Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość heart and soul

Czy powinnam to gdzieś zgłosić czy raczej pilnować własnego nosa?

Polecane posty

Gość heart and soul

Chodzi konkretnie o dwa przypadki. Na rodziców jednego chłopca - nazwijmy go Piotruś. I rodziców bliźniaków - nazwijmy ich Karol i Karolinka. Ojcowie tych dzieci nagminnie przychodzą po maluchy do szkoły pijani jak bąki. Jeden, ten od Piotrusia, jest nachlany codziennie. Śmierdzi od niego alkoholem. Potrafi chować flaszkę piwa w rękawie, kiedy dzieciak się przebiera w szatni. Dziś zaczepił mojego męża, by pożyczyć 2 zł bo (cytuję) "brakuje mu do wina". Mój mąż był o tyle zaskoczony, że widział go dosłownie kilka razy w życiu i poza zwyczajowym "dzień dobry" nigdy z nim nie rozmawiał. Tatusia nr. 2 - od bliźniaków - widziałam może z 10 razy. Zawsze w stanie MOCNO wskazującym - aż ma problemy z równowagą. Raz się przypadkowo naciął na zebranie rodziców w sprawie choinki - ledwo stał na nogach i sapał jakby miał zaraz rzygnąć na podłogę. W końcu usiadł na ławce w szatani, zwiesił łeb i zasnął. Zbudził się po zebraniu, zabrał dzieci i poszedł. Chodzi mi konkretnie o to, że Oni przychodzą po dzieci do szkoły w takim stanie. Wychowawczyni się wymiksowuje, kiedy jej zwróciłam uwagę, że chyba nie powinna wydawać im dzieci, kiedy są w stanie nietrzeźwym. Mówi, że Ona nic nie zauważyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alaka
może być tak, że zabiorą im dzieciaki- chociaz na chwilę i skończy się to duużo większą traumą- wiesz o tym? Idź do szkolnego pedagoga i lepiej z nim pogadaj- a on z dziećmi i wybada jak dramatyczna jest sytuacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
głupie wychowawczynie ja rozumiem że one chca wyjść punktualnie do domu, ale moze nastepnym razem jak bedziesz swiadkiem tkiej sytuacji to powiedz wychowawczyni że dzwonisz hmmm..własnie gdzie? na policję?? przeciez jeśli w drodze do domu cos by sie stało napewno pytano by kobiete czy nie zauwazyła ze oddaje dziecko pijanemu facetowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakatarina
jestem zszokowana że wychowawczynie nie reagują na takie coś, ja bym naciskała jednak żeby zwróciły uwagę na tych ojców, jak historia będzie się powtarzac, to faktycznie- zgłosiłabym sprawę na policję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heart and soul
Traumą? Oczywiście, że rozumiem. Ale wiem też, że jeśli ojciec musi się trzymać plecaka 5 letniego dziecka, by móc wejść na schody to chyba nie jest dobrze. Matki są bardzo miłe i wyglądają skromnie ale porządnie więc dziwi mnie, że na coś takiego pozwalają. Rozmawiałam z wychowawczynią to była wręcz oburzona moim "wtrącaniem się". Bo Ona nic nie zauważyła i nie ma podstaw, by nie wydać dziecka. A w szatni tatuś jedne z drugim nie może się schylić, by dzieciakowi buty zapiąć bo go rzuca na boki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alaka
no masakra! A nie znasz czasami jakiegoś psychologa dobrego? Wychowawczynie nie powinny tam pracować- tylko od razu wziąc te matki na rozmowę- albo pogadać z tatusiami na trzeźwo. Biedne dzieci:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alaka
chociaż ta policja to może dobra myśl... Jakby raz idiotę zgarnęli to by na przyszłość pomyślał. Nie podawaj czasem tylko personaliów- bo oni "przypadkiem" mogą je ujawnić. Na pewno nie powino się pozwolić na to. Może zadzwoń na jakąś błękitną linię? Tak, zeby powiedzieli jak to zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście że następnym razem dzwoń na policję a dane musisz podać bo inaczej nie przyjmą zgłoszenia a wychowawczyni musi wydać dziecko nawet jak rodzic jest pijany bo takie mamy prawo!!! ojciec jest prawnym opiekunem i ona musi!!! owszem może wezwać sama policję i w ogóle ale wydać dziecko musi bo inaczej mogą zgłosić porwanie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, powiem ci ze sytuacja jest troche patowa, bo z jednej strony czlowiek nie chce sie wtracac, ale z drugiej strony jakby cos sie nie daj boze stalo to pewnie mialabys wyrzuty sumienia , ze nie zareagowalas. Mysle, ze najlepiej jednak zglosic sprawe gdzies dalej, szczegolnie ze wychowawczyni umywa rece. Moze najpierw faktycznie do pani pedagog, ewentualnie do dyrektora szkoly, ten ostatni raczej nie zostawi sprawy bez interwencji, bo w razie czego poleci ze stolka. Trzeba reagowac, nie ma wyjscia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tą reakcją szkoly jest
