Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kimczi

tak od soboty...

Polecane posty

Echh u mnie wczorajszy dzien niestety do kitu. Przez te wszystkie nerwy zwiazane z wydostaniem sie stad do Polski po prostu poleglam. Tym bardziej, ze doszlo do tego przestawianie egzaminu, na co okazalo sie, ze profesor sie zgodzil, ale byl pomylony termin i w koncu wymyslilam inny sposob, ale musi sie zgodzic na pierwotny termin, wiec to wszystko mnie wykonczylo... Teraz czekam na jego odpowiedz i mam nadzieje, ze bardzo sie nie zdenerwuje, bo w sumie dostal chyba z 4 rozne maile... :/ Tak wiec do obiadu wszystko wygladalo normalnie. Na obiad zjadlam mala porcje frytek z shoarma i salatka. Pozniej jednak przyszedl moj chlopak i robilam mu obiad (ten sam tylko drugi raz) i zrobilam sobie jeszcze frytki, a pozniej zjadlam lody czekoladowe (baaardzo czekoladowe) i prawie cala paczke chipsow. Niestety nie poprawilo mi to samopoczucia, bo czulam sie meeega pelna, ale odwrocilo uwage od egzaminow. Dzis z koleji polecialam w druga strone, czyli nie zjadlam zbyt wiele. Sniadania kompletnie nie chcialo mi sie jesc wiec kolo 15 zjadlam dopiero zupe pieczarkowa i kolo 19 serek wiejski. Na tym juz raczej zakoncze, bo nie mam kompletnie ochoty na jedzenie, a tym bardziej na "jedzenie meczowe" :) Weszlam rano na wage o bylo 46.9, czyli praktycznie 47. Jednak wiem, ze to przez to, ze bylam taka pelna, bo jeszcze rano taka sie czulam. Pewnie po dzisiejszym dniu i 2-3 normalnych dniach wszystko wroci do normy. Na stepperze nie chodzila, bo czytalam ksiazke, ktorej musze sie "nauczyc" na egzamin. Zostalo mi jeszcze 80 stron, ale chce zrobic to jutro jednak chyba zaraz sobie jeszcze pocwicze do meczu (bez steppera, same cwiczenia na nogi i brzuch)- zawsze to troszke zniweluje moje wyrzuty sumienia. :) Trzymaj sie i pisz jak przetrwalas dzisiejszy dzien :) Do jutra i trzymajmy kciuki za Polske!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
echh.... dobra przyznaje sie poleglam po raz drugi :/ Przecenilam swoje mozliwosci. Bylam tak glodna po tym meczu, ze nie moglam wytrzymac, a spac sie nie chcialo. Zjadlam 2 kanapki (jedna z serkiem druga z serem i ketchupem), ale pozniej stwierdzilam, ze nadal jestem glodna i zjadlam jeszcze jedna i reszte chipsow. Jestem na siebie wkurzona i zla. Ten tydzien byl poraznka jedzeniowa. Jedyne czego sie boje to zeby nie bylo jak zawsze, ze po diecie super fajnie sie czuje i nagle tyje kilka kg przez niekontrolowane jedzenie. Jutro musze sie koniecznie wziac za siebie. Na wage wchodze wiec dopiero w piatek i musi byc 46 kg tak jak bylo. Poza tym widocznie musze sobie przypomniec jak wspaniale czuje sie najedzona, ale lekka, a nie ociezala jak kula. Pocieszam sie, ze jest 24 i jeszcze z czystym kontem rozpoczynam niedziele. Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka kimczi ! Nie dałam rady wczoraj już odpisać, wróciłam po 23 i coś nie najlepiej się czułam, więc od razu się umyłam i poszłam spać. A do tego wszystkiego mam dosyć facetów, fakt faktem, że świadomie nie chcę teraz z nikim być, ale wiesz zawsze można się z kimś tak po prostu spotykać, czy mieć kontakt, żeby było fajniej, ale ostatnio każdy mnie wkurza :( W związku z czym postanowiłam się już do żadnego nie odzywać, może jutro na mieście poznam kogoś interesującego? :) Ooo przypomniało mi się już od czego zaczęło się moje wkurzenie - okazało się, że mój zajebisty Tytoń ma żonę i dziecko :( Ja nie wiem czemu zawsze podobają mi się zajęci faceci :D No ale nieważne - wracam do tematu diety. Wczoraj bez szału, ale raczej pozytywnie, bo nie poległam. Z tego co pamiętam wczoraj napisałam o śniadaniu i Sprite, po pracy wypiłam carmel caffe latte (zawsze mnie zapycha, a nie ma znowu aż tak dużo kalorii) i zjadłam mała porcyjkę ćwikły na ciepło, która