Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kimczi

tak od soboty...

Polecane posty

papryczka- a co kupilas Tacie? Mam nadzieje, ze nie bluzke hi hi ;-) Nie mamy dzieci ani pieska tez nie. Wiesz, ze ja mam uraz do psiakow z dokladnie takiego samego powodu jak Ty. Jak rodzice kupili naszego, to ja sie nim zajmowalam, przykrywalam kocykiem itp. bo to przeciez taka maskotka dla dziecka. Niestety jak podrosl, to mial takie akcje, ze ni stad ni z owad nagle zaczynal gryzc i kilka razy na mnie trafilo. My z tesciowa tez raz podjelysmy probe robienia poczkow, ale nawet nie doszlysmy do punktu, gdzie ciasto wyroslo, wiec uzylysmy je na cos innego. Najsmieszniejsze bylo to, ze maz i tesc sie nasluchali, ze przygotowujemy paczki, a jak wrocili, to zastali ciasteczka! Do dzis sie smiejemy z tej historii ;-) Takze, jak sama widzisz, jestes bohaterka, bo to wcale latwe nie jest! kimczi- czekamy na wiesci od Ciebie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, bluzki nie kupiłam - a czemu nie bluzkę? To już prędzej nie zdziwiłabym się, gdybyś napisała "mam nadzieję, że nie skarpety", bo to zazwyczaj stały punkt programu :D A kupiłam album ofertowy z koszulkami, żeby miał gdzie dokumenty trzymać, kawę z posmakiem irish whisky i żel pod prysznic o takim super męskim zapachu, że pewnie sobie nieraz pożyczę i będę pachniała facetem - a co! :p Eee z tymi pączkami nie było tak źle jak na pierwszy raz, teraz już wiem, co i jak i następnym razem muszą wyjść idealne, ale może to dlatego, że ja uwielbiam gotować i piec, szczególnie jakieś nowości :) Co do dnia dzisiejszego - sama nie wiem. Chyba jednak się zważę. Upał dziś straszny, przez co nie najlepiej się czuję i nic mi się nie chce. Na dodatek już chciałam robić sałatkę, a tu się okazało, że zapomniałam kupić papryki i za chwilę znów będę musiała iść do sklepu ;/ Ale chociaż mam w końcu sweterek! Jechałam po niego specjalnie na drugi koniec miasta, bo tam koleżanka pracuje i dostałam rabat, ale chciałabym jeszcze inny sweterek, w związku z czym w sobotę będę musiała wybrać się tam po raz drugi, bo nie byłam dziś do niego przekonana, poza tym i tak nie miałam nawet tylko pieniędzy. Przekonania, że go chcę nabrałam dopiero w drodze powrotnej do domu :D Co do jedzenia: śniadanie - 2 kromki chleba orkiszowego ciemnego z salami i serem żółtym przekąska - 2 pączki te własnej roboty przekąska - chipsy jabłkowe, soczek No i teraz ma być ta sałatka, ale pewnie wcześniej niż 20 jej nie skosztuję, więc będę musiała coś w międzyczasie zjeść, bo zaczynam robić się głodna ;/ Aaa no i jeszcze dziś czekają mnie ćwiczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! U mnie tez dzis mega goraco. Doslownie sie rozpuszczam... Nie lubie kiedy jest tak goraco tym bardziej w miescie, kiedy przyklejam sie do chodnika. Na plazy mi to nie przeszkadza, ale w takiej sytuacji jak obecnie mecze sie niesamowicie. Niestety, ale dzis nie dam rady cwiczyc z 2 powodow. Po pierwsze mam pierwszy dzien okres i bardzo boli mnie brzuch (wzielam wlasnie 2 nospy i czekam az mi przejdzie), a po drugie chyba leki i smarowidla zaczely dzialac troche konkretniej, wszystko sie goi i nie chce niczego obetrzec ani naruszyc, zeby nie wrocilo. Poza tym nie zdarzylam dzis do apteki i pojde dopiero jutro po nastepna masc :/ Jutro rusze ze wszystkim, bo akurat bedzie piatek oraz okres bedzie troszke "lzejszy". Dzis jestem na prawde mega wykonczona tym upalem, brzuchem i rankami :/ Co do jedzenia, Bylo dzis wzglednie dobrze, bo nie chcialo mi sie nic jesc przez ta pogode. sniad- musli 2sniad- 2nektarynki 3sniad- kanapka przekaska- pare ciastek, ale byly na prawde nie dobre, wiec na szczescie skonczylo sie na kilku (nigdy wiecej ich juz nie kupie, a te co zostaly niestety wyrzuce, bo na pewno ich nie tkne, a moj chlopak widzac moja mine po ich zjedzeniu tez raczej sie nie skusi). Dopiero za chwile zjem "obiad". Nie mam ochoty nic gotowac wiec kupilam taka jakby bulko-pyze z kurczakiem w srodku. Nie wiem dokladnie jak to sie nawet nazywa, ale robi sie to w mikofali (nawet nie chcemy dzis odpalac kuchenki lub piekarnika) i kiedy torebka zrobi "bum" :) jest gotowe. Nie jest to moze jakies wyszukane jedzenie, ale ledwo sie dotoczylam do sklepu bylo mi wszystko jedno co kupie, byle sie szybko zrobilo. Wkurzylam sie w ogole dzis, bo na urodziny mojego chlopaka chcialam mu zrobic ' niespodzianke i pojsc do knajpy sushi. Tutaj jest taki oryginalna bar sushi jak w Japonii, ze siadasz sobie przy jezdzacej tasmie, na niej sa na talerzykach sushi i wybierasz sobie takie na ktore masz ochote. Pozniej sumuja Ci ile masz talerzykow i w jakich kolorach (kazdy kolor ma inna cene). Wiem, ze bylby zadowolony, bo mowil kiedys, ze chetnie by poszedl. Stwierdzilam wiec, ze to fajny prezent. Znalazlam wiec w necie ten bar i napisalam do nich maila jak jest z rezerwacja. Czy trzeba rezerwowac miejsca przy tej tasmie czy tylko przy normalnym stoliku i okazalo sie, ze albo ten mail nie istnieje albo maja go blednie wpisanego, bo wyskoczyl mi komunikat, ze tego maila nie da sie wyslac. Niestety jestem zmuszona tam jechac, a wcale mi sie to nie usmiecha, bo to dosc spory kawalek, ale juz tak sie napalilam na ten pomyl, ze na 100% pojade. Poza tym kupilam juz mu ksiazke z przepisami na rozne sushi, a chce zeby ten prezent sie ladnie ze soba komponowal. Tak juz mam, ze jak sobie wbije cos do glowy to chociaz mialabym ic 10km po to, zeby sie zapytac o cos to pojde. Poza tym jak sobie pomysle, ze bedzie mega zadowolony z tej niespodzianki to nie mam serca tego olac. Za tydzien ma byc troche chlodniej wiec wtedy sie wybiore :) Dobra ja uciekam pod prysznic, a nastepnie zrobic swoj wypasiony obiad. Mam nadzieje, ze zaraz przeda mi te skurcze. Papryczka przepraszam, ze nie dam rady robic dzis 6tki, ale na sama mysl o brzuszkach mam dreszcze. Obiecuje, ze jutro nadrobie, bo zawsze mam najgorszy 1szy dzien. Trzymajcie sie i do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kimczi! Ja nawet zapomniałam o tej 6 znowu :D Bo jak już wróciłam ze sklepu z tą papryką, to zabrałam się za robienie sałatki, później ją zjadłam, a teraz czuję, że brzuch mi zaraz eksploduję, więc nie ma nawet mowy o ćwiczeniach - zdecydowanie nic mi się nie chce i nie wiem jak będzie jutro, bo prawdopodobnie do wieczora będę nad jeziorkiem. Poza tym dzisiejszy dzień spisałam na straty (przed pójściem do sklepu zjadłam 5 herbatników kakaowych i 3 takie a'la wafle ryżowo - pszenne - na szczęście 1 taki ma tylko 20kcal, no a później mega wielką porcję sałatki z kurczakiem), więc niewykluczone, że jeszcze coś zjem "na zmianę smaku", bo rzecz jasna głodna nie jestem, ale obiecałam sobie od jutra zacząć. Wiem już na pewno, że nie uda mi się wrócić do starych zasad i ostatniego posiłku zjeść ok. 17, bo na pewno do tej godziny nie wrócę, a co dopiero, żeby zdążyć z obiadem, a wiadomo, że nad jeziorkiem nic konkretnego jeść nie będę. Zważę się tylko jeszcze jutro rano, żeby mieć pogląd na sytuację i planuję zrzucać 1kg tygodniowo, w związku z czym dieta 1000 (!!) kcal wraca bez żadnych taryf ulgowych. Teraz wbrew pozorom powinno być łatwiej, bo rodzinka będzie w komplecie, więc nie będę musiała wszystkiego jeść sama, żeby się przypadkiem nie zmarnowało. Co do bólu okresowego doskonale wiem, co to znaczy - mi ani Nospa, ani Spasmolina nie pomaga, a podobno na bóle okresowe właśnie leki rozkurczowe są lepsze niż przeciwbólowe... U mnie tylko Ibuprom Max trochę łagodzi ból, ale i tak swoje trzeba odleżeć ;/ Mam dokładnie tak samo jak Ty z tym, że jak się uprę na coś to mogę jechać na koniec świata po to. Tak miałam w przypadku wielu ciuszków i butów, dziś chociażby po sweterek jechałam kawał drogi w upale, tylko dlatego, że miałam 30% taniej :) Jeszcze coś mi się przypomniało. Wczoraj zauważyłam, że mój były ma konto na portalu randkowym... Aż dziwne, bo chyba bym wiedziała, że zerwał z końcu z tym paszczurem (może nie zerwał, sama nie wiem, ale jakiś czas temu widziałam, że miała smutną minkę w opisie na gadu). Nie mniej jednak jestem zadowolona, bo raz, że rzucił mnie dla niej, więc życzyłam jej źle, a dwa, że jej osobiście nie lubię, bo zdążyłam zorientować się jaka to podła, podstępna żmija. I co najważniejsze - wiem, że już mi na nim nie zależy, wiadomo, że jeszcze zostały miłe wspomnienia, ale nigdy w życiu nie mogłabym być z nim po raz drugi, w ogóle już jakoś teraz nie jest moim ideałem z wyglądu (bo wiadomo cała reszta nigdy nie była dla mnie idealna, ale starałam się akceptować jego wady).