Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pytanie do eks

pytanie do eks żon, które zostały porzucone przez swoich byłych mężów dla innej

Polecane posty

Gość pytanie do eks

zwłaszcza chodzi mi o bezdzietne kobiety w wieku pomiędzy 25 a 35 lat, biorąc pod uwagę, że nie spodziewałyście się tego, że was zostawi mąż, że odejdzie do innej, że w ogóle kogoś ma, jak zareagowałyście kiedy wam to powiedział? można się wypowiadać anonimowo więc proszę o szczere wypowiedzi. mnie kiedyś porzucił chłopak dla innej, wiem, że to nie to samo co wtedy kiedy mąż zostawia żonę, ale ja strasznie to przeżyłam, on się spotykał z nią za moimi plecami, nawet pośrednio opowiadał mi o niej ale tak, żebym nie wiedziała, że to robi, potem kiedyś po prostu powiedział, że nie chce być ze mną i tyle. do paru tygodniach dowiedziałam się o tej drugiej. przez prawie pół roku nie chciałam się z nikim wiązać bo było mi źle. czy ktoś może opisać swoją reakcję, ale chodzi mi o małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maya2207
ja zareagowałam po męsku :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie do eks
co to znaczy bo pare lat później byłam w tej samej sytuacji tylko z drugiej strony, to ja byłam drugą a ten facet żonaty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maya2207
wyszłam i pierdolnełam drzwiami... po czym pojechałam do SPA ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie do eks
no i co dalej? tak po prostu pozwoliłaś mu odejść czy robiłaś mu jakieś problemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anelirdam
Jak mąż mi powiedział że chce odejść to nie potrafiłam zareagować po "męsku". Rozkleiłam się. Potem próbowałam namówić by został, bo nie rozumiałam powodu: powiedział że już mnie nie kocha a mi ciężko było w to uwierzyć bo przymierzaliśmy się do kupienia własnego M i do dzieciaczka. Mąż się wyprowadził aby to przemyśleć, mieliśmy sporadyczny kontakt ale jakoś zawsze wychodził z mojej strony, w końcu stwierdził, że na pewno nic nie czuje do mnie i chce rozwodu...a ja...nie miałam już siły..zgodziłam się na rozwód i po 4 miesiącach od jego wyprowadzki było po wszystkim. Z perspektywy czasu mam do siebie odrobinę żalu, że nie miałam siły być bardziej stanowcza i unieść się dumą, ale po prostu kochałam..może zbyt mocno. O dziwo to co się zdarzyło dało mi siłę by dokonać zmian: zmieniłam pracę i miejsce zamieszkania...potrzebowałam nowego otoczenia. Dziś w nowym miejscu układam wszystko od nowa...ale czasami jak wracam myślami do tego wszystkiego to nie mogę nadal zrozumieć dlaczego potoczyło się tak a nie inaczej, ale jak mówią "nic nie dzieje się bez przyczyny".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maya2207
jak nie chce to na pewno nie zachce dlatego, że mu będziesz truła dupę i żebrała o ochłap uwagi mój chyba tego oczekiwał :D No to się pomylił jak nigdy w życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet sobie
nawet nie wyobrażam sobie i nie chciałabym tego podobno zazwyczaj ludzie zachowują się odwrotnie do tego jak uważają, że by się zachowali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 84596123
Na początku ogromny szok i niedowierzanie. Nie dał m wcześniej najmniejszych nawet powodów do jakichkolwiek podejrzeń. Byliśmy bajkowym małżeństwem, w którym wydawać by się mogło to jemu zawsze bardziej zależało. Potem przyszła panika i strach przez zmianami. Następnie złość, rozmowa z kochanką. Wizyta w adwokata, zbieranie dowodów o jego romansie. Potem paskudny rozwód, pranie brudów, ale szłam w zaparte, byłam owładnięta nienawiścią do niego, żalem za te wszystkie kłamstwa. Przyznam, że byłam bezlitosna za namową adwokata powiedziałam więcej niż w rzeczywistości się wydarzyło, poza romansem zarzuciłam mu także przemoc psychiczną. Rozwód oczywiście z jego winy, dostałam mieszkanie i środki z lokat inwestycyjnych a także samochód. Puściłam go dosłownie w samych skarpetkach. Chwilowa satysfakcja i znów strach, szukanie nowego celu w życiu. Dziś jestem już spokojna. Mój były mąż mieszka nadal ze swą wybranką, ma z nią dziecko i ślub cywilny. Ja od tamtego czasu nie potrafię się z nikim związać, chodzę jednak od niedawna na terapię i jest coraz lepiej. Nie żałuję tego co zrobiłam po jego odejściu, on żal ma do mnie ogromny. Kij gnojowi w oko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowa dama kier