od kiedyś mi została, a nie chciałam, żeby się zmarnowała :) Później aż do wyjazdu nic nie jadłam, a wyjazd trochę nam się opóźnił, bo tata musiał zostać dłużej w pracy. Oczywiście nie było możliwości nie jedzenia po 17, bo przed 18 byliśmy dopiero na miejscu, ale przynajmniej po kolacji już nic nie jadłam. Na podwieczorek spróbowałam wszystkiego, ale w małych porcjach (mini kawałeczek tortu, pół plasterka babki cytrynowej, mały kawałek jabłecznika i troszkę sernika), z kolei na kolację pół najmniejszego fileta z kurczaka z farszem pieczarkowo - cebulowym w cieście francuskim i 2 kromki pieczywa (było własnej roboty, więc nie dałam rady skończyć na 1 kromce) z serem, pomidorem i cebulą jedna, a druga z salami, szynką, sałatą i ogórkiem. Nie przypominam sobie bym coś jeszcze jadła, więc źle nie było :) Dziś się zważyłam, oczywiście waga podała mi 3 różne wersje, ale najmniejsza była 67,8kg (i tą ostatnią uznaję za właściwą, bo tamte są mało prawdopodobne, zresztą jak siostra się ważyła też ta ostatnia opcja była najwłaściwsza). Dzisiaj zaczęłam normalnie, tzn. 2 i pół kromki chleba (już mi się nawet nie chce wymieniać z czym, bo każdą połówkę miałam z czymś innym, ale generalnie zawsze podobnie), kawa. Zobaczymy jak się dalej dzień potoczy, ale na pewno planuję biegać i nie jeść wieczorem, muszę się na nowo przestawić w końcu, bo to najlepsza metoda :) A swoimi dniami słabości się nie martw, jak wiesz mi zdarzają się znacznie częściej, niestety prawie zawsze w sytuacjach stresowych, więc jest to zrozumiałe :) Mam nadzieję, że z egzaminem wszystko się uda, a waga na pewno wróci do normy ! Ważne, że w ogóle ćwiczyłaś, ja ostatnio tylko na biegi mogę się zmobilizować i to też ciężko idzie :D A dni "rozpusty" potrzebne są chyba każdemu na diecie, ale na szczęście my już to wiemy i umiemy sobie z tym radzić, wracając po nawet najgorszym obżarstwie do normalnego jedzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś ja zaliczyłam wpadkę :( Widziałam, że prędzej, czy później to się tak skończy. Po wspomnianym wcześniej śniadaniu było drugie, większe niż planowałam - 2 kromki chleba z serem żółtym i wątrobianką, mały kabanos (w sumie tylko on był w planach), a chwilę temu skusiłam się na "rządek" czekolady, ale skończyło się na trzech, a to aż 390kcal !!!!!!!!!!!!! W związku z powyższym nie wiem jak dalej potoczy się niedziela, szczególnie, że jakoś nie chce mi się biegać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Papryczka! Nie martw sie, bo tez zaliczylam wpadke :) Ale od poczatku... Na sniadanie zjadlam jajecznice z kromka ciemnego chleba (bez masla). Pozniej 2 nektarynki. Wszytko szlo dobrze dopoki nie zadzwonili do mojego chlopaka, ze musi przyjsc koniecznie do pracy, bo maja jakas tam awarie... Niestety musial pojechac o 16.30... Siedzialam zrezygnowana i myslalam nad robienie obiadu, po czym stwierdzilam, ze na prawde nie chce mi sie robic obiadu dla mnie jednej, bo miala byc ryba zapiekana, wiec nie da sie tego pozniej odgrzac, zeby bylo na 2 porcje. Musialam isc jeszcze sprawdzic autobus na jutro, bo nie ufam juz rozkladom w internecie i zahaczylam o sklep... Myslalam, chodzilam i wzielam czekolade i ta malutka paczke chipso solonych... Stwierdzilam, ze ostatnimi czasy "zycie mnie nie rozpieszcza", wiec rozpieszcze sama siebie :) Zaraz po skonczeniu mojego "obiadu" zlapaly mnie wyrzuty sumienia (wczesniej ich nie mialam, bo zwazylam sie rano i bylo 46.5kg). Tak wiec poki nie opuscila mnie wena wskoczylam na stepper na 45 min. Malo tego spisalam sobie ile kalorii mam na nich spalonych i policzylam, ze spalilam przez te 45min 779 kcal, wiec jestem troche spokojniejsza. Jednak mimo wszystko postanowilam, ze do wyjazdu do Polski czyli do 27 nawet nie patrze na nic slodkiego, slonego, fast-foodowego itd. Nawet