Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dfsgsfggsd

Jak byłam mała piłam wode z kałuży. A wy jakie macie jakieś wspomnienia?

Polecane posty

Gość diler gliny
innym razem popisywalam sie na trzepaku przed kolezankami ze umiem wisiec do gory nogami na samych nogach. dyndam, dyndam i nagle jebs! obudzila mnie karetka pogotowia. 7 szwów na głowie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytherg
Dzieciństwo to było jakies nieporozumienie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diler gliny
ale milo to wspominam :) zawsze tez latem szlo sie na chrabaszcze. tzn pol osiedla uzbrajało sie w paletki, butelki itp i napierniczalismy te biedne zwierzatka. ale to glupi wiek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytherg
Kiedy pytam mamy -gdzie są moje lalki z dzieciństwa ODPOWIADA Nie masz niczego gdyż twoi kuzyni wszystko zawsze ci niszczyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diler gliny
pamietam tez jak robiłam usta usta zdechłej myzsy :o mialam 6 lat.... potem ja pochowalismy bo reanimacja nie pomogła........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diler gliny
oj duzo duzo bylo roznych przygód.... niedalego mojego osiecdla byla kiedys fabryka napoi i sie chodzilo i kradlo z palet :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diler gliny
ale najmilej wspominam wlanie te zabawy na podworku do pozna.. w dom, w 2 ognie, w chowanego w kopanego i raz dwa trzy baba jaga patrzy..... a 2 godziny mama wołała na kolacje......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja siostra tez byla taka cwana jesli chodzi o trzepak, powiedziala ze umie zrobic fikolka bez trzymanki :D skonczylo sie wybitym obojczykiem i chodzila z taka parowka i kazdy sie z niej smial :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malwinka..
mielismy zawsze rozne bazy w piwnicach, albo w krzakach, pamietam tez jak weszlam kiedys do takiego komina od statku na placu zabaw i tam nasralam a potem biedna nie dalam rady sie z niego wydostac i kolezanka musiala po mojego ojca leciec zeby mnie wyciagnal, poza tym mialam wkreta ze musze wykonac rozne misje, bo jestem wybrancem Boga i to bylo np policzenie 9 samochodow przed spaniem oj moglabym jeszcze duzo duzo takich wymieniac, cudowny okres

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotka74-81
ja mialam mase nawykow ale za duzo pisania i nie chce mi sie powiem o jednym ... mielismy duze poworko z kurami i nie wiocha . Bylo tam 20 kur i ja wszystkie dzielilam jedna dzdzownica ........ przegryzajac ja zebami aby mialy sprawieliwie ......... grrrrrrrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paplitos
Szukaliśmy z rodzeństwem w czerwcowe noce świetlików, i oczywiście jak się udało złapać to przynosiliśmy do domu :) Chodziliśmy "na grandę", czyli łupiliśmy sąsiadom słodki groszek, truskawki (te ostatnie po ciemku, bo pole puste i w dzień by zobaczyli), bób, czereśnie... Z bratem nie spałam do rana i o 4-5 wyrywaliśmy się na ryby. W dzień łowiliśmy też, chodziliśmy na raki. Mama nas wysyłała na łąkę po szczaw. Bawiliśmy się w piachu- nawet nie piaskownica, po prostu hałda piachu, podkradaliśmy u sąsiadów jajka kurom i robiliśmy z tego piachu ciasto, "gotowaliśmy" zupę z trawy. Miałam narzeczonego, rozbieraliśmy się i kładliśmy pod kocem u mnie w ogródku, i całowaliśmy. Do niczego więcej nie doszło bo o niczym więcej nie wiedzieliśmy, błogosławiona niewinność... Z rodzeństwem ganiałam po łąkach, mieliśmy swoje "końce świata" (bo gdzieś musiał się kończyć, nie?), jeden nad takim potoczkiem, drugi za drogą sąsiada. Kiedy siedzieliśmy w domu, potrafiliśmy godzinami bawić się klockami, budować całe miasta albo walczyć na miecze z klocków. Robiliśmy sobie okręt albo domek z krzeseł. Do tej pory pamiętam zabawę z kuzynostwem- starsi przyszli na imieniny, a wszystkie dzieci weszły pod stół, zarzuciliśmy na stół kolorowy, pasiasty koc, zgasiliśmy światło i ktoś podświetlał koc latarką od zewnątrz, mówiąc "tu przechodzi lew (przy żółtym)", "a tutaj jest dżungla (przy zielonym)" itd. Wakacje na wsi, jechanie w przyczepie pełnej zboża (ajć, kąpiel po siedzeniu w życie!), kury i kaczki, duży ogród, łąka, stary cmentarz, to po prostu raj na ziemi. Nawet jazdę na krowie zaliczyłam. U jednej z ciotek w wakacje było większe towarzystwo (jakim cudem ktoś siedział