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Kobiety! Dzis obudzilam sie dosc pozno, ale za to z mocnym postanowieniem odchudzania sie. Mam rowny miesiac do urodzin mojego chlopaka w zwiazku z tym zrzucenie 4 kg nie powinno byc problemem przez ten okres czasu. Wstalam calkiem niedawno i zaraz zjem musli. Dzis zakupy, sprzatanie i mam nadzieje, ze cwiczenia i spale troche kalorii :) Bylam wczoraj w aptece po nastepna masc i zapytalam o masc na cos co pojawilo mi sie na buzi :/ Niestety od 3 tygodni mam taka czerwona plamke. Myslalam, ze to jakies uczulenie i niedlugo zniknie :/ Czasami pojawily sie na tym takie malutkie biale kropeczki. Jest to suche wiec smaorowalam to po prostu kremem, niestety to nie znika a robi sie wieksze :/ Pani w aptece powiedziala mi, ze musze isc do lekarza, wiec wizyta mnie nie ominie. Jak dla mnie to troche dziwne, bo w polskich aptekach na pewno by cos doradzili, ale tutaj przy kupowaniu masc tej co poprzdednio zmuszona bylam wysluchac 10min wykladu na temat uzywania. Srednio jestem zadowolona z tego, ze musze isc do tego lekarza, ale z plamka na twarzy nie chce chodzic, bo bardzo mnie to drazni :/ Trzymajcie sie i do wieczora, bo na pewno napisze jak minal mi dzien :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Muszę przyznać, że dziś znów mam nie najlepszy dzień (mimo, iż jeszcze do niedawna wydawać by się mogło, że to pierwsza od dawna prawdziwie dietetyczna SOBOTA), a to wszystko dlatego, że na wadze szału nie zobaczyłam. Ale od początku... Aha jeszcze nadmienię, że póki co ani nie biegam (z racji upałów), no i specjalnie nie ćwiczę (z tą 6 Weidera nie wiem, kiedy ruszę, ale jak już ruszę to napiszę). Na śniadanie zjadłam 2 malutkie bułeczki (bankietowe) i 1 też mniejszych rozmiarów z otrębami - z różnymi obkładami. Później długo, długo nic, bo trochę się opalałam, po czym zabrałam się za pomaganie tacie (jak wiadomo wszelka praca fizyczna w słońcu nie tylko opala, ale i spala zbędne kalorie), tak więc najeździłam się z taczką, żeby zapakować jakieś drewno do przyczepy. Później pojechaliśmy z tym do babci i tak pomagałam rozpakować. Wtedy zjadłam tylko porcję rolady lodowej, no i sporo piłam, ale raczej głównie zimną herbatę bez cukru oczywiście, bo nie słodzę. Czułam już, że dzień nie jest najgorszy, więc po powrocie do domu nie robiłam sobie już obiadu, tylko wypiłam kubek rosołu z makaronem, żeby zaliczyć coś ciepłego (niestety jak długo nie jem, albo nie jem nic konkretnego strasznie boli mnie brzuch), ale później zobaczyłam, że są banany, więc zrobiłam sobie banana w czekoladzie! To już ostatecznie mnie pogrzebało, w związku z czym przed chwilą zjadłam jeszcze 2 kromki chleba z salami, szynką i serkiem topionym + kawa (na szczęście czarna, oczywiście gorzka, a nie żadne kaloryczne latte). Możliwe, że obejrzę jeszcze dziś wieczorkiem jakiś film z siostrą, czyli że zrobię popcorn ;/ Zapomniałam, że jednak odrobinkę dziś biegałam... parę kółek wokół domu :D Ale to dosłownie chwilkę tak z nudów. Planuję jeszcze jak chwilkę odpocznę poszorować prysznic, bo ostatnim razem zrobiłam tyle, na ile starczyło mi czasu i siły, a dla mnie to jeszcze nie jest idealnie, no a poza tym to akurat dość męczące zajęcie, więc wolę to niż typowe ćwiczenia. Na takowe pewnie przyjdzie czas jak troszkę upały ustąpią. A poza tym koleżanka zaproponowała mi wczoraj siłownię, więc rozważam tą opcję, chociażby na miesiąc, żeby zobaczyć jak jest - a we dwie wiadomo zawsze raźniej :) Z tym, że trochę znam tą koleżankę i jest dość niesłowna, więc pewnie jak ja nie zadecyduję co i jak to się za to nie weźmie, tylko dalej będzie mi się żalić, że schudnąć nie może. Co do dnia wczorajszego... Katastrofy nie było, ale też bez szału. Najwięcej kalorii poszło przez colę i serniczek na zimno. Nie mniej jednak nie skusiłam się na wiele nad jeziorkiem, mimo że koleżanki przy mnie wcinały gofry i lody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Ojjj papryczka prace domowe lub w ogrodzie pozwalaja spalic na prawde duuuzo kalorii. Dzis u mnie w miare spokojnie. Poki co zjadlam: sniadanie- 2 kanapki z wedlina i pomidorem obiad- kurczak z ryzem i warzywami Stwierdzilismy, ze idziemy dzis na Batmana do kina, wiec moze dojsc jeszcze popcorn. Jednak czytalam kiedys, ze popcorn wcale nie jest tak kaloryczny. Ile w tym prawdy przyznam szczerze, ze nie wiem. Jednak nie zjadlam dzis zbyt duzo, wiec nawet ten popcorn mi nie zaszkodzi. Pogoda na szczescie troszke sie zmienila. Jest troche chlodniej i w koncu moge sie zebrac zeby cokolwiek zrobic. Dzis jeszcze posprzatalam w domu, wiec to kolejne spalone kalorie. Wczoraj niestety nie dalam rady tego zrobic, bo bolala mnie glowa od piatku wieczorem do wczoraj! Wlasnie przez ta pogode, bo caly czas sie zmienila. Nawet ketonal mi nie pomogl, wiec musialam po prostu przeczekac. Jutro chyba zrobie na obiad salatke, bo nie wiem czy starczy tego kurczaka na dwie osoby. Jesli starczy to akurat na moja dietetyczne porcje. Jakos z dnia na dzien znow sie zmotywowalam do odchudzania. Jak dla mnie jest to troche dziwne, ze wstawalam 2 tygodnie z postanowieniem odchudzania sie i nic z tego nie wychodzilo, a dzis po prostu wstalam i stwierdzilam, ze to "jest ten dzien" i bez zadnych wymowek i slabosci zabralam sie za dietetyczne sniadanie. Achh my kobiety :) Ja uciekam sie szykowac, bo idziemy na 16.30 ze wzgledu na to, ze jutro niestety do pracy :/ Trzymajcie sie i piszcie co u Was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Wlasnie wrocilam z kina. Tak jak myslalam skusilam sie na popcorn, jednak co dziwne, nie byl zbyt dobry. Do jutra juz nic nie jem, a jutro normalne jedzenie. Wlasnie sprawdzilam czy popcorn jest rzeczywiscie tak malokaloryczny jak kiedys wyczytalam i niestety sie mylilam. Sam popcorn moze i nie jest takos baardzo kaloryczny, ale chodzi o taki, ktory jest uprazony i tym samym bez dodatku tluszczu, a nie sadze, zeby takowy byl w kinie. No nic nie ma sie co zalamywac trzeba dietowac sie dalej. Ja poki co uciekam! Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ! Ostatnio w sumie byłam średnio jarząca, bo raz, że upał wykańczał i nawet myśleć się nie chciało, a dwa, że z dnia na dzień coraz bardziej się martwię, bo ten mój bliższy znajomy cały czas nie daje znaku życia, a wątpię, by tak długo zabalował w Chorwacji... Myślałam, że jechał na max. 2 tygodnie, a tu już niedługo prawie 3 miną i nic. Dzwoniłam do niego - telefon wyłączony, internetu pewnie nie ma, ale wiem, że jeszcze nie wrócił, bo nawet jego żona nie wykazuje żadnej aktywności na fb. Trochę ją znam (oczywiście nie osobiście), ale wiem, że gdyby wrócili nie omieszkałaby nie podzielić się fotkami i wrażeniami z wakacji na fb... Poza tym on by nie urwał kontaktu tak bez słowa, szczególnie, że nawet nie ma ku temu powodu. Stąd też pojawiają się w mojej głowie już najczarniejsze scenariusze - wiadomo jak to z wyjazdami za granicę, a nawet nie wiem, czy samolotem nie lecieli. Nie było okazji nawet dokładnie wypytać o ten jego wyjazd, bo miał urwanie głowy przed wakacjami i jeszcze wyjazd służbowy krótko przed. Ehh no miejmy nadzieję, że siedzą tam do końca lipca i już niedługo się ze mną skontaktuje, bo jakby nie patrzeć ja niewiele mogę zrobić. A co do tej Twojej plamki na twarzy (widzisz dopiero teraz zajarzyłam, że na to nie odpisałam ostatnio), to nie mam pojęcia co to może być, ale dziwne, że w aptece Ci nic nie doradzili, tylko od razu do lekarza... Chociaż jak ja ostatnio kupowałam ten lek, co się nim troszkę poparzyłam, to też się nasłuchałam co, jak i do czego, a w rezultacie jak przyszło do używania, to nie wiedziałam najważniejszego, czyli jak używać aplikatora