Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość alkocholiczka w potrzebie

Jestem chyba alkoholiczka. Jak przestac pic bez udania sie na terapie?

Polecane posty

No ogólnie u alkoholików jest tak, że potrafią nie pić rok aby pokazać wszystkim ze nie są uzależnieni i zeby dali im spokój. Poczytaj troszkę o alkoholiźmie, a wszystkiego się dowiesz dokładnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkocholiczka w potrzebie
to, ze potrafisz odmowic to zle wlasnie:O ja nie raz odmawiam. Na imprezach sluzbowych, urodzinach jakichs, w lokalach przy spotkaniach ze znajomymi. Odmawianie zaczelo sie gdy zaczelam pic wiecej:( Zeby sie wiec ukrywac, udowodnic sobie, ze nie jestem alkoholiczka odmawialam w towarzystwie. Robilam to po to by oszukiwac sama siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez wywiązywałem sie ze swoich obowiązków...do czasu. Pamietaj ze alkoholizm jest choroba postepującą i nieuleczalną. Nie cofa się...jak bedziesz nadal piła, będzie coraz gorzej. Wiem co mówie...taplałem się w tym gównie 8 czy 9 lat:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Zeby sie wiec ukrywac, udowodnic sobie, ze nie jestem alkoholiczka odmawialam w towarzystwie. Robilam to po to by oszukiwac sama siebie." otóż to:)...widzę że chwytasz o co chodzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
proszę...coś jeszcze:) "Rozwój uzależnienia od alkoholu Nikt nie rodzi się alkoholikiem i nikt nie budzi się pewnego dnia w dziwnym miejscu, do którego nigdy nie poszedłby, gdyby był trzeźwy. Picie alkoholu rozwija się przyjemnie. Początkowo alkohol rozluźnia, ośmiela, czyni dowcipnym tzw. dusza towarzystwa, sprawia, że masz dobre grono znajomych a nawet przyjaciół. Oprócz alkoholu ważne jest też spotkanie z ludźmi, że się zabawimy, dobrze zjemy, pogadamy o polityce, biznesach, wakacjach i o czym tam jeszcze. Fakt picia wybija się na plan pierwszy. Elementy atrakcyjne dawniej, bledną. Przestaje Cię zajmować, co u kogo słychać, liczy się, że się napijesz. Wypijasz drinka, może nawet z lampki przed wyjściem na spotkanie. Robisz sam wybór pomiędzy sytuacjami z udziałem alkoholu a tymi bez alkoholu - szukasz okazji do picia. Zachęcasz i narzucasz kolejki do picia. Stajesz się szefem napełniającym kieliszki, przygotowujesz drinki.Pijesz coraz więcej, dawka sprzed kilku lat, którą się upijałeś(łaś) poszła w zapomnienie. Pijesz coraz częściej. Masz dobrą pracę, więc nie pijesz w tygodniu (co może najwyżej 2-3 piwa, kilka lampek), ale już pod koniec tygodnia ogarnia Cię przyjemne podniecenie na myśl o weekendzie. Świąt i ludzie znowu wydają się lepsi. Problemy mniej straszą,tzw; projekcja i planowanie picia. Znasz smak kaca na drugi dzień, ale Twoje doświadczenie w klinowaniu pozwala Ci znależć złoty środek na ból głowy. Czujesz rozdrażnienie, niepokój, potliwość, drżenie i ogólną słabość organizmu (do którego jeszcze dokłada się upominający partner). Po prostu musisz się napić. Jesteś jak nowonarodzony i byle do wieczora, bo to już sobota. Mijają dni, przepite od piątku do niedzieli. Nie pamiętasz, że trwa, to już kilka lat. Nie martwisz się piciem, bo przecież masz mocną głowę, przepijesz prawie każdego. Chełpisz się tym .Jestes dumny z tego,że inni sa słabsi w piciu. Z każdym dniem,miesiącem ,rokiem, po wypiciu stajesz się „głupkowato zabawny lub niebezpieczny dla siebie i innych. Jeździsz autem po pijanemu, lubisz wzajemne opowieści, jak to nawywijaliśmy. Moment refleksji nadchodzi, gdy partner zagrozi rozwodem, rozstaniem, odejdzie