Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TrochęNieszczęśliwa

Mam dość męża..

Polecane posty

Wiele jest racji, ale może mój Mąż jest inny..... Ja w domu chodze w dresie, ale w jakimś obszarpanym - tylko przylegajacym do ciała - mam ładna figure po ciązy i karminiu piersią - a jak ubiore sie ładnie i np pofarbuje włosy czy mam nowa bizuterie - to Mąż nie zwaraca uwagi.... tzn, nie ze na mnie nie zwraca uwagi tylko na te opakowanie. Czy mam dres, czy mam obcasy tak samo mnie całuje i mówi ze kocha. takze moze wszystko zalezy od faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krocze
w ogóle żałosna jesteś. tak to z pewnością on jest zawsze winny a Ty idealna. może zastanów się trochę czy faktycznie nie dajesz mu powodu, bo jak robisz awanture z byle czystej dumny to nie nie dziw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TrochęNieszczęśliwa
U nas jest tak, że ja siedzę w domu z roczną córką. Dbam o siebie, codziennie prysznic, delikatny codzienny makijaż, włosy ułożone, wyglądam tak, że nie wstydzę się otworzyć listonoszowi ;) haha Wyglądam normalnie, ubrana na luzie. Dzisiaj np. leginsy i bluzkę. Z tym, że mój mąż jak coś zmienie w sobie to odrazu zauważy i zawsze pochwali. Nie musze być wystrojona, żeby mu się podobać, ale jednak nie zdobywa mnie tak jak kiedyś! Pamiętam, że walczyłam o randki, żebyśmy gdzieś wyszli, ale nie na piwo na knajpy, tylko żeby mnie zabrał na randkę, to wiecie co mi powiedział? że ja nie mam 19lat żeby mnie jak gówniare na randki zabierać,! no kurwa.. i to mówi facet po 7 latach bycia razem i 4 latach małżeństwa.. a ja znam pary,które są ze sobą 20 lat i chodzą na randki przynajmniej raz w miesiącu.. i mogę sobie gadać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TrochęNieszczęśliwa
Może jakbym ja go zabrała na taką randkę z noclegiem w hotelu to by zakumał, ale on wiecznie nie ma czasu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Cześć dziewczyny .. Dziś obudziłam się w trochę lepszym nastroju, wczoraj porozmawialiśmy, poszliśmy coś zjeść (oczywiście wszystko proponował on) myślę ,że w jakimś stopniu się dogadaliśmy. No może to jeszcze nie sielanka ,ale nawet powiedział przepraszam i chyba pierwszy raz całkiem szczerze. Może się łudzę (a w tym jestem dobra), ale coś tam drgnęło. Musimy ciężko pracować - obydwoje ! Ja się nie mogę czepiać o byle coś ,a on musi nauczyć się ,że to nasz związek jest najważniejszy - tu i teraz - i o wypominaniu nie może być mowy. Zobaczymy jak to będzie ! Tymczasem oboje bierzemy się w garść i jak ustaliliśmy uczymy gryźć w język - chociaż czasami. Co do ślubu - u mnie decyzja była obopólna. Że tak powiem za porozumieniem strony, ale cicho , szybko i bez wielkiego ambarasu, tak dla wygody jeśli chodzi o pewne sprawy prawne. Mam jedna inny temat do obgadania, co prawda trochę z innej beczki, ale jednak powiązany z tym wątkiem. Mianowicie między mną a moim mężem jest 10 lat różnicy - ja mam 22 a on 32. Jak już zauważyłycie/liście jesteśmy chyba dość - że tak powiem - kłótliwi i uparci, ale czasami jak tak na niego spoglądam, patrze jak stara się dostosować do mnie - jakby chciał być siłą rzeczy młodszy - i chwilami jak patrzy na Zosie ,którą się w wolnym czasie - między studiami i domem - opiekuję wydaje mi się ,że może tu właśnie chodzi o dziecko. Na niego być może już czas ... nie naciskał nigdy ,ale może powinnam to przemyśleć i zechcieć malucha ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TrochęNieszczęśliwa
Maju cieszę się, że coś drgnęło! decyzja o dziecku jest naprawdę chyba najważniejszą decyzją.. i wiesz co.. ja na Twoim miejscu, gdyby moja przyszłość z M. była niejasna, gdybyśmy mieli takie relacje, problemy, jak teraz to bym się nie zdecydowała na dziecko. Jakbym już wiedziała, że pokonaliśmy wszystko co najgorsze to wtedy,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Masz racje , to byłoby głupotą , nikt mi nie zagwarantuje ,że dziecko go nagle zmieni albo mnie w jego oczach przedstawi inaczej już nie tylko jako żoną ale i matkę jego dziecka. Zgadzam się z Tobą , tylko wiesz co - czas leci nieubłaganie, ja mam go jeszcze trochę w zanadrzu poza tym nie ukrywam ,że kariera i jakieś środki finansowe mają dla mnie znaczenie ale on - mu czas biegnie jakby szybciej. Czy w ogóle na dziecko może być gotowym ? :> Czy to ,że jakby było byłoby fajnie a jak go nie ma to mi to nie przeszkadza to znaczy ,że jetem gotowa ? Ale dzisiaj rozkminiam tą rzeczywistość związkową - chyba to nuda tak działa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
