Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hmmmnnmnnmmmmmnmmmm

Totalnie przestało się układać! Teściowa się wpierd***! Myślę nad rozwodem!! :((

Polecane posty

Gość Kasielunka
Bo widzisz.... każdy powinien znać swoją rolę. Każda rola jest ważna, ale każda jest inna! Najpierw porozmawiaj z mężem, potem sie wyprowadź jeśli to nic nie da. Zateskni i zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez mialam ten sam problem
tylko ze u mnie byl to tesc i tesciowa. Zawsze sie wpieprzali do wszystkiego, pojawiali sie nieproszeni non stop. Przychodzili w porze spania dzieci itp.Moj maz okazal sie dupa wolowa-jak mu robilam awantury to mowil mi "co ty mnie chcesz z rodzicami sklocic??? Pewnego razu przebrala sie miarka. Bylam w domu sama. Nagle jak zwykle pojawili sie tesciowie, ktorzy "wlasnie przejezdzali kolo naszego domu" . W tym samym czasie przyjechal dostawca z materialami budowlanymi zamowionymi przez mojego meza. Tesciowie zaczeli sie panoszyc, mowic facetowi gdzie ma zrzucic owe materialy, zupelnie jakby mnie tam nie bylo. Moje zdanie totalnie ignorowal, mimo ze to ja bylam u siebie. Krotko mowiac doszlo do baaaardzo ostrej wymiany zdan, w czasie ktorej powiedzialam tesciom wszystko co o nich mysle i wywalilam ich z domu. Doslownie. Przez rok sie nie odzywalismy, nie pozwolilam im widywac dzieci. Urodizny byly bez nich, swieta tez. Moj maz oczywiscie sie z nimi widywal, ale tylko on. Powoli, powoli tesciowie zaczeli mi sie podlizywac, zaczelismy sie znowu spotykac. No i powiem Ci autorko-cud sie stal. Zmiana o 180 stopni z ich strony! Zanim sie pojawia-dzwonia. Nie maja juz takiej smialsci do mnie-zobaczyli czym to grozi. A dla tescia jestem wspaniala synowa:). Mam wrazenie ze nie widzial dotad kobiety ktora potrafi bronic swoich racji. (tesciowa siedzi cicho i sie nie wyrywa, nie ma serdecznosci ale jest OK) Tak wiec niestety na niektorych tylko terapia szokowa moze podizalac. Ja bylam wychowana w rodzinie, w ktorej liczyl sie szacunek do starszych, a moi tesciowie to wykorzystali. Autorko, trzeba walczyc o swoje i juz.Zaraz pewnie odezwa sie glosy oburzenia jak moglam byc tak okropna i odciac dzieci od dziadkow na prawie rok-do tych osob powiem jedna-nie mieliscie chyba doczynienia z osobami o (delikatnie mowiac) nizszym poziomie kultury osobistej, dla ktorych slowo NIE wcale nie oznacza nie. Z takimi osobami walczy sie ich metodami-ja to zrobilam i widze ze zyskalam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez mialam ten sam problem
Dodam jeszcze, ze rady, ktore tutaj czytalam typu psycholog, szczera rozmowa z mezem i podobne, sa dobre ale niestety nie sadze ze w przypadku autorkis cos moga zdzialac. Ci ludzie nie szanuja zony swojego syna i w tym problem.. Mysle ze tu sprawdzic sie moze tylko stanowczosc ze strony autorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmnnmnnmmmmmnmmmm
Ok, w stosunku do teściowej, będę szczera aż do bólu i konsekwentna, poza tym pogadam z mężem raz jeszcze, dokłądnie i na spokojnie, jeśli nie pomoże pojadę do taty i będę tam tak długo aż po nas nie przyjedzie (oczywiście nie tylko przyjedzie, ale i przeprosi, wyciągnie wnioski) jeśli to wszystko zawiedzie... składam papiery i zobaczymy co dalej... Trzymajcie kciuki abym dała radę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uważam, że ludzie
I wiesz...raportuj nam ;) Będziemy Cie wspierać, żebyś się nie załamała pod jakimś jednym ckliwym gestem... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nic ci nie da
