Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość natalia101

kocham go czy rozwód coś zmieni

Polecane posty

Gość natalia101

mąż nawywijał, uderzył mojego ojca wyzwał moją mamę (twierdzi że chcieli go w pewien sposób skrzywdzić, upokorzyć a dokładnie otruć co nie jest prawdą, nie ważne szczegóły). Mamy roczną córcię. Kocham go i wiem że on mnie też. Chciałam się do niego przeprowadzić dać szansę a on cały czas się wściekał na moich rodziców i zabronił ich odwiedzania więc w ostatniej chwili odwołałam przeprowadzkę. Myślę ,że po winien się cieszyć że daję mu szansę a nie stawiać mi jeszcze warunki. Byłam załamana. Psychiatra stwierdził (byliśmy razem) że mąż ma krewki charakter ale powinnam spróbować, a mąż nie może mi bronić kontaktów z rodziną bo jestem wolną dorosłą osobą. Po jakimś czasie pozwolił mi ich odwiedzać i wróciłam do męża. Myślałam, że muszę spróboać a nie całe życie gdybać. Po tygodniu chciałam odwiedzic z małą moich (mama miała imieniny i w ogóle to wiem że moi nie przyjechaliby do mnie bo już zięć u nich przepadł) mała miała katarek i mąż stwierdził, że lepiej mam nie jechać bo mała chora. Za to tego samego dnia z małą do jego rodziców jechaliśmy. Wtedy pękłam. Wróciłam do rodziców.On teraz mówwi,że było minęło, płacze. Ja nie chcę rozwodu i on też nie.Ja myślę że może to najlepsze wyjście. Dodam,że mąż jest gorącym katolikiem, ja również i dlatego jest mi tak trudno. Ale z 2 str katolik nie powie teściom, że ich pozabija (miał wtedy wypite).Czy jest sens się rozwodzić? Każdy męża lubił ale teraz każdy mi go odradza, ja w rozsypce. To będzie moja życiowa porażka, tyle lat przekreślić, nie bił, nie zdradzał. Płaci na dziecko, interesuje się małą. Chcieliśmy mieć rodzinę. Nie umiem mówić było minęło, ja panuje nad sobą, nie wybuchłabym nigdy taką agresją. Już wariuje od różnych myśli :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalia101
teraz mi mówi żebym dbała o małą, nie nastawiała jej przeciw niemu, że ona będzie cierpiała, że mam ją uczyć Boga itp. jak facet marzenie , a wcześniej tak mnie zranił :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalia101
nikt nie odp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kopin
Witaj Nie zazdroszczę Ci sytuacj,wiem że jest Ci Cięzko.Ty równiez wiesz że odejście to w sumie najmniejsza linia oporu.Mogę doradzić od siebie po tym co napisałaś żebyś łatwo nie rezygnowała,ale jednocześnie uzależnia dalsze swoje życie z męzem od tego żeby podjał leczenie.Z tego co piszesz chyba jest Mu potrzebna pomoc,a teraz jeśli chce utrzymać rodzinę powinien się zgodzieć by coś zrobić też od siebie dla Waszego dobra. Gggg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę, że potrzebna jest ci terapia a nie porada na forum z tego chaotycznego opisu trudno nawet wywnioskowac gdzie dokładnie jest problem, nie mówiąc już jakimkolwiek doradzaniu problemy są w każdej rodzinie, zwłaszcza jak dochodzi alkohol w każdej rodzinie są niesnaski, kłótnie, problemy z teściami - ludzie na siebei krzyczą, mają ciche dni, czasem mówią rzeczy których żałują ale nikt z tego powodu nei bierz rozwodu :o w twojej historii nie widze nic nadzwyczajnego, jesli się nadal kochacie to chyba warto popracowac nad związkiem,a le do tego potrzebny wam terapeuta, żeby wam chociaz pokazał co i jak mozna naprawic, bo z tego co piszesz to juz się tak parę ładnych lat ganiacie i szarpiecie wszyscy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×