Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Energetyczna.a.

małżeństwo po 7 latach związku nie ma prawa się udać?

Polecane posty

Gość niebieska slarpetka
No właśnie ja tez nic nie chce wymuszonego. Ale mówi że kocha, że chce dzieci ale ślubu nie?? U mnie też chodzi o to że mam 28 lat i kłopoty zdrowotne. Do 30 zalecaja mi urodzić dziecko bo pozniej może być ciężko. Nie chce czekać aż sie łaskawy Pan bedzie zastanawiał się 10 lat nad ślubem, bo zastane sama po 30 i bez możliwości na dziecko. A bardzo chce miec 1 dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fussball
**że nie ma rzeczy, której by dla mnie NIE zrobił oczywiście :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
. oj, dziewczyny, jeżeli nie chcecie ślubu- nie bierzcie go... ale jezeli Waszym marzeniem jest biała suknia, ukochany, który oświadcza się w romantyczny sposób, to nie bądźcie z kimś, kto odbiera Wam te marzenia... . a co do magii- dla każdego ta magia jest inna...dla kogoś będzie to chwila przed ołtarzem, a dla kogoś innego obietnica wyszeptana na spacerze w parku... . wiecie jak wyglądały oświadzcyny mojej kuzynki? ona ma bardzo małe dłonie, i jej ukochany nigdzie nie mógł znaleźć pierścionka- nie wszytskie modele zmniejszają, itd... chciał się jej oświadczyć w walentynki, wsyztko przygotował, tylko pierścionka brak!!! dzień przed walentynkami był już cały zdenerwowany, a ona wyskoczyła na niego "ŻE GDZIE ON TAK JEŹDZI POPOŁUDNIAMI???" a on na to zdenerwowany "CZY TY MUSISZ MIEĆ TAKIE MAŁE RĘCE??? JUŻ DWA TYGODNIE LATAM ZA PIESCIONKIEM I NIE MA!!!"...a ona popłakała się i zapytała, czy on chce naprawdę jej się oświadczyć, powiedzial, że tak, tylko nie może tego pierścionka znaleźć...i tes podobno się popłakał...a później wyszli sobie do Żabki po winko i je wypili...takie mieli zaręczyny;) później razem pojechali po pierścionek, była kolacja...ale mimo wszytko początkowo tak to wyglądało... i było magicznie...mimo, że nie było pięknych widoków, drogiej kolacji, itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcia_
fussball----> czy macie dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
. ja jako mała dziewczynka najbardziej lubiłam bawić się W ŚLUB:))) . wszystkie moje misie i lalki były w małżeństwach , haha... a jak dostałam sukienkę komunijną, to wyobrażałam sobie, ze jestem panną młodą :)))... dlatego nie wyobrażam sobie nie zawierania związku małżeńskiego przy rodzinie, znajomych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fussball
Mamy, 7 letnie. To moje dziecko z poprzedniego związku. Ale w naszej sytuacji to chyba bez znaczenia. Chociaż mała mówi do niego po imieniu i sama sobie wymyśliła, że jak kiedyś weźmiemy ślub, będziemy taką najprawdziwszą rodziną i wtedy zacznie mówić do niego "tato". Heh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my z mezem poznalismy sie w 2007 roku a 2009 bylismy juz małzenstewm, teraz jest 2,5roku po slubie i jest super, oboje chcielismy tego slubu, fakt moze i szybko to wszystko siepotoczylo ale bylismy pewni. Nic sie po slubie nie zmienilo, mamy 3 miesieczne dziecko, i jest coraz lepeij miedzy nami:) nie wyobrazam siebie tyle lat czekac na tak piekny dzien;/ potem to sie juz nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cara455
Dla mnie z kolei slub, przysiega to bardzo intymna sprawa i nie wyobrazalam sobie przysiegac milosc mezowi kiedy za mna siedzialoby kilkadziesiat osob:O W ogole te cale przygotowania do slubu obdzieraja te uroczystosc z jej prawdziwego znaczenia. Dla mnie sluby polskie to farsa i przerost formy nad trescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjhkshdfkjshkf
Chance, to ty jestes zafiksowana na malzenstwo, predestynowana, ze tak powiem :) Ja dla odmiany KOCHAM WOLNOSC, a bycie zona kojarzy mi sie ze zniewoleniem, skarpetkami, obowiazkami, same zle skojarzenia. Dlatego jako mala dziewczynka postanowilam sobie, ze nikt ze mnie zony nie zrobi. Kazda bajka konczyla sie slubem i to byl koniec przygod ksiezniczki... ja chce byc ksiezniczka do konca zycia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Peezda
Wreszcie rozsądne podejście do kwestii małżeństwa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjhkshdfkjshkf
tak, PODOBNO zyli dlugo i szczesliwie, bo zadna bajka tego pozycia nie opisuje ;) wyciagnelam wniosek, ze nie opisuje, bo nie jest to juz ciekawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fussball
