodziłaś się na nowo prawda??? Dziewczyny ja przyznam bez bicia że mnie ogarnął zimowy leń. Nie chce mi sie nawet otwierać komputera. Przyjde, ogarnę mieszkanie, ogarnę swój żołądek, potem trochę pokrzątam się, pooglądam jakieś wiadomości, jakieś tam programy i ciesze sie że ide spać. Chyba jeszcze nigdy tak dużo nie spałam co teraz. Wiem że Taska dała mi zadanie domowe do odrobienia. Odrobię. Nie zapominam o tym forum, o tym temacie a przede wszystkim o Was. Jestem chyba w kolejnej fazie odzwyczajania się a raczej przyzwyczajania do starej rzeczywistości. Opowiem o tym jak odrobię pracę domową. Proszę napiszcie coś fajnego. Może coś co Wam się przydarzyło. "to ja jeszcze od siebie" powiesz nam co ten radiolog tak mniej więcej mówił? Zegarku jak się masz? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×