Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kookoookooo

Zwariuję, oszaleję! Czuję się w domu jak więzień! :-((((

Polecane posty

Gość a czego się spodziewałaś
no to jak chcesz odpocząć to wynajmij opiekunkę na jeden dzień i odpoczywaj.... albo poproś jakąś znajomą by przez jeden dzień zajeła się dzieciakami a inny dzień ty zajmiesz się jej dzieckiem / dziećmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kookoookooo
Pisałam juz wcześniej, ale powtórze - mój maz jest w porządku, ale ktos musi zarobić na dom, wiec chłopina pracuje. Jak wraca, jest juz późno, ciemno a ja jestem zmeczona i marzę, by połozyc dzieci spac i wtedy ZACZYNAM ŻYCIE :-P Ja jestem typem towarzyskim, bardzo lubiłam, jak cos sie dzieje, nie jestem raczej domatorką :-O a tu przez 3 lata nie dosc, ze siedzę w domu, to jeszcze totalnie ograniczone kontakty z ludźmi. ja nie narzekam, ze mam dzieci, bo były zaplanowane. jednak dostaje swira pomału, bo czuję sie jak w wiezieniu. Zeby gdzieś sprytnie szybko wyjsc, MUSZĘ ANGAŻOWAC W TO INNE OSOBY. Jak chcę spokojnie posprzatac mieszkanie, tak samo. I dlatego rano zadzwoniłam do mamy z prosbą, by została na 2 godziny z dziećmi. I sie wkurzyłam, bo zamaist usłyszec, tak lub nie, albo normalnie pogadac, usłyszałam słowa krytyki, tyle :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja cie rozumiem, mam tak samo
mam 3 miesieczne dziecko i tez czuje sie jak w wiezieniu. Jutro wieczorem wyrywam sie na babska impreze, dziecko zostaje z mezem i ciesze sie jak glupia na to wyjscie juz od tygodnia. wyjscie z dzieckiem to nie wyjscie, jak pomysle ze musze znosic wozek do samochodu, potem brac dziecko, pieluchy, szukac miejsca gdzie by mozna mala nakarmic piersia i włoczyc sie po sklepach z wozkiem to mi sie odechciewa wszystkiego i w efekcie ciuchy kupuje przez net. Nawet nie mam z kim dziecka zostawic, maz pracuje calymi dniami a babcie sa setki km od nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo nie wszyscy dziadkowie palają radością zostając z 2 i wiecej dzieci? Z jednym ci kazdy zostanie, sczzegolnie jak jeszcze w miarę ok jest. Do wiekszej ilości wiecej ludzi potrzeba. Moja mama mi z 3 nie zostanie. Powiedzialą ze nie bo ona sie zwyczajnie boi! Pójdzie z jednym do wc drugie sobie cos zrobi. Przy mnie tez by sie moglo tak stac ale wtedy bym sobie ja plula w brodę, a tak to bym mogla miec pretensje i wyrzuty jesli nie otwarcie to gdzies na dnie jakąs uraze chowac. Ja ją rozumiem. Też bym się nie podjęla pilnowania 3 nie swoich dzieci. No i dziadkowie mają swoje lata, swoje choroby i swój kres cierpliwości. Takie życie ;P Nikt nie mlodnieje tylko kazdy się starzeje a co za tym idzie- wiadomo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na 2 etatach
oj ja Cię rozumiem Jestem przyzwyczajona :) Dalsza rodzina i znajomi często zarzucali nam, dlaczego my nie chcemy do nich jeździć itd. U nas jest też ten problem, że moje dzieci to istne żywe srebra, nie usiedzą na miejscu i mają naprawdę głupie pomysły (niebezpieczne), dlatego do pewnego momentu przechodziliśmy te ich "dzikowanie" i woleliśmy, jak ktoś do nas przyjeżdżał. No i przyjeżdżali, patrzyli, nic nie mówili i po każdej wizycie słyszałam "no to teraz już wiemy, dlaczego nie chcecie przyjeżdżać". ;) A z dziećmi do sklepu jadę TYLKO i wyłącznie, jak chcę im kupić ubrania czy buty. Właśnie jutro czeka nas wyprawa po buty zimowe i... chyba weźmiemy babcię do pomocy. Serio :D Co do mojego zorganizowania, jestem księgową i mam wszystko jak w zegarku, plan miesiąca rozpisany, plan dnia mamy zawsze taki sam a jednak... temperamentu 2 dzieci czasami nie da się przeskoczyć, heh. I też CHCĘ ODPOCZĄĆ tak jak autorka. Z tym, że mój mąż to rozumie. Niedawno dostałam od niego kasę na wyjazd do spa z siostrą, mama mu w tym czasie pomoże z maluchami. A ja chcę i nie chcę, bo wiem, że będę tęsknić za moimi urwisami i takie nic-nie-robienie w spa pewnie doprowadzi mnie do szału.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj ja Cie rozumiem