po 3 latach małżeństwa odszedł do innej kobiety, twierdził że się zakochał i chce być z nią, był już owładnięty szaleństwem, nie dało się z nim nawet porozmawiać, zachowywał sie tak jakby brał narkotyki, w ogole nie rozumiałam co sie dzieje, dlaczego człowiek z którym byłam 9 lat nagle nie chce juz byc ze mną i ma inną, na początku był szok, potem rozpacz, cały rok płakałam i chodziłam na środkach uspakajających, rozwód był bez orzekania o winie bo nie miałam sił walczyć juz o cokolwiek, w sumie można powiedzieć że byłam zdruzgotana, oni oczywiscie razem zamieszkali i urodziło im sie dziecko, strasznie dobijające to wszystko było, szybko wzięli ślub, ja przez 2 lata chodziłam tylko na randki ale nie było zwiazku z mężczyzną na dłużej bo nie potrafiłam zaufać, teraz mam nowy zwiazek i jestem szczęsliwa ale nigdy juz tak nie zaufam jak kiedys (dałam za dużo wolnosci partnerowi) I NIGDY JUZ NIE BEDE TAK DO KONCA PEWNA CZY TO SIE NIE POWTÓRZY pozostaje strach i czasem powracają te słynne w psychologii ,,demony przeszłości" zawsze juz tak bedę miała, ten strach i nieufność, o męzczyznach nie mam teraz najlepszego zdania, choc mój jest bez zarzutów na razie i stara siei dbo o mnie.... porzucenie zawsze zostawia ślad, czasem jeszcze teraz nawet po latach śnią mi sie koszmary dotyczące tamtych wydarzeń....ale ogólnie uporałam sie z przeszłością na tyle że weszłam w nowy zwiaze, znam jednak dziewczyne, która po 7 latach została porzucona dla innej i do dzis nie moze sie pozbierać i jest sama juz 6 lat! A nie byli małżeństwem, uważam że to zależy od psychiki i charakteru, jeden sie podniesie inny nie, a Ci co odchodzą mają cierpienia zostawionej oczywiście w d.... i potrafią gbyć bardzo okrutni zwłaszcza te ich nowe wybranki, brzydzę sie takimi kobietami dziś bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani mallinowa
Rozwin mysl p tym okrucienstwie byłych i ich nowych wybranek.Bo ja czegos nie rozumiem. odszedł, porzucil, jest happy w nowym zwiazku i jeszcze masz czas na okrucienstwa wobec porzuconej? a ta nowa? co ona robi? idzie z nim za rekę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie do eks
84596123 - a jak długo byliście małżeństwem, jak zareagowała kochanka w trakcie rozmowy z nią? podziwiam cię, że się z tym uporałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie do eks
aha i ile czasu minęło już od rozwodu, dlaczego dopiero teraz poszłaś na terapię? powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci sa nic niewarci
witajcie dziewczyny jestem w tej samej sytuacji co wy bylismy razem 6 lat w tym rok po slubie!!pewnego dnia odkrylam w jego telefonie smsy od dziewczyny z pracy, przysiegal ze nic z nia go nie laczy ale to pewnie bylo tylko kolejne klamstwo...powiedzial mi ze cos sie w nim wypalilo i ze nie wie juz sam czego chce...niestety wciaz z nim mieszkam bo dalismy wypowiedzenie mieszkania i do konca kwietnia musze sie meczyc, niestety dzis okazalo sie ze ta kolezanka nie byla tylko kolezanka!! nie moge w to uwierzyc ze jest tak perfidny, ze tak mnie klamal z zywe oczy, a jeszcze w piatek plakal mi ze sobie z tym nie radzi....dziewczyny jestem psychicznie wykonczona, juz nie wiem co mam robic nie daje rady z tym wszystkim a najgorsze jest to ze mieszkamy zagranica i tak naprawde oprocz niego nie mam tutaj nikogo.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowa dama kier
