Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość olek8888888

Finanse na studia po ślubie

Polecane posty

Gość olek8888888

Witam, Ja i moja narzeczona jesteśmy studentami zaocznymi. Za ok półtora roku bierzemy ślub, i moje pytanie brzmi czy po ślubie ja powinienem finansować naukę żonie ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buhhahahahhahaha
dobre;) na sam wieczór sie niezle usmiałam a dlaczego masz jej cos finansowac??? to raz a po drugie wiesz u nas jest tak , ze mamy wspolna kase i decydujemy razem czy nas stac na moje studia czy tez nie i tyle w temacie pewnie twoja pindzia ci tak nawciskała ze po slubie masz jej studia opłacac???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takie to dylematy maja ci ktorzy nie dojrzeli do malzenstwa;-(( albio lubia sobie komplikowac zycie przez jednoczesny slub/prace/.studia/wychowywanie potomstwa i jeszcze cos tam... chyba prawo nie nakzuje ze maz musi cokowleik finansowac zonie wiec mozesz spac spkojnie chlopcze;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie koleś nie musisz
ale jak twoja żonka dzięki studiom dostanie lepszą pracę, może nawet będzie lepiej zarabiać niż ty w przyszłości to też nie będzie musiała cię na ciebie łożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki studiom nie dostaje sie lepszj pracy - studia to jedynie preludium do kariery na jakims polu zawodowym, potocznie zwanej sciezka zawodowa;-)) i nie to nie dziala tak - ty jej studia, to ona potem kaska ci sypnie - jesli masz zone a nie utrzymanke to nie musisz jej niczego sponsorowac;) as easy as it is;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po slubie kasa jest wspolna i nie ma czegos takiego ze ty jej cos tam finansujesz jakby to były tylko twoje pieniądze nawet jesli tylko ty zarabiasz to kasa jest wspólna a nie tylko twoja i razem decydujecie na co ją przeznaczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasa nie musi byc wspolna po slubie - to zalezy od tego, jak zadecydujecie a pieniadze maja zawsze wlasciciela tego ktory je przynosi. nie musisz tez ustalac z zona na co wydajesz swoja pensje - oczywiscie w przypadku rozwodu wsztystko sie zlicza itd. (ale to zwykle dotyczy dobrs trwalych + oszczednosci) a swoja kase zawsze mozesz wydac na co ci sie zywnie podoba, to zony bez kasy (swojej) czesto kurczowo powtarzaja ten mit - "ze sie wydaje wspolnie" - to takie zaklinanie rzeczywistosci;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksdhsa
ROR ale z ciebie sknera. To jesli twoj facet starci prace to co mu powiesz:"Spierdalaj, nie bede utrzymywac pasozyta, bo to moja kasa" czy moze on tak tobie powie. I mylisz sie, nie tylko kobiety uzaleznione od mezczyzn uwazaja, ze kasa jest wspolna. Moja mama zwsze zarabiala duzo wiecej od ojca. On w koncu zachorowal smiertelnie, nie zarabial, dostawal tylko marna rente i jeszcze trzeba bylo wszystko przy nim robic. I co miala go kopnac w dupe i oddac do osrodka, bo nie bedzie sie zajmowac chorym pasozytem. NIE. Pracowala ciezko, a po pacy zajmala sie nim, myla, zmieniala pieluchy, zabierala do prywatnych lekarzy, kupowala drogie leki. I to wszystko szlo z jej kasy. Ale ty tego nie zrozumiesz, bo tylko pieniadze sie dla ciebie licza i kto je zarobil. Jest jeszcze cos takiego jak milosc i przywiazanie, ze nieliczy sie ile wydasz, zeby tylko uratowac i pomoc osobie, ktora kochasz. Nawet zanim tata zachorowal pieniadze byly wspolne i mama nigdy nie wywyzszala sie, ze to ona duzo zarabia. Malzenstwo to wspolnota, i finansowa i uczuciowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
