Leclerc na Bielanach w Warszawie okrada ludzi

Cała masa towarów na półkach ma inne ceny, niż w kasie. Na towarach za około 10 zł, różnica wynosi ponad 1 zł. Wystarczy, że wezmę kawę rozpuszczalną i serduszka w czekoladzie i już jestem okradziony na około 2,50. Za to mam chleb lub 2 batoniki. W ciągu godziny przez kasy przewija się ponad setka ludzi. Dziennie Leclerc na Kwitnącej z kradzieży ma setki, albo tysiące złotych. Do tego sprzedają odświeżane wędliny, które po 2 dniach w lodówce stają się oślizgłe i niejadalne. Od 10 lat sprzedają pieczywo zanieczyszczone czarnym olejem z brudnych blach. Można by jeszcze wymieniać. Któregoś dnia się wkurwię i naślę na nich wszystkie możliwe kontrole, a potem mając wyniki kontroli powiadomię prokuratora o przestępstwie kradzieży, oszustwa i narażania zdrowia ludzi.