Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Hovaa

co dalej zrobic? czy robie z siebie idiotkę?

Polecane posty

Gość a ja dzis będę
ale macie poziom czy ja was obrazam? to forum dla kazdego i kazdy moze wypowiedziec swoje zdanie i nikogo nie manipuluje, to slowo jest ostatnio bardzo popularne kazdy manipuluje, facet autorke, niby ja ją. czytalam od poczatku i wiem o co chodzi, widze ze diagnoza juz jest, facet autorki to psychpata, owszem ma problemy, ale jak sie kochają to razem je pokonaja, milosc wszystko przetrwa. Hovaa, przede wszystkim porozmawiaj z nim, powiedz wszystko mu co tu napisalas, powiedz ze go kochasz, chcesz byc z nim, tylko musi sie zmienic, powiedz zeby poszedl na terapie i niech poszuka innej pracy, moze na nowo ulozycie sobie zycie, sprobuj , co ci szkodzi do niego napisac, wybadasz sytuacje bedziesz wiedziala czy dalej cie kocha czy nie chce juz byc z toba, czy ma kogos czy nie, nie zakladaj z gory ze ma, nic nie stracisz piszac do niego smsa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja dziś będę...swoimi wypowiedziami obrażasz przede wszystkim siebie. Co, jesli szkodzi autorce odezwanie się i straci? Np. spokój, który odzyskała po zerwaniu, pewnosć siebie i wiare w przyszłość. I bedzie musieć się zbierać duzo dłużej niż teraz, a być może nie pozbierałaby się wcale. Tak tępych uwag jak twoje dawno już nie czytałam. Nic nie bierzesz pod uwagę tylko powtarzasz w kółko swoje. Ale po cichu nadal myslę, ze jestes prowokacją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dzis będę
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Miłość cierpliwa jest, - cierpliwie będę czekać, bo kocham. łaskawa jest. - pozwala mi przetrzymać wszystkie chwile zwątpienia Miłość nie zazdrości, - prosze o wybaczenie nie szuka poklasku, - wybaczam nie unosi się pychą; - wybaczam nie dopuszcza się bezwstydu, - wybaczam nie szuka swego, - znalazłam i jestem szczęśliwa nie unosi się gniewem, -bo wybacza nie pamięta złego; - wybaczam nawet sobie, nie cieszy się z niesprawiedliwości, - bo miłość jest jedyna lecz współweseli się z prawdą. - bo prawdziwa miłość nie jest ślepa Wszystko znosi, - znosi rozstania wszystkiemu wierzy, - wierzy w we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. - bo bez miłości nie można żyć, miłośc jest jak powietrze, miłość jest jak wschód słońca o poranku, milośc jest potrzebna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mqargaretka
och!!!! piękne są te słowa, ale w dzisiejszych czasach nie ma już takiej miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dzis będę
nie ma bo ludzie kieruja sie innymi zasadami wartosciami, teraz liczy sie kasa, seks, nagosc, teraz faceci maja wszedzie nagosc,gdzie tylko nie spojrza sa cycki, to juz wiadomo ze im zbrzydlo, po co maja sie starac, baby sama wlatuja do lozka po pijanemu i nie tylko, to co tu szanowac? jakby kobiety sie szanowaly to i mezczyzni by je szanowali, ludzie nie pielegnuja milosci bo po co? lepiej sie rozstac, zdradzac, klocic niz sobie wybaczac i pomagac, byc dobrym , teraz jest internet zaraz sie znajdzie ktos nowy na seks przez jakis portal czy na imprezie pierwsza lepsza do lozka wpadnie. w tych czasach nie ma prawdziwej milosci bo ludzie sa płytcy. Miłość to zrozumienie, to pomaganie sobie nawzajem, to wybaczanie sobie błędów. Miłość to znaczy być przy tej drugiej osobie na dobre i na złe " WYBACZANIE NIE JEST OZNAKA SŁABOŚCI LECZ SIŁY "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bycie z osoba