narzeczona, nie dostałeś awansu, zabrali Ci prawo jazdy, popadasz w długi, bo koszty towarzyszące piciu są wysokie. To zwykle rozłożone jest w czasie, dlatego łatwo dają się wytłumaczyć i usprawiedliwić. Te usprawiedliwienia służą Ci do tego, żeby pić dalej. Bliscy już wiedzą, że jesteś alkoholikiem. Ty dowiesz się o tym na końcu. Jeszcze nie przerwiesz picia, bo alkohol stał się jedynym sposobem, byś się czuł ,jak chcesz się czuć. Głęboko wierzysz, że piją wszyscy, oraz, że masz prawo się zabawić, skoro tak stresująco pracujesz. Rozwijasz swoje przeświadczenie o wyjątkowości i oryginalności. Uczysz tych, którzy żyją inaczej. Nazywasz ich nudziarzami i pantoflarzami. Lubisz adrenalinę i ryzyko lub przynajmniej miłe rozluźnienie po użyciu alkoholu. Krytyczny moment i szybki zjazd w dół w tragiczną fazę uzależnienia, to brak dotychczasowych gratyfikacji z picia, zamiast być wesołym chojrakiem stajesz się coraz smutniejszy, coraz mniej możesz wypić. Etap mocnej głowy skończył się bezpowrotnie, coraz częściej wolisz pić sam, bo rolę duszy towarzystwa przejął ktoś inny. Przestaje Cię interesować co u kogo słychać. Zostajesz sam z butelką często schowaną a, to w garażu, to w skrzynce na narzędzia lub innych miejscach. Pod naporem informacji z zewnątrz, (męża, żony, partnera, znajomych, przyjaciół, kolegów z pracy, szefów, rodziców i innych osób) że z Twoim piciem już, coś nie tak postanawiasz wziąć sprawy w swoje ręce i tak: przysięgasz sobie ,że nie będziesz pić 3 miesiące lub zmieniasz rodzaj alkoholu na słabszy, generalnie postanawiasz głównie sobie, ale i innym, że nie jesteś alkoholikiem. W krótkim dystansie czasowym próby te, wypadają dla Ciebie pomyślnie, jednak po czasie okazuje się, że picie lub niepicie jest dla Ciebie sprawą, która zajmuje Ci najwięcej w myślach i emocjach. Teraz głównie cierpisz a picie daje Ci najwyżej chwilową ulgę. Jednak pamięć o radosnych chwilach i przypływie mocy z picia przed lat pcha Cię do niego i znowu i znowu. Tego efektu nie osiągniesz już nigdy. Postanawiasz „się zaszyć. Z dumą odliczasz kolejne miesiące abstynencji. Jednak im bliżej końca tego razu, bez picia planujesz bezpieczny (bez szkód) powrót do niego. Pijesz, chłoniesz alkohol jak gąbka, nie możesz przestać. Jakbyś nadrabiał stracony czas. W rodzinie dramat. Przerywasz picie nadludzkim wysiłkiem i detoksykujesz się przy pomocy lekarza w domu lub szpitalnym oddziale detoksykacyjnym. Podłączony do kroplówek masz dużo czasu do myślenia. Obciążasz, więc winą za swój stan kogo się da. Miałeś przecież nieszczęśliwe dzieciństwo, ojca alkoholika, byłeś gorzej traktowany od siostry, gdybyś miał inną żonę, dzieci Cię nigdy nie szanowały, no i ten pech do szefów. Przyjaciele ostatecznie okazali się fałszywi. Jesteś, więc na detoksie kolejnych kilka razy. Bo jak oświadczyć całemu światu i sobie samemu, że nie wyjdziesz z tego sam, że to co Ci jest - nazywa się uzależnienie od alkoholu? Jeśli nie pokonasz tej bariery i nie zgłosisz się na leczenie do ośrodka, zapijesz się lub wezmą Cię na jakąś chorobę pochodną uzależnienia (trzustka, wątroba, serce itd.) lista jest długa. Co może Ci pomóc, to: kryzys zawodowy, rodzinny, zdrowotny, tak duży, że nie zdołasz już zamydlić sobie oczu, że jest OK. Tylko, czy zdołasz ów kryzys przeżyć...? "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co się stalo????....odnalazłaś się w tej opowieści???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkocholiczka w potrzebie
