Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bede mama boje sie porodu

Opowiedzcie mi o waszych porodach :)

Polecane posty

Gość bede mama boje sie porodu

opowiedzcie jak to u was wygladalo. ja sie strasznie boje porodu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj. Każdy poród jest inny - ja też się panicznie bałam a dziś...są to dla mnie piękne wspomnienia i mogłabym to przeżyć jeszcze nie raz ;) (ale poczekam) hihihi ;) U mnie wygladało to tak,że o 10;00 odeszły mi wody i nic...cisza...zero skórczy. W szpitalu byłam około 11:00 tam mnie zbadali zrobili USG - okazało się,ze małe rozwarcie skórczy brak i dostałam dwa zastrzyki na rozwarcie. Pierwsze bóle przyszły miedzy 17-18 na początku takie jak na okres...i tak z nimi sobie chodziłam do 22. Około 22 dostałam oxytocyne ... i po tym sie zaczęły duzo dużo mocniejsze... Mój syn urodził się SN o 1:35 :) Wszystko do przeżycia serio:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gurgulum
nie słuchaj, żadnych opowieści :) twój poród i tak będzie inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość traumaaaa
Urodziłam po 11 godzinach męki, co chwila ktoś wchodził do sali i wkładał mi ręke w krocze. Podczas porodu były położna, 3 studentki i lekarz, parcie na rozkaz na plecach, obowiązkowe nacięcie krocza, wprawdzie nie poczułam go wtedy ale dało mi popalić przez wile tygodni nie mogłam siedzieć :( Podczas porodu te studentki stały przy położnej i się gapiły w moje krocze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja lubię trukawki...
do traumaaaa - wiedziałaś przed porodem, że będziesz miała taką "widowni"? pomijam aspekt obowiązkowego nacinania czy pozycji rodzenia! to jakieś barbarzyństwo! ale co do tych studentek hmm wiem, że młodzi lekarze/położne muszą się gdzieś i na kimś uczyć jednak... ja bym stanowczo wyprosiła/zabroniła/wyrzuciła etc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość traumaaaa
To była akademia medyczna więc zostałam poinformowana, że rodząc tam nie mogę odmówić, bo to szpital uniwersytecki. Jako że ciąża była wysokiego ryzyka to musiałm właśnie tam rodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje porody
pierwszy poród. wywoływany dwukrotnie w 12 dniu i 14 po terminie.skurcze takie sobie. praktycznie byłam cały czas sama bo była jedna położna na trzy sale porodowe. ze mną rodziła jeszcze jedna laska i strasznie się darła. kroplówkę podłączono mi rano ok 8-8,30 o 13 przyszła położna mnie zbadać a tam pełne rozwarcie. i nawet lekarz nie zdążył przyjść. oczywiście byłam nacięta. i bolało to nacięcie. i w trakcie jaki i po. mały urodził się w złym stanie tylko 5 punktów dostał drugi poród (inny szpital) 2 dni po terminie wywołany. podobno miałam skurcze których nie czułam :) przez cały czas była ze mną bardzo sympatyczna studentka położnictwa. mierzyła mi czas między skurczami i długość skurczy. i rozmawiałyśmy pomiędzy. zastosowali program ochrony krocza tzn położna masowała krocze ( w tych skurczach w ogóle tego nie czułam) dzięki czemu urodziłam bez nacinania. i po pól godzinie czułam się jakbym nie rodziła. leżałam ok godziny z malutką w ramionach na sali porodowej. położna coś tam mówiła że mają nową rodzącą a wszystkie sale zajęte( a tych sal chyba z 12) to i powiedziałam że mogą mnie przenieść na oddział położniczy bo się świetnie czuję. drugi wspominam dużo lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuśśkaa
Hej. U mnie to się zaczęło już w piątek, pobolewał mnie brzuch tak jak to przy okresie a co ciekawe było to dość regularne i wiedziałam że to już bardzo blisko. Byłam sama w domu , zrobiłam obiad i takie tam ale nie były tak silne qa żeby jechać od razu do szpitala..... Liczyłam tylko co chwile co ile skurcze występują... no i tak zleciał cały piątek tej nocy wogóle nie spałam tylko czuwałam wkońcu rano zadzwoniłam po mame żeby mnie zawiozła do szpitala bo my nie mamy auta . Jak się okazało opadł mi tedy brzuch i slkurcze były troszkę mocniejsze..... ale i tak wytrzymałam do 17-stej i wtedy pojechałam już gotowa do porodu. Jak się okazało przebadaniu rozwarcie na 2 palce ale żadna akcja się nie zaczęła ani wody nie odeszły, jedynie czop zaczął się odklejać. No przeleżałam całą noc w szpitalu bo powiedzieli że być może urodzę w nocy..... Skurcze były coraz mocniejsze ..... Dopiero w niedziele rano przyszedł lekarz , zbadał mnie - rozwarcie na 3 palce i kazał chodzić po korytarzu a jak będzie skurcz to kazał kucać i nabrać powietrza (na prawdę działa !! ) O 11 zadzwoniłam po męża bo miał być przy porodzie. Po kolejnym badaniu wzięli mnie na łóżko to było ok. 14 ale dzidzi nie chciało wyjść...W końcu dali mi dożylnie oxytocynę i po 4 bólach partych urodziłam cudownego i zdrowego chłopczyka. Mimo że się omęczyłam tymi bólami następnym razem też będę rodziła naturalnie - to jest coś pięknego gdy widzisz takiego maluszka na swoim brzuchy:) Najlepsze hasło mojego męża "Ja wszystko widziałem" :P Ale tak jak moje poprzedniczki mówią - każdy poród jest inny !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie da sie przewidziec jaki bedzie Twój poród bo rzeczywiscie kazdy jest inny. Zalezy od Twojego organizmu, psychiki, wytrzymalosci i opieki jaka bedziesz miala w szpitalu. Nie marwt sie na zapas bo zobaczysz ze jak juz sie zacznie to wszystko naturalnie bedzie posuwac sie do przodu a ty bedziesz sie dostosywowala do rozwoju sytuacji. Po prostu nie bedziesz miala wyjscia. Niestety nie ma odwrotu od rozpoczetej akcji porodwej ;-) i kazda minuta, nawet ta najbardziej bolesna, zbliza cie do finalu. Mi poród zaczal sie o 2 w nocy (odeszly mi wody), skurcze zaczely sie po 20 minutach. Poród byl dlugi - 36 godzin i meczacy. To nie ból byla najbardziej wykanczajacy ale 2 bezsenne noce. Zmeczenie jest gorsze od bólu. Tak naprawde ból jest do wytrzymania dopóki nie dostanie sie hormonów na wywolanie lub wzmocnienie skurczy. Wtedy naprawde boli. Ale dopóki nie podali mi hormonów (przez jakies 24 godziny) ból byl na tyle spoko ze chodzilam, rozmawialam, sluchalam muzyki, wykonywalam cwiczenia... Co ci moge doradzic: - staraj sie jak najwiecej wypoczywac i spac w okolicach terminu porodu, nie zarywaj nocy, nie sprzataj domu ponad sily. Musisz zachowac energie. - Jezeli zacznie ci sie poród a nie odejda wody to siedz w domu tak dlugo jak dasz rade. Wez kapiel, popros ema o masaz pleców, wypij na spokojnie herbate. Jezeli bóle sa co 20 minut to wez 2 panadole i spróbuj sie zdrzemnac albo przynajmniej polezec. Jezeli bedziesz bardzo zestresowana wypij kubek melisy. Mozesz tez isc na krótki spacer. Pomoze ci to wyluzowac sie i przyspieszy poród. - Jezeli skurzce masz co 5 minut to zdecydowanie czas na szpital. wez ze soba ulubiona muzyke, choc po korytarzach szpitalnych i spiewaj na caly glos (u mnie dzialalo :-) ) - A jezeli boisz sie bólu i nie bedziesz juz mogla wytrzymac to popros o znieczulenie zewnatrzoponowe. Polecam goraco!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mój poród w 2010 roku