Autorko! z teściowa nie wygrasz! synek zawsze stanie po jej stronie. uważaj, żeby nie było tak, że jak złożysz papiery o rozwód, to go podpusci, że pewnie kogoś masz, że już ci nie zależy..ogólnie że to tylko i wyłącznie twoja wina i zniszczyłas jej synka i taki piękny związek. Z teściowa nie wygrasz! a synek jak koń w klapkach poleci prosto za mamuzią. nie daj jej tej satysfakcji!!! walka będzie bardzo cięźka, ale jak raz wygrasz- jesteś wielka i więcej nie podskoczy. a mąz - nawet nie wie jak jest przez mamę manipulowany. i twi=oje pretensje autentycznie odbiera jako szukanie dziury w całym, bo przeciez mama taka wspaniała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nazywa nie męża/partnera
maminsynkiem, frędzlem itp. jest niezdrowe, tym bardziej że kiedy wasi synowie dorosną to Wy staniecie się takim właśnie teściowymi tego jestem pewien na 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze moim zdaniem i najbardziej przykry w tej całej sytuacji jest fakt, że Twój mąż przytakuje Twojej teściowej - swojej mamie... ona widzi, że ma poparcie i dlatego pozwala sobie na takie zachowanie. Gdybyście wspólnie stanowczo zaprzeczyli myślę, że po jakimś czasie problem stopniowo by zanikał.. Trudna sytuacja.. nie zazdroszczę... Co powinnaś zrobić? Myślę, że powinnaś zrobić coś zupełnie 'pod prąd' nie tak jak dotychczas. Sama widzisz że Twoje próby pojednania zdają się na nic.. Ciężko powiedzieć co by dla Twojego męża było taką mini terapią szokową - sama najlepiej go znasz i może sama na coś wpadniesz.. co by jego najbardziej zabolało, czego mogłoby mu brakować?? Pomyśl.. Nie wdawałabym się w jakieś niespodzianki, kolacje itp.... dziewczyny łatwo powiedzieć 'zaciśnij zęby schowaj dumę i walcz' jeżeli raz się usłyszy przykre słowa i drugi raz i trzeci itp itd.. w pewnym momencie człowiek przestaje widzieć jakikolwiek sens dalszej walki.. Poza tym dlaczego zawsze wychodzi się z założenia że to kobieta ma przepraszać itp? Przecież ona nie zrobiła nic złego. Ma tylko własne zdanie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maż dupę a nie męża :o Nic tylko postaw warunek - albo zależy jemu na RODZINIE czyli Tobie i dzieciach albo niech wprowadzi się do mamusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ualalalxhcg
Moja mama jak była młodą żona i mamą to caly czas siedziała sama z dzieckiem w domu a jej mąż non-stop z kolegami. Mama się wkurzyła i powiedziała mu że jak ta dalej bedzie to ona sie z nim rozwiedzie. Pewnego wieczoru mama w kuchni sobie cos tam sprzata, i nagle wpada jej teściowa i ją od kurw wyzywa że chce synka zostawić. moja mama się wkurzyła i cały garnek modrej kapusty teściowej na łeb wylała hahaha:) historia autentyczna ale z opowiadań mamy juz nigdy wiecej sie do niczego nie wrącała:) mama miała wtedy chyba 22 lata :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do potwora z bagien
jeśli tak sie zachoa jak mówisz - to dam sobie rękę uciąc, że synek pójdzie za mamusią, bo on autentycznie nie widzi problemu. przechodziłam przez to, wiec wiem co mówie. tu nie chodzi o zastraszenie męża, czy jego zaskoczenie. chodzi o to, żeby uświadomić mu (a to naprawdę śiska i ciążka sprawa), że mam okey, jest fajna, super, kochan, ale przekroczyła o krok niwidzialną nic, ciut za daleko się posuwa. Jeżeli autorka zrobi afront - synek pójdzie do matki, bo żona taka niewdzięczna i za przeproszeniem w dupie jej sie poprzewracało itp itd myśle, że tu musi pomóc ktoś z zewnątrz, zulełnie bezstronny. iowej powracającej z lodów bardzo się ucieszyć i..szczerze współczuć, że wypad sie nie udał i tak szybko wrócili, bo wy z Martą tak świetnie sie bawicie. i wcale się nie gniewsz, że już muszą iść do domu, ale ty jeszcze chętnie zostaniesz. A może synek mamę na herbatkę zaprosi? Ty sie baw, a on niech sie mamunią opiekuje. nie wiem czy zrozumiałaś sens moje wypowiedzi autorko, ale mam nadzieje, że tak. Uwierz mi, że nie z dnia na dzień ale swietnie ta metoda działa i przynosi wielkie korzyści, bo nie sztuka się skłócić ale sztuka dobrze razem żyć i swoje zdanie mieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka,żona,kobieta i człowiek