Ajven chwytam o co chodzi, bo pije tez kilka lat niestety:O Dlatego wiem jakie sa procesy uzaleznienia, wiem jak latwo mozna siebie oszukiwac. Bywaly momenty, ze nie pilam miesiac i bylam z siebie maga dumna, ludzie pytali dlaczego, a ja klmalam, ze jestem na lekach, ze to, ze tamto. A potem zaczynalam zauwazac, ze to, iz nie pije nie robi na nikim wrazenia wrecz przeciwnie. To jednak nieprawda byla, ludzi malo obchodzi czy sie pije czy nie, ja szukalam zawsze jakiegos pretektu by siegnac po butelke. I dodam, ze wole pic w samotnosci niz w towarzystwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weźcie sie dziewczęta w garść....bo szkoda Waszego życia. Kobieta szybciej sie uzależnia....ale krócej pije i szybciej umiera. Wasze życie w Waszych rękach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odnajduje sie w rozmowie z Wami i coraz bardziej mnie to przeraza. U mnie nawet nie ma miejsca spotkan AA wiec musze sama sobie radzic z uzaleznieniem. Ja tez juz dlugo pilam, tylko kiedy w ciazy bylam przestalam. Ale wrocilo... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkocholiczka w potrzebie
ja sie odnalazlam w opowiesci, bo zaczelo sie od picia towarzyskiego. Jednak nie chcialam byc bardziej smiala, na trzezwo jestem przebojowa i dosc kontaktowa osoba. Ale wiem, ze zaczelo sie od imprezowania, a skonczylo na siedzeniu samemu w domu z butelka. I co najgorsze to sie stalo atrakcyjniejsze od wypicia piwa ze znajomymi:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli jestes uzależniona, to bedzie wracało do konca zycia...nie oszukuj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nieudane próby abstynencji paradoksalnie sprawią nasilenie się picia. Po części wynikać to będzie z postawy buntu wobec rodziny, po części zaś z podświadomej kapitulacji przed rozwijającym się nałogiem. Intensywniejsze picie ujawni Ci, że Twoja tolerancja alkoholu wzrośnie: będziesz coraz lepiej znosić większe porcje alkoholu, z drugiej jednak strony coraz więcej go będziesz potrzebować, żeby czuć się lepiej. Zacznie się regularne klinowanie, czyli zapijanie kaca. Niepostrzeżenie zaczną się rozwijać ciągi alkoholowe: początkowo dwu- , trzydniowe, szybko zaczną się jednak wydłużać do tygodnia, do dwóch. Na tym etapie Twój alkoholizm przestanie być tajemnicą Twoją i Twojej najbliższej rodziny. Dalsza rodzina, koledzy z pracy, przyjaciele domu i sąsiedzi zaczną dostrzegać, że często jesteś w stanie wskazującym na spożycie alkoholu bądź na kacu. Zaczniesz być kojarzony jako ktoś, kto lubi wypić, kto pije często i bez umiaru. Jednym słowem - przykleją Ci etykietę pijaka. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkocholiczka w potrzebie
Ambasadorka moze wezmy sie za siebie, sporzadzmy liste taka jak kolega i przestanmy pic. Ja tez nie moge isc na terapie wiec moze da sie jakos samemu? Mysle, ze warto sprobowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Lata picia odcisną piętno na Twoim wyglądzie i zachowaniu. Twoja twarz nabierze specyficznego "pijackiego" zaczerwienienia i opuchlizny. Będziesz sprawiać wrażenie kogoś nawet 10 lat starszego. Wymowa, gestykulacja i mimika także się zmienią w charakterystyczny dla pijących alkoholików sposób. Zmiany te są szczególnie nieciekawe i widoczne u płci pięknej. Co gorsza, nawet gdyby udało Ci się przestać pić, część z nich i tak pozostanie. Rzecz jasna to, co się będzie działo z Twoim wyglądem, dziać się będzie też z Twoimi narządami wewnętrznymi. Postępujące uszkodzenie wątroby, prowadzące do jej