Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Porzucony27

Z dnia na dzień zerwała ze mną narzeczona po ponad 9 latach wspólnego życia :(

Polecane posty

Gość lena 1985
Jak już wcześniej pisałam mam podobny problem. Po 7 latach związku czuję że to tylko przyzwyczajenie. Czemu mu o tym powiedziałam? Bo uważam że mając 25 lat jesteśmy w stanie jeszcze poukładać sobie życie, poszukać czegoś nowego itp. Gdybyśmy byli po ślubie, mieli dzieci pewnie zacisnęłabym zęby i żyła udając że go kocham. Zasadnicze jest pytanie czy chcielibyście być z kobietami które was nie kochają? Jeśli tak to moim zdaniem to dopiero jest egoistyczne. Gdy powiedziałam mojemu że nie widzę z nim przyszłości, zaczął mówić ile dla niego znacze, że dzieki mnie tak wiele ośiagnął itp. Ale ani razu nie zapytał dlaczego moje uczucia się zmieniły i czy moze coś zrobić abyśmy byli razem. Nie wiem czemu faceci przyjmują za oczywiste to ze zawsze będziemy ich kochać, bo oni nas kochają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony27
"tez po rozstaniu" - nie twierdzę, że osobie zrywającej jest łatwo, na pewno nie jest. I teraz jest pytanie, a zarazem dylemat, której osobie jest ciężej?? Zrywającej? ponieważ zrywając, zmienia się jej życie, nigdy nie wie na kogo się trafi, jak potoczy się jej życie - 50/50. Porzuconej? również musi zmienić swoje życie, ale niestety po rozstaniu jest tą osobą gorszą, ponieważ to ona została porzucona. Ja właśnie się tak czuje, jak piesek, który kiedyś był rasowym pięknym psem, a teraz porzuconym kundlem. Wiadoma sprawa za jakiś czas może być tak, że z żalu do tej osoby, która skończyła związek, będę jej wdzięczny za to. Ale czas pokaże co z tym będzie. Właśnie, jak ma się do tego ślub, wątpię, żeby to było przyczyną, że się przestraszyła, bądź nie chciała ślubu. Tak naprawdę to właśnie ona chodziła z wielkim zadowoleniem na spotkania z zespołem, podczas załatwiania wszystkich spraw związanych z oprawą foto-video itp. Wydaje mi się, że zerwała w ostatnim momencie, rzutem na taśmę. Owszem, jeszcze mogła się nie zgodzić podczas przysięgi małżeńskiej, ale wtedy bym chyba ją udusił rękami świadka :) "lena 1985" ale właśnie na tym to polega, pierw zauroczenie, kochanie, przyjaźń, a przyzwyczajenie jest tego aspektem, mimo wszystko. Ostatnio moi dziadkowie mieli 60 rocznicę ślubu. I życzył bym sobie tego, żeby takiej rocznicy doczekać, chociaż 50, będę w 7-dmym niebie. wydaje mi się, że to właśnie wszystko an tym polega, w trakcie długiego związku tak jest, że zaczyna się kochać inaczej, niż na początku, nie przeżywa się tak pewnych rzeczy, ale tak naprawdę takie coś jest po jednej i po drugiej stronie związku, obie połówki o tym wiedzą, natomiast nie mówią sobie o tym. A jak jest ślub i dzieci, to wydaje mi się, że nie trzeba zaciskać zębów, żeby przełkną smak goryczy, bo wydaje mi się, że na nowo się zakochuje, tylko również inaczej, dzieci niby cementują związek. No chyba, że jest tak źle, no to wtedy mimo wszystko lepszy rozwód. NIE, na pewno nie chciałbym być z kobietą, która mnie nie kocha i od mojej byłej na pewno tego nie wymagam i wymagać nie będę. "Nie wiem czemu faceci przyjmują za oczywiste to ze zawsze będziemy ich kochać, bo oni nas kochają." - nie tędy droga i ja tak nie uważam. Robiłem wszystko, żeby nasz związek był udany i egoizm schowałem głęboko w kieszeń, często pytałem się czy wszystko ok, czy jest jej dobrze ze mną, ZAWSZE prosto w oczy odpowiadała, że TAK. Więc chyba siebie oszukiwała. A tak na marginesie, sorki, że się czepię, "lena 1985" śmiem sądzić, że to data urodzenia. Jeżeli tak to niestety już mamy 27 lat :) :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony27
Ale tak naprawdę nigdy nie jest za późno na udany związek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekcja biologii
eh skąd ja to znam, a najbardziej mnie boli to, że on prawdop jest teraz szczęśliwy, a ja cierpię. Ale to też była zamotana historia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony27
"lekcja biologii" - życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony27
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lena 1985
Dzięki za opinię. 1985 to nie jest data urodzenia -kombinowałam aby nick się nie powtórzył. Ja ciągle jestem w kropce bo nie wiem co ostatecznie powinnam zrobić. Wyznanie ze juz go nie kocham mam za sobą ale nadal razem mieszkamy, widujemy się. On jest teraz chory to przecież się nim opiekuje, podaje termometr, leki, robię jedzenie i powiem wam ze jest coraz trudniej...On jest dla mnie bardziej jak przyjaciel któremu nigdy nie odmawia się pomocy. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekcja biologii
a najgorsze jest to, że nie ma się już 20lat. Wszyscy naokoło zaczynają układac sobie jakoś to życie Ja już nie mówię o jakiś dzieciach, ślubie, ale miec koło siebie" kogoś"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekcja biologii
a najgorsze jest to, że nie ma się już 20lat. Wszyscy naokoło zaczynają układac sobie jakoś to życie Ja już nie mówię o jakiś dzieciach, ślubie, ale miec koło siebie" kogoś"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miumiuu
Przeczytałam trochę pobieżnie ale wiem w 99% dlaczego ona to zrobiła. Wszystko zaczęło się od zaręczyn. Na początku było szczęście, planowanie i wszystkie dobre emocje. A potem pojawiła się taka obawa, trudno ją opisać czujesz, że chcesz ale boisz się i myślisz. Nie cały czas, ale w wolnych chwilach dopadają Cie wątpliwości czy aby na pewno to jest ON. Ślub? Czy nie za szybko? Czy na pewno z nim? Na całe życie? I coraz częściej o tym myślisz, czujesz swoistą presję, aby uwolnić sie od tego. Jest to silniejsze niż miłość. Po prostu czujesz jakiś strach przed związaniem się, nie czujesz się gotowym. I nadchodzi taki dzień gdy wstajesz i po tych tygodniach czy miesiącach rozmyślań kiedy czułeś sie coraz słabszy nagle czujesz, że masz siłę i MUSISZ to zrobić - uwolnić się i nie czuć tych obaw. Robisz to szybko, krótko. Ucinasz wszystkie kontakty z ukochanym i próbujesz, żyć jakby nigdy nic. I pomimo, że masz świadomość, że kochasz czujesz niesamowitą ulgę. Nie umiem tego dokładniej opisać ale mniej więcej ja tak miałam. Przypuszczam, że ona też. Nie wróci już do Ciebie. Będzie się czuła winna, ale nigdy Ci tego nie powie. Nie wiem czy to coś pomogło, ale wierz mi jej będzie ciężko. Na razie ma fazę radości że się uwolniła od tego co ją więziło. Na rozmyślania przyjdzie jeszcze czas. I kiedyś nastąpi dzień gdy oceni czy słusznie postąpiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomaranczko jak mialas odwage zostawic faceta dla bylego to tak trzeba mu bylo powiedziec zawsze jest jakas przyczyna dziwne,ze ludzie maja odwage zmienic swoje zycie w jednej chwili o 180stopnii a nie maja odwagi i nie czuja obowiazku zeby o tym powiedziec komus,z kim wczoraj dzielilo sie wszystko Zgadzam się z Brzydulą. Z dnia na dzień lejesz na swojego partnera/partnerkę bo nagle pojawił się ktoś nowy/stary ale coś iskrzyło a wiadomo świeże mięsko to większa adrenalinka niż siedzenie z "starym". Szkoda tylko, że osoby nie potrafią powiedzieć sorry poznałam nowego/ spotałam starą miłość i chcę z nią/nim spróbować tylko wymyślają, że nagle po 2-5 latach z dnia na dzień przestają kochać i dziwnych trafem trafiają na kogoś nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez po rozstaniu
Lena 1985 - śmiem się nie zgodzić. To naturalne, że kiedy kogoś kochamy i słyszymy z ust tej osoby, że ona na nie - to pierwszym odruchem jest powiedzenie, ile ta osoba dla nas znaczy. Potem chyba się pojawia jakaś duma, nie wiem... może złość? Ale tak, pierwszym odruchem jest egoistyczny monolog o swoich uczuciach. Który czasem powstrzymujemy, a czasem nie. Ja go miałam - przez 30 sekund na szczęście tylko :D Sztuka w rozstaniach polega na umiejętności wczucia się w to, co czuje druga osoba. A może nie tylko w rozstaniach, ale w całym życiu... Nie wiem też, czemu uważasz, że 'faceci przyjmują za oczywiste, że zawsze będziemy ich kochać, bo oni nas kochają'. A kobiety nie, bo to inny gatunek? :) Może się czepiam, ale nienawidzę takiego generalizowania. Kobiety i mężczyźni się różnią, spoko, ale nie jakoś bardzo, nie przesadzajmy. A druga kwestia, facet różni się od faceta, nie generalizujmy też i w tej płaszczyźnie :) Porzucony - A wiesz, też się nad tym zastanawiałam, komu jest ciężej. Ale właśnie to nie jest takie oczywiste, że tym porzucanym jest gorzej. Na nas nie ciąży piętno podjętej decyzji. My musimy 'tylko' zaakceptować rzeczywistość. A jeśli ta druga osoba miała wątpliwości, kochała i związek był dla niej ważny - to też musi zaakceptować rzeczywistość (tylko była na nią przygotowana), a poza tym, pewnie ma jakiś tam mętlik w mózgu. I świadomość, że kogoś nieźle zraniła. Też się czuję gorsza i mnie to denerwuje, nie powinno tak być. Moja samoocena jest na dnie. Obwiniam się też nieco, że "a może, gdybym...." i tu mnóstwo pomysłów :) Zaciekawiło mnie to, że "może będziesz jej wdzięczny za to". Chodziło Ci o to, że będziesz wdzięczny, kiedy spotkasz inną kobietę i będziesz szczęśliwy? Bo wtedy, pewnie tak, będzie się czuło wdzięczność. Ale wcześniej, mi się wydaje, że ja nigdy tego nie będę czuła. Jakieś to takie.. sztuczne. Chyba, że zniknie moje poczucie bycia oszukaną. Dziwne, że tak zrobiła, naprawdę dziwne. Kurczę, chyba rzeczywiście fajnie by było z nią pogadać i dowiedzieć się czegoś więcej, bo jej zachowanie jakby nie patrzeć, było dosyć.. zaskakujące. Ale jeszcze może nie teraz. Tylko wtedy, gdy ochłoniesz :) BędęTwojąDziś - to chyba wynika z ich poczucia, że bardziej zranią, kiedy powiedzą całą prawdę. Czyli, teoretycznie, są altruistami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nyanko Sensei Faceci tez potrafią odwalać takie rzeczy - patrz te trzecie, które ujawniaja sie z brzuchem. Dziewczyna z guma stereotypowe myslenie, "chce sprobowac czegos innego..." tak sie sklada, ze nawet te ktore juz sporobowaly nagle znow chca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony27
"lena 1985" - ja broń Boże nie chcę nikomu radzić, ale wydaje mi się, że będzie ciężko, a ślub, czy dziecko jest wynikiem miłości (bynajmniej tak powinno być), więc nie wiem co jest gorsze, czy być z kimś kogo się nie kocha, czy odejść. To znaczy wiem, co jest lepsze, ale Ty, a raczej wy powinniście podjąć tą decyzję. Niestety jest tak, że idąc na wojnę są ofiary. Albo dajcie sobie miesiąc odpoczynku i zobaczycie. Aczkolwiek co da miesiąc, trochę tęsknoty, związek dwóch osób, powinien być oparty na zaufaniu, miłości i poszanowaniu. "miumiuu" w 60% zgodzę się z Tobą, a jak długo Wy byliście parą przed narzeczeństwem? Bo my 8 lat, więc zaręczyny i ślub to było już tylko formalnością. To że do mnie już nie wróci to wiem, ja teraz opatruje cały czas rany po tym wszystkim, ale z dnia na dzień puki co cały czas mocniej krwawi. Może rzeczywiście widzę, jak na FB dodaje swoje zdjęcia, i na teksty typu "jak pięknie wyglądasz, zima Ci służy", odpisuje "Oj bardzo służy :))))" Nie wydaje mi się, żeby to był powód do radości, ale gra mi na nosie i jeszcze jej to radość sprawia. Więc może być tak, że brakowało jej wolności, której jej nie ograniczałem. "BędęTwojąDziś" zgadzam się z Tobą, dzięki za wsparcie... totalny bezsens, no ale co zrobić. I właśnie dlatego ta dyskusja cała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to chyba wynika z ich poczucia, że bardziej zranią, kiedy powiedzą całą prawdę. Czyli, teoretycznie, są altruistami ;) Altruiści - srające dupcie:P Wychodzę z założenia, że jeśli potrafi się zdradzić i rzucić kogoś z kim planuje sie slub za 6 m-c to tym bardziej powinno się mieć jaja aby powiedzieć czemu tak jest. Najłatwiej jest powiedzieć "nie kocham Ciebie już" bez tłumaczenia. A moim zdaniem tłumaczenie jest potrzebne czemu już się nie kocha. Szczególnie jeśli zgarnęło/dało się pierścionek, dało nadzieję, planowało ślub za parę m-c i wczoraj mówiło "kocham"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miumiuu
7,5 roku. Wtedy zaręczyny po 2mc zaczęłam się zastanawiać i mieć wątpliwości. Oczywiście nic mu nie mówiłam wszystko było dobrze. Nie sądziłam, że dojdzie do tego, że go zostawię. Równo po 8 latach i 3 miesiącach rozstaliśmy się. Jak się poznaliśmy ja miałam 17 on 19. Więc "ramy czasowe" do podobne do Twoich. Rozmawiałam kiedyś z koleżanką ze studiów dlaczego rozstała się ze swoim na miesiąc przed ślubem i opisywała to podobnie do tego co ja czułam. Więc myślę że może się to powielać u kobiet. A powiedz jeszcze jak wyglądały jej stosunki "ze światem" miała dużo koleżanek z którymi się spotykała? Jak często wy się spotykaliście? Jakie miałeś kontakty z jej rodziną? Czy angażowała sie w przygotowania przedślubne? Czy odwlekała jakieś decyzje np wybór zaproszeń czy wizyty w salonie z sukniami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez po rozstaniu
BędęTwojąDziś: ale jak się ich spytasz o przyczynę, to usłyszysz, że "nie chcą bardziej ranić". I sami, jestem pewna, też sobie tak mówią :] Przecież nie siedzą w domu i nie myślą "jestem słaby, nie mam jaj, więc jej nie powiem, chociaż powinienem". Słowa "altruiści" użyłam z ironią :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucony27 wiem co przechodzisz ponieważ przyglądałam się pewnym przypadkom z mojego życia. Kuzynka (fakt, fatem młoda dupcia lat 18) rzuciła chłopaka z dnia na dzień. Nie wiem co mu powiedziała ale okazało się, że zakręcił jej w głowie starszy chłopak. Po niecałym roku leciała do ołtarza z brzuchem, m-c po ur 1 dziecko. Chłopak podobno strasznie się załamał ale mu akurat dobrze chyba to wyszlo bo ma