jesli mnie bedzie skrecalo od srodka :) Jutro na pewno nie bede cwiczyc, bo zaraz po pracy wpadam do domu, robie obiad i musze wyjsc. Wroce pewnie przed 20ta, wiec nie bede miala czasu, ale licze na moja motywacje we wtorek :) Trzymaj sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JEszcze tak sobie mysle, ze mimo, ze moj jadlospis nie byl zbyt wzorowy jesli chodzi o wartosci odzywcze to w sumie i tak nie bylo 2000kcal. Jednak od jutra rozpoczynam tradycyjne zywienie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się ogarnęłam (nie ukryłam, że zajęło mi to dużo czasu) i w końcu wyruszyłam "pojoggingować" i biegałam w dwóch partiach po 20 minut, czyli łącznie 40 min. Poza tym od czasu wpadki czekoladowej nic nie jadłam (nawet na suchego wafelka się nie skusiłam) i zamierzam tą dobrą passę dociągnąć aż do jutrzejszego śniadania, więc trzymaj kciuki, bo już jestem głodna ! Obecnie męczę gumę do żucia i trzymam się z daleka od kuchni :D W pokoju już wielkich zapasów nie mam, więc nic mi nie grozi :) Aż tyle kalorii na stepperze idzie? ;o To muszę się w takowy sprzęt zaopatrzyć... Obowiązkowo !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To mamy to samo postanowienie :) Wlasnie powiem Ci, ze jesli chodzi o ten stepper to tez dopadly mnie watpliwosci. Jednak przed chwila sprawdzilam i mam 4 opcje do wyboru, ktore widze: 1- czas 2- ilosc "stepow" 3- nie wiem co to jest 4- napisane jest "cal" wiec stwierdzilam, ze to musi byc to, bo nic innego mi nie przychodzi do glowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Idz do lekarza
To nie wiem co to jest ---mozliwe ze tetno:) A co tam pisze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do lekarza sie nie wybieram, bo jestem zdrowa. Poza tym tetno to po ang "pulse" wiec nie sadze, zeby skrot "cal" do tego pasowal. Poza tym tetno nie zmienia sie o "jeden wyzej" po wykonaniu ok. 2 stepow. Wlasnie sprawdzilam na forum SFD i ktos napisal, ze wydaje mu sie, ze 10min to okolo 100 kcal. Ja cwiczylam dosc intensywnie, wiec wydaje mi sie, ze jest to mozliwe. Nawet jesli nie 779 to niech bedzie 600... to i tak duzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie na forach inaczej podają niż pokazuje sprzęt, bo jak miałam jeszcze rowerek to jeżdżąc bardzo szybko i tak spalałam mniej niż na różnych kalkulatorach podawali spalone kalorie podczas SPOKOJNEJ jazdy na rowerku treningowym, ale ja zawsze liczę najmniejszą ilość kalorii, żeby potem nie było, a jak więcej się spali, tym lepiej :) W związku z czym jak biegam to sprawdzam kalorie pod "wolny trucht", bo nie mam pojęcia ile km/h biegam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie dlatego nie sugeruje sie do konca tym co jest na forach. Wszystko zalezy od tego jak intensywnie cwiczymy. Ja po 20tu min. jestem juz cala mokra. Przepraszam, bo zapomnialam Ci odpisac na temat facetow :) Nawet nie wiedzialam, ze Tyton ma zone i dziecko :) Jasne, ze fajnie sie z kims pospotykac, wyjsc gdzies itp. Skoro poki co faceci Cie denerwuja to widocznie taki okres. Nie ma co na sile sie z kim umawiac. A nuz poznasz kogos w jakims niespodziewanym momencie. Mnie zawsze dziwily dziewczyny, ktore np. po rozstaniu z chlopakiem szukaly kogos na sile. Tak samo jest z facetami. Mialam kiedys znajomego, ktory rozstal sie z dziewczyna po 9 latach i juz tydzien pozniej szukal jakiejs dziewczyny na sile. Znalazl w koncu sobie dziewczyne, ktora do konca nie podobala mu sie fizycznie i nie czul sie dobrze w jej towarzystwie. W efekcie "rozstal sie" z nia po 2 czy 3 tygodniach, ale niczego sie nie nauczyl, bo pozniej znow na sile szukal.. Tym bardziej, ze on nie szukal kogos zeby sie spotkac, pogadac tylko najlepiej od razu ze soba zamieszkac i planowac wspolne zycie... Widocznie taki typ... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie można do końca ufać ani informacjom z internetu, ani wyświetlanym na sprzęcie - najlepiej wyśrodkować ilość spalonych kalorii :D Z tym bieganiem to też dużo się naczytałam, żeby przypadkiem za dużo sobie nie odjąć, bo jakby nie było tak szybko też nie biegam, bo bym 5 min nie wytrzymała :) Co do facetów to koleżanka mi wczoraj oznajmiła, że ma żonę i dziecko, więc byłam w szoku (swoją drogą musiała się nim też interesować, skoro miała takie informacje, a niby ściemnia, że jej się nie podoba :d), ale tak jak myślałam dziś rano już zapomniałam, że wczoraj mi się podobał - wiadomo jak to z postaciami z ekranu :p To znaczy nadal mi się podoba, ale logiczne, że nie myślę o nim w kategoriach realnych, bo to by było śmieszne :D Zresztą akurat w kategoriach realnych a niemożliwych do spełnienia (tak jakbym chciała) mam o kim myśleć :( Bo co mi po facecie, który ma dziewczynę, a ze mną chce się spotykać tylko na seks. Chociaż teraz to ja już nie wiem, czy on z nią jest, bo podobno rzuciła go jak zobaczyła nasze rozmowy na fb, po czym przestał się odzywać, no to ja się staram zapomnieć :) No i prawda taka, że na razie nie chcę pakować się w żaden związek na siłę, po prostu nie czuję się jeszcze na siłach, no i zwyczajnie boję się z kimś wiązać po ostatnim związku, a inna sprawa, że nie spotkałam jak dotąd nikogo wyjątkowego i odpowiedniego, a spotykałam się z naprawdę różnymi facetami. Poza tym dostrzegam coraz więcej plusów bycia "singielką" :) I masz rację szukanie kogoś na siłę mija się z celem, na szczęście obecnie nie mam parcia na facetów, wszystko pozostawiam losowi, wolę czekać latami na tego jedynego niż być z pięcioma pierwszymi lepszymi i cierpieć po rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie ja piszę jak mija mi dzisiejszy dzień, bo wrócę pewnie wieczorem. Więc niby ładnie, ale parę grzeszków było, w związku z czym czuję, że jutro waga pokaże okolice 68kg. Nie mniej jednak do wieczora postaram się już nic nie jeść i mam nadzieję, że jak będę na mieście nie da rady namówić mnie nawet na piwo !! Moje menu: śniadanie I - 4 małe kromeczki chleba z salami, serem i wędzonką śniadanie II - parówka z ketchupem, lód (pierwsze nieplanowane kalorie), 2 ciasteczka zbożowe z nadzieniem jogurtowym (drugi wybryk) obiad - 2 naleśniki z dżemem I do tego doliczyć należy kawę mrożoną i chyba z dwie i pół szklanki frugo. Aaaa i zapomniałam jeszcze, że wzięłam od siostry kilka prażynek sneksów bekonowych. Do tego przyznaję się bez bicia - nie ćwiczyłam, nie biegałam, ledwo co do sklepu w tym upale się ruszyłam, no i do lekarza jeszcze szłam+wyjście na miasto wieczorem jeszcze mnie czeka, może wtedy spalę trochę kalorii :) No i jutro się ważę ! Dziś się ucieszyłam, bo po wczorajszym poszczeniu na wadze było 67,5kg, ale jutro nie wiadomo co będzie. Mimo wszystko będę dobrej myśli jak uda mi się do końca dnia już nic nie jeść. I pisz co u Ciebie ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj też średnio, bo denerwuję się przed zabiegiem ;/ Na śniadanie zjadłam 2 kromki chleba z pasztetem i serkiem czosnkowym, a do tego jakieś małe kawałeczki wędzonki i szynki. Później się wkurzyłam, bo nie mogłam sobie przypomnieć, co mi się przypomniało wczoraj w nocy (miałam zapisać, ale nie chciałam już otwierać oczu, bo byłam bliska zaśnięciu) i zjadłam paczuszkę cukierków (w gruncie rzeczy to nie był jakiś wielki grzech, bo tylko 153kcal), ale później dobiła mnie jakaś kosiarka, czy coś co strasznie hałasowało za oknem, nawet jak je zamknęłam, więc rzuciłam się na wafelka toffi XXL !!!!!!!! Ten chwilo mi pomógł, z tym, że miał już 257kcal, ale żeby jakoś zagłuszyć wyrzuty sumienia, postanawiam zjeść dziś jeszcze tylko lekki obiad przed wyjazdem, no i przejściem się do sklepu powinnam coś spalić, to może w ogólnym rozrachunku 1000kcal wyjdzie :) No a jak wszystko pójdzie dziś zgodnie z planem, to jutro czeka mnie super dzień, bo wybieram się na zakupy (pół dnia zleci, a do tego biegając po sklepach sporo kcal można spalić :D), więc i z dietą nie powinnam mieć większych problemów. No i planuję zrobić jutro eksperymentalną sałatkę (podobną do tej, którą kiedyś jadłam w restauracji i była boska).