no i ok, moze mama nie rozumie co czujesz? rozmawialas z nia o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość primadonna
Jesteście za bardzo wygodne, bo tu nie wyjdziecie, bo za ciężko, nie posprzątam, bo nie można spokojnie z dzieckiem, nie wyjdę sama, bo mam swoją dumę i nie poproszę babci o to, by została z dziećmi. A ja wychodzę, nie patrząc, że ciężko, sprzątam z dzieckiem latającym za odkurzaczem i wyrywającym mi spray do szafek, proszę otwarcie babcię, by została z dzieckiem, jak chcę wyjść i nie czuję się więźniem samej siebie. Poza tym zamiast szwędac się samej po mieście, wolę być z synkiem,bo pracuję i i tak sporą część dnia spędzam bez niego, to każdą wolną chwilę wolę spędzić z nim, nie gdzieś na mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne ze wychodze sprzatam piore gotuje, latam po lekarzach i cuda na kiju. Tylko to nadal codzienność, a tu chodzi o wyjscie raz na jakis czas zeby sobie odreagować, zeby nie myslec caly czas o tym ze któremuś coś, zebym nie liczyła non stop "jedno jest, drugie jest, trzecie w wózku. zgadza sie wymarsz" :) Przecież kazdy czlowiek tego potrzebuje! KAŻDY. jeśli ktoś tego nie potrzebuje to albo jest robotem, albo już to ma i nawet o tym nie wie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj ja Cie rozumiem
No coz teraz wiadomo dlaczego gadasz od rzeczy-ty pracujesz primadonno, a aautorka nie, ty masz odskocznie-ona nie. No i pierwsza podstawowa sprawa,ktorej w zyciu nie zlapiesz, ona ma dwojke dzieci ty jedno, wiec nie masz zielonego pojecia o czym pisze autorka oraz nie czytasz do konca wypowiedzi innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na 2 etatach
Ja to nawet mam lepiej od Ciebie, bo moje dzieci ODKURZAJĄ, więc jestem odciążona :P A tak na serio, niektórzy mogą mieć opory w proszeniu rodziców o opiekę nad dziećmi. Moja mama np. ma problemy z kolanami, miała operację i ja wiem, co oznacza latanie za dziećmi i nie chcę jej obciążać. Wiesz, to się nazywa szacunek dla rodzica. Poza tym rodzice pracują, też mają prawo być zmęczeni i mają inne plany niż siedzenie z moimi dziećmi. Dlatego ja proszę ich w sytuacjach krytycznych i lubię, jak sami proponują pomoc. Po każdym wyjściu dziękuję, często też daję mamie jakieś upominki, bo nie chce kasy za opiekę (ja uważam, że to nic złego). Musimy sobie radzić, tak jest, ale to nie zmienia faktu, że możemy być zmęczone i już. Każda mama może być, niezależnie od liczby posiadanych dzieci. Szkoda, że nie starasz się tego zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kookoookooo
Primadonna.... skoro pracujesz, to nie wiem, jakie masz prawo dawac mi jakiekolwiek rady. Jak bym wychodziła do pracy, to po powrocie bym radosnie spedzała czas z dziecmi. Ale mam odwrotnie, siedze z dziećmi i radosćia jest dla mnie wyjscie BEZ NICH!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na 2 etatach
Łe. To już wszystko jasne. Niania albo przedszkole odwalają 70% dnia, więc możesz być wypoczęta i nastawiona na spędzanie czasu z dzieckiem. Ale zaraz pewnie usłyszymy _ no to co za problem???? Wracajcie do pracy :P :P :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość primadonna
