Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nannanka

Ja kocham ich, a oni mnie...

Polecane posty

Mowa o moim przyjacielu i chłopaku. Sytuacja jest strasznie zagmatwana... Od kilku lat przyjaźniłam się z B., znaliśmy się jak łyse konie, rozumieliśmy bez słów, mieszkaliśmy niedaleko i całe dnie spędzaliśmy razem, jak rodzeństwo. Czasem zdarzały się sytuacje, gdzie dochodziło między nami do jakichś zbliżeń, ale nigdy nie było to nic poważnego, przeważnie na imprezach, i zawsze na drugi dzień się z tego śmialiśmy i przyjmowaliśmy, że nic się nie stało. W końcu strasznie pokłóciliśmy się o jakąś bzdurę, obwinialiśmy się o to nawzajem i w efekcie nie odzywaliśmy się ze sobą prawie 3 lata... Dziś uważam to za największy życiowy błąd... W międzyczasie spotykałam się z M. Po 2 miesiącach zostaliśmy parą. M. był facetem jak z obrazka, miły, grzeczny, wysportowany, dobrze wychowany student politechniki, a do tego romantyczny i szarmancki. Do dziś uważam, że taki facet się trafia 1 na 1000. Po roku zamieszkaliśmy razem w mieście, w którym studiował. Straciłam kontakt z większością ludzi z "podwórka", ale byłam przeszczęśliwa, więc się z tym pogodziłam. 3 miesiące temu sytuacja zmieniła się diametralnie. Pojechaliśmy do rodziców w ramach odpoczynku, na 2 tygodnie. Stwierdziliśmy, że nie będziemy sobie przeszkadzać i kilka dni spędzimy oddzielnie. No i się zaczęło. Spotkałam się z moimi znajomymi, w tym z B. - zgodnie stwierdziliśmy, że zrobiliśmy głupotę i że chcielibyśmy, aby było tak jak dawniej. Od tego momentu widzieliśmy się praktycznie non stop, musieliśmy przecież nadrobić te stracone 3 lata. W weekend poszliśmy na grilla do znajomej, trochę wypiliśmy i mnie pocałował... Czułam się z tym dziwnie, do końca imprezy nie wspominałam o tym. Na drugi dzień się spotkaliśmy i spytałam co to miało znaczyć, przeprosił mnie wtedy i powiedział, że przypomniały mu się stare czasy... Coś mnie wtedy ruszyło, jednak postanowiłam skończyć temat. Po jakimś czasie on jednak nie wytrzymał i powiedział, że nie ma zamiaru bawić się w te dziecinady, jak kiedyś. Wyznał, że od zawsze mnie kocha i że strasznie żałował, że się pokłóciliśmy. Dobrze wiedział, że mam kogoś, bo się znali z widzenia, poza tym mieliśmy kupę wspólnych znajomych no i portale społecznościowe... Powiedziałam mu, że już za późno na takie wyznania, bo mam kogoś... Rozmawialiśmy jeszcze długo. Po tej rozmowie zaczęłam sobie uświadamiać, że ja też coś do niego czuję, i z każdym kolejnym dniem sobie to uświadamiałam... Spotykaliśmy się coraz częściej, jednak ograniczaliśmy się tylko do rozmów. Po miesiącu zerwałam z chłopakiem. Nie powiedziałam mu o B., wiedział, że się pogodziliśmy, ale był przekonany, że jest dla mnie jak brat, więc nawet nie był zazdrosny. Uważałam, że tak należy zrobić, ale teraz nie wiem czy dobrze postąpiłam... Naprawdę kocham ich obu, są tak zupełnie inni, że nie potrafię ich porównać. Chociaż z M. mięliśmy dużo planów, nasi rodzice traktują nas jak własne dzieci, chcieliśmy mieć dom, być szczęśliwi, to jakaś nić przywiązania i tęsknoty ciągnie mnie do B. Stoję na rozstaju dróg i nie wiem, którą wybrać, a przecież nie mogę stać w miejscu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tego wynika ze
jestes osoba ktorej kregoslup morlany nie jest jeszcze uksztaltowany. I tyle. Gdybys miala twarde zasady takie akcje w ogole by sie nie pojawialy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×