W środę rano o 8 Ważny Obchód postanowił ze nie wypuszcza mnie już do domu bez dziecka, ze będą wywoływać poród. A ze ja nadal miałam szyjkę zamknięta i nic nie byłam przygotowana to o 9:00 dostałam ZEL który miał pomoc rozszerzyć szyjkę macicy. I z tym żelem leżałam do 15:00. Z czasem zaczęły przychodzić delikatne skurcze. Do 15 miałam towarzystwo bardzo fajnej studentki, wiec Mąż przyjechał do mnie dopiero na 15:00 wykapany i gotowy do pomocy. O 15:00 zbadali mnie i zaczęli podawać jakąś kroplówkę i dodatkowo jakiś inny na wywołanie porodu. I od 16 do 21 spacerowałam podpięta do KTG i do kroplówek z przerwami na skurcze. Chcieli żebym chodziła. O 21 zapadła decyzja przebicia pęcherza. Lekarz powiedział ze mam bardzo ładne skurcze i ze widać ze chce urodzić. Wtedy się zaczęło. Skurcze były o wiele silniejsze. Lekarz był zresztą zdziwiony ze ja przy tamtych pierwszych skurczach nie prosiłam o nic przeciwbólowego, ale zanim przebił pęcherz to powiedział, ze teraz bada silniejsze te skurcze, wiec nie mam zgrywać bohaterki. No i jak przyszedł pierwszy skurcz to go zrozumiałam Po 5 skurczach w końcu dostałam przeciwbólowe. Od 21 do 2 rano dostałam 2 razy przeciwbólowe. Najlepsze jest to ze będąc podłączona cały czas do KTG to ja wiedziałam w którym momencie będzie skurcz... maszyna robiła taki przeskok, ze na ten przeskok ja się budziłam i wiedziałam ze NADCHODZI!!! Położna mówiła ze mam odpoczywać miedzy skurczami. To nie było trudne. Wyglądało to tak, ze w przerwach miedzy skurczami od razu padałam i spałam. Także drzemka, skurcz, drzemka, skurcz...... Pod koniec jak słyszałam ze skurcz nadchodzi to krzyczałam: Ze nie chce, nie chce już!!! W końcu nadchodziły skurcze nie do wytrzymania. Odcewnikowała mnie i kazała jeszcze leżeć ze złożonymi nogami, a ja czułam ze zaraz mała wyjdzie.... No i w końcu ostatnia faza... Trzy parcia i mała była z nami I wielka ULGA!!!! Potem Mąż robił Małej zdjęcia, potem stał jeszcze przy mnie jak dostałam przeciwbólowy na szycie i mnie szyli. Okazało się ze mam bardzo małe nacięcie. 6 schowanych i 4 do zdjecia. Moja położna powiedziała ze mam SZWY PO ZNAJOMOŚCI Bo Ona już widziała jak zszywają i u mnie jest po prostu robota perfekcjonisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszy poród 5 godz,drugi 2 godz,obydwa wspominam bardzo dobrze;u mnie pojawiły się skórcze i razem z nimi postępowało rozwarcie,wszystko odbywało się książkowo;przy pierszym porodzie wszystko odbywało się wolniej,aby przyspieszyc miałam masaż szyjki,da się przzezyc,za drugim razem byłam w szoku że już mam 10 cm rozwarcia,trzy parte i po sprawie;za kazdym razem byłam nacinana,bo chciałam,położne chciały chronić krocze,ja wolałam aby główka wyszła jak najszybciej.Powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjp
odszedl mi czop, pojechalam do szpitala, odeslali mnie do domu. to byl wieczor, nastepnego dnia od rana zaczely mi sie powoli saczyc wody, przyszykowalam sie do szpitala, ugotowalam obiad dla meza, poczekalam az wroci z pracy, wody saczyly sie bardzo stopniowo dlatego sie nie spieszylam. poa tym mialam pare lekkich, nieregularnych skurczy. pojechalismy wieczorem do nszitala, dluuuga kolejka, mi sie nie spieszylo, jednak gdy zobaczyli w karcie, ze bylam poprzedniego weczoru z odchodzacym czopem, przyjeli mnie od razu, pol godziny pod ktg, skurcze regularne, ktorych jednak nie czulam, rozwarcie na 2 cm, zatrzymali mnie z informacja, ze w nocy najpozniej poiwnnam urodzic:) przyjeli mnie na oddzial, dali pilke do skakania, pokazali szafke gdzie moge dac swoje rzeczy, a gdzie dziecka. ja zgodnie z radami wyczytanymi w necie zaczelam skakac na tej pilce aby akcja szybciej ruszyla, pilka przynosila mi tez sporoa ulge, bo z godziny na godine skurcze byly silniejsze. jednak mijaly godziny a czas miedzy skurczami nie skrocil sie, wiec postanowilam isc spac zeby nabrac sil przed porodem. w nocy przyszedl lekarz obudzil mnie podal antybiotyk ze wzgledu na to, ze odchodzily mi wody. obudzilam sie rano ale juz wtedy tak bolalo, ze z trudem zjadlam sniadanie, zaraz potem polozna zabrala mnie winda na porodowke, skurcze mialam juz bardzo bolesne. jednak rozwarcie nie postepowalo. meczylam sie, podano mi kroplowke na przyspeszenie akcji, bylo ciezko, jak mialam odpowiednie rozwarcie podali znieczulenie po ktorym nie moglam wstawac, mijaly godziny, polozna wyciagnela cuszki dla dziecka ktore jej dalam, przygotowala akcesoria, opaski na raczki i nozki, czulam, ze to juz za chwile:) jednak porod postepowal bardzo opornie, wod juz w sumie nie mialam, a dziecko nie moglo sie urodzic, bolalo jak cholera, wezwali anestezjologa aby sprawdzic czemu mnie boli, podal wieksza dawke znieczulenia, ale dziecko tak bardzo uciskalo krzyze ze po prostu plakalam z bolu, kazalam im wolac anestezjologa niech cos zrboi bo dal mi zle znieczulenie, facet bardzo sie przejal ale powiedzial, ze nie moze mi podac juz wiekszej dawki i ze dam rade i ze mu przykro, ze znieeczulenie zewnatrzoponowe nie dziala, ale tak czasem bywa:O ostatecznie po wielu opornych probach parcia polozna oznajmila ze zawola lekarza, ktory pomoze dziecku sie urodzic, lekarz przyszedl, jakos tloczniej zrobilo sie na sali, dali mi nogi na podporki jak u ginekologa, powlaczali lampy, jak zobaczylam te wszystkie narzedzia to o malo nie zemdlalam, uzyl proznociagu, oswiadczyl ze mnie musi naciac i chociaz sie przestraszylam to nie bolalo wiecej jak lekkie uszczypniecie, wreszcie wyciagneli maluszka z brzucha, szybko przecieli pepowine, dziecko bylo sine, podali mu tlen, potem nawet nie ubrali w moje ciuszki tylko zawiezli na odzdzial neonatologii, mnie pozszywali, wylam juz z bolu podczas tego szycia i o malo nie zemdlalam, to szycie bylo chyba najgorsze ze wszystkiego, pamietam te swiatla ten rozpierdziel miedzy moimi nogami ta krew, lozysko czulam sie jak w rzezni tak to byla rzez! okropne przezycie, moj maluszek byl zagrozony a ja przebralam sie, wypilam kawe, zawiezli mnie do malenstwa, potem wrocilam na sale, a tam dalej stala pusta szafeczka z jego rzeczami i pieluszkami i puste lozeczko, to bylo traumatyczne przezycie. w karcie mialam wpisane ze rodzilam 50 godzin liczac od momentu saczenia sie wod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjp
jedno jest pewne, to wszystko sie zapomina, nie moglam w to uwierzyc poczatkowo ze zapomne, jak przywozili na sale rodzace jeczace kobiety to chowalam glowe pod poduszke nie moglam sluchac tego jeku bo znalam ten bol, nawet w nocy jak sasiadka zaczynala szybciej oddychac przy skurczu ja czulam jej bol u siebie, tak mnie bolalo, nigdy nie sadzilam, ze zapomne ten koszmar, a jednak:)minely 2 lata a ja jestem znowu w ciazy, upragnionej, zaplanowanej:)moje pierwsze dziecko jest calkowicie zdrowe a ja czekam na rodznestwo dla niego i chociaz zdaje sobie sprawe z oszmaru porodu to jednak oczekiwanie na cud daje mi sile i wiem, ze to przetrwam! :) a moze akurat bedzie lepiej niz poprzednio?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marika...
wody odeszly ok 13, 15 bylam w szpitalu, 17 zaczely sie lekkie skurcze, a o 21 nie moglam juz chodzic. dziecko urodzilo sie po 1 w nocy nastepnego dnia, bylo wczesniakiem. peklam, zostalam zszyta, nic kompletnie mnie nie bolalo pozniej, tylko kolo 5 dnia jak szwy sie podobno rozpuszczaly. bol podczas porodu jest do nie porownania z niczym innym, ale do zapomnienia. warto pamietac, ze ten bol ma swoj koniec i tego sie trzeba trzymac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama półrocznego synusia
o 1 w nocy zaczęły się skórcze - byłam sama w domu (tego jedynego dnia przez całą ciążę) o 4.30 byłam na porodówce - skórcze zaniknęły jak zobaczyłam wredne babsko :) o 7.30 dali mi oksy i zaczęło się.... po 10 już synek był na świecie. Pamiętam że przeszło mi przez myśl - o k***a!!! naprawdę rozrywający ból! Ale skupiłam się na oddechu - bo wycie i stękanie nie pomoże - za mocny ból i szybciutko poszło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dyskursowa
martita jestes dziwna, ile kobiet by dalo zeby polozna ochronila krocze a ty sama chcialas naciecie? szok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marika...
dyskursowa - ale ja nie napisalam, ze chcialam, zeby mnie nacieto, napisalam, ze peklam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marika...
pomylilam, to nie do mnie bylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez się dziwiły,ale ja chciałam zeby główka juz przeszła,bo nie chciałam peknąc a na to się zapowiadało,za pierwszym i za drugim razem miałam znikome ranki,po 2 szwy,wiec zaden dyskomfort.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszy poród... najpierw odeszły mi wody pojechaliśmy do szpitala skurczy brak... dostałam oksytocynę w końcu zaczęło się coś kręcić. Po 12 godzinach w końcu urodziłam córkę z nacięciem krocza...tak naprawdę nacięcie to pryszcz którego praktycznie się nie czuję w porównaniu do końcowych skurczy między którymi już się praktycznie nie odczuwa przerwy. Drugi poród 16 godzinna męczarnia. Przez 12 godzin regularne skurcze co 3-4-5 minut i tylko modlenie się żeby już się bobas zaczął rodzić, później w końcu zaczęły się skurcze co 2 minuty i tak przez 4 godziny...po 4 godzinach ból nie do wytrzymania i ryk! muszę przeć!!! w między czasie oczywiście zwymiotowałam ale to dobry znak ( tzn. że poród gwałtowanie postępuję) synuś w końcu się urodził :) bez nacinania tym razem. Powiem ci tyle każdy poród jest inny...może aż tak strasznie nie było...najgorsza jest końcówka...ale warto pocierpieć dla takich chwil. Głowa do góry będzie dobrze :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smoky eyes