Wiesz, jak przeczytałam co napisałaś, to stwierdzam, że ja jeszcze tak prze****ne nie miałam:) Moja historia jest inna, ale krótko opowiem ci, potem powiem, w którym momencie nastąpił przełom i daj Boże - do dzisiaj jest poprawnie , a mąż zauważył, ze jego rodzicielka nie ma racji we wszystkim, w wielu sprawach przesadza, poza tym jest cholernie leniwa i wygodna. Ale od początku, fakty w punktach: 1) Zostałam zmuszona do zamieszkania po ślubie z mężem (w jego rodzinnym domu) pod groźbą wstrzymania wysyłki zaproszeń na ślub. Mądrość mojej mamy pomogła mi na tyle, by pójść na pewne ustępstwa. Powiedziałam, ze ok - ale na 6 miesięcy z kalendarzem w ręku - że ani dnia dłużej, bo jestem już na "nie", wiem że będzie wtrącanie się (co wiedziałam od jego rodziny nieco dalszej, która mi współczuła - serio - że pakuję się w taką "treściową"). Te pół roku małżeństwa, tuż po ślubie - istna gehenna, wiele awantur, bo mąż ocvzywiście we wszystkim mamusi słuchał, a ta mu mózg prała, za moimi plecami, jak ma mnie wychować. Chcieli , żebym zminimalizowała kontakt ze swoimi rodzicami, których mieli za nic. Nie udało się, afera za aferą, mąż jak ciota, ja miałam chęć go rzucić, dosłownie. 2) Niecałe pół roku po ślubie nadarza się okazja, by kupić mieszkanie. Ok! Super! Ale warunek - nie idziecie do banku po kredyt, my wam pożyczymy. Pożałowałam szybciej, jak skorzystałam z oferty (zresztą mój mąż bardzo mnie przekonywał, że będzie ok i z serca). Dupa psia! Nie ja decydowałam, tylko mąż z mamą, co i jak. Mama, z racji tego, ze pożyczała nam lwią część kasy, rościła sobie wiele możliwości wtykania się. Och, jakie było oburzenie, gdy nie chciałam zapytać, jakie kafelki do kuchni, jakie do łazienki. 2 miechy remontu w totalnie zdezelowanym mieszkaniu, doprowadzone do jako takiego ładu. Mój małż ociąga się jak cholera z telefonowaniem do kolegów w celu przeniesienia mebli i ogólnie przeprowadzki - co było ustalone, że jego telefon i będą wszyscy. Ja chciałam w sobotę - niestety - mąż nie. Bo zawsze to jeden dzień dużej u mamy:-o Efekt - awantura na 100 fajerek, płacz mojego małża na szyi mamusi, że ja taka niewdzięczna, a on się stara. Tylko nie rozumiał, że ja - zmuszona przed ślubem do mieszkania i uświadomiona przez jego własną dalszą rodzinę, że jestem szalona godząc się, bo tak pępowiny nie odetnie nigdy - miałam dość. Ok. Było, mineło. W międzyczasie różnie, oczywiście ja zmuszana do ustępstw. Zmuszana, bo jego mamusia bliżej. Moi rodzice jak wpadli na herbatę to mój mąż potrafił wyjść z domu, siedzieć przed kompem w drugim ... ot ,taki przejaw kultury. 3) Urodziło się pierwze dziecko - pierwszy wnuk. Teściowa o każdej porze dnia, wpadała kiedy chciała i jak chciała, nie pytała o nic, bo wpadła, ponosic malucha, usypiać na rękach. Efekt - dzieciak wył po jej wyjściu, bo ja nie mogłam go uspokoić, a nie chciałam przyzwyczajać. Kiedy powiedziałam, że niech nie bierze, skoro leży i nie płacze, zainteresowane zabawkami z kalruzelki, to obraza i obrobienie dupy do sąsiadów. Potem sytuacja - dziecko dostało wysypki, potem gorączka. Teściowa oczywiście nie szuka innym opcji, tylko atak na "nas"(konkretnie mnie), źle ubieracie, za lekko (po jej ubraniu dziecko potem płynęło - niestety pilnowała malucha, więc znosiłam wiele, nawet fakt, że rozszerzała dietę bez mojej wiedzy:-o). Kumulacja nastąpiła jak wyjechała, że MY (ja) źle się opiekujemy dzieckiem, ona tylko wie, co dobre. Powiedziaam wtedy co myślę o niej i jej spoosbie