Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TrochęNieszczęśliwa

Mam dość męża..

Polecane posty

Gość TrochęNieszczęśliwa
Hej dziewczyny. W sobotę wykąpałam dziecko, zrobiłam butlę, przytuliłam i on ją karmił i usypiał, a ja zwolałam 6osobową ekipę i poszłam na impreze, wróciłam po 4 rano ;) ależ był zdziwiony i rozgoryczony, że jak ja mogłam go tak zostawić, a mieliśmy iść razem, a ja sobie sama poszłam, nie załatwiając opieki nad dzieckiem. Ha!! wczoraj cały dzień była cicha wojna, ja byłam nieugięta, zawzięłam się na maxa, wieczorem trochę puściły mi emocje, ale nie dałam się.. przyszedł, zaczął rozmawiać, wkońcu mnie wysłuchał, przeprosił, stwierdził, że rzeczywiście zachowuje się jak dupek a nie jak mężczyzna, skoro pozwala na to, by najważniejsza osoba dla niego cierpiała i to właśnie z jego winy i że on odbuduje zaufanie, abym mogła mu zaufać tak jak wczesniej i być tak szczęśliwa i wesoła jak kiedyś. zobaczymy, czy to nie słowa na wiatr.. Maja - pewnie odreagowanie, przecież wiadomo,nie od dziś, że jak facet ma problem to idzie się zachlać. straszne jest to, że wszystko wisi tak naprawdę na włosku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
masz racje TrochęNieszczęśliwa też uważam ,że to kwestia doprowadzenia się do stanu zapomnienia. Strasznie fajnie przeczytać że u Ciebie lepiej, że podjął jakieś kroki ku temu by się dogadać - to już coś nie zależnie czy się uda posklejać wszystko czy nie. Ja na razie walczę ze sobą, żeby się nie odezwać, już planuję czym zająć sobie wieczór, a na jutro umówiłam się z koleżankami. Boję się tylko ,że ta przerwa to tylko taki przedsmak tego co nieuniknione - rozwodu. Bo przecież wszystko wyjaśnia rozmowa a nie separacja .. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze sie was czyta, dziewczyny, i jak przeczytalam caly temat to powiem wam ze faktycznie widac roznice od poczatku do 3 strony i co najwazniejsze to dzialacie, a nie tylko siedzicie i sie uzalacie, tylko tak dalej, dacie rade :) ja teraz tez jestem w strasznie ciezkiej sytuacji, ale jestem jeszcze gowniara w sumie i chodzi o zwykly niespelna roczny zwiazek, wiec nie wiem czy w ogole powinnam sie wypowiadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Każdy powinien mówić i naprawdę nie ma znaczenia ile trwa związek - czasami to co trwa kilka miesięcy stanowi coś więcej niż to trwające kilka lub kilkanaście lat. Co prawda wiadomo - trzeba czasu żeby się rozgryźć i dotrzeć itp. ale to chyba nie prawda że człowiek się nie zmienia. Jak widzisz po nas na początku może być bajecznie i kolorowo ale po jakimś czasie (nie zależnie czy mijają dwa miesiące czy dwa lata) coś się zmienia i czasem niestety na gorsze. Jeżeli tylko masz ochotę pisz, mów, żal się - w kupie raźniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona/////////
Hej :) Jestescie tu jeszcze dziewczyny ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Ja bynajmniej tak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byloby milo bo tez ciezko mi sobie poradzic z "nieodzywaniem" sie, moj facet sie przyzwyczail do tego ze to ja za nim latam nawet gdy to on cos przeskrobie, i dlatego w ogole sie nie stara.. dzisiaj jak zwykle to ja mialam do niego pojechac zeby probowac wyjasnic sytuacje, ale po przeczytaniu tego tematu dostalam kopa i napisalam smsa ze jednak nie dam rady.. zadzwonil, ledwie cos burknal obrazony, po czym jeszcze sam napisal smsa "chyba wypadaloby przeprosic", jak zwykle ja mam za cos przepraszac (skojarzylo mi sie z sytuacja wymieniona w temacie). i bylam z siebie zadowolona, ale teraz jest mi zle, nie wiem czy sie nie zlamie i znowu nie zaczne wydzwaniac - tak jak to robie nawet gdy ON mnie nie szanuje, ON mnie obraza. nawet psycholog mi uswiadamiala, ze on nie jest bogiem, ze jestem atrakcyjna, kochajaca i wyrozumiala dziewczyna, wiec na pewno mnie nie rzuci, nawet gdy mi sie tak wydaje, i dlatego nie powinnam latac na kazde jego slowo, tylko tez mu pokazac, ze nie dam sie tak traktowac. i probuje sie nie zlamac. poszlo o to, ze wymieniam czesto smsy z kolega, ktoremu sie podobam - z tym, ze ja mu normalnie przypominam, ze MAM kogos, ze jestem zakochana itd, pisze do tego kolegi kiedy spedzam wieczory z moim facetem, kiedy planuje mu niespodzianki itd - tylko, ze ten kolega nadal potrafi napisac smsa, ze mu sie podobam, ze by mnie gdzies porwal (zartobliwie), ale zazwyczaj wtedy odsylam mu po prostu usmiech. pytalam sie o zdanie innych osob i uwazaja ze nie ma w tych smsach zadnego przegiecia, a nawet flirtu z mojej strony, mimo ze ten chlopak pozwala sobie na takie smsy. no i moj facet przeczytal doslownie kilka ostatnich smsow, to wpadl w szal, zaczal mnie od razu oskarzac o zdrade, ze on nie daje raady, ze w ogole nie ma do mnie zaufania, ze juz tyle razy go zranilam (tylko, ze ON sobie cos uroil, bo taka sytuacja byla doslownie jedna i jak go prosze zeby wymienil konkretne sytuacje, to tylko sie wkurza bardziej), no i ze nie ma do mnie szacunku, ze jestem glupia, ze najpierw robie, potem pomysle.. to chyba 1 raz jak naprawde juz mnie tak to boli ze probuje sie przemoc i juz o to nie walczyc skoro tak mnie "szanuje" gdy sobie na to nie zasluzylam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem juz co robic, nie wiem czy go nie zranilam tym ze nie przyjechalam.. czyli po innemu tym ze znowu do niego nie przylecialam jak piesek.. bardzo mi zle ale on tez moglby sie chociaz raz postarac i nie nazywac mnie glupia.. chcialabym miec tyle sily co wy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Wiem o czym mówisz, znam to aż za nadto i wiem jak ciężko nie latać nagle kiedy się cały czas latało. Przepraszanie dla świętego spokoju dla może spokój, ale na bardzo krótko - w perspektywie czasu więcej miesza niż naprawia, bo utrwala błędne zachowania, daje jemu znak ,że zawsze to On ma rację i w każdej sytuacji jego rola ogranicza się do oczekiwania na przeprosiny. Wiem ,że na pewno nie odkryje przed Tobą ameryki, ale tak jak i w moim przypadku, trzeba po prostu odpuścić i zastosować metodę przyjdzie koza do woza. Nie droczyć się kiedy on chce się spotkać i iść , jasne, że iść (!) ale nie tylko na jego warunkach. Mi też jest ciężko budzić się samej, chodzić do pracy i nie mieć go przy sobie ,ale tak w głębi serce oddycham z ulgą może ze łzami w oczach ale działam i jetem z tego dumna. Odliczam dni kiedy się odezwie porozmawiamy (i może tym razem nie tylko ja będę mówić) i wszystko sie ułoży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak i to jest wlasnie super, ze dajesz rade, zobaczysz potem jak sie odezwie i sie ulozy/lub nie ze bedziesz z siebie dumna ze potrafisz i o wiele silniejsza, bedziesz wiedziala co robic w zwiazku zeby byc szczesliwa. znaczy to nie jest tak ze ja ze zlosliwosci odwolalam to spotkanie, ale zirytowalam sie bo jak wczoraj rozmawialismy wieczorem przez tel to otwarcie mnie olewal, nie odpowiadal na pytania, mowil ze nie ma szacunku i nie ma ochoty rozmawiac ani sie spotykac, wiec w sumie jak juz powiedzial "dobra, wole sie spotkac i pogadac niz tak przez telefon" to wyszlo na to ze mi laske zrobil, dlatego sie wkurzylam teraz i to odwolalam.. ale wciaz sie martwie, czy go nie zranilam itp itd. boje sie, ze on sie juz nie odezwie, ale moze to nawet dobrze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a waszym zdaniem naprawde tak przegielam z tym pisaniem z tamtym kolesiem? ja lubie poznawac ludzi, miec znajomych, przyjaciol, i tak to traktuje, nie planowalam zadnej zdrady ani nic, na "takie" smsy nie odpisywalam albo przypominalam ze mam faceta, a ten wielce oburzony i nawet mnie prowokuje tekstami ze pewnie pojde sie "pukac z tym gosciem po jednym piwie".. tylko po to zeby mnie zdenerwowac chyba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Absolutnie ni sugeruję ,że odwołałaś spotkanie z premedytacją ! Moim zdaniem dobrze to rozegrałaś (wspomniałam o tym tylko na przyszłość jeśli on zaproponuje by się spotkać) Wydaje mi się ,że albo jesteś leszcze młoda, albo bardzo zakochana i - jakby to nazwać - jesteś jeszcze na tym etapie ,że masz tzw klapki na oczach. Boisz się ,że się nie odezwie, a może po prostu napisz mu "jęsli będziesz chciał pogadac odezwij się" i nie ty do niego nie on do Ciebie - neutralnie a jeśli się nie odezwie, na początku pewnie czekaj, a później stopniowa pakuj go na dno szafy. Szacunek to bardzo ważna rzecz w związku, z jego braku rodzą się tragedie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje bo jestem i bardzo mloda, i mozliwe bardzo ze mam te klapki na oczach wlasnie - bo ogolnie w relacjach z ludzmi staram sie zawsze wszystko realnie oceniac, rozsadnie, poznaje zachowania ludzi - a w jego przypadku nie potrafie. i mowisz podobnie jak moja psycholog - ze to mlodosc, zakochanie, ze dlatego nie widze, ze to on manipuluje moimi emocjami. on tez duzo starszy nie jest a w dodatku jestem jego pierwsza dziewczyna w ogole i chyba dlatego go nie podejrzewalam o to, ze potrafilby mna manipulowac swiadomie itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Może mówię podobnie dlatego ,że moje zdobywana wykształcenie wiąże się z psychologią - z tym jest jednak tak ,że innym doradzisz, może nawet pomożesz, wymyślisz coś za nich , uleczysz - a sobie ni w ząb nie umiesz. Spróbuj może z taki rachunkiem sumienia. Wypisz jego wady i skonfrontuje w drugiej rubryce z zaletami , podobnio spróbuj określić swoje wady i zalety a następnie zastanów się co można by zmienić a na co ewentualnie można przymknąć oko np. chorobliwa zazdrość - należy to zmienić utemperować; bekanie przy stole (;p) można zwrócić mu uwagę ale nie jest to jeszcze dramat. To samo zrób w twoim kierunku. Może to nie wniesie rewelacji, ale nie zaszkodzi ,a może wprowadzi coś do Twoich przemyśleń - jakiś nowy pogląd - albo będzie pomocne kiedy nadejdzie czas rozmowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
Witam. Czytając Wasze wypowiedzi widzę swoje popieprzone życie. Ktoś napisał żeby odejść lub spakować takiego męża. Mój odszedł. I wiecie co? Były łzy, tęsknota (choc sama nie wiem za czym) i wiele emocji. Pózniej ulga że nie muszę czekac na niego ze sztucznym uśmiechem aż wróci z pracy, że nie muszę wychodzic do 2 pokoju .żeby po raz kolejny nie zacząc kłótni, że nie zastanawiam się cały dzien czy wróci na czas czy pojedzie jeszcze do tatusia bo tam zawsze ma mu w czym pomóc... Ale są takie dni np dzis że nie mogę znaleźć sobie miejsca, że tęsknię tylko nie za nim takim jakim jest tylko za nim z przeszłości. Patrzę na naszą córkę i codziennie tłumaczę sobie że jest pieprzonym samolubem bo zostawił takie wspaniałe dziecko!!! i odkąd wyprowadził się nawet raz nie zadzwonił żeby zapytać się o nią!!! Jestem młodą osobą i wiem że życie przede mną ale jakie to życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
niemamjuzsily - a co jeśli (?) bo nie wróci, bo nie zadzwoni, no znajdzie sobie kogoś , bo odejdzie na zawsze - każda z nas ma ten sam dylemat. Tylko, że czasami trzeba spojrzeć na sytuacje z perspektywy innej niż dotychczas, na zimno. Oj wiem jakie to trudne i dlatego Tobie gratuluje ! Zrobiłaś to co by robimy, lub chcemy zrobić i znalazłaś się w gronie tych kobiet, których faceci już nie wrócą bo duma im nie pozwala, bo to Ty masz wyciągnąć rękę, bo PO PROSTU to ulga dla nich, że ich spławiamy aby znowu wina spadła na nas ( a powód do rozstania dobry - Ona mnie nie chce więc ja spadam - i tyle ). Mówisz ,że nie odpowida Ci życie bez niego, bo jakie to życie ale życie z nim też przecież nie było usłane różami. Mówisz ,że chciałabyś jego z przeszłości, ale zmienił się - czyli umie się zmieniać (!) więc niech i teraz się zmieni i wróci taki jaki był wtedy, jeśli jak mówisz nie odzywa się - niech nie wraca bo po co ci "ten zły on" jako utrapienie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
Maja masz rację. TAKI on nie jest mi potrzebny dO NICZEGO!!!!!!!! Wiem że jeśli zależałoby mu na mnie i dziecku to zmienił by się na lepsze tak jak umiał zmienić się na gorsze tylko nie znam powodu tej zmiany.... Staram sie byc silną i ilekroć biorę tel żeby "pojechać" mu ostro to odkładam go i czekam aż mi przejdzie. Nie potrafię zrozumieć tylko że można przestać kochac dziecko tak z minuty na minutę? Odszedł, wiem że baluje dzien w dzien, z kąta kasa ulotniła się (zabrał kartę ze sobą) a ja zostałam z 1000zł bez pracy!!! Zostawił mi wszystko także pieprzone opłaty i rachunki a sam wiedzie życie jak w Madrycie! Nie martwi się o nic. Zaczynam intensywnie myślec o rozwodzie bo to paranoja jakaś byc żoną a nie miec męża..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niemamjuzsily pomysl o tych wszystkich zlych chwilach, ktore spowodowaly ze czujesz ulge ze go juz nie ma, niech to sie skumuluje, teraz w takich chwilach moze Ci sie tak wydawac ze nie ma zycia przed Toba ale z pewnoscia je sobie ulozysz i pamietaj o tym, wszystko jeszcze przed Toba. szkoda tracic nerwy na takich ludzi. maja pomysle o tym na pewno zeby zrobic sobie taka tabelke, moze to mi pomoze uporzadkowac emocje albo wlasnie jak rozmawiac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
wiem że nie wróci (nie licze na to), ale ja dam sobie radę, jestem młoda no i nie jestem sama-mam największy skarb na świeci córkę. Ja tez całe życie bałam się życia bez niego ale da się życ!!!!!!! Są chwile zwątpienia, żalu straconych lat i nie jest różowo, ale ja zaczęłam już dostrzegać plusy takiego życia bez męża manipulanta, samoluba i egoisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Cieszę się dziewczyny jak mogę pomóc. Teraz muszę tylko cierpliwie pomagać sobie - mojemu związkowi w zasadzie który wisi na włosku niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
bonkers tak właśnie robię i pomaga to!!! Ciężko mi to z początku przychodziło bo jak przypomniała sobie coś złego to zaraz tłumaczyłam go i wychodziło że to moja wina jednak była....ale już tak nie ma, już tak nie myślę:) zdaję sobie sprawę z tego że ja też miałam w tym swój udział ale ja walczyłam o to żeby było lepiej a on widział tylko że drę mordę na okrągło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdsrerw
Mam dosc zony...wole kochanke Tym razem nie bede taki glupi, po rozwodzie z zona bede zyl z kochanka, ale niech sobie nie wyobraza, ze sie z nia kiedykolwiek ozenie. Takiego bledu juz nie popelnie. Molda generacja mezczyzn jest teraz madrzejsza, ze nie chca sie z wami zenic tylko zyja na kocia lape latami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sama znam to doskonale i wiem jak latwo zatesknic mimo ze tyle zlego sie dzialo.. wtedy wlasnie trzeba zebrac w sobie doslownie wszystkie te zle momenty i na serio sie na faceta wkurzyc zeby sie nie zlamac! i wtedy nawet sie cieszy ze go juz nie ma i sie mysli tym lepiej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Super się czyta o waszej determinacji. Nie byłabyś człowiekiem gdybyś nie miała tych chwil słabości ,ważne że, wyciągasz wnioski i działasz. Myślę też że nie oceniona jest pomoc przyjaciół, spotkania, rozrywka tak by czas smutku zastępować czasem radości - ja tak robię, to mi bardzo pomaga ,że ma na kogo liczyć i od kogo usłyszeć nie łam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Wydaję mi się ,że kwestia ślubu ma tu znikome znaczenia, może jeśli jest się po ślubie troszkę trudniej się rozejść ale tak na prawdę jak ktoś chce odejść (albo chce by ktoś odszedł) to się stanie bez względu na obrączkę czy jej brak. Ślub nie niesie korzyści kobiecie i mężczyźnie - niesie korzyść dzieciom w prawie spadkowym, prawie do nazwiska itp. - takie jest moje zdanie, a to że dzisiejsza genareacja rzadziej bierze ślub to chyba wina czasów - bo czy takiego Polskiego przeciętniaka na to stać i nie ładować się przy tym w kredyt ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
napeno lepiej wyjśc z domu żeby nie myślec tylko ja akurat miałam gorzej. Mój wspaniały mąż wyprowadził się w piątek a w sobotę córka zachorowała, miała ospę!!! @ bite tygodnie w domu, same!!! Oczywiście przychodziła siostra, czy koleżanka ale to nie to samo co wyjscie z 4 ścian gdzie przez 5 lat mieszkało się się z NIM!! ale wiecie co? Chyba to była taka moja próba siły, poddam się i zadzwonię z płaczem że jest mi zle czy dam radę. I dałam!!!! Ostatnio przysłał mi życzenia na dzien kobiet, tępak jeden!!! Nie odpisałam nic. Musiało go zdziwko walnąc bo ja też zawsze przepraszałam, zaciskałam zęby, przytakiwałam i to ja zawsze 1 odzywałam się. Teraz ja milczę i on też. Zobaczymy jak długo będzie udawał kawalera?! jak mu przyjdzie wezwanie do sądu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja455555
Podziwiam siłę ,determinację i cholera też tak chcę ! Na razie się staram nie odezwać się pierwsza - zobaczymy ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widocznie nie zasługuje na Ciebie. Jednak to Twoje życie więc podejmij decyzje nikt za Ciebie tego nie zrobi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemamjuzsiły
ślub ma znaczenie przy odejściu, pomijając koszty rozwodu i adwokata, to jest jeszcze wspólnota majątkowa, trzeba się dogadać co i jak chociaż w moim przypadku maż ma to głęboko w .... A w ogóle to najgorzej jak są dzieci. Bo ja to wytłumaczę sobie jakoś że to skończony debil ale dziecko nie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×