ktora usilowala nas zabic jest oznaka WYLACZNIE zaburzenia osobowosci. mylisz milosc z uzaleznieniem emocjonalnym. jestem psychologiem i pracuje z takimi kobietami od 9 lat. powinnas wybrac sie do psychologa, bo Twoje poglady wynikaja niestety z zaburzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja dzis będę, ładnie wszystko opisałaś, ale te słowa powinny odnosić zarówno do Niego jak i do mnie, a nie tylko do mnie. Ja mam wybaczać, ja mam przepraszać a On się niech unosi swoją dumą i Bóg wie czym jeszcze. Ten egoista ma mnie w d..pie, czy tak trudno to zrozumieć? ja się do Niego w życiu pierwsza nie odezwę i nie spotkam się z Nim, niech spada na drzewo. No i ch.j że cierpię, przejdzie, mówi się trudno. Raz sobie z tym radze , a raz nie, jednego dnia się śmieję, jestem radosna a drugiego płaczę i jest mi smutno, ale lepiej być samemu niż z kimś kto mnie nie szanuje, czy tak trudno to zrozumieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hovaa nie pisz z tą
idiotką :D typowa zaburzona laska, która wlazłaby misiowi w dupę, byle tylko rzucił jej ochłap :D jesteś mądra, silna, zasługujesz na NORMALNEGO faceta, nie takiego, który Cię bije, wyzywa, chce zabić. zamknij ten topik, albo i nie, i idź, żyj, ciesz się wolnością i jedyną słuszną decyzją :) POZDRAWIAM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dzis będę
hova ktos musi zrobic ten pierwszy krok, zadasz zaraz pytanie, dlaczego ty? bo skoro on jest uparty, siedzi w zlych myslach to sie nie zbierze, ty jestes dobra, wiec wyciagnij pierwsza reke do niego, ale postaw mu jakies warunki, zeby spelnil. Mu na tobie zalezy bo nie pozakanczal wszystkich spraw, został samochód i chyba jakieś jego rzeczy ( rower), wiec ja uwazam ze pewnie ma nadzieje ze do niego sie odezwiesz, zmieknie ci serce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytająca ten topik
"bo skoro on jest uparty, siedzi w zlych myslach to sie nie zbierze, ty jestes dobra, wiec wyciagnij pierwsza reke do niego, " Oto skutki czytania niewłaściwych lektur i przyjęcia niewłaściwego wzorca kobiety i mężczyzny. Szkoda czasu na polemikę z tobą. Nie pisałam tu, ale nie można już czytać tego, co pisze projekt? pod nickiem "a ja dzis bede". Po prostu ręce opadają, szczęka opada, wszystko opada. Traci się wiarę w kobiety. Nie walczy się o mężczyznę, a już na pewno nie tyka się faceta, który jest niezrównoważony psychicznie, wyzywa, rzuca się do bicia, chce rozbić zabić siebie i swoją kobietę. Każdy psycholog Wam to powie, każda osoba myśląca realnie i trzeźwo. Nie wiem, czego się nawciągała "a ja dzis bede", ale jej wnioski mogą być bardzo niebezpieczne dla kobiet czytających ten temat. Bo ktoś może pomyśleć, że jej rady są słuszne. Nic bardziej mylnego. Hovaa, przeczytałam cały topik i jesteś bardzo mądrą kobietą. Powinnaś jednak wziąć pod uwagę, że ten facet jest chory i całkowicie nieprzewidywalny. Najlepiej dla Ciebie byłoby całkowicie zerwać wszelkie kontakty i nici Was łączące. Oddaj mu ten rower, wytrąć z ręki pretekst do nawiązania kontaktu. Twój eks facet jest psychofagiem. To bardzo trafny termin, uknuty przez kobietki, które wpadły w sidła psychopatów. Wklejam Ci adres ich bloga, poczytaj, a jeśli kiedykolwiek będziesz miała wątpliwości, co do swojej decyzji- napisz do nich. One, jak nikt, znają mechanizmy działania zaburzonych psychicznie mężczyzn, bo to właśnie one przegapiły pierwsze oznaki zaburzenia psychicznego swoich mężczyzn i zmuszone były toczyć wieloletnią walkę z współuzależnieniem emocjonalnym od tych typów. http://mojedwieglowy.blogspot.com/ A tu są ich historie: http://uciekamdoprzodu.blogspot.com/ Trzymam za Ciebie kciuki. Pamiętaj, że kochający mężczyzna nigdy(!) Cię nie wyzwie, nigdy nie podniesie ręki, nigdy nie będzie stosował emocjonalnego szantażu. Uciekając do przodu (:), uniknęłaś wieloletniego psychicznego (i pewnie fizycznego) piekła. Żyj, śmiej się, kochaj- zdrowo. Ucieknięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytająca ten topik