rozumiem że jestes tym wstrząśnięta ale mimo to postaraj sie zachowac spokój i kup dobre środki na uspokojenie, postaraj sie przesypiać noce i jeść tak by fizycznie mieć siły do dalszego życia porozmawiaj z nim i ustalcie jak teraz ma wyglądać wasze mieszkanie razem, czy na pewno chcecie się rozstać, i jak widzicie te wydarzenia co ty o tym myslisz mu powiedz i co czujesz a co on czuje i co zamierzacie zrobić, moze uda wam sie cokolwiek ustalić, wiem, że jestes upokorzona jego zdradą to bardzo boli ale przy nim mu tego nie okazuj jak bardzo cierpisz, płacz w swoim pokoju bo rozumiem ze sypiacie w oddzielnych pokojach, tak by nie widział cię płaczącą i zrozpaczoną, staraj sie zachowac pozory normalności, zadbaj by sie umalować, zjeść, zrobić zakupy i wyrzucić śmieci, o trzeba jakoś życ dalej, mimo rozpaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowa dama kier
powiedzial mi ze cos sie w nim wypalilo i ze nie wie juz sam czego chce... klasyczne tekst faceta który spróbował sexu z inna i nagle mu sie wypaliło, chyba w mózgu....takie życie....faceci tak mają, po prostu dostał haju nowego sexu z nową babą i myśli ze nie wiadomo jakiego raju z nią doświadczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci sa nic niewarci
dziekuje za odpowiedz, wiesz od miesiaca wciaz rozmawialismy....juz dosc, moze zaczne tak ze nie mam 100% pewnosci ze mnie zdradzil, ale kiedy wrocilam dzis do domu byl tak wypindrowany jak nigdy i byl wrecz zaklopotany tym ze wrocilam wczesniej wyszedl o 16 i do tej pory go nie ma, oczywiscie w zywe oczy mi klamal poraz kolejny ze sobie wymyslam itp..itd...to wszystko jest takie chore dopiero co przedwczoraj uprawialismy seks...i to nie dlatego bo ja naciskalam czy cos...ale on chcial, czasem mowil mi takie rzeczy ze ja naprawde myslalam ze on cierpi ze tak to sie wszystko konczy ale dzis jego zachowanie rozwialo moje wszelkie watpliwosci ze jest nic nie wart i wiecznie tylko kreci i klamie i ma totalnie gdzies to jak mnie rani....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 84596123
Byliśmy małżeństwem 8 lat ( łącznie 10 lat razem). Jestem 3 lata po rozwodzie. Na terapię zdecydowałam się dopiero teraz ponieważ zawsze uważałam sobie za wystarczająco silną by sobie ze wszystkim poradzić, dotarło jednak do mnie, że wiele rzeczy robię źle i być może kilka rad osoby z zewnątrz, która na sytuację spojrzy z dystansem pomoże mi na mężczyzn spoglądać mniej podejrzliwie. W każdym razie to mi pomaga:) A samo spotkanie nie należało to miłych. Mąż pewnego pięknego poranka poprosił o rozmowę, 3 godziny później już razem nie mieszkaliśmy.Czułam wewnętrzną potrzebę spojrzenia w oczy kobiecie, która świadomie rozwaliła cały mój świat. A mam prawo tak mówić ponieważ pani Agnieszka przez cały okres trwania jej romansu z mym wtedy jeszcze mężem wiedziała o moim istnieniu. Nie wiedziałam o tej kobiecie nic, mąż podczas spotkań ze mną, dość licznych o które ja prosiłam nie chciała o swej nowej miłości słowa zdradzić. Zrobił to jego najlepszy przyjaciel po tym jak przyparłam go do muru. Najpierw zdobyłam jej imię, nazwisko, nr, pani Agnieszka jednak rozmawiać ze mnie nie chciała ( a dzwoniąc do niej byłam nad wyraz kulturalna) potem dowiedziałam się gdzie pracuje. Pojechałam wiec do jej pracy ( Urząd Miejski). Przedstawiłam się jej i poprosiłam o kilka minut rozmowy, odmówiła tłumacząc się masą obowiązków, po pracy spotkać się także nie chciała. Wtedy nie wytrzymałam, pozwoliłam sobie na dość spontaniczną reakcję na jej uniki. Całe piętro, na którym pani Agnieszka pracowała usłyszał moje krzyski, dowiedział się co ich koleżanka robi po pracy, jaka to z niej pozbawiona moralności dziwka. Wielu pewnie uznałoby, że nie powinnam się z nią spotykać, reagować w ten sposób bo to było oznaką mej słabości. Sporo w tym racji, ale ja w tamtym okresie nie potrafiłam reagować racjonalnie. Moja "zmienniczka" okazała się spokojną szarą myszką, której zabrakło odwagi na szczerą rozmowę z kobietą, przed mężem której tak ochoczo uda rozkładała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci sa nic niewarci