marskości i dalsze problemy z marskości wynikające, zapalenie trzustki, choroba wrzodowa żołądka, niedobory witamin, osłabienie układu odpornościowego, nadciśnienie tętnicze - to wszystko będzie z roku na rok obniżać jakość Twojego życia. A także - i przede wszystkim - znacząco je skróci! Po szczegółowe informacje na ten temat odsyłam do artykułu mojego autorstwa (Nie tylko uzależnienie - czyli co alkohol psuje w moim organizmie) w tym samym serwisie. Pomimo jaskrawych szkód, czynionych przez alkohol w Twoim życiu i zdrowiu, będziesz pić coraz ciężej. I coraz cięższe będzie przerywanie ciągów alkoholowych przez Ciebie. Wcześniej czy później kolejny zespół abstynencyjny rozwinie się w majaczenie drżenne. To bardzo poważny stan, przebiegający z zaburzeniami świadomości, dezorientacją i halucynacjami. Pojawia się około 24 godzin po zaprzestaniu picia. Zaczniesz widzieć nieistniejące przedmioty, osoby lub zwierzęta, będzie Ci się wydawało, że jesteś w innym miejscu, nie będziesz w stanie określić czasu, nie będziesz poznawać towarzyszących Ci osób, itp. A nade wszystko będziesz w olbrzymim niepokoju i lęku. Majaczeniu drżennemu, zwanemu delirium tremens albo "białą gorączką", towarzyszą poważne zaburzenia somatyczne, takie jak zmiany w stężeniach jonów sodu i potasu we krwi, oraz zwyżka ciśnienia tętniczego. W około 5% nie leczone majaczenie drżenne kończy się śmiercią. Kolejnym powikłaniem zespołu abstynencyjnego jest tzw. padaczka alkoholowa. Alkohol podwyższa próg drgawkowy, czyli poziom gotowości kory mózgowej do generowania niekontrolowanych wyładować elektrycznych. Gdy pije się go długo i w dużej ilości, organizm adaptuje się do jego działania w tym zakresie. Przerwanie ciągu alkoholowego sprawia, że próg drgawkowy raptownie się obniża, konsekwencją czego bywają napady epilepsji, występujące podczas trzeźwienia. Z reguły ich występowanie związane jest jednocześnie z uszkodzeniem tkanki mózgowej, na podłożu toksycznym lub po urazach głowy, gdzie jedno i drugie bardzo często się zdarza alkoholikom. Jest bardzo prawdopodobne, że na tym etapie zaczną się u Ciebie pojawiać pierwsze objawy psychozy alkoholowej. Na początku będą to zapewne urojenia, czyli nieprawdziwe przekonania i sądy. Początkowo mało intensywne i poddające się weryfikacji, z czasem coraz mocniejsze i niepodatne racjonalnej ocenie. Mogą mieć różną treść, z reguły są to urojenia prześladowcze. Typowe dla alkoholików są urojenia zdrady małżeńskiej, zwane zespołem Otella. Są one przyczyną wielu awantur i aktów przemocy w rodzinie. Gorzką ironią losu jest, że alkoholik, z powodu rzekomych zdrad, urządza piekło małżonkowi, który wykazuje się wręcz anielskim oddaniem i poświęceniem, nie porzuciwszy go. Kolejnym ponurym kamieniem milowym w życiu alkoholika jest utrata pracy. Być może straciwszy pierwszą pracę z powodu alkoholizmu znajdziesz następną, ale możesz być pewien, że nie przestawszy pić stracisz i ją, a także każdą następną. To może być krytyczne zdarzenie dla Twojej rodziny - jeśli dotychczas się nie rozpadła, rozpadnie się zapewne w tym momencie. Wieloletni alkoholik nie jest kimś, z kim się jest dla miłości, bo w niekończącym się paśmie awantur, oszustw, upokorzeń i zaniedbywania, uczucia obu stron umierają. Przestawszy być podporą budżetu domowego alkoholik pozbawia się ostatnich atutów, które mogły trzymać małżonka z dziećmi przy nim. Od tego momentu Twoja degradacja fizyczna, psychiczna i społeczna będzie przebiegać w zastraszającym tempie. Prawie cała Twoja