Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

racjonalistka

chore agresywne dziecko na placu zabaw

Polecane posty

Gość mialam podobną sytuacje kiedy
ja jak mialam 13 lat bylam z moja 2 letnia siotrą na placu zabaw, jakis chlopaczek (3-4) podszedl i i jej butem z twarda podeszlą kopa dal, i to bardzo mocno, mała sie zanosila z placzu (az dziw ze kosc nie pekla ,bo sinior byl na caly piszczel) a ja odruchowo i dosyc mocno przywalilam chlopakowi z plaskiej dloni w czolo,i pchnelam tak ze na piach polecial dupą ,odrazu matka podleciala i zaczela drzec na mnie ryja ze jej jest niepelnosprawny umsylowo i ogolnie histerie narobila,ja zaczelam sie jeszce glosniej wydzierac ze mnie to nie obchodzi, niemal zlamal noge prawie mojej siotrze i ona jest temu winna ,ojj pamietam zaciekla awanture

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9348938493
Tylko to może działać wśród zdrowych dzieci. A tamte mają oddać choremu dziecku, które pewnie nie zrozumie za co dlatego, że matce się nie chce usiasc przy nim blizej i zareagowac na czas? Myślę, że by zrozumiało, jakby to oddanie nastąpiło od razu po jego agresji. Nawet mało inteligentne zwierzęta, jak konie, rozumieją takie rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katranka
Niestety, nie mozna w imie wyższej tolerancji pozwalac na to że ktos bezkarnie robi komus krzywdę. To chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ona ma przychodzić i dziecko ma bawić się ze zdrowymi dziećmi, tylko że matka ma to dziecko PILNOWAĆ jak należy, choćby miała warować przy piaskownicy. Owszem wypadki mogą się zdarzyć, jakieś zachowanie ze strony dziecka, ale zupełnie inaczej to wygląda jak widać, że matka jest przy tym dziecku i pilnuje go, a co innego jak usiądzie na ławce i nic ją nie interesuje. Moja córka jak poszła do przedszkola to na początku dezorganizowała wszystkie zajęcia. Panie prosiły bym na czas leżakowania zabierała dziecko z przedszkola. Powiedziałam nie, że ona ma normalnie chodzić, ale z moją strony zapewniam całkowitą współpracę. I tak też było, przez kilka miesięcy codziennie lądowałam na dywaniku i słuchałam co zrobiło moje dziecko. Pytałam co mogę zrobić by paniom pomóc i córce też oczywiście. Byłam konsekwentna i wspólnym wysiłkiem moim i wychowawczyń wypracowałyśmy metody. Ukłon w stronę pań za mądrość i cierpliwość. To samo jest teraz w szkole, stały kontakt z paniami i wymiana informacji, współpraca. Ale to ja wykazuje inicjatywę, bo to przecież moje dziecko. I nie obruszam się jak ktoś coś powie, że córa zrobiła to czy tamto i nie tłumaczę że ona taka jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carolaina
"nie zdecydowałabym się osobiscie na puszczenie dziecka chocby jeden raz na plac zabaw. bo wiem jak wygląda polska tolerancja. " - co ta wypowiedź wnosi do tematu, poza tym że powtarzasz się po raz kolejny? Autorka ma problem, bo obawia się o bezpieczeństwo swojego dziecka podczas zabawy... Nie pisała, że jest nietolerancyjna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9348938493
ja gdybym miała zdrowe dziecko na tym placu, to powiedziałabym mu, że tamto jest chore, ale jak będzie b. zle, i tamto je mocno uderzy, to moze mu oddac z podobna siłą, ale raz. To nieprawda, że jak ktoś jest chory, to nalezy rezygnowac z metod wychowawczych. Ale niestety, w przypadku silnej choroby to często b. trudne uzyskanie jakiejkolwiek poprawy. Często agresję wzmaga jedzenie cukru, zwłaszcza przy autyzmie, więc częstowanie ciastkami to zły pomysł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym poszarpala
ja bym mocno potzrąsnelam tym dzieckiem i to za kazdym razem gdyby przesadnie dokuczyl mojemu dziecko, moze wtedy matka by oczy otworzyla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9348938493