84596123 szczerze ci wspolczuje ze ten twoj maz to taki dran, dlaczego faceci sa tacy beznadziejni, wszystko maja przy sobie a i tak szukaja tego samego gdzie indziej to chore, oni sa jak karaluchy tylko ich zdeptac i nic wiecej. Moj maz oczywiscie wczoraj wrocil, ja bylam tak wsciekla ze myslalam ze noze pojda w ruch ;)a on zaskoczyl mnie totalnie znowu sie tlumaczyl, przysiegal ze nic z nikim go nie laczy, ze byl na grillu u kumpli itd..itp..juz sama nie wiem co ja mam myslec, dzisiaj rano znow o tym rozmawialismy i znowu przysiegal ze jestem jedyna z ktora sypial i sypia i wciaz mi to powtarza od miesiaca ja juz mam taki metlik w glowie ze sama nie wiem czy wierzyc dziadowi czy nie,i tak sie rozstajemy to juz pewne , nie wiem co bedzie potem jak kazdy z nas zamieszka osobno ale w tej chwili to ja juz dostaje na glowe przez to wszystko...nie mam juz sil, dziewczyny poradzcie jak sie trzymacie w tych trudnych chwilach, nie mam zbytnio mozliwosci isc tutaj ani na terapie ani do psychologa choc czuje ze to by pomoglo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była kochanka11111333
5 rok mioja a ja nie mog dośc do siebie, jego żona dawno już zamężna po raz wtóry on chyba ze 3 już obraca a ja nadal w czarnej dupie związek z żonatym zniszczył mnie do cna nie poskładałam się do tej pory mimo że mineło już 5 lat zżera mnie poczucie winy i poczucie bycia szmatą która rozbiła małżeństwo i to co zrobiłam jak wybrał żonę..z którą się i tak rozwiódł ale to mi nie daje spokoju ani żyć normalnie, żałuję że ten człowiek stanął na mojej drodze, żałuję wszystkiego co z nim związane ale mimo to poczucie winy nie pozwala mi normalnie funkcjonować po 5 już latach od zakończenie historii :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 84596123
Ja już żadnemu facetowi nie zaufam. Chciałabym się jednak związać z jakimś wartościowym okazem, oczywiście w żadną szaleńczą miłość już nie uwierzę. Miło byłoby jednak mieć kogoś kto jest wsparciem, kto NIE !!!!!!!!!!!!!!!!! oszukuje, nie kłamie. Nie wiem, może pewnego dnia ktoś tam na górze uzna, że odpokutowałam już wszystkie moje grzechy i należy mi się teraz coś dobrego. Mam 34 lata, własne mieszkanie, dobry samochód, bezpieczeństwo finansowe, przyjaciół, świetną pracę. Po rozwodzie zaczęłam przesadnie dbać o sobie, zainwestowałam w osobistego trenera, zabiegi medycyny estetycznej - słowem wyglądam dziś dużo lepiej niż wtedy gdy miałam 20 lat. Chciałabym mieć dziecko - Tobie radzę daleko idącą ostrożność. Nie wiem czy powinnam Cię do tego namawiać ale jeśli chcesz mieć pewność może poproś jakaś koleżankę, której on nie zna aby przez kilka dni za nim pojeździła, może mały podsłuch, gps w samochodzie- będziesz wiedziała gdzie naprawdę jeździ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pna doktor Czas
Zaufasz moja droga, tylko czas jako lekarz tu musi wkroczyc. Mnie moj ex maż wystawił do wiatru jak byłam w ciazy z drugim dzieckiem. pozbierałam sie. Trwało to troche, ale udało sie. I spotkałam mężczyznę teraz juz mojego meża i zaufałam i jestem szczesliwa,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a uważacie, że niesłusznie was pozostawił czy zawiniłyście troche? jak sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest wiele kobiet
nie bylam zamezna, ale jest dziecko odszedl do bylej z ktora nie byl kilka lat nie wiem co u nich- nie interesuje sie tym wczesniej wyzywal ja od szmat, jako,ze chciala sie z nim rozstac po 7 latach, dzis zapewne ja kocha..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczotkowalnia
wywaliłam qrwiszcze, wyrzuciłam wszystkie jego rzeczy do śmietnika, zdjęcia spaliłam, zmieniłam dom i meble, pomogło :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 84596123
