Gość czerwona pilka do reki Napisano Lipiec 12, 2012 To ci mowie, moze napisz tylko, zeby nie odebral tego znow jako atak czy cos, o czym moglibyscie sobie powiedziec? Tylko nie mam pojecia jak to ubrac w slowa. Myslalam, ze tyle lat razem to i wspolni znajomi sa tacy co by np. rozowa na was jakos wplyneli, cos sie chcieli dowiedziec itp. Chyba, ze przeczekasz ten okres i znow za kilka dni nabierzesz sil. Im dalej od tego bedzie, tym latwiej bedzie ci sie powstrzymywac przed kontaktem z nim i wyrzuceniem z siebie wszystkiego. Z drugiej strony wszystko w sobie dusic :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona pilka do reki Napisano Lipiec 12, 2012 cos ucielo mi pierwsze zdanie mialo byc; To ci mowie, moze napisz tylko zeby nie odebral tego znow jako atak czy cos, czy jest jeszcze cos o czym moglibyscie sobie powiedziec? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 12, 2012 no własnie On nie miał takich kolegów z którymi byśmy się spotykali czy On spotykał, taki typ człowieka, widać, że był lubiany, bo na weselu widziałam, że wszyscy do Niego lgneli Marek to, Marek tamto ( to nie jest jego imie, podalam tak dla przykladu) . No duszę w sobie wszystko, juz chyba taka jestem, że czasami wole odpuścić Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 12, 2012 Zresztą, On przecież napisał, że podjął już jakaś decyzje o której nawet nie śnilam, ze straciłam swoją szansę, więc o czym my tu mówimy Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
siódemka44 0 Napisano Lipiec 12, 2012 Hovaa Witaj. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
koralowa 2 Napisano Lipiec 12, 2012 ja na chwilkę. Hovaa, biedna jesteś. Z boku jest wszystko jasne. Jesteś tak od niego zależna, że nie porafisz bez niego żyć, cokolwiek by Ci zrobił. jestes bardzo dzielna, ale bez fachowej (psycholog) pomocy się nie obędzie. Zauważ ze dopóki nie miałaś z nim kontaktu, było ok. Gdy tylko sie odezwał już masz wszystko poprzewracane, dół, schize, wątpliwości. Nie wiem jak Ci faceci to robią, ale dla człowieka z boku, to jest coś nieprawdopodobnego. Naprawdę, te jego słowa, że straciłaś szansę to manupulacja. Na co straciłaś szansę? To on ją stracił! Tym jak Cię potraktował stracił szansę, koniec. Dlaczego ty o sobie myslisz, że taka jesteś bezwartościowa i on niczego nie stracił? Naprawdę nic nie straciłaś, rzucając go - ale widzisz, Ty mylisz inaczej. Już załujesz, przepraszam jak pies, który bity i tak kocha swego pana. I łaknie z jego ręki pieszczoty (chociaż nie wie co go spotka tak naparwdę). nie obraź się za to porównanie. Przeczekaj. jesli zaś się złamiesz, trudno. Być może, trzeba sie jeszcze raz złamać, by się przekonać, ze nic nie straciłaś. Być może jeszcze nie osiągnęłaś dna, od ktrego można się tylko odbić w górę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 12, 2012 siódemka witaj, miło że ktoś tu od rana zagląda. Przyjechał i własnie zabrał wszystko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
siódemka44 0 Napisano Lipiec 12, 2012 Hovaa :-) Było spotkanie w cztery oczy czy się obyło jednak ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 12, 2012 siódemka, obyło się, ja nawet mu drzwi od domofonu nie otwierałam bo otworzył je kodem, ale było tylko słychać sygnał. Koralowa, myślę że po paru dniach dojdę do siebie, a on już się wiecej nie odezwie.... to koniec. No zaczełam obwniać siebie, całą winę przelałam na siebie, a przecież On również jest winny Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 12, 2012 siódemka, obyło się, ja nawet mu drzwi od domofonu nie otwierałam bo otworzył je kodem, ale było tylko słychać sygnał. Koralowa, myślę że po paru dniach dojdę do siebie, a on już się wiecej nie odezwie.... to koniec. No zaczełam obwniać siebie, całą winę przelałam na siebie, a przecież On również jest winny Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
