Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 8290292

Jest na świecie taki rodzaj smutku...

Polecane posty

8290292 - Dokładnie robię to samo, co Ty wtedy. Boję się być sobą, czuję się winna że jestem wrażliwa i nieśmiała, bo on nie lubi takich ludzi. Bardzo męczy mnie udawanie i nadskakiwanie mu, boję się że mimo moich starań i tak kopnie mnie w końcu w tyłek. Co wtedy ze mną bedzie? Nie wiem :( Boję się kompletnej rozsypki, choć i tak już jestem w proszku. Czyj to dokładnie cytat który wkleiłaś? Doceniam osoby publiczne, które nie boją się opowiadać o swoich problemach z lękami i depresją, bo to w Polsce jednak ciagle temat tabu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
8290292-i zacznij organizować sobie życie, wtedy napewno coś zacznie się dziać, oby dobrze.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
Depresja to żaden wstyd, dopada każdego, w różnym wieku i w różnych okolicznościach. To jest bardzo ciężka choroba, która dotyka nie tylko chorego ale też i całe jego otoczenie. Moja rodzina naprawdę ciężko to przeszła, ale jestem im wdzięczna dozgonnie, że dali radę i nie opuścili mnie nawet na chwilę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
parus - tylko jak znaleźć w sobie siłę i odwagę żeby pójść do psychologa lub psychiatry. Bo ja np. nie jestem w stanie. Żeby chociaż był ktoś bliski kto nas tam zaciągnie... Łatwiej przejść przez terapię, gdy widać, że komuś na nas zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
Marcelina- nie wiem kim jesteś czy masz rodzinę, przyjaciół, ale wierzę że napewno jest ktoś komu zależy na Tobie. A jeśli nie ma nikogo takiego, to wyobraź sobie, że ja jestem tym kimś . Chętnie służę dobrą radą.......i doświadczeniem w walce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
Nie czekajcie aż dopadnie Was bezradność całkowicie. Proszę wszystkich smutnych o tzw. zdowy egoizm-pomyślcie o sobie. Jeśli wydaje się Wam, że nie macie dla kogo żyć, to żyjcie innym na złość....i żyjcie najlepiej jak się da. Pierwszy krok, to wizyta u psychiatry...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
parus - Dziękuję za życzliwość 🌼 To dla mnie wiele znaczy, bo baaardzo rzadko się z nią spotykam. 8290292 - Głowa do góry, jeszcze będzie dobrze. Obiecuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8290292
Staram się organizować sobie życie, może dlatego też założyłam własną działalność, żeby prowadzić wszystko po swojemu i żeby to wszystko było na mojej głowie, żeby się zając i nie myśleć, żeby zapełnić sobie czas do ostatniej minuty. No, ale chyba to też mi nie wyszło. Właśnie kluczem do tego wszystkiego jest to, że ja sama ze sobą nie czuję się dobrze i ciągle myślę, że najlepszy czas mi ucieka, najlepsze chwile, a tego nikt mi już nie wróci. Marcelino to fragment wywiadu z Kamilla Baar z Twoje Stylu - bardzo, bardzo ją lubię :) . Nie jest jednak specjalnie popularna, ale tak jak przeczytałam chyba na FilmWebie wpis jednej z osób " jest piękna wewnętrznie" i to prawda :) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
Zastanawiam się nad tym brakiem życzliwości wśród ludzi. Żyjemy wszyscy w ciągłej gonitwie, jacyś tacy poplątni, nieprzytomni i wściekli na innych... Kiedyś miałam stłuczkę samochodową, oczywiście to była moja wina. Chociaż nic wielkiego się nie stało (lekkie zarysowania) facetowi "wyszła piana na usta". Wysłachałm obelg z jego strony, poczym zapytałam czy ma może raka, odpowiedział zdziwony, że nie. Zapytałam następnie czy jego dzieci są zdrowe, on " wywalił " wielkie oczy i odpowiedział, że zdrowe. Na co ja, że jest w takim razie szczęśliwym człowiekiem, a to tylko samochód i dwie rysy na nim. Chłopina zamilkł.... Myślę, że ludzie nie znajdują w całym tym życiowym maraźmie żeczy naprawdę istotnych, np. takich jak życzliwość, uprzejmość,uśmiech w stronę drugiego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8290292 - Znam tą aktorkę z gazet, myślę że teraz bardziej zwrócę na nią uwagę. A dla Ciebie mam jeszcze jedną radę, bo widzę że przejmujesz się wiekiem i upływającym czasem. Nie porównuj się z innymi, to nie jest dobra metoda. Nie patrz na inne babki w Twoim wieku, że mają już pozakładane rodziny itd. To tylko stwarza w naszych głowach niepotrzebne presje. Za granicą, w Anglii np. ludzie po 30-tce dopiero zaczynają wstępnie myśleć o rodzinie itp. U nas niestety panuje jeszcze mentalność, że należy szybko złapać męża. Na szczęście to pomału się zmienia. Czasem naprawdę warto poczekać dłużej na swoje szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