khahahaha - ;-))))) nie ma to jak wkladac w czyjes usta slowa kt ta osoba nie wypowiedziala i jeszcze z tym polemizowac;-))) "[zgłoś do usunięcia] ksdhsa ROR ale z ciebie sknera. To jesli twoj facet starci prace to co mu powiesz:"Spie**alaj, nie bede utrzymywac pasozyta, bo to moja kasa" czy moze on tak tobie powie" jesli o mnie chodzi to mamy kilka kont - te wieksze oszczednosci/akcje/inwestycje sa wspolne - te mniejsze z biezacymi pensjami sa oddzielne - wiec zarowno ja jak i moj mezczyzna mamy swoje odrebne osczednosci;-))) po drugie placimy jak popadnie - wiec dwa miesiace to on zyje na moj koszt/ja go "utrzymuje";) - bo np. zdarza sie ze zatankuje obydwa samochody itp. - a za chwile przez trzy miesiace to on jest "sponsorem";-))) tak wiec nie ma z tym zdanego problemu - tylko co mam moj indywidualny stosenek dop rzeczy? chodzi o to ze to jest kwestia umowy - i nie ma nic, de facto, "z urzedu" - jka chcialyby mezom wmowic niektore zonki - zwlaczsza te nie majace wlsnych dochodow /lub majace niewystarczajaco wysokie dochody.. " On w koncu zachorowal smiertelnie, nie zarabial, dostawal tylko marna rente i jeszcze trzeba bylo wszystko przy nim robic. I co miala go kopnac w d**e i oddac do osrodka, bo nie bedzie sie zajmowac chorym pasozytem. NIE" ty chyba cos nadinterpretujesz sobie albo nie zrozumialas... "Pracowala ciezko, a po pacy zajmala sie nim, myla, zmieniala pieluchy, zabierala do prywatnych lekarzy, kupowala drogie leki. I to wszystko szlo z jej kasy. Ale ty tego nie zrozumiesz, bo tylko pieniadze sie dla ciebie licza i kto je zarobil" wiesz takie ocenianie jak twoje jest ..hm...jakby to powiedziec -zalosne? ja sama stracilam jedna z najblizszych osob - polegla z rakiem, umierajac na raty na moich oczach - rzone sa metody opieki sa tez pielegniarki kt mozna wynajac itd. "Jest jeszcze cos takiego jak milosc i przywiazanie, ze nieliczy sie ile wydasz, zeby tylko uratowac i pomoc osobie, ktora kochasz" zgadazm sie - co nie zmienia faktu ze peiniadze maja zawsze wlasciciela " Nawet zanim tata zachorowal pieniadze byly wspolne i mama nigdy nie wywyzszala sie, ze to ona duzo zarabia. Malzenstwo to wspolnota, i finansowa i uczuciowa" to twoje zdanie albo zadnie twoich rodzicow - kazdy ma prawo do wlasnej interpretacji malzenstwa czyz nie? malzesntwo nie musi oznaczac calkowietego zespolenia - ciala, dusz oraz finansow - z mojego dowiadczenia wokol widze ze takowe sa njamniej trwalae i najbardziej nieszczesliwe. chyba za bardzo uogolniasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksdhsa
Wiesz co, ty i tobie podobni moga sobie myslec co chca, a jesli juz to sama jestes zalosna. Wymadrzasz sie tu i na innych tematach jak wyrocznia, a widzisz tylko czubek wlasnego nosa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w przeciwienstwei do ciebie - za to nie zdalam ze moje wypowiedzi sa determinujace i nie uogolniam swojego zdania jako jedynie wlasciwie obowiazujacy kanon;-))) a ty nie mozezs scierpiec vze kltos mysli inaczej niz ty;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka...
Kolego drogi po ślubie wszystko jest wspólne więc nie ty będziesz finansował ale będziecie finansować ze wspólnych środków ( nie ważne że tyu pracujesz a ona nie), no chyba że będzie rozdzielność majątkowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cyli nie zawsze jest wspolne - poza tym nie ma obowiazku zeby bylo wspolne - to zalezy jak sie umowicie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×