I jeszcze słowo: jemu nie zależy na Hovie, jako na kobiecie, partnerze, przyjacielu. Zależy mu, aby mieć pod ręką "chłopca do bicia", wygodny obiekt, nad którym będzie mógł rozpościerać swoje manipulacyjne sztuczki, nad którym będzie mógł mieć władzę, który będzie przedłużeniem jego EGO. On nie widzi w autorce odrębnego człowieka, z jego uczuciami, marzeniami, pragnieniami, niechęciami, smutkami i radościami. On widzi wyłącznie przedłużenie siebie, o tyle przydatne, o ile będzie posłusznie podbijać jego samopoczucie. Tu tkwi przyczyna niepozakańczania wszystkich spraw. Chce mieć do kogo wrócić, w razie, gdyby ofiara się zapomniała i osłabła, a nowy obiekt byłby jeszcze nieznaleziony. Klasyczna sztuczka psychofagów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do :"a ja dziś będę"-nie bardzo rozumiesz te piękne słowa. W Twoim wykonaniu to frazesy.niech Autorka przeczyta ten Hymn do Miłości i odniesie te słowa-ale do siebie.czy ona kocha siebie? Czy ona szanuje siebie? Ty ją namawiasz do postawu właściwej dla osób współuzaleznionych i typowych ofiar przemocy. Obowiązkiem jest by każdy kochał,ale najpierw siebie i nie dał sie zniszczyć.A nie niszczył własne JA w imię choro pojętej "miłości".To nei miłość to o czym Ty piszesz-to choroba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dzis będę
moim zdaniem przesadzacie, jakby on byl takim psychofagiem jak go okreslacie to dalej by autorke gnebil, szantazowal, pisal, wydzwanial, a on nie robi nic, dal jej spokoj i wybor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna zagubiona w swiecie
Hova od pewnego czasu sledze Twój topik i jestem pod ogromnym wrażeniem, skąd ty masz tyle siły, chciałabym mieć tyle co ty. Ja obecnie szukam pomocy dlatego tu w końcu napiszę. Jestem w związku 5 lat, na początku było super, wiadomo jak to jest, potem zaczelo coś się psuć, przestaliśmy się dogadywać, ja stałam się bardzo zazdrosna o niego, a on o mnie, zaczęlo mi przeszkadzać ze oglada nagie kobiety a jemu ze np siedze na gg, zaufanie w naszym zwiazku nagle sie ulotnilo, nie wiem dlaczego, on mnie nigdy nie zdradził, przynajmniej nic o tym nie wiem, a jak jego tez nie zdradziłam. Zaczeliśmy sie coraz czesciej kłocic, on tak jak ten twoj zacząl mnie wyzywac w tych klotniach coraz czesciej od kurew, szmat, dziwek itp . tak jak w twoim przypadku po wszystkim przepraszal. moja samoocena spadla do zera, czulam sie nikim, nie czulam sie kobieta, czulam sie gorsza od innych kobiet, zaczelam wpadac w paranoje i zaczelam być zazdrosna o wszystkie kobiety w kolo, bo myslalam ze one jemu sie bardziej podobaja niz ja bo przeciez ja jestem szmata itd, zaczelam mu robic jazdy i sie czesto klocilismy, to zwracalam mu uwage gdzie sie patrzy itp. mam wrażenie ze to wszystko moja wina, ze to ja jestem winna ze sie tak oddalilismy od siebie, ale z drugiej strony jakby mi okazywal wiecej szacunku, dawal do zrozumienia ze jestem wazna to nie dochodzilo by do takich sytuacji. Na poczatku nic takiego nie bylo, bo widzialam jak sie stara, ze jestem dla niego najwazniejsza i jedyna, potem