i ile leku nałożyć, ale to akurat w tej aptece farmaceutka wyjątkowo przejęta była klientką, w innych raczej się to nie zdarza, no ale narzekać nie mogę, bo była dość sympatyczna i widać było, że zawsze stara się doradzić. To ja mam teraz wciąż czerwoną plamkę na oku (najpierw miałam na jednym, później na drugim, a teraz mam znów na tym drugim ale trochę niżej), ale to pewnie z przemęczenia popękały mi naczynka, albo płyn do soczewek podrażnia mi oczy. Zrobiłam dziś dzień bez soczewek i zakraplam oczy (niestety te kropelki źle oddziałują na soczewki, więc coś za coś) i mam nadzieję, że jutro będzie już wszystko ok. Tak samo w Twoim przypadku mam nadzieję, że wszystko wróci (albo już wróciło) do normy, bez interwencji lekarza i ze to nic poważnego :) Teraz już wracam do tematu dietowego! Otóż ostatnio w sumie nie czuję, że jestem na diecie, bo nie trzymam się już sztywno żadnej granicy godzinowej, do której mogę jeść (oczywiście raczej rzadko zdarza mi się jeść późnym wieczorem, kolacja też sporadycznie, bo najczęściej obiad robię o takiej godzinie, że służy za obiadokolację i staram się nie przeginać z jedzeniem), ale też na pewno jem więcej niż 1000kcal (nie zawsze chce mi się wszystko dokładnie przeliczać), no i największy minus - nie ćwiczę. A dzisiaj miałam wyjątkowo ciężki dzień, więc nawet odpuściłam dietę, bo zupełnie niespodziewanie dostałam okres (wg lekarza miał mi się opóźnić, a tu dostałam go przed czasem, bo już 27 dnia cyklu) i już od rana się męczyłam. Zazwyczaj pierwszy dzień jest masakryczny, ale dziś to myślałam, że umrę, bo już sam okresowy ból brzucha mam tak wykańczający, że nie idzie nic robić, a dziś dodatkowo chyba z godzinę męczyłam się w łazience z biegunką i mdłościami, które niestety zmusiły mnie, by wymusić wymioty, co było o tyle ciężkie, że od rana nic poza tabletką nie jadłam. W każdym razie później odleżałam swoje na pół żywa, wzięłam prysznic, łyknęłam kolejną tabletkę i dopiero po 12 zjadłam śniadanie, a jakoś po 14 w ogóle wyszłam z domu. Nie czułam się dziś najlepiej (do teraz ciągle boli mnie brzuch, czuję się słaba i nie do życia), ale musiałam aż 3 razy wychodzić do sklepu, bo ciągle czegoś zapominałam. Poza tym nic więcej nie zrobiłam, liczę tylko na to, że jutro będę mogła zrobić to, czego nie zrobiłam dzisiaj, czyli ciąg dalszy prac domowych, ale znając życie jak już będę wyjeżdżała (a umówiłam się, ze jadę z siostrą do sklepu), to w domu niewiele zrobię. Za to wczoraj nawet nie wiem, czy coś spaliłam szorując ten prysznic i angażując się przez cały dzień w prace fizyczne, bo dziś się nie ważyłam, poza tym podczas okresu waga zawsze jest zawyżona (do tego standardowo mam strasznie duży brzuch), więc lepiej się nie stresować. Poza tym wczoraj wieczorem zjadłam jeszcze herbatniki kakaowe, mizerię i piłam jakieś tam herbatki granulowane, ale za to nie oglądałam filmu i nie jadłam popcornu. Dzisiaj z kolei moje jedzenie wyglądało następująco: śniadanie - 2 bułeczki bankietowe (naprawdę malutkie) i 1 z otrębami z najróżniejszymi dodatkami (nawet zrobiłam sobie jedną połówkę bułki z serem żółtym, ogórkiem gruntowym i ketchupem - jak w ciąży :D), trochę makreli wędzonej i pół brzuszka wędzonego z łososia obiad - oj duży filet z kurczaka (po rozbiciu się taki wielki zrobił, że ledwo dojadłam) w panierce i fasolka szparagowa z masełkiem i bułką tartą podwieczorek - kawałek jabłecznika kolacja - kawałek arbuza Do tego piłam różne rzeczy, w tym też niestety lekko kaloryczne, ale staram się omijać napoje gazowane i soki, jak już to właśnie herbatka granulowana lub ice tea. A muszę teraz dużo pić, bo wydaje mi się, że jestem odwodniona (2 litrów to ja nie pijam nawet w upały), co w moim przypadku się często zdarza i nawet już odczuwam skutki tego, chociażby w postaci zawrotów głowy. Co do pogody - u mnie stety, niestety bez większych zmian, gorąco i duszno z tym, że dziś nie było już tak ostrego słońca i padało i z tego co sprawdzałam raczej do połowy sierpnia wciąż tak ma być, co oznacza, że z biegów muszę na razie zrezygnować. Może jedynie wróci step i lekkie ćwiczenia, w tym ta nieszczęsna 6 Weidera, ale to i tak dopiero po okresie. W ogóle myślę, że już do jakiejś rygorystycznej diety wracać nie będę, bo tyle, ile powinnam schudłam, a teraz dążę tylko do perfekcji, więc nic się nie stanie jak schudnę wolniej. Muszę teraz dbać o dietę, żeby się do końca wyleczyć, w związku z czym normalne, zdrowe posiłki, ale ograniczone, nie podjadanie i nie jedzenie na noc, czyli nic nowego. Trzeba się po prostu pilnować :) Co do tego popcornu kiedyś też sprawdzałam jak stoi z kaloriami i faktycznie się zdziwiłam, że ma ich niewiele, nie mniej jednak w suchym garnku popcornu się nie da zrobić (co najwyżej wchodzi tu opcja mikrofalówki, ale takowej nie posiadam), więc trzeba doliczyć ten olej, a ten już trochę kalorii ma, stąd też z tym popcornem trzeba uważać. I tak staram się dawać mało oleju, ale przesadzać też nie można, bo później garnki spalone :p A jak robią popcorn w kinie tego nie wiem, ale pewnie jakiś tam tłuszcz dodają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Papryczka moze ten Twoj znajomy pojechal odwiedzic rodzinke po wakacja w Chorwacji? Albo rzeczywiscie spedza tam troszke wiecej czasu. Jesli jego zona jest "dzielaca sie" fotkami na fb to wydaje mi sie, ze od razu po powrocie cos wrzuci i bedziesz wiedzic, ze juz sa :) Ja poki co smaruje ten plamke argosulfanem. Co prawda jest on na poparzenia, ale po konsultacji z mama stwierdzilysmy, ze to moze pomoc, a jesli nie to bede zmuszona udac sie do lekarza. Wydaje mi sie, ze powoli to znika. Zrobilo sie bardziej matowe i chyba wyblakolo, ale stisuje go dopiero 2 dni, wiec musze jeszcze poczekac na jakis zauwazalny efekt. Wiesz powiem Ci, ze w Holandii to jest troche dziwnie z tymi lekarzami i farmaceutami. Czasami wydaje mi sie, ze lekarz na wszystko zapisalby paracetamol, a farmaceuta zawsze Ci wszystko dokladnie wytlumaczy. Nawet kiedy kupowalam w drogerii krople do nosa to ekspedientka tlumaczyla mi, ze mozna brac je maksymalnie tyle i tyle razy w ciagu dnia, nie dluzej niz tydzien... W ogole jestem troche wkurzona, bo musze siedziec i sluchac dalej wykladow. Musze je odsluchac do jutra, na sam koniec jest szybki test, ktory trzeba zaliczyc. Pozniej zostanie mi jeszcze jeden egzamin i mam nadzieje, ze to bedzie koniec. Oczywiscie cierpia na tym moje cwiczenia, bo niestety nie da sie tego polaczyc, a szkoda mi nawet 40minut, bo musze sie z tym wyrobic. Denerwuje mnie to strasznie, bo kreca z ta szkola niesamowicie. Co 5 minut zmieniaja jakis termin, cos dodaja, cos zmieniaja i wez tu badz madry. JEdnak mam nadzieje, ze niedlugo to wszystko sie skonczy. Jesli chodzi o jedzenie to nie bylo zle oprocz jednej malej wpadki :) sniadanie- musli z jogurtem 2sniadanie- 2sliwki (takie, ktore wielkoscia sa zblizone do nektarynki lub brzoskwini) 3sniadanie- kanapka z wedlina i ogorkiem przekaska- 1magnum (wiem kaloryczne jak cholera, ale bylo mi tak goraco, niestety byl tylko jeden, a ze moj chlopak go nie chcial to po prostu nie moglam go nie wziac) obiad- kurczak z ryzem i warzywami z wczoraj. Uwazam, ze nie ma tragedii, aczkolwiek moze byc oczywiscie lepiej. Jednak stwierdzilam, ze wole przelozyc to wszystko o 2 dni pozniej i miec spokoj z wykladami niz pochodzic na stepie i cwiczyc, a pozniej robic wyscig z czasem czy zdarze wysluchac wszystkiego czy tez nie. Ja wracam do wykladow! :/ Trzymaj sie i pisz co u Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimka mka