"rzeczy"-ale obciach-sorki:)))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
parus - Masz całkowitą rację. W wyborny sposób zgasiłaś tego gościa. Mam nadzieję, że wyciągnął z tego jakąś naukę, albo choć odrobinę refleksji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8290292
Powiem Wam, że ja jakoś na ludzi z zewnątrz nie mogę narzekać, jakoś udaje mi się z nimi dogadać, owszem trafiam na napuszone babony czy równie napuszonych facetów, ale jest to mimo wszystko mniejszość, jeśli pomyślę o ogólnej populacji z jaką się spotykam. Na mojej drodze nawet pojawiają się mili i serdeczni ludzie. Też miałam stłuczkę i też z mojej winy i facet w którego auto walnęłam był naprawdę w porządku :) . Zdaję sobie sprawę, że są gorsze tragedie na świecie i mój problem to przy nich pryszcz, ale ... nie chcę żyć sama, w smutku, niespełnieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
8290292 -30 lat, to piękny wiek i wiele jeszcze przed Tobą. Ja mam 40 lat i wszytsko zaczynam od nowa. Po rozwodzie czułam się jak po wielkim pożarze. Wydawało mi się, że już nic dobrego mnie nie spotka. Nie wiem czy mnie spotka szczęście czy nie, ale i tak będę próbować dalej żyć i uśmiechać się do ludzi, bo mnie jest z tym dobrze, a to jest najważniejsze. Żeby mnie, nam, Tobie było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
8290292 - oj nie, smutek to nie żaden pryszcz. Nie da się go wycisnąć, coś musisz z tym zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech, ile ja już obelg zniosłam od agresywnych ludzi. Kiedyś w markecie przypadkiem potrąciłam lekko wózkiem jakąś starszą kobietę. Bardzo grzecznie przeprosiłam, uśmiechnęłam się do niej. Myślałam, że powie że nie szkodzi, że nic takiego się nie stało (bo przecież nie stało się). A ona odwróciła się w w moją stronę z zaciśniętymi pięściami i wyzwiskami, popchnęła mnie, kopnęła w piszczel (siniaki miałam kilka dni). Byłam przerażona, zażenowana, krotko mówiąc szok. Starsza babka na oko po 60-tce! W dodatku było mi bardzo wstyd, że znalazłam się w takiej sytuacji :( No i oczywiście ten incydent nie pomógł mi w walce z depresją. Jak i wiele innych tego typu, choć może nie tak "spektakularnych".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8290292
Ja nie mam jeszcze 30 lat, za 4 lata będę mieć. Podobno bywa to przełom w życiu kobiety ;) . Niemniej towarzyszą mi nieustannie myśli, że : - nikt mnie nie zechce - że wszyscy już są zajęci - że do końca życia będę sama - że marazm nigdy mnie nie opuści - a nawet jeśli kogoś spotkam to po latach bycia samej nie będę już umiała z tym kimś być tak blisko jakbym tego chciała - itd Wiem smutne to i beznadziejne, ale ja tam bardzo chciałabym jeszcze coś przeżyć, jakieś szalejące emocje, głupia chyba naoglądałam się chyba nieodpowiednich filmów, z happyendami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8290292
Marcelina ta akcja z marketu to jakaś paranoja - co za ludzie :o .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
8290292 -To dobrze, że masz marzenia. Ja też mam nadzieję jeszcze na miłość, chociaż w przeciwieństwie do Ciebie, mam marne szanse. Kobiety w wieku 40 lat są dla facetów przezroczyste, niewidzialne. Ty to masz dobrze-26lat!!!!! Ile bym dała by wrócić czas:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8290292 - Oj, ja też mam takie myśli, uwierz mi. Dlatego tak kurczowo trzymam się swojego faceta i płaczę po nocach. Ale wśród tych czarnych myśli i otchłani rozpaczy w jakie wpadam, gdzieś głęboko od czasu do czasu pojawia się iskierka nadziei, że wszystko się ułoży. No akcja w markecie to była dla mnie masakra. Ale nie twierdzę, że wszyscy ludzie są tacy. Może ja po prostu nie mam szczęścia i jakoś wybitnie rzadko spotykam się z życzliwością i dobrocią, mimo iż sama bardzo się staram pomagać każdemu na ile mogę. Ale jest jeden plus tego: mianowicie gdy już uda mi się poznać kogoś życzliwego - bardzo, ale to bardzo takiego kogoś doceniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