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To znowu ja :) Prawie mi się udało nie jeść nic przed obiadem, no właśnie PRAWIE, bo ziemniaki tak długo się gotowały, że w międzyczasie podjadałam ugotowany makaron, nawet nie wiem ile go zjadłam. Wiem tylko, że byłam z lekka najedzona jak doczekałam się obiadu, na który zjadłam konkretną porcję ziemniaków z koperkiem i miseczkę serka homogenizowanego z cebulą, solą i pieprzem. Ale nie jestem jakoś specjalnie zła na siebie (szczególnie, że jak byłam w sklepie na głodnego nie uległam wielu swoim pokusom, skończyło się na batoniku Jeżyki i małej paczce popcornu, których i tak na razie nie zamierzam jeść), bo z ogólnego bilansu kalorii (pewnie nawet trochę zawyżonych, bo mam ku temu tendencję) wyszło mi 1400kcal, czyli i tak mniej niż norma, do tego oczywiście postaram się nic już dzisiaj nie jeść, więc zdziwię się jak jutro waga pójdzie w górę - w sumie to tak kontrolnie ważę się teraz codziennie, chociaż zapewne nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale przynajmniej nie zniechęcam się już jak nie widzę powalających efektów, bo doskonale wiem na jak dużo sobie czasem pozwalam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej!!! Sorka, ze wczoraj mnie nie bylo, ale bylam tak zmeczona po powrocie do domu, ze usnelam z laptopem na kolanach :) U mnie wczoraj niby w normie, ale zachwycona do konca nie bylam, bo na obiad zjadlam pizze i to dosc pozno. Nie mialam juz sily nic gotowac, a ze akurat byla w zamrazarce poszlam na latwizne. Dzisiaj za to normalnie: sniad- wasa z wedlina i ogorkiem 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina i ogorkiem obiad- piers z kurczaka w sosie pomidorowym z ryzem (brazowym). Na poczatku myslalam, zeby zamiast tej piersi z kurczaka zrobic sobie salatke z kurczakiem i mozarella, ale okazalo sie, ze nie mam juz salaty, a nie chcialo mi sie isc do sklepu 2 raz. Cwiczen niestety nie ma i raczej ich nie bedzie do czasu egzaminow (czyli do konca przyszeglo tygodnia). Zanim ze wszystkim sie wyrobie po powrocie z pracy jest godzina 18ta, a musze na prawde przysiasc do nauki. Dlatego daje sobie dyspense na cwiczenia jeszcze 1,5 tyg. Najwazniejsze, zebym sie teraz nie objadala i wtedy waga sama mi sie ustabilizuje. Ja tez sie dzisiaj wazylam po tej pizzy!!! Rowniez wiem, ze niby nie powinnam wazyc sie codziennie, ale to silniejsze ode mnie. Postanowilam, ze zwaze sie dopiero w przyszly wtorek rano razem z Toba, zeby przypadkiem sie za bardzo nie zasmucic lub ucieszyc i nie zrobic sobie znow jakiejs niespodzianki w postaci czekolady :) Ostatni tydzien mial sporo wykroczen jedzeniowych dlatego do wtorku musze dotrwac bez nich :) Papryczka mam nadzieje, ze po zabiegu wszystkie Twoje klopoty ze zdrowiem sie skoncza! Tego Ci wlasnie zycze :) Ja nietety musze uciekac do ksiazek :) Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehh wróciłam właśnie do domu, cała obolała i niepocieszona, bo wiem, że to jeszcze nie koniec :( Coraz bardziej mam podejrzenia w stosunku do tego lekarza, on jest jakiś dziwny. W każdym razie w pt idę na kontrolę, powiem mu co i jak zobaczymy co on na to. Ale na razie nie mogę o tym myśleć, bo jestem głodna i smutna, a to bardzo ciągnie w stronę jedzenia, chociaż powstrzymuję się niemiłosiernie. Z tym ważeniem niestety ciężko się powstrzymać, szczególnie, kiedy dzień jest niezbyt udany, no albo w drugą stronę - wyjątkowo udany. W każdym razie życzę owocnej nauki !