Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość strachsiebac

Czy są jeszcze zwykłe matki których nie przerastają chore ambicje ?

Polecane posty

Gość cismarch
Tylko nauka, nauka, nauka i czas poświęcony dziecku procentują. Potem wychowuje się dziecko-niedojdę życiową, nieudacznika, co sie nie potrafi usamodzielnić do 30 roku życia, jeśli dziecka od małego nie uczy się pewnych zachowań, zasad, kultury itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale to pokolenie,które piło mleko z butli do 6 lat,jadło papki do 2 i zupy przez smoka jest o wiele bardziej samodzielne i dojrzałe,niż te które nam właśnie rośnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam 5 latka z butlą, 4 i 6 latka (to "internetowo"). Do przedszkola chodzi chlopczyk lat 3,5 który ma do zasypiania smoczek w buzi. To nie są pojedyncze przypadki i to właśnie trochę martwi. Mam wrażenie że niektórzy rodzice koniecznie próbują trochę "uwstecznić" albo zatrzymać dziecko bo to oni tego potrzebują. Nie tyle to dziecko co właśnie mama czy tata chcą mieć bezbronnego zależnego od nich bobasa, którego się karmi papką (mama jest niezastąpiona bo ona musi przygotować, zmielić jedzenie i nakarmić) robi mleko w butelce (można się czuć jakby się mialo w domu niemowlaka- butelki się myje, wyparza), a argument zawsze jest ten sam "nic na siłe, dziecko ma czas, dziecko tak lubi". Jasne ze lubi, jak ma nie lubić jak to tylko dziecko wiec akceptuje to co ma bo nie zna niczego innego. I zeby nie bylo- nie popieram akademi dla pólroczniaków, angielskiego dla 3 latków którzy nie mają 2 jezycznych rodziców i z tego angielskiego nic nie zyskają, kursów plywania dla bobasa (tyle samo nauczy się bobas w ciagu 8 lat, co 8 latek opanuje w 2 tygodnie)... Na wszystko jest czas. Wlaśnie dla maluchów jest czas na naukę tych podstaw picia z kubka, jedzenia, ubierania spodenek itd, a nie czas na przyswajanie kraula albo dialogów obcojęzycznych. Ale to moje zdanie na ten temat, każdy moze mieć swoje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strachsiebac
Tak, no jakoś Wasza teoria o niedojdzie mnie nie dotyczy, mam swoją rodzinę, jestem samodzielna od wielu lat, radzę sobie świetnie, a też byłam typem dziecka "papkowego", co w tym nieszczęsnym wieku 1,5 roku nie raz zjadło zmiksowaną zupę. Mało tego, wedle Waszych teorii to powinnam mieć wadę zgryzu, problemy z mową itd, a ja mówiłam pięknie mając już te 1,5 roku, mając 2 mówiłam pełnymi zdaniami bez seplenienia, nauczyłam się czytać jak dzieci w moim wieku nie wiedziały nawet, co to litera i do tego mam zdolność do uczenia się języków obcych, no ale wg. kafeterii powinnam być niemową z wadą zgryzu i niedojdą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem ktoe to pokolenie bo w moim butelki byly tylko szklane i bardzo drogie wiec jak się rozbily to dawali kubek. Pieluchy były tetrowe i pralka frania wiec na nocnik sadzano jak tylko się potrafilo na nim utrzymać (teraz się dopiero mówi o gotowości do treningów nocnikowych między 1,5 a 3 rokiem życia. Dawniej gotowość byla kolo 7 miesiaca bo nikomu się tetry nie chcialo prać, wywieszać, sklądać mając w domu jeszcze milion innych obowiazków. Nie przypominam sobie zebym pila ze slomki bo ich wtedy nie było aż tyle jak teraz. Pilam ze szklanki- zwyklej szklanej szklanki i rodzice uwazali tylko zeby dziecko nie odgryzlo) no ale może my z innego pokolenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale to, ze ty nie masz wady zgryzu nie znaczy, że inne dzieci też nie będą miały. :o Moja kuzynka ciągnęła smoczek bardzo długo, jeszcze wracajac do domu ze szkoły i ma koszmarnie krzywą szczękę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama sobie zaprzeczasz. Najpierw twierdzicie ze uczenie dziecka czytać to chore ambicje a potem podkreślasz ze ty potrafilaś. O co chodzi bo się zgubilam chyba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cismarch