Pracowałam kiedyś w kinie robiąc popcorn...;) Nie polecam - bardzo tłusty - lepiej zrobic samodzielnie w domu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie dziś taka prawdziwa sobota ! Kolejny dzień okresu, zazwyczaj zdecydowanie lepszy, a tym razem ciąg dalszy bólu brzucha - na szczęście tylko na tym się skończyło i po 2 tabletkach mam spokój. Ale mimo wszystko pozwalałam sobie na to na co miałam ochotę. Oczywiście nie obyło się bez wejścia na wagę - już wczoraj wieczorem z ciekawości weszłam, a tam 67,9kg ;o Nie przejęłam się jakoś specjalnie, tłumacząc sobie, że to przez okres i faktycznie dziś rano było już 66,6kg, ale to to przed chwilę 67,6kg ;/ Generalnie wciąż mam nadzieję, że po okresie wszystko się pozytywnie unormuje, ale czytając raz po raz bloga takiej jednej otyłej dziewczyny, która już z 50kg schudła (nie znam jej osobiście, ale mamy wspólnych znajomych) poczułam się na nowo zmotywowana i postanowiłam dziś odpuścić już gołąbki, które dzielnie czekają w lodówce aż je skonsumuję oraz kawałek świeżutkiego serniczka (szczególnie, że 1 kawałek dziś już zaliczyłam) i zakończyć dzień porcją borówek, po które zaraz się wybiorę do kuchni :) Zresztą podam wam link do tego bloga, poczytajcie - naprawdę warto. No to teraz przyznam się, co dziś zjadłam :D śniadanko - 2 parówki z pomidorami suszonymi w cieście francuskim, karmelowe latte z bitą śmietaną przekąska - kawałek sernika z bezą po drodze - mały crushers caffe latte obiad - kubek krupnika Profi, 4 kromeczki (były stosunkowo niewielkie) chleba (2 z żółtym serem, 2 z jakąś szynką drobiową) Za chwilę jeszcze te borówki. No i trochę ice tea piłam. Co do mojego znajomego/przyjaciela (w sumie czas to zweryfikuje) - miejmy nadzieję, że wszystko jest ok, ale naprawdę nie potrafię przestać się martwić. Jest jedną z niewielu osób (poza rodziną naturalnie), na której mi zależy. U mnie z ćwiczeniami też póki co ciężko, ale już niedługo biorę się za siebie, tak myślę, żeby może jeszcze dziś coś lekkiego porobić :) A ten lód to nie ma aż tak dużo kalorii, więc spokojnie - jak podaje żródło ileważy.pl taki lód (waniliowy w czekoladzie) to 258 kcal ;) A tu link do bloga tej dziewczyny, o której pisałam powyżej. http://wiara-walka-wygrana.blogspot.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Papryczka przeczytalam bloga tej dziewczyny od poczatku. To niesamowite ile schudla. Sama forma bloga jest bardzo pozytywna i motywuje. Ojjj zdecydowanie moja motywacja wzrosla, bo co to jest 5 czy nawet 10kg w porownaniu do 50ciu!!!! Trzymam mocno kciuki za ta dziewczyne i za nas :) Odzywal sie cos juz ten Twoj znajomy? Moze juz wrocil? U mnie dzis a miare spokojnie. Sniadanie- musli z jogurtem 2sniad- 2 sliwki 3snaid- kanapka z serkiem do smarowania, wedlina i ogorkiem obiad- kurczak z rozna z salatka makaronowa (przygotowane przez mojego chlopaka, ktory mial dzis wolne) przekaska- kilka zelek (normalni bym ich nie jadla, bo akurat te sa dostepne tylko w sklepie z samymi zelkami, ale byla to niespodzianka do mojego chlopaka, a w zwiazku z tym, ze sa to moje ulubione- arbuzowe zjadlam ich kilka :/). Dzis w ogole sie wkurzylam, bo zapomnialam do pracy wszystkich dokumentow i musialam sie wracac do domu :/ Niestety w Holandii kazdy obcokrajowiec musi miec dowod przy sobie. Jesli skontroluje Cie policja to jedziesz na komende dopoki ktos Ci nie przywiezie dokumentu tozsamosci. U mnie w pracy raz na jakis czas sprawdzaja czy wszyscy ten dowod maja i akurat dzis wypadl ten dzien, a ja wlasnie go zapomnialam :/ Mi na szczescie okres sie juz skonczyl. Moje dolegliwosci rowniez sie zmniejszaja. Stosuje jeszcze ta masc, ale wydaje mi sie, ze za 2-3 dni nie bedzie sladu po niczym. Na ta "plamke" na buzi stosuje po konsultacji z mama argosulfan. Co prawda jest to na poparzenia, ale moja mama stwierdzila, ze moze pomoc, wiec smaruje sie tym. Nie wiem czy mi sie wydaje, ale chyba ta plamka powoli blednie. Na pewno zrobila sie taka jak skora, bo gdy jej dotke nie czuje roznicy. JEst to wiec jakis pozytyw. Stosuje ten krem dopero od soboty, wien na efekt trzeba troche poczekac. Zakupilam dzis rowniez zel antycellulitowy. Wiem, ze one oczywiscie nie sprawia, ze schudne i rownie dobrze mozna uzywac balsamu. Jednak po pierwsze byla promocja wiec kupilam 3 w cenie 1,5, a poza tym zawsze kiedy mam poczucie, ze zainwestowalam w siebie troche pieniedzy (nawet tak niewielka kwote) latwiej mi sie zmotywowac. Poza tym stosowanie go rano na pewno przyniesie jakis rezultat w postaci napietej i gladszej skory. Oprocz kremow kupilam tez sloik (poprzedni nie przetrwal upadku) i kawe na peeling kawowy. Stosowalam juz miliard peelingow kupnych i doszlam do wniosku, ze ten robiony samodzielnie jest dla mnie najlepszy. Sama decyduje czy chce bardziej scierajacy czy bardziej miekki. Skora jest po nim na prawde gladka. Jedyny minus to fakt, ze podczas stosowania jest doslownie wszedzie. Na szczescie mam prysznic, wiec wystarczy, ze wszystko dokladnie splucze z podlogi, kafelkow i po problemie. Trzymajcie sie i do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no załamana jestem :( Zero silnej woli, a waga ciągle rośnie i to już na pewno nie przez okres. Ciągle waha się w okolicach 68kg, a to stanowczo za dużo ! Ten blog, co Wam pokazałam zaczyna coraz bardziej mnie irytować, a to dlatego, że ta dziewczyna na wszystko, by schudnąć... Przede wszystkim wsparcie ze strony rodziny, masa przyjaciół jak i obcych ludzi, największy przyjaciel to lider zespołu Pectus, do tego specjalne kremy, zabiegi, dietetyk, specjalne posiłki dostosowane do jej potrzeb, własna siłownia. A ja co? Obecnie nie mam nawet kasy, żeby kupić sobie nowa kurtkę, zero wsparcia, zero motywacji (bo rosnąca waga działa wprost przeciwnie) tylko same pokusy wokół :( Dzisiaj niby wszystko było ok, bo jako że zjadłam na mieście postanowiłam nie jeść już obiadu, który przygotowałam na dzisiaj. Tak też zrobiłam, ale nie wytrzymałam i zamiast tego zjadłam przed chwilą 2 kromki chleba i batonika :( A poza tym: śniadanie - 2 kromki chleba orkiszowego z serem żółtym i polędwicą sopocką, kawałek wędzonego łososia przekąska - kawałek sernika obiad - dość duży kawałek pizzy taki kupny, co robią dużą pizzę i sprzedają na kawałki (wszystko przez koleżankę, bo jadła przy mnie, a że byłam głodna to i ja się skusiłam) przekąska - bułka mleczna z czekoladą No i to co pisałam wcześniej ;/ Plus przed chwilą borówki, bo mam "napad" jedzenia z jakiś takich wewnętrznych nerwów ;/ Znajomy się odezwał, sam napisał na fb jakby nigdy nic, że wrócił i co u mnie się działo przez te 2 tygodnie, ale odpisałam mu dopiero niedawno, a teraz go nie ma. Poza tym dzwoniłam dziś do niego i sygnał był wolny, więc się wtedy wkurzyłam, bo to był znak, ze jednak nic się nie stało i musiał wrócić, ale nie odbiera, w związku z tym postanowiłam do niego już nie pisać, ale jako, że wcześniej napisał do mnie na fb to odpisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Papryczka dobrze, ze ten Twoj znajomy wrocil i wszystko jest ok. A moze po prostu nie mogl odebrac? Wiesz jak to jest z facetami... Moj chlopak tez ma "problem" z telefonem i nawet ja mam problem, zeby sie do niego dodzwonic, bo a to nie slyszal, a to cos tam. Z kolei jak ma oddzwonic do kogos to tez normalnie jest chory... Mnie to strasznie denerwuje, ze np. nie oddzwania do kuzynki itd, ale juz chyba nic z tym nie zrobie. Jedyne co czasami dziala to jak sie juz porzadnie wkurze, wezme telefon, wykrece numer i dam mu ten telefon do reki... Jesli chodzi o ta dziewczyne to masz racje, ze ma dietetyka, masaze itd. Jednak z drugiej strony wydaje mi sie, ze nam dietetyk nie jest potrzebny ani takie masaze, bo mamy mniej do zrzucenia i wszystko mozna zrobic w domu. Ona jakby nie patrzec wazyla ponad 2 razy tyle co my. Mimo, ze ta dziewczyna mnie zmotywowala to wszystko prysnelo przez dzisiejszy dzien w pracy. Bylam mega wkurzona, bo caly czas czepiala sie mnie jedena dziewczyna. To nie tak, tamto tez zle... normalnie alfa i omega, a potrafie wiele wiecej niz ona, ale jest "szefowa"- tzn. ona tak nazywa sama siebie. Poza tym do mnie i jeszcze jednej kolezanki miala pretencje, a do 2 innych ktore robily co im sie podoba nie... Postanowilam sie nic nie odzywac i dobrze mi szlo. Bylam calkowicie neutralna mimo, ze atmosfera byla napieta. W koncu jedna z tych dziewczyn, ktore nie robily kompletnie nic zapytala sie mnie "jak tam? co taka smutna" odpowiedzialam jej moze troszke zbyt ostro "nie mam nastroju", ona odpowiedziala "no wlasnie widze" i uwaga... obrazila sie!!!!!!!!! Na przerwie poszla do innego stolika i do konca dnia nawet na mnie nie spojrzala!! Uwazam, ze