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Mam nadzieje, ze z tym lekarzem wszystko sie wyjasni. To jest karygodne, zeby miec takie problemy jeszcze z lekarzami... Niestety tak jest chyba wszedzie :/ U mnie dzis normalnie, chociaz powiem Ci, ze przy nauce rzeczywicie ciagnie do jedzenia. Niby w domu nic nie mialam oprocz resztek chipsow. Na szczescie sie powstrzymalam, bo stwierdzilam, ze jesli je zjem to mi to nic nie da, bo jest ich bardzo malo, a musialam jeszcze isc do sklepu wiec skonczyloby sie kupieniem czegos nadprogramowego.Nie wiem juz sama czy sobie wkrecam, ze przytylam tak "wygladowo" czy nie. Ale czekam do wtorku. Obiecalam sobie, ze zaraz po powrocie zmierze sie centymetrem i przy cwiczniach cm powinny spadac, a waga niekoniecznie, wiec jest to wazne :) Moje menu: sniad- wasa z wedlina i pomidorem 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina i ogorkiem obiad- ryz z kurczakiem kolaca- activia truskawkowa. Wracam do ksiazek, bo usnelam na godzinke i musze nadrobic ten czas :/ echh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! To znow ja! Papryczka Twoja teoria o nauce i jedzeniu sprawdzila sie :/ Zjadlam jeszcze przed chwila bulke- 1 polowke z serkiem, 2 z maslem :/ Echh ale i tak spac pojde dopiero za jakies 3 h i to uczac sie wiec mam nadzieje, ze troche spale hehe :) Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety ciężko teraz znaleźć idealnego lekarza :/ Oj doskonale wiem jak to jest, ale pamiętaj, że zawsze najważniejsza jest nauka, bo nadprogramowe jedzenie zawsze można spalić, a poprawiać w nieskończoność egzaminu się nie da. Tak aporpo chipsów nie mogłam się dziś opanować i kupiłam, ale nie jadłam ! Poza tym kupiłam masę innych rzeczy, ale mam nadzieję, że z pomocą silnej woli uda mi się nie rzucić na to przy pierwszej lepszej okazji, tylko mądrze rozplanować. Generalnie póki co mam dobry dzień, bo chyba od 15 już nic nie jem - jestem strasznie głodna, już parę razy prawie uległam, ale jednak się opanowałam :) A jadłam dziś: śniadanie - chyba znów miałam 4 takie małe kromeczki chleba z serem żółtym + ketchup, wędzonką, pasztetem, szynką Później wypiłam tylko niecałą szklankę soku, później jeszcze butelkę jakiegoś soczku marchewkowo owocowego. A ostatnie co jadłam to był dość duży precel z orzechami i frappuccino karmelowe (z bitą śmietaną !). Aż mi się wierzyć nie chce, że tak mało, bo dziś troszkę chodziłam po sklepach, ale nic więcej sobie nie przypominam - a sałatka będzie jutro :) I nie martw się na pewno niedługo wszystko odrobisz ćwiczeniami !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokladnie tak sobie mowie! Jeden tydzien wszystkiego nie zawali, a musze sie skupic na nauce. Poza tym stwierdzilam, ze skoro bylam glodna to juz lepiej zjesc ta bulke nawet z serkiem niz cala czekolade :) Uciekam spac! Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I bardzo słusznie myślisz, u mnie niestety zazwyczaj w takich sytuacjach zaczyna się od bułki, a kończy na czekoladzie :D To jak już jestem na chwilkę, to tak szybciutko napiszę co zjadłam na śniadanie. Były 3 kromki chleba (salami, ser+ketchup, serek czosnkowy), 3 oscypki, ale to takie małe podłużne jak paluszki ;) Wczoraj silna wola zwyciężyła, jakoś wytrwałam, ale było meeeeeeega ciężko, bo aż zaczęłam mieć mdłości z głodu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Papryczka gratuluje wczorajszego powstrzymania sie od jedzenia. Ojjj wiem jak to jest... W brzuchu burczy niesamowicie, jest Ci niezbyt dobrze, ale starasz sie wytrwac. Gratuluje raz jeszcze. U mnie (poki co) normalnie: sniad- wasa z pomidorem i wedlina 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina i ogorkiem obiad- spaghetii. Obiad zjadlam praktycznie przed chwila, bo okazalo