jedno jest pewne że jak będziesz miała dziecko to później w razie czego (czego absolutnie ci nie życzę!!!!!!!!) nie zostaniesz sama i będziesz musiała pozbierać się dla dziecka. Czasami jest tak że dziecko wszystko zmienia na lepsze, życie układa się i w ogóle, ale dziecko nie może być taką "deską ratunkową" dla związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TrochęNieszczęśliwa
tak często jest tak, że dziecko zmienia na lepsze. Mojego męża córka nauczyła odpowiedzialności i pokory. Wcześniej żył z dnia na dzień, istne szaleństwo. odkąd jest mała to widzę jak spoważniał, jak analizuje każdy ruch, żeby jej było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Wszystko to o czym piszecie oczywiście wiem, nigdy nie chciałabym dziecka dla własnego "zysku " - zyskania szczęścia z mężczyzną. To nie może się tak odbywać - zgadzam się z wami. Po prostu zaczęłam o tym rozmyślać, zupełnie nie wiem co mnie ku temu skłoniło, może ten jego wzrok kierowany wobec dzieciaków i opowieść o koledze, który został ojcem i mu opowiadał co i jak :). No w każdym razie na obecną chwilę jest ok. , pytanie na jak długo. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
No i to jest podstawowe pytanie. Jeśli mogę ci doradzić to odczekaj jeszcze "chwilę" i upewnij się że jest tak jak być powinno i dopiero wtedy coś postanów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Mojemu tego spoważnienia właśnie brak - czasami to on mi się wydaje takim dużym dzieckiem słowo daje ! Muszę przyznać ,że jeśli chodzi o pracę to stara się zapewnić mi jak najlepsze życie, (pracuje po 10 - 12 h za "marne" - bo zależy jak dla kogo - 10 zł na h ) ale w niektórych chwilach. Jak to jego mam mówi "Gdyby miał odczepianego ptaszka ,to tak by się czasem zakręcił, że nawet jego by go zgubił" :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Odczekać - to dobry plan :) najrozsądniejszy i najbardziej odpowiedzialny .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
No to wychodzi że u mnie mój wspaniały mąż po prostu cofnął się. Bo jak urodziła się córka był przy niej jak tylko mógł, pracował ile mógł żeby miała wszystko, był tak w nią wpatrzony że nie dawał nawet babci wziąć jej na spacer jak on był w domu. Oczko w głowie tatusia. A teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Wiesz - niemamjuzsily- tak sobie myślę o was , o twojej sile , córce i mężu i zastanawiam się czy on może nie boi się jakiegoś kontaktu z nią ? Może w ten sposób zabija w sobie tęsknotę (?) oszczędza sobie bólu związanego z tym że ją stracił (?) - oczywiście by obydwie wiemy że wcale tak nie jest, że zawsze będzie jej ojcem, ale może on nie do końca rozumie sens i znaczenie waszego rozstania, a może po prostu myśli ,że Ty nie chcesz żeby on widywał się z małą. Wiesz absolutnie go nie usprawiedliwiam, ale bardzo ciężko mi uwierzyć ,że taki przeciętny kochający tata nagle ma dziecko w d**ie. Wiem ,że wcześniej mówiłam ,że nie możez (czyt. nie powinnaś ) się pierwsza odzywać ,ale może czas porozmawiać - nie o was (!) - ale o niej. Może trzeba by schować związek kobiety i mężczyzny za szafę a zająć się ratowaniem związku dziecko - rodzice. Nie miej mi nic za złe - nie chcę się wymądrzać - po prostu tak sobie myślę ,że to nie może tak być ,że on tracą się nawzajem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak sobie czytam was i mysle ze robicie z siebie OFIRAY LOSU, jakie to jestescie biedne itd. ale nie zapominajcie KAZDY jest kowalem wlasnego losu Widocznie podoba wam sie rola ofiar, jak byscie chcialy cos zmienic to juz dawno byscie podjely ten krok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