mnie zaczal ranic swoim zachowaniem, jestem bardzo wrazliwa osoba, byly to blache sytuacje ale jednak np. poszlismy do sklepu to on bierze playboya i mowi patrz ona ma sesje nago itp, zaczal ogladac porno, mnie to za bolalo, niewiem czy to ja jestem zaburzona czy on, czy obdwoje. mnie rownież uderzyl 3 razy, raz kopnąl, szarpal kilka razy, ale ja czuje sie winna czuje ze to przeze mnie gdybym nie robila jazd to by nic takiego nie bylo, nie wiem co myslec, kocham go, nie wyobrazam sobie zycia bez niego ale mam dosyc powoli takiego zycia, tylko ja nie odejde, nie mam tyle sil, nie wiem co robic, chcialabym byc tak silna ja ty, prosze co sadzisz o tej sytuacji, co robic, kto jest winny , odejsc , zostac? teraz jest cisza od 2 dni po ostatniej klotni sie nie odzywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam ten topik i również postanowiłam się wypowiedzieć. Byłam z facetem 5 lat, to była moja pierwsza wielka miłość na początku super, wszystko pięknie, z czasem zaczęły się kłótnie, często bardzo ostre. Rozstawaliśmy się i schodziliśmy tysiące razy, nie potrafiliśmy być ani razem, ani oddzielnie. 2 czy 3 razy mnie w tym czasie uderzył, nie licząc szarpania, zabierania rzeczy, popychania, ogólnie toxic straszny. Kochałam go na zabój, a mimo wszystko zawsze wracałam. Nie wiem jak to się stało, ale jakieś 2,5 roku temu po prostu odeszłam od niego i już nie wróciłam. Przez pół roku wydzwaniał i wypisywał, kilkaset razy dziennie. Prosił, błagał, ale również groził i szantażował. Ja w tym czasie przebywałam w rodzinnym mieście tylko 2-3 weekendy w miesiącu, przez resztę dni byłam w mieście, w którym studiuję. Raz tam do mnie przyjechał, ale zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Starałam się o nim nie myśleć, zaczęłam się spotykać z innymi, bawić się, imprezować. I o dziwo, okazało się że życie bez niego istnieje ;) Później zaczęłam nowy związek, skończył się już, teraz jestem w kolejnym, ale te 2 związki nauczyły mnie tego, że jednak mogę być z kimś normalnym, kto mnie kocha i szanuje, kogo nie muszę prosić o spędzenie ze mną czasu, kto mnie nie obraża i cały czas stara się żebym się uśmiechała. Czasami zdarza mi się dostać jakiś dziwny sms z obcego numeru, myślę że to on, poznaję po sposobie pisania. Ale naprawdę, patrząc wstecz nie wiem jak mogłam na to wszystko mu pozwalać. Nie słuchałam ludzi którzy mówili mi że powinnam odejść wytrzymać, a ból minie. A oni mieli rację. Teraz ten człowiek jest mi zupełnie obojętny, a ja jestem o wiele szczęśliwsza :) Dlatego z całego serca trzymam za Ciebie kciuki autorko (i za Was pozostałe dziewczyny męczące się w toksycznych związkach) :**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To też Pismo Święte: "Nie wiąż się z człowiekiem gniewliwym, nie obcuj z człowiekiem porywczym, byś do dróg jego nie przywykł i nie zgotował pułapki na swe życie." ( z ksiegi przysłów) Nie trzeba tłumaczenia, prawda? Co więcej, ciekawe, bo pasuje tu jak ulał. Ja również podziwiam autorkę za hart ducha. taka jedna zagubiona w swiecie ...to Twoje pytanie, kto jest winny, mówi bardzo wiele o Twojej kondycji psychicznej. Bo oczywiście nie Ty jestes winna, Ty jestes ofiarą, ale w takim związku tak to właśnie funkcjonuje. Nie dość że jesteś ofiarą, to jeszcze czujesz się odpowiedzialna za czyjeś wybuchy złości, za ciche dni - może masz nawet ochotę leciec teraz przeraszać. Cóż, tzreba odejść. tzreba przede wszystkim odnaleźć w sobie zlosć na niego, wkurzyć się i odejśc. On się nie zmieni. summerlove ...bo tak to właśnie funkcjonuje. gdy zamykamy za sobą jedne drzwi, porządnie zamykamy, tak by się nie obejrzeć, otwieraja sie inne. To jest po prostu gotowość na coś lepszego w naszym życiu. Ciekawe, bo te drzwi, te inne zawsze były, tylko z naszą gotowością jest zwykle na bakier.