siódemka44 0 Napisano Lipiec 12, 2012 Hova I bardzo dobrze.Po co miał Ci szarpać jeszcze emocje? Niech spada. Uwolniłaś się od gada. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 12, 2012 siodemka na to wygląda, jestem teraz wolna i moge zacząc wszystko od nowa. Ale ciężko będzie, a tym bardziej komukolwiek już zaufać...na chwilę obecną nie wykonalne Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 12, 2012 siodemka na to wygląda, jestem teraz wolna i moge zacząc wszystko od nowa. Ale ciężko będzie, a tym bardziej komukolwiek już zaufać...na chwilę obecną nie wykonalne Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika Napisano Lipiec 12, 2012 Hovaa brawo!!! Teraz uszy do góry i uśmiech na twarz. Nie rozmyślaj o przeszłości a przede wszystkim nie obwiniaj siebie. Skup się na innych sprawach, co ze znajomymi, nie możecie gdzieś wyjśc, coś zrobic, co odciągnęło by Twoje myśli od ex?? Naprawdę nie warto byłoby wracac do niego i wkrótce przechodzic przez to samo piekło. Teraz otwiera się nowy rozdział, jestem pewna że lepszy od tego, który Twoje życie zakończyło pisac. Trzymaj się, powodzenia!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000 Napisano Lipiec 12, 2012 Hovaa w tym momencie chyba najgorszą rzeczą jaką można zrobić jest szukanie kogoś na siłę. Dziewczyny dobrze radzą: zajmij się sobą, studiami, może jakiś kurs językowy. Zainwestuj w siebie, kup sobie coś, ćwicz, śpiewaj, tańcz...pomyśl co dalej. Ja ta zrobiłam i żyję już inną perpsketywą. Przeprowadzka na początku przyszłego roku :). Szkoda, ze tak wyszło, ale trzeba żyć dalej. Nie można oglądać się na to co było (choć to świeże i jest trudno), a na to co będzie. Chcesz kolejne miesiace życia poświęcić na rozmyślanie "wróci- nie wróci", kapnie się, że źle zrobił, czy się nie kapnie, przeprosi-nie przeprosi....obłędu idzie dostać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no tak powinno byc Napisano Lipiec 12, 2012 "Cierpienie w miłości ma swój sens. Jest jedyną możliwością sprawdzenia miłości. Nieważne jest, jak kto cierpiał, ale dlaczego cierpiał. Jeżeli cierpiał z miłości do drugiego człowieka, to jego cierpienie jest świadectwem miłości. Potwierdza jego miłość. Prawdziwa miłość szuka trudnych dróg.." Jan Twardowski Piękna sentencja i tak bardzo prawdziwa. Nie chcę Ci nic sugerować. Ja w popełnianiu błędów słuchałam się rozumu (a w zasadzie chyba odbiła mi palma ), a serce wołało o bliskość mojego ukochanego. Teraz żałuje, ale za późno. Serce powinno być drogowskazem dla każdego z nas Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no tak powinno byc Napisano Lipiec 12, 2012 jak kochasz i wiesz,ze jest sens to walcz.nie zawsze jest latwo i kazdego dopada zwatpienie ale pamietaj,ze raz sie zyje pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ewag 0 Napisano Lipiec 12, 2012 nie zdziwie sie jak sie upomni o te pieniadze na pelnomocnictwo Hoova- trzymaj sie tam :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
koralowa 2 Napisano Lipiec 12, 2012 Z pewnościa Twradowski nie miał na myśli toksycznej miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną. I jesli ktoś rzuca takim tekstem w takim miejscu - to znaczy że jest chory. Przepraszam, ale miłość pomiędzy kobietą a mężczyzną z pewnością wymaga wielu wyrzeczeń - jednak zdrowa miłośc uskrzydla, rozwija, wzbogaca. Jesli zaś cierpienie jest swiadectwem miłości i szuka trudnych dróg - jakie świadectwo wystawia swojej miłości facet Hovyy? To co, tylko Hovaa ma tak kochac, a on? Mysle ze Twardowski by się za głowę złapał, gdyby wiedział, przy jakiej okazji jest cytowany, bo z pewnością nie chciał poszerzac grona wykorzystywanych kobiet. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dzis będę Napisano Lipiec 12, 2012 wróciłam pewnie co niektórzy sie ucieszą. Obserwowalam topik z boku, co kto pisze, co doradza, nie odzywalam sie bo stałe 2 osoby na mnie najeżdzały. Widzisz hovaa posluchalas ludzi ktorych nie znasz, ktorzy oceniali twoją sytuacje wg wlasnych doswiadczen, a przeciez nie wiedzieli jakie wy doswiadczenia macie, jaka byla ta wasza milosc, zle sie stalo ze nie posluchalas wlasnego serca , zalujesz teraz, facet chcial sie spotkac ty nie chcialas, ty rowniez sie nim bawilas, tak to jest jak sie slucha nie wlasciwych osob na forum i co zostalas sama, nie ma o czego juz czytac, wiec nikt tu juz nie bedzie zagladal, wszyscy madrzy wroca do swoich facetow, przytula sie, a ty bedziesz sama. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dzis będę Napisano Lipiec 12, 2012 zaraz sie zleca obronczynie toksycznych zwiazkow, ale ja sie pytam na jakiej podstawie wy robice z tego faceta potwora, pewnie popelnil bledy, uderzyl, wyzywal ale z tego co pisala hova pracowal nad soba, nie powtarzalo sie , czy nie nalezy sie druga szansa osobie ktora sie kocha? moim zdaniem moglas sprobowac, teraz zalujesz, a tak bys zobaczyla, jakby nie wyszlo to rozstalabys sie definitywnie a teraz pozostanie ci zyc z ta nieswiadomoscia i bedziesz sie zadreczac ze jaka to glupia bylas, co ci szkodzilo sprobowac skoro go tak kochalaś? no chyba ze go nie kochalas na tyle, chyba ze ty rowniez unosilas sie humorem i zgrywalas niedostepna ksiezniczke Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dzis będę Napisano Lipiec 12, 2012 ciekawe gdzie jest teraz hova? milczy, pewnie ryczy i jest zalamana, kto wie czy sie z tego pozbiera, kazdy jest madry jak to nie dotyczy jego osoby. Nie osoadza sie nikogo na podstawie kilku wpisów w internecie, nie robi diagnozy i nie rozwala tak komus zycia, wy jej teraz to zgotowalyscie, bo was posluchala, dobrych rad, osob ktore nigdy na oczy faceta nie widzialy . to sa za powazne rzeczy by wydawac osoady od tak sobie, a juz napewno nie przez internet, jak juz to trzeba bylo jej doradzic bierz faceta i idz z nim do specjlisty, specjalista by wiedzial co juz z nimi zrobic Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tak się składa, że Napisano Lipiec 13, 2012 ja jestem specjalistką (psycholog z 7-letnią praktyką) i mówię z pełną odpowiedzialnością: tacy ludzie się NIE zmieniają. nie jest to poprawne politycznie, ale prawdziwe. jeżeli facet jest na tyle niezrównoważony, że próbuje rozbić auto z "ukochaną" kobietą w środku, znaczy to, że ani to nie jest żadna "ukochana", ani on nie jest człowiekiem, który nadaje się do wspólnego życia. hoova postąpiła właściwie, zrobiła rzecz bardzo trudną, bo odcięła się od toksycznego faceta. nie ma innej drogi do normalnego, zdrowego życia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tak się składa, że Napisano Lipiec 13, 2012 tzw. "słuchanie głosu serca", to nic innego, jak postępowanie wg schematów emocjonalnych, nabytych w dzieciństwie. dlatego córka alkoholika z 99% prawdopodobieństwem "zakocha się" w alkoholiku, nawet, jeśli ten na początku nie będzie pił. córka przemocowca zwiąże się z facetem stosującym przemoc. nie wiem, czy Hoova pochodzi z takiej rodziny, może po prostu ma ciut zaniżone poczucie własnej wartości i łaknie akceptacji. ale z tego, co i jak pisze, widać, że jest mądrą i silną młodą kobietą. Hoova, trzymam kciuki, abyś wytrwała w swoim postanowieniu. pamiętaj, że najgorszym Twoim wrogiem jesteś Ty sama i Twoje słabości :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona pilka do reki Napisano Lipiec 13, 2012 no racja racja, juz pisalam, ze kazda z nas ma zupelnie inny zwiazek, zupelnie inne emocje i przezycia i inny rodzaj uczuc, milosci, zdarzen w zwiazku. Z innego powodu sie