co ta wypowiedź wnosi do tematu, poza tym że powtarzasz się po raz kolejny? Autorka ma problem, bo obawia się o bezpieczeństwo swojego dziecka podczas zabawy... Nie pisała, że jest nietolerancyjna OMG... to wnosi, że sa obserwowane różnice miedzy zachowaniem wobec niepełnosrpawnych np. w Poslce i Europie zachodniej. U nas normą jest naśmiewanie się osób z np. Zespołem Downa, nie- bawienie się z nimi, itp. Oceniam autorkę też przez pryzmat tego, bo nie wiem przecież, na ile to dziecko jest agresywne, a na ile to jej strach przed chorobą, co moze wzmagac obawy. W końcu znamy relację jednostronnie, a żeby cokolwiek ocenic muszą byc dwie strony A tak na marginesie- dlaczego nikt nie jest taki dzielny i zadziorny wobec grup chuliganów co dewastują z powodzeniem place zabaw, zajmują huśtawki, rozrzucają pety? Może na nich slijcie najpierw policję, czy się moze boicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carolaina
Spokojnie, wiem, że istnieją różnice między podejściem do niepełnosprawności w Polsce i w Europie Zach. Tylko że autorka tematu ma problem, bo boi się o bezpieczeństwo swojego dziecka, ponieważ na placu zabaw jest dziecko, które to zagrożenie stwarza. Autorka nic nie ma do jego inności , lub, jak wolisz- wyjątkowości, tylko chce żeby jej dziecko mogło się w spokoju pobawić, a przy okazji sama też nie chce zostać opluta czy kopnięta. To tak wiele? Matka niepełnosprawnego dziecka powinna chyba dopilnować swojej pociechy!? Rozumiem, jeśli sytuacja zdarzyłaby się raz, ale tutaj mamy do czynienia z notorycznym złym zachowaniem. Za każdym razem mamy tolerować takie zachowanie, bo dziecko jest chore? Powtarzam, nie chodzi o nietolerancję dla choroby, tylko próbę ochrony przed agresją....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carolaina
i wiem, że znamy wersję i stanowisko tylko jednej ze stron, ale jednak takie wyrazy, jak "pluć, kopać, bić", chyba jednoznacznie się nam powinny kojarzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtrrtr
sorry bardzo ale ja takiemu dzieciakowi bym przywalila w leb, i mam to w nosie czy uposledzone czy nie, jelsi matka nie potrafi upilnowac agresywnego dzieciaka to dzieciak bedzie obrywal od innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lllll.ddd
no właśnie i powinno nas chyba interesować rozwiązanie problemu, który przedstawila autorka tematu... Skończyło się na obrywaniu, jacy to niby jesteśmy wszyscy nietolerancyjni. Ja w postawie autorki jakiejs nietolerancji nie zauważyłam...Ale powiedzcie mi, jak tolerować kopniaki, plucie, sypanie piachem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, a ja Ciebie rozumiem
Mam dwójkę dzieci. Starszy synek jest bardzo wysoki jak na swwój wiek. Mamy sąsiada, niby normalnego, nie chorego (jest dwa lata tarszy od mojego synka). Pamiętam, jak pierwszy raz go zobaczyłam. Szłam z synkiem (miał niecałe 3 latka), a to dziecko szło naprzeciw koło naszego bloku. Ojciec tego chłopca szedł w oddaleniu. I nagle ten mały bandzior podleciał do mojego synka i uderzył go w brzuszek z pięści. Szczerze mówiąc, cudem pohamowałam się, żeby temu małemu bandycie nie odwinąć (a nie jestem agresywna). Jeszcze jak widziałam reakcję synka, skrzywił buźkę, ale nie rozpłakał się i pytał tak niewinnie, dlaczego ten chłopczyk mnie uderzył. Zatrzymałam tamtego, nawrzeszczałam na niego i na tego głupiego ojca, który powinien to dziecko na smyczy prowadzić, skoro jest takie agresywne. To się tyczy wszystkich tego typu dzieci, czy chore, czy nie. Czym innym jest jeśli dzieci się pokłócą, w zabawie się poróżnią, ale coś takiego to przejaw czystej agresji, dla której jest ZERO tolerancji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie co??????????????
