Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cleo2012

Życie po poronieniu - jak dajecie sobie radę?

Polecane posty

cześć arbuzowa u nas też sporo dziewczyn zaszło ostatnio, szefostwo wściekłe bo zaraz poszły na L4 ,ale ja im się nie dziwię słuchać wrednych komentarzy codziennie i złośliwości to po co nerwy psuć, to lepiej odpocząć, bo i tak po macierzyńskim by powrotu nie miały. W tamtym roku dziewczyna miała zwolnienie od gina bo torbiel jej na jajniku się zrobił, to jak wróciła to zaraz wypowiedzenie dostała, bo myśleli że zaraz będzie chciała zajść w ciążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paranoja się zrobiła teraz. Przecież po 33 dniach zwolnienia płaci nam zus. Strasznie się boję ale nic nie poradzę pozostaje nadzieja, że moze nie zwolnia, a pracę mam swoja drogą strasznie stresująca nie wyobrazam sobie pracować w ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, ostatni okres miałam 18 grudnia 2011. Cykle miałam 30-31 dniowe. Pozytywny test ciążowy wyszedł 16stycznia 2012, beta rownież była pozytywna. U lekarza byłam 1lutego 2012, ponieważ mialam plamienia. Po zrobieniu USG stwierdził że widać pęcherzyk ciążowy, ale jest także to krwawienie w środku, przepisał m leki, i kazał leżeć. Zastosowałam się do zaleceń. Krawienie ustąpiło po 4 dniach. Na kolejnej wizycie byłam 13 lutego 2012, gdzie po badaniu lekarz stwierdził poronienie samoistne, niebyło już ani pęcherzyka ani krwawienia. Najmocniej krwawiłam 3 lutego wiec pewnie tego dnia miało to miejsce. Lekarz tego 13 lutego dalej kazał przyjmować duphaston przez 10 dni, tylko mniejszą dawkę aby okres mi się całkiem nierozregulował. Powiedział że bo tych 10 dniach powinnam dostać okres. I właśnie tutaj zaczyna się mój problem, poroniłam prawdopodobnie 3 lutego, a od tamtej pory niedostałam ani okresu,ani żadnego plamienia zupełnie nic. I niewiem co mam o tym myśleć, poronienie obyło się bez żadnego zabiegu po nim. Otóż od jakichś 2 tygodni mam taki biały śluz..a od 3 dni strasznie bolą mnie piersi... Czy ktoś miał kiedyś podobną sytuację, albo wie o co w niej chodzi? ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takiej sytuacji nie miałam i nie znam nikogo kto by miał. może powinnaś zgłosić się do lekarza ? bo nigdy nie wiadomo co się z nami dzieje, a tak lekarz Cię zbada i będzie wiedział co i jak a tak przez internet to trudno coś poradzić a nie wolno bagatelizować jakich kolwiek sygnałów które wysyła nasz organizm. jak w ogóle można zwalniać kobietę z pracy bo zaszła w ciąże ? to jest jakaś paranoja ;/ dzieci jest coraz mniej a wszyscy z rządem na czele robią wszystko aby było ich jeszcze mniej ;/ tu zwalniają z pracy, tu ten 23% VAT na ubranka, o szkole nie wspominam jak co roku zmieniają książki... teraz zapewne większość kobiet nie zdecyduje się na dziecko ze względów finansowych... paranoja jakaś, Mammatia dziękuje za słowa pocieszenia i że się wstawiłaś za mną:) po tym poronieniu bardzo się zmieniłam :( kiedyś bardzo chciałam mieć rodzinę, nie wyobrażałam sobie życia inaczej a po tym poronieniu dosłownie nie nawidze dzieci :( nie mogę znieść ich widoku :( chodziłam do psychologa ale nie pomagało mi to, czułam się nierozumiana :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama Aniołka może czas trochę zaleczy tą ranę w twoim sercu...czasem potrzeba go wiecej czasem mniej. Sayuri12332 U mnie nic nie kazano brać już po poronieniu. Dostałam nawet zielone światło na starania. Duphaston zatrzyma owulację, jeśli ma ona wystąpić bierze się go przecież już po. Nie wiem jak to się ma do tego niby wyregulowania cyklu hmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA!