bycia, egocentryźmie itp. Mąż jak dupa stał i milczał. Ona foch i że nie będzie pilnować dziecka. Ja jej kontra - To nie, damy se radę, nie pozwolę szantażować się dobrem dziecka. Walneła drzwiami i poszła. Unikałam jej, ona mnie.Kilkanaście tygodni to trwało. Ja stanowcza, nie chodziłam, mąż oczywiście tak - zeby dzieciaka widziała. Pierwsza ona wyszła. Kiedyś nieśmiało zaprosiła na obiad, nie wiem, czy przemyślała, ale ja zapamiętałam, powiedziałam, co myślę i nie zamierzałam przepraszać, mężowi powiedziałam , co myślę o nim i jego postawie, że jak się nie zmieni, to nie ja, a on sam i jego matka będą odpowiedzialnoi za rozpad rodziny. Efekt? 1) Dystans 2) nie wtrąca się, a jak próbuje, to jedno moje zdecydowane zdanie i cofka. najlepsze 3) z czasem mąż zaczął zauważać, w czym tkwi szkopuł, dzisiaj ja się nie odzywam:p dzisiaj on matce mówi, jak przegina w którąkolwiek stronę i jest ok. Ale niestety, musiał nastąpić punkt krytyczny i totalna rozpierducha. Bez tego się nie da. To test uczuć męża i jego dojrzałości. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjijijiijiijiji
Współczuję... Co tam ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie czytałam innych
wpisów a jedynie twój post więc nie wiem jakie rady otrzymałaś ale ja stanowczo radziłabym ci odseparować się od tesciowej. Możesz też najpierw pogdać z ta kobietą ale z tego co widze jest bardzo zaborcza i dominująca a z takimi ludźmi inteligentnie nie porozmawiasz bo każda prośba czy tłumaczenie odbierze jako atak na jej osobę i będzie pokazywać swoją wartość w zdwojoną siłą. Musisz postawić mężowi ultimatum. Nie twierdzę że twój mąż to zły człowiek bo sama wiesz najlepiej jako jego zona ale najwyraźniej dokucza mu głupota (wybacz) i betonowe klapki na oczach i póki że tak powiem mamcia nie wykorkuje będzie gwiazdą numer jednen. Zrób taki numer i pokaż mu te papiery rozwodowe bo niestety twojemu chłopu potrzeba lodowatego prysznica i szoku termicznego a póki co widać że ma gdzieś twoje zdanie i potrzeby (tak chyba dalej nie może być). Jak już położysz mu przed nosem pozew o rozwód to nie przeraź się na sam początek bo zapewne będzie zgrywał twardziela i je weźmie ale poczekaj trochę a zobaczysz jak rozwinie się sytuacja (jak zaakceptuje pozew to niestety ale nie masz i nie miałaś od dłuższego czasu męża ). Dając papiery powiedz że decyzja nalezy głównie od niego bo tobie zalezy jedynie na normalnym życiu. Szkoda mi twoich dzieci i bardzo ci współczuję takich teściów, to naprawdę wielkie nieszczęście mieć takich w rodzinie i męża który ugina się pod byle prośbą mamusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmnnmnnmmmmmnmmmm
Ehhhhh Niby już było dobrze, a teraz sama nie wiem... Pogadaliśmy od serca, spokojnie gdy dzieci spały i doszliśmy do porozumienia... Użyłam kilku Waszych argumentów jako niby moich :P ...widać było, że pojął, zrozumiał. Wszystko w porządku. Wczoraj byliśmy z dziewczynkami na placu zabaw... zadzwoniła oczywiście teściowa "Gdzie jesteśmy?" mąż powiedział gdzie... ona chyba chciała abyśmy się spotkali gdzieś za jakąś godzinę, bo właśnie skądś wracała. Mąż zobaczył moją minę i odpowiedział, że nigdzie nie idziemy, bo zostajemy z dziewczynkami na placu aby się wyszalały (wczoraj było bardzoooo ciepło) Teściowa zapytała ILE JESZCZE TAM BĘDZIEMY, mąż zapytał mnie na głos... odpowiedziałam tak by usłyszała... CO NAJMNIEJ 3h :D a była już taka godzina, że po tych trzech to już tylko do domu kąpać dziewczynki, a nie z Nią gdziekolwiek chodzić... No to teściowa oczywiście z pytaniem jaki to plac zabaw... i gdzie? Po godzinie już była przy Nas :] Na pewno domyśliła się, że ja nie będę udawała, że wszystko jest w porządku, bo ani cześć z mojej