Marcelina Szpak - zastanów się czy warto ciągnąć taki toksyczny związek. To tylko Cię pogrąża. Sama widzisz, że jesteś nieszczęśliwa. Może bez niego byłoby lepiej, łatwiej, spokojniej i poduszki byłyby suche:-) Nie warto pogrążać się dla faceta, który nie jest Ciebie wart.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8290292
Marcelina, a można wiedzieć czy Wy mieszkacie razem ? To długi związek ? Ja pamiętam ten czas jak mnie taka toksyczna relacja wyniszczała, na początku było jak z bajki, byłam zakochana do obłędu,on był ten wymarzony, taki kochany, dobry, a potem... jak mnie rzucił to naprawdę pękło mi serce, z perspektywy sądzę, że powinnam dziękować, że rzucił mnie tak wcześnie, a nie po kilku latach, jakbyśmy mieli np. wspólne dziecko... Koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
Tak czy siak-lepiej czasem się rozstać i nie tracić czasu. A może lepsza miłość kryje się gdzieś za rogiem i czeka????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
parus - Tobie też na pewno się ułoży. 40 lat to w zasadzie kwiat wieku :) I znam naprawdę wiele kobiet, które wtedy dopiero zaczęły żyć. Przykład - znajoma mojej kuzynki, starsza od Ciebie bo 50-letnia. Mąż się zawinął do jakiejś młodej pindy, ale zanim to zrobił zdążył zrobić z żony wrak człowieka (upokorzenia, poniżenia, molestowanie psychiczne, problemy przy rozwodzie, wszystko jej zabrał itd.) I kurcze, ta babka się podniosła z tego, z pomocą pani psycholog, ale udało się. Co więcej poznała (bodajże za sprawą tejże psycholog) wspaniałego mężczyznę też po przejściach. Miałam okazję poznać oboje, i to jak on ją szanuje, docenia, wspiera, pociesza, rozbawia w chwilach smutku, to po prostu marzenie. Ostatnio dowiedziałam się, że się oświadczył i wreszcie oboje, dopiero w wieku dojrzałym są bardzo szczęśliwi. Naprawdę miło obserwować takie historie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
Marcelina - ile masz lat, jeśli mogę wiedzieć... p.s.ja mieszkam w Łodzi-szarej, smutnej i brudnej, ale i tak się uśmiecham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8290292
Parus też tak wtedy myślałam, że było źle i teraz będzie już lepiej, spotkam kogoś, zakocham się wreszcie właściwie, takie emocje dają duży napęd do życia, minęło kilka lat i jest jak było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8290292
Bardzo dziękuję, że się odezwałyście :) . Trochę mi lżej dzięki tej rozmowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parus
8290292-wcale nie jest jak było, jest spokojnie i bez łez. Czekaj cierpliwie, bo miłość przychodzi niepostrzeżenie i w najmniej oczekiwanym momencie. Przestań za nią gonić...nic na siłę:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 8290292
Stopień samotności pozostał ten sam, niestety. Też wierzyłam, że miłość przychodzi niespodziewanie, że mnie dopadnie i "przeczołga", że będzie fajnie, ale już tak długo czekam, nie gonię, nic na siłę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8290292 - nie mieszkamy razem, choć w zasadzie on spędza u mnie 3 dni w tygodniu, więc niemal połowę. Jesteśmy razem prawie 3 lata. Na początku też myślałam, że to w końcu ten wymarzony, pomimo jego drobnych wad, jakie już wtedy dostrzegałam. Po prostu tak bardzo wyniszczyła mnie wcześniejsza samotność, że postanowiłam, że za wszelką cenę tym razem się uda. I były piękne chwile, nie powiem. Ale coś się zaczęło coraz bardziej psuć. Jestem przez niego nieustannie krytykowana, kontruje większość moich poglądów na życie, godzi w wartości i priorytety które wyznaję, komplementów nie usłyszałam już chyba od roku. Ignoruje mnie w towarzystwie, np. podczas jakiegoś spotkania z jego znajomymi. Za to zachwyca się koleżankami i innymi kobietami. Czuję się chwilami jak zero :( Przyjmuję to wszystko z pokorą, nie czepiam się, nie robię scen, staram się żeby było dobrze, ale nie mam już czasem sił. parus - zdaję sobie sprawę, że najlepiej chyba byłoby to skończyć, ale przeokropnie boję się samotności :( A lat mam 29 i więcej niż pół. Mieszkam na prowincji Dolnego Śląska i też bywa tu szaro i smutno. 8290292 - Bardzo się ciesze, że choć troszkę lżej Ci się zrobiło na serduszku, dzięki tej pisaninie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×