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koralowa, widzisz, właśnie o to chodzi. Ja nigdy nie narzekałam na brak zainteresowania, miałam 'branie', ale byłam strasznie zaślepiona. Wydawało mi się, że z nikim nie będę miała takiej więzi jak z nim. Nie wyobrażałam sobie nawet być z kimś innym. Tym bardziej że byłam z nim tak długo już i jak pomyślałam że mam go zostawić i zaczynać z kimś od nowa to mnie to trochę przerażało. Ale na szczęście mi się to udało. I trzymam kciuki żeby wszystkie dziewczyny tkwiące w związkach z psycholami w końcu przejrzały na oczy. Bo takie związki niszczą. Mam nadzieję że moja psychika wróci do siebie po tych wszystkich przeżyciach bo facet dał mi popalić strasznie. Dlatego naprawdę z całego serca radzę, odejdźcie od nich, bo same się wykończycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna zagubiona w swiecie
koralowa moja kondycja psychiczna jest w fatalnym stanie, nie czuje sie w ogole kobieta wartosciowa, czuje sie jak NIKT, jestem gorsza od wszystkich, jestem beznadziejna, tak sie czuje przez niego:-( Mowisz ze nie jestem nic winna, a mi sie wydaje ze to przeze mnie to wszystko sie rozpadlo, przez moje jazdy i zachowanie :-( ale to wszystko wyniko z jego zachowania :-(. Chcialabym do niego zadzwonic, napisac, pogadac, chcialabym aby to wszystko sie zmienilo, sprobowac od nowa, zapomniec o wszystkim , ale nie wiem czy uda mi sie, on sie nie odzywa, napisalam mu kilka smsow ale nie odpisal:-(dlaczego tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczyny, widzę że dołączyły one osoby. a ja dzis będę== albo masz bardzo udany związek i wszystko jest w nim cacy, wielka miłość, same przyjemnie chwile, obydwoje się szanujecie i w życiu nie zaznałaś żadnej krzywdy od partnera i stąd te Twoje przekonania o idealistycznej miłości, wybaczaniu, ALBO masz zaburzony obraz postrzegania miłości, może spowodowany nadmiarem komedii romantycznych czy romansideł, gdzie to zawsze miłość wygrywa, kochankowie pokonują wszelkie problemy, cierpią , ale na końcu i tak są razem i żyją szczęśliwie - tylko, że to są książki, wymysł, a życie jest życiem - jest szare, ponure, pojawiają się problemy, śmierć, rozstania i nie ma tu miejsca na ckliwe sentymenty. Powiem Ci że, jak miałam lat 18 i dalej to również tak postrzegałam miłość bo nie miałam doświadczenia, nie znałam jej, jak każda dziewczyna marzyłam o miłości jak z Romea i Julii czy wielkiej miłości Gilberta do Ani. I nie pisz, że mu zależy, że mam zrobić pierwszy krok, bo ja nie zrobię i mu nie zależy, bo facet który chce spędzać czas z dziewczyną, kocha ją - TAK SIĘ NIE ZACHOWUJE. Powiem Ci jeszcze, ze w tym roku na walentynki również byliśmy pokłóceni, nie odzywaliśmy się do siebie i co myślisz, że dostałam od Niego jakiegoś kwiatka? Nie nie dostałam,a mógłby kupić, dobry pretekst na pogodzenie się, ale po co? teraz miałam urodziny w maju, myślisz że złożył mi życzenia? Nie, no bo po co. Zachował się tak , jakbym nie wiadomo co mu zrobiła, że nawet na życzenia nie zasłużyłam, czy tak postępuje kochana osoba? Gdy byliśmy pokłóceni, a coś było, walentynki czy jego urodziny to zawsze mu coś kupiłam czy złożyłam życzenia, chowałam w kieszeń swoją dumę i obrażanie się - tak postępują normalni ludzie- dążą do