No to przykro mi bardzo bo jestem matką z widocznie "chorymi" ambicjami, bo chcę aby moje dziecko było zdolne, rozgarnięte i w miarę upływu lat samodzielne... Lepiej dziecka niczego nie uczyć i nic na siłe nie dawać, bo po co, widocznie nie chce? A skąd np. 2 letnie dziecko ma wiedziec co jest dla niego dobre a co nie ? Chyba matka/ojciec powinni go tego uczyć, są od tego więc niech to robią, a nie chowają rzeszy tumanów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _Wisienka z pestką_
ale nie popadajcie w skrajność. Nikt nie mowi zeby niczego nie uczyc, trzeba dziecku pokazywac swiat, tlumaczyc otaczające nas rzeczy itp, pomagac mu rozwijac sie ale nic na siłe. Po jaka cholere uczyc dziecko 1,5 roczne j. angielskiego zakladajac ze rodzice nie sa dwujęzyczni? no po co? tylko dla ambicji rodziacow. Jezeli dziecko 1,5 roczne je papki to owszem konsekwentnie propnowac jedzenie kawaleczkow ale nie na zasadzie albo zjesz niepapke albo nic. Nie sadzac dziecka na nocki kiedy ono nie jest zupelnie do tego gotowe, bo dziecko koleznaki robi juz dawno. Do wszystkiego trzeba wyczucia i nie piszcie mi tutaj skrajnosci bo to absurd!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dokładnie o to mi chodzi!wszystko było w rytmie,a nie po to żeby się pochwalić,że dzieco pije z kubka,czy korzysta z nocnika,a już o majtkach treningowych to się nawet nikomu nie śniło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strachsiebac
I vice versa, to że dziecko koleżanki ma krzywą szczękę nie oznacza, że każde dziecko będzie tak miało. Rozumiesz, o co mi chodzi ? Że takie przykłady , które dajecie, to lipny sposób udowadniania, że picie z butli czy jedzenie papek na 100% szkodzi, bo tak możemy się licytować na miliony przykładów i znajdziemy tyle samo dzieci, co jedząc papki mają proste szczęki i pięknie mówią i tyle samo dzieci z drugiej strony, którzy mają krzywe szczęki. Morał z tego taki, że to nie smoczek, butla i papka decydują o prostej szczęce i pięknej mowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wisienka otóż to. To o tym właśnie pisze. Trzeba proponować, jak dziecko nie gotowe to dawać znowu czas i znów proponować. Ale nie ma niegotowych np 3 latków na rozstanie z butelką. To jest widzimisię a nie brak gotowości i chyba nie zaprzeczysz? A nie na zasadzie "przyjdzie pora to sobie sam odstawi bo po co zabierać jak on tak to lubi".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciotkaf
Ale to o czym piszecie, to są chyba dwie różne sprawy. Bo to, że dziecko pije z butelki, czy zasypia ze smoczkiem do któregoś tam wieku, nie ma wpływu na jego późniejszą samodzielność, a jedynie na ewentualną wadę zgryzu. Znam dorosłą już osobę, która piła mleko z butelki jeszcze w zerówce, a usamodzielniła się już jako nastolatka i doskonale sobie radziła. Wychować pierdołę życiową można i bez smoczka, czy butelki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strachsiebac
Umiałam czytać dlatego, że sama z siebie interesowałam się książeczkami, nie że matka mi na siłę wpychała książki, żeby mnie na geniusza wychować. Nie wpychała mi też wciąż konsekwentnie twardych kawałków, bo tak kodeks nakazuje, tylko dała je wtedy, jak widziała, że już sobie z nimi radzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I bardziej chyba autorce chodzi o chwalenie się umiejętnościami dziecka(ot,taki mini wyścig szczurów)niż o to żeby niczego nie uczyć,skoro samo się garnie,a jeśli nawet do czegoś nie bardzo,to chyba my,rodzice od tego jesteśmy,żeby coś tym dzieciom dobrego i mądrego przekazać,czyż nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strachsiebac
ciotkaf - zgodzę się, pierdoła życiowa może wyrosnąć i z dziecka, co od 6 miesiąca je kotlety i pije ze szklanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W zasadzie to już się zgubilam o co chodzi autorce tematu ;) Bo w pierwszym poscie 2 latki mówiące pelnymi zdaniami i uczenie dzieci czytania jest krytykowane, a teraz nagle się okazuje ze jak dziecko samo chce to jednak można ;) 7 miesieczniak który sam chodzi też podobno jest zły. A jak sam chce to co wtedy? Uwiązać do łóżeczka? Chyba nie bardzo przemyślane to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strachsiebac