Patrzcie, ale są też tacy, którzy ślub biorą 4 razy w życiu i nadal wierzą w instytucję małżeństwa, nie zrażają się porażkami :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia baba po 30-tce
To ja to juz wogle tragedia bo ejstem z moim facetem 9 lat. Niby zaręczeni ale nadal nie spieszno nam do slubu:-( Dlugie zwiazki to najwioeksza porażka! Teraz to wiem! Nie ma sensu tak przeciagać decyzji latami bo potem jest coraz trudniej. Decyzje taka powinno sie podejmowac jak czlowiek jeszcze ma rozowe okulary, jak czuje sie tesknote każdego dnia, jak seks jest nieziemski. A nuie wtedy kiedy związek jest juz wypalony, seks troche z przymusu. Ja mam 32 lata, jestem w zwiazku 9 lat. Nie potrafię powiedziec ze ciesze się na wieść o slubie a także nie potrafie odejsc po tylu latach. beznadzieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dlaczego nie? moja kuzynka byla w zwiazku 10 lat sa malzenstwem od 3 maja dziecko i im sie uklada ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia baba po 30-tce
Gdybym mogła cofnac czas to nigdy w zyciu nie pozwoliłabym na tak długi związek. Takie zwiazki prowadza do totalnego wypalenia. Znam kilka takich par i wszytskie po ślubie rok lub dwa lata rozwiodziły się:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angessa mea
co za głupia teoria!!!!! ja się pobrałam z moim fecetem po 6 latach i 8 miesiacach :-) I powiem Ci że po ślubie nasz zwiazek na nowo ożył, jest zupełnie inaczej, świeżo, jest na prawdę dobrze :-) cieszę się, że nie braliśmy ślubu na szybkiego, że najpierw cieszyliśmy się urokami "spotykania się/chodzneia ze sobą", że mieliśmy na co czekać. Myślę, że rutyna prędzej by się wkradła w związek, gdybyśmy np. po roku czy dwóch ślub wzięli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama z moim tata byli w zwiazku lat 6-7 jakos tak i sa ze soba do tej pory mieli 15 lat jak zaczeli ze soba chodzic teraz maja po 44-45

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
. to proste- jeśli związek jest słaby- żaden papierek go nie "utrwali", obojętnie czy to będzie ślub kościelny, cywilny, czy uroczystość przed szamanem... ale jeśli kochacie się z całego serca, znacie siebie, ufacie sobie- uważam, że ślub jest pięknym "ukoronowaniem" miłości... . własnie szukam programu Wojciecha Cejrowskiego, który mówił o małżeństwie... bardzo fajne podawał przykłady, dlaczego ślub powinno się brać... np. kiedy już będziemy starzy i pokłócimy się o to, że On używa naszej maści na reumatyzm wyjmiemy piękne zdjęcia i przypomnimy sobie ten wyjatkowy dzień;))) ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angessa mea
głupia baba po 30-tce Gdybym mogła cofnac czas to nigdy w zyciu nie pozwoliłabym na tak długi związek. Takie zwiazki prowadza do totalnego wypalenia. Znam kilka takich par i wszytskie po ślubie rok lub dwa lata rozwiodziły się a związki, które np. po roku ślub wzięły to co? nie wypalą się po jakimś okresie? jeśli ludzi nie łączy nic głębokiego, to się wypalą niezależnie od tego, kiedy ślub wezmą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia baba po 30-tce
agnesssa jestem troche inego zdania. Według mnie dlugoletni zwiazek to ciagła stagnacja. Jest to zwiazek ktory gdzies utknoł i nigdzie nie zmierza. Ludzie zaczynaja sie do sibie przyzwyczajac, seks juz nie ten, nie ma juz tego goracego uczucia a wszytsko to przez ta stagnację. Myslę ze zupeklnie inaczej ma sie sytuacja w małżenstwie. Wtedy jest juz rodzina, dziecko, dwoje ludzi nie skupia sie juz tylko na sobie bo myśla jeszcze o kimś. Jest dziecko, budujecie dom coś się ciągle dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angessa mea
wiesz co? ja do tej pory tęsknię za moim facetem, nawet jak go nie ma przez kilka godzin, bo jest w pracy. nadal myśl o seksie z nim wywołuje u mnie przyjmny dreszcz. jeśli u ciebie już tego nie ma, to pewnie to nie prawdziwa miłość, wiec chyba dobrze że nie pobraliście się te pare lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcia_