nie mam jej za co przepraszac, wiec tego nie zrobie, a ona zachowuje sie jakby miala 5 lat!!! Poza tym z ta swoja druga kolezanka jest straszna plotkara. Zawsze chca wszystko wiedziec i wytarczy, ze sie obrocisz, a juz obrabiaja Ci tylek. Stana sobie we 2 wyfikowane jak na wesele i mnie denerwuja... Echh... W zwiazku z dniem dzisiejszym kupilam sobie piwo na odstresowanie. Mamy w domu jeszcze chipsy wiec na 100% kilka zjem. Poki co moje menu: sniadanie- musli 2sniad- 2 sliwko 3sniad- kanapka z wedlina po powrocie z pracy- kilka kostek czekolady obiad- makaron z miesem mielonym i warzywami- dopiero bede go robic, wiec zjem pewnie kolo 19tnej. Generalnie szlag trafil dzisiejsza diete. Jestem wkurzona na siebie, wszystko i wszystkich w okolo. A mysl o jutrzejszym pojsciu do pracy dodatkowo mnie dobija. Planuje pracowac tam okresu przedswiatecznego, a pozniej rozejrzec sie za czyms innym. Mam nadzieje, ze sie to uda, bo nie wiem jak przezyje te 5 miesiecy, a co dopiero dluzej. Dobra ja uciekam. Wlasnie pomyslalam, ze nie jestem pewna czy jest makaron. Normalnie az boje sie sprawdzic, bo jesli go nie bedzie to chyba wybuchne... Aaaa w ogole dzis po kapieli musze sie zmierzyc, bo wydaje mi sie, ze tyje (spodnie ktore byly zrobily sie obcisle), a waga pokazuje 49,9 kg i jakos ciezko mi w to uwierzyc. Niestety Papryczka mam tak samo jak Ty, ze wzrost wagi w tym momencie dziala na mnie demotywujaco. Mam nadzieje, ze sie to zmieni. Dzis stosuje ostatni raz moja masc (ona jest dawkowana- jakkolwiek to brzmi) i jutro juz koniec. :) Ooo moj chlopak wlasnie sprawdzil czy jest ten makaron, bo wiedzial, czym grozi sprawdzenie tego prze mnie i jak to ujal "spokojnie z 5 makaronow zrobimy obiad. Mamy muszelki, swiderki, rurki, kolanka- bedzie dobrze". Wiec chociaz to, jedyny pozytyw dnia- makaron w domu, normalnie istne szalenstwo. Dobra ja uciekam juz na powaznie. Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie dziś też nienajlepszy dzień, choć zapowiadał się fantastycznie (pod względem dietetycznym oczywiście). Nie martw się tymi zołzami z pracy, bo zawsze i wszędzie takie osoby muszą się znaleźć ;/ Taaa mój znajomy wrócił i już czar prysł, bo zapomniałam co mi w nim nie pasuje, zobaczymy jak to będzie. Ważne, że u niego wszystko jest ok. Wiadomo, że zawsze fajnie mieć dietetyka, taką osobę, która nad Tobą czuwa i dodaje motywacji... A masaże to dla relaksu by się przydały :p Swoją drogą to wiadomo, że moje ciało wyglądałoby o wiele lepiej, gdyby różnego rodzaju zabiegi, co prawda skóra mi nie wisi, ale nie wiem jakby to było, gdyby udało mi się jeszcze to 10kg schudnąć, ale póki co to wciąż odległe marzenie :( Mój dzisiejszy dzień... Zaczął się od wstania o 6 (na 8 szłam do pracy - udało mi się załatwić coś na razie prawdopodobnie na 2 dni dorywczo, tzn. mogłam już w zeszłym tygodniu zacząć, ale wiecznie gdzieś musiałam jechać) i problemów z okiem. Teraz to dopiero sobie narobiłam. Nie dość, że spałam krótko, bo ok. 6 godzin, to wciąż nosiłam soczewki, pomimo popękanych żyłek w jednym oku. Dziś też, mimo, że od rana łzawiło i wylatywało z niego coś dziwnego, a do tego czerwone pole przeniosło się na górę, w rezultacie czego mam całe oko czerwone (prawdopodobnie zapalenie spojówek) założyłam soczewki, a później w ogóle uświadomiłam sobie, że to już najwyższy czas na zmianę, bo nosiłam je ponad miesiąc, a są to soczewki niby 2-tygodniowe, ale od początku w optyku utrzymywali, że miesięczne, więc tak też je stosuje, w każdym razie nie dłużej jak miesiąc, a teraz podrażniłam sobie oko nieźle (co dziwne tylko jedno). Po pracy od razu jechałam do miasta spotkać się z koleżanką i dosłownie odkąd wyszłam z pracy czułam się jakbym miała światłowstręt, a słońce dodatkowo potęgowało pieczenie tego oka i łzawienie, ale okularów nie znoszę, szczególnie, że już trochę się rozciągnęły. Poza tym do okularów nie maluję oczu, bo rzęsy mi haczą o szkło, a miałam już od rana pomalowane, więc nie byłoby nawet czasu na zmianę. I tak dotrwałam z tym okiem aż do powrotu do domu, soczewki od razu wyrzuciłam, oczy zakropiłam, ale teraz ledwo w monitor patrzę :( A jeszcze trochę będę musiała się pomęczyć, bo ciągle szukam pracy, takiej na stałe, którą uda mi się połączyć ze studiami dziennymi. Oczywiście jutro i w piątek odpoczynek od soczewek, będę musiała jakoś przeboleć, ale w sobotę idę na imprezę, więc muszę mieć sprawne oczka :) Na domiar złego chyba jakiś przeciąg był w tym zakładzie, bo znów mam problem z zatokami i boli mnie bardzo, a ja aż drżę, bo w mojej sytuacji odporność to podstawa. I moje dzisiejsze menu (zapowiadało się fantastycznie, a skończyło jak zwykle): śniadanie - 2 kromki chleba ciemnego pełnoziarnistego z masłem orzechowym i serkiem topionym, kawa czarna przekąska - jogurt o smaku jakiejś babeczki czekoladowej, więc pewnie swoje kalorie miał obiad - 4 kotleciki mielone, miseczka mizerii (w związku z tym, że ją przepieprzyłam, bo robiłam na szybko musiałam później wypić trochę mleka i zjeść coś na zmianę smaku, a były to 3 ciasteczka "pieguski", ale z Biedronki, gdzie 1 takie ciastko ma 111 kcal!!) Do tego wypiłam soczek marchewkowy i 0,5l herbaty mrożonej, nawet trochę więcej, bo jeszcze w domu piłam dodatkowo. Jeśli chodzi o ruch no to w pracy trochę pewnie spaliłam (generalnie nic ciężkiego, ale w miejscu nie siedziałam), no i później z koleżanką zaliczyłam taki dwugodzinny spacerek, ale i tak jak weszłam na wagę się załamałam, bo rano było 67kg, a po obiedzie już 67,5kg (i na pewno nie ma to już związku z okresem, bo już mam końcówkę) no więc obok przygotowałam sobie chrupki bekonowe i tylko czekają aż nie wytrzymam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Ojjj to masz sie z tymi soczewkami. Same krople Ci pomoga? Mam nadzieje, ze nie bedzie to zbyt dlugotrwale. Z tym dietetykiem masz w sumie racje. Jesli ktos nad Toba czuwa jest zupelnie inaczej- motywacja jest zdecydowanie wieksza, bo wiesz, ze nie oszukasz tej osoby. Masazu osobiscie nigdy nie probowalam (takiego profesjonalnego), ale powiem Ci, ze zawsze chcialam sprobowac i musze sie kiedys wybrac. Kiedys chodzilam z kolezanka na silownie (na prawde nie wiem jak wyrabialam sie ze wszystkim, ze potrafilam 1,5 h 4 razy w tygodniu siedziec na silowni i mialam czas na wszystko). Chodzilsymy sobie wtedy na saune i bylo to na prawde super relaksujace. Mialysmy sie wybrac wlasnie na masaz, ale ciagle to przekladalysmy, az wyprowadzilam sie z tamtej okolicy i tym samym wypisalam z silowni. Ja wlasnie wyciszam sie po calym dzisiejszym dniu. Wszystko mam zrobione- pozmywane, sniadanie do pracy, ogarniete itd. Leze ze sluchawkami na uszach i slucham wszystkiego co przyjdzie mi do glowy i pozwoli sie wyciszyc. Poki co skutkuje, bo juz nie mam takich nerwow. Fakt, ze troche mnie puscilo, bo napisalam tutaj, pozniej opowiadalam chlopakowi przez 1,5 h jak bardzo nienawidze tej pracy i teraz po prostu chillout- myslenie o niczym i przenoszenie sie w inne miejsce z kazda kolejna piosenka :) Nie martw sie Papryczka niczym. Widze, ze obydwie walczymy poki co ze swiatem, bo nic nam nie sprzyja, ale w koncu sie to zmieni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj tak obydwie mamy pod górkę i jestem ciekawa, kiedy się to w końcu skończy! Właśnie, że rzadko mi się coś z oczami działo przez soczewki i w sumie nadal rzadko się dzieje, ale niestety bywa. Moja wina, bo powinnam zdejmować je od razu po powrocie do domu i przede wszystkim do komputera zawsze zakładać okulary. Kropelki powinny pomóc, ale niestety jak nie odstawię soczewek to na nic kropelki. Do siłowni to możliwe, ze w przyszłym tygodniu się wybiorę z koleżanką zobaczyć co i jak, bo dostałam darmową dwuosobową wejściówkę, a możliwe, że już niedługo wykupię karnet na miesiąc, bo jednak ćwiczenia są niezastąpione. Dieta dietą, ale bez ćwiczeń większych rezultatów nie ma, szczególnie, że doskonale wiem jakie efekty daje chociażby bieganie. Przejrzałam wszystkie oferty pracy na gumtree i nie ma dosłownie nic co by mi odpowiadało, a z miejsc, gdzie składałam CV na razie nikt nie dzwonił. Paczkę chrupek