a jak myślisz czy zgwałcona kobieta sama się o to prosiła ? Że gdyby wiedziała że tak będzie założyłaby ta czerwoną mini ? Czy bita po 5 latach ślubu kobieta wyszłaby za ukochanego Zenka z sąsiedztwa gdyby wcześniej zobaczyła film pt. 5 lat później ty i on ? A czy to dziecko z takiego związku gdzie facet nie interesuje się nim samo wybrało sobie takiego tatę ? Okej człowiek ma wybór czasem,a w nie których przypadkach po prostu wyboru dokonuje za niego los i wtedy człowiek kuje swoje żelazo , ale jak już je zaczął kuć to nie zawsze da się w tydzień zmienić jego kształtu z trójkąta w kółko. Czy my tu komuś zazdrościmy ,że ma lepiej ? Nie ! Szukamy rady, bo właśnie kujemy ten los - walczymy o lepsze jutro !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TrochęNieszczęśliwa
Venia weź przestań wstydu oszczędź :P co za teksty. Tak cholernie chcemy być ofiarą losu, tóż to nasze życiowe marzenie!!!!!!!!!! Maja no ja myślę, że powinnaś chwilkę odczekać. Zobaczysz co dalej, czy się dogadacie, czy będzie to wszystko miało sens. Jak będzie dobrze między Wami to samo przyjdzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
dobrze ,że trafiłam na to forum - wszystko wydaje się dzięki tym wirtualnym rozmowa odrobinę łatwiejsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TrochęNieszczęśliwa
Ja nawet przyjaciółką nie mówiłam o naszych problemach. A tutaj jest prościej, łatwiej. Wszyscy dookoła uważają mojego męża za ideał, wszyscy go lubią, przyjaciółki mi go zazdroszczą. Na każde moje narzekanie, kręcą głowami, że mam tak dobrego faceta i narzekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam juz dość :((((
Witam Was dziewczyny. Przeczytałam wszystkie wypowiedzi i dołanczam do Was. Jestem dopiero rok po ślubie a juz żałuje jak cholera. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką i ona stwierdziła ze juz przeszłam więcej niz niektóre 20-letnie małżeństwa. Wy tez tak macie że jak chcecie miec trochę wolnego czasu np. zeby ogladnąć sobie film czy poczytac książke to Wasi mężowie twierdzą ze skoro oni są to nie powinniście się zajmować niczym innym tylko spędzać czas razem z nimi czyt. robić to na co oni maja ochotę. CZuje się w tym małżeńtwie jak w jakimś więzieniu. nie mogę wrócić później z pracy (pracuje do 15.30 i mam pół godz drogi do domu) ja wróće o 16.15 to juz pretensje ze mnie tak długo nie było. z koleżankami prawie straciłam kontakt bo nie moge sie z domu ruszyć na dłużej bo jak to może byc ze on sam siedzi a mnie nie ma. dobrze ze chociaż mam prace bo inaczej bym zgłupiała. w zimiemąż siedział w domu bo nie miał zleceń więć musiałam prosto po pracy leciec z jęzorem na brodzie żeby nie było obrażania z jego strony że znów sam musi. ale jak jego nie ma całymi dniami bo pomaga siostrze albo mmusi w zakupach czy w remoncie czy w czymkolwiek to jest dobrze i ja nie mam miec nic do tego. czuję się z tym bardzo źle i nie widze tu żadnego pozytywnego rozwiązania problemu :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
Maju ja też już w ten sposób myślałam, tylko że zaraz pojawiała się myśl "znowu go usprawiedliwiasz". Odchodząc od nas powiedział mi parę zajebiście przykrych słów, słów których nie słyszałam od niego przez całe te 5 lat, słów które tak mnie zraniły jak nic dotąd i gdy już wychodził podał mi rękę na do widzenia (!!!!!) a ja rzuciłam mu tylko "nie chcę cię znac. Twoje wyjście równa się z utratą mnie i dziecka". Widocznie potraktował moje słowa bardzo poważnie.... Może ma taki hamulec po tych słowach. Może rzeczywiście nie mając kontaktu z małą jest mu lżej, nie myśli o nas, nie słyszy jej, nie widzi a jak to się mówi co z oczu to z serca. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Ale chociażby, to raptem te jedyne moje słowa do niego dotarły i akurat to wziął sobie do serca? a jak mówiłam "proszę pojedzmy gdzieś razem, wróc do domu od razu po pracy, nie pij tego piwa tylko idz z małą na podwórko" to tego nie słyszał. Raptem jak go zabolało. Po mimo wszystko nie chciałabym żeby córka nie miała z nim kontaktu. Tylko jak ten kontakt ma byc z jego strony na siłę to i po co? Tylko mała na tym ucierpi. Może i powinnam odezwac się do niego w sprawie córki ale dlaczego on tego nie zrobi? to on ją zostawił. Mam się napraszac i informowac go że np jest chora, lub że płacze za nim? Popieprzone to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam juz dość :((((