Właśnie śmieszy mnie takie podejście, że ten brak smoczka, butelki czy papki to dla wielu matek wyznacznik całożyciowej inteligencji i radzenia sobie w życiu.I już biegiem, skoro mieliśmy tort urodzinowy roczkowy, to teraz koniec z papkami .....!Inaczej będziemy niedorozwojem, synku !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cismarch
Tu się dwa wątki zrobiły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strachsiebac
Hmm, wiosenna, faktycznie nie rozumiesz - chyba jest różnica między 2 latkiem, co czyta, a 5 latkiem, co czyta ? Bo ja czytałam w wieku 5 lat i to wtedy bylo wcześnie. Rozumiesz ? Dla mnie 2 latek czytający to ściema, chodzi mi o to,że teraz przesadnie przyspiesza się wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _Wisienka z pestką_
wiosenna mama tak zgodze sie tutaj z tobą ze trzeba proponować ale nigdy zmuszac. Jezeli ten dajmy na to 3 latek ze smokiem nie jest jeszcze na to gotowy aby oddac tego smoka bez walki, histerii i innych akcji to moze warto poczekac ten miesiac - nic sie nie stanie i potem sprobowac. A nóż bedzie gotowy, dzieci zmieniaja zdanie z dnia na dzien, trzeba umiec wyczuc moment. To tak jak z przenoszeniem dziecka do wlasnego pokoju, zeby nie spalo z rodzicami, przeniesie sie takiego 1,5-2 latka a potem raptem w wieku 3-4 lat bedzie przybiegalo do rodzicow i mamy spanie oddzielnie zalatwione na cacy bo nie wykurzymy dziecka z łózka, ono konsekwentnie bedzie wracalo. Widocznie tamten moment w wieku 2 lat nie byl tym wlasciwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strachsiebac
W temacie chodzi o to, by nie doszło do przerostu ambicji nad treścią w wychowaniu dziecka, żeby matki nie myślały kategoriami, że w wieku 10 miesięcy już musi chodzić, w wieku 12 jeśc kotlety, a w wieku 2 lat już znać kolory i litery. O to mi chodzi. I żeby matki nie koloryzowały zbytnio wcześniejszych umiejętności swych dzieci, że 6 miesięczniak już chodzi, że 2 latek czyta, a 5 latek już studiuje na Uniwerku. O to chodzi.Bo jest różnica między bajkopisarstwem a faktyczną, realną wcześniejszą umiejętnością dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strachsiebac
A z drugiej strony chodzi mi o to, by matki nie robiły takiej tragedii, jak zobaczą u koleżanki dziecko znoszone ze schodów przez mamę, czy 3 latka pijącego zupę z butelki, bo to nie tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przychodzić do łóżka można i wieku lat 13 ;) to zaden wyznacznik ze ktoś ma potrzebę się przytulić, albo ma zle sny. Ale to się zdarza sporadycznie, a reszte nocy masz to łóżka tylko dla siebie wiec warto moim zdaniem warto ;) (choć pewnie z jednym dzieckiem jest inaczej, ja przerzucilam 2 na raz tym sposobem koszmarów i strachów nocnych bylo mniej) Nie ma 2 latków czytających, natomiast są 2 latki znający literki i umiejący liczyć i uwierz ze nikt nad nimi z batem nie stoi. To nie przegięcie. Teraz po prostu wszystko rozwija się szybciej- mamy internet, rózne udogodnienia itd dlatego też dzieci dojrzewają szybciej. Nie ma w tym nic dziwnego. To się dzieje samo z siebie i nie można temu zapobiec jakoś specjalnie. Dzieci są mądrzejsze (jeśli chodzi o tzw "spoleczeństwo komunikacyjne". Natomiast taka zaradność życiowa faktycznie wygasa. Faceci nie są już "zlotymi rączkajmi" kobiety coraz cz ęściej nie potrafią ugotować, upiec ciasta itd- to pikuś, najgorsze jest to ze coraz slabsi jesteśmy psychicznie. No ale coś za coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*mialo być ze to żaden wyznacznik nieprzygotowania do spania samodzielnie, oznaczać to może że ktoś ma zle sny ;) zjadlo mi się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strachsiebac
Wisienka, dokładnie, WYCZUĆ MOMENT,to jest to. Własnie większość tego przeciągania niektórych rzeczy bierze się z tego,że po prostu nie nadszedł moment - ten właściwy. Ja też widzę, że na razie nie jest u nas moment, by przejść na zwyczajne obiady w kawałku, nie jest moment na nocnik,nie jest moment na samodzielne zasypianie. Ale mam też wiele różnych aspektów, co do których ten moment nagle naturalnie przyszedł. Wiadomo, że nie dowiesz się, czy nadszedł, jak nie spróbujesz, ale nigdy na siłę.Moje dziecko np wiele miesięcy piło tylko jeden rodzaj picia, bo żadnego innego nie lubiło.I tak dawałam mu to pić nie dając nic innego. I jakoś naturalnie przyszło, że coś tam posmakował przypadkiem i zasmakował, potem jeszcze coś i od tamtego momentu pije więcej rzeczy.Tak samo z papkami, jak zauważę, że nie wypluwa już kawałka po 2 kęsie, tylko je dalej ze smakiem, przejdę na normalne, twarde obiady, ale teraz nie jest na to czas, mimo że według forumowych teorii moje dziecko dawno powinno jeść w kawałku i skoro nie je, jest z nim coś nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama co się z tyłu wlecze:)