pogodzenia się. Pytam się Ciebie czy ja mu wyrządziłam aż taką krzywdę by po tym rozstaniu nie mógł ze mną porozmawiać? czy zasłużyłam sobie na takie potraktowanie? NIE !!!! Bo ani go nie zdradziłam, ani go nie uderzyłam, jedynie co to powiedziałam za dużo podczas ostatniej kłótni, ale to nie powód by się tak zachowywał. Przeczytaj to dwa razy zanim znowu zaczniesz pisać o wybaczaniu i wyciąganiu ręki. Czytająca ten topik=== fajnie, że napisałaś :-) rower mu oddam jak sam się po niego odezwie, tzn. nie spotka się z Nim, jedynie co to zostawię mu klucz do piwnicy i niech go sobie zabiera. Ja się do Niego nie będę odzywać i pytać się kiedy po rower przyjedzie. Na razie jest cisza już chyba od ponad 2 tygodni. Gorzej będzie z przerejestrowaniem auta, ale oc kończy się chyba w listopadzie, wiec do tego czasu "wyleczę" się z Niego i da się to zrobić. Dziękuję Ci, za adresy, poczytam sobie, takie blogi, strony i lektury bardzo pomagają, możemy znaleźć w nich wiele odpowiedzi, zobaczyć że nie jesteśmy jedyne z takimi problemami.Czasami też zapełniają po prostu czas, nie myślimy i pomagają trzeźwo spojrzeć na związek. Dlatego też jak pisałam wcześniej zaopatrzyłam się zaraz po tym wszystkim w książki. Muszę przyznać że pomogły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka jedna zagubiona w swiecie==== skąd mam tyle siły? sama nie wiem, może po prostu wszystko już tak narosło, ze w końcu powiedziałam dość. Miałam dość takiego traktowania, nie czułam się szczęśliwa, brakowało mi czegoś więc skądś ta siła sama się zebrała. Nigdy bym nie przypuszczała, że podejmę taki krok. Ja również tak jak Ty do tej pory nie wyobrażałam sobie życia bez niego, wydawało mi się że nie dam sobie rady będąc sama, że już nikogo nie znajdę i będę sama ( hehe z tym to się jeszcze okaże ), ale jak widać do wszystkiego można się przyzwyczaić, do pustego mieszkania, do samotnych spacerów czy samotnego spędzania czasu. Widzę, że u Ciebie występuje podobny mechanizm jak u mnie - na początku sielanka, potem wyzwiska i rękoczyny a na koniec przeprosiny, ehhhh powiem Ci, że nawet jak mu robiłaś jakieś jazdy to nie miał prawa Cię uderzyć czy wyzwać. NIE MIAŁ PRAWA!!!! Wiedział,że nie akceptujesz pewnych zachowań a mimo to ranił Cię świadomie, przykre. Wiedział, że jest Ci przykro gdy coś tam ogląda, a dalej coś tam kombinował - ehhh typowy facet. Mój np. niby też nie oglądał porno, ale jak zasilił szeregi policji to w telefonie koledzy już mu załatwili porno -filmiki :-P no cóż, powiedziałam co o tym sądzę, bo przedtem nic takiego nie było a tu nagle, nie podobało mi się to, ale przecież nie miałam wpływu na to co robi w pracy, bo nie przypnę się do niego kajdankami i nie będę spędzać z nim 24 h , ale to był pierwszy alarm, który zlekceważyłam, ojoj jak pomyślę to dużo było takich sytuacji, które Oni chyba wszyscy tak mają, starają się na początku, a potem już przestają. Pytasz kto jest winny, ja uważam, ze wina jest zawsze po środku, każdy coś tam dorzuca do kociołka. Nie wolno Ci się zatem obwiniać, ON również jest winny. A już na pewno NIE MIAŁ PRAWA UDERZYĆ, WYZWAĆ!!!!! I przede wszystkim zacznij na siebie patrzeć w inny sposób, bo na pewno jesteś atrakcyjna, mądra, wartościową kobietą. Przypomnij sobie, ze na pewno nie raz jakiś facet za Tobą się obejrzał :-) Zły obraz siebie powstał u Ciebie na skutek jego zachowania względem Ciebie, ja mam to samo. U mnie również samoocena jest mocno zaniżona, pracuję nad tym, ja również uważałam się ( teraz już jest lepiej ) za osobę