rozumiem wszystko. Ale...widac, ze matka sobie nie radzi z choroba dziecka, jest zrezygnowana, moze jej wstyd, ze dziecko takie jest i po prostu chowa glowe w piasek. W Polsce jest bardzo slaba opieka nad dziecmi chorymi umyslowo. Moja siostra ma synka z autyzmem. ile musiala sie nabiegac, ile zalatwiac (i ile to kasy kosztowalo), zeby mu choc troche pomoc. dla dziecka z autyzmem potrzeba terapeuty oraz logopedy. Pamietam, jak zapisala mlodego do przedszkola prywatnego-takiego specjalnego, koedukacyjnego-placila krocie. ale opieka byla fachowa. Potem dala go do zwyklego panstwowego-i co? Panie izolowaly chore dzieci-zamknely je w jednym pomieszczeniu-dwojke z autyzmem, jedno z zespolem downa i jedno z porazeniem mozgowaym-a ponoc miala byc klasa koedukacyjna. ale paniom sie nie chcialo. Nawet powiedzialy mojej siostrze, ze na czas przedszkola niech najlepiej ona/babcia/dziadek/maz (wszyscy pracujacy) przychodza malego pilnowac. cyrk, siostra zrobila specjalny kurs dla rodzicow dzieci autystycznych i...teraz jest madrzejsza i lepiej malym sie zajmuje/uczy go niz szanowna terapeutka, ktora jest po studiach i stazu w USA, a ktora za miesiac pracy z malym (3 dni w tygodniu po 4 godziny) zyczy sobie 2000 zl. Autorko, opisalam to, bo nie kazdy rodzic moze liczyc na fachowa pomoc przy takim dziecku. Zreszta wiem, jak wyglada zycie z takim dzieckiem... moze ta matka zrezygnowana jest. a jedno, o czym trabia terapeuci to to, zeby takie dziecko przebywalo w towarzystwie dzieci zdrowych. I na malego siostry ma to pozytywny wplyw, choc trzeba go pilnowac. ale moja siostra nie wstydzi sie choroby syna, mowi o niej otwarcie i walczy o lepszy byt malego i o zahamowanie choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie co??????????????
Uwierzcie, zycie z takim dzieckiem jest ciezkie. moze matka chce sobie odsapnac na tym placu zabaw. A ze dziecko zachowuje sie agresywnie, to juz w ogole ma dosc. wiecie, kto jedynie pomaga mojej siostrze? Ja i moja mama, nie boimy sie zostac z malym, zajac sie nim. Jej tesciowie natomiast nie chca sie malym zajmowac. Autorko, przyjrzyj sie lepiej tej matce, postaraj sie z nia porozmawiac, pokaz ze cie to zainteresowalo. Takim matkom tego brakuje-akceptacji, dobrego slowa i pomocy. Bo nie wiesz, w jakiej ona sytuacji tak naprawde jest. Moze juz nie ma sily, nie ma wsparcia w rodzinie, mezu (moj szwagier np. nic nie zalatwial w sprawie malego, bo twierdzil, ze siostra zrobi to lepiej), dlatego zrezygnowana sie tlumaczy-ze to choroba syna sprawia, ze jest taki. Serio, nie bedziecie wiedzialy jak to jest, dopoki nie bedziecie mialy takiego dziecka. rozne emocje targaja rodzicami takich dzieci, swiadomosc, ze dziecko byc moze (z aytyzmem akurat) nigdy nie bedzie mowic, nie bedzie samodzielnie funkcjonowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, a ja Ciebie rozumiem
Do powyżej... Po pierwsze to są klasy INTEGRACYJNE, a nie koedukacyjne, a po drugie u nas jest problem z fachowym podejściem i fahowym personelem. Notabene wiesz ile zarabia nauczyciel w przedszkolu?? Tobie też nie chciałoby się użerać z dzieckiem trudnym, nawet nie chorym za takie pieniądze. A też druga strona... Dzieci chore korzystają na przebywaniu z dziećmi zdrowymi. Natomiast zdrowe uczyłyby się tolerancji przebywając z chorymi pod warunkiem właściwej koordynacji zajęć przez personel. Jeśli jednak tego nie ma, to dzieci chore mogą wpływać negatywnie na dzieci zdrowe. Jeśli dziecku zdrowemu nie tłumaczy się, że tamto dziecko jest chore i jego zachowanie nie wypływa z jego braku wychowania, to malec w przedszkolu może dojść do wniosku, ze można się dziwacznie zachowywać i już. A tego żadna matka nie życzyłaby sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioewdewd
brak fachowego personelu to fakt, ale tu winę ponosi marne przygotowanie tych osób na studiach, brak praktycznej wiedzy i ogólnie- nowej. Co do braku personelu w ogóle - to się nie zgodzę. Na kazde miejsce w przedszkolu czy szkole specjalnej, to gwarantuję że bedzie co najmniej 100 chętnych bezrobotnych po pedagogice. Inna sprawa, że brak środków z budżetu państwa na jakąkolwiek rehabillitację, dzieci sa trzymane w szkołach i nic z nimi nie robią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytalam calosc
uuufff! Mam dziecko z zespolem zutyzmu ale NA SZCZESCIE (!!!) nie mieszkam w PL. Na dzien dzisiejszy (syn ma 9 lat) nie odbiega juz w rozwoju i zachowaniu od rowiesnikow. ALe co przeszlismy to nasze. Na szczescie, ja wychodzac z dzieckiem na plac zabaw po prostu informowalam rodzicow o zaburzeniach mojego dziecka a tu kazdy ma swiadomosc jak wyglada taka choroba (edukuje sie spoleczenstwo) i nie bylo zadnych zgrzytow. Do Polski z nim nie jezdzialm, bylam raz, zachowania Polakow mi wystarczyly, dla mnie to byla zenada (dziecko nie bylo agresywne, bylo nieco inne). Mysle, ze fakt, ze moj syn dogonil rowiesnikow, ma szanse na normalne zycie to zasluga moja, nauczycieli w szkole, rehabilitantow i calego spoleczenstwa, majacego swiadomosc o tej chorobie, nie odrzucajacego innosci a pomagajacego w asymilacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Choroba chorobą
Słuchajcie jeśli matka przychodzi z dzieckiem na plac zabaw to chyba po to aby uczyć zachowań właściwych (prospołecznych) a co za tym idzie reagować, reagować i jeszcze raz reagować na wszystko co jest z tym sprzeczne! Słusznie ktoś napisał że trzeba uprzedzać zachowania własnego dziecka.. jeśli chce się je socjalizować.. Niestety często frustracja rodzica jest porażająca i wszyscy są beee... bo mają czelność mieć własne zadanie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrażenie, że niektórzy ludzie nie rozumieją znaczenia słowa "tolerancja". Tolerancja to akceptacja odmienności inych. Autorka nie pisze, ze chore dziecko nie może przychodzić na plac zabaw, bo jest inne (czyli gorsze), ona jedynie nie godzi się na agresję wobec swojego dziecka. Czy według tych osób ma pozwolić pluć na swoje dziecko, aby niektórym wydac się tolerancyjna? Po co takie żenujące wypowiedzi, jak to w Polsce źle, bo ludzie nie pozwalają bić własnych dzieci innym tylko dlatego, ze tamte są chore? Właśnie ze strony autroki widzę dużą akceptację i chęć pokojowego załatwienia sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 6y45y45