aktywność poświęcona będzie szukaniu funduszy na alkohol. Brudne, zniszczone ubranie, zaniedbanie higieniczne i permanentny stan "niedopicia" - oto Twój wygląd od tej chwili. I nie będzie wielką pociechą fakt, że Twoja rosnąca latami tolerancja alkoholu od pewnego czasu zacznie spadać i upijać się będziesz nawet niewielkimi jego ilościami. Zjawisko to bowiem oznaczać będzie, że Twoja wątroba jest już tak zniszczona, że nie radzi sobie z rozkładem alkoholu. Także i repertuar konsumowanych przez Ciebie trunków będzie się pogarszać, od najtańszych piw, przez tanie "wina" i "nalewki", aż po alkohole niekonsumpcyjne, jak np. denaturat, na samym końcu. Ostatni etap Twojego uzależnienia i życia upłynie pod znakiem ciężkich uszkodzeń ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego, spowodowanych działaniem samego alkoholu, powstającego w trakcie jego rozkładu aldehydu octowego i niedoborów witamin, głównie z grupy B. U prawie 3 wieloletnich alkoholików stwierdza się zaniki tkanki mózgowej, tzw. brain shrinking. Nerwy obwodowe ulegają procesowi zapalnemu i degeneracji, czyli polineuropatii. Jej objawami są zaniki czucia powierzchniowego i odruchów ścięgnistych (przykładem takiego odruchu jest odruch kolanowy), bóle, osłabienie siły mięśni, a nawet ich niedowłady i porażenie. W encefalopatii Wernickego, występującej u około 5 - 10% alkoholików, polineuropatii towarzyszy porażenie mięśni poruszających gałkami ocznymi, a nawet zaburzenia świadomości i niedowłady spastyczne (z przykurczem) kończyn. W późnym stadium alkoholizmu może wystąpić cięższa forma psychozy alkoholowej, przebiegająca pod postacią halucynacji wzrokowych, słuchowych lub czuciowych. Możesz słyszeć głosy komentujące Twoją osobę, obrażające Cię lub wydające Ci polecenia, możesz widzieć zwierzęta (np. myszy, pająki) lub postacie ludzkie, możesz wreszcie czuć chodzące po Tobie lub pod Twoją skórą robaki (zdarzają się przypadki, gdy chory kaleczy się, próbując się ich pozbyć). Halucynoza alkoholowa może wystąpić nagle i mieć burzliwy przebieg, mówimy wtedy o halucynozie ostrej, ale może też przejść w postać przewlekłą, trwającą latami. Kolejną chorobą właściwą alkoholikom, na którą masz szansę, jest zespół amnestyczny Korsakowa. Jak sama nazwa wskazuje, istotą choroby są ciężkie zaburzenia pamięci trwałej i świeżej, zaś jej cechą charakterystyczną są konfabulacje, czyli zmyślenia, którymi chory najzupełniej nieświadomie zapełnia luki w pamięci. Zespół Korsakowa jest nieuleczalny. Nawet jeśli nie wystąpi u Ciebie żaden z wymienionych powyżej zespołów chorobowych, Twój mózg katowany latami pijaństwem pod koniec Twojego życia nie będzie funkcjonować prawidłowo. Będzie się rozwijać otępienie, podobne jak w chorobie Alzheimera. Zacznie spadać Twoja sprawność intelektualna i zdolność zapamiętywania i przyswajania informacji, będziesz spowolniały i niezdolny do samodzielnego zaspokajania potrzeb życiowych. Otępieniu mogą towarzyszyć stany majaczenia, podobne jak w majaczeniu drżennym, przy czym tutaj mogą mieć miejsce nawet codziennie, niezależnie od konsumpcji - bądź nie - alkoholu. Podobnie jak choroba wcześniejsza, otępienie jest nieuleczalne, a wręcz przeciwnie - ma charakter postępujący. Alkoholik odchodzi z tego świata odpowiednio do swojego życia: w samotności, porzucony, z powodu wyniszczenia organizmu i licznych chorób, które sobie zafundował, czasem zamarza na mrozie, czasem ginie w pijackiej bójce lub pod kołami samochodu. Opisany przeze mnie przebieg Twojego życia, jakim