z dwójką dzieciaków w małym,. dwupokojowym mieszkaniu w bloku i jeszcze zapraszał cudze na wakacje?). Pod blokiem do późnego wieczora siedziała ekipa, podchody, gra w chowanego, wszelkie możliwe zawody sportowe. Wychodziłam na rower, nie było mnie pół dnia i nikt nie umierał ze strachu. W domu, jak przechodziły letnie burze, mama pozwalała nam wychodzić na bosaka i taplać się w błocie i takich cieplutkich kałużach. Z najwcześniejszego dzieciństwa pamiętam jak maniacko robiłam sobie rękawiczki z błota, przychodziłam do domu, mama mnie myła, znowu leciałam do kałuży i tak w koło macieju... Większość to piękne wspomnienia, ale muszę przyznać że sama jako matka nie chciałabym żeby synu robił połowę z tego co ja, bo to bywało głupie i niebezpieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggy_Ann
Obrzucanie się piaskiem, gdzie po części dostawałam w oko, w buzi pełno, a normą było znajdowanie go później w majciochach :P Dzieciaki sąsiadów to nawet świecie przekonane były, że jedzenie piasku jest zdrowe, bo przeczyszcza:D Jedzenie śniegu. Po burzy zawsze wyciagałam kalosze i biegałam po kałużach. Chodziłam na tzw."górki" :D gdzie skakaliśmy i w ogóle, zakopywaliśmy się w piasku. Bawiłam się z siostrą w domek, tzn. w krzakach bzu np robiłyśmy sobie swoje domki, Rodzice naprawdę byli bardzo wyrozumiali, bo mieli przez to strasznie zagracone podwórko :D jak gdzies znalazlysmy lyzke czy cos, to zawsze zabierałyśmy do tego domku:) a jakie szcześliwe byłyśmy jak mama dała nam przeterminowany proszek do pieczenia :D i "piekłyśmy" :D do dziś dzień pamietam zapach tych specyfików :P i w sklep się bawiłyśmy, znaczy w kwiaciarnie, gdzie zbierało się przeróżności z pól i łąk :D Robienie tzw.kaszanki czy kiełbaski na trzepaku :D Tzn wieszanie się w róznych pozach :D Raz siostra chciała zrobić mi "przewrót" czy coś, złapała mnie za ręce i chciała między nogami mnie jakoś, nie wiem jak to wytłumaczyć :P i wyszło jakoś niefortunnie, ze nie udało jej się, uderzyłam strasznie mocno głową w podłogę, zasnęłam/zemdlałam, po czasie obudziłam się na łóżku, z gorączką, bólem głowy i nie wiedziałam co się stało. Ale i tak fajnie było :D Tata nam zbudował domek na drzewie :D z desek i w ogóle, miałyśmy tam ławeczki i stolik,wszyscy nam zazdrościli, a ja bałam się tam wchodzić, wejść weszłam, ale już z zejściem było gorzej :D chuśtawki z opony :D albo ze sznurka i deseczki w lesie :D Rowerem to jeździłam wszędzie, przy schodach do domu zostawiałam,wychodziłam i znów na rower, nawet za mamą, jak szła wywiesić pranie na linkę :) Całe mnóstwo tak opowiadac i opowiadać by można Ahh cudownie było:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggy_Ann
A takim najdziwniejszym zajęciem, bardzo lubianym przez nas, było też przeskakiwanie przez rowy pełne wody :P Jedzenie "chlebka", takich roślinek malutkich, nie wiem czy kojarzycie, nazwy nie znam... Siostra to chleb z gliny piekła :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggy_Ann
Ja nie umiałam, więc moim chlebem były liście :D chodziłam na "zakupy", robiłam karteczkę co miałam kupić: żółty piasek, czarny piasek, szlaka, wapno, herbatą były suche kwiatki z pola :D :D :D mama użyczała mi warzyw z ogródka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dont kraj
mialam taki czerwony berecik i bardzo go lubilam do momentu gdy brat przyniosl w nim konskie paczki:O kiedys w drodze do szkoly nioslam butelki do sklepu zeby sprzedac, a w drodze powrotnej w tej torbie przynioslam do domu pieska:D jak mielismy w domu malego szczeniaczka to z bratem wyrywalismy sobie tego pieska bo kazde z nas chcialo sie z nim bawic i w pewnym momencie szczeniaczek zakupkal nam cala sciane, ze strachu:P gralismy w hokeja na stawach, ile razy bylismy mokrzy bo lod przy brzegach byl kruchy:P jedlismy chlebek tez oczywiscie:) robilismy wybuchy z karbidu, skakalismy przez rowy. smarowalam sobie rece mydlem do momentu az wyschlo na dloniach a potem pokazywalam kolezankom czarodziejskie sztuczki jak to z suchych rak po zamoczeniu ich w rowie robila sie piana:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dont kraj
zima zjezdzalismy na workach po nawozie wypelnionych sloma, po gorkach. robilismy skocznie narciarska, jak zepchnieto snieg z ulicy na bok to robilsmy z nigo wielka gore i polewalismy woda z wiaderek zeby bylo twaro, a potem zjezdzalismy z tej gory, wlasnie tak zlamalam sobie nos:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggy_Ann
