Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

luska46

Mamusie Grudzień 2012 :)

Polecane posty

Gość dzidka-2012
Luśka widzę, że Tobie troszkę gorzej wychodzi trzymanie diety, ja jednak z myślą o dziecku sobie odmawiam, bo wiem, że jemu to by nie służyło. Dziś zjadłam kawałeczek ciasta, ale na podwieczorek i miałam cukier w normie, bo po południu zawsze mam za niski. Ja jestem w 27 tygodniu i też sobie myślę, że jak zacznę 30 tydzień, to już będzie strach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iwka, ha, oczywiście, że ew użycia grilla (elektrycznego co prawda ale zawsze) jest przewidziane jakby co (podobnie jak frytkownicy no i oczywiście piekarnik, mój drugi ukochany). nie martwię się tyle obiadami, bo zwyczajnie kupię dziś "gotowce" i będę miała trochę roboty z głowy, oh yeah, raczej martwię się jeśli najdzie mnie ochota na ciepłe mleczko, jajeczko, paróweczki na śniadanie.to będzie prawdziwy dramat.lepiej żeby elektryk pojawił się w przeciągu tygodnia.inaczej nie chciałabym być w jego skórze. ogólnie nikomu nie życzę mieć na drodze wkurzonej ciężarnej...mnie. i wiem, moja Droga, że zawiesiła się córka w poprzek bo JEJ tak wygodnie :-) do tego mamusia zapewniła jej sporo przestrzeni w brzuszku, więc korzysta (i słusznie) i się przekręca i wierci kiedy tylko ma ochotę :-) mamita, ten Twój wpis pachnie...hmmm....co to było..optymizmem, czy jak..? ;-) ale mogę się mylić bo u mnie optymizm został wyparty przez inne trudne słowo- cynizm (w wersji ciężarnej). gratuluję humorku (i zazdroszczę, a co...;-) ) dzidka, no worries, u mnie 30 na karku od paru lat plus zaczęty 30tydzień i powiem Ci, że mimo wszystko da się z tym żyć ;-) "cukierkowe" mamy - dacie radę! niech moc będzie z Wami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, w teleexpresie mówili dziś ,że można przez dwa miesiące oddawać krew pępowinową do banku krwii, we Wrocławiu i innych dużych miastach. Całość finansuje NFZ. Tylko tyle powiedzieli. Nie było konkretniejszych informacji. Gdyby któraś trafiła na bliższe info, niech napisze albo linka wrzuci. Może warto przyjrzeć się bliżej całej akcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej U nas dziś też był ten lepszy dzionek :) mimo brzydkiej pogody. Ale co do humorków i wahań nastrojów to miałam ostatnio tak, że bez powodu płakałam pół dnia... a następnego dnia śmiałam się dosłownie cały dzień :) znajomy mówił, że się chyba trawki napaliłam hehe a nigdy tego nie robiłam a już na pewno nie w ciąży, rozmawialiśmy przez telefon ( trudno to nazwać rozmową, bo 40% czasu to był śmiech). Dziwne, ale cóż ciąża wytłumaczeniem na wszystko :D Pępek jeszcze mam a tej kreski ciemnej nie mam. Dzidzia też jeszcze leży pionowo głową do góry, ale jeszcze zdąży się obrócić na pewno. A co do tej wagi to hmmm ja ważyłam 4 kg jak się urodziłam, nie wiem jak M ale patrząc na Niego to hmmm chyba też dużo ważył bo jest Duuuuży mimo fizycznie ciężkiej pracy. Także nie wygląda to różowo a dzidzia moja w 27 t.c ważyła już 1200 g także muszę się dobrze przygotować psychicznie. Dużo tam dziś napisałyście... hm, pranie planuję zrobić po niedzieli bo w weekend będę miała dodatkowe ciuszki od znajomej także zbiorę co trzeba i będzie wielkie pranie oby tylko pogoda dopisała :) Wózeczek mają kupić dziadkowie (zadeklarowali się) nie są zacofani więc nie będę im nic sugerować, powiedziałam tylko oby nie różowy, bo nie przepadam za tym kolorem a reszta nie jest aż taka istotna a na pewno doskonale sobie poradzą :) łóżeczko już jest, i właściwie większość ogarnięta ale bardzo ogólnie tzn. w teorii, wiem co i jak i gdzie, ale wykonanie zostawimy już na listopad :) tzn. ustawianie i urządzanie. Ze względu na konflikt psychiczny, bo ciężko tak codziennie spoglądać na piękne łóżeczko, z nowiutkimi kocykami i pościelami a dzidzia jeszcze daleeko. Dlatego poczekam jeszcze troszkę. :) Cukierkowe mamy podziwiam naprawdę, bo jak przez pierwszy okres ciąży miałam wstręt do słodyczy, to teraz... jak nie ma w domu czekolady to dostaję szału i lecę do sklepu :) ale przytyłam na szczęście tylko 7,5 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karmin