strony jak zwykle tylko "Dzień dobry" i zero rozmowy... bawiłam się z dziewczynami, ona siedziała z mężem na ławce... Nagle mąż mówi, że zaraz przyjdzie, bo mama mu powiedziała, że kawałek drogi za placem zabaw postawili siłownie (taką pod gołym niebem, bezpłatną) wiedziała, że go zainteresuje, bo mąż ćwiczy zawodowo więc musiał iść koniecznie zobaczyć o co chodzi ... On idzie, a ona już nie chce siedzieć z wnuczkami na placu zabaw tylko "to idę z Tobą" i poszli sobie... Nie było ich z pół h. Nie wiem o czym gadali, bo nie chce też tak męża naciskać. On ma w końcu zobaczyć, że ona jest tą złą, a nie ja... nie pytam, nie naciskam. Sam potem opowiadał o tej siłowni i ogólnie, ze mama pytała co jadł na obiad ... Oczywiście to wszystko z takim uśmieszkiem, że on rozumie już, że matka za bardzo ingeruje gdzie nie powinna... Gdy wrócili... posiedziała z 2minuty i mówi, że już idzie i taka smutna... (cwana) to ja i dzieci DO WIDZENIA i tyle. Powiem Wam, że nawet było mi jej potem szkoda jak się tak głębiej zastanawiałam... nie było jej u Nas od tamtej pory co Wam pisałam (to jest dziwne i niespotykane) ...ale................................... Zadzwoniła przed chwilą do męża i zaprosiła go na krokiety :/://// Wiedziała, że ja nie pójdę, bo małe śpią... i muszę zostać... ...a on co? Poszedł. Ch** mnie strzela!! Gdyby była normalna... to taka sytuacja, że on idzie też byłaby normalna, ale, że jest inaczej to teraz nie wiem co myśleć. Czego się spodziewać? Kontaktów mu niestety zabronić nie mogę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaonaoanaonananaa
Facet maltretuje Cię psychicznie. Kobieto zwiewaj od niego i od teściowej, już ich nie wychowasz. wspólczuję sytuacji, ale myśl o sobie, o dzieciach i waszym spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licho,,,,nie spi
jak to czytam to jakbym czytała o sobie tylko ze u mnie maca szwagierki,maz nic nie zauwaza ,co raz gorzej sie miedzy nami uklada juz sama nie wiem czy cos do niego czuje tyle razy mnie zawiodl itp....a twoja tesciowa to jakas psycholka ,az mnie dziwi ze mezowi nie przeszkadzaja te ciagle odwiedziny ,spotkania z rodzicami ,chyba faktycznie mamisynek-zreszta moj nie lepszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie czytałam innych
Poszedł na krokiety? Zostawił ciebie samą na wieczór? Czyli...nic a nic nie zrozumiał :(. Nie odetnie pępowiny i nie zniesie odmowy wobec swojej mamy, zwyczajnie nie da rady odciąć się od matki gdyż jest z nią baaaaardzo związany...zaryzykuje twierdzeniem że bardziej niż z własnym domem . Nie wiem co zrobisz i postanowisz ale ciężka sytuacja i jeżeli nie poszantażujesz go bardziej (moja rada) to będziesz musiała zwyczjanie skupić się na sobie i dzieciach olewając troszkę męża który zresztą by sobie na taką olewkę zasłużył. Życzę ci autorko powodzenia i tego by twoja teściowa nie wpłynęła jeszcze bardziej na wasze relacje .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmnnmnnmmmmmnmmmm
Moi rodzice też nie mieszkają jakoś bardzo daleko, bo 30km i widujemy się raz w miesiącu, czasem częściej, czasem rzadziej... i kontakty są ZDROWE! Eh, nadal go nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 978090-08-0
Na pocieszenie Ci powiem, że mam podobną teściową, tyle, że daleko :] tak -on ma widzieć, że to Ty jesteś ta DOBRA, pamietaj o tym. W razie potrzeby zamiast wylewać żale, możesz posmutnieć i powiedzieć, że strasznie Ci przykro, że np. zostawił Cie samą na wieczór, a planowałaś romantyczną kolację itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upuuuuj
upupu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczuję mam tak samo. tak bardzo sterałam się jej przypodobać że w deprechę wpadłam, zapomniałam o sobie. mąż mój taki jak ten z przykładu masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teściowa 13