bekonowych zjadłam, mimo iż długo się wahałam, czy ją otworzyć. Nawet nie chcę wiedzieć, ile ważę, dlatego właśnie w tej chwili postanowiłam, że ani teraz, ani rano, ani w ogóle w tym tygodniu się nie zważę. Po prostu odpuszczam, taki lajcik, bez spinania dupci, czy będzie dietetycznie, czy też nie, bez liczenia kalorii i przeliczania każdego ruchu na spalone kalorie. Naturalnie będę się pilnować, ale wydaje mi się, że jak nie będę ważyła się te kilka dni, to wrócę na właściwą drogę, a to z tego względu, że po pierwsze waga nie będzie mnie demotywować do działania, a po drugie będę chciała po tych kilku dniach się miło zaskoczyć. W związku z czym działam od jutra, wagę wyniosę z pokoju na poddasze, bo zapewne nie będzie mi się chciało tam co chwilę biegać i zważę się dopiero w poniedziałek lub wtorek (przypomniało mi się, że w poniedziałek mam wizytę u lekarza na rano, więc mogę nie mieć czasu na zważenie się). Wiadomo, że jak ujrzę cokolwiek poniżej 67kg to już będzie sukces. Muszę w końcu ruszyć z miejsca, bo teraz ugrzęzłam w martwym punkcie 67-68kg, dokładnie tak jak było w przypadku 70kg... Zresztą pamiętam jak walczyłam o 6 z przodu, nie mogę teraz tego zaprzepaścić ! Po drodze mam imprezę, więc wiadomo plus to wytańczenie, a minus alkohol, ale zazwyczaj zawsze jest pozytywnie, bo dużo nie piję, za to tańczyć mogę całą noc. No i oby samopoczucie mi się poprawiło, bo obecnie jest gorzej niż kiedykolwiek. To zapewne wina niewyspania, problemów z okiem, bólu gardła i ogólnego psychicznego rozbicia. No nic, wstanę zaraz z łóżka i ostatniem sił wyniosę tą wagę, wypiję gorącą herbatę na gardło i idę spać, bo nic po mnie przed komputerem w takim stanie, szczególnie, że jutro znów do pracy na 8 (w sumie to nawet można już na 6 być, ale najwcześniej ogarnęłabym się na 7, zresztą zobaczymy jak wstanę). Trzymaj się i powodzenia - musimy dać radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Papryczka silownia to super sprawa. Ja osobiscie polecam. Fajnie jest miec kolezanke z ktora bedziecie sie nawzajem motywowac. JAk jednej sie nie bedzie chcialo isc to druga ja wciagnie. Poza tym np. kiedy chodzilam na biezni sama czas dluzyl mi sie niemilosiernie, a kiedy bylam z kumpela i mimo, ze nie rozmawialysmy (zadyszka i te sprawy :)) lepiej sie czulam wiedzac, ze ona sie meczy tak samo jak ja :) Mam nadzieje, ze dzis juz lepiej z gardlem i oczami. Ja dzis zastosowalam po raz ostatni masc. Poza tym ta plamka z twarzy zaczyna blednac. Byla mega czerwona, a teraz jest powiedzmy rozowa. Wczoraj wieczorem wypilam jeszcze piwo i zjadlam chipsy :/ Ale za to dzis jest lepiej. Co prawda ta laska w pracy znow mnie wkurzla, ale kompletnie sie do niej nie odzywalam i nie ogarnialam wszystkiego tak jak zazwyczaj. W koncu po 2h albo sama do tego doszla albo ktos jej powiedzial, ze jestem wkurzona max i zrobila sie taaaka milutka. Bez cienia wzruszenia robilam dalej to co do mnie nalezy, odpowiadajac jej jedynie na pytania. Stwierdzilam, ze jak tak dalej bedzie to pojde do przelozonego i poprosze o przeniesienie mnie w inne miejsce. Daje jej 3 tygodnie chyba, ze sytuacja mnie przerosnie i nie wytrzymam. Jest jednak dobra strona tej sytuacji. Zmotywowalam sie na maxa do nauki, bo na prawde w styczniu chce szukac nowej pracy. Do tej pory niby sie uczylam, ale wiadomo jak to jest: zmeczenie, prace domowe itd. Stwierdzilam, ze nie mgoe odpuscic i w te 5 miesiecy musze sie przygotowac do egzaminu, ktory chce zdac (pierwszy z dwoch poziomow, a pozniej i ten wyzszy). Co do diety: sniadanie- musli z jogurtem 0% i otrebami (musze otreby na stale wprowadzic do swojej diety, bo sporo mi pomagaja) 2sniad- 2sliwki 3sniad- kanapka z wedlina i ogorkiem obiad- salatka z kurczakiem (rozne rodzaje salat,cebula, kawalek piersi z kurczaka, ogorek konserwowy, pomidory, sos vinegret i 1000 wysp). Na kolacje planuje serek wiejski rowniez z warzywami. Cwiczen dzis jeszcze nie bedzie, bo zabieram sie za nauke. Dziewczyna, ktora do nas przychodzi zostawila ksiazke z cwiczeniami, wiec chce do jutra zrobic ich jak najwicej, a reszte odbic. Ja uciekam do nauki! Trzymaj sie i do jutra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To znowu ja! ech skusilam sie jeszcze na mala porcje obiadu z wczoraj, bo moj chlopak sobie podgrzewal dopiero teraz i nalozylam porcje. Zaluje, ze tak pozno, ale z strony poloze sie spac za jakies 3-4h wiec w sumie nie jest, az tak tragiczne. Na dzis juz koniec, a jutro mam nadzieje bez wpadek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie dziś też w miarę ok :) Gardło już nie boli (ale musiałam niecodziennie wyglądać w szaliku na szyi podczas 34-stopniowego upału, bo nawet pani w sklepie pytała mi się, czy to element "stylizacji" :D), a z oczami poprawy nie widzę, tzn. już tak nie pieką, bo przemęczyłam się w okularach, ale nadal jedno oko jest całe czerwone, a do tego za często stosowałam kropelki do oczu - dopiero siostra uświadomiła mi, że faktycznie trzeba to stosować jak na opakowaniu podają, a nie co 5 minut w podwojonej ilości. Wyśpię to się pewnie dopiero dzisiaj, bo wczoraj nie do końca mi się to udało, ponieważ ok. godz. 24 zadzwoniła koleżanka i mnie rozbudziła, no a wstać musiałam koło 6. Dzisiaj byłam w pracy od 8 do 15:30, więc trochę się zmęczyłam, a co za tym idzie nie chciało mi się już ćwiczyć (szczególnie, że zaraz po pracy pojechałam kupić tą kurtkę i dopiero niedawno wróciłam), a i z biegów musiałam zrezygnować, też z tego względu, że w spadających z nosa okularach biegania sobie jakoś nie wyobrażam. Zresztą boli mnie kręgosłup od stania i z lekka nogi, więc teraz marzy mi się tylko masaż! Myślę, ze dziś też położę się wcześniej, a jutro porządnie odpocznę i się zrelaksuję (kupiłam nawet maseczkę, balsam ujędrniający i superowy lakier do paznokci - na imprezę będzie jak znalazł, a impreza tuż tuż). Nie używanie wagi chyba skutkuje, bo niezależnie od tego ile ważę kupiłam sobie dziś kurtkę w rozmiarze 38 - co nie ukrywam, że bardzo motywuje :):) Oczywiście mogłaby być ciut luźniejsza (ale 40 była już typowo na teraz, a znając życie jeszcze by się rozciągnęła jak ta, którą dotychczas miałam), ale stwierdziłam, że skoro mam plan (wcześniej czy później) schudnąć do 55kg, to lepiej kupić mniejszy rozmiar, a wiem, że to jest możliwe, bo skoro sama sobie już udowodniłam, że idzie schudnąć ponad 10kg i nie przytyć, to dlaczego miałoby mi się nie udać po raz drugi? Z tą siłownią zobaczymy jak będzie, akurat ta koleżanka chętna na siłownię nie jest jakąś moją bliższą, w sumie od czasów liceum się z nią nie widziałam i wiem jak jej motywacja wygląda - jak ja nie zadecyduję o konkretnym terminie wyjścia do siłowni, to ona mnie nie zmobilizuje na pewno. A jadłam dziś następująco: śniadanie 1 - miseczka płatków cynamonowych z mlekiem 2% śniadanie 2 - 2 brzoskwinie śniadanie 3 - jogurt karmelowy z kawałkami toffi obiad - 3 gołąbki ze słoika, sałatka szwedzka, bułka z margaryną No i piłam trochę herbaty mrożonej. Nie wiem, ile to kalorii, bo obiecałam nie liczyć, jednakże wydaje mi się, że jak już nic nie zjem do wieczora będzie ok, szczególnie, że trochę się narobiłam w pracy, bo tam to nawet wyjście do toalety było kontrolowane ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Dzisiaj krótko, bo ze względu na oko nie chcę za długo siedzieć przed komputerem. Moje dzisiejsze menu odbiegało troszeczkę od planów, a to dlatego, że byłam przekonana, że mama rozmroziła filety z dorsza, a kiedy poszłam "je" sobie przyrządzić okazało się, że w siatce były owszem dorsze, ale z ogonami - oblecha. Wyjęłam filety, ale byłam tak głodna, że nie chciało mi się czekać aż się rozmrożą - będą jutro. śniadanie 1 - bułka z ziarnami z serem żółtym i salami (+ papryka konserwowa), porcja dorsza wędzonego śniadanie 2 - 2 "batoniki" zbożowe Mleczny Start z Biedronki, miseczka borówek przekąska - lód w kubeczku czekoladowo-śmietankowo-truskawkowo-cytrynowy z sosem wiśniowym obiad - zupa fasolowa (z fasolki szparagowej), pizza mrożona (zjadłam praktycznie całą - tylko mamę namówiłam na mały kawałek, siostra nie chciała) Zamierzam zabrać się jeszcze dzisiaj za aerobik, bo bieganie w okularach odpada. Waga mnie kusi, ale jakoś daję radę ją unikać, szczególnie, że wydaje mi się, iż nie pomogłoby mi, gdybym na nią weszła. Wczoraj średni dzień, dziś porażka (przez siedzenie w domu), jutro impreza (jako, że nie będzie mnie do rana, to przed wyjściem będę musiała coś zjeść, do tego kaloryczny alkohol wchodzi w grę). Ale tak jak pisałam ostatnio - ważę się w poniedziałek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10329376t657t8