Czy zawiniłam? Pewnie tak bo w końcu nie byłam żoną podobną do jego matki - kobiety dla której szczytem życiowych marzeń było usługiwanie mężowi i dzieciom. No ale czy fakt, że żona wymaga by mąż w domu robił to co ona ( prał, sprzątał, gotował - wszystko po połowie) jest powodem do szukania kochanki i rozwodu? Z drugiej strony jeśli przez 10 niemal lat mu to nie przeszkadzało. Były mąż decyzję o odejściu tłumaczył dość chaotycznie. Raz, że się szaleńczo zakochał, dwa, że coś się w nim wypaliło, że chciałaby mieć dziecko ( co było podłe z jego strony bo przez rok przed jego odejściem staraliśmy się o dziecko!) i dziesiątki innych powodów. Sama nie wiem widocznie mu się znudziłam, zostawił mnie dla kobiety w moim wieku, z wyglądu dość do mnie podobnej - może lepiej ode mnie gotowała, nie wiem. U nas sytuacja jest dość skomplikowana, ponieważ od zawsze miałam świetny kontakt z jego siostrą, do dziś się przyjaźnimy, widujemy się niemal co weekend, robimy sobie wspólne wypady do SPA- ona podobnie do mnie jest rozwiedzioną, bezdzietną kobietą po 30. Podczas rozwodu to mi dopingowała, pomagała pozbierać się psychicznie, wiem więc co u mojego eksa i obecnej rodzinki się dzieje. A Wy jakie macie kontakty z rodziną byłych mężów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci sa nic niewarci
84596123 juz raz to zrobilam bo powiedzial mi ze wychodzi do kumpli i nie wraca na noc wiec napadly mnie takie nerwy ze zadzwonilam po kolezanke i go sledzilysmy ale nic nie wyszlo bo jednak pojechal do tych kolegow... widzisz ja mam taka chora sytuacje ze wciaz z nim mieszkam i czasem mam wrazenie ze on tego wszystkiego zaluje ze sie rozstajemy a czasem jest taki obojetny albo juz mi sie wydaje bo juz mam obsesje na punkcie tego wszystkiego...i ile razy go pytalam nigdy nie powiedzial ze ktokolwiek jest i znaczy wiecej ode mnie tylko wciaz zapewnia ze tak nie jest ze on po prostu musi sie uporac sam z soba...a to juz inna historia. Czy ja zawinilam ze tak sie zakonczylo nasze malzenstwo? nie wiem, czasem mysle ze tak bo bywam dziwna ale jak sie kogos kocha to mimo wszystko a nie za cos, wiec mysle ze nie, zawsze przy nim bylam i go wspieralam i zawsze mogl na mnie liczyc i wicaz moze i on dobrze o tym wie!i uwazam ze to jego wina w wiekszosci!!nie ma ludzi idealnych i zwiazkow idealnych i jestem pewna ze to minie i on zrozumie co stracil i bedzie chcial to naprawic ale czy wtedy ja bede na to gotowa?nie wiem... Jesli chodzi o kontakty z rodzina, to w sumie z jego mama nie rozmawialam od swiat bozego narodzenia, bo jestesmy zagranica ale z jego bratem ktory tez tutaj jest mam dobre relacje i napewno nie raz jeszcze sie z nim spotkam na piwo czy kawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała 78
a ja cierpię tak, ze juz chyba bardziej nie mozna. Zostawił mnie po 16 latach, odszedł do innej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anelirdam
witajcie, Jeszcze do niedawna też myślałam że zawiniłam, że nie byłam dość dobrą żoną, że za dużo wymagałam, że trzeba było bardziej się starać...praktycznie całą winę za rozpad małżeństwa wzięłam na siebie mimo że to ex mnie zostawił. Rozpoczęłam terapię...powoli dociera do mnie że za rozpad związku odpowiadają 2 strony, że mój ex nie był na tyle dojrzały by chociaż część z tej winy wziąć na siebie. Powoli dociera do mnie że nie jest tak że za wiele wymagałam w związku i pragnęłam nie wiadomo i czego (dziecko, wspólny kąt czy to za dużo?), tylko mój ex nie był na tym samym etapie związku, nie dojrzał do tego wszystkiego i po prostu postanowił się wycofać, poszaleć.Zaczynam patrzeć na to co się stało z innej perspektywy i myślę, że może jednak kiedyś jeszcze komuś zaufam...ale do tego potrzebny jest czas. Pozdrawiam Was wszystkie nie dajcie sobie wmówić że ponosicie całkowitą winę za rozpad związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zielona Natalia 34
U mnie było tak. Po 4 latach wspólnego życia on doszedł do wniosku,że jego życie to marazm.On potrzebuje adrenaliny,wciąż nowych doznań.Ja nie potrafiłam tego zapewnić,wolę normalne,spokojne życie.On wolał imprezy,chlanie to i panienki się napatoczyły. Wiem,że teraz nie jest w żadnym stałym związku,bo woli przelotne,nic nie znaczące romanse,przygodne znajomości.On nie chce się wiązać na stałe,bo twierdzi,że to go ogranicza za bardzo.Po prostu nie dojrzał do małżeństwa,woli być wolnym strzelcem bez zobowiązań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×