różnie. moja mama jak pracowała w gimnazjum, to była taka sytuacja, ze jej koleżanka mając dyżur na korytarzu wyczuła, ze chłopcy w butelkach bynajmniej nie mają coli. Zareagowała jak należy - za fraki i do dyrektora, pedagog. szkoła ma wtedy obowiazek wezwać też policje. Dyrektor zrobił tej nauczycielce taką burę, ze po co skzole taka afera, ze ta powiedziała, że nigdy więcej nie zareaguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
opowiem taką sytuacje, gdy mój najmłodszy syn był w przedszkolu, w zerówce, przyszedł do nas do domu kolega, mowił ze mama wie, że on na dworze, ale on wolał do mojego syna, wiec ok, niech sie bawią, zaczeło robić sie ciemni, zrobiłam kolację i mówię, że odporowadzimy go do domu, na to on że pójdzie sam, nie zgodziłam sie, ubrałam swojego dwulatka i starszego i poszlismy, zaprowadził nas do kamienicy na końcu ulicy, dzrzwi były otwarte, w domu zaduch i ciemno jak w piwnicy, na srodku korytarza sterta ubrań, w domu jeszcze 3 maluchów, jedno 10 miesiecy płaczące i trzymała go na rekach dziewczyna 13 letnia, w domu rodziców nie było, nie mogłam zostawić tam tego chłopca, okazało sie ze rodziców nie ma juz od 2 dni, a ze były swieta wielkanocne to sasiedzi sie nie zainteresowali ze one sa same, ale to małe było głodne i zasrane po pachy, poszłam do sasiadów, zapytałam o te rodzine, sasiadka poszła ze mną, sprawdzilismy lodówke, pusty słoik po dżemie był, nie było w tym domu nic do jedzenia, zadzwoniłam na policje, w tym czasie poprosiłam meza by wział z naszej lodówki wszystko do reklamówki i przyniósł pod wskazany adres, by kupił pieluchy na sztuki i kaszkę, mąż przyszedł zanim przyjechała policja, przebrałam malucha , dostał kaszkę, dzieciom z sasiadkom zrobilismy kanapki, przyjechała policja, sasiadka mówi ze zajmie się dziecmi choc na razie by nie zabierali do opiekuńczego, ja zabrałam do domu tego chłopca, wyobrazcie sobie ze kiedy chciałam wziąć rzeczy dla tego chłopca do domu, piżamkę chociaż, jego siotra 13 letnia powiedziała mi ze mam wziąc z tej sterty rzeczy co jest w korytarzu, nie wziełam. Żeby nie przedłużąc powiem w skrócie co było potem, rodziców znaleźli pijanych w bloku obok, to znaczy matkę, i jej partnera ojca tego 10 miesiecznego, bo cała ta 5 miała innych ojców, chłoczyk (szymon) nocował u nas prawie pół roku, zrobiłam zrzutę z dziewczynami z pracy i zebrałysmy reklamówki ciuchów dla wszystkich dzieciaków, dałam swoje dane dane na policje, bo rodzina dostała kuratora, ale kurator ani razu do mnie nie zadzwonił i nie przyszedł!! Szymon u nas spał, ja czasem zagladałam do nich do domu, zanosiłam jedzenie raz w tyg, matka ciagle piła, szymon miał darmowe przedszkole, ja ich rano zaprowadzałam, na zakonczenie przedszola były przedstawienia, i któregos dnia zadzwoniła dyrektorka po mnie, bo szymon dusił w łazience mojego suna i molestrował, pocierając swoim siusiaczkiem, to wszystko działo się w łazience, zabierałam mojego syna z przedszkola z bolącym sercem, dziecko którym sie zajełam chciało skrzywdzić mojego syna, chciało sie go pozbyć, bo sam chciał u nas na stałe zamieszkać, zblizały sie wakacje, zdecydowałam z mężem, żeprzez wakacje szym bedzie znowu z mamą, po ok 3 tyg gdy poszłam do szymona do domu, zastałam zgliszcza i ruinę, matka zasneła z papierosem i spaliło sie mieszkanie, zabrano jej dzieci i ma tylko prawa rodzicielskie do najmłodszego, reszta w domu, dziecka, szymona wywieziono do innego miasta i już go nigdy nie widzielismy, napisałam o tym, dlatego, że powinnismy reagować, zrobić co mozemy, ja zrobiłam co mogłam, dlatego zgloś taką sutuacje, bo dzieciom stanie sie większa krzywda sorry za literówki, pisze szybko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
raczej trzeba zgłosić, pytanie gdzie najefektywniej, bo policja chyba nie ma tam, póki co - do roboty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do grays77
ty masz zlote serce...ze szczerego zlota. do autorki,trudna sytuacja ale policji bym nie powiadamiala,wiadomo jaki u nas jest syf. Pogadaj z jakas odpowiednia instytucja,moze cos doradza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×