dzieja klotnie, inaczej sie zachowujemy bo mamy wszyscy inne charaktery. I inaczej chcemy czasami cos naprawic, inaczej cos powiedziec itd. Dlatego nie warto czasami brac przyklad z innych i rzucic bo 5 "kolezanek" z kafeterii to zrobilo. A czy one nie mialy zawahan? Skad wiemy jak to bylo u nich. Latwo mowic, olej go. Tylko, ze czasami to jest milosc na cale zycie z kims innym nie wychodzi i wraca sie myslami do poprzedniego zwiazku. Kazdy ma jakies zalamania, nawet jej byly facet jak widac. Czasami to jest! oczywiscie, ze jest manipulacja druga osoba. Poprzez manipulacje sprawdzamy, chcemy sprawdzic co sie wydarzy, jak sie zachowa druga osoba, czyz nie?? Nie jestem zwolenniczka zwiazkow toksycznych do tego stopnia, ze juz na prawde nie widac szans na poprawe ale ludzie ze soba sa dlej, bo cos tam. Ze byly proby ale nie wychodzilo, bo sie partner nie zmianial. Lub ja sie nie zmianialam i nie chcialam. Rozumiecie jaka jest roznica pomiedzy checia dania szansy, naprawy? A zwyklym "rzuc w cholere" podczas jakiejs klotni. Jak nie wychodzi raz drugi...trzeci...nie wiem ile razy kto jest w stanie dac komus szanse, wtedy mozemy myslec o toksyku takim nie do zmiany juz. A ten wyzszy wpis jakos malo psychologiczny :D bez urazy ale taki zwykly, forumowy gosc :) Hovaa czy zrobilas slusznie czy nie, okaze sie za jakis czas. Ja tez tu nie przecze ani nie popieram czy zrobilas dobrze czy zle, nie nam to oceniac i uklADAC CI ZYCIE, POWINNY BYC TU raczej wpisy pocieszenia, wsparciaa i tak Ty decydujesz. Jak sie dzis czujesz? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
koralowa 2 Napisano Lipiec 13, 2012 Ale przecież Hovaa robiła właśnie to, co uważał za słuszne. Pomimo wpisów pewnej tu osoby, która ustawicznie zachowania typu bicie kogoś, nazywa miłością, wpisy Hovyy były wyjasnieniem tej osobie, ze to jednak nie miłość. Nawet dla niej, a co dopiero dla osób postronnych. Cały problem polega na tym, ze Hovaa pragnie miłości, jak każdy z nas, i namiastke tej miłości otrzymała od niego. Stąd jej nakierowanie na tę osobę. Ale róznoczesnie przyszło chyba jeszcze więkse odrzucenie. Dlatego tak sie szrapie. Bo wie, ze jesli pociagnęłaby ten związek dalej - tak naparwdę nie otrzymałaby tego, czego pragnie, Ten facet nie jest w stanie dać jej tego, czego potzrebuje i jednocześnie wydaje się wtym momencie jedynym źródłem namiastki ciepła, które Hovaa otrzymała w życiu. No więc pytanie, czy warto żyć w takim związku? Ludzie na kafe nie mają mocy sterowania czyimś życiem. Śmieszy mnie takie gadanie. Ilez to razy było tak, ze ktoś pisal "nie dzwoń",a ktoś jednak dzwonił. To Hovaa sama słuchala tego co wydawało się jej słuszne, Co więcej, nadal jej się wydaje, ale pragnie ciepła, a jak napisałam, jedyne żródlo jak na ten moment w jej mnemaniu, to ten facet. Oczywiście że lepiej jest radzić jak się nie jest zaangazowanym emocjonalnie. To wlaśnie taka rada jest cenna, bo obiektywna. Ja jestem przekonana że Hovaa postepuje słusznie. Chciałabym by wytrwała, by zobaczyła swoją wartość, bez tego afceta, by zoabczyła słuszność swej decyzji. By zobaczyła tę słuszność nawet, gdyby już nigdy z nikim w zyciu się nie związała. Bo o to tu chodzi. A potem by znalazła kogoś, kto ją będzie prawdziwie kochał. Ale wiem, ze to długa droga dla takich kobiet jak ona. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 13, 2012 Witam wszystkich, dzisiaj jest dobrze, jedynie w sercu jest jakiś żal i smutek. Wczoraj jak poszłam do sklepu, to On jeszcze raz przyjechał, zostawił w skrzynce dokumenty z Urzędu o odbiorze nowego dowodu rejestracyjnego, był również w PZU ( przepisał na mnie umowę)wszystko pozałatwiał, ale i zostawił coś w skrzynce co bardzo mi sprawilo przykrość, coś co dostał i nie powinien mi tego oddawać, zrobiło mi się bardzo przykro z tego powodu, to dla mnie wiele znaczyło i dałam mu to, a On to po prostu oddał. Wczoraj już tu nie zaglądałam, bo chciałam swoje myśli uspokoić. Wybrałam się na Epokę Lodowcową :-) i spotkałam się z wczoraj z przyjaciółką i trochę pogadałyśmy szczerze. Ona kazała mi zwrócić uwagę na Jego relację z matką, coś czego chyba nie zauważałam, a jednak. Ona twierdzi, że jak facet wrócił do domu, to Jego matka zaczęła nastawiać go negatywnie do tego związku, coś w tym jest, bo ten pierwszy sms od Niego zaraz po rozstaniu nie brzmiał jak Jego słowa, " że mamy sobie przemyśleć" faktycznie to brzmiało bardziej jak jej słowa. Pamiętam, kiedyś jak Jego brat pokłócił się ze swoją dziewczyną i też związek był na włosku, byłam wtedy u nich, to pamiętam jak Ona mówiła i była chętna żeby od razu jechać po te rzeczy, widziałam że się cieszy że syn wróci do domu. Ale Oni sie pogodzili. Wydaje mi się, że matka jest dla Niego ogromnym autorytetem i to widać , ale teraz. Ona niejednokrotnie jak bywaliśmy u nich, powtarzała, że obydwoje zostawili ich samych w tym domu i poszli do bloku, bo jest wygodniej, tak się odwdzięczają, byly takie teksty dokuczania. Teraz się domyślam czemu On mi zarzucał, że traktuję go jak własność- wydaje mi się, że to Ona tak powiedziała, bo jakby nie patrzeć więcej czasu spędzał ze mną i zaczął się odsuwać trochę od domu rodzinnego. Hmmm, coś mi się wydaje, ze Ona nie dopuszcza myśli, zeby jej synowie mieli inne kobiety, ciezko jej sie z tym pogodzić. Pojawiła się teraz okazja to ja wykorzystała. Nie zebym szukała teraz winnego, choć tak to może wygladać, ale tak jakoś Nasza rozmowa zeszła na jej temat. I tak jakoś zaczęłyśmy łączyc fakty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 13, 2012 Jak już komuś gdzieś pisałam, uważam, że obydwoje zgotowaliśmy sobie takie zakończenie. Wydaje mi się, że On również cierpi ( wczoraj była ulewa, a On w tym czasie mył samochód, czyli rozładowywał swoje emocje, stara się nie myśleć, czyli coś go tam jeszcze targa, bo kto przy zdrowych zmysłach podczas ulewy myje auto?). Jak jechałam do koleżanki to widziałam go, lało a On na dworze z myjką. A wracając do tego, co napisałam na początku. Obydwoje zachowywaliśmy się momentami jak szczeniaki, obrażanie się o byle co, fochy, brak rozmów, ciągłe pretensje,narastająca frustracja, może i nawet zbyt duże wymagania,to wszystko wpłynęło na to. Gdzieś w pewnym momencie przestaliśmy się cieszyć sobą a zaczęliśmy walczyć. Uważam, że zabrakło przede wszystkim szczerości i umiejętności mówienia otwarcie o swoich uczuciach, każdy gdzieś się z tym krył, albo było to zamiatane pod" dywan" Ja też powinnam mieć osobą, która ma własne zdanie, nie bać się go wyrażać, w stosunku do Niego miałam, mówiłam mu, ale juz np. w stosunku do innych ludzi nie, bałam się. I tak np. było w przypadku jego rodziców, na wszystko się godziłam, zawsze miła, potulna, nie konfliktowa, przytakująca, chociaż nie zawsze się zgadzałam i tu był mój błąd. Brak pewności siebie mnie zgubiło. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 13, 2012 * miało być : ja też powinnam być osobą Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Hovaa 0 Napisano Lipiec 13, 2012 Co do wyzwisk itd, za dużo mu pozwoliłam, powinnam była to od razu odciąć jak takie coś się zaczęło pojawiać, a nie użalać się nad sobą, płakać i szukać winy w sobie albo u niego. Jak ktoś tu pisał, spróbować iść do psychologa z Nim, poszukać pomocy. Wtedy byłaby jeszcze jakaś szansa. Nie zrobiłam tego, bo wydaje mi się, że ta miłość nie była na tyle dojrzała,nie umieliśmy sprostać poważnym problemom , jak sie pojawiały to my uciekaliśmy, nie pokonywaliśmy ich razem, nie było wsparcie, tylko wzajemnie obwinianie się- kto jest winny. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach