Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przedpoo

czemu tyle małzeństw sie rozpada?

Polecane posty

Gość terracotta
I jeszcze jedno ... trzeba sie pogodzic z tym ze my, kobiety, na pozor stworzenia doskonale ;) tez mamy wady ( i to niejednokrotnie gorsze od naszych facetow :P )... i za nasi faceci tez niejednokrotnie na nie oko przymykaja :P Najczesciej nasze "zabigania" o zwiazek nie maja na nich zadnego wplywy... Po prostu oni inaczej funkcjonuja, bardziej uciesza sie z wycieraczek do auta niz z kolacji przy swiecach :P.... Nie upierajcie sie na sile ze to faceci musza Was zrozumiec tylko postarajcie sie czasmi tez Ich zrozumiec ;) .... ot, popatrzec na zycie "z meskiego punktu widzenia" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
małżeństwa się rozpadają bo są oparte na słabym fundamencie. Ludzie często chcą być ze sobą tylko dlatego, że tak bardzo boją się być sami i nie potrafią być sami. Muszą być z kimś, ale to nie oznacza, że kochają. Poza tym, ludzie zbyt pochopnie podejmują takie decyzje, są niedojrzali, dobrze się nie poznają, a potem "żyli długo i szczęśliwie ... aż do rozwodu" Przyczyn rozpadania się małżeństw trzeba doszukiwać się przed ich zawarciem, a nie po. tam, gdzie brakuje fundamentu, jakim jest miłość, tam nie ma mowy o trwałym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest wiele powodów
myślę ze ludzie najczęściej biora śluby z "niemiłosnych" powodów. tzn. boją się samotności, uważaja ze maja już swoje lata i nic lepszego może się nie trafić (lepszy rydz niż nic?), zazdrość (koleżanki juz powychodziły za mąż a ja co? rodzina dogaduje itd...- tak tak, w tych czasach tez kobiety mają kompleksy na punkcie "staropanieństwa), chęć wzięcia kredytu mieszkaniowego itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość f43
myśle że dlatego że najczęściej kobieta mysli że będzie dla swojego księcia księżniczka a on mysli że będzie dla niego służącą :D mój duzo mówił ale juz kurze zetrzeć to było nie dla niego zajęcie :) wole być sama niz obslugiwac samca czytającego mi o nowinkach technicznych na kanapie, podczas gdy ja domywam po nim talerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaczuszka31
ja przez 7 lat staralam sie zeby bylo wszystko dobrze prałam sprzatalam zajmowalam sie dzieckiem a ciagle mial do mnie pretensje jak teraz kogos poznalam chce rozwodu to mo maz przypomnial sobie o moim i nagle mnie zaczoł kochac najgorsze jest w tym wszystkim to ze ja juz nic do niego nie czuje a ciagle slysze ze powinnam myslec o dziecku i dla jej dobra z nim byc! mam juz wszystkiego dosyc i nie wiem co robic dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedpoo
wiecie co jak ludzie biora ślub nie z miłości i te małzeństwa sie rozpadaja to ok logiczne ale jak sie bardzo kochaja gdy biora ślub i potem nagle wszystko sie sypie to jest najgorsze co sie dzieje z tym uczuciem?doszłam jeszcze do wniosku ze jak kobieta jest średnio łądna i nic nie robi w domu a facet ja kocha to kocha a jesli to uczucie sie wypaliło to nawet jak zrobi sie na bóstwo i bedzie super dbała o dom to nic nie da facet bedzie mial to gdzies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arancia_
to ja chyba należe do tych małżeństw ktore sie rozpadły po 2,5 roku. Rozstajemy sie bo nie damy rady juz wiecej byc ze sobą, zero porozumienia mimo licznnych spotkan u terapeuty. Nie chcemy juz ciągnąc dalej tej farsy i to chyba jedyna rzecz w ktorej sie zgadzamy. Uwazam ze zgubila nas praca oboje duzo pracujemy i praca to nasza pasja, kiedys tak nie bylo. Nie my pierwsi i nie ostatni, trudno juz sie z tym pogodzilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nadal chodzę z mężem za rękę i każdego dnia okazujemy sobie czułość. Także jeżeli się kogoś kocha to i pożądanie nie mija. My przed ślubem byliśmy 2 lata parą, ślub był skromny,wesela nie było wcale. I tak przez 19 od czasu kiedy zaczęliśmy się spotykać to kochamy się coraz mocniej. Ja uważam,że jeżeli ludzie naprawdę się kochają,a nie tylko im się wydaje,to uczucie przetrwa. Za mąż wychodziłam w wieku 22 lat, mąż miał 24,więc wcześnie-jak na dzisiejsze "normy". Więc to nie jest kwestia wieku. Jak do wszystkiego-do małżeństwa trzeba dorosnąć,ale nie ma to związku z wiekiem,a z odpowiedzialnością i gotowością do bycia z kimś na zawsze. My z mężem mieliśmy różne okresy i etapy,ale zawsze jedno było pewne on może liczyć na mnie-a ja na niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedpoo
a nie miałaś nigdy wrazenia że to juz nie milosc tylko poczucie obowiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasieńka o błękitnych oczach
czasem teściowie się tak wtrącają, że się żyć nie da, a facet okazuje się maminsynkiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie nie do mnie
pytanie nie do mnie, ale odpowiem... Jeśli miłośc jest prawdziwa, to nie ma czegoś takiego jak wypalenie, przyzwyczajenie, poczucie obowiązku. Przyzwyczajenie to normalna rzecz jeśli z kimś jest się tyle lat, codziennie, ale musi iśc w parze z miłością. Jeśli para chce byc razem, razem pokonują problemy, są dla siebie PRZYJACIOŁMI i darzą się zaufaniem, to nie wyobrażam sobie jak nagle może zostac tylko "poczucie obowiązku", bo wobec czego ? Jasne, trzeba byc odpowiedzialnym za druga osobe, za swoja rodzine, ale w takim sensie, że należy dbac o łączace nas relacje przede wszystkim. Nie można miec wszystkiego gdzies i liczyc na to, że niech sie dzieje, co chce, niech sie układa jak chce. Bywa, że ludzie przestaja się rozumiec, przestaja ze sobą rozmawiac, mowia ze partner/parnerka się zmienił/zmieniła, że nie ma już pociągu.... ale takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień. Moim zdaniem, jeśli ludzie chcą budowac związek to już jest połowa sukcesu i wtedy pracując nad nim, dbajac o niego można miec szczęsliwy związek na całe zycie, na dobre i na złe, wspierając sie obojetnie co by sie nie dzialo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zgadzam sie z wami
piszecie, ze ten problem jest wynikiem tego, że ludzie sie nie znają, nie wiedzą, za kogo naprawde wychodzą, że pochopnie podejmuj a decyzje... klamstwa! przecietnie mija 2-4 lata, zanim dojdzie do slubu, para najczesciej mieszka wczesniej ze sobą kiedys - 100 lat temu - slub byl po kilku miesiacach znajomosci, nie bylo wspolnego mieszkania wczesniej, a rozwodów było mniej moim zdaniem, tolerancja jest inna. Tolerancja kobiet wgledem facetów, oraz moralnośc tychze mezczyzn. dawnioej kobieta bita i ponizana nie odchodzila od meza, bo gdzie sama pojdzie??? ale tez faceci byli bardziej honorowi niz dzis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z terracota,ze
akurat nie kwiaty ( zreszta za wspolne malzenskie pieniadze kupowane, wiec to tak, jakby sobie sama zona kupila) sa wazne, ani tez owe mityczne kolacje przy swiecach jako rada na wszytko - one mnie szczegolnie smiesza. Owszem,gdy sa gosci palimy swie ce przy obiedzie, ale na co dzin naprawde milej nam, gdy kazde z nas moze w swoim kacie ajac sie tym, co lubi najbardziej ( czy to gazeta, czy komp czy inne rzeczy - i tak sobie trwamy wwe wzajemnej zyczliwosci, bez ustawiani driugiej osobie zycia wg swojego modelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
a mnie się wydaje, ze teraz jest tyle rozwodów, bo małżeństwo straciło na wartości- zawsze się można rozwieść. Nawet unieważnienie kościelnego to dzisiaj żaden problem. Więc coraz mniej osób wychodzi za mąz z deklaracją, ze to ten "jedyny". Motywacja to przeważnie- długi okres "chodzenia ze soba", "rodzina naciska", "czas na dziecko".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedpoo
wiecie co moim zdaniem to nieprawda ze ludzie sie nei zmieniaja - ZMIENIAJĄ nagle okazuje sie ze maja inne cele i priorytety wiem to po sobie...kiedys moj był taki romantyczny jak ja...nie interesowaly go uklady i pieniadze, rzeczy materialne nie mialy znaczenia, bylismy dla siebie najwazniejsi, pstrykalismy sobie fotki gdzie popadlo...teraz tylko kasa, to co praktyczne, duze miasto, kwiaty i serduszka go smiesza,romantyzmu za grosz a wspolne zdjecia po co...w ogole nam sie cele zyciowe jakos rozminely

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyzwyczajenie w naszym związku jest bardzo ważne-ja się przyzwyczaiłam do chrapania męża,a on do mojego roztrzepania :p a tak na poważnie,to ja czuję każdego dnia jak się budzę,że mąż mnie kocha. Widzę to w jego oczach,słyszę w sposobie zwracania się do mnie. A co do kwiatów,to przez te lata spędzone razem NIGDY nie dostałam od męża kwiatów,bo jego zdaniem one nic nie wyrażają. Zamiast tego woli zabrać mnie do teatru, kina czy na koncert. Zresztą dla mnie od prezentu ważniejsze jest,że jak źle się czuję to mąż otoczy mnie opieką, poda herbatę, okryje kocem lub przeniesie do łóżka jak usnę w fotelu. Miłość to coś co nie mija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedpoo
my z moim mezem bylismy razem przed slubem 5 lat...naprawde zdazylismy sie poznac bo 3 lata mieszkalismy razem...ale dopiero po slubie moj maz sobie ubzdural ze duzi sie w tym naszym miescie ze trzeba sie przeniesc, wyjechac ze potrzeba nam wiecej kasy ze chcialby miec czas na swoje hobby takie i śmakie....przyzwyczail mnie do tego ze zawsze jestesmy razem bo tak nam bylo dobrze, ja lubie male miasta i nie musze miec fury kasy a tu nagle zonk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi na 5 rocznicę ślubu mąż kupił meble do przedpokoju... więc nie było to jakieś mega romantyczne. Nie chcę Cię urazić,ale czy Ty uważasz,że okazywanie miłości i romantyzm to ten cały kicz? Serduszka,karteczki, wierszyki? W taki sposób mężczyzna mógł o Ciebie zabiegać,ale kiedy związek dojrzewa,to wiadomo zachodzą pewne zmiany. Ale to,że mąż woli się przytulić niż dać kwiatek to nie znaczy,że nie kocha. Mój mąż ostatnio o 23 jechał dla mnie po kefir,bo miałam zgagę i cały wypiłam. Nie prosiłam go o to. Kładliśmy się już,a mnie nosiło. Kursowałam między kuchnią,a sypialnią. Napiłam się wody,mięty, mleka i nic. Mąż się pyta co jest,a ja mówię,że mam zgagę. To mówi,żebym się napiła kefiru. Mówię,że nie ma,bo wypiłam. Wstał,ubrał się i mówi,że jedzie do nocnego. Chciałam go zatrzymać,że jest już późno,ale mąż stwierdził,że on nie będzie patrzył jak ja się męczę,a do sklepu nie jest daleko i za 20 minut i tak wróci. Dla mnie takie poświęcenie z jego strony jest cenniejsze niż jakieś serduszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
sadistic- ale dla Ciebie to jest okazywanie miłości, a dla innej dziewczyny to będą kwiaty :) Ja jestem szczęściara bo mam i kwiaty i codzienne, drobne, niematerialne dowody miłości. Ale największym prezentem były dla mnie te pierwsze dni po urodzeniu dziecka- oj, wtedy to chyba drugi raz się zakochałam :) Wspólny poród to też było coś wspaniałego... My nie jesteśmy małżeństwem, chociaż już 9lat razem :) Więc rozwód nam nie grozi :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yxdfgtzui8-.,mnhgf
uciekaj od niego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! na pewno cie zdradza, sprawdz kompa ,komore,dzwon do pracy i zagroz adwokatem!!!!!!!!!! i dziennie go szantazuj, rub fochy i zawsze przy sniadaniu zanuc piosenke A.J a wtedy bedziesz miala spokoj i na pewno odejdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mireczka,ale ja nie neguję dawania kwiatów jako dowodu miłości-chcę tylko uświadomić autorce,że brak kwiatów nie oznacza,że mąż jej nie kocha. Można okazywać miłość na różne sposoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
sadistic- oczywiście, ze tak. Ale wiesz, jeśli babka mówi swojemu mężowi, ze miłoby jej było dostać kwiaty to po jakimś czasie miło by było te kwiatki dostać, prawda? Ja też mówiłam i po pewnym czasie mąż się "nawrócił" i myślał o kwiatkach dl amnie. Bo chyba o to chodzi- zeby sprawiać ukochanej radość- nawet jeśli facetowi sie wydaje, ze kwiaty i serduszka są infantylne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli kobiecie na tym bardzo zależy,to mogłaby wyraźnie mężowi to powiedzieć,bo czasami nam się wydaje,że facet powinien się przecież domyślić,a tu nic. Ja jestem chyba już po prostu stara baba i na kwiatach mi nie zależy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patzrac na przepisy
na udane malzenstwo to prawie wszystkie warunki spleniamy, zeby nsze malzenstwo przetrwalo ;) oprocz lubienia rodziny meza :) ale drogie Panie, niestety nei da sie polubic jego mamy i siostr kiedy te persony traktuja Was jak zlodzieja BO UKRADLAS MI BRATA BO UKRADLAS MI SYNA Bylam mila przez 4 lata znosilam tego typu uwagii zlosliwosci, dokuczanie W koncu, stwierdzilam, KONIEC Nie klocilam sie, nic z tych rzeczy, po postu od reki ucielam kontakt :) Nie ma zadnego kontaktu oprocz sporadycznego kilka razy w roku, jak juz jest przymus - wtedy nie rozmawiam z nimi, ograniczam sie do zwrotow, dzien dobry dziekuje prosze do widzenia :) ale malzenstwo mi sie coraz lepiej uklada, bo maz wyzwolil sie od toksycznej mamy, ktora uwaza, ze dzieci sa jej winne to , ze ona musiala sie zenic bo wpadla i jej zycie zmarnowaly ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa kartka papieru
A wedlog mnie to slubow w ogole nie powinno byc,po co to komu? jesli dwoje ludzi chce byc razem i sie kocha to bedzie czy z papierkiem w urzedzie czy bez,a wlasnie w razie czego jakiejs niezgody ktora czesto po paru latach zwiazku wyplywa chca sie rozstac,to bez zadnych komplikacji by sie rozstawali,bez biegania po sadach i bez wyciagania brudow.A dzieci no coz.... Trwac w zwiazku tylko ze wzgledu na nie jest juz w ogole poronionym pomyslem,bo dzieci tak czy siak za pare lat pojda swoimi sciezkami,a partnerzy ktorzy od dawna nic juz do siebie nie czuja co wtedy maja robic?Czesto bywa tak,ze sa juz poprostu za starzy by na nowo zycie sobie ukladac.Dlatego ja i moj partner nigdy zwiazku nie zlegaliuzujemy.Na szczescie nie mieszkamy w Polsce i tu pary bez slubu,bez tego papierka sa traktowane na rowni z tymi "papierkowymi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa kartka papieru
U nas nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedpoo
czasami to ja juz sobie mysle ze nie da sie przezyc zycia z jedna osoba....brutalna prawda....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaczuszka31
hej przedpo tez mi sie tak wydaje ze sie nie da choc z drugiej strony znam małzenstwa ktore sa ze soba juz bardzo długo a zachowuja sie jak by dopiero co sie poznali! u mnie skonczyla sie sielanka jak urodzila sie corka czasami mam wrazenie ze ona mu przeszkadza nie rozumiem tego bo sam chcial dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedpoo
wiesz co kaczuszko u nas tez sie wiele zmieniło odkąd urodzila sie córka....mamy jeszcze mniej czasu dla siebie jestesmy bardziej nerwowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×