Podziwiam Was że jesteście takie silne i twarde. Wiem że to bardzo trudne bo też juz przechodziłam przez wyprowadzki męża (2 razy). Też się w miare trzymałam ale nie mogłam myślec o niczym innym tylko o nim. Nie odzywałam sie. w koncu przyszedł z walizką po rzeczy i wtedy powiedziałam mu ze pomogę mu wszystko spakowac (ciężko mi było to wypowiedzieć ale udało się;) wtedy on się przełamał i stwierdził ze nie chce tego. wybaczyłam i przyjęłam z powrotem. ale uwierzcie mi ze tacy faceci nie zmienią się na lepsze na dłuższą mete. wiem z doświadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
i absolutnie się nie wymądrzasz. Wręcz przeciwnie. Dobrze jest posłuchać kogoś neutralnego, czasem spojrzy się na sprawę z zupełnie innej strony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
też mam już dość - wiem że chciałabyś robić nadal to co lubisz (bo tak powinno być) ale lepiej tak niż jakby mąż miał milion ważniejszych spraw i nie chciał spędzać czasu z tobą. Przechodziłam przez obydwa przypadki i sama nie wiem co lepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam juz dość :((((
niemamjuzsiły - ja też już nie wiem :( nie chodzi o to ze przychodze z pracy i do wieczora robię co chce.Gotuję obiad, sprzątam i potem chciała bym mieć chociaż godzinke dla siebie na swoje własne przyjemności a tu się nie da :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TrochęNieszczęśliwa
Takie traktowanie męża, to jak traktowanie człowieka jak zabawkę, jak swoją własność. W każdym związku człowiek powinien mieć swoje pasje, zainteresowania, czas dla siebie. Nie może być tak, że jedna osoba się spełnia, robi co chce, a druga ma się podporządkować. Nie mieści mi się to w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
niemamjuzsily - Twoja sytuacja jest na prawdę dość skomplikowana. Wiem ,że masz zranione serce a jego słowa bardzo Cię dotknęły i świetnie to rozumiem - sama często byłam ofiarą takich słów, które ranią bardziej niż czyny (!) Masz rację ,że go olałaś, że dajesz rade w tym całym "burdelu" ,który Ci zgotował odchodząc. Tylko to jego nastawienie do małej, albo brak takowego nastawienia strasznie mnie dziwi i nie daje spokoju. Zastanawiam się co zrobiłabym będąc na Twoim miejscu hmmm z jednej strony nie chciałabym okazać słabości i się odezwać , prosić o cokolwiek itp. z drugiej jednak strony zastanawiam się czy nie czułabym się winna temu ,że dziecko zostało bez taty. Oczywiście ,że to nie Twoja wina - absolutnie tak nie myślę ! Natomiast słowa "Kurwa mać - Rafał, Mateusz, Łukasz (czy jak mu tam jest) - masz dziecko i to dziecko za Tobą tęskni, a Twoim zasranym obowiązkiem jest mu tej tęsknoty oszczędzić !" - na pewno prędzej czy później padły by z moim ust. tez już mam dość - ewidentnie facet chce mieć Cię tylko dla siebie, najlepiej 24h na dobę - jestem w szoku, że pozwala Ci w ogóle chodzić do pracy ;|. Tu ciężko mi się utosunkować z własnego doświadczenie bo mój raczej daje mi wolną rękę gdyż oboje jesteśmy aż nazbyt towarzyscy i posiadamy wielu przyjaciół zarówno tych wspólnych jak i każdy swoich. Dziewczyno jak udaje Ci się wytrzymać bez "kontaktu ze światem zewnętrznym" ? A on ? Nie ma kolegów z którymi mógłby czasem pójść na "piwo" dając ci odrobinę wytchnienia ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam juz dość :((((
Przed slubem tez mi sie to nie mieściło nawet mi przez mysl nie przeszło że tak będzie. a najgorsze jest to ze mąż namawia mnie zebym zwolniła się z pracy (bo mało zarabiam a po za tym miała bym wiecej czasu dla niego) tylko ze jak przez zime siedział w domu to ja go utrzymywałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam juz dość :((((
Maja455555 - właśnie przed chwilką napisałam o podejściu męża do mojej pracy. ja miałam dużo znajomych i przyjaciół ale od kąd wyszłam za mąż żadko się z nimi spotykam i juz nie mamy takiego kontaktu jak kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×