ja od soboty tez dukan super dieta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10329376t657t8 - dlaczego też? Nasz wątek nie dotyczy Dukana, żadna z nas na tej diecie nie jest, a przynajmniej ja (i kimczi chyba też) kiedyś to przerabiałam. Generalnie nie wiem, co w tej diecie jest super. Dla mnie coś strasznego, nawet nie chcę sobie tych kilku dni "z Dukanem" przypominać ! Ale zapewne jak każda dieta ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników, ale osobiście nie polecam, bo nie dość, że źle się czułam, to wiecznie byłam głodna, bo po 2 dniach nie mogłam patrzeć już na białko, więc nie jadłam nic. Poza tym jak dojrzałam w temacie odchudzania doszłam do wniosku, że to była strasznie niezdrowa dieta (jak większość książkowych diet, które czegoś zabraniają), no ale wcześniej nie chciałam o tym słyszeć. Dopiero z czasem sama się przekonałam, że żadna cudowna dieta mi nie pomoże (szczególnie jeżeli mowa o długotrwałym efekcie), dopóki nie zmienię swoich nawyków żywieniowych i nie ograniczę ilości spożywanych kalorii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam sie z Papryczka. JA rowniez stosowalam Dukana i niestety baaardzo sie zawiodlam. Po pierwsze nie jestem, az tak "bialkolubna" zeby jesc je kilka dni z rzedu bez innych rzeczy. Poza tym uwazam, ze organimz potrzebuje wszystkich skladnikow trzeba jedynie ograniczyc ich ilosc, a waga sama zacznie spadac. Naczytalam sie o negatywnych skutkach tej diety i akurat u mnie byly widoczne. Wiadmo jeden bedzie zachwalal diete Dukana, inny kopenhaska, a inny MZ. Ile ludzi tyle pomyslow na diety. Ojjj u mnie dzis tez nie najlepiej. Niestety zostalam w pracy do 17tej. O 14.00bylam pewna, ze skoncze normalnie jednak pol godziny poznej okazalo sie, ze jednak nie :/ Jakby tego bylo malo musze isc jeszcze jutro, ale do 11-12 :/ Prosto po pracy musialam jechac zatankowac firmowy samochod, ktory tankuje sie na wybranych stacjach, bo jest na "kartke". Zeszlo mi sie z tym ponad godzine, bo byl wypadek na autostradzie, a pozniej wpadlam jeszcze do sklepu. Tak wiec w domu bylam po 19tej :/ Moje menu: sniadanie- musli 2sniad- 2sliwki 3sniad- kanapka obiad- po godzinej 19tej i rowniez pizza mrozona. :/ Bylam mega glodna, wic stwierdzilam, ze salatke zostawie na jutro, bo i tak na pewno po niej cos zjem :/ Ja poki co na wage nie wchodze. Najwczesniej chce wejsc za tydzien albo nawet i troszke dluzej zaczekac. Uciekam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jeszcze raz ja! No i był aerobik - jestem z siebie mega dumna, bo jak się za to zabierałam, to niechętnie, ledwo podnosiłam nogi, ale się rozkręciłam - ok. godziny aerobiku (w tym ćwiczenia na stepie, hula hop, lekka gimnastyka) i 50 brzuszków - oj jutro będą zakwasy na imprezie ;/ Od czasu pizzy nic nie jadłam, jestem teraz głodna, ale jakoś wytrwam (te ćwiczenia mnie tak zmotywowały), piję herbatkę zieloną na oszukanie głodu :) kimczi - aż tak znowu dużo nie zjadłaś, a pizza mrożona nie ma tyle kalorii co normalna, więc się nie przejmuj. Poza tym pracujesz, więc spalasz kalorie, a ja dziś cały dzień w domu :D Ale muszę przyznać, że plastry ogórków na oczach bardzo dobrze na nie wpływają, tak chłodząco - mam nadzieję, że do jutro wszystko będzie ok, szczególnie, że jeszcze przed imprezą mam rozmowę kwalifikacyjną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomniałam się "pochwalić", że kolejny kawałek plomby wyleciał mi z tego samego zęba, co ostatnio ;/ I znów nie podczas jedzenia czegoś twardego, wtedy akurat ćwiczyłam i żułam gumę, więc teraz mam tam taką dziurę, że nie wiem co to będzie, a wizyta u dentysty dopiero w środę (niestety w Poznaniu przyjmuje tylko 1 dzień w tygodniu, a w minioną środę mu nie pasowało, a druga dentystka dopiero we wrześniu będzie - w sumie mogłam zapisać się do dentystki tu, gdzie mieszkam, bo ostatnio znajoma mamy ją polecała). I jeszcze jedno - zmierzyłam się dziś ot tak i porównałam wymiary z tymi sprzed 2 miesięcy i talia oraz biodra niestety bez zmian, ale za to 1cm mniej w udzie i 0,5cm mniej w ramieniu, ale wiadomo, że zawsze mógł być to mój błąd pomiarowy ;/ Wolę jednak myśleć, że to biegi dają efekt (bo ćwiczeń ostatnio nie było jakiś systematycznych), szczególnie, że zmiany są tylko w partiach, które najbardziej biorą udział w bieganiu. Poza tym jak dziś stanęłam przed lustrem stwierdziłam, że nogi to mi na pewno schudły z czego jestem bardzo zadowolona, bo z tym zawsze trudno :) Tak więc od niedzieli zaczynam biegać regularnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Wczoraj juz nie dalam rady wejsc. Dzien wczorajszy pod kazdym wzgledem byl tragiczny. Po pracy polozylam sie przespac. Pozniej szybckie zakupy, a wieczorem wpadl brat mojego chlopaka na piwko. Ja akurat pilam drinka, ale skusilam sie na kilka delicji ktore przywiozl z Polski (tutaj nie maja niestety takich ciastek). No, ale nic bylo mielo. Co do dnia dzisiejszego. Poki co zjadlam bardzo niewiele jak na caly dzien, bo bylam zajeta sprzataniem, prasowaniem itd. Generalnie nie lubie sprzatac w niedziele, bo uwazam, ze ten dzien przeznaczam na calkowity odpoczynek i to sobota jest od sprzatania, zakupow itd. Jednak nie zawsze da sie wszystko tak zrobic. Wkurza mnie jedynie fakt, ze jutro znow jest poniedzialek i odpoczne dopiero w przyszly weekend (o ile nie bede musiala isc do pracy w sobote :/) :) Cwiczen nie bylo, ale jestem mega padnieta po sprzataniu, bo dawno tak dokladnie nie ogarnialam. Skonczylam doslownie przed chwila (czekam az podloga wyschnie). Jeszcze nawet odkurzylam klatke, bo moja szanowna sasiadka nie domysli sie, ze same sie nie posprzataja. Mamy podzielone tak, ze schody z dolu odkurzam ja, a te na gore (ona mieszka wyrzej) sa jej. Na prawde nie wiem kiedy ona ostatni raz je odkurzala lub nawet robila cos u siebie w domu. Raz u niej bylam i zlapalam sie za glowe, bo ja przy przeprowadzce mialam wszystko bardziej ogarniete. Rozumiem oczywiscie, ze to jej mieszkanie i moze miec taki syf jaki chce, ale klatka jest wspolna i to ona sama zapropnowala, zeby tak sprzatac. Dziwi mnie to, bo jak gdzies wychodzi to jest odpicowana jakby szla na jakas impreze- bez wzgledu na to czy jest 10 rano czy 19ta. Jednak chyba teraz jest coraz wiecej takich ludzi ktorzy wygladaja jak 1000dolarow, wymalowane kobiety, wypachnione jakby wylaly na siebie flakon perfum, a w domu nie chce sie nawet pozmywac... No nic to tyle odnosnie moich wypocin na temat sprzatania :) Na sniadanie zjadlam reszte salatki z kurczakiem i pozniej wypilam energy drinka light (moj chlopak zawsze wie po tym kiedy sie odchdudzam0 czy energy drink jest light czy zwykly :) ) Za chwile podgrzeje zupe pomidorowa, ktora zjem z mala iloscia makaronu i na tym koniec. Nie jestem jakos szczegolnie glodna dlatego chce ten dzien zakonczyc na tej zupie. Troche mnie to zmotywuje do odchudzania. Juz nawet wymyslilam obiad na jutro. Chcialam zjesc kasze z warzywami- zawsze jem tak przed dwa dni, bo wtedy mam jakies psychiczne nastawienie, ze dieta sie rozpoczela :) Pogodzilam wiec moj obiad z tym co ma zjesc moj chlopak. Jutro kupie rybe na 2 dni i ja zjem ja gotowana na parze z warzywami i kasza, a on normalnie z ziemniakami i jakas surowka lub ogorkami mojej mamy (jeszcze sie uchowaly :)). Do ponownego odchudzania zmotywowaly mnie moje spodnie, ktore kiedy wyjezdzalam z Polski byly luzne, a teraz robia sie opiete. Tak wiec czas najwyzszy wziac sie za siebie. Papryczka pisz jak tam imprezka i ogolne samopoczucie :) Ja za chwile zrobie sobie jeszcze swoj peeling kawowy, zeby nie stracic motywacji do odchduzania. Nie wiem