gorszą, brzydką itp, ale to przez Niego !!!!! Ja bym Ci radziła odejść. On się nie zmieni, a jeśli Ty się do niego odezwiesz, to będzie miał Cię w garści, będzie wiedział że nie odejdziesz od niego, nawet jak cie uderzy czy znieważy. Odpowiedz sobie szczerze na pytanie _ czy jesteś z nim szczęśliwa? czy czujesz się być dobrze traktowana? czy On spełnia Twoje oczekiwania? Czy możesz na nim polegać? czy czujesz się bezpiecznie przy nim/ z nim? Zobaczysz, On nie jest pępkiem świata, są na tym świecie mężczyźni z którymi możemy być szczęśliwe i którzy w życiu na nas ręki nie podniosą jak się zdenerwują .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
summerlove===== super, że udało Ci się odejść od Niego, jesteś świetnym przykładem na to że można :-) można odejść z toksycznego związku, i przede wszystko ułożyć sobie życie na nowo. Dajesz nadzieje tutaj kobietom, które w to nie wierzą, myślą że już nigdy nikogo nie poznają, będą same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna zagubiona w swiecie
hova dzieki temu topikowi i twoim wpisom dzisiaj do niego nic nie pisalam, od niego tez cisza. ja nie poradze sobie bez niego, kocham go, oprocz tych zlych chwil byly tez dobre, mile przez ktore jestem teraz tak skolowana, nie wyobrazam sobie zeby go nie bylo, ja juz sama nie wiem co robic dalej. Mi tez sie wydaje ze nie powinien uderzyc czy wyzwac, ale sie stalo, moze gdybym nie robila jazd, nie czepiala sie o wszystko to do tego by nie doszlo, moze sama jestem winna, moze on nie wytrzymal przeze mnie psychicznie? pogubilam sie z tym wszystkim, teraz siedze i czekam na sma czy telefon od niego zeby mnie przeprosil. Gdy jest wszystko dobrze to jestem z nim szczesliwa, moge na nim polegac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka jedna zagubiona w swiecie===== Jak najbardziej sobie poradzisz bez Niego. Przed związkiem z Nim, nie było go i żyłaś, radziłaś sobie. Jesteś od Niego uzależniona dlatego tak Ci się wydaje, do tego dochodzi Twoja niska samoocena. Ja również myślałam ze sama nie dam rady, tak jak Ty nie wyobrażałam sobie życia bez Niego, bałam się tej samotności, ale jak widzisz jakoś daję radę. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości co do tego człowieka, a widzę że masz to ani chwili dłużej się nie zastanawiaj, odejdź, posłuchaj, nie powtarzaj mojego błędu. Ja zrobiłam ten błąd- zlekceważyłam pierwsze oznaki -uderzenie, wyzwiska,jakieś zdjęcia z dziewczyną, zlekceważyłam i przez to siedziałam z Nim ponad 7 lat. W dodatku jeszcze mu takie drogie prezenty sprawiłam, a On mi się odwdzięczył słowami, " że On nie będzie moją własnością " itd. Nawet nie wyobrażasz sobie jak jestem na siebie zła, ale czasu nie cofnę. Więc jak masz najmniejsze wątpliwości wiej !!! A to ze nie powinien Cię uderzyć, wyzwać to dobrze Ci się wydaje, nie miał prawa. Nawet jak mu robiłaś jakieś jazdy - rozmawia się, a nie używa przemocy werbalnej czy fizycznej. I kolejna kwestia to taka, że odłóż telefon, idź się przejdź na spacer, spotkaj z koleżanką, idź na zakupy czy poczytaj książkę ( polecam zaopatrzyć się najpierw w lekturę : kobiety, które kochają za bardzo ) - RÓB COŚ, nie czekaj na telefon od niego. Nie warto. Nie graj w jego dziwne zagrania. Coś Ci powiem, ja pomimo że jestem taka twarda, to nachodzą mnie czasami, głownie chyba jak mam gorszy dzień takie myśli - a może zadzwonić do Niego, pogadać- ale wiem że nie mogę, wiem że jakbym to zrobiła to zrujnowałabym swoją przyszłość, nie jest łatwo, ale nikt nie obiecywał, że życie będzie