sie, ze nie mam cebuli i musialam leciec do sklepu. Na szczescie nie kupilam nic slodkiego, bo nie mialam w zasadzie na nic ochoty. Jednak teraz czuje, ze na sama mysl o nauce nachodzi mnie chec i to nawet wiem dokladnie na co... na czekolade milke z takim delikatnym kremowym nadzieniem- nie wiem dokladnie jak sie ta czekolada nazywa :/ Jednak musze sie powstrzymac przed kolejna runda do sklepu, bo nie mam na to czasu, a w domu na szczescie nic nie ma :/ W ogole przez ostatnich kilka dni zauwazylam, ze szybciej robie sie glodna. Zastanawiam sie z czego to wynika, bo nie sadze abym przez ostatnie wyskoki rozepchala sobie zoladek.. Moze to po prostu kwestia nastawienia? Uciekam sie uczuc, choc odwlekam ta chwile jak tylko moge, ale niestety nie mam wyjscia :/ Wpadne tu pewnie jeszcze pozniej :) Pisz co u Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ! Wróciłam właśnie od siostry. Ku mojemu zaskoczeniu nic nie zjadłam, absolutnie zero, nawet jednego ciasteczka, czy paluszka, ba nawet marchewki !! Oczywiście standardowo jestem głodna, więc myślę już tylko o śniadaniu, ale cieszę się, że silna wola mnie nie zawiodła, a doskonale wiem, że w moim przypadku od drobnostki się zaczyna... Dzisiejsze menu: śniadanie - już chyba pisałam :D coś pomiędzy - duże frappuccino z bitą śmietaną i ciasteczkami obiad - sałatka wielki eksperyment z kurczakiem (była bardzo dobra, ale jednak ocet balsamiczny to nie mój smak, więc jutro będzie sałatki ciąg dalszy, z tym, że w wersji ulepszonej) Co do wagi... Dziś rano pokazała 67,1kg, ale wiadomo jak to rano. Przed wyjazdem do siostry na mojej wadze było 68,5kg (nic dziwnego, w końcu byłam najedzona), z kolei już u niej na jej wadze było 67,7kg, więc nie wiem skąd ta różnica... Tak z ciekawości zważyłam się jeszcze przed chwilą i było 67,4kg, ale to już bez spodni. No w sumie mało istotne, ważne, że na pewno schudłam, bo czasem w to wątpię. Widzę różnicę, ale ciężko mi uwierzyć, że w końcu się udało. Z tym głodem u Ciebie może być to związane z nauką, bo jednak jak człowiek się uczy potrzebuje więcej kalorii, no i na pewno coś tam spala ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! U mnie dzis srednio. Caly dzien minal normalnie (identycznie jak wczoraj). Jednak o 18 bylam umowiona z kolezanka. Z racji tego, ze za miesiac jedzie do Polski ze swoja rodzina, bo ma roczek synka upiekla "nap robe" tort i poproisila aby sprobowala czy dobry. Wiec nadprogramowo byl dzis tort. Ale powiem Ci, ze jakos sie tym wybitnie nie przejmuje. Po pierwsze jestem przed okresem, wiec jest mi na prawde wszystko jedno, po drugie stresuje sie tym egzaminem, po trzecie i tak jade do Polski wiec normalna dieta wroci dopiero po przyszlym tygodniu. Jutro profilaktycznie chce zrobic jakis lzejszy dzien, ale zobaczymy jak to wyjdzie. ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będzie dobrze ! Pociesz się, że u mnie dziś totalna klęska :) Już od rana się stresowałam wizytą u lekarza, więc śniadanie zjadłam ponad miarę (później miałam wyrzuty sumienia), ale i później ciągle na coś sobie pozwalałam, żyjąc myślą, że skoro i dziś rano waga pokazywała uparcie 67,1kg i ani mi nie mignęło 66kg i to jeszcze po pełnym wyrzeczeń dniu, to nie muszę się starać (głupie myślenie - 1 dzień nie widzę efekty NA WADZE zaznaczam, a już się chwilowo "poddaję"). W każdym razie motywacja mi spadła, do tego ten stres, po wizycie wcale nie było lepiej, nabiegałam się po aptekach i w żadnej nie było leku, który mi zapisał (w hurtowniach też nie mieli), pomijając już kwestię, że jego cena jest kosmiczna. W każdym razie o dziwo jak wróciłam do domu i się zważyłam to nadal było 67,1kg (pewnie dlatego, że jednak trochę chodziłam jak nie chciało mi się czekać na autobus, wcześniej miałam jeszcze w planach bieganie, ale teraz nie ma