ono będzie, jeśli będziesz pić dalej, nie jest fikcją, ale prognozą. To jest kompilacja biografii dziesiątków alkoholików, z którymi miałem podczas swojej pracy zawodowej do czynienia. Osoby te poznawałem na różnych etapach choroby alkoholowej. Żadna z nich nie założyła sobie w młodości, że zostanie alkoholikiem. Żadna z nich nie urodziła się alkoholikiem. Natomiast każda z tych osób bardzo, ale to bardzo mocno żałowała, że kiedyś, przed laty, nie zadała sobie pytania: co mnie czeka, jeśli będę pić dalej? Co czeka moją rodzinę, moich bliskich, jeśli będę pić dalej? Ty rozpoczynając lekturę tego artykułu pytanie to sobie postawiłeś. Przeczytawszy go do końca, nie będziesz mógł już nigdy powiedzieć: nie wiedziałem, co mnie czeka ... "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ja tez nie moge isc na terapie wiec moze da sie jakos samemu? Mysle, ze warto sprobowac." nie mów że nie możesz....bo możesz....tylko nie chcesz...a to różnica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alkoholiczka... zawsze mozna sprobowac, ja sprobuje nawet i bez listy. Choc dzis i tak jestem po piwku bo corka o 18 zasypia a syn z babcia... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkocholiczka w potrzebie
nie moge isc na terapie, bo wyjezdzam na kontrakt. Za granica przejdziesz nie pojde:O Gdybym zostala w kraju to mysle, ze bym sie zdecydowala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkocholiczka w potrzebie
ja dzis tez juz pilam:O I mam otwarte piwo, takze niedobrze.O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Najgorsze jest to, ze ja lubie pic. Zapominam wtedy, albo calkowicie sie doluje i wyplakuje "ostatnie" lzy..." ja też lubiłem pić...ale już NIE CHCĘ pić... Jest różnica między NIE MOGĘ a NIE CHCĘ...bo ja mogę.....wszystko mogę, bo kto mi zabroni?....ja NIE CHCĘ pić i to jest podstawa trzeźwienia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może nadal lubię?...nie wiem...i NIE CHCĘ wiedzieć:) dobrze mi tak jak jest...i uwierzcie mi...zycie na trzeźwo jest piękne:) Zobaczycie pory roku, poczujecie śnieg, deszcz...wiatr...rosę na trawie...śpiew ptaków...:)...coś pięknego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkocholiczka w potrzebie
i ja lubie pic. Lubie ten stan. Jak sie urzne za przeproszeniem to tez z reguly sie doluje, mam chore mysli:O A na drugi dzien wstyd mi przed sama soba. Mysle, ze osiagnelam juz dno jakies skoro wstydze sie przed soba siebie. To chore, ale wiem, ze daje mi tylko zludne poczucie radosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"To chore, ale wiem, ze daje mi tylko zludne poczucie radosci." bo ta choroba daje tylko złudzenia...a jak już Cię przeżuje....to wypluje bez skrupułów i zostawi na pastwę szaleństwa i śmierci... Ona niby daje....ale tak naprawdę tylko zabiera....zabiera miłość, radość, czlowieczeństwo ...i na końcu życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkocholiczka w potrzebie
Ajven ja to wszystko wiem. Pierwzy raz upilam sie (naprawde upilam) w wieku 13 lat. Przez tyle lat uwierz mi mozna zauwazyc jak to postepuje i sie rozwija. O ile pilam w towarzystwie i sie upijalam to bylo jeszcze jako tako akceptowalne, ale jak zaczelam pic sama i to niestety polubilam to dobrze juz nie jest. I doskonale o tym wiem. A picie w samotnosci polubilam jakies 4 lata temu. Oczywiscie na poczatku bylo na przemian czyli sama lubilam, w towarzystwie lubilam, a potem czyli teraz juz tylko sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×