U mnie drogę remontowali przed (autostradę) przed samym moim porodem (pierwszym). Światła nas nie ominęły ;-) Ale i tak nie urodziłam. Co ciekawe do porodu jeździłam trzy razy, bo myślałam że to już... W końcu moja gin mówi: Dajcie jej oksytocynę i niech już urodzi, bo na paliwo tyle wyda, że na pampersy jej zabraknie i urodziłam. a to dla Smęciaczków, ja zawsze płaczę przy tym... http://www.youtube.com/watch?v=LjCdM2TJbSM&feature=related

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamita dziękuję za słowa otuchy, wieje od Ciebie optymizmem ale to akurat bardzo miłe, dobrze czyta się to co piszesz. Ja... hmmm po prostu się boję, jutro rozpoczynam 31 tydzień czyli 30 będzie skończonych i strach już na tyle się uwidocznił że pomimo deklaracji że prać zacznę pod koniec października już nie zwlekam i piorę. Dziś cały czas walczyłam z ciuszkami, dużo tego, ale posegregowałam i te które dostałam "większe" poszły jeszcze do piwnicy, wrócą w swoim czasie, tych które mam na najbliższe miesiące i tak jest bardzo dużo. Nika W czwartek mam Szkołę Rodzenia i proponowali przyjść pół godzinki szybciej bo będzie rozmowa właśnie o pobieraniu krwi pępowinowej, jak tylko czegoś sie dowiem więcej to na pewno dam znać na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karmin znam to ! kojarzy mi się bardzo z dzieciństwem, z rodziną, rodzicami, z mamą często słuchałam tę piosenkę. Łzy cisną się do oczu, chyba łatwiej się wzruszam, heh na pewno łatwiej, nie trudno doprowadzić mnie do płaczu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karmin
no ja właśnie też. nawet na reklamach, jak są te chore dzieci itd... a tę piosenkę (oczywiście w gorszym wykonaniu) śpiewam mojej Córeczce przed snem. Albo Małego Księcia, albo Wojtusia... Kurcze, jest takich piosenek kilkanaście ;-) biedne to moje dziecko ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mi nie działają głośniki :( A poza tym, temat chyba jeszcze nie poruszany- poród i osoba towarzysząca, z naciskiem nie na poród ;) Bardzo chciałabym, aby mój M mi towarzyszył, przynajmniej póki nie zacznie się typowy poród z krwią itp, myślałam, że to już z nim uzgodniliśmy, ale dziś między wierszami znowu się dowiedziałam, że najchętniej w ogóle by nie uczestniczył. On boi się szpitali, jak widzi krew to mdleje, i.. sama nie wiem. To ja przez 9 miesięcy jestem w ciąży, mam wszystie miłe mniej miłe dolegliwości, których też częściowo nie lubię, a on nie może mi towarzyszyć, skoro go najzwyczajniej na świecie go potrzebuje i czułabym się najlepiej w jego obecności??!!??!! Tyle a propos mojego pierd.. optymizmu, śladu już po nim nie ma. A jak u Was to wygląda? Jestem za mało wyrozumiała? Cała dyskusja wywołana oczywiście pierwszymi zajęciami w szkole rodzenia. Dobranoc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamita, skoro potrzebujesz jego oparcia i obecności to mu to powiedz, ale jesli On nie czuje potrzeby byci ana porodówce to siłą zaciągnięty nie zapewni Ci tego czego od niego oczekujesz... sama zawsze mówiłam ze mnie mąż na porodówce zbędny, On też nie wyobraża sobie