czy tez tak masz, ale ja kiedy wlasnie zmecze sie sprzataniem, pozniej zrobie peeling jakas maseczke i ogolnie zabiegi upiekszajace mam wieksza motywacje. Dziala to tez niestety w druga strone- kiedy porzuce diete i sie objadam co wieczor nie chce mi sie robic nawet peelingu, bo "i tak przytyje". Troche bez sensu, ale jakos jest to juz zakodowane w glowie i tak dziala :/ Trzymaj sie do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Ja też dopiero teraz mam chwilę, by coś tu napisać. Wczoraj zabiegany dzień, bo musiałam trochę samą siebie ogarnąć, robiłam to na przemian z przygotowywaniem jedzenia na obiad i 2 obiad, który jadłam przed wyjściem, żeby czuć się dobrze na imprezie no i wytrwać od rana :) Później wyjechałam na rozmowę kwalifikacyjną, wróciłam, zjadłam (a właściwie się obżarłam + jeszcze piwo) i szybko szybko znów do Poznania na miasto. Wczoraj zjadłam sporo... śniadanie 1 - 3 kromeczki chleba ciemnego z ziarnami (salami, metka, wędzonka, +pomidor), kawa czarna śniadanie 2 - 3 pączusie serowe (takie kuleczki) obiad - 2 małe filety z dorsza smażone w głębokim tłuszczu, mizeria przekąska - prince polo, cukierek czekoladowy z jakimś alkoholem w środku (byłam tak głodna - obiad jadłam ok. 15, a z rozmowy kwalifikacyjnej wracałam o 20, że nawet kalorie mnie nie obchodziły) "obiad 2" - ryż na mleku z prażonym jabłkiem z cynamonem (byłam już najedzona, ale dla zasady zjadłam, oczywiście nie dojadłam, bo pękałam w szwach jeszcze długo długo po wyjściu z domu) Nie wiem, czy czegoś nie pominęłam, bo jak już pisałam dzień był zakręcony. Do tego piłam 2 piwa 0,5l i z alkoholu to tyle. Dzisiaj z kolei nie było lepiej, bo przez imprezy zawsze wszystko jest poprzewracane do góry nogami. Nad ranem (po imprezie) zjadłam jakiegoś niezbyt dobrego sandwicha, wypiłam colę (normalnie nie lubię napojów gazowanych, ale po imprezie zawsze mam ochotę na coś zimnego i gazowanego), po powrocie do domu głodna nie byłam, wiec jakoś po 7 położyłam się spać (przed tym się zważyłam - 66,8kg nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić), wstałam ok. 14, bo musiałam się ogarnąć, żeby o 18 być tam, gdzie byłam wczoraj na rozmowie (taki jakby pub - kręgle, bilard, w weekendy imprezy), bo umówiłam się na 2 godzinki próbne (praca kelnerki). Przed wyjściem zjadłam "resztki" z wczorajszego grill (filet z kurczaka, kawałek karkówki) i 2 kajzerki z masłem. Później zaliczyłam banana i przed chwilą kawałek sernika i kawałek szarlotki. Raczej dziś już nic nie zjem, bo nawet nie mam ochoty i nie najlepiej się czuję (po części przez to, że krótko spałam i w dziennym trybie, czego bardzo nie lubię, a po części przez dziwny ból głowy, który ostatnio czasem mi się pojawia i przez ból zęba... wczoraj na imprezie odpadł mi kolejny kawałek tamtej plomby, prawdopodobnie za sprawą gumy do żucia tak jak ostatnio, więc już masakra się tam z robiła, w związku z czym starałam się jeść drugą stroną, gdzie nie mam szóstki no i teraz właśnie po tej stronie boli mnie ząb, ale na górze ! - ja to zawsze miałam problemy z zębami, bo podobno mam słabe genetycznie no i pewnie przez to nawet na jedzenie nie mam ochoty, tylko jadłam, żeby coś zjeść i nabrać sił, ale bez większej chęci na coś). Planowałam też dziś biegać, ale nie wypali, żadne ćwiczenia podobnie - przynajmniej wczoraj się troszkę wytańczyłam :) Przypuszczam, że dziś pójdę wcześniej spać, bo jestem "do niczego", a juto rano mam jeszcze wizytę u lekarza. Ale od jutra ogarniam dietę i ćwiczenia na nowo, bo chęci mam i tylko oby do środy, bo wtedy mam wizytę u dentysty ! Co do tej pracy - pojechałam dziś na szkolenie i... zanim jeszcze się zaczęło zrezygnowałam (już wczoraj po rozmowie czułam, że to nie jest praca dla mnie), bo rozmawiałam z kelnerką, która miała szkolić mnie i inne dziewczyny i podobno nowe kelnerki mają bardzo często nocki, a ja nie mam jak do siebie wrócić w nocy, bo jakbym kończyła pracę ok 24 - 1 to za późno na ostatniego busa, a jak o 3 w weekendy to za wcześnie na pierwszego. Wczoraj jak rozmawiałam z tym kierownikiem, czy kimś tam to wydawało się, że nie będzie aż tak źle, ale jeśli sytuacja wygląda tak, że przez większość dni nie miałabym jak wrócić do domu, to nawet teraz, kiedy mam wakacje odpada, a co dopiero jak zacznę studia. Druga sprawa nie podobają mi się wymogi odnośnie stroju - raz, że wszystko swoje, a dwa, że trzeba mieć czarne buty na obcasie (nigdy w życiu tyle czasu w wysokich butach, jeszcze w takiej chodzącej i stojącej pracy, zresztą jedyne jakie mam czarne wysokie buty to koturny, bo obcasy mi się nie podobają i nie są wygodne, ale te koturny i tak mnie obcierają, bo ostatnio ich nie nosiłam, no i wczoraj miałam tego dowód, założyłam je tylko na ta rozmowę, żeby rozchodzić, a później jechać w nich na imprezę, a w rezultacie na imprezę założyłam balerinki, bo już przez ten krótki okres czasu dały mi się we znaki tak, że ledwo dałam radę w balerinkach, do tego chyba z 3 razu dostałam ze szpilki w klubie i parę razy ktoś mi nadepnął na te moje obtarcia :( ), do tego wymagają czarnej bluzki i czarnej spódniczki - spodnie długie nie mogą być, a ja obecnie żadnej czarnej spódniczki nie mam, wyszukałam na dziś tylko jakąś granatową, ale też troszkę za luźną. Ostatnim elementem decydującym o mojej rezygnacji jest kwestia finansowa - jak wiadomo kelnerki za wiele nie zarabiają (tutaj akurat 6,5zł BRUTTO, za godzinę, a w godzinach nocnych 7,8 zł, no i jedyny bonus w postaci darmowego korzystania z kręgli i bilardu) głównie na napiwkach się odpychają o ile takie są... Nie mniej jednak to dość ciężka praca (szczególnie w wysokich butach prze tyle godzin), więc nie wyobrażam sobie pogodzić jej ze studiami, wolałabym coś lżejszego, bo jednak muszę mieć też siły i czas na naukę, żeby nie zawali studiów po raz drugi. Impreza z kolei w miarę udana, tzn. klub spoko, muzyka też fajna, ludzi raczej na poziomie (wstęp był od 21 lat i kosztował 2 dychy, co pewnie zniechęciło "podrzędnych" imprezowiczów), ale za to faceci beznadziejni (może dlatego, że ktoś tam miał wieczór panieński w ogóle było więcej kobiet). W każdym razie nie tańczyłam nawet z nikim, bo nikt mi na tyle nie odpowiadał, tylko dwóch facetów przez całą imprezę zwróciło moją uwagę, z czego jeden (ten fajniejszy) jak się okazało miał podobno dziewczynę (nie wiem dokładnie co i jak, bo wciąż z kimś tańczył, a na końcu z kelnerką, z którą później się przytulał, więc już sama nie wiem, czy któraś z nich była jego dziewczyną), a drugi był jakiś nieogarnięty i od połowy imprezy zajął się jakąś małoletnią blondyną (tzn. tak młodo wyglądała, młodsza być nie mogła skoro ją wpuścili, chyba że weszła "po znajomości"), więc odpuściłam, a poza tym sami niscy faceci (już ja wysoka nie jestem, do tego miałam płaskie buty, ale ci faceci to porażka jakaś), ciągle kręcił się koło nas jakiś murzyn (ciągle pytał, czy z nim zatańczę i na moim "no" rozmowa się kończyła, bo nie umiem angielskiego, a i ciężko dogadać się w takim hałasie nawet po polsku), później 2 Rumunów (ci to nawet angielskiego nie umieli) i jakiś dziwny koleś, który nie wiadomo czego chciał plus dwóch facetów z dziarami, którzy chyba myśleli, że na to którąś z nas wyrwą ;/ Do tego zostałam polana (a właściwie najbardziej moja torebka) piwem. Oj coś wiem o sprzątaniu klatki - kiedy jeszcze mieszkałam w bloku zawsze były z tym problemy, bo sąsiedzi się do tego nie poczuwali ;/ Też wczoraj i dzisiaj miałam zupę pomidorową, ale że średnio lubię nawet nie jadłam, chociaż teraz po tym słodkim chyba jednak będę musiała przekąsić coś słonego, bo aż mnie mdli. Mam dokładnie tak jak Ty - jak się narobię i jestem już taka nieogarnięta zawsze lubię samej sobie pokazać, że jestem kobieca, bo potrafię nawet po sprzątaniu, szorowaniu, gotowaniu, czy zmywaniu naczyń w ciuchach "roboczych" zrobić się na bóstwo, tak że nikt by w życiu nie pomyślał, że chwilę temu byłam jak Kopciuszek :D Z kolei, kiedy nie stosuje diety, jem bez opamiętania, nie ćwiczę, nie robię nic pozytywnego to nawet balsamu nie chce mi się nałożyć !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×