Bukiet ślubny

fajnie się pośmiać dziewczyny, ale ja tylko o jedno proszę żeby takie frustratki się czasem nie rozmnażały bo masakra późńiej :p

to nie ja odp na to pyt tylko ty... ciekawe czemu bahahh :D

żona męża swego - nie ty, nie ty, bo co ty w ogóle możesz :) Ja już się rozmnożyłam, do frustracji mi daleko, ale ciesze się że założyłam ten post, miałam przynajmniej dziś trochę ubawu, ogólnie nie widuję wokół siebie tępych ludzi :P także dziś to było jakieś nowe doświadczenie :)

chciała usłyszeć, że nie ma sprawy, bukiet można zamówić nawet dzień przed słubem ;) Można, i owszem, ale wtedy dostanie się standard z takich kwiatów, którymi akurat dysponuje kwiaciarnia czy giełda. A nawet niektóre gatunki róż nie są dostępne całorocznie!!! A jeśli ktoś wymarzy sobie specyficzne kwiaty, sezonowe, to poza sezonem trzeba je sprowadzic np. z Holandii, a w pewnych okresach roku są one kompletnie niedostępne. Np. popularne teraz w ślubnych bukietach piwonie są w Polsce dostępne wyącznie w czerwcu, a w maju sprowadza sie je z zagranicy. Poza majem/czerwcem - świeże piwonie to marzenie ściętej głowy. Tak więc autorko, nie pluj jadem na każdego, kto prezentuje ciut mniej beztroski nż Ty ;) bo nie do końca masz rację ;) A do kwiaciarni należałoby pójść conajmniej dwa tygodnie przed ślubem - wtedy jest jeszcze czas na rozejrzenie się za konkretnymi gatunkami roślin. Są i takie gigantki wśród PM, które w dzień ślubu rano idą do kwiaciarni, wybierają ładny bukiet z tych "imieninowych", płacą (i nie przepłacają za słowo "ślubny") i wychodzą. Jeśli masz w sobie na tyle odwagi (i czasu w Wielki Dzień), to czemu nie??

Ja wybrałam się do kwiaciarni na około 3 tygodnie przed ślubem... im wcześniej tym lepiej... ale też bez przesady ;)