tam być... przyznaje że im bliżej porodu tym częściej pojawiają sie myśli ze fajnie byłoby mieć kogoś bliskiego przy sobie, ale zaraz dochodze znowu do wniosku że jednak nie chciałabym zeby widział poród skoro tego sam nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ja nie chciałam nikogo przy porodzie, ale jak rodziłam Jakuba to była ze mną przyjaciółka.tak naprawdę we właściwej fazie porodu to jest obojętne czy ktoś jest z tobą czy nie... Kobieta zupełnie się wyłącza i nic nie jest ważne , gdzieś tam słyszysz tylko polożna lub - i lekarza. Faceci nie nadają r-d na porodówke wg mnie, ale to tylko moje zdanie wynikające z mojego nastawienia. W mojej obecnej sytuacji i tak będę sama bo będzie raczej cc. A jak faktycznie facet ma być tam żeby zrobić ci przyjemność to nie ma nic gorszego niż oglądanie nafoszonej twarzy i napiętej atmosfery i porod jednocześnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki :) Mój mąż długo nie mógł się przyzwyczaić, że zostanie tatusiem i czułam się na początku trochę samotna. Teraz powolutku to się zmienia, bo Dzidzia zaczęła Go trochę rozczulać tzn. jak mnie przytula to Tosia zawsze kopnie Go w rękę i On tam do Niej też puka :) także już jakiś kontakt jest i jest mi z tym lepiej. M stał się bardziej troskliwy i w ogóle co jest miłe, bo całe dnie Go nie ma to się trochę odzwyczaiłam. A co do porodu to decyzja nie zapadła. Zawsze mówiłam, że bym nie chciała i chyba przy tym zostanę. Będzie gdzieś obok ale raczej na korytarzu chyba. Co tam dziewczynki jakie plany na dziś?? ja dziś wybieram się na usg :) także zobaczę jak moja kruszyna urosła. I pewnie odwiedzę Lumpeksy po drodze bo za oknem pięknie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie czekam na usg pod gabinetem.. Zobaczymy co dziś nowego ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama Zobaczysz swoich dwóch łobuziaków :) ja już też nie mogę się doczekać, ale to dopiero ok 13 idę. Od rana humor super jak wiem, że dziś zobaczę kto się tak rozpycha :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. Ja chorobowo wychodzę na prostą. Pogoda piękna :) Dajcie znać jak tam maluszki po usg :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karmin
Mój mąż uczestniczył w porodzie naszej Córeczki. I powiem Wam jedno: Żałuję! Ale nie dlatego, że coś było nie tak. On po prostu każdemu potem opowiadał, a mnie to wkurzało, że to takie cudowne, wspaniałe i w ogóle. Jak koleżanka miała rodzić i jej mąż się zastanawiał to mój zawsze powtarzał, że jakby co, to on chętnie go zastąpi. ;-) Naprawdę, dla mnie to był koszmar, cały poród, a on tak każdemu opowiadał jakbyśmy oboje wnioebowstąpienia tam doznali. A teraz nawet nie chce o tym słyszeć, że mogłoby go nie być. I jak ja mówiłam, że było okropnie, że bolało itd., to on mówił, "no coś Ty, może bolało, ale w ogóle przecież było super". Chyba minął się z powołaniem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karmin
Ale tak naprawdę to jedną rzecz zauważyłam. Ze przy mnie był mąż i położna i pielęgniarki były dla mnie bardzo miłe. obok rodziła sama kobieta i autentycznie słyszałam jak położna na nią ryknęła: "'proszę się tak nie drzeć, w końcu to Pani trzecie dziecko". I wtedy sobie pomyślałam, że może one myślą, że taka rodząca to w tych bólach niewiele zapamięta, ale taki małżonek obok to zupełnie co innego... Ale to tylko moje spostrzeżenia, i to z konkretnego szpitala i porodu. Może niektóre kobiety po prostu trzeba .... właściwie nie wiem, chyba jednak nie powinna była się tak odezwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamita, fakt, rozczarowanie zawsze