poroniłam w 13tyg.wcześniej bolał mnie brzuch,byłam u ginekologa,to powiedział,że musi boleć,bo się macica rozrasta.wieczorem było po wszystkim.poszłam do toalety,i tam wszystko mi wypadło.w szpitalu,po czyszczeniu jedna wielka rozpacz,położyli mnie na sali z matkami z noworodkami.teraz mam 11letniego synka.ale o tamtym wciąż pamiętam,czasem mi się śni w nocy,zawsze jako dziewczynka.pozdrawiam mamy aniołków.trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! Ja niby byłam sama na sali, ale drzwi miałam cały czas otwarte a tam po korytarzu chodziły dziewczyny z brzuszkami, słychać było płacz noworodków. Okropne uczucie. Myślałam że mi serce pęknie, że moje dziecko nigdy tak nie zapłacze, bo go nie ma :(. Pokłóciłam się dziś z mężem, chodzę dziś taka zła, że byle co i już wybucham i płacze zaraz :( chyba moje hormony oszalały po tym wszystkim :( A jak wam mija dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sayuri12332 najlepiej by było jakbyś poszła do lekarza,bo różne rzeczy mogą się dziać, a lepiej dmuchać na zimne. Mam nadzieję że wszytko będzie ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się kręcę dzisiaj tylko po domu. Trochę posprzątałam. W sumie nic ciekawego. :-) zarejestrowałam się na czwartek do gin na kontrolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę sobie dać rady :( siedze i rycze jak bóbr, weszłam dziś na nk wszędzie zdjęcia dzieci albo znajomych w ciąży :( wyszłam na zakupy wszędzie młode mamy z wózkami. Jestem załamana tym, że ja nie mogłam mieć tego dziecka, że mi je odebrano :( dobija mnie ta bezsilność i to czekanie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cleo Przykro mi, że ci tak ciężko może czas trochę zaleczy twoją ranę w sercu...niedługo znowu będziecie mogli się starać :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
arbuzowa mnie najbardziej dobija to czekania, dni się tak strasznie ciągną :( , i ta bezsilność że nic nie mogę zrobić, że nic ode mnie nie zależy :(. Perspektywa kolejnych starań mnie przeraża, boje się że nie będzie nam się udawało zajść :( że miną miesiące albo lata :( a ja nie zostanę mama. Z doświadczenia wiem, że najszybciej się udaje jak się odpuści, ale ja nie wiem czy dam radę odpuścić, martwie się że będę co miesiąc się nastawiała na ciążę :(. Do pracy nie mam po co wracać tak jak wspominałam, dziś dostałam sms od koleżanki żebym jak najdłużej ciągneła zwolnienie bo wypowiedzenie na mnie juz czeka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cleo przytulam na pewno wam się uda!!! a praca jakaś też się znajdzie. Ja wracam do pracy w sobote bo mi gin zapewne nie przedłuzy a pojde na nfz bo przez pobyt w szpitalu skończyła się kasa i mam tylko na najpotrzebniejsze rzeczy, taz ze nie wiem co bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Sayuri
jeśli od poronienia współżyłaś bez zabezpieczenia możesz być w ciąży. Ja też poroniłam samoistnie w 7 tyg, bez zabiegu i już 4 tyg później byłam w ciąży kolejny raz. Synek zdrowy jak ryba śpi obok mnie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, dziekuję za wasze odpowiedzi. Właściwie to współżyłam,ale to był stosunek przerywany..tak jakoś wyszło.. a myślałam że tak wcześnie niemożna znowu zajść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też mam nadzieje że mój ból kiedyś minie, że jakoś wszystko się