już opcji, bo strasznie bolą mnie nogi i jestem wykończona jak nigdy), ale po tym troszkę zjadłam, do tego obiad zjadłam dopiero przed chwilą, więc dziś moja reguła nie jedzenia wieczorem została złamana, co mnie troszkę martwi, bo zawsze jakoś łatwiej dotrwać mi wieczorem bez jedzenia jak nie jem od 17 niż jak ostatni posiłek mam o 21. Jest to dziwne o tyle, że nie jestem teraz głodna, ale nie jestem też jakoś specjalnie najedzona i coś bym sobie zjadłam, ale staram się nie popełnić tego błędu. Moje dzisiejsze menu: śniadanie - 3 kromki chleba orkiszowego (ser żółty+ketchup, salami, wędzonka, serek czosnkowy), 2 zraziki łososiowe Później wypiłam troszkę soku, zjadłam pomarańczko i 2 takie większe gumy rozpuszczalne. W drodze do lekarza stwierdziłam, że chce mi się pić i mam ochotę na 7up, w związku z czym chwilę później kupiłam puszkę 7up i wypiłam, przy kasie dorzuciłam jeszcze grześka bez czekolady i też wsunęłam. Później kupiłam sobie ciasteczko francuskie z karmelem, no i croissanta maślanego (ehh gdybym nie przechodziła akurat koło tego sklepu, w którym są najlepsze i gdybym nie miała tak paskudnego dnia...), a na koniec truskawki. Jak wróciłam do domu zjadłam jeszcze przed obiadem jednego zrazika łososiowego. obiad - sałatka z kurczakiem i sosem vinegret (ta co wczoraj) duża porcja raczej Przed chwilą w myśl zasady, którą opisywałam wcześniej (im później jem "ostatni" posiłek tym gorzej, bo mniejsza motywacja, by już nic nie jeść wieczorem) zjadłam rpzed chwilą jeszcze jedną gumę rozpuszczalną. I chyba koniec, raczej niczego nie zapomniałam i nic więcej nie powinnam jeść Jutro nigdzie nie wyjeżdżam, tylko mam troszkę do zrobienia w domu, więc powinien być lepszy dzień (chociaż jest dzień ojca, więc różnie może być z jedzeniem) no i postaram się trochę pobiegać, może jeszcze jakieś ćwiczenia do tego dorzucę :) Trzymaj się i nie przejmuj "porażeczkami", szczególnie, kiedy nie są one bez powodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zmieniłam trochę stopkę, bo w tamtej mi się już wszystko nie mieściło i jestem ciekawa jak to wygląda, ale jak już wpadłam to się pochwalę, że udało mi się nic już nie jeść od poprzedniego posta (czyli zakończyłam na tej gumie rozpuszczalnej bodajże) - zobaczymy co jutro waga pokaże ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! No u mnie doszla jeszcze wczoraj kanapka z dzemem i kilka kanek czekolady. Doszlam do wniosku, ze nawet jesli na wadze pojawi sie 2 kg wiecej to po przyszlym tygodniu po powrocie do normalnego jedzenia zejda ze mnie momentalnie. Zabiore sie jeszcze za cwiczenia itd i bedzie ok. Poza tym duuuzym postepem jest to, ze nie mam tak, ze "ok to dzis zjadlam czekolade i tort to jeszcze przez caly weekend sie napcham czekolada, ciastkami itd". Nadal jem ciemne pieczywo, chuda wedline, owoce itd. Wydaje mi sie, ze wlasnie ta swiadomosc jest najwazniejsza i nawet troche sie ciesze, ze mam taki okres, bo dzieki temu widze jak reaguje. Oczywiscie nie jest idealnie, ale moglo skonczyc sie tak, ze caly ostatni tydzien napychalabym sie jedzeniem jak psychiczna. A dzis czuje sie normalnie, lekko itd. Poki co moje menu: - sniad (kolo12)- kanapka z ciemnego chleba z mozarella i pomidorem + zielona herbata - w miedzy czasie energy drink - 1 minimalny kawaleczek ryby (jak kes na widelcu) ryby w takiej panierce (moj chlopak sobie kupic na miescie i sprobowalam jedna) - za jakies 30 min bedzie obiad: ryba w sosie ziolowym (niestety ze smietana), salatka z ogorkow i ok. 1,5 ziemniaka :) Nie wiem co przyniesie wieczor, bo moj chlopak wlasnie poszedl do sklepu po smietane i stwierdzil, ze kupi cos na wieczor. Takze do pozniej lub do jutra :) Trzymaj sie Papryczka i nie martw sie, bo mamy to samo, a we dwie zawsze razniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×