boli, zwłaszcza, jeśli czegoś bardzo pragniesz. Rozumiem. Jednak, chyba zmuszanie M do partycypowania w czymś co już teraz go przeraża, nie jest tym czego byś sobie mimo wszystko życzyła..? Troszkę go rozumiem, bo mam taki sam problem z widokiem krwi, jak on i jeśli mam być szczera, też wolałabym nie być przy porodzie Tosi :-D spojrzyj na to z tej strony- lepiej, że zaczęliście gadać o tym teraz, na prawie 3mce przed, niż TUŻ przed. i Ty i on macie okazję się przygotować psychicznie- ty na ewentualność, że go nie będzie, o on- może właśnie dzięki szkole rodzenia i postawie innych tatusiów, zmieni zdanie i będzie Cię wspierał przy ramieniu? tak czy siak, myślę, że powinnaś mu wytłumaczyć bez zbędnych złych emocji co czujesz. może to wystarczy, aby go przekonać? a jeśli nie- pomyśl czy jest ktoś inny, kto mógłby być tam razem z Tobą i Cię wspierać. nie ma co się na faceta wkurzać- popatrz ile jeszcze będzie miał okazji, żeby się wykazać już po urodzinach dzidzi :-) życzę powodzenia :-) biorę się za szarlotkę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość titucha
Kochane mamuśki, pytanie mam w zasadzie do mam które już przeżyły poród. Wczoraj miałam mega nieprzyjemną sytuację i bardzo bardzo się przestraszyłam. Bolał mnie brzuch ( jak przed okresem) i miałam skurcze, ale nie tak jak zawsze raz na nie wiem ile czasu ale regularnie co 3 minuty...Wzięłam nospę fortę szybciej niż powinnam według "rozkładu" i postanowiłam poczekać. Skurcze jakiś czas po nospie stały się coraz mniej częste i w końcu znów prawie minęły a w zasadzie stały się znów takie jak zawsze. Postanowiłam poczekać do dziś, jest spokojnie i w zasadzie nie wiem co mam robić? ostatnia wizytę u gin miałam na początku września, teraz kolejna dopiero 2 październik a mój lekarz przyjmuje bez zapisów tylko jak jest krwawienie. No i nie wiem co dalej? czy to były skurcze przepowiadające i powinnam coś z tym zrobić czy po prostu kontrolować i czuwać, bo to 30 tydz i na poród stanowczo za wcześnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzidka-2012
Mój mąż chce być przy porodzie, ale zdecydowaliśmy, że w końcowej fazie wyjdzie, wtedy kiedy jest najgorzej poczeka na korytarzu i wejdzie jak już będzie po wszystkim. Jedno jest pewne, to musi być jego decyzja, ja w zasadzie się cieszę, że będzie, ale jakby nie chciał to też dobrze, bo sama też sobie poradzę, nie ma wyjścia. Najważniejsze, żeby nikogo nie zmuszać, bo wtedy atmosfera wcale nie będzie fajna i dostarczy nam tylko stresu dodatkowego. Dajcie swoim facetom zdecydować i uszanujcie to, że oni nie są stworzeni do rodzenia :) Takie jest moje zdanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karmin Rozśmieszył mnie Twój wpis :) fajnego musisz mieć tego męża, mój póki co nie pała aż takim optymizmem co do tej sprawy. Chociaż dla facetów to może rzeczywiście jest jakiś cud bo my przez 9 miesięcy wiemy, czujemy to dzieciątko, mówimy do Niego :) i ogólnie dla nas to dziecko już jest. Na usg widzimy jak ssie palec albo macha rączką :) mamy chyba większą świadomość, że Dzidziuś tam sobie już żyje swoim życiem :) a do partnerów chyba dopiero w chwili porodu dochodzi, że jest ten człowiek. To chyba ten instynkt macieżyński którego mężczyźni mogą Nam pozazdrościć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titucha, fakt, nie rodziłam, więc jeśli "już-mamy" mnie skarcą, przyjmę to z pokorą. ale- nie wydaje mi się, aby skurcze przepowiadające ustąpiły po zaledwie nospie..? zabrzmiało to trochę groźnie, co napisałaś, pewnie na Twoim miejscu zadzwoniłabym do gina i upierała się, aby mnie przyjął. w ogóle co to jest, że przyjmuje bez zapisu, wtedy kiedy się krwawi ? krwawienia są groźne w I tc, potem nie zdarzają się często , a w IIItc chyba fakt, że ma się skurcze czy też, że wody odchodzą, mocno przed terminem, powinien być wystarczającym powodem do wizyty..? (nie odbierz tego personalnie, krytykuję po prostu takie dziwne wg mnie "zasady") (i btw- podobno lekkie plamienie pod koniec III tc też może być oznaką zbliżającego się porodu...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość titucha