Wiesz autorko ja miałam taki sam problem. Osiedle domów jednorodzinnych i super wyposażony plac zabaw na który przychodziły dzieci z całej okolicy, także z blokowisk. No i z blokowisk przychodziła matka z dzieckiem. Dzieciak się zachowywał tak jakby miał jakąś wściekliznę czy co.Wszyscy mieli robić tak jak on chce. Zabierał dzieciom zabawki które już po zabraniu nigdy nie zwracał (zabierał je do domu), wyganiał dzieci z piaskownicy, z huśtawek itd.Potrafił podejść np do jakiejś matki i rozkazać jej wstać a gdy nie chciała to bił, kopał, gryzł, leciał po wiaderko, nabierał piasku i na ta osobę próbował wysypać. A mamusia co? Nic. Dziecko chore (podobno adhd) i nic, absolutnie nic nie można z nim zrobić. Doszło do tego, że dzieci po prostu bały się chodzić na plac zabaw bo to dziecko było niepoczytalne. Z matką rozmowy żadnej nie było ani po prośbie, ani po groźbie. U nas sprawa się skończyła tak, że plac zabaw został ogrodzony i dostęp do niego mają tylko mieszkańcy domków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowo__tym__razem
Jest to problem, ale slusznie ktos zauwazyl, ze matka borykac sie z nim bedzie przez reszte zycia i jej nie "urzadzi" odseparowanie dziecka od wspolnej piaskownicy. Byc moze sobie nie radzi. Byc moze, jak ktos z kolei sugerowal - ma problem z akceptacja owego faktu, nie potrafi znalezc odpowiedniej pomocy, jest osamotniona z tym problemem. I, byc moze rowniez, czuje sie oceniana i osadzana - a co za tym idzie - odpowiedzialna za niestosowne zachowania swojego choregpo dziecka i jego chorobe. Pisze z punktu widzenia matki dziecka niepelnosprawnego ktora zostala objeta czyms w rodzaju "ostracyzmu spolecznego" choc moje dziecko nie sprawialo az takich problemow, nie nalezalo do latwych. Co moge doradzic? Szukac pomocy. Choc wiem, ze w Polsce to nadal nielatwe. Juz nie chodzi o tolerancje (ludzi na nia nie stac, borykaja sie z problemami egzystencjalnymi) ale o specjalistow ktorzy w takich przypadkach sa niezbedni i sa wlasciwie jedynym ratunkiem. Terapia i farmakologia. Tutaj nic wiecej sie nie zdziala. Moje dziecko ma juz prawie 30 lat, mieszkamy od lat za granica i tam wlasnie odnalazlam ogrom pomocy oraz tolerancje. Sama zreszta dzialam spolecznie na rzecz niepelnosprawnych intelektualnie. Jest problem z zachowaniem, z agresja, z nieumiejetnoscia wspolpracy w grupie? Odpowiedni dobor lekow i terapia. Dziecko, o ktorym mowa w topiku jest jeszcze stosunkowo male i mozna je odpowiednio "nakierowac", mozna zredukowac agresywne zachowania. Ale do tego potrzebna jest specjalistyczna pomoc. Bardzo i po ludzku wspolczuje jego matce. Ona ma o wiele mniejsze mozliwosci i perspektywy na przyszlosc niz Wy. Bycie rodzicem chorego dziecka ogranicza, a najczesciej takie matki zostaja same bo uposledzone dziecko jest "ponad sily" ojca. Znam cale mnostwo takich przypadkow. Pomozcie, nie oceniajcie, nie osadzajcie. Macie znajomych, popytajcie - moze ktos zna specjaliste, terepeute? Moze poszukajcie na necie? Ta matka z pewnoscia potrzebuje pomocy ale moze ja odrzucac bo sama doznala wielokrotnie odrzucenia i moze nie wierzy w szczere, ludzkie intencje. Ja tez nie wierzylam i gdy po raz pierwszy uslyszalam, ze tutaj jest "nie osadzajace srodowisko" (non-judgmental environment) to sie rozplakalam. Bo nie oczekiwalam niczego procz krytyki, oceniania, napominania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miedzianowłosa