Dziewczyno,ty ratuj się! Jestem tesciowa i jak czytam takie rzeczy to mnie nerwy biorą.Swiadome rozbicie rodziny. Jak mają was ( mnie też) Choć mam bdb stosunki z synowymi lubić? Nie rozumiem takiego narzucania o trzeba odwiedzić,bo wypadałoby itd? Traktuj ludzi tak by cię chętnie odwiedzali,co tu ma rola do znaczenia?(teściową, zięć,synową,wujek, ciocie)? Tu charakter odzwierciedlają duszę ! Jak można żyć życiem syna? Siedzieć i tylko myśleć i myśleć o synu? To jest nienormalne! I chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja powiem tak. Jeżeli tesćiowa jest kobietą inteligentną i szczerą to nie uwierze że synowa odwraca się od takiej teściowej bez powodu... Jak postępujesz tak masz... W moim gronie jest sporo kobiet w pracy,i na przerwie jak słysze jak obgadują i wyzywają te synowe to szczęka mi opada .Smie twierdzić że młodzi mają wiecęj kultury i taktu jak starsze panie... Wystarczy pójść do przychodni większość starszych pań,zrzędzą i wiecznie im się wszystko nalęzy w pierwszej kolejności.Miałam przypadek 25 lat temu błagałam kobiete by mnie przepusciła z dzieckiem z gorączką na rękach,nie będe pisac jak na mnie naskoczyłą bo żal! Sama mam zięcia i synowe i takich cyrków nie robiłam i nie robię.Kiedyś na przerwie dwie kobity z pracy tak się chwaliły jak to synowej dziecko wyrywały ... byłam w szoku! z bezczelnym uśmiechem na twarzy po czym siebie usprawiedliwiały i wybiełały no ofiary!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie jeśli ktoś nie potrafi zyc swoim zyciem to niszczy je innym a tesciowe są i kochane bo moja siostra ma i zazdroszcze im pogawedek przy kawie,nie poucza,nie wyrywa dziecka,przy niej siostra czuła się naprawde jak w domu rodzinnym,natomiast u mnie powaga,zwazanie na słowa,cholera to przeklenstwo nie wybaczalne,wiecznie trzebabylo sie kryc ze wszystkim i nie byc poprostu sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Juz pewnie po rozwodzie!:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zbulwersowana tesciowa
W głowie się nie mieści jak można tak intrygowac?! Szkoda że jeszcze chorobami ta tesciowa nie szantazowala,żal mi ciebie dziecko bo winny najbardziej jest twój mąż i to z matką się ożenił :-( niestety podpisze się pod tesciowymi wyżej.Wystarczy posłuchać jak tesciowe się zachowujecie! U mnie w rodzinie takich nie brakuje. Ja natomiast mam syna jedynaka i co? Żyje swoim życiem a młodzi swoim i mam naprawdę świetny kontakt z synową ale od początku byłam szczerą i serdeczna a nie tak jak większość z was .Ledwo przekroczy się próg to już telefony do rodziny i wieszanie psów na synową! Zazdrosc i jeszcze raz zazdrosc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka anka
Mam syna ( jeszcze malutki) i też będę teściową i nie wyobrażam sobie uzależniać się id syna i jego rodziny! Ludzie! Pozwólcie innym żyć tak jak tego chcą a nie jak wy chcecie.Wnioski? Takim zachowaniem same odsuwacie od siebie! PS.ja mam naprawdę super teściową żeby nie było ,kobieta ciepła, taktowna i skromna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam od początku i scyzoryk mi się w kieszeni otwiera!!! Autorka ma męża nie dojrzałego i winę ponosi on! On na to pozwolił! Ja byłam taka głupia kiedyś jak autorka,ale postawiłam wszystko na jedną kartę! I Teraz od kad kontaktu nie mamy naprawdę wiemy co to spokój i radość z życia! Można wszystko ale do tanga trzeba dwojga :-( :-( :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby nie fakt ze akcja miała miejsce 5 lat temu , temat byłby ciekawy a tak jak zwykle nie ma końca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×