Justi80 ja mam skurcze już od 19 tyg ciąży więc boję się że lekarz to zbagatelizuje. Boję się jechać do niego w ciemno bo to prawdziwa wyprawa ( godzina pociągiem w jedną stronę) a jak mnie nie przyjmie to strata czasu i siły chyba tego najbardziej się boję. A tak naprawdę skurcze minęły więc powinnam się uspokoić ale wiem że skurcze skracają szyjkę a u mnie były one bardzo silne i częste. Może nie urodzę dziś albo jutro ale boję się że coś się stanie jeszcze przed planowaną wizytą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
titucha, dzwoń do lekarza i powiedz co się dzieje. Gdyby lekarz miał w nosie to ja przy następnej takiej akcji pojechałabym do szpitala. Tam Cię podłączą pod ktg i przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forum dla rodziców
Witajcie, zapraszam do odwiedzenie nowego forum dla rodziców. Nasze miejsce, gdzie odnajdzie się każda przyszła, świeżo upieczona i doświadczona Mama oraz Tatusiowie. Zapraszam Was do dyskusji!!! Szukajcie rodziców ze swoich regionów, Mam, które rodzą w tym samym miesiącu co Wy i dyskutujcie o wszystkim co dotyczy Was i Waszych pociech!!! Zapraszamy: http://brzuchatki.pl/forum/ Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym leciała na izbę do szpitala. To nie sa żarty. Wróciłam z usg chłopaki maja po 900 g w 25 tygodniu. Jestem z nich dumna. Rosną tak, jak by było jedno dziecko. Ale przez 3 tygodnie urosły o 400g.. To trochę dużo chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...a ja nie wyobrażam sobie żeby mojego męża nie było przy mnie w tak ważnym dla nas momencie. Na szczęście dla niego to nie jest żaden problem, po prostu myślę, że dla mnie będzie lepiej jak potrzyma mnie za rękę w trudnych momentach...albo po prostu będzie obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja już po wizycie :) Wszystko w porządku :) malutka leży już główką w dół :) nawet nie czułam kiedy się przekręciła. Szyjka się nie skraca :) i moja Gigantka waży już 1900 gr :D muszę się szykować na ciężko poród, u mnie 9 kg do przodu a mała w 3 tygodnie przytyła 700 g. Szaleje Kobita :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Terlikula, nie wiem w którym tyg jesteś ale fajnie że wszystko jest ok i jak ładnie rośnie ;-) będziesz miała kawał kobiety :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja już po kolejnym usg, tym razem na dobrym sprzęcie, który obsługuje dobry lekarz. Godzilla okazała się godzillątkiem o wadze niespełna 1,3 kg. Prawdopodobnie osiągnie "średnią krajową" w postaci 3200-3300 g. Czyli norma, da radę wycisnąć. Mam nadzieję... ;) Dostaliśmy też pierwszą fotkę do rodzinnego albumu :) Ania zdrowa i śliczna :) O ile pamiętam, to któraś z mam chce rodzić w szpitalu MSWiA na Wołoskiej. Ten lekarz, który wykonuje moje kluczowe usg jest właśnie z tego szpitala. Dr Beta. Robi wspaniałe wrażenie! Gdyby nie to, że jednak facet, to przeniosła bym się do niego z prowadzeniem ciąży, mimo, że tak niewiele zostało. Od razu człowiek wychodzi spokojniejszy. No i chyba lubi swoją pracę facet po prostu :) Więcej takich lekarzy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×