nie mam dziecka jeszcze ale mam siostre która ma 7 lat, chodziłam z nią na publiczny plac zabaw i sytuacja była identyczna, dziecko (mowiłam i do tej pory mówie na takie przypadki - zwierze) miało adhd, darło sie, pluło na innych, podchodziło i biło dzieci, potrafiło biegać na oślep z kijem itp. sytuacja była na tyle dramatyczna ze jak moja siostra siedziała w piaskownicy to musiałam siedziec obok niej zeby to zwierze nie podeszło i jej nie uderzyło po prostu, kilka razy zdażyło mi sie wziąc tego zwierzaka za szmaty i wyprowadzic siłą z piaskownicy wdając sie w kłótnie z matką, która tepa tak ze szkoda gadac nie dała sobie nic wytłumaczyć, efektem było to ze mamy wspólnie zaprosiły na plac zabaw dzielnicowego i panią z zarządu spółdzielni mieszkaniowej, rozmowa z matka była, nie wiem jakie konsekwencje otrzymała ale ze swoim zwierzęciem na placu sie juz nie pojawia od pół roku. Uważam ze nie moze być tak zeby nikt w spokoju nie mógł korzystac ze wspólnego dobra bo jakas matka ma chore dziecko które nie potrafi sie zachować wśród ludzi, jeśli nie umie to niech siedzi z tym czymś w domu. Prosze nie mówić ze jestem uprzedzona bo w klasie mojej siostry jest dziecko z zespołem downa i nie raz odbierając siostre ze szkoły zdarza mi sie po sąsiedzku odprowadzic tez to dziecko do domu i nie ma problemu, wiec jak widać choroba nie oznacza ze trzeba sie zachowywać nienormalnie, to że różne choroby sie różnie objawiają tez dla mnie nie jest tłumaczeniem, uważam ze zadna choroba nie upoważnia do tego zeby jedno dziecko biło bez powodu drugie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fewf
Powinniście się zjednoczyć i zdecydowanie wystąpić przeciwko wypuszczaniu tego dziecka między inne dzieci. Jak pies jest agresywny, prowadzi się go na smyczy i w kagańcu. Jak dziecko zagraża innym, trzeba je odseparować. Gryzienie innych dzieci? To niedopuszczalne. Macie podstawiać swoje dzieci innemu. Poza tym jaką korzyść ma te niedorozwinięte dziecko z tego że atakuje inne? Raz zdarzyło mi się że byłam z dwuletnią córeczką na placu, ona sobie biegała, trochę zbyt blisko jakiegoś chłopca, który jak się okazało był w jakiś sposób niezrównoważony. Zobaczyłam tylko że chce małą uderzyć. Ale jego opiekunka była tuż obok i zapobiegła agresji i odeszła z chłopcem. Opiekowanie się dzieckiem specjalnej troski nie zwalnia z odpowiedzialności. W każdym razie gdyby ten chłopiec, o którym piszesz ugryzł moje dziecko, zabrałabym się za matkę na poważnie. Może chce dodatkowo kuratora w stosunku do swojej rodziny, skoro jest niewydolna? Może jej dziecko trzeba zamknąć w zakładzie zamkniętym? Wyraźnie pokazała że nie umie zadbać o syna tak żeby nie stwarzał zagrożenia. Trzeba więc ją ustawić albo usunąć. Podejrzewam że wystarczy parę gróźb. (Ja osobiście pewnie zaczęłabym spacerować z moim psem który broni córki i to nie zakładając mu kagańca. Pewnie by się okazało że tama matka świetnie potrafi zapobiec agresji swojego dziecka, gdy i jemu coś zagrozi. (Albo... za wsiarz bachora, splunąć w tępy ryjek czy pogryźć i powiedzieć że jest się chorą gdy się takie coś widzi. Wolno? Wolno! Mam pewność że się okaże że matka dopilnuje gnoja następnym razem))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fewf
"Mam podobne dziecko, na szczęście mam własny ogród. Bo ludzie w tym kraju to jest dno." Właśnie osoby o takiej postawie powodują że może powstać wrogość wobec osób upośledzonych. Była agresja w moim poscie wyżej? Była. To wyobraźcie sobie na co narażacie swoje upośledzone dzieci prowokując ludzi z otoczenia. Ja bym na pewno nie odpuściła gryzienia mojej córki a takich osób jest więcej. Proponuję więc po prostu zadbać o szacunek wobec innych dzieci i wobec swojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miedzianowłosa
@qqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqq Gównem to może ty jestes, mam zwyczaj nazywać rzeczy po imieniu, jeśli ktos sie zachowuje jak zwierze z wścieklizną to tak trzeba go nazwać, nie mam zamiaru wdawac sie z tobą w jakieś dziwne dyskusje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche prawdy_
pani z numerami w nicku, matka uposledzonego dziecka - sluchaj, przestan juz narzekac na wszystko i wszystkich wokol, jaki to ten kraj zly, ludzie egoistyczni i wstretni itd. jak Ci sie nie podoba tutaj, to wyjedz, granice mamy otwarte, chyba stac Cie na zapewnienie dziecku wlasciwej opieki i mozliwosci rozwoju, skoro decydowalas sie na dziecko = masz odpowiednie zabezpieczenie i planowalas zycie odpowiedzialnie? a jesli nie, i musisz byc uwieziona w tym malym swiatku, to pretensje miej do siebie. albo do Pana Boga, ale nie do kraju, rzadu i innych ludzi. zawsze mozesz zostawic te paskudna podla polska rzeczywistosc za soba. wiecej pokory - zycie Cie tak doswiadczylo, to przyjmij to z godnoscia i radz sobie z tym. jestes dorosla i zdrowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BLA,BLA
Jak czytam wypowiedzi typu :dałabym w łep, poszarpałabym, odseparować, a dziecko to zwierzęcie to rzeczywiście ręce opadają. Taka jest właśnie polska tolerancja, zero zrozumienia. Rozumiem autorke posta, trzeba stanowczo porozmawiać z matką chłopca, że ma pilnować dziecka, aby nie zrobło innym krzywdy, to jest jej obowiązek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowo__tym__razem
I tutaj dyskusja pieknie pokazuje przyczyny - sami tworzymy bledne kolo. Oskarzen, napomnien, pouczen, krytyki. Moje na wierzchu. A nieprawda, bo moje! Zamiast, do ciezkiej nedzy - WYSLUCHAC spokojnie racji kazdej ze stron. Wysluchac, nawiazac dialog, znalezc kompromis. Przy tejze okazji probujac uwolnic sie od naszej jakze kwitnacej narodowej wady - oceniania, osadzania i wielepstwa (od wie lepiej). Usiasc jak rowny z rownym a jak nerwy puszczaja - policzyc spokojnie do dziesieciu. Niczego sie nie osiagnie wzajemnym skakaniem sobie do oczu i udowadnianiem czyja prawda prawdziwsza. Kazda ze stron ma swoja prawde. Trzeba nauczyc sie jej sluchac. Trzeba nauczyc sie o niej mowic. I to dotyczy nie tylko tematu, o ktorym jest topik - ale kazdej niemal dziedziny zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche prawdy_
A, i jeszcze jesli mam byc szczera: ja sie chorych emocjonalnie, uposledzonych, agresywnych bo nie panujacych nad soba ludzi po prostu BOJE. mam do tego prawo, mam taka psychike, osobowosc, i chociaz pomagam potrzebujacym i udzielam sie charytatywnie na innych polach, i nigdy bym nikogo nie obrazila celowo, nie zasmucila - nie nadaje sie do opieki nad takimi ludzmi, nie potrawie przebywac w ich otoczeniu, unikam. Czuje sie niepewnie, niestabilnie, nie wiedzac, czego sie moge po nich spodziewac, nie wiedzac, czy dadza sie okielznac. Dlatego nie wyobrazam sobie obcowac z takim dzieckiem na placu zabaw i tyle. O ile nie jest agresywne, o ile nie stanowi zagrozenia - to OK. W przeciwnym wypadku w zyciu nie zaakceptowalabym takich sytuacji. Mam do tego swiete prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×