Sluchajcie ja mysle ze nie ma co generalizowac. Czy to 7 lat zwiazku czy 3 tak naprawde slub to taka pieczatka ktora chcemy postawic po tym co razem przezylismy i oznacza mniej wiecej zgode na to co bylo i na to co bedzie. Wypalenie moze sie pojawic na kazdym etapie zwiazku, czasem szybciej czasem pozniej, to kwestia dbania o zwiazek i zgodnosci charakteru. Nie wierze tez ze w udanych malzenstwach ludzie po ilus tam latach ciagle maja "motylki w brzuchu".To mija, a pojawia sie cale inne spectrum uczuc od szacunku do lojalnosci, milosc jako gorace uczucie to juz chyba tylko wspomnienie.Ludzi po latach zaczynaja laczyc inne rzeczy niz "tylko" uczucie stlumione proza zycia czy udany seks, ktory przechodzi w rutyne. Nie chce odbiegac od tematu, mysle ze na poczatku drogi musimy sobie zadac pytanie czy tak naprawde to z tym czlowiekiem chcemy sie zestarzec czy stan zwiazku jest tak satysfakcjonujacy ze cos z niego zostanie po latach. Ja mam takie wlasnie watpliwosci, czy jestem w zwiazku ktory jest po co ciagnac, o slubie i byciu panna mloda jakos nigdy nie marzylam...za to bardzo pragne poczuc taka pewnosc ze ja dla niego jestem naj i on dla mnie tez. Jak narazie tego nie czuje, czuje sie jakims tam dodatkiem do jego zycia, nie widze max wysilku w budowaniu naszego wspolnego zycia,choc juz nie ma mowy o braku motywacji bo jes dziecko, a jak ono nie jest motywacja co co nia bedzie....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fussball
marcia - witam w klubie, na marne pocieszenie napiszę, że nie jesteś sama. Mam dokładnie to samo, kropka w kropkę. Myślałaś o odejściu? Ja coraz częściej łapię się na tym, że dążę w życiu do tego, aby się totalnie usamodzielnić finansowo. Bo gdybym teraz już była na takim właśnie etapie - nie wiem co by się wydarzyło. Raczej bym odeszła, chociaż nie jestem do końca pewna. Ale bardzo często o tym myślę. To nie wróży chyba najlepiej, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angessa mea
ja to nie wiem, o co wam chodzi z tą rutyną w seksie????? kurcze, przecież to czysta przyjemność, jak może się znudzić? nie słyszałam, żeby amator trunków znudził się piciem alkoholu, fan komedii znudził się ich oglądaniem, jak lubixcie jazdę na rowerze to też raczej całe życie, komuś sprawia przyjemność drapanie po plecach? też raczej jest trwałym teogo amatorem. Myślę, że tak samo jest z seksem. Jeśli ktoś na prawdę lubi seks i sprawia mu on przyjemność, to nie ma mowy o tym, żeby po kilku latach stał się on rutyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fussball
agness - mylisz się, opowiem na swoim przykładzie. Jak zamieszkaliśmy razem, uprawialiśmy seks niemal 7 razy w tygodniu. Potem rzadziej i rzadziej. Obecnie, po 4 latach wspólnego mieszkania dobrze jest, jak seks zdarzy się 3x w miesiącu, w zasadzie zawsze w tych samych okolicznościach - po alkoholu, jak oboje jesteśmy lekko "wstawieni". Z góry uprzedzę, że wszelkie chwyty typu bielizna, kolacja, uwodzenie, flirt itd po prostu w pewnej chwili przestały na niego działać. W chwili obecnej ja też już nie mam ochoty na seks, na zasadzie- jest to jest, nie ma to nie płaczę (tak jak kiedyś). Każdy ma jakąś swoją granicę, dla mnie po kilku miesiącach niewyobrażalnie upokarzającym stało się wieczne proszenie się o uwagę w łóżku. Trudno, nauczyłam się radzić sobie sama. Nie powiem, że nie boli, nie powiem, że nie jest mi przykro. Ale przywykłam do tego, naprawdę. Uwierz - seks uwielbiam. Ale do tanga trzeba dwojga, a w teksty o stresie, pracy, nerwach przestałam już dawno wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angessa mea
ok, masz swoje doświadczenia ale..czy uważasz że jest to kwestia rutyny? czy może tego, że przestałaś go pociągać? albo tego, że wcześniej któreś z Was chciało drugiemu coś udowodnić? a teraz już nie czuje takiej potrzeby? bo nie wydaje mi się, żeby zaprzestanie uprawiania seksu to była kwestia samej rutyny..i o tym pisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia baba po 30-tce
U mnie na poczatku seks był codziennie, a nawet i kilka razy w ciagu doby a teraz po 9 latach najczęsciej udaje ze spię albo mu mówię ze nie mam ochoty i tym spsoobem seks jest ok 3 razy w miesiacu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia baba po 30-tce
agness mea wydaje mi sie ze tego nie rozumiesz bo nie ejstes w tak dlugim zwiazku. Po tylu latach jest rutyna i juz nie ma tej chemi co na poczatku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cleo99
Dziewczyny, mimo iz rozumiem wasze rozgoryczenie faktem, ze partner nie garnie sie do slubu, to powiem wam, ze troche demonizujecie zycie malzenskie. Piszecie o rutynie, rzadkim seksie w niemalzenskich zwiazkach...czy wy naprawde myslicie, ze gdybyscie byli mezem i zona, to rutyna by magicznie zniknela, a mezus bylby chetny na seks 2 razy dziennie? Rutyna dopada prawie kazdy zwiazek, bez wzgledu na to czy jest sformalizowany czy nie i tak naprawde trudno jej uniknac. Jezeli ludzie sie znaja jak lyse konie, jesli prowadza wspolne gospodarstwo domowe, maja dzieci, to rutyna jest nieodzowna czescia zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×