Ja miałam stawic się w klinice w umówionym dwa tygodnie wcześniej terminie. Cała noc przed nieprzespana bo umierałam ze strachu. Na miejscu dostałam oxy a potem od czasu do czasu podłączano mnie do KTG. Pokazywało skurcze ale w sumie nic specjalnego nie czułam (trochę pobolewało jak przy miesiączce). Potem przyszedł lekarz który prowadził ciążę. Zbadał mnie a zaraz potem wyleciał mi czop śluzowy i zaczęlam troszkę krwawic. Kolejne badanie po godz + masaż szyjki (lekarz cały czas powtarzał żebym wytrzymała jeszcze chwilkę i próbował mnie pocieszac... a ja oprócz nieprzyjemnego ucisku nic nie czułam - chyba przez adrenalinę). Po nim stwierdził że mam nikłe szanse na poród sn. Miałam kiedyś złamania w obrębie miednicy ale ortopeda wystawił zaświadczenie że nie ma przeciwskazań do porodu.Mój gin trochę się wkurzył bo okazało się że mam źle zrośnięte spojenie łonowe i mały nie może się prawidłowo wstawic główką.Stwierdził że tylko niepotrzebnie mnie męczą (w sumie trudno to nazwac męką skoro nawet nie czułam bóli ). Chwilę później byłam na sali operacyjnej. W czasie zabiegu-gdy już wyciągali dziecko miałam wrażenie że tak mną szarpią że zaraz spadnę ze stołu :-D Po chwili położono mi małego na piersiach (nawet nie odcięli pępowiny).To było boskie! Wtedy synek otworzył oczka a ja się masakrycznie wzruszyłam. Potem zabrano go na badanie a mnie pozszywali. Po wszystkim odwieziono mnie na salę i przyprowadzono mojego faceta. Dali mu kilka kołder żeby mnie przykrył jak będzie mnie puszczac znieczulenie (strasznie wtedy robi się zimno). Po kilku godz. przywieziono mi dziecko żebym się nacieszyła. Pierwszej nocy mi go zabrano ale później był ciągle ze mną. No cóż... Miałam bajkowy poród. Opieka rewelacyjna.Mój lekarz nawet po wszystkim wpadał do mnie żeby spytac jak się czułam.Położne pytały czy chcę coś przeciwbólowego.Gdy wstawałam po raz pierwszy po cięciu pomogła mi dojśc do łazienki i pytała czy ma ze mną zostac i pomóc mi się umyc. Porodówka jednoosobowa, poród rodzinny to standard, sala poporodowa dwuosobowa z łazienką.Niepotrzebnie się bałam. Fakt rodziłam w klinice, gdzie poród kosztował 1000 zł ale warto było. Nie musiałam brac dla dziecka nic prócz ciuszków na wyjście - na miejscu wszystko zapewniała placówka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smoky eyes
Dodam że dzięki radom położnych uniknęłam nawału mlecznego, nie było presji jeśli chodzi o karmienie piersią-dziewczyny które nie chciały dostawały butle (to też zapewniali sami). Ja próbowałam karmic piersią i mogłam liczyc na pomoc (nie potrafiłam małego prawidłowo przystawic). Ogólnie to było jak w amerykanskich filmach ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gurgulum
a gdzie rodzilaś? dziewczyno???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na allegro są, można sobie
ja bym napisała. ale wolę nie wspominać...za miesiąc kolejny poród i jak sobie przypomnę o pierwszym to "sram w majty":p ... nie słuchaj innych opowieści...zobaczysz, że każdy poród jest inny i będziesz wiedziała co masz robić, natura Ci podpowie, intuicja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×