Ale nie wierzę, że babcie tych dzieci nie zostaną z nimi, jak autorka chce raz na jakiś czas sobie sama wyjść.Raz na jakiś czas, nie dzień w dzień. To tak trudno takowej babci z dziadkiem raz na tydzień czy dwa popilnować córce dzieci parę godzin ? A jeśli tak trudno, to co Wy za babcie macie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj ja Cie rozumiem
oczywiscie, primadonna ma gotowa odpowiedz i rade na wszytkie problemy podwojnych mam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj ja Cie rozumiem
jezeli tak trudno ci zrozumiem to co pisza tu wszyscy-co z ciebie za matka bez wyobraźni, bez żadnych przemyśleń ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość primadonna
Dla mnie praca nie jest odskocznią i radością, ja bardzo chętnie posiedziałabym w domu, z dzieckiem cały dzień cały rok, tak że nie trafiłyście. Chodzę do pracy, bo muszę, by zarobić kasę, ale jak bym miała dość tej kasy, siedziałabym z miłą chęcią uwiązana cały dzień w domu z dzieckiem odwiedzając tylko place zabaw i sklepy i robiąc obiady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość primadonna
Ja na macierzyńskim byłam przeszczęśliwa, a jak musiałam wrócić do pracy, byłam nieszczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj ja Cie rozumiem
No dobra, potrafie to rozumiec,że praca Cie unieszczęśliwia. Ale Ty spróbuj zrozumieć,że ktoś moze myślec i odczuwać inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na 2 etatach
To może dlatego nie próbujesz nas zrozumieć, bo po 1 nie masz takiego doświadczenia i czysto teoretycznie piszesz, po 2 "zazdrościsz" nam siedzenia w domu i sama chętnie byś tak posiedziała i totalnie nie rozumiesz, dlaczego narzekamy. No cóż,jak to się mówi, syty głodnego nie zrozumie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj ja Cie rozumiem
a inna sprawa - dalej nie masz pojęcia jak to być z dwójką dzieci przez cały dzień w domu, więc uważam,ze nie masz żadnych podstaw do dawania jakichkolwiek rad .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dacieradeee
Dziewczyny!!!! Rozumiem że jest wam ciężko, cały dzień tylko z dziećmi, dzieci są różne, nie macie własnej odskoczni...ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ludzie często też maja bardzo ciężkie prace, myślicie że im jest łatwo? Ale jesteście młode, inteligentne i na pewno da się coś z tym zrobić! Jesli mieszkacie w dużym mieście, to choćby niania na godziny, zresztą tez zapewne znajdziecie takie osoby i w małych miejscowościach, teraz dużo powstaje różnych bezpłatnych atrakcji dla dzieci, warsztatów. A jak macie kasę to wiadomo full możliwości... Szczera rozmowa z mężem, to podstawa, jak wasz związek jest zdrowy, to na pewno mąż nic nie będzie miał przeciwko, jak raz w tygodniu zniknięcie na wieczór z domu. Kombinujcie jakoś urozmaicenie dnia, zabawy dla dzieci, które i wam dadzą dużo radości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dacieradeee
Przykry jest widok matki, które niby jest w domu z dziećmi...a w praktyce to wygląda tak, że dzieci siedzą przed tv, ewentualnie same się bawią, a matka tylko zerknie i cały czas stoi przy garach i sprząta...sensem dnia jest tylko nakarmienie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
laski pytam sie znowu; skad jestescie? jesli z warszawy to mozemy sie spotkac, pogadac, dzieciaki moga sie pobnawic, jak nie chcecie ze mna to poszukajcie innych mam, zalozcie kolko zainteresowan, szkolke niedzielna. Majac dziecko, 2 czy nawet 4 i mieszkajac w miescie jest duzo mozliwosci, wszystko zalezy od organizacji i w pewnym sensie 'tresury' dziecka/dzieci. Owszem ja mam jedno (zywe srebro zaloze sie ze niektore wasze blizniaki nie sa az tak w dwojke aktywne jak moja jedna) ale mam kolezanki ktore maja po 3 dzieci, ba! maam kolezanke ktora ma 6 latka, 3 letnie blizniaki i 4 miesieczne dziecko. Siedza w domu owszem nazekaja czasami bo kazdemu moze na leb siasc. Ale wychodza, jezdza, organizuja cos nawet jak ma to byc kawa u kolezanki a dzieciaki w tym czasie rozwalaja dom. Wieczorem przychodza ich mezowie i przejmuja paleczke tak aby one mogly sobie isc na drinka =czy znow spotkac sie z kolezankami i nie wiem; piec ciasta COKOLWIEK. Ja tez siedzialam w domu 2 lata nie do konca z wyboru, nie bylam tym zachwycona,. Mieszkalam w Teksasie, nie mielismy pieniedzy, SAMOCHODU co w tamtym stanie jest samobojstwem. Maz w pracy caly czas, wiec ja z corka chodzilam codziennie do sklepu po 5 km w jedna strone przy drodze ale nie takej drodze jak w PL tylko 4 pasy w jedna strone. temperatura 30-40 stopni i wilgotnosc 100% a autobusow brak. powiecie mi ze mialam 'latwo' bo tylko jedno dziecko ale niech ktoras sprobuje przetrwac tak tydzien to zobaczy o czym mowie. I wkurzalam sie ze siedze w domu, na wsi, ze jestem uwieziona gdyby nie moje kolezanki ktore wlasnie co raz cos organizowaly, przyjezdzaly po mnie to chyba bym zwariowala do konca. Po pewnym czasie zrobilam prawko to juz bylo o niebo lepiej. Rozumiem ze jest wam ciezko, podwojnie bo w koncu macie blizniaki ale nie jestescie jedyne i wierzcie mi ZAWSZE MOZE BYC GORZEJ. Co wam da siedzenie i jeczenie ze nie ma sensu wychodzic bo bedzie masakra? Lepiej w takim razie siedziec w domu? No prosze was... Teraz od kilku tygodni znowu siedze w domu (praca nie wypalila a nowej moge dopiero zaczac szukac po swietach). Roznica jest taka ze teraz mieszkam w warszawie, pomimo tego ze nie znosze tego miejsca samego w sobie to jest o niebo lepiej niz na teksanskiej wsi. Koncerty dla dzieci, zajecia, wiecej opcji po prostu. Pomyslcie i dajcie sobie szanse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na 2 etatach
Dzięki za dobre rady, ale naprawdę nikt tutaj nie jęczy, nikt nie siedzi w domu ani tym bardziej nie ogląda cały czas tv podczas gdy dzieciaki samopasem latają. Czytajcie uważnie, wychodzimy na spacery, mamy kontakt z innymi ludźmi, tak, to nie w tym rzecz. Mnie się już nie chce podtrzymywać tej dyskusji, skoro nie czytacie wypowiedzi tylko same analizujecie wg własnych opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupa nie babaa
Ja mówię o konkretnym wychodzeniu, nie tylko plac zabaw i sklep istnieją, kwoki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na 2 etatach
:D U mnie wyjdziesz na plac zabaw i kończy się miejscowość, więc nie wiem co to za konkretne wychodzenie ;) Oj, dajcie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość primadonna
Własnie,koleżanka "teksańska" dobrze to ujęła, właśnie o to chodzi,żeby nie siedzieć i nie użalać się nad sobą jak by się miało najgorzej ze wszystkich, bo dokładnie to robicie.Robicie z siebie ofiary losu, że macie najciężej z wszystkich matek, bo macie bliźniaki, a inne matki to mają lighcik, bo albo jedno dziecko albo dwójka w innym wieku. No proszę Was, są rodziny, w których jest o wiele gorzej, dzieci są chore, albo mają 5 dzieci i nie mają co do gara włożyć. Wy macie 2 zdrowych dzieci, możecie odwiedzać bobokluby, jeździć na wycieczki,kupować kurtki, czyli wnioskuję, że pieniężnie jest wszystko ok, możecie spędzać czas z dziećmi, bo nie pracujecie, więc nie musicie wstawać codziennie na godzinę i biec do pracy i spędzać tam pół dnia, macie cały dzień, by sobie wszystko porobić na spokojnie.Więc nie narzekajcie, jakie to Wy biedne, bo są ludzie, co mają naprawde gorzej. Masz autorko bliżniaki przy sobie od porodu już 2 lata, więc naprawdę mogłaś zdążyć zorganizować sobie życie tak, że dla Ciebie wyjście z 2 dzieci to by była norma. Nie trzeba tak się użalać, że a to wózek za ciężki, a to dzieci coś ściągają z półki. Zresztą mąż chyba też jest i nie zawsze jesteś zdana na samotne wyjścia. W czasie pracy męża możesz przecież chodzić w miejsca mniej oddalone, robić podręczne zakupy z dzieciakami, a jak mąż wróci z pracy możecie wszyscy razem wybrać się gdzieś z dzieciakami czy Ty zostawiasz dzieci z mężem, a sama załatwiasz zakupy czy cokolwiek i nie mów mi , że dzień w dzień jesteś zmęczona tak, że już po powrocie męża nigdzie nie wyjdziesz, bo to znów wygodnickie wymówki. Idąc Waszym torem myślenia to faktycznie można tylko siedzieć z dupą w domu i nosa nie wytknąć dalej niż poza swoje okno.Ja też jestem typem domatora, nie lubię jeździć z dzieckiem na jakieś dalekie eskapady czy wszędzie je ze sobą targać, ale takiej przesady jak u Was to nie widziałam,żeby nie móc ruszyć się po kurtkę czy po chleb do sklepu , bo to bo tamto, no tak faktycznie się nie da żyć i można się zapędzić w depresję i mieć wszystkiego dość, ale to tylko Wy same stwarzacie tę sytuację, wystarczy się zorganizować i naprawdę nie trzeba być tak uwiązanym, żeby musieć mężowi zlecać kupienie kurtki, a samemu nie móc iść sobie na zakupy odzieżowe raz na kilka miesięcy mając 2-latki w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość primadonna
Ja rozumiem, że problemem mogłoby być ciągłe odwiedzanie znajomych z takimi bliźniakami, czy dalekie wyjazdy urlopowe, czy spędzanie gdzieś poza domem całego dnia, ciągłe wypady z mężem bez dziecka, sama nie umiem mając małe dziecko być ciągle w rozjazdach czy wciąż u znajomych na spotkaniach, ale nieważne, czy ma się jedno czy 2 dzieci, czas na samotne zakupy raz na tydzień czy czas na jakiegoś fryzjera, obkupienie się w odzież czy tego typu rzeczy można znaleźć albo zostawiając dzieci mężowi, albo babci, albo komuś z rodziny, czy organizując sobie to w jakikolwiek inny sposób. Takie maksymalne uwiązanie z dziećmi że nie można się ruszyć nawet po tę kurtkę jest tylko tuż po porodzie, jak dzieci wiszą non stop na piersi, płaczą, kolkują itp, ale nie w przypadku 2-latków, które już często coś mówią, jedzą prawie to samo co dorośli, chodzą i już dawno nie są niemowlakami i inaczej rozumują i mają inne potrzeby niż noworodek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość primadonna
I co to za argument, że "jestem zdana na pomoc innych i to mnie boli", przecież każdy rodzic chcąc gdzieś wyjść sam zawsze jest zdany na pomoc kogoś, nawet jak nie ma bliźniaków, tylko 1 dziecko, co 1 dziecko można zostawić samo w domu, a tylko biedne matki bliźniaków są zdane na pomoc innych ?. Wiadomo, że wychodząc gdzieś trzeba najpierw zorganizować opiekę nad dzieckiem, ale to chyba naturalna kolej rzeczy w przypadku bycia rodzicem, chyba że ktoś został rodzicem z przypadku i nie dojrzał do tej roli, to wtedy może nie potrafi pogodzić się z tym, że nie może wyjść kiedy chce i gdzie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×