tylko i wyłącznie usłane różami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze coś, On się nie zmieni, ja też tak myślałam, że mój zmieni się , guzik prawda!!!no chyba, że na gorsze. Z czasem te wyzwiska czy szarpanie mogą wejść mu w nawyk i będzie to coraz częściej stosował, bo będzie widział że i tak nic nie zrobisz, będziesz z nim i mu wybaczysz, więc na więcej będzie sobie pozwalał. Zniszczysz się całkiem psychicznie, im dłużej będziesz tkwiła w tym bagnie tym coraz trudniej będzie Ci odejść. A tak poza tym to po ile macie lat? rozumiem, ze nie mieszkacie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość novellaa
Hoova, silna babka z ciebie :) Najgorzej jest zrobic pierwszy krok ku odejsciu. Strasznie ciezko, tym bardziej przy wspolnym mieszkaniu i wspolnych sprawach. Ja pisalam troche na innym temacie i tez moj kilkuletni zwiazek sie posypal. A charaktery facetow takie same! Gra na psychice i nie przyjmowanie do wiadomosci, ze oni moga cos robic zle. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dzis bede
hova a co zrobisz jak sie odezwie i bedzie chcial wrocic obieca poprawe? Skreslisz tak odrazu czy sie zastanowisz. Pisalas ze wiecej cie nie uderzyl a minelo tyle czasu czyli moze sie zmienic ludzie sie zmieniaja taka zagubiona w swiecie moze facet nie wytrzymal psychicznie,nerwy mu puscily,twoja zazdrosc spowodowala ze ma cie dosyc,byc moze przesadzilas? Facet tez czlowiek,ile moze wysluchiwac pod swoim adresem.Sprobuj z nim porozmawiac,mysle ze pogodzicie sie,ale potrzeba duzo rozmow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laila1232
Hovaa nie porozmawia z nim, nie wybaczy, nie zacznie od nowa, nie pogodzi się. Jest ju8ż na tym etapie, na którym ty nie będziesz nigdy. Czemuś się tak uparła na robienie jej mindfucku? Nie, normalny facet nie uderzy, nie będzie wyzywał i nie ma tu grama winy hovyy. Ludzie się nie zmieniają, nie zaprzestają stosowania przemocowych strategii. Hovaa nie "przeadziła", a jemu nie "puściły nerwy", bo wyzywał ją cyklicznie. Oprócz tego szantaż emocjonalny, pobicie i usiłowanie zabójstwa. Po co usiłujesz jej zasugerować poczucie winy? Jaki jest twój cel, bo nie kumam, a topik czytam od początku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laila1232
Czy ty w ogóle doczytałaś, że ten jej eks chciał zabić ich oboje w aucie? Czy wyparłaś tę informację? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laila1232
"pamietam że wracaliśmy wtedy z nad jeziora, jechaliśmy samochodem, zaczeliśmy się klocić, on mnie uderzył mocno reką w głowe, ja uderzyłam się w bok samochodu, krew mi leciała z nosa, on przyspieszył auto i zaczal krzyczeć że zaraz sie rozbijemy, że nas zabije.........uspokoiłam go.....wybaczyłam......kolejna sytuacja gdy mnie uderzył zdarzyła sie jakiś czas poźniej, nie pamietam ile czasu minęło od tamtego pierwszego zdarzenia, uderzył mnie znów w twarz i znow poleciała krew z nosa.... tym razem nie wybaczyłam.... zagroziłam rozstaniem............on za kazdym razem obiecywał poprawę, błagał, plakał, przepraszał.... od tamtego czasu nie powtórzyło sie to wiecej bo wiedział ze odejdę..........była też jedna sytuacja, że zjechał na sąsiedni pas, z naprzeciwka jechał inny samochó - krzyczał ze nas zabije, również wtedy sie pokłócilismy, naszczescie w ostatniej chwili wrócił na pas bo ja mu kierownice złapałam i chyba sie opamietał.........." To jest klasyczny przykład niezrównoważonego emocjonalnie osobnika. Wiać jak najdalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×