kuzynka do wredot sie zalicza i trafila też podobno nieciekawie ale to tajemnica rodzinna:P Moją kuzynkę wychujal facet jakieś pół roku przed ślubem. Okazało się, że zgarnął inną. Dziewczyna strasznie się męczyła. Okropnie... jednak chyba dobrze, że wiedziała CZEMU, a nie żyła w przekonaniu, że nagle po ok. 6 latach przestał ją kochać z dnia na dzień. Gdy dowiedziała się, że były jest z tą dziewczyną i beda miec dziecko dostała kolejnego kopa i znów wszystko wróciło. Nie chce wiedzieć jakby to było gdyby puścił bajeczke, że też cierpi, ze nie ma nikogo i że nagle z dnia na dzien ją przestał kochać i że powodem nie jest ktoś 3. A tak wiedziała o co chodzi choć był to straszny cios dla dziewczyny. Moim zdaniem powinno się mieć jaja jeśli jest ktoś trzeci. I powinno zerwać się na dzien dobry, a nie męczyć i zwodzić kogoś aby po chwili kopnąć w dupę i nie mieć jaj aby powiedzieć, że jest ktoś trzeci. Wydaje mi się, że wynika to raczej z chęci chronienia siebie... Zawsze latwiej wrócić udając "miłosny dramat" niż gdy wiadomo, że zerwało się bo ktoś spontanicznie wpadł w oko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a prawda jest jedna
99,9% rozstań w związkach czy to długoletnich czy krótszych jest spowodowane osobą 3 :-O brutalna prawda, ale prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wątpliwości są zawsze ale prawda jest taka, że jeśli jest się z kimś ponad 3 lata to chyba myśli się nad tym czy to na bank to i liczy się z tym, że z rok lub dwa może pojawić się pierścionek, a co za tym idzie ślub. Różne rzeczy się zdarzają ale oświadczając się/przyjmując pierścionek wchodzi się na kolejny poziom, który nie jest luźnych chodzeniem w myśl zasady "jak mi kwiatka ne kupi to powiem mu pa". Wątpliwości są, a jak! Jednak po co komuś dupkę zawracać skoro się mu parę m-c przed slubem mówi do widzenia? Prawda jest też taka, że większość przypadków to szukanie alternatywy w postaci nowego partnera i szybka ucieczka pod pretekstem "to nie było to" nie patrząc, że za pół roku ślub. Po co siedzieć z kimś "nudnym" jak można miec świeże mięsko i adrenalinkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez po rozstaniu
No pewnie, że powinno się mieć jaja i być szczerym, ale ile jest takich ludzi. Ja tylko cały czas mówię, co oni sobie pewnie myślą. Tacy ludzie, którzy porzucają. A nie myślą o sobie źle, przecież. Z tym powrotem pewnie też tak jest. Zostawianie sobie 'otwartych drzwi'... Ale są chyba też takie przypadki, że ktoś jest zauroczony "świeżym mięskiem", ale potem jednak widzi, co ma do stracenia i rezygnuje. Więc tu akurat dobrze, że ta chwila słabości nie powoduje rozwalenia się związku, który ma jeszcze szansę. Ja akurat wolałabym o tej "chwili słabości" dowiedzieć się po fakcie, a nie być na bierząco informowaną, że coś takiego ma miejsce. Oj, niekoniecznie się w ponad 3 letnim związku myśli o tym, czy to na bank. Zależy od wieku. Myślę, że na przykład studia to jeszcze czas, kiedy 3-4 letnie związki niekoniecznie są poważne i myślą o przyszłości. Wiem z obserwacji. Pewnie też ludzie w dłuższych związkach nie kończą go, gdy się wypala, bo się zwyczajnie boją... samotności, zmiany, itp. I pewnie też mają jakieś tam nadzieje, że to "taka kolej rzeczy, że się wypala", że to "kolejny etap", jakoś tam sobie to racjonalnie tłumaczą... A pojawienie się kogoś innego w takiej sytuacji to bodziec do działania. Ale jeśli osoba jest szczęśliwa w pełni w swoim związku, to nie zwieje na widok świeżego mięska...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzuciałam te PONAD 3 lata bo najczęsciej po tym czasie jest kolejny etap - zaręczyny... W każdym razie gdy jesteś z kimś ponad 3 lata bardziej poważnie myślisz o związku niż po np. m-cu:P Równie dobrze można tam wstawić 4, 5 , 8 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
Ja mam jeszcze takie inne spojrzenie na kwestię "tego trzeciego". Nie zawsze musi to oznaczać zdradę, czy rzucanie obecnego partnera dla kogoś innego. U mnie było np tak, że fakt, że zauroczyłam się innym facetem oznaczał dla mnie to, że tak naprawdę nie kochałam tego, z którym byłam. Czyli rozstałam się facetem z braku miłości a nie dlatego, żeby być z kimś innym. Jednak faktycznie "ten trzeci" uświadomił mi, że trzeba to zrobić. Nie wyobrażam sobie bycia z kimś w sytuacji, w której jestem w stanie zauroczyć/zakochać się w innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś może wpaść w oko nawet jak jesteś z kimś kogo kochasz. I tutaj jest sprawdzian uczuć. Bo moim zdaniem jeśli jesteś z kimś parę ładnych lat to jest to raczej ta osoba i powinno się myśleć głową,a nie dupcią;) Zdać sobie sprawę, że nie warto rozwalać czegoś pięknego ale często nie aż tak gorącego na rzecz chwilowego widzimisię bo przecież tak naczęściej jest. Prawda jest taka, że trzeba być twardym i jeśli chcesz adrenalinki i nowego mięska to jak wspomniałaś parram trzeba też twardo i ostatecznie podjąć decyzje aby nie bawić się w trojkąty ale również jak wspomniałam wyżej myśleć głową, a nie dupcią i nagle nie szukać powodów do rozstania np. przypominając sobie tylko złe chwile z "starym" partnerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iziiisssssssss
Jeśli mogę wtrącić - jestem w stanie zrozumieć lęk przed ślubem i pytania czy to na pewno on/ona ale to wszystko mi śmierdzi dziecinadą. Mówię tu o osobach które rozstały się tuż przed ślubem ze strachu przed odpowiedzialnością a nie o tych, które boją się powiedzieć że poznały kogoś nowego. Jeśli jest się z kimś parę lat to chyba ma się jako takie rozeznanie w tym jak nam wychodzi z partnerem i czy chcemy z nim być. Zapewne gdyby nie zaręczyny to pewnie do rozstania by nie doszło i dalej byście siedzieli przy boku partnera i marnowali czas. Jestem zdania że takie rozterki mają albo ludzie totalnie niedojrzali, którzy ledwo skończyli 20 lat i nie mają zbytnio dużo doświadczenia, albo osoby które niby kochają partnera ale tak nie do końca a ich strach wynika z tego że podświadomie cały czas myślą że a nuż spotkają kogoś lepszego.. Rozterki ma każdy i to normalne bo to dość odpowiedzialna decyzja, ale jeśli po paru latach związku nagle tuż przed ślubem panikujecie to coś jest nie tak. A co do głównego tematu i powodu rozstania - też uważam że laska poznała kogoś nowego. Może jeszcze się z nim nie spotyka ale ma kogoś na oku. Jak inaczej takie zachowanie wytłumaczyć? Nawet jeśli powodem miałby być strach przed ślubem czy po prostu wypalenie w związku to nie chce mi się wierzyć że w taki nagły sposób by to zrobiła. Chociaż z drugiej strony ludzie są różni.. Przestań się zadręczać i rozkładać to na czynniki pierwsze. Wbij sobie do głowy że laska nie jest warta zachodu. Jeśli bez konkretnej przyczyny z dnia na dzień z Tobą zerwała, nawet dziecinnie pousuwała Cię z nk czy facebooka to nad czym chcesz się jeszcze zastanawiać? Też kiedyś miałam faceta który zachował się podobnie tylko że mieliśmy związek na odległość i widywaliśmy się w weekendy,no i byliśmy razem o wiele krócej. Niby wszystko fajnie i też nagle zrobił się zimny, niby pisał i mówił ze kocha i inne takie pierdoły ale wyczułam że to tak z automatu bardziej. No i jak spytałam wprost to dowiedziałam się że mnie nie kocha i chce przerwę :D po czym też mnie pousuwał z portali. Przerwy oczywiście nie było, na początku przeżywałam i też czułam się jak zbity pies ale wierz mi jak ktoś Cię tak potraktuje to szybko przechodzi, tylko warunkiem tego żeby szybciej dojść do siebie jest właśnie uświadomienie sobie że ta osoba była nic nie warta skoro w taki sposób z nami postąpiła. Trzymaj się ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony27
"miumiuu" - najlepsze jest to, że jeżeli chodzi o wszystkie załatwiania, to najbardziej ze wszystkich właśnie ona i przyszła teściowa się angażowały, najbardziej, a moja mama jeździła tylko tam, gdzie trzeba było coś wspólnie podpisać - dlatego, że ciągle była w rozjazdach, a ja w pracy sporo ostatnio czasu spędzałem. Ale też na bieżąco wszystkie sprawy załatwialiśmy razem... także dla mnie to była tylko formalność. Natomiast jeżeli chodzi o spotykanie to spotykaliśmy się optymalnie często. Weekendy + 2, 3 razy w tygodniu. A zaproszenia są już zamówione, ponieważ okres oczekiwania był mniej więcej 5 miesięcy przed ich wręczeniem. "miumiuu" - wiesz koleżanki koleżankami, ale to już mimo wszystko powinny być sprawy indywidualne, nie powinno się oglądać na innych. "BędęTwojąDziś" - ah te rodzinne przygody :) Ale historia, prawie jak z brazylijskich seriali. No tak może i macie racje, że ktoś 3ci się pojawił... ale mimo wszystko nie mieści mi się w mojej głowie to wszystko. Ale "BędęTwojąDziś" Twoje przypuszczenia są prawdopodobne. Na to wygląda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony27
"Iziiisssssssss" - dziękuję bardzo za wtrącenie do wątku swoich "trzech groszy" :) Dziękuję bardzo :-*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lena 1985
Tyle że czasem się jest z partnerem bo jest. Praca, szkoła czas leci wracasz do domu, marzysz tylko o spaniu... Niby nie jest zadowolonym ze związku ale jakoś brak impulsu do działania. Człowiek myśli a moze się zmieni, albo też na poczatku za bardzo się kocha aby te drobne wady az tak przeszkadzały. Ale z czasem te drobne problemy stają się codziennością, coraz bardziej denerwują, albo sie do nich też przyzwyczajamy. Myślimy jeszcze tydzień jeszcze miesiac, teraz nie mam czasu przemyśleć sprawy, co rodzina powie itp... Aż tu nagle pojawia się impuls. Zbliża się ślub, czy też poznajemy kogoś i się zakochujemy i to nam nagle daje kopa do działania, bo jak przekroczy się pewien koleny etap w życiu to będzie trudniej odjeść ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
lena 1985 - dokładnie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czuję dokładnie to samo
ten_sam_problem_29 ok wiem że Ona już mnie nie kocha i nie zmuszę jej do miłości nie o to chodzi poprostu piszę o tym co jest we mnie i uwierz mi kiedyś patrząc na to z boku powiedziałbym komuś dokładnie to co Wy mi ale teraz nie potrafię przyjąć tego do wiadomości żyje a czuje jakbym umarł w środku czuje tylko pustkę i wielki ból

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×