ułoży. I tego samego życzę Wam. Na razie nie chce nic przyspieszać ani niczego na sobie wymuszać, chce na spokojnie przeżyć żałobę i wiem że ja tego czasu będę potrzebowała więcej niż inne kobiety. bardzo się ciesze ze chodzę jeszcze do szkoły że mam masę zajęć, lekcji, nauki że czasem po prostu nie mam czasu żeby płakać. ale jak przez cały dzień napatrzę się na dzieci to już gdy leże w łóżku łzy mi same do oczu się cisną bo jakoś tak serce mi się kroi jak patrze na ich uśmiechnięte twarze, machające rączki,a najbardziej mnie boli jak słyszę jak dziecko woła mamo. a jeśli chodzi o to że umieszczają Nas osierocone mamy z ciężarnymi na sali to słyszałam niestety... nie rozumiem jak lekarze mogą być tak nie czuli na nasz ból ?! przecież liczy się nasz stan fizyczny jak i psychiczny, przecież po takich przeżyciach może być nam gorzej i możemy bardziej cierpieć ! nie rozumiem jak lekarze nie zwracają na to uwagi ! ale na szczęście nie wszędzie tak jest i istnieją lekarze anioły. ja co prawda słyszałam płacz dzieci na korytarzu a serce mi się kroiło a co dopiero jak bym miała leżeć z ciężarną :( na sali ze mną leżała taka dziewczyna która parę lat temu też poroniła i jej obecność dużo mi pomogła. nie rozumiem jak można kogoś zwalniać, zwłaszcza kobiety które przeżyły coś takiego ! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Omelka....
Witajcie tez niestety mam za soba to przykre doświadczenie. straciłam dziecko w 21 tc. Urodzilam corke, lekarz powiedzial ze tak bedzie lepiej jezeli planuje kolejną ciąze, fizycznie szybciej dojde do siebie. Psychicznie? juz chyba nigdy nie zaznam spokoju. Od tamtego dnia minęło 5 lat. Teraz mam druga coreczke. Zosia ma 2,5 roku i wierze ze z moim Aniolkiem - Hania spotkam sie w innym lepszym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak dużo kobiet to przeszło a ten temat nadal jest tabu :( w tv robią jakieś bzdurne programy zamiast zrobić coś właśnie w tym kierunku, łatwiej by było posłuchać innych historii i dojść do siebie, a tak wtedy myślimy że to my jesteśmy beznadziejne bo nie zdajemy sobie sprawy ile kobiet to spotkało:( jesteśmy spychane na boczny tor tak jak by nas i tych dzieci nie było :( bardzo mi przykro, to musiało być okropne jak każda strata dziecka :( ale najważniejsze że Ci się udało, a z córką aniołkową na pewno się spotkasz, czeka tam na górze na Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zgodzę się z Tobą Mamo Aniołka. Temat poronień już dawno nie jest tematem tabu. Można o tym normalnie rozmawiać, jak straciłam ciążę to mogłam o tym spokojnie rodzinie i znajomym powiedzieć. I byli bardzo przychylni. Dzięki temu szybko doszłam do siebie. Są też fora gdzie można o tym pisać. Są programy w TW co najmniej kilka widziałam czy czytałam artykułów. Ale dużo zależy od Twojego własnego podejścia do tego co się stało. Czasu się nie cofnie, nie mamy też magicznej różdżki żeby temu zapobiec. Niestety poronienia były są i będą. Ja trafiłam na niezłą opiekę w szpitalu, przyjazną panią dr która się mną zajęła, dała osobną salę wszystko wyjaśniła. Dzięki temu nie mam traumy z tym związanej. Swój żal smutek wypłakałam w ramię męża i na forum. Choć kolejna ciąża była trudniejsza, ale jest ok. Mam dobrą opiekę, już niedługo urodzi się nasz córeczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Omelka....