ja zawsze szłam "za dzieckiem" :) niczego nie próbowałam na siłę.. niekapek stawiałam obok butli, mogła wybierać:) za trening czystości zabrałam się jak córa zaczęła obserwować inne dzieci znajomych i sama chwyciła w markecie za nocnik :) smoczek sama odrzuciła jak miała kilka miesięcy, jeżeli chodzi o wózek woziłam kiedy miała ochotę kiedy chciała iść szła.. w końcu sama dała do zrozumienia, że wózek jest dla dzidziusia i możemy oddać, bo zawsze mówiłam, że jak jej się znudzi to oddamy dzidziusiowi:) moja córa była mniej samodzielna niż jej rówieśnicy, ale miałam to w nosie, bo była i jest super zadowolona z życia i z siebie:) miała już prawie dwa latka, a mówiła tylko kilka słów, ale uparcie czytałam jej mnóstwo bajek, nawet nie wiem kiedy rozgadała się tak, że teraz czasami modlimy się z mężem o minutę ciszy w domu:) obecnie pani w przedszkolu zaproponowała żeby przenieść ją do najstarszej grupy, bo dziecko się nudzi w swojej, wykazuje chęć poznawania literek, cyferek, uparcie odmawia leżakowania twierdząc, że to dzidziusie śpią w dzień:) i że może warto by spróbować dla dobra dziecka... myślę o tym... piszę to wszystko "ku pokrzepieniu serc" innych mam, bo sama wiele razy słyszałam od "koleżanek" na placu zabaw, że powinnam to czy tamto, że moja jeszcze nie mówi, a przecież jej córka młodsza i już bezbłędnie rozpoznaje kolory i marki samochodów, że moja mała jest mało zaradna i widać, że odstaje od innych dzieci .. to bolało, bo jestem matką, a każda z nas chciałaby żeby cały świat postrzegał nasze dzieci tak jak my - jako najwspanialsze na świecie:):) nie jestem zawistna i mściwa, ale mam teraz wielką satysfakcję kiedy widzę jak moja córa połyka z kopytami "małych geniuszy" sprzed kilku lat, a ich mamy uciekają przede mną oczami :) może to trochę nie do końca osadzone w temacie, ale moje doświadczenie pokazuje czarno na białym, że najważniejsze to stworzyć dziecku pole do rozwoju i dać mu się rozwijać w jego własnym tempie:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _Wisienka z pestką_
Moje dziecko tez mialo problem z przejsciem z papki na kwaleczki, odrazu odrcuh wymiotny, krztuszenie sie, 12miesiecy minęlo a ona dalej papki, jak patrzylam na rowiesniokow wcinających kanapke czy jablko to smutno mi sie robilo. Ale moja nie chciala i juz. Az pewnego dnia chwyciła mi z talerza całego kotleta mielonego i o dziwo bez probemu sobie tam go memłała od tego dnia je wszystko!!! To byl jej dzien!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież twoje dziecko po kilku miesiącach wywaliło smoczka. Nie mówiła to jej czytałaś bajki czyli coś robiłaś w tym kierunku a nie machnęłaś ręką. Kubek stawiałaś obok butelki. Robiłaś coś, stymulowałaś dziecko a nie pozostawiłaś własnemu losowi twierdząc ze "samo się"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama co się z tyłu wlecze:)
do wiosennej... właśnie dlatego napisałam, że to nie do końca ściśle w temacie, bo dyskusja poszła trochę w inną stronę, ale wyjściowo chodziło mi o to, że pomijając te skrajne przypadki matki często robią coś, stymulują dziecko na sposób w jaki intuicyjnie wyczuwają, że jest dla niego najbardziej właściwy, a mimo wszystko otoczenie osądza, że to "za mało", bo nie podejmują radykalnych kroków, jakich (poza nielicznymi przypadkami) nie trzeba wcale podejmować.. zresztą z tamtego okresu mam masę niemiłych wspomnień jeżeli chodzi o "życzliwe koleżanki", wiele przykrych opinii się nasłuchałam stąd bardziej "wygadałam się" Wam niż napisałam coś konstruktywnego i na temat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×