Ja, gdy nikt nie widział, chowałam się za łózkiem i smarowałam ręce klejem w sztyfcie:D po czym później zasychął i fajnie odchodził :D byłam od teggo uzależniona, z nie mogłam tego robić, bo klej nie był mój, zawsze podkradałam od siostry :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dont kraj
no i oczywiscie budowalismy igloo i bawilismy sie w wojne na sniezki:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naba na
ja też jadłam ten "chlebek" o którym ktos pisał.oczwiscie chowanego,gonito-tak to nazywalismy:p robilismy pączki z błota.tez bawilismy sie w kwiaciarnie,mielismy rożne trawy,i ilście.Pamiętam ja kiedys bawilismy się w chowanego i schowalam się pod starą nysę mojego taty,ktos mnie znalazł,wychodzę i czuje,że mam całą mokrą głowe-okazało sie że rozcięłam sobie głowę od czegos z tego samochodu.Pamietam łazienka cała we krwi,mama była przerażona:D Pamietam też,jak z kolezankami robiłysmy czarną mszę,ukradłam rodzicom wino,pozniej na podwórku rozcinałysmy sobie palce i krew kapałysmy do tego wina i to piłysmy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dont kraj
domki robilismy na takich starych wierzbach scietych na czubku, albo w sprochnialych pniach drzew.ile tam bylo robactwa, pajakow...brr.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggy_Ann
Worki z sianem, Igloo, śnieżki - TAAAAAAAAAAAAK Ile to wspomnień :D Aż papa mi się uśmiecha na samą myśl :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ViolinGirl
Ja pamiętam jak byłam mała to u koleżanki która miała dom jednorodzinno to bawiłyśmy się w agentki, śledziliśmy jej babcie, chowałyśmy się przed nią haha, albo bawiłyśmy się w poszukiwaczy skarbów ,zakopywałyśmy jakąś zabawkę w ogródku i pózniej któraś z nas musiała to odnależć, przebierałyśmy się za różne gwiazdy i udawałyśmy je,haha to były czasy...a tak pozatym to zabawa w rodzinę,szkołe na podwórku,zabawa w króla,podchody oj i mnóstwo tego było...beztroskie życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dont kraj
aha...no i zabawa z portfelem na zylce. chowalismy sie w krzakach, na droge rzucalismy stary portfel na zylce i jak ktos sie po niego schylil to ciagnelismy za zylke:P albo noca ubieralismy sie w stare biale przescieradla i udawalismy duchy na drodze. kolega kiedys zrobil kukle i powiesil ja na przydroznym drzewie i samochody noca zatrzymywaly sie bo kierowcy mysleli ze to wisielec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dont kraj
kiedys tez zalozylam ciotki sukienke z komunii i jezdzilam w niej na rowerku do momentu az sukienka zaplatala sie w lancuch i wyrznelam w rowie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aggy_Ann
Hahahah :D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dont kraj
brat z kolegami dmuchal zaby przez slomke i puszczal je nastawie.:( biedne zabki:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ViolinGirl
Kiedyś chciałam pomóc takiemu chłopczykowi bo utknął mu taki samolot zdalnie sterowany na drzewie, oj bylam bardzo pomocna...potrząsnęłam tym drzewem za gałąź patrze,nic...i tak drugi raz ruszyłam,patrze i samolot wylądował na moim czole! To bolało, wrzasnęłam chyba na całe podwórko, leciała mi krew z głowy , pózniej mój tata przybiegł i zabrał mnie do domu haha...do dzisiaj to pamiętam :d ale dobrze że w oko nie dostałam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuup yeeeah
jw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja piłam atrament, jadłam klej, surowe drożdże nagminnie :) Bawiliśmy się w mamo mamo ile kroków do ciebie, w kolory, w krowę, w dom, w szkołę w ganianego w kucanego ojj tyle tego było, w klasy w podchody :) jedliśmy owoce z drzewa pod blokiem sliwki czasem niedojrzałe nawet gruszki. Zabawa w skle w piaskownicy zupki piaskowe ktore zdarząło się jeść bo takie to dobre było. no i oczywiscie kocyk lalki i w słoneczku zabawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaa i jeszcze grałyśmy w gumę czasem jak nas wciągło to od rana do nocy :) nie wiem skad siłę na to miałyśmy. zdarzało się że i chłopacy z nami grali nawet w tzw trójkąta albo w myszkę miki tak to sie chyba nazywało, na basen również chodizlismy całą bandą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×