nie wiem czy to temat tabu czy nie ale fakt faktem, ze to temat drażliwy i niezwykle delikatny. Każda kobieta przezywa to inaczej: jedne chca sie wygadać, inne dusza to w sobie. Tak samo jak otoczenie, nasi najbliżsi, czasami poprostu nie wiedza jak sie mają zachować, co powiedziec bo zwykłe bardzo nam przykro wydaje sie byc czyms banalnym. Ja zerwałam kontakt ze wszystkimi, nie chcialam rozmawiac o tym co sie stało, plakałam jedynie przy męzu. Wszyscy to usznowali. MIlczałam 2 miesiace. Zaszyłam sie w domu. Ale to co sie dzieje w szpitalach na oddziale to jest nieludzkie. Tez leżałam w sali z 4 babkami ktore juz były byly w terminie. Myslałam ,ze zwariuje. Po porodzie po 12 godzinach wyszłam do domu na wlasne żądanie. Nie byłam w satnie tam leżec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja leżałam na sali z babeczkami, które nie były w ciąży tylko z ginekologicznych powodów. One bardzo mi pomogły. Na sali obok leżała dziewczyna po poronieniu i cały czas strasznie płakała, aż wezwali do niej psychiatrę. W nocy drzwi były otwarte i słyszałyśmy jak położne podpinają ciężarną do urządzenia, przez które słychać bicie serca dziecka. Niosło się to całym korytarzem. Dziewczynę, która bardzo rozpaczała wypisali do domu. Cały ten personel szpitala w ogóle nie potrafił zająć się tą dziewczyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Omelka....
mój mąż sie zapytał pielęgniarki jak to możliwe ze kobieta która straciła dziecko, urodziła martwe, może leżec z kobietami ktore za chwile urodzą i na sali non stop tylko rozmowy o wyprawce, wózkach imionach itp. Odpowiedz pielegniarek była jedna: wzruszenie ramionami. Wiec jak to mozna komentować. Nikt nie ma za złe tym kobietom że się cieszą, to nie ich wina ze spotkalo mnie to co spotkało ale ile trzeba miec oleju w glowie zeby kłasc kobiety po poronieniu razem z nimi w sali. No cóz nasza sluzba zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja!
najgorsze jeszcze jest pocieszanie,typu;masz jeszcze czas,będziesz miała jeszcze dzieci,młoda jesteś(miałam wtedy 18lat).ale ja wtedy nie myślałam o innych dzieciach,tylko o tym jednym,które chciałam mieć,było wyczekiwane,kochane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taki już nasz los. Mnie samej będąc na miejscu tych cieżarówek niezręcznie byłoby leżeć na 1 sali z dziewczyna, która poroniła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chyba zależy od osoby. Ja pierwszy dzień przepłakałam. Ale następnego ( już po zabiegu) jak tylko mogłam chodzić byłam u dziewczyn które leżały ze mną wcześniej na patologii ciąży. Potrzebowałam ich towarzystwa, były miłe i taktowne. Z niektórymi mam do dziś kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Omelka....
Moze to faktycznie rzeczywiście zalezy od osoby, jak sobie radzi ze stratą. Ja nie umialam sobie poradzić. Miałam depresje, nie jadłam, nie spałam. Cały czas myslałam ze to była już polowa ciązy. Tak naprawde dopiero po tylu latach potrafie o tym mówic bez wycia ale to nie oznacza ze rozliczylam sie z tym czasem, nie i nigdy sie z tym nie poggodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja szybko sobie poradziłam ale u mnie to była wczesna ciąża, i od razu mogę się starać i na tym się skupiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Widzę że od rana jesteście. Jak wam mija dzień? Ja trochę ogarnęłam mieszkanie, zrobiłam szybkie zakupy. obiad jest i teraz mam czas dla siebie już. Wkurzam się strasznie bo 3 dzień nie mogę się dodzwonić do przychodni, by dowiedzieć się czy są już wyniki cytologi, nikt nie odbiera, albo mają zajęte. Normalnie coś trafia bo kazali dzwonić i pytać. Dziś się trochę uspokoiłam i narazie jest w miarę. Do 11 kwietnia mam zwolnienie, potem pójdę po świętach do mojej gin na kontrolę i zobaczymy co będzie. Powoli będę musiała się rozglądać za pracą, bo w mojej czeka mnie wypowiedzenie. Ostatnio oglądałam w tv program, w którym narzekali, że w Polsce zbyt mało dzieci się rodzi, ale w takich warunkach jak panują to cud, że w ogóle się rodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×